Jeszcze inną kluczową różnicą między anarchistami a marksistami jest stosunek do tego, jak ruch przeciw kapitalizmowi powinien być organizowany tu i teraz. Anarchiści przekonują, że powinien on przybierać kształty przyszłego, upragnionego społeczeństwa – a mianowicie powinien być samorządny, zdecentralizowany, zorganizowany oddolnie w górę w strukturach federacyjnych. Taki punkt widzenia można zauważyć w cieszącym się zasłużoną sławą „Okólniku Szesnastu” wydanym na kongresie Sonvilliera przez wolnościowe skrzydło Pierwszej Międzynarodówki:
„Przyszłe społeczeństwo nie powinno być niczym innym, jak tylko uniwersalizacją tego typu organizacji, jaki Międzynarodówka ustanowi dla siebie samej. Dlatego musimy zadbać, aby doprowadzić tę organizację tak blisko naszego ideału, jak to tylko się da […] Jakże ktoś mógłby oczekiwać, że wolne, egalitarne społeczeństwo wyrośnie z autorytarnej organizacji? Jest to niemożliwe. Międzynarodówka, ten zarodek przyszłego społeczeństwa ludzkiego, musi być od tej pory wiernym obrazem naszych zasad wolności i federacji i jest uważany za odrzucający każdą zasadę zmierzającą do władzy i dyktatury.” [cytowane przez K.J. Kenafick’a, Michała Bakuninai Karola Marksa, s. 262-3]
Anarchiści stosują ten wgląd do wszystkich organizacji, w których biorą udział, podkreślając, że jedynym sposobem na stworzenie samozarządzanego społeczeństwa jest samodzielne zarządzanie naszymi własnymi zmaganiami i organizacjami w dzisiejszych czasach. Istotną częścią naszej polityki jest zachęcanie ludzi do „uczenia się, jak uczestniczyć w życiu organizacji i funkcjonować bez liderów i stałych urzędników” oraz „praktykowania działań bezpośrednich, decentralizacji, autonomii i wolnej inicjatywy”. Wynika to logicznie z naszej polityki, ponieważ „oczywiste jest, że anarchiści powinni starać się stosować w swoim życiu osobistym i politycznym tę samą zasadę, na której, ich zdaniem, powinno opierać się całe ludzkie społeczeństwo” [Malatesta, The Anarchist Revolution, s. 94] W ten sposób przekształcamy nasze klasowe organizacje (walka klas w rzeczy samej) w praktyczne i skuteczne „szkoły anarchizmu”, w których uczymy się zarządzać własnymi sprawami bez hierarchii i szefów, tak więc popularne organizacje stają się komórkami nowego społeczeństwa:
„Wolnościowe formy organizacyjne mają ogromny obowiązek przypominania społeczeństwa, które chcą rozwijać. Nie mogą tolerować żadnych rozłączeń między celami i środkami. Działanie bezpośrednie, tak nieodłącznie związane z zarządzaniem przyszłym społeczeństwem, ma swój odpowiednik w wykorzystaniu bezpośredniego działania na rzecz zmiany społeczeństwa. Formy wspólnotowe, tak nieodłącznie związane ze strukturą przyszłego społeczeństwa, mają swoje analogiczne formy wspólnotowe – kolektywy, grupy porozumienia i tym podobne – w celu zmiany społeczeństwa. Etyka ekologiczna, relacje federalne i zdecentralizowane struktury, które chcielibyśmy znaleźć w przyszłym społeczeństwie, są wspierane przez wartości i sieci, które staramy się wykorzystać w budowaniu społeczeństwa ekologicznego”. [Murray Bookchin, The Ecology of Freedom, s. 446-7]
Marksiści odrzucają ten tok rozumowania. Zamiast tego podkreślają znaczenie centralizacji i uważają argumentację anarchistów za utopijną. Aby walka była skuteczna, niezbędna jest – ich zdaniem – ścisła centralizacja, ponieważ klasa kapitalistów i państwo są również scentralizowane. Innymi słowy, aby walczyć o socjalizm, trzeba się organizować w taki sposób, jaki okazał się dobry dla kapitalistów — gasić ogień ogniem. Niestety zapominają oni, że do wygaszenia ognia konieczna jest woda. Dodanie nowych płomieni tylko jeszcze zwiększy spalanie, nie wygasi ognia!
Oczywiście Marks i Engels błędnie przedstawili stanowisko anarchistów. Przekonywali, że ich zdaniem paryscy komunardzi „nie ponieśliby klęski, gdyby zrozumieli, że Komuna to »zarodek przyszłego społeczeństwa ludzkiego« i odrzucili precz wszelką dyscyplinę i wszelką broń — a więc rzeczy, które będą musiały zaniknąć, kiedy nie będzie już więcej wojen!” [Collected Works, vol. 23, s. 115] Nie trzeba dodawać, że jest to po prostu oszczerstwo z perspektywy anarchistycznej, zwłaszcza że anarchiści są świadomi potrzeby obrony rewolucji (zob. sekcja H.2.1) i potrzeby samodyscypliny (zob. sekcja H.4).
Anarchiści, co staje się jasne po przeczytaniu rzeczonego okólnika, przyznają, że nie możemy totalnie odwzorować przyszłości, a więc obecny ruch może być zaledwie doprowadzony „tak blisko naszego ideału, jak to tylko się da”. Toteż musimy robić takie rzeczy, jak walka z szefami, wzniecanie powstań, rozbicie państwa czy obrona rewolucji, których nie musielibyśmy robić w społeczeństwie socjalistycznym. Możemy jednak robić to w sposób zgodny z naszymi wartościami i celami. Na przykład, strajk może być prowadzony na dwa sposoby. Albo może być zarządzany przez zgromadzenia strajkujących i koordynowany przez rady wybranych, upoważnionych i odwoływalnych delegatów, albo może być prowadzony od góry do dołu przez kilku liderów związków zawodowych. Pierwszy z nich jest oczywiście sposobem anarchistycznym i odzwierciedla „przyszłe społeczeństwo ludzkie” (i, jak na ironię, odzwierciedla też czcze gadanie marksistów).
Niestety takiego zdrowego rozsądku brakuje u Marksa, który za to decyduje się na głoszenie totalnych bzdur, aby zyskać tani poklask w polemice z anarchistami. Marks nigdy nie udzielił odpowiedzi w zasadniczej kwestii — jak ludzie staną się zdolni do kierowania społeczeństwem, jeśli nie będą bezpośrednio kierowali swoimi własnymi walkami i organizacjami? Jak może powstać do życia samorządne społeczeństwo, jeśli ludzie nie będą ćwiczyli tej samorządności tu i teraz? Czy ludzie będą potrafili stworzyć społeczeństwo socjalistyczne, jeżeli nie będą wprowadzali jego podstawowych idei w czyn w swoich obecnych walkach i organizacjach? Niespodzianką byłoby również odnotowanie, że system federalizmu komun przez upoważnionych delegatów był popierany przez Bakunina przez kilka lat przed 1871 r. i, co nie jest zaskoczeniem, uznał on bunt za uderzające, choć niekompletne, potwierdzenie anarchizmu (zob. sekcja A.5.1).
Należy podkreślić, że Komuna Paryska ujawniła sprzeczności marksistowskich ataków na anarchizm. Głęboko przykre jest czytanie, powiedzmy, słów Engelsa atakującego anarchistów za zajmowanie pewnych stanowisk, a jednocześnie chwalącego rewolucję 1871 roku, kiedy to realizowała dokładnie te same idee. Na przykład, w swojej głęboko niedokładnej diatrybie „The Bakuninists at Work” Engels chętnie wypaczał federalistyczne idee anarchizmu, odrzucając „tak zwane zasady anarchii, wolnej federacji niezależnych grup”. [Collected Works, vol. 23, s. 297] Porównajmy to z jego pochwałą dla Komuny Paryskiej, która, jak sam powiedział, obaliła blankistyczną koncepcję rewolucji wywołanej przez awangardę, która stworzyłaby „najsurowszą, dyktatorską centralizację całej władzy w rękach nowego rewolucyjnego rządu”. Zamiast tego Komuna „zaapelowała do [prowincji] o utworzenie wolnej federacji wszystkich komun francuskich […] narodowej organizacji, która po raz pierwszy została stworzona przez sam naród. Był to właśnie uciskający wpływ byłego rządu scentralizowanego […] który miał upaść wszędzie, tak jak upadł w Paryżu” [Selected Writings, s. 256-7]
Engels pochwalił również fakt, że aby walczyć z niezależnością państwa od społeczeństwa, Komuna wprowadziła płace dla urzędników takie same jak „otrzymywane przez innych pracowników” oraz wykorzystanie „wiążącego mandatu do delegowania pracowników do organów przedstawicielskich” [Op. Cit., s. 258] Porównajmy to z atakiem Engelsa na anarchistyczne poparcie dla wiążących mandatów (które, podobnie jak nasze poparcie dla wolnej federacji, miało miejsce przed powstaniem Komuny). Następnie chodziło o to, że jest to część planów Bakunina, aby kontrolować międzynarodowe „tajne społeczeństwo […] nie ma nic wygodniejszego niż mandat imperatywny”, ponieważ wszyscy jego członkowie głosują w ten sam sposób, podczas gdy inni „będą sobie przeczyć”. Bez tych wiążących mandatów „zdrowy rozsądek niezależnych delegatów szybko zjednoczy ich we wspólnej partii przeciwko partii tajnego społeczeństwa”. Oczywiście pogląd, że delegaci z grupy powinni odzwierciedlać życzenia tej grupy, został zgubiony przez Engelsa. Kwestionował nawet przydatność tego systemu, bo „gdyby wszyscy wyborcy udzielali swoim delegatom imperatywnych mandatów dotyczących wszystkich punktów porządku obrad, spotkania i debaty delegatów byłyby zbędne”. [Collected Works, vol. 22, s. 281 i s. 277] Należy zauważyć, że Trocki podzielał engelsowską niechęć do sytuacji, gdy „przedstawiciele” są zmuszani do reprezentowania poglądów swoich wyborców w partii. [In Defense of Marxism, s. 80-1]
Najwyraźniej „wolna federacja” komun i wiążące mandaty są złe, kiedy anarchiści opowiadają się za nimi, ale doskonałe, kiedy pracownicy w buncie je wdrażają! Tej kwestii Engels nie wyjaśnił. Istnieje jednak sugestia, że koncepcja anarchistyczna, zgodnie z którą musimy zastanowić się nad przyszłością w sposobie, w jaki się dziś organizujemy, nie stanowi przeszkody dla rewolucyjnych zmian, a w rzeczywistości odzwierciedla to, co jest niezbędne do przekształcenia buntu w prawdziwą rewolucję społeczną.
Engels stwierdził, że stanowisko anarchistyczne oznaczało, że „proletariat ma organizować się nie zgodnie z wymogami walki […] ale zgodnie z niejasnymi pojęciami przyszłego społeczeństwa rozrywkowego niektórych marzycieli”. [Op. Cit., vol. 23, s. 66] Tu był w błędzie, ponieważ nie udało mu się zrozumieć, że stanowisko anarchistyczne zostało wypracowane przez samą walkę klas. Nie zrozumiał, w jaki sposób ta walka odzwierciedla nasze aspiracje do budowania lepszego świata, jak widzimy, co jest nie tak z nowoczesnym społeczeństwem i jak staramy się organizować, aby położyć kres takim nadużyciom, a nie utrwalać je w nowych formach. Tak więc związki zawodowe, które zdaniem Bakunina stanowiłyby podstawę wolnego społeczeństwa, są zorganizowane od podstaw i opierają się na bezpośrednim udziale pracowników. Ta forma organizacji nie była wymuszana na pracownikach przez jakichś intelektualistów, którzy uważali ją za dobry pomysł. Zostały one raczej stworzone, aby walczyć z szefami i odzwierciedlały fakt, że pracownicy mieli dość traktowania ich jako służących i nie chcieli, aby powtórzyło się to w ich własnych organizacjach.
Jak twierdził Bakunin, kiedy związek zawodowy deleguje władzę swoim urzędnikom, może to być „bardzo dobre dla komitetów, ale wcale nie jest to korzystne dla społecznego, intelektualnego i moralnego postępu władzy zbiorowej w Międzynarodówce”. Komitety „zastąpiły wolę własną i własne pomysły wolą członków”, podczas gdy członkowie wyrazili „obojętność wobec problemów ogólnych” i pozostawili „wszystkie problemy w gestii komisji”. Można to rozwiązać jedynie poprzez „zwoływanie walnych zgromadzeń członkowskich”, czyli „zgromadzeń popularnych (powszechnych)”. Bakunin twierdzi dalej, że „organizacja Międzynarodówki, której celem nie jest tworzenie nowego despotyzmu, ale wykorzenienie wszelkiej dominacji, nabierze zasadniczo innego charakteru niż organizacja państwa”. To musi być „organizacja sekcji handlowych i ich reprezentacja przez Izby Pracy”, a te „niosą w sobie żywe nasiona nowego społeczeństwa, które ma zastąpić stary świat. Tworzą nie tylko idee, ale i fakty dotyczące przyszłości”. [Bakunin on Anarchism, s. 246-7 i s. 255]
Ou Shengbai, chiński anarchista, twierdził, że libertarianie „głęboko odczuwają, że przyczyny powszechnego nieszczęścia są takie: (1) Ze względu na obecny system polityczny władza skoncentrowana jest w kilku rękach, w wyniku czego większość ludzi nie ma możliwości swobodnego uczestnictwa. (2) Ze względu na system kapitalistyczny wszystkie środki produkcji są skoncentrowane w rękach kapitalistów, co powoduje, że korzyści, które powinny przysługiwać robotnikom, są uzurpowane przez kapitalistów.” [cytowany przez Arifa Dirlika, Anarchism in the Chinese Revolution, s. 235] Czy organizacja w sposób odzwierciedlający te problemy ma sens? Z pewnością powodem, dla którego ludzie stają się socjalistami, jest to, że dążą do zmiany społeczeństwa, umożliwienia masom ludności swobodnego uczestnictwa i zarządzania własnymi sprawami. Po co niszczyć te nadzieje i marzenia, organizując je w sposób odzwierciedlający społeczeństwo, któremu się sprzeciwiamy, a nie ten, którego pragniemy?
Ostatecznie Engels odrzucił praktyczne doświadczenia ludzi z klasy robotniczej, odrzucił naszą zdolność do tworzenia lepszego świata i naszych marzeń. W rzeczywistości wydaje mu się, że istnieje pewien podział pracy między „proletariatem”, który zajmuje się walką, a „niektórymi marzycielami”, którzy dostarczają pomysłów. Koncepcja, że ludzie pracujący mogą zarówno walczyć, jak i marzyć, została przez niego zgubiona, podobnie jak koncepcja, że nasze marzenia kształtują nasze zmagania, a nasze zmagania kształtują nasze marzenia. Ludzie opierają się uciskowi i wyzyskowi, ponieważ chcą określić, co dzieje się w naszym życiu i zarządzać naszymi własnymi sprawami. W tym procesie tworzymy nowe formy organizacyjne, które pozwalają na to, by się to stało, odzwierciedlające nasze marzenia o lepszym świecie. Nie stoi to w sprzeczności z potrzebami walki, jak stwierdził Engels, ale jest raczej jej wyrazem. Odrzucenie tego procesu, opowiedzenie się za metodami organizacyjnymi, które są samą antytezą tego, co ludzie pracujący wielokrotnie wykazywali, że chcą, jest szczytem arogancji, a w ostatecznym rozrachunku niewiele więcej niż odrzucenie nadziei, marzeń i twórczej samo-aktywności ludzi pracujących. Jak to ujął wolnościowy socjalista Cornelius Castoriadis:
„inspiracją dla organizacji mogą być tylko struktury socjalistyczne stworzone przez klasę robotniczą w toku jej własnej historii. Musi kierować się zasadami, na których opierał się radziecki i fabryczny zarząd[…] zasady zarządzania pracownikami muszą regulować funkcjonowanie i strukturę organizacji. Oprócz nich istnieją tylko zasady kapitalistyczne, które, jak widzieliśmy, mogą tylko doprowadzić do nawiązania relacji kapitalistycznych” [Political and Social Writings, vol. 2, s. 217-8]
Jak na ironię, biorąc pod uwagę ich własne i ich zwolenników twierdzenie o proletariackim jądrze marksizmu, to Marks i Engels byli w sprzeczności z początkowym ruchem robotniczym, a nie Bakunin i anarchiści. Historyk Gwyn A. Williams zauważa, że we wczesnym brytyjskim ruchu pracowniczym „nie było liderów”, a organizacje były „świadomie wzorowane na społeczeństwie obywatelskim, które chciały stworzyć” [Artisans and Sans-Culottes, s. 72] Lenin, co nie jest zaskoczeniem, odrzucił fakt, że brytyjscy robotnicy „uważali za niezbędny znak demokracji dla wszystkich członków, aby wykonywać całą pracę związaną z zarządzaniem związkami zawodowymi”, jako „prymitywną demokrację” i „absurd”. Skarżył się również na „jak rozpowszechniona jest prymitywna koncepcja demokracji wśród mas studentów i pracowników” w Rosji. [Essential Works of Lenin, s. 162-3] Oczywiście perspektywa anarchistyczna odzwierciedla idee ruchu robotniczego, zanim przerodzi się on w reformatyzm i biurokrację, podczas gdy marksizm odzwierciedla go w procesie degeneracji. Nie trzeba dodawać, że rewolucyjny charakter wczesnego ruchu związkowego wyraźnie pokazuje, kto miał rację!
Innymi słowy, anarchiści po prostu uogólnili doświadczenia robotników w walce, a Bakunin i jego zwolennicy wyrażali wspólne stanowisko wielu osób w środowisku międzynarodowym. Nawet Marks wygłosił czcze gadanie na ten temat, mówiąc „w przeciwieństwie do starego społeczeństwa […] powstaje nowe społeczeństwo”, a „Pionierem tego nowego społeczeństwa jest Międzynarodowe Stowarzyszenie Pracowników”. [Selected Works, s. 263] Oczywiście, uznanie Międzynarodówki za embrion przyszłego społeczeństwa jest godne jedynie pogardy, ponieważ właściwą pozycją jest uznanie jej jedynie za pioniera!
Dlatego wolnościowcy „nie domagają się oryginalności w proponowaniu tego [rodzaju organizacji prefiguracyjnej]. W każdej rewolucji, podczas większości strajków i codziennie na poziomie organizacji warsztatów, klasa robotnicza ucieka się do tego typu demokracji bezpośredniej”. [Maurice Brinton, For Workers’ Power, s. 48] Biorąc pod uwagę fakt, że marksiści składają ustne deklaracje w sprawie takich form samoorganizacji klasy robotniczej, zabawne wydaje się słyszeć, jak twierdzą, że jest to właściwe dla wszystkich innych, ale nie dla nich samych i ich własnych organizacji! Najwyraźniej ci sami pracownicy, od których oczekuje się determinacji i świadomości niezbędnej do obalenia kapitalizmu i stworzenia nowego świata w przyszłości, nie są w stanie zorganizować się dzisiaj w sposób socjalistyczny. Zamiast tego musimy tolerować tak zwane organizacje „rewolucyjne”, które są tak samo hierarchiczne, odgórne i scentralizowane jak system, który wywołał nasz gniew na swoją niesprawiedliwość w pierwszym z nich i który staramy się zakończyć!
Wiąże się z tym również fakt, że marksiści (a zwłaszcza leniniści) sprzyjają centralizacji, podczas gdy anarchiści popierają decentralizację w ramach organizacji federacyjnych. Przez co anarchiści wcale nie uważają, że decentralizacja wiąże się z izolacją albo wąsko pojętym lokalnym patriotyzmem. Zawsze podkreślaliśmy znaczenie federalizmu dla koordynowania decyzji. Władza powinna ulec decentralizacji, ale federalizm zapewnia zbiorowe podejmowanie decyzji i zbiorowe działania. W systemach scentralizowanych – przekonują anarchiści – władza zostaje oddana w ręce garstki przywódców. Nie koordynują oni wtedy rzeczywistych interesów i potrzeb ludzi. Centralizm oznacza po prostu narzucenie ludziom woli garstki przywódców, którzy twierdzą, że „reprezentują” masy. Mówiąc inaczej, w systemie scentralizowanym koordynacja zostaje zastąpiona przymusem, a potrzeby i interesy ogółu zostają zastąpione potrzebami i interesami nielicznych przywódców z ośrodka władzy.
Taki scentralizowany, nieuchronnie odgórnie działający system może przynieść efekt przeciwny do zamierzonego, zarówno praktycznie, jak i pod względem generowania świadomości socjalistycznej:
„Bolszewicy twierdzą, że walka z wysoce scentralizowanymi siłami nowoczesnego kapitalizmu wymaga równie scentralizowanej partii. Ignoruje to fakt, że kapitalistyczna centralizacja opiera się na przymusie i sile oraz na wykluczeniu przeważającej większości ludności z udziału w jakichkolwiek jej decyzjach […]
Sama struktura tych organizacji zapewnia, że ich personel nie myśli sam za siebie, ale niewątpliwie wykonuje polecenia przełożonych […]
Zwolennicy ‘demokratycznego centralizmu’ twierdzą, że jest to jedyny rodzaj organizacji, które mogą skutecznie funkcjonować w warunkach nielegalności. To nonsens. Organizacja ‘demokratycznego centralizmu’ jest szczególnie narażona na prześladowania przez policję. Kiedy cała władza skoncentrowana jest w rękach przywódców, ich aresztowanie natychmiast paraliżuje całą organizację. Członkom przeszkolonym do bezspornego przyjmowania instrukcji wszechwiedzącego Komitetu Centralnego bardzo trudno będzie myśleć i działać na własną rękę. Potwierdzają to doświadczenia Niemieckiej Partii Komunistycznej [pod rządami nazistowskimi]. Trockiści, jak zwykle niespójni, wyjaśniają nawet upadek swoich zachodnioeuropejskich sekcji podczas II wojny światowej, opowiadając ludziom, jak ich przywódcy zostali zamordowani przez gestapo!”. [Maurice Brinton, Op. Cit., s. 43]
Jak dogłębnie omawiamy w sekcji H.5, leninowska partia awangardowa, jak na ironię, tworzy w zarodku nowy świat po prostu dlatego, że gdy jest u władzy ożywia społeczeństwo na swój obraz. Żaden anarchista nie uznałby jednak takiego scentralizowanego, hierarchicznego systemu klas odgórnych, zakorzenionego w władzy biurokratycznej, za zdalnie pożądany lub zdalnie socjalistyczny.
Dlatego anarchiści „nie uznali ani państwa, ani piramidalnej organizacji” Kropotkin argumentował, podczas gdy marksiści „uznali państwowe i piramidalne metody organizacji” które „stłumiły rewolucyjnego ducha robotników na ranku i w piersiach” [Conquest of Bread and Other Writings, s. 212] Perspektywa marksistowska nieuchronnie przekazuje władzę w ręce kilku przywódców, którzy następnie ustalają, które ruchy mają wspierać i zachęcać w oparciu o to, co jest najlepsze dla długofalowych korzyści samej partii, a nie klasy robotniczej. W ten sposób Engels argumentuje, że podczas gdy marksiści „byli zobowiązani do wspierania każdego prawdziwego ruchu ludowego”, musieli również zapewnić, że „ledwo uformowane jądro naszej proletariackiej Partii nie zostanie poświęcone na próżno i że proletariat nie zostanie zdziesiątkowany w daremnych lokalnych rewoltach”, na przykład „wypisywanie krwi, jak to z 1871 r. w Paryżu”. [Marx and Engels, The Socialist Revolution, s. 294 i s. 320] Prowadzi to do konserwatywnego podejścia do walki społecznej, w której masowe działania i sytuacje rewolucyjne są ignorowane lub ostrzegane przed potencjalnymi szkodami, jakie mogłyby wyrządzić partii. Nic dziwnego, że każda popularna rewolucja toczyła się wbrew radom tzw. „rewolucyjnego” przywództwa marksistowskiego, w tym Komuna Paryska i rewolucja z 1917 roku w Rosji (nawet październikowe przejęcie władzy odbyło się w obliczu oporu bolszewickiej machiny partyjnej).
To właśnie z tych powodów anarchiści „tak, jak tylko ludzkie możliwości pozwalają[…] starają się odzwierciedlić wyzwolone społeczeństwo, do którego dążą” i „nie powielają niewolniczo panującego systemu hierarchii, klasy i władzy”. Zamiast być abstrakcyjnymi marzeniami odizolowanych myślicieli, te „wnioski wyłaniają się z dokładnego badania przeszłych rewolucji, wpływu partii scentralizowanych na proces rewolucyjny”, a historia z nawiązką potwierdziła anarchistyczne ostrzeżenie, że „partia rewolucyjna, powielając te scentralizowane, hierarchiczne cechy, odtworzyłaby hierarchię i centralizm w społeczeństwie post-rewolucyjnym”. [Murray Bookchin, Post-Scarcity Anarchism, s. 138, s. 139 i s. 137] Ponadto opieramy nasze argumenty na tym, w jaki sposób ruchy społeczne powinny organizować się na doświadczeniach minionych zmagań, form organizacji spontanicznie tworzonych przez te zmagania, które w związku z tym odzwierciedlają potrzeby tych zmagań i pragnienie lepszego sposobu życia, który je wytworzył. Ostatecznie nikt nie wie, kiedy rewolucja zamienia dzisiejsze nadzieje i aspiracje w rzeczywistość jutra i mądrze byłoby mieć jakieś doświadczenie w zarządzaniu własnymi sprawami z wyprzedzeniem.
Nie rozumiejąc znaczenia zastosowania wizji wolnego społeczeństwa do obecnej walki klasowej, marksiści zapewniają, że takie społeczeństwo nigdy nie zostanie stworzone. Kopiując burżuazyjne metody w ramach swoich „rewolucyjnych” organizacji (partii i związków), zapewniają burżuazyjne cele (nierówność i ucisk).