Szukaj

H.1.1 Na czym polegała Bakuninowska krytyka marksizmu?

Sławny zatarg między Bakuninem a Marksem w pierwszym Międzynarodowym Stowarzyszeniu Robotników miał miejsce między 1868 a 1872 rokiem. Konflikt ten pomógł w wyklarowaniu się anarchistycznego sprzeciwu wobec idei marksizmu. Może zostać uznany za przejaw pierwszej wielkiej analizy teoretycznej i krytyki marksizmu dokonanej przez anarchistów. Później oczywiście miały miejsce dalsze polemiki, zwłaszcza po reformistycznym zwyrodnieniu socjaldemokracji i fiasku rewolucji październikowej (obydwie te rzeczy pozwoliły na wzbogacenie teoretycznych polemik o dowody wzięte z życia). Ale to właśnie konflikt Bakunina z Marksem położył grunt pod to, co nadeszło później. Z tego powodu przegląd Bakuninowskiej krytyki ma fundamentalne znaczenie jako że anarchiści nadal się rozwijali i rozwijają (szczególnie po tym, jak potwierdziły to doświadczenia rzeczywistych ruchów i rewolucji marksistowskich).

Jednak najpierw musimy podkreślić, że Marks i Bakunin mieli wiele podobnych koncepcji. Obydwaj akcentowali potrzebę, by ludzie pracy organizowali się w celu obalenia kapitalizmu. Obydwaj argumentowali na rzecz oddolnej rewolucji socjalistycznej. Obydwaj byli rzecznikami kolektywnej własności środków produkcji. Obydwaj stale podkreślali, że wyzwolenie robotników musi być dziełem samych robotników. Oczywiście różnili się co do tego, jak te wspólne cele powinny zostać wprowadzone w życie. Do tego jeszcze obydwaj wykazywali skłonność do błędnego przedstawiania opinii swojego rywala w pewnych kwestiach (szczególnie wtedy, gdy walka między nimi osiągnęła swój szczyt). Nie powinno być zaskoczeniem, że anarchiści przekonują, iż historia przyznała rację Bakuninowi, potwierdzając przez to kluczowe aspekty jego krytyki myśli Marksa.

A więc na czym polegała Bakuninowska krytyka marksizmu? Dotyczyła ona pięciu głównych zagadnień. Po pierwsze, kwestii działalności w chwili obecnej (tzn. czy ruch robotniczy powinien partycypować w “polityce” i jaki charakter ma mieć rewolucyjna organizacja klasy robotniczej). Po drugie, w sprawie kształtu przyszłej rewolucji (tzn. czy powinna to być rewolucja polityczna, a dopiero później ekonomiczna, czy też powinna być ona jednocześnie i ekonomiczna, i polityczna). Po trzecie, można przewidzieć, że państwowy socjalizm będzie wyzyskujący, zastępując klasę kapitalistyczną państwową biurokracją. Po czwarte, jest kwestia „dyktatury proletariatu”. Po piąte, pojawia się pytanie, czy władza polityczna może zostać przejęta przez klasę robotniczą jako całość, czy też może być sprawowana tylko przez niewielką mniejszość. Po szóste, pojawiła się kwestia, czy rewolucja będzie mieć charakter scentralizowany, czy zdecentralizowany. Omówimy każdą z tych kwestii po kolei.

W sprawie teraźniejszej walki różnica między Marksem a Bakuninem była prosta. Zdaniem Marksa proletariat musi uczestniczyć w burżuazyjnych wyborach jako zorganizowana partia polityczna. Rezolucja (podjęta w wyniku krętactw przy głosowaniu) haskiego kongresu Pierwszej Międzynarodówki ujęła to tak: “w swej walce przeciwko kolektywnej władzy klas posiadających, proletariat może działać jako klasa dopiero ustanawiając z siebie odrębną partię polityczną, pozostającą w opozycji do starych partii, uformowanych przez klasy posiadające (…) zdobycie władzy politycznej staje się wielkim obowiązkiem proletariatu” [Collected Works, vol. 23, s. 243].

Taka partia polityczna musi startować w wyborach i zdobywać głosy. Marks przekonywał w preambule do statutu Francuskiej Partii Robotniczej, że robotnicy muszą przeobrazić swoje prawo do głosowania “z narzędzia oszustwa (…) w narzędzie wyzwolenia”. Można to uznać za część procesu naszkicowanego w Manifeście komunistycznym, w którym znalazł się argument, że “doraźny cel komunistów jest taki sam jak wszystkich innych partii proletariackich”, mianowicie “zdobycie władzy politycznej przez proletariat”, czyli “pierwszy krok w rewolucji klasy robotniczej”, polegający na “wyniesieniu proletariatu do pozycji klasy rządzącej, wygraniu bitwy o demokrację”. Później jeszcze Engels podkreślał (w 1895 roku), że “już Manifest Komunistyczny ogłaszał, że wywalczenie powszechnego prawa wyborczego, demokracji, jest jednym z pierwszych i najważniejszych zadań walczącego proletariatu” i że niemiecka socjaldemokracja pokazała robotnikom wszystkich krajów “jak zrobić użytek z powszechnego prawa wyborczego” [Marx and Engels Reader, s. 566, s. 484, s. 490 i s. 565].

Mając w pamięci powyższe wnioskowanie, partie polityczne znajdujące się pod wpływem marksizmu konsekwentnie argumentowały na rzecz uczestnictwa w kampaniach wyborczych i brały w nich udział, pragnąc dostać się do wysokich urzędów, uważanych za sposób na rozpowszechnianie idei socjalistycznych i podążanie ku rewolucji socjalistycznej. Partie socjaldemokratyczne, będące pierwszymi partiami marksistowskimi (i rozwijające się pod czujnym okiem Marksa i Engelsa), wyobrażały sobie rewolucję jako zdobycie większości w wyborach parlamentarnych i wykorzystanie tak osiągniętej władzy politycznej do obalenia kapitalizmu (a gdy się to już stanie, państwo “obumrze”, gdyż klasy społeczne nie będą już istniały). W rezultacie, o czym mówimy w sekcji H.3.10, partie te zmierzały do odtworzenia wydarzeń zawartych w relacji Marksa o Komunie Paryskiej, ale na poziomie ogólnokrajowego parlamentu.

Bakunin, przeciwnie, argumentował, że chociaż komuniści “wyobrażają sobie, że mogą osiągnąć swój cel przez rozwój i organizację władzy politycznej klas pracujących (…) przy wsparciu burżuazyjnego radykalizmu”, to anarchiści “wierzą, że będą mogli odnieść sukces dopiero poprzez rozwój i organizację niepolitycznej i antypolitycznej władzy klas pracujących”. Komuniści “wierzą, że jest konieczne zorganizowanie sił robotniczych w celu przejęcia władzy politycznej w Państwie”, podczas gdy anarchiści “organizują je w celu jego zniszczenia”. Bakunin pojmował to w kategoriach stworzenia nowych organów władzy klasy pracującej w opozycji wobec państwa. Mają one być zorganizowane “oddolnie w górę, przez wolne zrzeszenie lub federację pracowników, począwszy od stowarzyszeń, następnie poprzez komuny, regiony, kraje, i wreszcie osiągając swój szczyt w wielkiej federacji, międzynarodowej i powszechnej”. Inaczej mówiąc, przez system rad robotniczych. Zresztą Bakunin ciągle przekonywał, żeby pracownicy najemni, chłopi i rzemieślnicy organizowali się w związki i wstępowali do Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników, stając się przez to “realną siłą, (…) wiedzącą, co trzeba robić, i dlatego zdolną do poprowadzenia rewolucji w kierunku wyznaczonym aspiracjami ludu: poważną międzynarodową organizacją stowarzyszeń robotniczych ze wszystkich krajów, zdolną do zastąpienia odchodzącego świata państw“ [Bakunin on Anarchism, s. 262-3 i s. 270 i s. 174]. Na argumenty Marksa, że robotnicy powinni organizować się w życiu politycznym i wysyłać swoich przedstawicieli do parlamentu, Bakunin odpowiedział, że kiedy “robotnicy (…) wyślą innych zwykłych robotników (…) do zgromadzeń ustawodawczych (…) [to] robotniczy posłowie, przeszczepieni w burżuazyjne środowisko, w atmosferę przesiąkniętą ideami czysto burżuazyjnymi, tak naprawdę przestaną być robotnikami, i stając się funkcjonariuszami państwa, zostaną burżujami (…) Ludzie bowiem nie stwarzają swojego położenia; przeciwnie, położenie stwarza ludzi” [The Basic Bakunin, s. 108].

Jeśli chodzi o późniejszą historię, to doświadczenia socjaldemokracji potwierdziły analizę Bakunina. Kilka lat po śmierci Engelsa (1895 r.) niemiecką socjaldemokrację boleśnie podzielił spór o rewizjonizm. Spór ten nie wybuchł w umysłach paru przywódców, odizolowanych od ruchu, ale raczej wyrażał kierunek rozwoju wewnątrz samego ruchu. W rezultacie rewizjoniści chcieli dostosować retorykę partii do jej rzeczywistych działań. A zatem walka przeciw rewizjonistom w zasadzie była obrazem walki między tym, co partia mówiła, że robi, a tym, co naprawdę robiła w praktyce. Jeden z najwybitniejszych historyków tego okresu ujął to tak: “rozróżnienie między rywalizującymi frakcjami w dużej mierze pozostawało rozróżnieniem subiektywnym, różnicą idei służących ocenianiu rzeczywistości, a nie różnicą w sferze działania” [C. Schorske, German Social Democracy, s. 38]. W chwili wybuchu I wojny światowej socjaldemokraci stali się tak skorumpowani przez swoją działalność w instytucjach burżuazyjnych, że poparli państwo (i jego klasę rządzącą) i zagłosowali za zaciągnięciem pożyczek na prowadzenie wojny, zamiast zdemaskować tę wojnę jako imperialistyczną rzeź dla zysków (zobacz też szersze omówienie wpływu startu w wyborach na radykalne partie w sekcji J.2.6). Jest więc oczywiste, że okazało się, iż Bakunin miał rację.

Jednakże musimy podkreślić, że pomimo odrzucenia przez Bakunina uczestnictwa w burżuazyjnej polityce, błędem by było sądzić, że odrzucał on “politykę” czy “walkę polityczną” w ogóle (patrz także sekcja J.2.10). Bakunin wyraźnie opowiedział się za tym, co później zostanie nazwane strategią syndykalizmu (zob. sekcja H.2.8). Uzupełnieniem tego ruchu związkowego byłaby specyficzna organizacja anarchistyczna, która działałaby w jego ramach, aby wpłynąć na realizację celów anarchistycznych poprzez „naturalny wpływ” swoich członków (zob. sekcja J.3.7).

Porównując Bakunina i Marksa, jest jasne, komu rację przyznała historia. Nawet ten anty-anarchistyczny stalinowski pisarzyna Eric Hobsbawn nie mógł nie przyznać „niezwykłego osiągnięcia hiszpańskiego anarchizmu, jakim było stworzenie ruchu klasy robotniczej, który pozostał prawdziwie rewolucyjny. Socjaldemokratyczne i […] nawet komunistyczne związki zawodowe rzadko były w stanie uniknąć schizofrenii [tj. rewolucyjnej retoryki ukrywającej reformatorską praktykę] lub zdrady swoich socjalistycznych przekonań”. [Revolutionaries, s. 104] Jest to prawdopodobnie jedyny dokładny komentarz poczyniony w jego różnych diatrybach na temat anarchizmu, ale oczywiście nie pozwolił, aby implikacje jego oświadczenia przeszkadzały jego wierze w ideologię leninowską. Biorąc pod uwagę długą historię reformizmu i zdrady zasad socjalistycznych przez radykałów wykorzystujących wybory i partie polityczne, nie jest zaskoczeniem, że anarchiści uważają krytykę i alternatywę Bakunina za potwierdzone doświadczeniem (sekcja J. 2 omawia bezpośrednie działania i kampanie wyborcze).

To zaś przenosi nas do drugiej sprawy, mianowicie charakteru samej rewolucji. Dla Bakunina rewolucja oznaczała rewolucję społeczną, oddolną. Miała ona obejmować zarówno obalenie państwa, jak i wywłaszczenie kapitału. Powiedział on, że “rewolucja musi od pierwszej chwili nastawić się na radykalne, totalne zniszczenie Państwa”. Czego “naturalną, konieczną konsekwencją” będzie “konfiskata całego kapitału produkcyjnego i środków produkcji na rzecz stowarzyszeń pracowniczych, które mają wdrożyć je do kolektywnego użytkowania (…) federacyjny Sojusz wszystkich stowarzyszeń ludzi pracy (…) ustanowi Komunę”. I “nie będzie mogło już być żadnej pomyślnej politycznej (…) rewolucji, o ile nie zostanie ona przeobrażona w rewolucję społeczną” [Michael Bakunin: Selected Writings (Michaił Bakunin – pisma wybrane), s. 170 i s. 171].

Co przy okazji zaprzecza twierdzeniom Engelsa, jakoby Bakunin uważał “państwo za główne zło, które trzeba zniszczyć” [Marx and Engels Reader, s. 728]. Jasne jest więc, że zapewnienia Engelsa opierają się na wypaczeniu stanowiska Bakunina, gdyż Bakunin zawsze podkreślał, że transformacja ekonomiczna i polityczna powinny nastąpić równocześnie w toku procesu rewolucyjnego. Wiedząc, że Bakunin uważał państwo za obrońcę kapitalizmu, musimy przyjąć, że uważał on, że żadna przemiana gospodarki nie będzie możliwa, dopóki nie nastąpi obalenie państwa. Oznacza to także, iż Bakunin uznawał przeprowadzenie rewolucji politycznej przed rewolucją ekonomiczną za równoznaczne z utrzymaniem zniewolenia robotników. Jak przekonywał, “wywalczenie najpierw wolności politycznej nie może być znakiem niczego innego, jak tylko wywalczenia jedynie tej wolności, pozostawienia przynajmniej przez pierwsze dni stosunków społecznych i ekonomicznych w tym samym, dawnym stanie — czyli pozostawienia właścicieli i kapitalistów z ich bezczelnym bogactwem, a robotników z ich nędzą” [The Political Philosophy of Bakunin, s. 294]. Jeżeli władza ekonomiczna kapitalistów pozostanie nietknięta, to czyż polityczna władza robotników pozostanie silna? Jeśli o to chodzi, to “każda rewolucja polityczna mająca miejsce przed rewolucją społeczną, i w konsekwencji bez niej, z konieczności musi być rewolucją burżuazyjną, zaś rewolucja burżuazyjna może być jedynie narzędziem powodującym powstanie burżuazyjnego Socjalizmu — czyli jest skazana na doprowadzenie do nowego, bardziej zakłamanego i zręczniejszego, ale wcale nie mniej gnębiącego wyzysku proletariatu przez burżuazję” [Op. Cit., s. 289].

Czy Marks i Engels trwali przy takim właśnie stanowisku? Oczywiste jest, że tak. Omawiając Komunę Paryską, Marks zauważył, że była ona “nareszcie odkrytą formą polityczną, w której należy wypracować wyzwolenie ekonomiczne świata pracy”. A ponieważ “polityczne rządy wytwórcy nie mogą współistnieć z utrwalaniem jego społecznego poddaństwa”, Komuna miała “służyć jako dźwignia [maszyny] wyrywającej z korzeniami ekonomiczne podwaliny, na których spoczywa istnienie klas” [Marks i Engels, Selected Writings (Pisma wybrane), s. 290]. Engels przekonywał, że “proletariat przejmie władzę publiczną i przy jej pomocy przeobrazi (…) środki produkcji (…) we własność publiczną” [The Marx-Engels Reader, s. 717]. W Manifeście komunistycznym Marks i Engels przekonywali, że “pierwszym krokiem w rewolucji klasy robotniczej” będzie “wyniesienie proletariatu do pozycji klasy rządzącej, wygranie bitwy o demokrację”. Proletariat “wykorzysta swą polityczną przewagę do stopniowego wyrwania całego kapitału z rąk burżuazji, do scentralizowania wszystkich narzędzi produkcji w rękach Państwa, tzn. w rękach proletariatu zorganizowanego jako klasa rządząca” [Manifesto of the Communist Party (Manifest Partii Komunistycznej), s. 52].

Jest to jeszcze bardziej widoczne w „Zasadach komunizmu” Engelsa (często uważanych za projekt Manifestu). W dokumencie tym podkreślono, że nie jest możliwe, aby „własność prywatna została zniesiona za jednym zamachem”, argumentując, że „rewolucja proletariacka będzie stopniowo przekształcać istniejące społeczeństwo”. Rewolucja „ustanowi demokratyczną konstytucję, a przez to bezpośrednią lub pośrednią dominację proletariatu. Bezpośrednio w Anglii, gdzie proletariusze są już większością ludzi. Demokracja”, Engels kontynuował, „byłaby zupełnie bezużyteczna dla proletariatu, gdyby nie była natychmiast wykorzystywana jako środek przenoszenia dalszych środków bezpośrednio atakujących prywatną własność”. [Collected Works, vol. 6, s. 350] Dekady później, kiedy Marks dyskutował o tym, co oznacza „dyktatura proletariatu”, spierał się (w odpowiedzi na pytanie Bakunina: „nad kim będzie rządził proletariat?”) że oznaczało to po prostu „tak długo, jak długo inne klasy będą istnieć, w szczególności klasa kapitalistyczna, proletariat będzie z nią walczył (ponieważ wraz z nadejściem proletariatu do władzy jego wrogowie jeszcze nie znikną), musi użyć środków przymusu, stąd środki rządowe; jeśli sam pozostaje klasą, a warunki ekonomiczne, na których klasa walczy i istnienie klas jeszcze nie zniknęły, muszą one zostać siłą usunięte lub przekształcone, a proces ich transformacji musi być siłą przyspieszony” [The Marx-Engels Reader, s. 542-3]  Zauważmy, że Marks pisze o “kapitalistach”, a nie o “byłych kapitalistach”, zakładając przez to, że przedstawiciele proletariatu faktycznie będą nadal proletariuszami po rewolucji “socjalistycznej”. A więc dalej będą podporządkowani płatnemu niewolnictwu u swoich panów. Co ma sens, ponieważ w przeciwnym razie termin „dyktatura proletariatu” byłby bez znaczenia.

Jest też kwestia tego, kiedy klasa robotnicza może przejąć władzę polityczną. Jak ujął to Engels, konflikt „między burżuazją a proletariatem można zwalczać tylko w republice, ponieważ jest to forma, w której walka musi być zwalczana”. Pracownicy musieliby stworzyć republikę w krajach, które jej nie posiadają (jak wówczas Niemcy). [Marks and Engels, The Socialist Revolution, s. 264] Dekady wcześniej Engels argumentował, że „pierwszym, podstawowym warunkiem wprowadzenia wspólnoty własności jest polityczne wyzwolenie proletariatu poprzez demokratyczną konstytucję”. [Collected Works, vol. 6, s. 102] Tak więc najpierw miałaby miejsce burżuazyjna rewolucja, potem proletariacka. Manifest komunistyczny podniósł możliwość, że burżuazyjna rewolucja w Niemczech będzie „preludium do bezpośrednio po rewolucji proletariackiej” [Selected Writings, s. 63]. W ciągu dwóch lat Marks i Engels argumentowali, że jest to błędne, że rewolucja socjalistyczna nie była możliwa w Europie kontynentalnej przez jakiś czas. Już w latach osiemdziesiątych XIX w. Engels utrzymywał, że rewolucja proletariacka w Niemczech nie była natychmiast możliwa, a pierwszymi rezultatami każdej rewolucji byłaby burżuazyjna republika, w której zadaniem socjaldemokracji byłoby budowanie jej sił i wpływów.

Jest zatem oczywiste, że Marks i Engels uważali przechwycenie władzy państwowej za kluczowe wydarzenie, a dopiero później nastąpiłoby wywłaszczenie tych, którzy odbierają własność pracownikom. Zatem utrzymałaby się władza ekonomiczna kapitalistów, a proletariat wykorzystywałby władzę polityczną do jej zwalczania i zmniejszania. Anarchiści przekonują, że gdyby proletariat nie dzierżył władzy ekonomicznej, to jego władza polityczna w najlepszym razie nie byłaby bezpieczna, a faktycznie uległaby zwyrodnieniu. Czyż kapitaliści by tylko siedzieli bezczynnie i czekali, gdyby ich władza ekonomiczna była stopniowo eliminowana przez działania polityczne? Czy pracownicy cierpliwie by słuchali swoich szefów, dalej będąc uciskanymi i wyzyskiwanymi przez nich, aż nadejdzie czas, gdy zostanie “wypracowany” koniec ich “poddaństwa społecznego”? (ciekawe jeszcze przez kogo?) Czy byliby szczęśliwi, gdyby najpierw walczyli o burżuazyjną republikę, a potem czekali przez nieokreślony okres czasu, zanim kierownictwo partii ogłosiłoby, że nadszedł czas na wprowadzenie socjalizmu?

Jak udowodniły doświadczenia rewolucji rosyjskiej, stanowisko Marksa i Engelsa okazało się nie do obrony. Perspektywa Bakunina została powtórzona przez rosyjskiego robotnika w 1906 roku, kiedy to wyraził on swoją niecierpliwość wobec strategii mienszewików: „Mienszewicy[…] mówiąnam, że kongres pracowników jest najlepszym sposobem zapewnienia niezależności proletariatu w burżuazyjnej rewolucji; w przeciwnym razie my, pracownicy, odegramy w nim rolę mięsaarmatniego. Więc pytam: po co jest ubezpieczenie? Czy naprawdę dokonamy burżuazyjnej rewolucji? Czy to możliwe, że przelejemy krew dwa razy – raz za zwycięstwo burżuazyjnej rewolucji, a raz za zwycięstwo naszej proletariackiej rewolucji? Nie, towarzysze, nie można tego znaleźć w programie partyjnym [że tak musi być], ale jeśli my, pracownicy, mamy rozlać krew, to tylko raz, dla wolności i socjalizmu” [cytowany przez Abraham Ascher, The Mensheviks in the Russian Revolution, s. 43]

W 1917 r. lekcja ta została dobrze przyswojona, a rosyjscy robotnicy początkowo podążali drogą Bakunina (głównie spontanicznie i bez znaczącego wpływu anarchistów i anarchosyndykalistów). Mienszewicy powtórzyli swoje błędy z 1905 r. , ponieważ „okazali się niezdolni do wykorzystania tego rewolucyjnego potencjału do jakichkolwiek praktycznych celów. Oślepiała ich sztywna marksistowska formuła ‘najpierw burżuazyjna rewolucja, później socjalistyczna rewolucja’ i próbowała powstrzymać masy. Głoszono im samozagładę, powiedziano im, by stanęli z boku, aż do czasu, gdy burżuazja zbuduje solidny system kapitalistyczny. Nie miało to sensu dla robotników i chłopów – dlaczego mieliby rezygnować z władzy, która była już w ich rękach?”. Wiodący mienszewik Fedor Dan „przyznał w 1946 r., że koncepcja mienszewickiej rewolucji burżuazyjnej opierała się na ‘iluzjach’ [Vera Broido, Lenin and the Mensheviks, s. 14 i s. 15] Po powrocie Lenina do Rosji bolszewicy zerwali z tą wcześniej podzielaną perspektywą i zaczęli wspierać i zachęcać do radykalizacji robotników, dzięki czemu udało im się zdobyć poparcie społeczne. Jednak uczynili to częściowo i niekompletnie, a w konsekwencji ostatecznie powstrzymali się i tak fatalnie podważyli rewolucję.

Po lutowej rewolucji paraliżującej państwo, robotnicy zorganizowali komitety zakładowe oraz uwznioślili ideę i praktykę samozarządzania produkcją przez robotników. Rosyjscy anarchiści z całego serca poparli ten ruch, twierdząc, że należy go popchnąć tak daleko, jak to tylko możliwe. Lenin opowiadał się natomiast za „kontrolą pracowników nad kapitalistami”. [The Lenin Anthology, s. 402] Była to, co nie jest zaskoczeniem, polityka stosowana natychmiast po przejęciu władzy przez bolszewików.

Jednakże, jak przyznaje pewien leninowski pisarz, “dwie przytłaczająco potężne siły zmusiły bolszewików do porzucenia tego »reformistycznego« kursu”. Jedną z nich był wybuch wojny domowej, drugą “był fakt, że kapitaliści wykorzystywali pozostałości swojej władzy do zakłócania funkcjonowania systemu. Pod koniec 1917 roku ogólnorosyjski zjazd pracodawców ogłosił, że owe »fabryki, nad którymi jest sprawowana kontrola przy pomocy czynnego przeszkadzania w zarządzaniu, zostaną zamknięte«. Naturalną odpowiedzią robotników na falę lokautów, która po tym nastąpiła, było żądanie, żeby ich [tak!] państwo dokonało nacjonalizacji fabryk” [John Rees, “In Defence of October”, s. 3-82, International Socialism, no. 52, s. 42]. W lipcu 1918 r. zaledwie jedna piąta upaństwowionych firm miała za sobą upaństwowienie przez rząd centralny (co przy okazji ukazuje niezdolność scentralizowanej władzy do skutecznego reagowania na wyzwania). Oczywiste więc, że koncepcja mówiąca, że rewolucja społeczna może nadejść dopiero po rewolucji politycznej, okazała się błędem — klasa kapitalistów wykorzystała swoje siły do zakłócenia funkcjonowania gospodarki rosyjskiej.

W obliczu dającego się przewidzieć sprzeciwu kapitalistów wobec narzuconego im systemu “kontroli” bolszewicy upaństwowili środki produkcji. Smutne tylko, że w upaństwowionych zakładach pracy sytuacja robotnika w istocie wcale się nie zmieniła. Od końca kwietnia 1918 r. Lenin argumentował na rzecz jednoosobowego zarządzania (przez dyrektorów wyznaczonych z góry i wyposażonych we władzę “dyktatorską”) – zobacz sekcję H.3.14. Celem tego było zastąpienie kapitalistycznych menedżerów państwowymi dyrektorami, nie zaś samorządem pracowniczym. W rzeczywistości, jak omawiamy w sekcji H.6.2, liderzy partii wielokrotnie odrzucali sugestie komitetów zakładowych dotyczące budowania socjalizmu w oparciu o zarządzanie gospodarką na rzecz scentralizowanej kontroli państwowej. Lęk Bakunina przed tym, co mogłoby się zdarzyć, gdyby rewolucja polityczna poprzedziła rewolucję społeczną, okazał się uzasadniony. Klasa robotnicza w dalszym ciągu była wyzyskiwana i uciskana tak jak i wcześniej, najpierw przez burżuazję, a potem przez nową burżuazję składającą się z dyrektorów mianowanych przez państwo, wyposażonych w taką samą władzę, jaką mieli ich poprzednicy (a nawet trochę większą). Przykład Rosji potwierdził analizy Bakunina, dowodzące, że rewolucja musi natychmiast połączyć cele polityczne i ekonomiczne, ażeby zakończyła się sukcesem.

Doświadczenia bolszewickiej Rosji potwierdzają również przewidywania Bakunina, że państwowy socjalizm będzie po prostu państwowym kapitalizmem. Jak podkreślił Bakunin, państwo „jest rządem z góry w dół ogromnej liczby mężczyzn [i kobiet], bardzo różnym z punktu widzenia stopnia ich kultury, charakteru zamieszkiwanych przez nich krajów lub miejscowości, wykonywanych przez nich zawodów, kierujących nimi interesów i aspiracji – państwo jest rządem tych wszystkich przez tę czy inną mniejszość”. Państwo „zawsze było dziedzictwem jakiejś uprzywilejowanej klasy”, a „gdy wszystkie inne klasy się wyczerpią, staje się dziedzictwem klasy biurokratycznej”. Państwo marksistowskie „nie będzie zadowolone z administrowania i rządzenia masami politycznie, będzie również administrować masami gospodarczo, koncentrując w rękach państwa produkcję i dystrybucję bogactwa”. W rezultacie powstanie „nowa klasa, nowa hierarchia prawdziwych i fałszywych naukowców i uczonych, a świat zostanie podzielony na mniejszość rządzącą w imię wiedzy i ogromną ignorancką większość. A potem, biada masie ignorantów!” Tak więc wyzysk nowej klasy biurokratycznej byłby jedynym rezultatem, gdyby państwo stało się „jedynym właścicielem” i „jedynym bankierem, kapitalistą, organizatorem i dyrektorem wszystkich krajowych pracowników oraz dystrybutorem wszystkich jego produktów”. [Bakunin on Anarchism, s. 317-8, s. 318 i s. 217] Kolejni anarchiści nazywali taki reżim kapitalizmem państwowym (zob. sekcja H.3.13).

Odrzucenie przez bolszewickie kierownictwo komitetów fabrycznych i ich wizji socjalizmu również potwierdziło obawę Bakunina, że marksizm zapędzi ludzi „nie tylko nie do obalenia państwa, ale wręcz przeciwnie, muszą je wzmocnić i powiększyć, a następnie przekazać je […] przywódcom partii komunistycznej […] którzy następnie wyzwolą ich na swój własny sposób”. Reżim gospodarczy narzucony przez bolszewików również potwierdził krytykę Bakunina jako państwa „kontrolującego cały handel, przemysł, rolnictwo, a nawet naukę. Masa ludności zostanie podzielona na dwie armie, rolniczą i przemysłową pod bezpośrednim dowództwem państwowych inżynierów, którzy będą stanowić nową uprzywilejowaną klasę polityczno-naukową”. Nic dziwnego, że ta nowa państwowa gospodarka była katastrofą, która ponownie potwierdziła jego ostrzeżenie, że jeżeli ta mniejszość „nie będzie obdarzona wszechwiedzą, wszechobecnością i wszechmocą, jaką teologowie przypisują Bogu, to nie będzie ona w stanie poznać i przewidzieć potrzeb swojego ludu, a nawet zaspokoić sprawiedliwością tych potrzeb, które są najbardziej uzasadnione i naglące”. [Op. Cit., s. 332, s. 332-3 i s. 318]

To zaś doprowadza nas do kwestii “dyktatury proletariatu”. Chociaż wielu marksistów w zasadzie używa tego określenia do opisywania obrony rewolucji i przez to argumentuje, że anarchiści nie widzą potrzeby, ażeby bronić rewolucji, to jednak nie jest to słuszne. Anarchiści począwszy od Bakunina przekonywali, że rewolucja będzie musiała bronić się przed kontrrewolucją. Totalnie odrzucamy taką nazwę (patrz sekcje H.2.1I.5.14 i J.7.6, gdzie zostaną obalone twierdzenia, jakoby anarchiści sądzili, że rewolucja nie wymaga obrony). Zatem dlaczego Bakunin odrzucił ten termin? Aby zrozumieć dlaczego, musimy przedstawić pewne tło historyczne — mianowicie fakt, że w okresie, gdy pisał on swoje dzieła, proletariat stanowił mniejszość wśród mas pracujących.

Anarchiści odrzucali ideę “dyktatury proletariatu” po prostu dlatego, że w owym czasie proletariat był mniejszością wśród ludzi pracy. Z czego wynika, że argumentowanie na rzecz dyktatury proletariatu oznaczałoby argumentowanie na rzecz dyktatury klasy mniejszościowej, do której nie należała większość ludu. Na przykład w czasie, gdy Marks i Engels pisali swój Manifest Komunistyczny, ponad 80% ludności Niemiec i Francji stanowili chłopi albo rzemieślnicy — których Marks określał jako “drobnomieszczaństwo”, a jego następcy jako “drobną burżuazję”. Ten fakt oznacza, że komentarz o tym, iż “ruch robotniczy jest świadomym, niezależnym ruchem ogromnej większości, w interesie ogromnej większości” był po prostu nieprawdą. Raczej było to tak, że do końca życia Marksa (a i przez kilka następnych dziesięcioleci) ruch robotniczy był podobny “wszystkim poprzednim ruchom”, mianowicie “ruchem mniejszości, albo też w interesie mniejszości” [The Marx-Engels Reader, s. 482]. Nie jest to tak, żeby Marks i Engels nie byli tego świadomi. W Manifeście Komunistycznym zauważają, że “w krajach takich jak Francja” chłopi “stanowią znacznie więcej niż połowę ludności”. W swoim słynnym dziele z 1875 roku, “Krytyka programu gotajskiego”, Marks zauważył, że “większość »ludu pracującego« w Niemczech składa się z chłopów, a nie proletariuszy”. Mniej więcej w tym samym czasie, w innym tekście podkreślał, że “chłop (…) stanowi mniej lub bardziej znaczną większość (…) w krajach kontynentu zachodnioeuropejskiego” [Op. Cit., s. 493, s. 536 i s. 543].

Zatem jest oczywiste, że przedstawiona przez Marksa i Engelsa wizja rewolucji proletariackiej była taką wizją, w skład której wchodził dyktat mniejszości nad większością. Z tego powodu Bakunin odrzucił tę koncepcję. Po prostu zwrócił uwagę na to, że w owym czasie “dyktatura proletariatu” tak naprawdę oznaczałaby dyktaturę mniejszości ludzi pracy, a więc “rewolucję” polegającą na wykluczeniu większości ludzi pracy (tzn. rzemieślników i chłopów). W r. 1873 przekonywał: “Jeżeli proletariat ma być klasą rządzącą (…) to nad kim będzie panował? Musiałby istnieć jeszcze jeden proletariat, który będzie poddany tym nowym rządom, temu nowemu państwu. Może to być chłopski motłoch (…) który, znajdując się na niższym poziomie kulturalnym, będzie prawdopodobnie rządzony przez proletariat miejski i fabryczny” [Statism and Anarchy (Państwowość i anarchia), s. 177-8].

Zdaniem Bakunina zalecanie “dyktatury proletariatu” w rzeczywistości, w której ogromną większość ludzi pracy stanowili chłopi, byłoby katastrofą. I dopiero gdy zrozumiemy te uwarunkowania społeczne, będziemy mogli też zrozumieć sprzeciw Bakunina wobec postulowanej przez Marksa “dyktatury proletariatu” — byłaby ona dyktaturą klasy mniejszościowej nad resztą pracującej ludności (Bakunin uważał za oczywiste, że klasy kapitalistów i ziemian powinny zostać wywłaszczone i powstrzymane przed niszczeniem rewolucji!). Bakunin nieustannie podkreślał potrzebę ruchu i rewolucji wszystkich ludzi pracy (patrz sekcja H.2.7) i że chłopi „dołączą do sprawy robotników miejskich, gdy tylko nabiorą przekonania, że ci ostatni nie udają, że narzucają swoją wolę lub jakiś porządek polityczny lub społeczny wymyślony przez miasta dla większego szczęścia wsi; dołączą do sprawy, gdy tylko będą pewni, że robotnicy przemysłowi nie odbiorą ich ziemi”. Bo „samo powstanie proletariatu nie wystarczyłoby; z tym mielibyśmy tylko rewolucję polityczną, która musiałaby wywołać naturalną i uzasadnioną reakcję chłopów, a ta reakcja, lub tylko obojętność chłopów, zdławiłaby rewolucję miast” [The Political Philosophy of Bakunin, s. 401 i s. 378]

To wyjaśnia, dlaczego anarchiści na kongresie w Saint Imier przekonywali, że “żadne państwo polityczne nie może być niczym innym, jak tylko zorganizowanym systemem panowania przynoszącym korzyść jednej klasie z uszczerbkiem dla mas. A gdyby tak proletariat przejął władzę, to sam z kolei stałby się nową klasą panującą i wyzyskującą innych”. Można zrozumieć ich niepokój, ponieważ proletariat był w owym czasie klasą mniejszościową. Według anarchistów, wtedy i dzisiaj, rewolucja społeczna, aby zakończyła się powodzeniem, musi być naprawdę ludowa i obejmować większość populacji. Nic więc dziwnego, że kongres ten podkreślał rolę proletariatu w walce o socjalizm, argumentując, że “proletariat wszystkich kontynentów (…) musi stworzyć solidarność rewolucyjnego działania (…) niezależnie i w opozycji do wszystkich form burżuazyjnej polityki” . Celem ruchu robotniczego były ponadto “wolne organizacje i federacje (…) tworzone przez spontaniczne działania samego proletariatu, [tzn. przez] autonomiczne komuny i struktury handlowe” [według cytatu podanego w Bakunin on Anarchism, s. 438, s. 439 i s. 438].

Stąd też wziął się komentarz Bakunina, że “wyróżnienie proletariatu, świata robotników, jako klasy, a nie jako masy“ jest “czymś głęboko antypatycznym dla nas, rewolucyjnych anarchistów, którzy bezwarunkowo zalecamy pełną emancypację całego ludu”. Przekonywał on, że uczynienie tego nie oznaczałoby “niczego innego, jak tylko utworzenia nowej arystokracji, złożonej z miejskich i przemysłowych pracowników, w celu wykluczenia tych milionów, które składają się na proletariat wiejski i które (…) w rezultacie staną się poddanymi tego wielkiego tak zwanego Państwa Ludowego” [Michael Bakunin: Selected Writings (Michaił Bakunin – Pisma wybrane), ss. 253-4].

I jeszcze raz doświadczenia rewolucji październikowej zdają się potwierdzać lęki Bakunina. Bolszewicy wprowadzili w życie dyktaturę miasta nad wsią, co doprowadziło do katastrofalnych skutków (więcej szczegółów w sekcji H.6.2).

Jeszcze jedna sprawa z tym związana. Chociaż anarchiści odrzucają “dyktaturę proletariatu”, to oczywiście nie odrzucamy kluczowej roli, jaką proletariat musi odegrać w każdej rewolucji społecznej (przeczytaj w sekcji H.2.2 o tym, dlaczego zapewnienia marksistów, że anarchiści odrzucają walkę klasową, są kłamstwem). Odrzucamy jedynie ideę mówiącą, że proletariat musi narzucić swój dyktat innym ludziom pracy, takim jak chłopi czy rzemieślnicy. Nie odrzucamy konieczności obrony rewolucji przez ludzi z klas pracujących, ani konieczności wywłaszczenia przez nich klasy kapitalistów, ani konieczności kierowania przez nich swoimi własnymi działaniami, a przez to i społeczeństwem.

Następnie pojawia się kwestia tego, że nawet gdyby proletariat naprawdę przejął władzę polityczną, to czyż możliwe byłoby jej rzeczywiste sprawowanie przez jego ogół? Bakunin wysuwa tutaj oczywiste zastrzeżenia: “Nawet jeśli przyjmiemy taki punkt widzenia, że miejski proletariat jest tym, który przypuszczalnie ma zebrać jedyną nagrodę podczas przejęcia władzy politycznej, to na pewno stanie się oczywiste, że ta władza nigdy nie będzie niczym innym, jak tylko pozorem? Niemożliwością będzie, aby kilka tysięcy ludzi, nie mówiąc już o dziesiątkach czy setkach tysięcy, dzierżyło taką władzę rzeczywiście. Będzie ona musiała być sprawowana w ich zastępstwie, co oznacza powierzenie jej grupie ludzi wybranych, aby ich reprezentowali i nimi rządzili, co z kolei niezawodnie przywróci całe zakłamanie i służalczość rządów przedstawicielskich czy też burżuazyjnych. Po krótkim rozbłysku wolności czy orgii rewolucji obywatele nowego Państwa obudzą się jako niewolnicy, marionetki i ofiary nowej grupy ambitnych ludzi” [Op. Cit., ss. 254-5].

Bakunin powtórzył tę argumentację: “Co to znaczy »proletariat wyniesiony do godności klasy rządzącej«? Czy cały proletariat stanie na czele rządu? Niemcy sobie liczą około 40 milionów ludzi. Czy całe te 40 milionów stanie się członkami rządu? Cały naród będzie rządził, ale nikt nie będzie rządzony. Więc wtedy nie będzie żadnego rządu, żadnego państwa; ale jeżeli będzie istniało państwo, to będą też istnieli i tacy, którzy będą rządzeni, będą istnieli słudzy”. Bakunin przekonywał, że marksiści rozwiązują ten dylemat “według prostego wzorca. Przez rząd ludowy rozumieją oni rząd z ludu, tworzony przez niewielką liczbę przedstawicieli wybranych przez lud. Tak zwani przedstawiciele ludu i władcy państwa wybrani przez cały naród na podstawie powszechnego prawa wyborczego — ostatnie słowo marksistów, jak też i szkoły demokratycznej — to kłamstwo, za którym stoi despotyzm rządzącej mniejszości, pozostaje w ukryciu, kłamstwo tym niebezpieczniejsze, że dla pozoru bywa przedstawiane jako wyraz woli ludu” [Statism and Anarchy (Państwowość i anarchia), s. 178].

A więc jakie stanowisko w tej kwestii zajmuje Marks? Pozostaje oczywiste, że samozwańczy następcy Marksa popierają ideę rządów “socjalistycznych” (owszem, wielu z nich, łącznie z Leninem i Trockim, zaszło w tym aż tak daleko, by przekonywać, że dyktatura partii jest konieczna dla sukcesu rewolucji — patrz następna sekcja). Natomiast stanowisko samego Marksa jest mniej jasne. W odpowiedzi na pytanie Bakunina, czy wszyscy Niemcy zostaną członkami rządu, przekonywał, że “oczywiście, ponieważ cała rzecz zaczyna się od samorządności miejskiej”. Ale równocześnie napisał taki komentarz: “Czy rzeczywiście może być tak, że na przykład w związku zawodowym wszyscy członkowie związku formują jego komitet wykonawczy?”, co by sugerowało, że w marksistowskim systemie socjalizmu istniałby podział pracy na rządzących i podporządkowanych [The Marx-Engels Reader, s. 545 i s. 544]. W innym miejscu mówi on o “socjalistycznym rządzie (…) dochodzącym w jakimś kraju do władzy” [Collected Works, vol. 46, s. 66] Jak wspomniano w sekcji H.3.10, zarówno Marks, jak i Engels postrzegali wybory powszechne w republice jako wyraz siły politycznej klasy robotniczej.

Zatem krytyka Bakunina trzyma się kupy, gdyż oczywiste jest, że Marks i Engels w ramach “dyktatury proletariatu” widzieli u władzy rząd socjalistyczny. Zdaniem Bakunina i wszystkich anarchistów, jeżeli jakaś partia polityczna tworzy rząd, to oczywiste jest, że to ona dzierży władzę, nie zaś masy ludzi pracy, o których partia ta twierdzi, że je reprezentuje. Od samego początku anarchiści argumentowali, że Marks popełnił ciężki błąd myląc władzę robotników z państwem. A to dlatego, że państwo jest środkiem, przy pomocy którego kierowanie sprawami ludzi zostaje im odebrane i pozostawione w rękach garstki. Państwo oznacza oddelegowanie władzy. A zatem tak zwane “państwo robotnicze” czy “dyktatura proletariatu” są sprzecznościami pojęciowymi. Zamiast oznaczać władzę kierowania społeczeństwem przez klasę robotniczą, oznaczają one faktycznie coś odwrotnego, a mianowicie przekazanie tej władzy grupce przywódców partyjnych na szczytach scentralizowanej struktury. Dzieje się tak dlatego, że “wszystkie reguły Państwa, wszystkie rządy z samej swej natury są umieszczone poza ludem. Z konieczności muszą one pragnąć podporządkowania ludu zwyczajom i celom całkowicie mu obcym. Dlatego też ogłaszamy, że jesteśmy wrogami (…) wszystkich organizacji państwowych jako takich, i wierzymy, że lud będzie mógł być szczęśliwy i wolny, gdy zorganizuje się oddolnie w górę przy pomocy swoich własnych, całkowicie wolnych stowarzyszeń, bez nadzoru żadnych aniołów stróży, gdy stworzy swoje własne życie” [Marxism, Freedom and the State (Marksizm, wolność i państwo, s. 63]. Toteż Bakunin stale argumentował na rzecz zdecentralizowanego, federalnego systemu rad robotniczych zorganizowanego oddolnie w górę. Przeobrażenie rządu bolszewików w dyktaturę nad proletariatem już we wczesnych etapach rewolucji rosyjskiej po raz kolejny potwierdza Bakuninowską krytykę marksizmu.

Wiąże się z tym argument Bakunina, że marksizm stworzył uprzywilejowaną pozycję intelektualistów socjalistycznych zarówno w obecnym ruchu społecznym, jak i w rewolucji społecznej. Stało się tak dlatego, że Marks podkreślał, że jego teoria jest „socjalizmem naukowym” i – jak twierdził Bakunin – „ponieważ myśl, teoria i nauka, przynajmniej w naszych czasach, są w posiadaniu bardzo nielicznych, ci nieliczni powinni być przywódcami życia społecznego” i oni, a nie masy, powinni organizować rewolucję „przez dyktatorskie moce tej wyuczonej mniejszości, która zakłada wyrażanie woli ludu”. Byłoby to „nic innego jak despotyczna kontrola ludności przez nową i wcale nie liczną arystokrację prawdziwych i pseudonaukowców”, a więc „powstałaby nowa klasa [rządząca], nowa hierarchia prawdziwych i fałszywych naukowców i uczonych, a świat zostałby podzielony na rządzącą mniejszość w imię wiedzy i ogromną ignorancką większość. A potem, biada masie ignorantów!”. Tak więc „każde państwo, nawet państwo pseudoludowe wymyślone przez Marksa, jest w istocie tylko maszyną rządzącą masami z góry, poprzez uprzywilejowaną mniejszość zarozumiałych intelektualistów, którzy wyobrażają sobie, że wiedzą, czego ludzie potrzebują i chcą lepiej niż oni sami”. Rosyjski anarchista przewidział, że „organizacja i rządy nowego społeczeństwa przez socjalistycznych uczonych” będą „gorsze od wszystkich despotycznych rządów!” [Bakunin on Anarchism, s. 328-9, s. 331, s. 319, s. 338 i s. 295] Historia udowodniła rację Bakunina, przy czym dokładnie taki był reżim bolszewicki. Jak omówiliśmy w sekcji H.5, awangardyzm Lenina przyniósł taki rezultat, argumentując, że kierownictwo partii znało obiektywne potrzeby klas robotniczych lepiej niż oni sami byli wykorzystywani do usprawiedliwienia dyktatury partyjnej i ścisłej centralizacji życia społecznego w rękach kierownictwa.

To zaś się wiąże z ostatnią sprawą, a mianowicie taką, czy rewolucja będzie scentralizowana czy zdecentralizowana. Czytając Marksa, dochodzimy do wniosku, że kwestia jest nieco pogmatwana, z powodu jego poparcia dla Komuny Paryskiej i jej programu federalistycznego (napisanego, co musimy zauważyć, przez ucznia Proudhona). Natomiast w r. 1850 Marks opowiedział się za skrajną centralizacją władzy. Jak to ujął, robotnikom “nie wolno marzyć wyłącznie o jednej, niepodzielnej republice niemieckiej, ale też w ramach tej republiki muszą oni dążyć do jak najwyraźniejszej centralizacji władzy w rękach organów państwa”. Przekonywał, że w kraju takim jak Niemcy, “gdzie istnieje tyle przeżytków średniowiecza, które muszą zostać zniesione” nie wolno “w żadnych okolicznościach pozwalać na to, by jakakolwiek wieś, jakiekolwiek miasto czy jakakolwiek prowincja miała możność stawiać nowe przeszkody na drodze rewolucyjnej działalności, która może postępować z pełną siłą [tylko] od środka”. Podkreślał, że “tak jak we Francji w 1793 r., tak i dzisiaj w Niemczech zadaniem prawdziwie rewolucyjnej partii jest przeprowadzenie najbezwzględniejszej centralizacji” [The Marx-Engels Reader, s. 509-10]. Lenin wybrał sobie właśnie taką odmianę myśli Marksa, przekonując, że “Marks był centralistą” i wprowadzając w życie tę wizję zarówno wewnątrz partii, jak i w całej Rosji po dojściu do władzy [The Essential Works of Lenin, s. 310].

Oczywiście to zagadnienie wysuwa pytanie, czy cała klasa sprawuje władzę pod „dyktaturą proletariatu”. W systemie scentralizowanym władza musi być oczywiście sprawowana przez kilku (jak pokazał argument Marksa z 1850 roku). Centralizm ze swej natury wyklucza możliwość szerokiego uczestnictwa w procesie decyzyjnym. Ponadto decyzje podejmowane przez taki organ nie mogły odzwierciedlać rzeczywistych potrzeb społeczeństwa. W słowach Bakunina:

Jaki człowiek, jaka grupa osób, bez względu na to, jak wielki jest ich geniusz, odważyłaby się myśleć, że jest w stanie ogarnąć i zrozumieć bogactwo zainteresowań, postaw i działań tak różnych w każdym kraju, każdej prowincji, miejscowości i zawodu.”[Michael Bakunin: Selected Writings, s. 240]

Podkreślił, że „rewolucja powinna być i powinna wszędzie pozostać niezależna od centralnego punktu, który musi być jej wyrazem i produktem – a nie źródłem, przewodnikiem i przyczyną […] przebudzenie wszystkich lokalnych pasji i przebudzenie spontanicznego życia we wszystkich punktach, musi być dobrze rozwinięte, aby rewolucja pozostała żywa, prawdziwa i potężna”. Anarchiści odrzucają centralizację, ponieważ niszczy ona masowe uczestnictwo, którego rewolucja wymaga, aby odnieść sukces. Dlatego też „nie akceptujemy, nawet w procesie rewolucyjnej transformacji, ani zgromadzeń konstytucyjnych, rządów tymczasowych, ani tak zwanych dyktatur rewolucyjnych; ponieważ jesteśmy przekonani, że rewolucja jest tylko szczera, uczciwa i realna w rękach mas, a gdy koncentruje się w rękach kilku rządzących jednostek, nieuchronnie i natychmiast staje się reakcją”. Raczej rewolucja „wszędzie musi być stworzona przez ludzi, a najwyższa kontrola musi zawsze należeć do ludzi zorganizowanych w wolną federację stowarzyszeń rolniczych i przemysłowych […] zorganizowane od dołu do góry za pomocą rewolucyjnej delegacji” [Op. Cit., s. 179-80, s. 237 i s. 172]

To, musimy podkreślić, nie oznacza izolacji. Bakunin zawsze podkreślał znaczenie organizacji federalnej dla koordynacji walki i obrony rewolucji. Jak to ujął, wszystkie rewolucyjne gminy musiałyby się zjednoczyć, aby „zorganizować niezbędne wspólne usługi i ustalenia dotyczące produkcji i wymiany, ustanowić kartę równości, podstawę wszelkiej wolności – kartę o całkowicie negatywnym charakterze, określającą raczej to, co musi zostać zniesione na zawsze niż pozytywne formy życia lokalnego, które mogą być stworzone jedynie przez żywą praktykę każdej miejscowości – oraz zorganizować wspólną obronę przed wrogami Rewolucji”. [Op. Cit., s. 179]

Jak na ironię, przedmowa Engelsa do wydania dzieła Marksa z 1885 roku obnaża błędność jego stanowiska. Engels stwierdził, że “ten urywek opiera się na nieporozumieniu” i “teraz (…) jest powszechnie wiadome, że podczas całej rewolucji (…) cała administracja departamentów, okręgów i gmin składała się z władz wybranych samodzielnie przez poszczególne obwody wyborcze i że władze te działały całkowicie swobodnie (…) że to akurat prowincjonalny i lokalny samorząd (…) stał się najpotężniejszą dźwignią rewolucji” [The Marx-Engels Reader, s. 510 f]. (Chodzi tutaj o Komunę Paryską i towarzyszące jej wydarzenia na francuskiej prowincji w 1871 r.) Pierwotne uwagi Marksa postulują narzucenie wolności przez centrum ogółowi ludności nie pragnącej jej wcale (a w takim przypadku, jakimż cudem centrum mogłoby być przedstawicielstwem większości w tej kwestii?). Ponadto w jaki sposób taka rewolucja mogłaby być prawdziwą rewolucją społeczną, gdyby nie działa się wśród lokalnych grup najniższych warstw w całym kraju? Nic zatem dziwnego, że autonomia lokalna odgrywała kluczową rolę w każdej prawdziwej rewolucji.

A zatem i w tym historia przyznała rację Bakuninowi. Centralizm zawsze zabijał rewolucję i, jak Bakunin zawsze przekonywał, prawdziwy socjalizm da się zbudować jedynie oddolnie, przez ludność każdej wsi, miasteczka i miasta. Problemów, przed jakimi staje świat albo rewolucja, nie może rozwiązać garstka ludzi na szczytach władzy przy pomocy dekretów. Można je rozwiązać jedynie na drodze czynnego uczestnictwa mas ludzi z klas pracujących. A tego rodzaju partycypację centralizm i rząd wykluczają z samej swej natury.

Wiedząc o poparciu Marksa dla federacyjnych idei Komuny Paryskiej, można by było przekonywać, że marksizm nie jest przywiązany do polityki ścisłej centralizacji (chociaż oczywiście Lenin przekonywał, że Marks był zdecydowanym zwolennikiem centralizacji). Natomiast pozostaje prawdą, że (cytując Daniela Guerina) komentarze Marksa na temat Komuny różnią się “znacząco od pism Marksa sprzed 1871 r. oraz tych napisanych po 1871 r.”, podczas gdy komentarze Bakunina były “tak naprawdę całkiem spójne z linią, jaką on przyjął w swych wcześniejszych pismach” [No Gods, No Masters (Bez Boga i pana), t. 1, s. 167]. Rzeczywiście, jak zauważył sam Bakunin, chociaż marksiści “ujrzeli, jak powstanie podważyło wszystkie ich idee”, to “poczuli się zmuszeni zdjąć przed Komuną czapki z głów” [Michael Bakunin: Selected Writings (Michaił Bakunin – pisma wybrane), s. 261]. Ta modyfikacja koncepcji Marksa nie ograniczała się tylko do federalizmu. Marks pochwalał także wprowadzony przez Komunę system udzielania mandatów odwoływalnym delegatom. Było to właśnie rozwiązanie, na rzecz którego Bakunin argumentował wcześniej przez wiele lat. Na przykład w roku 1868 mówił o “Rewolucyjnej Radzie Komunalnej”, składającej się z “delegatów (…) obdarzonych pełnym mandatem, ale odpowiedzialnych [przed wyłaniającymi ich zgromadzeniami] i odwoływalnych” [Op. Cit., ss. 170-1]. Jeśli więc o to chodzi, to Komuna Paryska była uderzającym potwierdzeniem idei Bakunina na wielu płaszczyznach, nie zaś idei Marksa (który dostosował do niej swoje idee, dopasowując je przez to do idei Bakunina!).

Od czasów Bakunina anarchiści pogłębili jego krytykę marksizmu. A wraz z doświadczeniami bolszewizmu zaczęli przekonywać, że Bakunin przewidział kluczowe błędy wynikające z idei Marksa. Wiedząc, że następcy Marksa, zwłaszcza Lenin i Trocki, kładli nacisk na aspekty jego myśli związane z centralizacją i “rządem socjalistycznym” (chociaż też w wielu sprawach je wypaczyli), anarchiści argumentują, że krytyka Bakunina jest obecnie równie ważna, co dawniej. Prawdziwy socjalizm może nadejść tylko od dołu.

Aby dowiedzieć się więcej na temat krytyki marksizmu przez Bakunina, warto skonsultować zerknąć do biografii rosyjskiego anarchisty (Bakunin: The Creative Passion) oraz książki Briana Morrisa, Bakunin: The Philosophy of Freedom. John Clark ma dwa użyteczne eseje na ten temat w swoim Anarchist Moment, podczas gdy The Social and Political Thought of Michael Bakunin autorstwa Richarda B. Saltman’a zawiera doskonały rozdział o Bakuninie i Marksie. Dobre podejście akademickie można znaleźć w Marx’s Last Battle: Bakunin and the First International Alvina W. Gouldnera (Theory and Society, Vol. 11, Nr. 6), która jest zrewidowaną i skróconą wersją rozdziału Against Fragmentation: the Origins of Marxism and the Sociology of Intellectuals. Oczywiście, oryginalne pisma Bakunina powinny być pierwszym punktem wyjścia.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *