Murray Rothbard, czołowy “libertariański” kapitalista, twierdzi, że “podstawowym aksjomatem” kapitalizmu jest “prawo do posiadania samego siebie”. Ten “aksjomat” został zdefiniowany jako “absolutne prawo każdego człowieka do kontrolowania swojego ciała w sposób daleki od jakiejkolwiek formy przymusu z zewnątrz. Każda jednostka musi myśleć, uczyć się, oceniać i dokonywać wyborów swoich własnych celów i środków do ich osiągnięcia w taki sposób, aby przeżyć i rozkwitać. To prawo do posiadania samego siebie daje człowiekowi prawo do wykonywania tych czynności życiowych bez przeszkód w postaci ponaglania przemocą” [O nową wolność].
Jak dotąd nieźle. Jednak napotykamy problem, gdy tematem staje się własność prywatna. Zdaniem Ayn Rand, kolejnego ideologa kapitalistycznego “wolnego rynku”, “nie może istnieć coś takiego jak prawo do nieograniczonej wolności słowa (czy działania) na terenie cudzej własności” [Kapitalizm: nieznany ideał]. Albo, jak by to brzmiało w ustach kapitalistycznego pracodawcy: “Nie płacę ci za myślenie“.
Podobnie też kapitaliści nie płacą swoim pracownikom za wykonywanie innych “czynności życiowych” wymienionych przez Rothbarda (nauki, wartościowania, wyboru celów i środków do ich osiągania itd.) – o ile, rzecz oczywista, firma akurat nie potrzebuje od pracownika wykorzystania którejś z powyższych umiejętności w celu pomnożenia zysków przedsiębiorstwa. W przeciwnym bowiem razie pracownicy mogą być spokojni, że jakiekolwiek wysiłki polegające na angażowaniu się w te “czynności życiowe” podczas pracy napotkają na “przeszkody w postaci ponaglania przemocą”. Dlatego też praca najemna (podstawa kapitalizmu) w praktyce przeczy prawom kojarzonym z posiadaniem samego siebie, a więc odbiera jednostce jej podstawowe prawa. Można to potwierdzić pointą Michaiła Bakunina: “pracownik sprzedaje siebie i swoją wolność w wyznaczonych godzinach” w kapitalizmie.
W społeczeństwie o względnej równości “własność prywatna” nie byłaby źródłem władzy. Na przykład wciąż można by było wypędzić pijanego z domu. Ale w ustroju opartym na pracy najemnej (tj. kapitalizmie), własność prywatna jest czymś zupełnie innym, stając się źródłem zinstytucjonalizowanej władzy i przymusu wywieranego poprzez hierarchię. Jak pisze Noam Chomsky, kapitalizm opiera się na “szczególnej formie kontroli autorytarnej, wywodzącej się od prywatnej własności i kontroli, która jest wyjątkowo surowym systemem dominacji”. Jeśli więc “własność” jest wyłącznie tym, czego używasz jako jednostka (tj. mieniem osobistym), to nie jest ona źródłem władzy. Ale w kapitalizmie prawa “własności” już nie idą w parze z prawami używania, a więc stają się zaprzeczeniem wolności oraz źródłem władzy nad jednostką. Trudno się dziwić, że Proudhon nazywa własność “kradzieżą” i “despotyzmem”.
Jak zauważyliśmy w dyskusjach o hierarchii (sekcja A.2.8 i B.1) wszelkie formy kontroli autorytarnej są zależne od “ponaglania przemocą” – – tj. stosowania lub groźby represji. Zdecydowanie ma to miejsce w hierarchiach kapitalistycznego przedsiębiorstwa. Bob Black następująco definiuje autorytarną naturę kapitalizmu:
“Miejscem, gdzie dorośli spędzają większość czasu, poddając się ścisłej kontroli, jest miejsce pracy. A więc… jest oczywiste, że źródłem największego bezpośredniego przymusu doświadczanego przez przeciętnego dorosłego nie jest państwo, ale raczej biznes, który go zatrudnia. Twój kierownik lub nadzorca wydaje ci więcej poleceń w ciągu tygodnia, niż robi to policja w ciągu dekady”.
Jak zauważyliśmy, każdy człowiek może zrezygnować z pracy, co streszcza się w powiedzeniu “kochaj albo rzuć!” i nie stanowi żadnego rozwiązania tej kwestii. Większość populacji nie jest w stanie uniknąć pracy najemnej. Wcale nie opierając się na “prawie do posiadania samego siebie”, kapitalizm jej przeczy, obdzierając jednostkę z takich podstawowych praw jak wolność wypowiadania się, niezależnego myślenia, decydowania o swoich czynach. Gdy zostaniesz zatrudniony, musisz dobrowolnie zrezygnować z ww. umiejętności. Ale skoro te prawa, zdaniem Rothbarda, są wytworem ludzi jako ludzi, praca najemna odstręcza ich od siebie samych, dokładnie tak samo, jak od swojej własnej zdolności do pracy i kreatywności.
Kolejny raz cytując Chomskiego, “ludzie mogą przetrwać wyłącznie poprzez dzierżawienie samych siebie właścicielom kapitalistycznym, innego wyjścia w zasadzie nie ma…”. Nie sprzedajesz swoich umiejętności, ponieważ są one integralną częścią twojej osobowości. Natomiast tym, co musisz sprzedać, jest twój czas, twoja zdolność do pracy, a więc ty sam. Z powyższego wynika, że “prawo posiadania samego siebie” jest w warunkach pracy najemnej zawsze cenione niżej niż prawa własności, jedynym “prawem” pozostawionym tobie jest prawo zmiany zatrudnienia (a nawet i ono niedostępne w niektórych krajach, gdy pracownik jest winny firmie pieniądze).
Tak więc, wbrew tezie Rothbarda, kapitalizm naprawdę pozbawia nas prawa do posiadania samych siebie wskutek autorytarnej struktury miejsca pracy, wywodzącej się od prywatnej własności. Jeśli naprawdę pragnie się posiadania samego siebie, to nie można zrzekać się go przez większą część swojego dorosłego życia, stając się płatnymi niewolnikami. Dopiero samorządność pracownicza w procesie produkcji, a nie kapitalizm, może urzeczywistnić posiadanie samych siebie.