Istotą kapitalizmu jest obecność monopolizacji wytworów pracy robotnika przez innych. Dzieje się tak na skutek prywatnej własności środków produkcji, w “konsekwencji [której] […] robotnik, gdy jest zdolny do pracy, nie znajdzie żadnego pola do uprawy, żadnej maszyny do uruchomienia, jeżeli się nie zgodzi sprzedać swej pracy za sumę niższą od jej rzeczywistej wartości” [Piotr Kropotkin, Wspomnienia rewolucjonisty].
Dlatego ludzie muszą sprzedawać swoją pracę na rynku. Ale ponieważ ten “towar” “nie może zostać oddzielony od osoby pracownika tak jak części własności. Zdolności pracownika rozwijają się z biegiem czasu i kształtują nieodłączną część jego osoby i własnej tożsamości; umiejętności są związane z osobą od wewnątrz, a nie z zewnątrz. Ponadto umiejętności czy zdolność do pracy, ażeby przyniosły skutek, nie mogą zostać wykorzystane bez użycia przez pracownika własnej woli, swojej pojętności i swego doświadczenia. Wykorzystanie zdolności do pracy wymaga obecności ‘właściciela’ tych zdolności […] Podpisywanie umowy o wykorzystaniu zdolności do pracy to marnotrawienie zasobów, jeżeli nie można ich użyć w sposób wymagany przez nowego właściciela […] Umowa o pracę musi dlatego tworzyć stosunek władzy i posłuszeństwa między pracodawcą a pracownikiem” [Carole Pateman, Kontrakt seksualny].
Więc, “umowa, w której pracownik rzekomo sprzedaje swoją zdolność do pracy, to umowa, w której, ponieważ nie może zostać on oddzielony od swych umiejętności, sprzedaje prawo wydawania rozkazów w sprawach wykorzystywania swojego ciała i siebie samego […] Charakter tego uwarunkowania został uchwycony w określeniu płatny niewolnik“ [Ibid.]. Albo, używając słów Bakunina, “pracownik sprzedaje swoją osobę i swoją wolność przez określony czas”, a więc “zawierając umowę tylko na pewien czas, pozostawiającą pracownikowi prawo do porzucenia swego pracodawcy, ustanawia się jakiś rodzaj dobrowolnego i przejściowego poddaństwa” [Filozofia polityczna Bakunina].
Ta dominacja to źródło nadwyżki, ponieważ “płatne niewolnictwo nie jest konsekwencją wyzysku – to wyzysk jest konsekwencją faktu, że sprzedaż zdolności do pracy wymaga podporządkowania się pracownika. Umowa o pracę czyni kapitalistę panem; ma on polityczne prawo do decydowania, jak praca robotnika będzie użyta, i – w konsekwencji – może przystąpić do wyzysku” [Carole Pateman, Op. Cit.].
Tak więc zyski istnieją, ponieważ pracownik sprzedaje się kapitaliście, który odtąd posiada na własność jego działania i dlatego kontroluje go (albo, mówiąc dokładniej, próbuje go kontrolować) niczym maszynę. Komentarz Benjamina Tuckera odnoszący się do tezy, iż kapitał jest uprawniony do nagrody, jest tu bardzo na miejscu. Tucker zauważa, że niektórzy “zwalczają […] doktrynę mówiącą, że wartość dodatkowa – częściej nazywana zyskami – należy do robotnika, ponieważ to on ją wytwarza, przekonując, że koń […] ma słuszne uprawnienia do wartości dodatkowej, którą stwarza dla swego właściciela. Byłoby tak, gdyby koń miał rozum, by to stwierdzić i moc przejęcia tej wartości […] Ten argument […] opiera się na założeniu, że pewni ludzie rodzą się jako własność innych ludzi, zupełnie jak konie. A więc to sprowadzenie sprawy do absurdu zwraca się przeciwko sobie samemu” [Zamiast książki].
Ujmując to inaczej, przekonywanie, że kapitał powinien być wynagradzany, jest domyślnym zakładaniem, że pracownicy są tylko czymś na kształt maszyn, jeszcze jednym “czynnikiem produkcji”, a nie istotami ludzkimi i wytwórcami wartości. Przecież zyski istnieją dlatego, że podczas dnia roboczego kapitalista kontroluje działalność i wyroby pracownika (tj. posiada go podczas godzin pracy, gdyż czynności nie można odłączyć od ciała i “istnieje całkowity związek między ciałem a jaźnią. Ciało i jaźń nie są tym samym, ale jaźni nie da się oddzielić od ciała” [Carole Pateman, Op. Cit.]).
Rozważając to wyłącznie w kategoriach wytwórczości, skutkiem tego jest, jak zauważył Proudhon, praca robotników “dla przedsiębiorcy, który płaci im i zatrzymuje ich wyroby” [cytat z Martina Bubera, Ścieżki utopii]. Zdolność kapitalistów do utrzymywania tego rodzaju monopolizacji czasu i wyrobów kogoś innego jest czczona w postaci “praw własności”, popieranych zarówno przez publiczne, jak i prywatne państwa. Dlatego – w skrócie – własność to “prawo do cieszenia się i rozporządzania według własnej woli dobrami kogoś innego – owocami pracy i starań innego człowieka” [P-J Proudhon, Co to jest własność]. A wskutek tego “prawa”, zapłata pracownika/pracownicy zawsze będzie mniejsza od bogactwa, jakie on czy ona produkuje.
Rozmiar tej nadwyżki – ilość nieodpłatnej pracy – może zostać zmieniony przez zmianę czasu trwania i intensywności pracy (tzn. przez uczynienie jej dłuższą i cięższą). Jeśli wzrasta czas trwania pracy, rozmiar wartości dodatkowej wzrasta bezwzględnie. A jeżeli wzrasta intensywność, np. poprzez innowacje w procesie produkcyjnym, to wtedy rozmiar wartości dodatkowej wzrasta względnie (to znaczy – pracownicy wytwarzają równowartość swojej płacy w ciągu swojego dna roboczego szybciej, z czego się bierze większa ilość nieodpłatnej pracy dla ich szefa).
Taka nadwyżka wskazuje, że praca, podobnie jak każdy inny towar, ma wartość użytkową i wartość wymienną. Wartością wymienną pracy są płace pracowników, a jej wartością użytkową ich zdolność do pracy, do robienia tego, co chce kapitalista, który ją kupuje. Więc istnienie “dodatkowych produktów” wskazuje, że ma miejsce różnica między wartością wymienną pracy a jej wartością użytkową – że praca może potencjalnie wytworzyć większą wartość, niż ta oddawana w formie płac. Podkreślamy – potencjalnie, ponieważ wydobycie z pracy jej wartości użytkowej nie jest tak prostą operacją jak wydobycie tylu a tylu dżuli energii z tony węgla. Nie można wykorzystać zdolności do pracy bez poddania robotnika woli kapitalisty – w przeciwieństwie do innych towarów, zdolność do pracy pozostaje nieodłącznie ucieleśniona w istotach ludzkich. Zarówno wydobywanie wartości użytkowej, jak i określanie wartości wymiennej dla pracy zależy od czynów pracowników – i jest głęboko przez nie modyfikowane. Bez brania pod uwagę oporu pracowników wobec obracania ich w towary, w wykonawców rozkazów, nie można określić ani wysiłku dostarczanego podczas godzin pracy, ani czasu spędzonego w pracy, ani pensji otrzymywanej w zamian za nie. Mówiąc inaczej, ilość “dodatkowych produktów” wyciągniętych od robotnika zależy od oporu wobec odczłowieczania w miejscu pracy, od podejmowanych przez pracowników prób stawiania oporu niszczeniu wolności w godzinach pracy.
Dlatego nieodpłatna praca, skutek wyraźnych stosunków władzy w warunkach własności prywatnej, jest źródłem zysków. Część tej nadwyżki jest wykorzystywana przez kapitalistów do wzbogacania się, inna zaś do rozbudowy kapitału, który z kolei jest wykorzystywany do zwiększania zysków. Tak powstaje niekończący się cykl (cykl, który jednak nie jest stałym wzrostem, lecz ulega okresowym zaburzeniom przez recesje bądź depresje – “cyklowi koniunkturalnemu”. Podstawowe przyczyny takich kryzysów zostaną omówione później, w sekcjach C.7 i C.8).