To drugie stwierdzenie reprezentuje powszechną taktykę “libertarian”. Zamiast odniesienia się do konkretnych spraw, zwykli oni oskarżać oponentów o bycie “totalitarystami” (lub mniej złowieszczo, “etatystami”). W ten sposób liczą na odwrócenie uwagi od sprawy omawianej w danej chwili i na uniknięcie dyskusji o niej (równocześnie oczerniając swojego oponenta). Dlatego możemy pominąć drugie stwierdzenie.
Natomiast odnośnie pierwszego, “prawo naturalne” jeszcze nigdy nie powstrzymało państwa przed naruszaniem praw jednostek. Tego rodzaju “prawa” tak się do tego nadają, jak czekolada na osłonę przeciwogniową. Gdyby “prawa naturalne” mogły kogoś ochronić przed władzą państwa, naziści nie byliby w stanie zamordować sześciu milionów Żydów i sześciu milionów Polaków. Jedyną rzeczą, która powstrzymuje państwo przed atakiem na prawa ludzi, jest siła jednostek (i społeczeństw) – zdolność i chęć bronienia siebie i tego, co się uważa za słuszne i uczciwe. Jak wskazał anarchista Rudolf Rocker, “Prawa polityczne [albo indywidualne] nie będą istniały dlatego, że zostaną spisane ustawowo na świstku papieru, ale dopiero wtedy, gdy staną się nawykiem zrośniętym z naturą ludzi, i gdy każda próba pozbawienia ludzi tych praw spotka się z gwałtownym oporem ludności […] Wymusza się od innych szacunek, gdy się wie, jak bronić swojej godności jako istoty ludzkiej […] Lud, w większym czy mniejszym stopniu, zawdzięcza wszystkie prawa i przywileje polityczne, którymi cieszymy się dzisiaj, nie dobrej woli swoich rządów, ale swojej własnej sile” [Anarcho-Syndicalism, s. 64].
Oczywiście, jeżeli nie istnieją żadne “prawa naturalne”, to wtedy i państwo nie ma “prawa” nikogo zamordować, ani też odebrać nikomu w inny sposób tego, co powszechnie uważa się za prawa człowieka. Można sprzeciwiać się władzy państwowej bez wierzenia w “prawo naturalne”.