Jeżeli kontrolowanie kredytów przez państwo nie powoduje cyklu koniunkturalnego, czy to oznacza, że Keynesowski kapitalizm może się sprawdzić? Ekonomia Keynesowska, w przeciwieństwie do wolnorynkowego kapitalizmu, utrzymuje, że państwo może i powinno interweniować w gospodarce w celu powstrzymywania jej przed występowaniem kryzysów. Okres powojennego rozkwitu przedstawia przytłaczające dowody na to, że może ono wywierać dobry wpływ na cykl koniunkturalny, ograniczając jego skutki, powstrzymując przed rozwinięciem się pełnej depresji.
Okres socjalnego keynesizmu po drugiej wojnie światowej cechował się zmniejszaniem nierówności społecznych, zwiększaniem praw ludzi pracy, mniejszym bezrobociem, państwem opiekuńczym, które naprawdę można było wykorzystywać, itp. Jednakże Keynesowski kapitalizm to wciąż jeszcze kapitalizm, a więc ustrój w dalszym ciągu oparty na ucisku i wyzysku. Faktycznie była to bardziej udoskonalona forma kapitalizmu, w której interwencja państwa była wykorzystywana do chronienia kapitalizmu przed samym sobą, a jednocześnie usiłowano zapewnić, by walka klas pracujących skierowana przeciwko temu ustrojowi została wprzęgnięta w utrzymywanie jego funkcjonowania przy pomocy nagradzania wydajności pracy. Ogólną koncepcją szerokich warstw ludności było to, żeby państwo opiekuńcze (zwłaszcza w Europie) stało się dla społeczeństwa sposobem zdobycia wpływu na kapitalizm poprzez nadanie mu odrobiny człowieczeństwa. W pokrętny sposób państwo opiekuńcze było popierane jako próba stworzenia społeczeństwa, w którym gospodarka miała istnieć dla ludzi, a nie ludzie dla gospodarki.
Chociaż państwo zawsze miało jakiś udział w całkowitej wartości dodatkowej tworzonej przez klasy pracujące, to dopiero w warunkach keynesizmu ten udział został zwiększony i czynnie wykorzystany do kierowania gospodarką. W ujęciu tradycyjnym powstrzymywanie przywłaszczania sobie wartości dodatkowej przez państwo było jednym z celów klasycznej myśli kapitalistycznej (mówiąc bez ogródek, tani rząd oznacza dla kapitalistów możliwość rywalizacji o większą wartość dodatkową). Ale gdy kapitał podlegał akumulacji, również i aparat państwowy się rozrastał oraz jego udział w nadwyżce społecznej (ponieważ kontrola nad wewnętrznymi wrogami musi być poszerzana, a społeczeństwo chronione przed zniszczeniami powodowanymi przez wolnorynkowy kapitalizm).
W istocie taka interwencja państwa nie była czymś całkowicie nowym, ponieważ “od samego początku Stany Zjednoczone zdecydowanie się opierały na interwencji i protekcji państwa na rzecz rozwoju rolnictwa i przemysłu, począwszy od przemysłu tekstylnego w pierwszych latach dziewiętnastego wieku, poprzez przemysł stalowy pod koniec tegoż stulecia, do komputerów, elektroniki i biotechnologii dzisiaj. Co więcej, to samo było prawdą w przypadku każdego pomyślnie uprzemysłowionego społeczeństwa” [Stary i nowy porządek świata].
Korzenie tej nowej polityki, polegającej na interwencji państwa na wyższym poziomie i w nowych formach tkwią w Wielkim Kryzysie lat trzydziestych i w uzmysłowieniu sobie, że próby wprowadzenia powszechnych ograniczeń płac i kosztów pieniężnych (tradycyjne środki przezwyciężania depresji) nie są możliwe – ponieważ społeczne i gospodarcze koszty tego byłyby zbyt wielkie. W 1934 roku nastąpiła fala bojowych strajków, w którą zaangażowało się pół miliona robotników. Objęła ona powszechne okupacje fabryk i inne formy bojowej akcji bezpośredniej.
Zamiast – jak zwykle – próbować walki klasowej (co mogłoby przynieść skutek w postaci rewolucji), różne grupy klasy kapitalistów uznały, że konieczne jest nowe podejście. Obejmowało ono wykorzystywanie państwa do manipulowania kredytami w celu powiększenia funduszy dostępnych kapitałowi oraz zwiększanie popytu przy pomocy państwowych rozporządzeń. Paul Mattick przedstawia to tak:
“Dodatkowa produkcja, umożliwiona przez dofinansowanie niedoborów rzeczywiście pojawia się jako dodatkowy popyt, ale jest to popyt, któremu nie towarzyszy odpowiedni wzrost całkowitych zysków /…/ działa [to] natychmiast jako wzrost popytu, który stymuluje całą gospodarkę i może stać się punktem wyjścia dla nowego dobrobytu”, jeżeli pozwolą na to obiektywne warunki [Kryzys gospodarczy i teoria kryzysów].
Na krótką metę interwencja państwa może opóźniać kryzysy stymulując produkcję. Można to zobaczyć na przykładzie lat trzydziestych, kiedy to w okresie Nowego Ładu pod rządami Roosevelta odnotowano wzrost gospodarczy przez pięć z siedmiu lat. Dla porównania – w każdym z czterech lat rządów popierającego system “laissez faire” republikańskiego prezydenta Herberta Hoovera miała miejsce recesja (pod rządami Hoovera produkt krajowy brutto zmniejszał się przeciętnie o 8,4 procenta rocznie, zaś za Roosevelta rósł o 6,4 procenta). Kryzys 1938 roku po trzech latach rozwoju był spowodowany przez zmniejszenie się interwencji państwa:
“Działające w czasie depresji siły zdolne do spowodowania ożywienia, jak również zmniejszenie bezrobocia za pomocą wydatków publicznych, zwiększyły produkcję do poziomu wytwórczości z 1929 roku. Administracji Roosevelta wystarczyło to do drastycznego ograniczenia robót publicznych /…/ podczas nowych starań o zrównoważenie budżetu w odpowiedzi na żądania świata biznesu /…/ Ożywienie okazało się krótkotrwałe. Pod koniec 1937 roku współczynnik rentowności spadł ze 110 do 85, sprowadzając gospodarkę z powrotem do stanu, w jakim znajdowała się w 1935 roku /…/ Miliony pracowników raz jeszcze straciły swoje posady” [Paul Mattick, Ekonomia, polityka i wiek inflacji].
Sukces interwencji państwowej podczas drugiej wojny światowej sprawił, że keynesizm był postrzegany jako sposób zapewnienia kapitalizmowi przetrwania. Wynikły z tego rozkwit jest powszechnie znany, a interwencja państwa została uznana za sposób na zapewnienie dobrobytu wszystkim grupom społeczeństwa. Przed drugą wojną światową Stany Zjednoczone (na przykład) dotknęło osiem depresji, a od wojny nie było żadnej (chociaż miały miejsce okresy recesji). Nikt nie zaprzeczy, że kapitalizm był w stanie zapobiec powstawaniu depresji na znaczny okres czasu. Depresje te były plagą przedwojennego świata. Ich wyeliminowanie zostało przeprowadzone dzięki interwencjom rządu.
Stało się tak dlatego, że keynesizm może służyć zapoczątkowywaniu nowego dobrobytu i opóźnianiu kryzysu poprzez rozszerzanie kredytów. Może ono złagodzić przebieg kryzysu, ponieważ jednym z jego krótkoterminowych skutków jest to, że daje prywatnemu kapitałowi szerszy zakres działania i lepszą podstawę dla swoich własnych wysiłków na rzecz uniknięcia niedoboru zysków przeznaczonych na akumulację. Do tego jeszcze ekonomia Keynesowska umożliwia przeznaczanie funduszy na badania i rozwój w dziedzinie nowych technologii i metod pracy (takich jak automatyzacja), gwarantowanie rynków zbytu na wyprodukowane dobra, jak również przenoszenie bogactwa od klas pracujących do kapitału przy pomocy opodatkowania i inflacji.
Jednakże na dłuższą metę Keynesowskie “zarządzanie gospodarką metodami polityki monetarnej i kredytowej oraz pobudzanej przez państwo produkcji musi ostatecznie znaleźć swój kres w sprzecznościach procesu akumulacji” [Paul Mattick, Op. Cit.].
Zatem te formy interwencji tak naprawdę nie zlikwidowały podłoża, z którego wyrastają przyczyny kryzysów gospodarczych i społecznych. Modyfikacje ustroju kapitalistycznego nie mogły całkowicie skasować subiektywnych i obiektywnych ograniczeń systemu opartego na płatnym niewolnictwie i społecznej hierarchii. Można to było zobaczyć w latach siedemdziesiątych, gdy różowy obrazek powojennego dobrobytu uległ drastycznej zmianie, a kryzys gospodarczy powrócił z nawiązką, wraz z występowaniem wysokiego bezrobocia i jednocześnie wysokiej inflacji. Wkrótce to miało doprowadzić do nawrotu bardziej “wolnorynkowego” kapitalizmu, cechującego się – według słów Chomsky’ego, “ochroną państwa i publicznymi dopłatami dla bogatych, rynkową dyscypliną dla biednych”. Ten proces i jego skutki są omawiane w następnych dwu sekcjach.