Biznes wydaje mnóstwo pieniędzy, aby zapewnić sobie, że ludzie zaakceptują istniejący stan rzeczy. Jeszcze raz odwołując się do przykładu Stanów Zjednoczonych (gdzie takie techniki są powszechne), widzimy, że wykorzystuje się rozmaite środki, aby spowodować w ludzkich umysłach utożsamienie “wolnej przedsiębiorczości” (oznaczającej dotowaną przez państwo prywatną władzę z nienaruszalnymi uprawnieniami kierowniczymi) z “amerykańskim stylem życia”. Sukces tych kampanii jest oczywisty, skoro wielu ludzi pracy sprzeciwia się obecnie związkom zawodowym jako mającym zbyt wielką władzę czy też irracjonalnie odrzuca wszystkie radykalne idee jako “komunizm”, niezależnie od ich treści.
W roku 1978 amerykański biznes wydał miliard dolarów na propagandę u podstaw (znaną przez wtajemniczonych w public relations jako “gwiezdna darń”, co odzwierciedlało pojawienie się powszechnego poparcia bez istotnych powodów, oraz “wierzchołki”, w których wpływowi obywatele są zatrudniani, by służyli jako rzecznicy interesów biznesu). W 1983 r. istniało 26 publicznych fundacji celowych przeznaczonych do tego, z majątkiem wynoszącym 100 milionów dolarów albo więcej, jak również dziesiątki korporacyjnych fundacji. Te zaś, wraz z potęgą mediów, zapewniają że siła – bądź co bądź nieefektywny środek kontroli – zostaje zastąpiona przez “produkowanie zgody”: proces, w którym granice dopuszczalnego wypowiadania się są wyznaczane przez bogatych.
Proces ten jest kontynuowany od pewnego czasu. Na przykład “w kwietniu 1947 r. Rada do Spraw Reklamy zapowiedziała kampanię kosztującą 100 milionów dolarów, z wykorzystaniem wszystkich mediów, aby ‘sprzedać’ amerykański system ekonomiczny – tak jak był przez nią pojmowany – amerykańskiemu narodowi; program ten był oficjalnie opisywany jako ‘wielki projekt uświadomienia amerykańskiego narodu o ekonomicznych realiach życia’. Korporacje ‘rozkręciły szeroko zakrojone programy indoktrynacji zatrudnionych’, relacjonował czołowy dziennik świata biznesu Fortune, przymuszoną publikę poddano ‘kursom edukacji ekonomicznej’, testując jej przywiązanie do ‘systemu wolnej przedsiębiorczości – to jest amerykańskości’. Przegląd przeprowadzony przez Stowarzyszenie Amerykańskich Zarządów (AMA) ujawnił, że wielu korporacyjnych przywódców uważało ‘propagandę’ i ‘edukację ekonomiczną’ za synonimy, utrzymując, że ‘chcemy, aby nasz naród myślał prawidłowo’ […] [i że] ‘niektórzy z pracowników widzą to jako ‘bitwę o lojalność’ ze związkami’ – raczej nierówną bitwę, biorąc pod uwagę dostępne zasoby” [Noam Chomsky, World Orders, Old and New (O starym i nowym porządku świata), pp. 89-90].
Rozmaite instytucje są wykorzystywane, aby przesłanie wielkiego biznesu znajdowało zrozumienie. Na przykład Połączona Rada Edukacji Ekonomicznej, rzekomo organizacja charytatywna, finansuje edukację ekonomiczną dla nauczycieli i dostarcza książek, broszur i filmów jako pomocy naukowych. W roku 1974 20 tysięcy nauczycieli uczestniczyło w jej warsztatach. Celem jest skłonienie nauczycieli do przedstawiania swoim uczniom korporacji w bezkrytycznym świetle. Fundusze dla tej machiny propagandowej pochodzą z Amerykańskiego Stowarzyszenia Bankierów, ATT, Fundacji Sears Roebuck i Fundacji Forda.
Jak zaznacza G. William Domhoff, “aczkolwiek ona [i inne ciała takie jak ona] nie była w stanie spowodować aktywnej akceptacji dla całej polityki potężnej elity i dla wszystkich jej punktów widzenia na sprawy gospodarcze i inne sprawy krajowe, to zdołała zapewnić, by sprzeciwiające się jej opinie pozostawały w izolacji, wzbudzały podejrzenia i rozwijały się tylko częściowo” [Who Rules America Now? (Kto teraz rządzi Ameryką?), pp. 103-4]. Mówiąc prościej, idee “nie do przyjęcia” są spychane na margines, wyznacza się granice ekspresji, a wszystko to w społeczeństwie rzekomo się opierającym na “wolnym rynku idei”.
Skutki tej propagandy biznesu są odczuwane we wszystkich innych dziedzinach życia, co zapewnia, że chociaż amerykańska klasa biznesu posiada krańcowo silną świadomość klasową, to reszta amerykańskiej ludności będzie uważała “klasę” za słowo nieprzyzwoite!