Chociaż przeciwstawianie się państwu i wszystkim formom władzy miało silne poparcie wśród wczesnych feministek z dziewiętnastego wieku, to dopiero nowszy ruch feministyczny, który rozpoczął się w latach sześćdziesiątych XX wieku, został oparty na doświadczeniach anarchistycznych. I to właśnie stamtąd pochodzi określenie anarcha-feminizm, dotyczące kobiet anarchistek, które działają w obrębie szerszych ruchów feministycznych i anarchistycznych, ażeby wciąż im przypominać podstawowe zasady.
Nowoczesne anarcha-feministki połączyły feministyczne idee poprzednich anarchistów, zarówno mężczyzn, jak i kobiet. W istocie, anarchizm i feminizm zawsze pozostawały ściśle ze sobą powiązane. Wiele wyróżniających się feministek było także anarchistkami, włączając w to pionierkę Mary Wollstonecraft (autorkę A Vindication of the Rights of Woman – Obrony praw kobiety), bojowniczkę Komuny Paryskiej Louise Michel, Voltairine de Cleyre oraz niezmordowaną orędowniczkę wolności kobiet, Emmę Goldman (zobacz jej słynne eseje, na przykład “Handel kobietami”, “Głos kobiety”, “Tragedia emancypacji kobiet”, “Małżeństwo a miłość” i “Ofiary moralności”). Freedom, najstarszy na świecie anarchistyczny dziennik, został założony przez Charlotte Wilson w 1886 roku. Kobiety anarchistki, takie jak Virgilia D’Andrea i Rose Pesota odgrywały ważne role zarówno w ruchu wolnościowym, jak i pracowniczym. Ruch “Mujeres Libres” (“Wolnych Kobiet”) w Hiszpanii, działający podczas rewolucji 1936 roku, to klasyczny przykład kobiet anarchistek, organizujących się, ażeby bronić swoich podstawowych swobód i stworzyć społeczeństwo oparte na wolności i równości dla kobiet (zobacz Wolne Kobiety Hiszpanii Marthy Ackelsberg w celu dowiedzenia się szczegółów o tej ważnej organizacji). Oprócz tego, wszyscy główni myśliciele anarchistyczni (z wyjątkiem Proudhona) byli zdecydowanymi zwolennikami równouprawnienia kobiet. Na przykład Bakunin zwalczał patriarchat i to, jak prawo “podporządkowuje [kobiety] absolutnemu panowaniu mężczyzny”. Przekonywał, że “mężczyźni i kobiety muszą mieć równe prawa”, tak, żeby kobiety mogły “stać się niezależne i mieć wolność ukształtowania swego własnego sposobu życia”. Z nadzieją oczekiwał końca “podobnej sądowi autorytarnej rodziny” i “pełnej seksualnej wolności kobiet” [Bakunin on Anarchism (Bakunin o anarchizmie), s. 396 i 397].
Dlatego anarchizm począwszy od lat sześćdziesiątych XIX wieku łączył radykalną krytykę kapitalizmu i państwa z równie druzgocącą krytyką patriarchatu (rządów mężczyzn). Anarchiści, a zwłaszcza anarchistki, przyznawały, że współczesne im społeczeństwo jest zdominowane przez mężczyzn. Jak to wyłożyła Ana Maria Mozzoni (włoska anarchistyczna emigrantka w Buenos Aires), kobiety “odkryją, że ksiądz, który je potępia, jest mężczyzną; że prawodawca, który je uciska, jest mężczyzną, że mąż, który czyni je przedmiotem, jest mężczyzną; że libertyn, który je molestuje, jest mężczyzną; że kapitalista, który bogaci się ich źle płatną pracą i że sutener, który cicho ustala cenę ich ciała, też są mężczyznami”. Niewiele się zmieniło od tamtych czasów. Patriarchat istnieje nadal, i, cytując anarchistyczną gazetę La Questione Sociale, dalej zazwyczaj jest tak, że kobiety “są niewolnicami zarówno w życiu społecznym, jak i prywatnym. Jeżeli jesteś proletariuszką, masz nad sobą dwu tyranów: mężczyznę i szefa. Jeśli przedstawicielką burżuazji, to jedyną pozostawioną tobie formą niezależności jest prawo do frywolności i kokieterii” [słowa cytowane przez Jose Moyę, Italians in Buenos Aires’s Anarchist Movement, ss. 197-8 i 200].
Dlatego anarchizm opiera się na świadomości, że walka z patriarchatem jest równie ważna, co walka przeciwko państwu czy kapitalizmowi. Zacytujmy Louise Michel:
“Pierwszą rzeczą, jaka musi się zmienić, są stosunki między przedstawicielami obu płci. Ludzkość składa się z dwu części, mężczyzn i kobiet, i powinniśmy maszerować ramię w ramię; zamiast tego mamy antagonizm, i będzie on trwał dopóty, dopóki ‘silniejsza’ połowa będzie kontrolowała ‘słabszą’ połowę, albo będzie myślała, że ją kontroluje” [The Red Virgin: Memoirs of Louise Michel (Czerwona Dziewica – pamiętniki Louise Michel), s. 139].
Zatem anarchizm, tak jak i feminizm, walczy z patriarchatem o równouprawnienie kobiet. Obydwa nurty łączy wiele wspólnych dziejów oraz troska o wolność osobistą, równość i godność przedstawicielek płci żeńskiej (jednakże, jak dokładniej wyjaśniamy poniżej, anarchiści zawsze pozostawali bardzo krytyczni wobec głównego (liberalnego) nurtu feminizmu jako nie idącego wystarczająco daleko). Dlatego nie jest zaskoczeniem, że nowa fala feminizmu lat sześćdziesiątych wyrażała się na sposób anarchistyczny i czerpała dużo inspiracji z wybitnych postaci anarchizmu, takich jak Emma Goldman. Cathy Levine wykazuje, że w tym czasie “niezależne grupy kobiet zaczęły funkcjonować bez struktur, przywódców i innych totumfackich męskiej lewicy, tworząc, niezależnie i równocześnie, organizacje podobne do tych, jakie przez dziesięciolecia tworzyli anarchiści w wielu regionach. I to znów nie jest żaden przypadek” [“The Tyranny of Tyranny”, Quiet Rumours: An Anarcha-Feminist Reader, s. 66].
Nie jest to żadnym przypadkiem, ponieważ jak zauważyły feministyczne uczone, kobiety znalazły się pośród pierwszych ofiar hierarchicznego społeczeństwa. Uważa się, że rozpoczęło się ono wraz z narodzinami patriarchatu i ideologii panowania w późnym neolicie. Marilyn French przekonuje (w Poza władzą), że pierwsze główne rozwarstwienie społeczne ludzkiej rasy dokonało się, gdy mężczyźni zaczęli panować nad kobietami, w wyniku czego kobiety stały się “niższą” i “gorszą” klasą społeczną.
Powiązania między anarchizmem a nowoczesnym feminizmem występują zarówno w sferze idei, jak i w sferze działania. Czołowa myślicielka feministyczna Carole Pateman zauważa, że jej praca o teorii kontraktów i jej autorytarnych i patriarchalnych fundamentach “sporo zawdzięcza” ideom wolnościowym, to jest “anarchistycznemu skrzydłu ruchu socjalistycznego” [The Sexual Contract (Kontrakt seksualny), s. 14]. Ponadto w latach osiemdziesiątych zauważyła ona, że “w okresie ostatnich dwudziestu lat głównym autorem krytyki autorytarnych, hierarchicznych, niedemokratycznych form organizacji był ruch kobiecy […] Po tym, jak Marks pokonał Bakunina w Pierwszej Międzynarodówce, przeważające formy organizacji w ruchu robotniczym, upaństwowionym przemyśle i w lewicowych sektach naśladowały hierarchię państwową […] Ruch kobiecy ustrzegł się przed tym i wprowadził w życie dawno wypowiedzianą ideę [anarchistów takich jak Bakunin], że ruchy na rzecz przemian społecznych i eksperymenty w tej dziedzinie muszą ‘odwzorowywać’ przyszłą formę organizacji społeczeństwa” [The Disorder of Women (Choroba kobiet), s. 201].
Peggy Kornegger zwraca uwagę na silne powiązania między feminizmem a anarchizmem, zarówno w teorii, jak i w praktyce. Pisze, że “radykalnie feministyczne stanowisko jest prawie czystym anarchizmem”. “Zasadnicza teoria uważa nuklearną rodzinę za podstawę wszystkich systemów autorytarnych. Lekcja, jaką otrzymuje dziecko od każdego, począwszy od ojca, poprzez nauczyciela, szefa aż do boga, polega na tym, by być posłusznym wielkiemu anonimowemu głosowi Władzy. Przechodzić od dzieciństwa do dorosłości to stać się skończonym automatem, niezdolnym do kwestionowania czegokolwiek, ani nawet do przejrzystego myślenia” [“Anarchism: The Feminist Connection”, Quiet Rumours: An Anarcha-Feminist Reader, s. 26]. Podobnie, Kolektyw Zero przekonuje, że anarcha-feminizm “polega na uznawaniu anarchizmu w feminizmie i świadomym jego rozwijaniu” [“Anarchism/Feminism”, ss. 3 -7, The Raven, no. 21, s. 6].
Anarcha-feministki wskazują, że autorytarne cechy i wartości, na przykład dominacja, wyzysk, agresywność, rywalizacja, znieczulica itd., są wysoko cenione w hierarchicznych cywilizacjach i tradycyjnie uważane za “męskie”. W przeciwieństwie do nich, nieautorytarne cechy i wartości, takie jak współpraca, dzielenie się, współczucie, wrażliwość, ciepło itd. są tradycyjnie uważane za “kobiece” i lekceważone. Feministyczne uczone prześledziły to zjawisko wstecz do czasu rozrostu społeczeństw patriarchalnych we wczesnej epoce brązu i podbicia przez nie opartych na współpracy społeczeństw “organicznych”, w których “kobiece” cechy i wartości przeważały i były szanowane. W następstwie tych podbojów więc takie wartości zaczęły być uważane za “gorsze”, zwłaszcza dla mężczyzny, skoro mężczyźni znajdowali się w stanie panowania i wyzysku w czasach patriarchatu. (Zobacz na przykład Riane Eisler, Kielich i miecz; Elise Boulding, Dno historii). Tak więc anarcha-feministki uważają stworzenie nieautorytarnego, anarchistycznego społeczeństwa opartego na współpracy, dzieleniu się, wzajemnej pomocy itd. za “feminizację społeczeństwa”.
Anarcha-feministki odnotowują, że “feminizacja” społeczeństwa nie może zostać osiągnięta bez samorządności, jak też decentralizacji. Dzieje się tak dlatego, że patriarchalno-autorytarne wartości i tradycje, które pragną obalić, są ucieleśniane i odtwarzane w hierarchiach. Dlatego feminizm zakłada decentralizację, która w konsekwencji zakłada samorządność. Liczne feministki uznawały to, gdyż takie stanowisko odbijało się w ich eksperymentach z kolektywnymi formami organizacji feministycznych, eliminującymi strukturę hierarchiczną i formy podejmowania decyzji oparte na rywalizacji. Niektóre feministki przekonywały nawet, że bezpośrednio demokratyczne organizacje to specyficznie kobiece formy polityczne [zobacz np. Nancy Hartsock “Feminist Theory and the Development of Revolutionary Strategy” (“Feministyczna teoria a rozwój rewolucyjnej strategii”) w książce pod redakcją Zeili Eisenstein, Capitalist Patriarchy and the Case for Socialist Feminism (Kapitalistyczny patriarchat a argumenty na rzecz socjalistycznego feminizmu), ss. 56 – 77]. Podobnie jak wszyscy anarchiści, anarcha-feministki uważają, że samowyzwolenie jest kluczem do równouprawnienia kobiet i przez to do wolności. Więc Emma Goldman mówi:
“Jej rozwój, jej wolność, jej niezależność musi pochodzić z niej samej i przez nią samą. Po pierwsze, aby zapewniła sobie, że będzie osobowością, a nie seksualnym towarem. Po drugie, aby odmawiała komukolwiek prawa do posiadania jej własnego ciała; odmawiając rodzenia dzieci, o ile tylko ona sama ich nie chce, odmawiając służby Bogu, Państwu, mężowi, rodzinie itd., czyniąc swoje życie prostszym, lecz głębszym i bogatszym. To znaczy, próbując uczyć się znaczenia i istoty życia ze wszystkimi jego powikłaniami; uwalniając się od strachu przed opinią społeczną i publicznym potępieniem” [Anarchism and Other Essays (Anarchizm i inne eseje), s. 211].
Anarcha-feminizm próbuje chronić feminizm przed wpływami i zdominowaniem przez autorytarne ideologie, czy to z prawa, czy też z lewa. Proponuje akcję bezpośrednią i samopomoc zamiast masowych kampanii na rzecz reform, zalecanych przez “oficjalny” ruch feministyczny wraz z kreowaniem hierarchicznych i centralistycznych organizacji. Ruch ten stwarza złudzenie, że posiadanie większej ilości kobiet-szefów, polityków i żołnierzy to postęp w kierunku “równouprawnienia”. Anarcha-feministki wskazałyby, że tak zwana “nauka o zarządzaniu”, której kobiety muszą się uczyć, ażeby stać się kadrą kierowniczą w kapitalistycznych przedsiębiorstwach, jest w istocie zbiorem technik kontrolowania i wyzyskiwania pracowników najemnych w korporacyjnych hierarchiach, podczas gdy “feminizacja” społeczeństwa wymaga zupełnego usunięcia kapitalistycznego płatnego niewolnictwa i panowania kadry kierowniczej. Anarcha-feministki zdają sobie sprawę, że uczenie się, jak zostać skuteczną wyzyskiwaczką czy ciemiężycielką nie jest drogą do równouprawnienia (jak pewna członkini Mujeres Libres to wyłożyła, “nie chcemy zastępować męskiej hierarchii kobiecą hierarchią” [cytat z Marthy A. Ackelsberg, Free Women of Spain (Wolne Kobiety Hiszpanii), s. 2] — zobacz także dalszą dyskusję o patriarchacie i hierarchii w sekcji B.1.4).
Stąd się bierze tradycyjna wrogość anarchizmu do liberalnego (czyli głównego nurtu) feminizmu, pomimo popierania wyzwolenia i równouprawnienia kobiet. Federica Montseny (czołowa postać w hiszpańskim ruchu anarchistycznym) przekonywała, że taki feminizm zaleca równouprawnienie kobiet, ale wcale nie rzuca wyzwania zastanym instytucjom. Uzasadniała, że “jedyną ambicją [głównego nurtu feminizmu] jest dać kobietom z określonej klasy społecznej szansę pełniejszego uczestnictwa w obecnym systemie przywilejów”, zaś skoro te instytucje “są niesprawiedliwe, gdy mężczyźni czerpią z nich korzyści, wciąż pozostaną niesprawiedliwe, jeżeli kobiety będą czerpać z nich korzyści” [cytowana przez Marthę A. Ackelsberg, Op. Cit., ss. 90-91 i 91]. A więc zdaniem anarchistów wolność kobiet nie oznacza równych szans na zostanie szefową albo płatną niewolnicą, wyborcą albo politykiem, ale raczej na zostanie wolną, równą innym jednostką współpracującą z innymi jako równymi sobie w wolnych stowarzyszeniach. “Feminizm”, podkreśliła Peggy Kornegger, “nie oznacza władzy kobiet w korporacjach czy kobiety-prezydenta; oznacza żadnej władzy dla korporacji i żadnych prezydentów. Poprawka do konstytucji o równouprawnieniu nie przekształci społeczeństwa; da ona jedynie kobietom ‘prawo’ do wepchnięcia się do hierarchicznej gospodarki. Rzucenie wyzwania seksizmowi oznacza rzucenie wyzwania wszystkim hierarchiom — ekonomicznym, politycznym i międzyludzkim. A to oznacza anarcha-feministyczną rewolucję [Op. Cit., s. 27].
Anarchizm, jak można zauważyć, obejmował klasową i ekonomiczną analizę położenia kobiet, jakiej brak w głównonurtowym feminizmie. A równocześnie wykazywał świadomość znaczenia stosunków władzy w domu opierających się na płci, która umknęła głównemu nurtowi ruchu socjalistycznego. Wszystko to wypływa z naszej nienawiści do hierarchii. Jak to wyłożyła Mozzoni, “Anarchia broni sprawy wszystkich uciskanych i z tego powodu w szczególny sposób broni Waszej sprawy, o kobiety!, podwójnie uciskane przez obecne społeczeństwo zarówno w sferze społecznej, jak i prywatnej” [cytat podany przez Moyę, Op. Cit., s. 203]. Znaczy to, że, cytując chińską anarchistkę, to, co anarchiści “rozumieją przez równość między płciami nie polega tylko na tym, że mężczyźni nie będą już uciskać kobiet. Chcemy też, aby mężczyźni nie byli już więcej uciskani przez innych mężczyzn, a kobiety przez inne kobiety”. Dlatego kobiety powinny “całkowicie obalić władzę, zmusić mężczyzn do rezygnacji ze swoich szczególnych przywilejów i stania się równymi kobietom, i stworzenia świata bez ucisku ani kobiet, ani mężczyzn” [He Zhen, cytat podany przez Petera Zarrowa w książce Anarchism and Chinese Political Culture (Anarchizm a chińska kultura polityczna), s. 147].
Więc w historii ruchu anarchistycznego, jak zauważa Martha Ackelsberg, główny, liberalny nurt feminizmu był uznawany za “nastawiony zbyt wąsko jako strategia emancypacji kobiet; walka płci nie może zostać oddzielona od walki klasowej czy też od anarchistycznej koncepcji jako całości” [Op. Cit., s. 91]. Anarcha-feminizm kontynuuje tę tradycję przekonując, że wszystkie formy hierarchii są złe, nie tylko patriarchat, i że feminizm kłóci się ze swymi własnymi ideałami, jeśli po prostu pragnie pozwolić kobietom na posiadanie takiej samej szansy bycia szefem, jaką posiada mężczyzna. Anarcha-feministki po prostu stwierdzają rzecz oczywistą, mianowicie to, że “nie wierzą, że władza w ręku kobiet mogłaby doprowadzić do społeczeństwa bez przemocy”, ani też w to, że “z masowego ruchu z elitą przywódczą może wyjść cokolwiek dobrego”. Dla nich “najważniejszymi sprawami są zawsze władza i hierarchia społeczna”, a więc ludzie “są wolni dopiero wtedy, gdy mają władzę nad swoim własnym życiem” [Carole Ehrlich, “Socialism, Anarchism and Feminism”, Quiet Rumours: An Anarcha-Feminist Reader, s. 44]. Ponieważ, jak to wyłożyła Louise Michel, skoro “proletariusz jest niewolnikiem; żona proletariusza jest jeszcze większym niewolnikiem”, to zapewnianie, że żona doświadcza ucisku na równym poziomie z mężem mija się z sensem [Op. Cit., s. 141].
Dlatego anarcha-feministki, podobnie jak wszyscy anarchiści, zwalczają kapitalizm jako zaprzeczenie wolności. Ideał kapitalizmu “równych szans”, który wyzwoliłby kobiety pomija bowiem fakt, że w jakimkolwiek systemie tego typu kobiety z klas pracujących wciąż byłyby uciskane przez szefów (czy to mężczyzn, czy też kobiety). Według anarcha-feministek, nie można oddzielać walki o wyzwolenie kobiet od walki przeciwko hierarchii jako takiej. Jak to ujmuje L. Susan Brown:
“Anarchistyczny feminizm, jako wyraz anarchistycznej wrażliwości zastosowanej do spraw feminizmu, bierze jednostkę za swój punkt wyjścia, w opozycji do stosunków panowania i podporządkowania, argumentuje na rzecz takich form gospodarki, w których człowiek nie jest narzędziem, chroniących osobistą egzystencjalną wolność, zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet” [The Politics of Individualism (Polityka indywidualizmu), s. 144].
Anarcha-feministki wniosły ogromny wkład do zrozumienia przez nas początków kryzysu ekologicznego w autorytarnych wartościach cywilizacji hierarchicznej. Na przykład, sporo uczonych feministek przekonywało, że panowanie nad przyrodą znalazło odpowiednik w panowaniu nad kobietami, które były utożsamiane z przyrodą w ciągu dziejów (zobacz na przykład napisaną w 1980 roku książkę Carline Merchant, The Death of Nature – Śmierć przyrody). Zarówno kobiety, jak i przyroda są ofiarami obsesji na punkcie kontroli, jaka cechuje osobowość autorytarną. Z tego powodu rosnąca liczba zarówno radykalnych ekologów, jak i feministek zaczyna przyznawać, że dla osiągnięcia ich poszczególnych celów, hierarchie muszą zostać rozmontowane.
Oprócz tego, anarcha-feminizm przypomina nam o znaczeniu równego traktowania kobiet i mężczyzn, lecz jednocześnie o szanowaniu różnic dzielących kobiety od mężczyzn. Mówiąc inaczej, o tym, że uznawanie i szanowanie różnorodności obejmuje zarówno mężczyzn, jak i kobiety. Zbyt często bowiem anarchiści płci męskiej przypuszczają, że ponieważ zwalczają seksizm (w teorii), to nie są seksistami w praktyce. Takie przypuszczenie jest błędne. Anarcha-feminizm porusza sprawę spójności pomiędzy teorią a praktyką w działalności społecznej i przypomina nam wszystkim, że musimy walczyć nie tylko przeciwko przymusom z zewnątrz, ale również przeciw wewnętrznemu zniewoleniu.
To zaś oznacza, że anarcha-feminizm nakłania nas do praktykowania tego, co głosimy. W obliczu seksizmu anarchistów płci męskiej mówiących o równouprawnieniu płci, kobiety-anarchistki w Hiszpanii zebrały się w organizacji Mujeres Libres, aby go zwalczać. Nie wierzyły w odłożenie swojego wyzwolenia do jakiegoś pięknego dnia po rewolucji. Ich wyzwolenie było integralną częścią tej rewolucji i musiało się rozpocząć zaraz. W tej sprawie Hiszpanki powtórzyły wnioski kobiet anarchistek z miast zagłębia węglowego w stanie Illinois, które znużyło słuchanie swoich towarzyszy-mężczyzn “krzyczących na rzecz” równości płci “w przyszłym społeczeństwie”, podczas gdy nie robili oni nic w tej sprawie tu i teraz. Kobiety te użyły szczególnie obraźliwej analogii, porównując swoich towarzyszy płci męskiej do księży, którzy “czynią fałszywe obietnice głodującym masom […] [że] będzie nagroda w raju”. Argumentowały, że matki powinny uczyć swoje córki “rozumieć, że różnica płci nie pociąga za sobą nierównych praw” i że na równi z byciem “buntowniczkami przeciwko dzisiejszemu ustrojowi społecznemu […] powinny one szczególnie walczyć przeciwko uciskowi ze strony mężczyzn, którzy chcieliby zachować kobiety w moralnej i materialnej niższości” [Ersilia Grandi, cytat podany przez Caroline Waldron Merithew, Anarchist Motherhood (Anarchistyczne macierzyństwo), s. 227]. Uformowały one grupę “Luisa Michel”, ażeby walczyć przeciwko kapitalizmowi i patriarchatowi w dolinie górnej Illinois ponad trzy dziesięciolecia przed zorganizowaniem się ich hiszpańskich towarzyszek.
Według anarcha-feministek zwalczanie seksizmu jest kluczowym przejawem walki o wolność. Nie jest to, jak przekonywało wielu marksistowskich socjalistów przed narodzinami feminizmu, odwracanie uwagi od “rzeczywistej” walki przeciw kapitalizmowi na rzecz spraw, które po rewolucji jakoś automatycznie rozwiążą się same. Jest to istotna część walki:
“Nie potrzebujemy żadnych waszych tytułów […] Nie chcemy żadnego z nich. Tym, czego chcemy, jest wiedza, wykształcenie i wolność. Wiemy, jakie są nasze prawa i żądamy ich przestrzegania. Czyż nie stoimy obok was tocząc ostateczną walkę? Czy nie jesteście dość silni, mężczyźni, by częścią ostatecznej walki uczynić zmagania o prawa kobiet? A wtedy mężczyźni i kobiety razem zdobędą prawa całej ludzkości” [Louise Michel, Op. Cit., s. 142].
Kluczowym składnikiem niezbędnym do takiego zrewolucjonizowania nowoczesnego społeczeństwa jest przekształcenie obecnych stosunków między obu płciami. Małżeństwo jest szczególnym złem, ponieważ “stara forma małżeństwa, oparta na Biblii, ‘dopóki śmierć was nie rozłączy’ […] jest instytucją wspierającą suwerenną władzę mężczyzny nad kobietami, instytucją całkowitego ich podporządkowania jego kaprysom i rozkazom”. Kobiety zostają zredukowane “do funkcji służących mężczyzny i rodzicielek jego dzieci” [Goldman, Op. Cit., s. 220-21]. Zamiast tego anarchiści zaproponowali “wolną miłość”, czyli pary i rodziny oparte na wolnym porozumieniu między równymi sobie, nie zaś jednego partnera u władzy, a drugą stronę tylko mu posłuszną. Takie związki nie miałyby sankcji kościoła czy państwa, ponieważ “dwie istoty kochające się nawzajem nie potrzebują pozwolenia osoby trzeciej, aby pójść do łóżka” [Mozzoni, cytat podany przez Moyę, Op. Cit., s. 200].
Równość i wolność dotyczą czegoś więcej niż tylko związków partnerskich. Ani mężczyźni, ani państwo nie powinno mówić, co kobieta ma robić ze swoim ciałem. Znaczy to, że kobieta powinna kontrolować swe własne ciało, a to oczywiście oznacza też kontrolę nad swoimi narządami rozrodczymi. Dlatego anarcha-feministki, tak jak anarchiści w swojej masie, są za wolnością wyboru urodzenia dziecka bądź przerwania ciąży i za prawami reprodukcyjnymi kobiety (tzn. za prawem kobiety do decydowania o rodzeniu swoich własnych dzieci). Stanowisko to ma długą tradycję. Emma Goldman była prześladowana i więziona z powodu publicznego zalecania metod kontroli urodzeń i ekstremistycznego zapatrywania, że kobiety powinny decydować o tym, kiedy chcą zajść w ciążę (jak powiedziała feministyczna pisarka Margaret Anderson, “W 1916 r. Emma Goldman została zamknięta w więzieniu za publiczne głoszenie, że ‘kobiety nie muszą zawsze trzymać swoich ust zamkniętych, a łon otwartych'”).
Anarcha-feminizm na tym się nie zatrzymuje. Tak jak anarchizm w ogóle, ma na celu zmianę we wszystkich dziedzinach życia społecznego, a nie tylko tego, co dzieje się w domu. Dlatego Goldman pytała się: “ile zyskuje się niezależności, jeżeli małe pole wyboru i brak wolności w domu zostają zamienione na małe pole wyboru i brak wolności w fabryce, zakładzie pracy niewolniczej, placówce handlowej czy w biurze?” Zatem o równouprawnienie i wolność kobiet musimy walczyć wszędzie i bronić ich przed wszelkimi formami hierarchii. Nie można ich także osiągnąć przez głosowanie. Prawdziwe wyzwolenie, przekonują anarcha-feministki, jest możliwe jedynie na drodze akcji bezpośredniej, a anarcha-feminizm opiera się na samodzielnej działalności kobiet i ich samowyzwoleniu, ponieważ choć “prawo do głosowania, czy też równe prawa obywatelskie mogą być dobrymi postulatami […] prawdziwa emancypacja nie zaczyna się ani w urnach wyborczych, ani w sądach. Zaczyna się ona w duszy kobiety […] jej wolność zajdzie tak daleko, jak jej moc osiągnięcia tej wolności” [Goldman, Op. Cit., s. 216 i 224].
Historia ruchu kobiecego potwierdza te słowa. Każda zdobycz nadeszła oddolnie, przez działania samych kobiet. Jak to ujęła Louise Michel, “my kobiety nie jesteśmy złymi rewolucjonistkami. Bez błagania kogokolwiek bierzemy udział w walkach; w przeciwnym razie mogłybyśmy przystępować do przekazywania gestów aż do końca świata i niczego nie zyskać” [Op. Cit., s. 139]. Gdyby kobiety czekały na innych, żeby za nich działali, ich położenie społeczne nigdy by się nie zmieniło. Uwaga ta obejmuje przede wszystkim otrzymanie praw wyborczych. Wobec wojowniczego ruchu sufrażystek walczących o prawa wyborcze dla kobiet brytyjska anarchistka Rose Witcop przyznała, że jest “prawdą, iż ruch ten pokazuje nam, że kobiety, które do tej pory tak bardzo były podporządkowane swoim panom, mężczyznom, zaczynają się budzić nareszcie i dostrzegać fakt, że nie są istotami niższymi od tych panów”. Przekonywała też, że kobiety nie zostaną wyzwolone za pomocą głosowania, lecz “swoją własną siłą” [cytat podany przez Sheilę Rowbotham, Hidden from History (Zakryte przed historią), ss. 100-101 i 101]. Ruch kobiecy lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ukazał prawdziwość tych spostrzeżeń. Pomimo równych praw wyborczych, miejsce kobiety w społeczeństwie pozostawało niezmienione od lat dwudziestych.
W ostateczności, jak to podkreślała anarchistka Lily Gair Wilkinson, “nawoływanie do ‘głosowania’ nigdy nie może być odezwą wolności. Bo czymże jest to głosowanie? Głosować to rejestrować swoje przyzwolenie na bycie rządzonym przez jednego lub drugiego ustawodawcę, czyż nie?” [cytat podany przez Sheilę Rowbotham, Op. Cit., s. 102]. W ten sposób nie dostaniemy się do sedna sprawy, mianowicie hierarchii i autorytarnych stosunków społecznych, jakie ona tworzy. Patriarchat jest tylko ich podzbiorem. Dopiero pozbywając się wszystkich szefów, politycznych, ekonomicznych, społecznych i seksualnych, można będzie osiągnąć autentyczną wolność kobiet i “umożliwić kobietom być ludźmi w najprawdziwszym znaczeniu tego słowa. Wszystko to, co w nich pragnie obrony swoich praw i aktywności powinno osiągnąć swój najpełniejszy wyraz; wszystkie sztuczne bariery winny zostać złamane, a droga ku większej swobodzie oczyszczona z wszelkiej skazy stuleci podporządkowania i niewoli” [Emma Goldman, Op. Cit., s. 214].