Wbrew temu, co mówi wielu obrońców kapitalizmu, elitarna klasa ludzi nie ma monopolu na innowacje. Taka zdolność znajduje się w każdym z nas, chociaż środowisko społeczne niezbędne dla jej wykształcenia i rozwinięcia u zwykłych robotników jest tłumione przez autorytarne zakłady pracy w kapitalizmie. Gdyby robotnicy byli naprawdę niezdolni do wprowadzania ulepszeń, to jakiekolwiek przesunięcia w kierunku sprawowania przez nich większej kontroli nad produkcją powinny by zaowocować zmniejszoną wydajnością pracy. Jednakże to, co odkrywamy naprawdę, jest dokładnie odwrotne: w niewielu przypadkach, w których wprowadzono kontrolę pracowniczą, wydajność pracy gwałtownie wzrosła, gdyż zwykłym ludziom dano szansę, której zazwyczaj im się odmawia – wykorzystania swoich umiejętności, talentów i pomysłowości.
Jak zauważa Christopher Eaton Gunn, mamy “narastające stosy opartej na doświadczeniach literatury, na ogół potwierdzającej tezy o ekonomicznej efektywności firm kierowanych przez ludzi pracy. Jej duża część skupia się na wydajności pracy, często odkrywając jej dodatnią korelację ze wzrostem poziomu uczestnictwa […] Prace, obejmujące swoim zasięgiem szereg różnych spraw, szerszy od czysto ekonomicznych, także zdają się potwierdzać tezy o efektywności kierowanych przez ludzi pracy i kontrolowanych przez pracowników firm […] Do tego jeszcze prace porównujące priorytety grup kontrolowanych tradycyjnie i kontrolowanych przez pracowników wskazują na trwalszą wydajność tych drugich” [Samorząd pracowniczy w Stanach Zjednoczonych].
Znalazło to uderzające potwierdzenie w studiach nad kooperatywami Mondragona w Hiszpanii, w których pracownicy demokratycznie podejmują decyzje produkcyjne i są zachęcani do wprowadzania ulepszeń. Jak zauważa George Bennello, “produktywność Mondragona jest bardzo wysoka – wyższa niż w jego kapitalistycznych odpowiednikach. Efektywność, mierzona jako stosunek ilości wyrobów do wykorzystanych zasobów – kapitału i pracy – jest o wiele wyższa niż w porównywalnych kapitalistycznych fabrykach” [Wyzwanie Mondragona].
Przykład pracowników Lucusa w Wielkiej Brytanii w latach siedemdziesiątych jeszcze raz ukazuje twórczy potencjał wciąż czekający na wykorzystanie. Pracownicy Lucusa stworzyli plan przekształcenia pracującej dla wojska spółki w przedsiębiorstwo wytwarzające pożyteczne towary dla zwykłych ludzi. Sami zaprojektowali swoje produkty korzystając ze swego doświadczenia w życiu i pracy. Zarząd spółki nie zainteresował się projektem.
Podczas Rewolucji Hiszpańskiej w latach 1936-39 robotnicy sami zarządzali wieloma fabrykami, postępując według zasad demokracji partycypacyjnej. Wydajność pracy i ilość innowacji w hiszpańskich kolektywach była wyjątkowo wysoka. Dobrym przykładem jest przemysł metalowy. Jak zauważa Augustine Souchy, w chwili wybuchu wojny domowej przemysł metalowy w Katalonii był “bardzo słabo rozwinięty”. Już po kilku miesiącach katalońscy metalowcy odbudowali tę gałąź przemysłu od podstaw, przestawiając fabryki na produkcję wyposażenia bojowego dla antyfaszystowskich wojsk. Już w kilka dni po rewolucji 19 lipca koncern samochodowy Hispano-Suiza został zamieniony w fabrykę transporterów opancerzonych, pojazdów sanitarnych, broni i amunicji dla walczącego frontu. “Eksperci byli naprawdę zdumieni”, pisze Souchy, “znawstwem robotników w budowaniu nowych maszyn dla fabryki broni i amunicji. Bardzo niewiele maszyn sprowadzono z zagranicy. W krótkim czasie zbudowano dwieście rozmaitych pras hydraulicznych wywierających ciśnienia równe wywieranym przez przedmioty o masach do 250 ton, sto osiemdziesiąt tokarek oraz setki frezerek i wiertarek” [Anarchistyczne kolektywy: samorządność pracownicza podczas rewolucji hiszpańskiej, 1936-1939, pod redakcją Sama Dolgoffa].
Podobny przykład – przed rewolucją 19 lipca nie istniał dosłownie żaden przemysł optyczny w Hiszpanii, tylko trochę rozproszonych po kraju warsztatów. Po rewolucji małe warsztaty dobrowolnie zostały przekształcone w kolektyw produkcyjny. “Największą innowacją”, według Souchy’ego, “było zbudowanie nowej fabryki aparatów i przyrządów optycznych. Cała operacja została sfinansowana z dobrowolnych składek pracowników. W krótkim czasie z fabryki wyszły lornetki teatralne, telemetry, binokulary, przyrządy pomiarowe, różnokolorowe wyroby szklane dla potrzeb przemysłu i pewne sprzęty naukowe. Fabryka ta też wytwarzała i naprawiała wyposażenie optyczne dla walczącego frontu […] To, czego nie zdołali uczynić prywatni kapitaliści, zostało zrealizowane dzięki zdolnościom twórczym członków Związku Pracowników Optycznych z CNT” [Op. Cit.].
Dlatego pracownicza kontrola, nie będąc najmniejszym zagrożeniem dla innowacji, zwiększyłaby ich ilość, i, co ważniejsze, skierowała je ku poprawianiu jakości życia wszystkich, w przeciwieństwie do powiększania zysków niewielu. Ten aspekt anarchistycznego społeczeństwa zostanie omówiony bardziej szczegółowo w sekcji I (Jak by wyglądało anarchistyczne społeczeństwo?). Dla uzupełnienia przejrzyj sekcje J.5.10, J.5.11 i J.5.12, w których znajdziesz więcej informacji o tym, dlaczego anarchiści popierają samorządność pracowniczą i dlaczego, pomimo jej wyższej efektywności i wydajności pracy, kapitalistyczny rynek będzie ją odrzucał.
Krótko mówiąc, argument, że wolność zwiększa ilość innowacji i wydajność pracy, zamiast stanowić obronę pobierania kapitalistycznych zysków, naprawdę sprzyja libertariańskiemu socjalizmowi i samorządności pracowniczej. Nie jest to niespodzianką, ponieważ jedynie równość może zmaksymalizować wolność, a więc pracownicza kontrola (a nie władza kapitalisty) jest kluczem do innowacji. Tylko ci, którym wolność myli się z uciskiem pracy najemnej będą tym zaskoczeni.