Jak wspomniano w poprzedniej sekcji, zyski są siłą napędową kapitalizmu. Jeżeli nie można osiągnąć zysku, dobro nie jest produkowane, niezależnie od tego, ilu ludzi je “subiektywnie ceni”. Ale skąd się biorą zyski?
Ażeby zdobywać jeszcze więcej pieniędzy, trzeba pieniądze przekształcić w kapitał, tj. zakłady pracy, maszyny i inne “dobra trwałe”. Jednakże kapitał sam z siebie (tak jak i pieniądz) niczego nie produkuje. Kapitał staje się produktywny dopiero podczas pracy, gdy wykorzystują go robotnicy (“Ani własność, ani kapitał niczego nie produkuje, gdy nie jest zapładniany pracą” – Bakunin). W kapitalizmie pracownicy nie tylko wytwarzają wartość (tzn. wyprodukowane towary) wystarczającą do utrzymania istniejącego kapitału i zapewnienia swojego własnego bytu, lecz także i nadwyżkę. Ta nadwyżka wyraża się w postaci nadwyżki dóbr, tj. nadmiaru towarów w porównaniu z jego ilością, jaką można by odkupić za pracownicze pensje. Dlatego Proudhon mówi:
“Człowiek pracujący nie może […] odkupić tego, co wyprodukował dla swego pana. Dzieje się tak we wszystkich możliwych zawodach […] ponieważ produkując dla pana, który w takiej czy innej formie czerpie zysk, jest się zmuszonym do płacenia więcej za swoją własną pracę niż się za nią dostaje” [Co to jest własność].
Inaczej mówiąc, cena wszystkich wytworzonych dóbr jest większa niż wartość pieniężna wyrażona w pensjach pracowniczych (doliczając do nich surowce oraz koszty bieżące, takie jak koszty zużycia maszyn), wypłaconych, kiedy te dobra zostały wyprodukowane. Praca zgromadzona w tych “dodatkowych produktach” to źródło zysku, jaki musi zostać osiągnięty na rynku. (Oczywiście w praktyce wartość wyrażana przez te “dodatkowe produkty” jest rozdzielana w formie zysku między wszystkie wyprodukowane towary – zysk to różnica między ceną rynkową a sumą kosztów).
Oczywiście prokapitalistyczna ekonomia argumentuje przeciwko tej teorii o powstawaniu zysków. Ale wystarczy tu jeden przykład, aby zauważyć, dlaczego to praca jest źródłem zysków, nie zaś (powiedzmy) “czekanie” czy ryzyko kapitałowe (te i inne argumenty będą omawiane poniżej). Dobry pokerzysta wykorzystuje karty (kapitał), podejmuje ryzyko, odkłada wynagrodzenie na później, angażuje się w strategiczne zachowania, próbuje nowych sztuczek (wprowadza innowacje), nie wspominając już o oszustwach, i zdobywa wysokie wygrane (a może nawet czynić tak regularnie). Ale żaden dodatkowy produkt nie powstaje z takiego zachowania; wygrane szulera to po prostu przegrane innych karciarzy, a żadna nowa produkcja tu nie występuje. Zatem podejmowanie ryzyka, powściągliwość, przedsiębiorczość itp. mogą być niezbędne do osiągania zysków przez jednostkę, ale nie wystarczą do tego, aby te zyski nie były czymś innym niż tylko czystą redystrybucją (można dodać – redystrybucją, mogącą wystąpić dopiero w kapitalizmie, jeżeli pracownicy wytwarzają dobra na sprzedaż).
Dlatego aby w kapitalizmie rodził się zysk, konieczne są dwie rzeczy. Po pierwsze, grupa robotników musi wypracować dostępny kapitał. Po drugie, muszą oni wytwarzać większą wartość od płaconej im w pensjach. Jeśli spełniony jest tylko pierwszy warunek, to wszystko sprowadza się do tego, że bogactwo społeczne jest poddawane redystrybucji między jednostkami. Przy spełnieniu drugiego warunku jest rodzona nadwyżka w ścisłym znaczeniu tego słowa. Jednakże pracownicy w obu przypadkach są wyzyskiwani, ponieważ bez ich pracy nie byłoby dóbr ułatwiających redystrybucję istniejącego bogactwa ani też produktów stanowiących nadwyżkę.
Wartość nadwyżki wytwarzanej przez pracę jest dzielona pomiędzy zyski, odsetki i czynsze (lub, dokładniej, pomiędzy właścicieli rozmaitych czynników produkcji innych niż praca). W praktyce ta nadwyżka jest wykorzystywana przez właścicieli kapitału do: (a) inwestowania; (b) płacenia sobie dywidend od akcji, jeśli się je ma; (c) wydawania na czynsze i odsetki; oraz (d) płacenia swoim dyrektorom i kierownikom (którzy czasami są tymi samymi osobami, co właściciele) o wiele wyższych zarobków niż pracownikom. Ponieważ nadwyżka jest dzielona między różne grupy kapitalistów, oznacza to, że nieraz może mieć miejsce rozdźwięk interesów między (powiedzmy) przemysłowcami a finansjerą. Na przykład wzrost stóp procentowych może uderzyć w przemysłowców, kierując większą niż dotychczas część nadwyżki w ręce właścicieli dzierżaw. Taka podwyżka może spowodować upadłość wielu firm i przez to kryzys (doprawdy, podwyższanie stóp procentowych to kluczowa metoda regulowania siły klas pracujących poprzez tworzenie bezrobocia w celu zdyscyplinowania pracowników pod groźbą zwolnień). Nadwyżka, podobnie jak praca zużyta na odtwarzanie istniejącego kapitału, zostaje ucieleśniona w gotowych towarach i uzyskana, gdy tylko zostaną one sprzedane. Znaczy to, że robotnicy nie otrzymują pełnej wartości swojej pracy, skoro nadwyżka przywłaszczona sobie przez posiadaczy na inwestycje itp. reprezentuje wartość dodaną towarom przez pracowników – wartość, za którą się im nie płaci.
Kapitalistyczne zyski (jak również czynsze i wypłaty odsetków) są więc w istocie nieodpłatną pracą, a zatem kapitalizm opiera się na wyzysku. Jak zauważył Proudhon, “Produkty, mówią ekonomiści, kupuje się tylko za produkty. Ta maksyma to potępienie własności. Posiadacz nie produkujący niczego swoją własną pracą ani swoim sprzętem, a otrzymujący wyroby w wymianie za nic, jest albo pasożytem, albo złodziejem” [Op. Cit.]. I właśnie to odbieranie bogactwa pracownikowi przez właściciela różni kapitalizm od prostej produkcji towarowej w gospodarstwach rzemieślników i chłopów. Wszyscy anarchiści zgadzają się z Bakuninem, twierdzącym, że:
“czym jest własność, czym jest kapitał w swojej obecnej formie? Dla kapitalisty i posiadacza własności znaczą one władzę i zagwarantowane przez państwo prawo do życia bez pracy […] [a więc] władzę i prawo do życia z wyzysku czyjejś innej pracy […] tych […] [którzy są] zmuszeni do sprzedawania swojej siły produkcyjnej szczęśliwym posiadaczom obojga” [Filozofia polityczna Bakunina].
Oczywiście zwolennicy kapitalizmu się z tym nie zgadzają. Mówią oni, że zyski nie są produktem wyzysku pracowników, a kapitalistom i ziemianom płaci się wartość ich wkładu do wyrobów. Niektórzy mówią nawet o “zmuszaniu pieniędzy do pracy dla siebie” (jak gdyby świstki papieru same mogły naprawdę wykonywać jakąkolwiek formę pracy!), podczas gdy to oczywiście istoty ludzkie muszą wykonywać rzeczywistą pracę (i to zwykle za pieniądze). Ale wszyscy się zgadzają, że kapitalizm nie jest wyzyskiem (niezależnie od tego, na jak wielki wyzysk może on wyglądać) i przedstawiają rozmaite argumenty, dlaczego kapitaliści zasługują na zatrzymywanie przy sobie wyrobów produkowanych przez innych. Niniejsza sekcja FAQ przedstawia niektóre powody odrzucania tej tezy przez anarchistów.
Na koniec chcielibyśmy nadmienić, że niektórzy obrońcy kapitalizmu cytują udokumentowany fakt, że w nowoczesnej gospodarce kapitalistycznej ogromna większość wszystkich dochodów przechodzi do “świata pracy”, a zyski, odsetki i renty dzierżawne w sumie stanowią mniej niż dwadzieścia procent całkowitych dochodów. Oczywiście, nawet jeżeli wartość dodatkowa wynosiłaby mniej niż 20% wkładu pracowników, w niczym to nie zmienia istoty wyzysku. Ci sami obrońcy kapitalizmu wcale nie powiedzą, że podatki przestają być “złodziejstwem” tylko dlatego, że wynoszą zaledwie 10% całego dochodu. Jednakże ta cyfra w odniesieniu do zysków, odsetek i czynszów opiera się na statystycznym kuglarstwie, gdyż mianem “pracownika” określa się każdego, kto pobiera pensję w przedsiębiorstwie, z kierownikami i dyrektorami generalnymi włącznie (czyli inaczej – dochód “świata pracy” obejmuje zarówno płace szeregowych pracowników, jak i zarobki szefów). Wysokie dochody, uzyskiwane przez wielu dyrektorów i wszystkich prezesów zarządów, wobec tego dają pewność, że ogromna większość wszystkich dochodów przechodzi do “świata pracy”. Zatem ten “udokumentowany fakt” polega na pominięciu roli większości dyrektorów jako faktycznych kapitalistów i wyzyskiwaczy wartości dodatkowej, a także zmian w przemyśle, jakie się dokonały w ostatnim półwieczu (patrz sekcja C.2.5 – Czy kierownicy nie są pracownikami i nie tworzą wartości rynkowej?).
Aby dać lepszy obraz istoty wyzysku w nowoczesnym kapitalizmie musimy porównać płace robotników z ich wydajnością pracy. Według Banku Światowego, amerykańskie płace w przemyśle w 1966 roku były równe 46% wartości dodanej podczas produkcji (wartość dodana to różnica między ceną sprzedaży a kosztami surowców i innych nakładów potrzebnych do przeprowadzenia procesu produkcji). W roku 1990 ta cyfra spadła do 36%, a (podając dane ze spisu gospodarczego z 1992, zorganizowanego przez Biuro Spisów Ludności USA) w 1992 roku osiągnęła 19,76% (39,24%, jeżeli weźmiemy całą listę płac, obejmującą też dyrektorów itp.). W amerykańskim budownictwie płace pracowników stanowiły 35,4% wartości dodanej w 1992 roku (a cała lista płac 50,18%). Dlatego przekonywanie, że kapitalizm jest piękny, ponieważ ogromny odsetek dochodów przechodzi do “świata pracy”, wynika z ukrywania realiów tego ustroju oraz wyzysku, będącego skutkiem jego hierarchicznego charakteru.
A teraz przechodzimy do omawiania, dlaczego istnieje wartość dodatkowa.
- C.2.1 Dlaczego istnieje ta nadwyżka?
- C.2.2 Czy przywłaszczanie sobie przez kapitalistów wartości dodatkowej (tj. czerpanie zysku) jest usprawiedliwione?
- C.2.3 Dlaczego wprowadza się innowacje i jak one wpływają na zyski?
- C.2.4 Czy pracownicza kontrola nie zdusiłaby innowacji?
- C.2.5 Czy kierownicy nie są pracownikami i nie tworzą wartości rynkowej?
- C.2.6 Czy odsetki nie są nagrodą za czekanie, a kapitalizm nie jest przez to sprawiedliwy?
- C.2.7 Ale czy „rosnąca wartość” pieniądza w czasie nie usprawiedliwiłaby pobierania odsetek w bardziej egalitarnym kapitalizmie?