Nie. Społeczna i gospodarcza interwencja nowoczesnego państwa zaczęła się na długo zanim rozpowszechnione zostało powszechne prawo wyborcze. Na przykład w Anglii “kolektywistyczne” środki były wprowadzane, gdy jeszcze istniały majątkowe i płciowe ograniczenia praw wyborczych. Centralistyczny i hierarchiczny charakter “przedstawicielskiej” demokracji oznacza, że szerokie rzesze ludności mają niewielką rzeczywistą kontrolę nad politykami, którzy znajdują się pod znacznie większym wpływem wielkiego biznesu, biznesowych grup nacisku i państwowej biurokracji. Znaczy to, że naprawdę ludowe i demokratyczne naciski w państwie kapitalistycznym mają ograniczony zasięg, a interesy elit mają o wiele bardziej decydujące znaczenie przy wyjaśnianiu działań państwa.
“Nowy Ład” Franklina Delano Roosevelta w latach trzydziestych i wprowadzone przez powojenny keynesizm środki ograniczonej interwencji państwa w celu pobudzenia ożywienia gospodarczego po depresji były uzasadniane bardziej racjami materialnymi niż demokracją. Więc Takis Fotopoulos przekonuje, że “fakt […] iż ‘pewność interesów’ znajdowała się na swoim najniższym poziomie mógłby stanowić sporą część wyjaśnienia o wiele bardziej tolerancyjnego stosunku kontrolujących produkcję wobec kroków naruszających zakres ich ekonomicznej władzy i przywilejów. Faktycznie to dopiero wtedy interwencjonizm państwowy zdobył poparcie ludzi naprawdę kontrolujących produkcję, tak, że przyniósł sukces – i dopóty szedł pomyślnie, dopóki miał je” [“The Nation-state and the Market”, p. 55, Society and Nature, Vol. 3, pp. 44-45].
Zasadę tę można dostrzec na przykładzie uchwalonego w 1934 roku w USA Aktu Wagnera, przyznającego amerykańskiemu światu pracy pierwsze i ostatnie zwycięstwo polityczne. Akt ten zalegalizował organizowanie się w związkach zawodowych, ale to umieściło zmagania świata pracy w granicach procedur prawnych, a więc oznaczało, że będzie można łatwiej je kontrolować. Na dodatek to ustępstwo było formą dążenia do świętego spokoju, którego skutkiem było sprawienie, że będzie mniej prawdopodobne, iż zaangażowani w działalność związkową zaczną kwestionować fundamentalne podstawy ustroju kapitalistycznego. A odkąd lęk przed bojowym ruchem robotniczym minął, Akt Wagnera był podkopywany i czyniony bezsilnym przez nowe prawa, prawa, które zwiększyły władzę szefów nad pracownikami i zdelegalizowały takie sposoby działania, jak te, które na początku zmusiły polityków do wprowadzenia Aktu Wagnera.
Nie trzeba powtarzać, że konsekwencje klasycznej ideologii liberalnej, mówiącej, że powszechna demokracja jest zagrożeniem dla kapitalizmu, są źródłem fałszywego rozumowania, iż demokracja prowadzi do interwencji państwa. Rozumowanie, że ograniczając prawa wyborcze bogaci będą wprowadzać prawa dające korzyści wszystkim mówi więcej o wzruszającej wierze klasycznych liberałów w altruizm bogatych niż o rozumieniu przez nich ludzkiej natury i znajomości historii. A to, że mogą oni się przyłączyć do Johna Locke’a i twierdzić z poważną miną, że wszyscy muszą obstawać przy regułach, które tworzą jedynie nieliczni mówi też bardzo wiele o ich pojęciu “wolności”.
Oczywiście niektórzy nowocześniejsi klasyczni liberałowie (na przykład prawicowi libertarianie) są rzecznikami “państwa demokratycznego”, nie mogącego interweniować w sprawy gospodarcze. Nie jest to jednakże żadnym rozwiązaniem, gdyż w ten sposób tylko pozbywamy się etatystycznych odpowiedzi na rzeczywiste i palące problemy społeczne powodowane przez kapitalizm bez dostarczenia w ich miejsce czegoś lepszego.
Anarchiści zgadzają się z tym, że państwo, na skutek swojej centralizacji i biurokracji, tłumi spontaniczną naturę społeczeństwa i jest przeszkodą dla postępu i ewolucji społecznej. Jednakże postulat pozostawienia rynku samemu sobie opiera się na błędnym założeniu, że ludzie będą siedzieli zadowoleni i pozwalali siłom rynkowym ogałacać swoje społeczności i środowisko naturalne. Pozbycie się interwencji państwa bez pozbycia się kapitalizmu i stworzenia wolnego, komunalnego społeczeństwa oznaczałoby, że potrzeba społeczeństwa by chronić samo siebie nadal by istniała, ale byłoby do dyspozycji nawet mniej środków do jej zaspokojenia niż jest teraz. Rezultaty takiej polityki, jak uczy nas historia, byłyby katastrofalne dla klas pracujących (i środowiska, musimy dodać) i dobroczynne jedynie dla elity (co oczywiście jest jej zamiarem).
Konsekwencją fałszywej przesłanki, że demokracja prowadzi do interwencji państwa jest teza, że państwo istnieje dla dobra większości, która wykorzystuje je do wyzyskiwania bogatej mniejszości! Co jest szokujące, wielu obrońców kapitalizmu akceptuje to jako istotny wniosek z tej przesłanki, nawet pomimo tego, że jest to oczywiste reductio ad absurdum, jak również wniosek wyprowadzony całkowicie wbrew faktom historycznym.