Tak, jak jednostki łączą się, by razem pracować i rozwiązywać wspólne problemy, tak też łączyłyby się syndykaty. Rzadko które, jeśli jakiekolwiek, miejsca pracy są kompletnie niezależne od innych. Potrzebują surowych materiałów i konsumentów ich produktów. Dlatego będą powiązania pomiędzy różnymi syndykatami. Dwojakie powiązania: po pierwsze, wolne umowy pomiędzy poszczególnymi syndykatami; po drugie, konfederacje syndykatów (w ramach gałęzi przemysłu i regionalnie).
Ta chęć wolnej współpracy łączy się z chęcią doprowadzenia do upadku scentralizowanych systemów. Sprzeciw wobec centralizacji jest często bardzo źle rozumiany. Widać to w wypowiedzi Alexa Nove’a, wiodącego rynkowego socjalisty, który twierdził, że „są powiązania horyzontalne (rynek) i powiązania wertykalne (hierarchia). Innych wymiarów nie ma.” [The Economics of Feasible Socialism, s. 226] Mówiąc inaczej sprzeciwiać się centralnemu planowaniu oznacza przyjąć rynek. Nie jest tak: powiązania horyzontalne nie muszą opierać się na rynku, a powiązania wertykalne nie muszą być hierarchiczne. Społeczeństwo anarchistyczne musi opierać się głównie na horyzontalnych powiązaniach pomiędzy jednostkami i organizacjami, swobodnie współpracującymi ze sobą tak, jak uważają za stosowne (oni – nie jakieś ciało centralne). Taka współpraca będzie źródłem wielu powiązań w anarchistycznej ekonomii. Dla grupy jednostek lub organizacji, które spotykają się, by rozmawiać o wspólnych interesach i podejmować razem decyzje będzie jej własne decyzje będą wiążące. To zupełnie co innego od centralnego ciała wydającego polecenia, bo ci, których dotyczą decyzje, sami je podejmują. Inaczej mówiąc decyzje, zamiast być wydawane z góry na dół, będą podejmowane oddolnie.
Rozważmy wolne umowy. Anarchiści rozumieją znaczenie pozwalania ludziom, by sami organizowali swoje życia. Oznacza to, że odrzucają centralne planowanie, zamiast tego nawołując do bezpośrednich powiązań pomiędzy organizacjami pracowników. W słowach Kropotkina „wolni pracownicy potrzebują wolnej organizacji, a to nie może opierać się na niczym innym jak wolne umowy i wolna współpraca, bez poświęcania autonomii jednostki”. Osoby bezpośrednio zaangażowane w produkcję (i konsumpcję) znają swoje potrzeby dużo lepiej niż jakikolwiek biurokrata. Dlatego dowolne umowy są podstawą wolnej ekonomii, a w takie umowy „ludzie wstępują z własnej woli, mając wolny wybór pomiędzy różnymi opcjami, równie dostępnymi dla osób, które w nie wstępują” [Anarchism, s. 52 i s. 69] Bez koncentracji bogactwa i władzy, z jaką wiąże się kapitalizm, wolne umowy staną się rzeczywistością i nie będą już zamaskowaną hierarchią.
Anarchistyczna ekonomia „jest budowana oddolnie, nie odgórnie. Jak żywy organizm wolne społeczeństwo wyrasta z prostego elementu w skomplikowaną strukturę. Potrzeba […] jednostkowej walki o życie” jest „wystarczająca, by uruchomić całą skomplikowaną machinę społeczną. Społeczeństwo jest efektem jednostkowej walki o życie; nie jest, jak wielu zakłada, jej przeciwne.” Anarchiści myślą więc, że „tak samo, jako wolne jednostki łączą się ze swoimi braćmi [i siostrami!], by produkować […] wszystko, czego potrzebują do życia, kierując się niczym innym jak pragnieniem pełnego cieszenia się życiem, tak też wszystkie instytucje, wolne i niezależne, współpracowałyby z innymi i wstępowały w umowy, ponieważ zwiększa to ich możliwości”. Sugeruje to zdecentralizowaną ekonomię – nawet bardziej zdecentralizowaną od kapitalizmu (który jest zdecentralizowany tylko w kapitalistycznej mitologii, co pokazują między innymi wielkie biznesy i międzynarodowe korporacje) — taką, która „byłaby coraz ściślej powiązana i poprzeplatana swobodnymi i wzajemnymi porozumieniami.” [George Barrett, The Anarchist Revolution, s. 18]
Anarchistyczna ekonomia opierałaby się na spontanicznym porządku, powodowanym przez praktykowanie przez pracowników wzajemnej pomocy i wolnego stowarzyszania się. Według anarchokomunistów przyjęłoby to formę „wolnej wymiany nie posługując bez pieniędzy i bez zysku na podstawie potrzeb i dostępnych środków”. [Alexander Berkman, What is Anarchism?, s. 217] „Anarchiści”, podsumował Rocker, „pragną federacji wolnych społeczności, które będą powiązane ze sobą wspólnymi interesami ekonomicznymi i społecznymi i będą decydować o swoich sprawach poprzez wzajemne umowy i wolne kontakty.” [Anarcho-Syndicalism, s. 1] Przykładem podobnej umowy może być takie zamówienie produktów i usług:
„Ta nasza fabryka jest więc w pełni spójna z charakterem swoich usług, jest rządzącą samą sobą jednostką, która zarządza własnymi operacjami produkcyjnymi i ma swobodę eksperymentowania z nowymi metodami, tworzenia nowych stylów i produktów […] Ta autonomia fabryki jest zabezpieczeniem […] przed martwotą przeciętności, więcej niż wystarczającym zamiennikiem w miejsce różnorodności, jaką miał kiedyś zapewniać duch konkurencji, gwarancja żywotności i indywidualnej pracy i fachowości.” [G.D.H. Cole, Guild Socialism Restated, s. 59]
Oznacza to, że wolne umowy zapewniłyby klientom możliwość wyboru własnych dostawców, a więc, że jednostki produkcyjne wiedziałyby, czy produkują to, czego klienci chcą i wtedy, kiedy tego chcą (tj, czy odpowiadają na indywidualne i społeczne potrzeby). Gdyby na nie nie odpowiadali klienci poszliby gdzie indziej, do innych jednostek produkcyjnych w ramach tej samej gałęzi produkcji. Powinnyśmy podkreślić, że w dodatku do tej negatywnej kontroli (kontroli „końcowej” konsumentów) miejsca pracy prawdopodobnie i ich produkty byłyby też miejscem pozytywnych kontroli przeprowadzanych przez grupy konsumentów, kooperatywy i komuny. Grupy konsumentów poprzez formułowanie i komunikowanie swoich potrzeb grupom producentów odgrywałyby kluczową rolę w zapewnianiu jakości produkcji i dóbr i upewnianiu się, że odpowiadałyby im potrzebom (zobacz więcej szczegółów na ten temat w sekcji I.4.7).
Te bezpośrednie, horyzontalne połączenia pomiędzy syndykatami są konieczne, by upewnić się, że produkowane będą dobra odpowiadające potrzebom tych, którzy zgłaszają na nie zapotrzebowanie. Gdyby konkretne syndykaty nie zgłaszały zapotrzebowania na konkretne produkty w konkretnych momentach, by odpowiadały na konkretne potrzeby, ekonomia nie mogłaby spełniać potrzeb ludzi. Przykładowo plan centralny, który stwierdza, że w ciągu roku trzeba wyprodukować milion ton stali lub 25 milionów koszulek nie mówi nic o tym, co i kiedy ma być konkretnie wyprodukowane, to zależy od tego, jak to będzie wykorzystywane i od potrzeb osób, które będą to wykorzystywać. Jak twierdził Malatesta, „byłoby absurdalnym marnowaniem energii produkowanie na ślepo na wszelkie możliwe potrzeby zamiast wyliczyć potrzeby i organizować się tak, by je zaspokoić jak najmniejszym wysiłkiem […] rozwiązanie leży w zgodzie między ludźmi i w umowach […] które pojawią się” między nimi. [At the Café, s. 62–3] Stąd paląca potrzeba klasycznych anarchistycznych idei o wolnym stowarzyszaniu się, wolnych umowach i pomocy wzajemnej! Te bezpośrednie połączenia pomiędzy producentami a konsumentami mogą komunikować informacje potrzebne, by wytwarzać odpowiednie rzeczy wtedy, kiedy są potrzebne! Jak twierdził Kropotkin (w oparciu o własne doświadczenie kapitalizmu państwowego w Rosji Lenina):
„produkcja i wymiana to zagadnienia tak skomplikowane, że plany państwowych socjalistów […] byłyby kompletnie nieefektywne zaraz po wprowadzeniu ich w życie. Żaden rząd nie byłby w stanie zorganizować produkcji, gdyby pracownicy nie zrobili tego sami poprzez swoje związki zawodowe w poszczególnych gałęziach przemysłu; bo w każdym procesie produkcji codziennie powstają tysiące trudności, których żaden rząd nie może rozwiązać ani przewidzieć. Z pewnością nie można przewidzieć wszystkiego. Tylko wysiłki tysięcy wywiadowców zajmujących się tymi problemami może współpracować przy tworzeniu nowego systemu społecznego i znajdować najlepsze rozwiązania tysięcy lokalnych potrzeb.” [Anarchism, s. 76–77]
To doprowadza nas do drugiego rodzaju relacji pomiędzy syndykatami, to znaczy konfederacji syndykatów w ramach jednej branży lub terytorium geograficznego. Należy zaznaczyć, że federacje różnych miejsc pracy nie ograniczają się do kolektywistycznych, syndykalistycznych i komunistycznych anarchistów. Idea federacji syndykatów sięga agro-industrialnej federacji Proudhona, powstałej po raz pierwszy w czasie rewolucji 1848 roku i nazwanej tak w jego książce z 1863, „The Principle of Federation”. Francuski mutualista sugerował „federację agro-industrialną” jaką organizację wsparcia strukturalnego dla jego systemu samozarządzających się kooperatyw. Te konfederacje syndykatów są niezbędne, by wspomagać komunikację pomiędzy miejscami pracy. Żaden syndykat nie istnieje w izolacji, jest więc realna potrzeba środków zapewniających, by syndykaty mogły spotykać się razem, omawiać wspólne interesy i działać na ich podstawie. Federacje są więc uzupełnieniem wolnych umów, widać w nich też anarchistyczne idee wolnego stowarzyszania się i zdecentralizowanej organizacji, a także skupienie na potrzebach praktycznych:
„Anarchiści uparcie sprzeciwiają się autorytarnemu, centralistycznemu duchowi […] wyobrażają więc sobie przyszłe życie społeczne na zasadzie federacji, od jednostki do miasta, do komuny, do regionu, do narodu, do społeczności międzynarodowej, na podstawie solidarności i wolnych umów. To naturalne, że te ideały powinny znaleźć swoje odbicie również w organizacji produkcji, na tyle na ile to możliwe dając pierwszeństwo zdecentralizowanemu sposobowi organizacji; ale nie przyjmuje to formy zasady absolutnej, która miałaby być stosowana w każdym przypadku. Porządek wolnościowy sam w sobie […] wykluczałby wprowadzenie tak jednolitego rozwiązania.” [Luigi Fabbri, “Anarchy and ‘Scientific Communism”, s. 13–49, The Poverty of Statism, Albert Meltzer (ed.), s. 23]
Federacja syndykatów (przez niektórych wolnościowych socjalistów nazywana „gildią” lub „związkiem przemysłowym” przez innych) działa na dwóch poziomach: w ramach gałęzi przemysłu i pomiędzy różnymi jego gałęziami. Podstawowa zasada działania tych federacji jest taka sama, jak zasada działania samych syndykatów – dowolna współpraca pomiędzy równymi w celu zapewnienia wspólnych potrzeb. Mówiąc inaczej, każdy syndykat w ramach federacji jest połączony z innymi przez horyzontalne umowy i żaden nie ma żadnych zobowiązań wobec oddzielnego bytu stojącego ponad grupą (zobacz sekcję A.2.11, by dowiedzieć się więcej o naturze anarchistycznej federacji). Jak podsumował Hubert Read:
„Ogólna zasada jest jasna: każda gałąź przemysłu łączy się w federację samozarządzających sobą kolektywów; kontrola nad poszczególnymi gałęziami przemysłu znajduje się całkowicie w rękach ich pracowników, a te kolektywy administrują całym ekonomicznym życiem kraju.” [Anarchy and Order, s. 49]
Sugerują to komentarze Kropotkina na temat federalizmu pomiędzy komunami (syndykat można uznać za komunę producentów). „Komuna jutra”, twierdził, „będzie rozumiała, że nie może uznać żadnej wyższej władzy; ponad nią mogą być tylko interesy Federacji, dobrowolnie uznawane przez nią samą i inne komuny.” Federalizm nie musi być więc w konflikcie z autonomią, jako że każdy członek federacji cieszyłby się szeroką wolnością działania w jej ramach, a więc każda „Komuna miałaby pełną wolność adoptowania wszelkich instytucji, jakie by chciała i przeprowadzania wszelkich reform i rewolucji, jakie uznałaby za konieczne.” [Words of a Rebel, s. 83] Ponadto federacje te byłyby różnorodne i funkcjonalne. Federacje ekonomiczne tworzyłyby złożoną sieć komunikacji pomiędzy organizacjami i federacjami:
„Nasze potrzeby są w rzeczywistości tak różne i ujawniają się tak szybko, że wkrótce pojedyncza federacja nie wystarczałaby, by zaspokoić je wszystkie. W Komunie będzie wtedy można odczuć potrzebę nawiązania nowych aliansów, wstąpienia w nowe federacje. Należąc już do jednej grupy dla nabytku żywności będzie musiała wstąpić do drugiej grupy, by zdobywać inne dobra, na przykład metale, a potem trzeciej i czwartej, by zdobywać tekstylia i dzieła sztuki.” [Op. Cit., s. 87]
Dlatego federacja syndykatów adaptowałaby się do potrzeb swoich członków. Jak twierdził Tom Brown, „syndykalistyczny sposób organizacji jest niezwykle elastyczny i w tym też leży jego główna siła, a federacje regionalne mogą być tworzone, modyfikowane, dodawane do istniejących organizacji lub reformowane zależnie od warunków lokalnych i zmieniających się okoliczności.” [Syndicalism, s. 58]
Jak można sobie wyobrazić federacje te byłyby dobrowolnymi stowarzyszeniami i „tak, jak autonomia fabryki jest kluczowa, by system Gildii był żywy i energiczny, tak różnorodne demokratyczne typy fabryk niezależnych od Narodowych Gildii mogą być sposobem na wartościowy eksperyment i owocną inicjatywą indywidualnych umysłów. Uparcie odmawiając doprowadzenia swoich teorii do ich ostatecznego ‘logicznego’ zakończenia członkowie Gildii [i anarchiści] są szczerzy w swojej miłości do wolności i różnorodnych inicjatyw społecznych.” [G.D.H. Cole, Op. Cit., s. 65] Trzeba podkreślić, że nie oznacza to scentralizowanej, odgórnej kontroli:
„Ale kiedy mówimy, że własność środków produkcji, w tym samej fabryki, powinna wrócić do korporacji [tj. federacji], nie oznacza to, że pracownicy w poszczególnych zakładach będą rządzeni przez jakiś rodzaj przemysłowego rządu mającego władzę, by zrobić z środkami produkcji co zechce. Nie, pracownicy w różnych fabrykach nie mają najmniejszej ochoty oddać swojej ciężko zdobytej kontroli […] jakiejś wyższej władzy […] To, co zrobią […] to zagwarantowanie zwrotnego użytku ich środków produkcji i zapewnienie innym pracownikom w innych fabrykach prawa korzystania z ich obiektów, sami dostając w zamian prawo do korzystania z obiektów pracowników, z którymi weszli w pakt solidarności.” [James Guillaume, “On Building the New Social Order”, s. 356–79, Bakunin on Anarchism, s. 363–364]
A więc kolektywistyczny i komunistyczny anarchizm, jak mutualizm, opiera się na samozarządzaniu w miejscu pracy. Sugeruje to, że pracownicy będą mieli możliwość wyboru, jakich zadań produkcyjnych chcieliby się podjąć. Nie polegałoby to na tym, że jakieś ciało centralne po prostu przydzielałoby poszczególnym miejscom pracy zadania do wykonania (co, pomijając prawdziwe zagadnienia biurokracji i wolności, byłoby trudne do wprowadzenia na jakąkolwiek większą skalę). Miejsca pracy będą miały raczej swobodę dobierania zadań proponowanych im przez inne stowarzyszenia (ekonomiczne i społeczne) i kontrolowałyby przebieg pracy potrzebnej, by je wykonać. W takim rodzaju systemu ekonomicznego zgromadzenia i rady pracownicze byłyby centralnym punktem, w którym powstawałaby polityka produkcyjna (i inne linie polityczne) poszczególnych miejsc pracy i gdzie dyskutowano by o kwestiach dotyczących całej gałęzi przemysłu lub całej ekonomii poprzez spotkania generalne całej siły roboczej, podczas których każdy brałby udział w podejmowaniu decyzji. Głosowanie w radach byłoby bezpośrednie a w większych ciałach konfederacyjnych odbywałoby się za pośrednictwem tymczasowych, nieopłacanych, mających wyznaczone mandaty do głosowania i natychmiastowo odwoływalnych delegatów, którzy wracaliby do statusu zwykłych pracowników zaraz po zakończeniu ich mandatu.
Wyznaczone mandaty oznaczają tutaj, że delegaci zgromadzeń i rad pracowniczych na spotkania wyższych ciał konfederacyjnych byliby na każdym poziomie konfederacji instruowani przez pracowników, którzy ich wybierają jak mają załatwiać jakiekolwiek sprawy. Byliby delegatami, nie reprezentantami, szli by więc na każde konfederacyjne spotkanie z konkretnymi instrukcjami jak głosować w jakiej sprawie. Odwoływalni oznacza, że jeśli nie głosowaliby zgodnie z mandatem zostaliby odwołani a głosowanie unieważnione. Innymi słowy delegaci dostawaliby zobowiązujące mandaty (wiążące instrukcje), które przywiązywałyby ich do ram polityki w których mogliby działać i mogliby być w każdej chwili odwołani a ich decyzje cofnięte w każdej chwili, gdyby nie realizowali wyznaczonych im mandatów (takie poparcie dla delegatów mandatowych istnieje w teorii anarchistycznej co najmniej od 1848, kiedy Proudhon argumentował, że to „konsekwencja powszechnego prawa głosu” by upewnić się, że „ludzie […] nie będą […] wypierać się swojej wolności.” [No Gods, No Masters, vol. 1, s. 63]). Z powodu tego prawa wyznaczania instrukcji delegatom i odwoływania ich zgromadzenia pracownicze u podstawy byłyby źródłem, i ostateczną „władzą” nad linią polityczną wyższych poziomów federacyjnej koordynacji ekonomii. Delegaci byliby raczej zwykłymi pracownikami niż opłacanymi reprezentantami w pełnym wymiarze godzin lub liderami związków i wracaliby do swojej zwykłej pracy jak tylko wypełniliby mandat, do którego zrealizowania zostali wybrani. W ten sposób prawo do podejmowania decyzji pozostaje w rękach rad pracowników i nie koncentruje się u szczytów biurokratycznej hierarchii w elitarnej klasie zawodowych administratorów i liderów związków. To, co mogłyby robić takie federacje jest tematem następnej sekcji.
Podsumowując, wolne społeczeństwo „jest swobodnie zorganizowane, od dołu do góry, poczynając od jednostek łączących się w stowarzyszenia, które powoli rozrastają się w jeszcze bardziej skomplikowane federacje stowarzyszeń”. [Malatesta, At the Cafe, s. 65]