Produkcja przemysłowa wzrosła pięciokrotnie od 1950 roku. Oczywiście taki rozwój w środowisku przyrodniczym o skończonych rozmiarach nie może być kontynuowany w nieskończoność bez katastrofalnych skutków. I jeszcze, jak sugeruje powyższy cytat, z zasady jest niemożliwe, aby kapitalizm porzucił swój nałóg rozrostu. Ważne jest zrozumienie, dlaczego.
Kapitalizm opiera się na produkcji dla zysku. Aby pozostać rentowną, firma musi być w stanie produkować dobra i usługi wystarczająco tanio, żeby konkurować z innymi firmami z tej samej branży. Jeżeli jakaś firma zwiększy swoją wydajność (do czego muszą dążyć wszystkie firmy), będzie mogła produkować taniej, osłabiając w ten sposób swoją konkurencję i zdobywając większy udział w danym rynku, aż w końcu zmusi mniej rentowne firmy do bankructwa. Ponadto gdy przedsiębiorstwa o wyższej wydajności/rentowności rozszerzą swoją działalność, często urzeczywistniają skalowanie (np. zdobywając ogromne stawki za większe ilości surowców), co daje im jeszcze większą przewagę w konkurencji z mniej wydajnymi/rentownymi przedsiębiorstwami. Zatem nieustanne zwiększanie wydajności jest niezbędne dla przetrwania.
Istnieją dwa sposoby zwiększania wydajności, albo poprzez wzrost wyzysku pracowników (np. dłuższy dzień pracy i (lub) bardziej intensywną pracę za tę samą ilość pieniędzy), albo dzięki wprowadzaniu nowych technologii, które zmniejszają ilość niezbędnej pracy do wyprodukowania tego samego wyrobu bądź usługi. Dzięki walce pracowników o zapobieganie podnoszeniu poziomu ich wyzysku nowe technologie są głównym sposobem, przy pomocy którego wydajność jest w kapitalizmie zwiększana (chociaż oczywiście kapitaliści zawsze poszukują sposobów zwiększenia wyzysku pracowników przy danej technologii również i innymi środkami).
Ale nowe technologie są drogie, co oznacza, że w celu opłacania nieustannych ulepszeń, firma musi ciągle sprzedawać więcej tego, co produkuje, a zatem musi utrzymywać rozbudowę swojego kapitału (maszyn, hal fabrycznych, pracowników itd.). Doprawdy, pozostawać w tym samym miejscu w kapitalizmie to wystawiać się na groźbę kryzysu – więc firma zawsze musi dążyć do większych zysków, czyli zawsze musi rozbudowywać się i inwestować. Mówiąc inaczej, żeby przetrwać na rynku, firma musi stale się rozbudowywać i unowocześniać swój kapitał, zwiększać poziom produkcji, tak by mogła sprzedawać wystarczająco dużo do kontynuowania swojej rozbudowy i utrzymywania możliwości unowocześniania swego kapitału – czyli “rozrastać się lub zginąć” albo “produkcja w celu produkcji”.
A więc jest niemożliwe, by kapitalizm rozwiązał kryzys ekologiczny, ponieważ “rozrastać się lub zginąć” jest w jego naturze wrodzone:
“Mówienie o ‘granicach rozwoju’ w warunkach kapitalistycznej gospodarki rynkowej jest równie bezsensowne, co mówienie o ograniczaniu uzbrojenia w społeczeństwie żołnierzy. Cnoty moralne, które są głoszone dzisiaj przez wielu mających najlepsze intencje obrońców środowiska, są naiwne do tego samego stopnia, do którego cnoty moralne ponadnarodowych koncernów są krętactwem. Kapitalizm nie może zostać ‘przekonany’ do ograniczenia rozrostu bardziej, niż istota ludzka mogłaby zostać ‘przekonana’ do zatrzymania oddychania. Próby stworzenia ‘zielonego’ kapitalizmu, uczynienia go ‘ekologicznym’ są skazane na niepowodzenie przez samą naturę tego systemu jako systemu rozrostu bez końca” [Murray Bookchin, Remaking Society (Tworzenie społeczeństwa na nowo), pp. 93-94].
Dopóki będzie istniał kapitalizm, będzie musiał kontynuować swoje “pożeranie przyrody w nieskończoność”, dopóki nie usunie ono “organicznych warunków ludzkiego życia”. Z tego powodu nie może być kompromisu z kapitalizmem: Musimy go zniszczyć zanim on zniszczy nas. A czas płynie.
Kapitaliści oczywiście nie przyjmują tego wniosku do wiadomości. Większość z nich po prostu ignoruje dowody albo patrzy na całą sytuację przez różowe okulary, utrzymując, że problemy ekologiczne nie są tak poważne, jak się wydaje, albo że nauka znajdzie sposób na ich rozwiązanie zanim będzie za późno. Prawicowi libertarianie skłaniają się do przyjmowania takiego podejścia, ale również przekonują, że prawdziwie wolnorynkowy kapitalizm zapewniłby rozwiązanie kryzysu ekologicznego. W sekcji E pokażemy, czemu te argumenty są obłąkane i dlaczego wolnościowy socjalizm jest naszą najlepszą nadzieją na zapobieżenie ekologicznej katastrofie.