Prawa są dalekie od niezmienności. Są one wytworem ewolucji społecznej i ludzkich działań, myśli i emocji. To, co jest do przyjęcia dzisiaj, może się okazać nie do przyjęcia w przyszłości. Na przykład niewolnictwo było przez długi czas uważane za “naturalne”. Tak naprawdę John Locke, “ojciec” “praw naturalnych”, był poważnie zaangażowany w handel niewolnikami. Zrobił majątek na naruszaniu czegoś, co dzisiaj się uważa za podstawowe prawo człowieka: żeby nie być zniewolonym. W czasach Locke’a wielu twierdziło, że niewolnictwo jest “prawem naturalnym”. Niewielu by powiedziało coś takiego dzisiaj.
Tomasz Jefferson dokładnie wykazuje, dlaczego “prawo naturalne” jest autorytarne, pisząc: “niektórzy mężowie spoglądają na dekrety ze świętoszkowatą czcią, i wyznaczają im los jakiejś Arki Przymierza, zbyt uświęconej, aby można było jej dotykać. Przypisują ludziom minionej epoki mądrość większą od ludzkiej i przypuszczają, że to, czego oni dokonali, nie podlega poprawkom […] prawa i instytucje muszą iść krok w krok za postępem ludzkiego umysłu […] gdy ten staje się lepiej rozwinięty, bardziej oświecony, i dokonywane są nowe odkrycia, instytucje muszą również iść za postępem, aby dotrzymać kroku swoim czasom […] Równie dobrze moglibyśmy wymagać, aby mężczyzna wciąż nosił płaszcz, który pasował na niego, kiedy był chłopcem, jak od cywilizowanego społeczeństwa, żeby pozostało na zawsze pod władzą reguł swoich barbarzyńskich przodków”.
Kult “prawa naturalnego” zawiera w sobie pragnienie powstrzymania procesów ewolucji, za sprawą których są uznawane nowe prawa. Zamiast tego wyznawcy “prawa naturalnego” życzą sobie zakonserwowania życia społecznego w takim kształcie, jaki oni uważają za dobry i słuszny, wykorzystując taką formę argumentacji, która wznosi ich ideologię ponad zakres jakiejkolwiek krytyki czy jakichkolwiek przemyśleń. Takie życzenie sprzeciwia się fundamentalnej cesze wolności: zdolności do samodzielnego myślenia. Michaił Bakunin pisze, że “wolność człowieka składa się tylko z jednego: z tego, że jest posłuszny naturalnym prawom dlatego, że samemu uznał je za takie, a nie dlatego, że zostały mu one narzucone z zewnątrz przez jakąś zewnętrzną wolę, nieważne: boską czy ludzką, zbiorową czy indywidualną” [Bakunin on Anarchism, s. 227].
Dlatego anarchizm, w jaskrawej sprzeczności z kultem “prawa naturalnego”, przyznaje, że “prawa naturalne” (podobnie jak samo społeczeństwo) są wytworem indywidualnej oceny rzeczywistości i życia społecznego. I dlatego podlegają zmianom w świetle nowych informacji i idei (społeczeństwo “powoli się posuwa naprzód za sprawą siły napędowej, jaką jest indywidualna inicjatywa” [Bakunin, The Political Philosophy of Bakunin, s. 166], i oczywiście tak samo jest z prawami i obyczajami społecznymi). “Prawa” etyczne czy moralne (które są tym, co tak naprawdę czczą wyznawcy “prawa naturalnego”) nie są wytworem natury ludzkiej ani abstrakcyjnych osób. Są raczej faktem społecznym, tworem społeczeństwa i stosunków międzyludzkich. Bakunin powiedział, że “prawo moralne nie jest faktem indywidualnym, ale społecznym, tworem społeczeństwa”, a wszelkie “prawa naturalne” są “przyrodzone ciału społecznemu” (a zatem, musimy dodać, nie są unoszącymi się w powietrzu abstrakcjami istniejącymi w “naturze człowieka”) [Ibid., s. 125, s. 166].
Występowanie na rzecz wolności i wolnego społeczeństwa opiera się na argumentacji, że skoro każda jednostka jest wyjątkowa, to każdy może wnieść coś takiego, czego nikt inny jeszcze nie zauważył ani o czym jeszcze nawet nie pomyślał. To właśnie swobodne oddziaływanie jednostek pozwala im ewoluować, zmieniać i rozwijać się, wraz z całym społeczeństwem i jego obyczajami i prawami. “Prawo naturalne”, podobnie jak państwo, próbuje zagrodzić drogę tej ewolucji. Zastępuje twórcze dociekania dogmatami, czyniąc ludzi podporządkowanymi jeszcze jednemu bogu, niszczącemu krytyczne myślenie przy pomocy nowej księgi reguł.
Na dodatek, gdyby te “prawa naturalne” były rzeczywiście tym, za co się je podaje, to konieczne byłoby, aby miały zastosowanie dla całej ludzkości (Rothbard otwarcie przyznaje to pisząc, że “jedną z godnych uwagi cech prawa naturalnego” jest “jego zastosowanie dla wszystkich ludzi, niezależnie od czasu i miejsca” [The Ethics of Liberty (Etyka wolności), s. 42]). Mówiąc prościej, każdy inny kodeks prawny musi być (z definicji) “sprzeczny z naturą”. I istnieje tylko jeden sposób życia (ten “naturalny”). Autorytarne następstwa takiej ignorancji są oczywiste. To, że dogmat o prawie naturalnym został wymyślony dopiero kilka stuleci temu, i tylko w jednej części naszej planety, nie wydaje się wprawiać jego rzeczników w zakłopotanie. Tak samo jak i fakt, że przez ogromną większość czasu istnienia człowieka ludzie żyli w społeczeństwach, które naruszały niemal wszystkie z ich tak zwanych “praw naturalnych”. Podając tylko jeden przykład, aż do późnego neolitu większość społeczności opierała się na korzystaniu z dóbr nie będących własnością danej osoby albo na swobodnym dostępie do wspólnie posiadanej ziemi i innych zasobów [patrz Murray Bookchin, The Ecology of Freedom (Ekologia wolności)]. Zatem przez tysiąclecia wszystkie istoty ludzkie żyły naruszając rzekome “prawo naturalne” własności prywatnej – być może dla “libertarian” główne “prawo” wszechświata.
Gdyby “prawo naturalne” naprawdę istniało, to wtedy wszyscy ludzie odkryliby owe “prawdziwe” prawa wieki temu. Jednakże dzieje się wręcz przeciwnie. Dyskusja na ten temat trwa nadal. I (między innymi) faszyści i “libertarianie” twierdzą niezależnie od siebie, że “prawa natury” (i socjobiologia) są ich własnością.