Nie. Anarchia nie jest utopią, “doskonałym” społeczeństwem. Będzie ona ludzkim społeczeństwem, ze wszystkimi problemami, nadziejami i obawami towarzyszącymi istotom ludzkim. Anarchiści wcale nie uważają, że istoty ludzkie mają być “doskonałe”, ażeby anarchia funkcjonowała. One mają jedynie być wolne.
Oczywiście jednak, myślimy, że wolne społeczeństwo stworzy ludzi, ktorzy będą żyli bardziej w zgodzie zarówno ze swoją własną indywidualnością i potrzebami, jak i z cudzymi, w ten sposób ograniczając osobiste konflikty. Pozostające jeszcze spory byłyby rozwiązywane rozumnymi metodami, na przykład przy użyciu ławników, uznawanej obustronnie trzeciej strony, albo też zgromadzeń w społeczności sąsiedzkiej i w miejscu pracy.
Podobnie jak w przypadku argumentu “anarchizm-jest-wbrew-ludzkiej-naturze” (zobacz sekcję A.2.15), to właśnie przeciwnicy anarchizmu zakładają istnienie “doskonałych” ludzi – ludzi, którzy nie ulegają zepsuciu przez władzę, kiedy zostaną umieszczeni na kierowniczych stanowiskach, którzy są cudownie odporni na wypaczające skutki hierarchii, przywilejów i tak dalej. Anarchiści jednak nie stawiają ludziom takich żądań doskonałości. Uznajemy, że oddanie władzy w ręce jednego człowieka albo elity nigdy nie jest dobrym pomysłem, gdyż ludzie nie są doskonali i powinni ponosić odpowiedzialność przed innymi.
Powinno się zaznaczyć, że teza, jakoby anarchizm wymagał “nowego” człowieka, jest często wskrzeszana przez prawicowych “anarcho”-kapitalistów, ażeby zdyskredytować prawdziwy anarchizm i usprawiedliwić utrzymanie władzy hierarchicznej, szczególnie w sferze kapitalistycznych stosunków produkcji. Ale jeśli zastanowimy się nad tym przez chwilę, to dojrzymy, że ich “sprzeciw” przekreśla ich własne twierdzenia, jakoby byli anarchistami, ponieważ jawnie zakładają anarchistyczne społeczeństwo bez anarchistów! Nie trzeba mówić, że “anarchia” wytworzona przez ludzi wciąż potrzebujących władzy i ustroju państwowego, szybko stałaby się ponownie autorytarna i państwowa (tj. nieanarchistyczna).
Stałoby się tak dlatego, że nawet gdyby rząd został jutro obalony, taki sam ustrój wyrósłby znowu, ponieważ “siła rządu nie spoczywa w nim samym, lecz u ludu. Wielki tyran może być głupcem, a nie nadczłowiekiem. Jego siła nie leży w nim samym, lecz w uprzedzeniach ludu, który sądzi, że jest właściwe go słuchać. Dopóki to uprzedzenie istnieje, obcięcie głowy tyranii pozostaje bezużyteczne dla jakiegoś wyzwoliciela; lud stworzy następną, ponieważ wyrósł przyzwyczajając się do polegania na kimś z zewnątrz” [George Barret, Zarzuty wobec anarchizmu].
Mówiąc inaczej, anarchia potrzebuje anarchistów, ażeby została stworzona i przeżyła. Ale ci anarchiści wcale nie muszą być doskonałymi ludźmi, ale tylko ludźmi, którzy wyzwolili się, swoim własnym wysiłkiem, z przesądu, że stosunki zwierzchnictwa i posłuszeństwa są niezbędne. Idea “nowego”, anarchistycznego człowieka zawiera ukryte założenie, że wolność zostanie dana, a nie wzięta; stąd nasuwa się oczywisty wniosek, że anarchia, wymagając “doskonałych” ludzi, zbankrutuje. Lecz ten argument pomija potrzebę samodzielnej działalności i wyzwolenia osobistego w celu stworzenia wolnego społeczeństwa.
Anarchiści wcale nie wysuwają wniosków, że potrzebni są “doskonali” ludzie, ponieważ anarchista nie jest “żadnym wyzwolicielem z boską misją oswobodzenia ludzkości, lecz częścią tej ludzkości, walczącej naprzód ku wolności”
“Jeśliby więc, przy pomocy jakichś zewnętrznych środków Anarchistyczna Rewolucja mogła być, tak mówiąc, dostarczona jako gotowa i narzucona ludziom, prawdą jest, że wówczas oni by ją odrzucili i odbudowali stare społeczeństwo. Z drugiej zaś strony, gdy lud rozwinie swoje idee wolności i samemu pozbędzie się się ostatniego bastionu tyranii – rządu – wtedy naprawdę rewolucja zostanie wprowadzona trwale” [Ibid.]