Szukaj

Sekcja H – Dlaczego anarchiści zwalczają państwowy socjalizm?

Obóz zwolenników socjalizmu stale był podzielony, obejmując rozmaite sprzeczne dążenia i ruchy społeczne. Dwie główne tendencje w ruchu socjalistycznym to: socjalizm państwowy (marksizm, leninizm, maoizm itp.) i socjalizm wolnościowy (anarchizm we wszystkich swoich najróżniejszych formach). Konflikt i niezgoda między anarchistami a marksistami urosły do rozmiarów legendy. Zauważył to Benjamin Tucker:

Ciekawym faktem jest to, że te dwa bieguny [ruchu socjalistycznego] […] chociaż łączy je […] wspólne żądanie, by świat pracy wszedł w posiadanie jej owoców, są w swoich fundamentalnych zasadach działania społecznego i metod osiągania zamierzonych celów bardziej diametralnie przeciwstawne sobie nawzajem niż swojemu wspólnemu wrogowi, istniejącemu społeczeństwu. Opierają się one na dwu przeciwstawnych zasadach. Historia konfliktu tych zasad jest niemalże równoznaczna z historią świata, odkąd człowiek się na nim pojawił […]”

Te dwie zasady, o których mowa, to WŁADZA i WOLNOŚĆ, zaś nazwy tych dwu szkół myśli socjalistycznej, które w pełni i bez zastrzeżeń reprezentują jedną albo drugą z nich, to Socjalizm Państwowy i Anarchizm. Ten, kto wie, czego te dwie szkoły chcą i jak proponują to osiągnąć, rozumie cały ruch socjalistyczny. Ponieważ kiedyś zostało powiedziane, że nie ma niczego pośredniego między fanatyzmem a rozsądkiem, więc tak samo można też powiedzieć, że nie istnieje żadna pośrednia droga między socjalizmem państwowym a anarchizmem” [The Individualist Anarchists, str. 78-9].

Poza tym fundamentalnym podziałem na wolnościowe i autorytarne formy socjalizmu istnieje jeszcze jeden ważny podział, na skrzydło reformistyczne i rewolucyjne w każdej z tych dwu tendencji. „Określenie ‘anarchistyczny’, pisze Murray Bookchin, „jest słowem ukazującym genezę czegoś, tak samo jak określenie ‘socjalistyczny’. Prawdopodobnie istnieje równie dużo odmiennych rodzajów anarchistów, co odmiennych rodzajów socjalistów. W obu przypadkach całe spektrum rozciąga się od osób, których poglądy wywodzą się od rozszerzenia liberalizmu (‘anarchiści indywidualistyczni’, socjaldemokraci), aż do rewolucyjnych komunistów (anarcho-komuniści, rewolucyjni marksiści, leniniści i trockiści)„ [Post-Scarcity Anarchism, s. 138f].

W niniejszej sekcji FAQ skoncentrujemy się na konflikcie między rewolucyjnymi skrzydłami obu ruchów. Omawiamy tutaj, dlaczego komunistyczni anarchiści, anarcho-syndykaliści i inni rewolucyjni anarchiści odrzucają teorie marksistowskie, w szczególności zaś rewolucyjne idee leninistów i trockistów. Skupimy się prawie całkowicie na dziełach Marksa, Lenina i Trockiego oraz na rewolucji październikowej. Uczynimy tak dlatego, że wielu marksistów odrzuca rewolucję chińską, kubańską i inne jako zarażone stalinizmem. Natomiast w kręgach marksistowskich istnieje powszechna zgoda co do tego, że rewolucja październikowa była prawdziwą rewolucją socjalistyczną, a idee Lenina (i zazwyczaj też Trockiego) są prawowiernym rozwinięciem dzieł Marksa. To, co powiemy przeciwko Marksowi i Leninowi, będzie się też stosowało do ich jeszcze bardziej kontrowersyjnych następców, toteż ich samych już pominiemy. Od ręki też będziemy odrzucać każdą sugestię, że stalinowski reżim był wypaczonym państwem socjalistycznym. Na nieszczęście wielu „poważnych” rewolucjonistów uważa reżim Lenina za prawdziwy przykład prawdziwej rewolucji socjalistycznej. Toteż my musimy wykazać, dlaczego nie był on niczym w tym rodzaju.

Jak już zauważyliśmy, dwa główne skrzydła ruchu socjalistycznego, marksizm i anarchizm, zawsze znajdowały się ze sobą w konflikcie. Przy czym wraz z pozornym sukcesem rosyjskiej rewolucji ruch anarchistyczny w wielu krajach został usunięty w cień przez swojego autorytarnego współimiennika i wtedy układ sił uległ zmianie. W ostatnich latach anarchizm przeżywa odrodzenie, gdyż coraz więcej ludzi zaczyna dostrzegać fundamentalnie antysocjalistyczny charakter rosyjskiego „eksperymentu” i polityki czerpiącej z niego inspirację. Wraz z tą rewizją poglądów na socjalizm i Związek Radziecki coraz więcej ludzi odrzuca marksizm i przyjmuje socjalizm wolnościowy. Na podstawie relacji prasowych z takich wydarzeń, jak zamieszki przeciw pogłównemu w Wielkiej Brytanii na samym początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku, czy też demonstracje antykapitalistyczne J18 i N30 – 18 czerwca 1999 r. i 30 listopada 1999 r. oraz późniejsze w Pradze, Quebecu, Genoi czy Gothenburgu, antykapitalizm zaczął być utożsamiany z anarchizmem.

Nie trzeba powtarzać, że samozwańcza „awangarda proletariatu” bardzo się tym zmartwiła i zaczęła w pośpiechu pisać przemądrzałe artykuły o „anarchizmie” (bez zadawania sobie trudu, aby naprawdę go zrozumieć albo pojąć, o co chodzi w anarchistycznej argumentacji przeciw marksizmowi). Artykuły te stanowią zazwyczaj mieszankę kłamstw, ataków na pojedyncze osoby w sprawach mało istotnych, przeinaczania punktu widzenia anarchistów oraz śmiesznych wręcz twierdzeń, że anarchiści są anarchistami tylko dlatego, że nikt jeszcze nie potrudził się, żeby ich poinformować, czym „marksizm” jest „tak naprawdę”. Naszym celem wcale nie jest przytaczanie tego typu „naukowej” analizy w naszych FAQ, musimy więc skoncentrować się na na polityce i historii. Robiąc to, wykażemy, że jesteśmy anarchistami właśnie dlatego, że dobrze rozumiemy marksizm i odrzucamy go jako ideologię, która nie może nas doprowadzić do społeczeństwa socjalistycznego.

Niestety, często zdarza się, że wielu marksistów, zwłaszcza tych, na których wpływ miał wpływ leninizm, przy omawianiu idei anarchistycznych koncentruje się na osobowościach, a nie na polityce. Innymi słowy, raczej atakują anarchistów niż przedstawiają krytykę anarchizmu. Widać to na przykład wtedy, gdy wielu leninistów próbuje „obalić” cały anarchizm, jego teorię i historię, wskazując na osobiste porażki konkretnych anarchistów. Mówią, że Proudhon był antysemitą i seksistą, że Bakunin był rasistą, że Kropotkin wspierał aliantów w pierwszej wojnie światowej, a więc anarchizm jest wadliwy. Nie ma to jednak znaczenia dla krytyki anarchizmu, ponieważ nie odnosi się do idei anarchistycznych, ale raczej wskazuje, kiedy anarchiści nie są w stanie im sprostać. Takie podejście ignoruje idee anarchistyczne, co jest zrozumiałe, ponieważ każda krytyka, która próbowała to zrobić, nie tylko by się nie powiodła, ale także obnażyła autorytaryzm głównego nurtu marksizmu w tym procesie.

Nawet biorąc pod uwagę wartość nominalną, trzeba być głupim, aby założyć, że mizoginia Proudhona czy rasizm Bakunina miały taką samą wagę jak zachowanie Lenina i bolszewików (np. stworzenie dyktatury partyjnej, tłumienie strajków, wolność słowa, niezależna organizacja klasy robotniczej, utworzenie tajnej policji, atak na Kronstadt, zdrada Machnowszczyzny, brutalne represje wobec rosyjskiego ruchu anarchistycznego itp.) w tabeli ligowej podłych działań. Wydaje się dziwne, że osobista bigoteria ma takie samo, a nawet większe znaczenie w ocenie teorii politycznej niż jej praktyka w czasie rewolucji.

Co więcej, taka technika jest skrajnie nieuczciwa. Patrząc na Proudhona, na przykład, jego antysemickie wybuchy pozostały nieopublikowane w jego notatnikach aż do momentu, gdy, jak wskazuje Robert Graham, „lektura Ogólnej Idei Rewolucji pokaże, że antysemityzm nie jest częścią rewolucyjnego programu Proudhona”. [“Introduction”, General Idea of the Revolution, str. 36] Podobnie rasizm Bakunina jest niefortunnym aspektem jego życia, który ostatecznie nie ma znaczenia dla podstawowych zasad i idei, za którymi się opowiadał. Co się tyczy seksizmu Proudhona, należy zauważyć, że Bakunin i kolejni anarchiści całkowicie go odrzucili i opowiedzieli się za całkowitą równością płci. Podobnie anarchiści za Kropotkinem sprzeciwili się rasizmowi we wszystkich jego formach (a duży żydowski ruch anarchistyczny widział, że antysemickie komentarze Bakunina nie były decydującym aspektem jego idei). Po co w ogóle wspominać o tych aspektach ich pomysłów?

Marks i Engels nie byli też wolni od rasistowskich, seksistowskich czy homofobicznych komentarzy, ale żaden anarchista nie pomyślałby, że warto o nich wspomnieć, krytykując ich ideologię (dla osób zainteresowanych takimi sprawami esej Petera Fryera ‘Engels: Człowiek swoich czasów’). Dzieje się tak dlatego, że anarchistyczna krytyka marksizmu jest mocna i potwierdzona znaczącymi dowodami empirycznymi (mianowicie niepowodzeniami demokracji społecznej i rewolucji rosyjskiej).

Jeśli zaś przyjrzymy się poparciu udzielonemu przez Kropotkina aliantom podczas I wojny światowej, to odkryjemy dziwną hipokryzję marksistów, jak również usiłowanie wypaczania historii. Dlaczego hipokryzję? Po prostu dlatego, że Marks i Engels popierali Prusaków podczas wojny francusko-pruskiej (w tym czasie Bakunin, przeciwnie, przekonywał do powstania ludowego i rewolucji społecznej w celu powstrzymania wojny). 20 lipca 1870 r. Marks napisał do Engelsa, co następuje:

Francuzów trzeba pokonać. Jeżeli Prusacy zwyciężą, centralizacja władzy Państwa będzie użyteczna dla centralizacji niemieckiej klasy robotniczej. Ponadto dominacja niemiecka przesunie środek ciężkości europejskiego ruchu robotniczego z Francji do Niemiec […]W skali światowej przewaga niemieckiego proletariatu nad proletariatem francuskim równocześnie ustanowi przewagę naszej teorii nad teorią Proudhona” [cytat z Arthura Lehninga, Michael Bakunin: Selected Writings, str. 284]

Marks z kolei popierał śmierć licznych ludzi pracy na polach bitew tylko po to, żeby się doczekać tego, jak jego idee stają się ważniejsze od idei Proudhona! Kropotkin przynajmniej popierał aliantów, ponieważ opowiadał się przeciwko zagrożeniom dla swobód ze strony niemieckiego państwa militarystycznego. Hipokryzja marksistów jest oczywista — jeżeli trzeba potępić anarchizm za działania Kropotkina, to w równym stopniu musimy potępić marksizm za działania Marksa.

Tego typu analizy stanowią próbę pisania historii od nowa również dlatego, że ogromna większość działaczy ruchu marksistowskiego popierała swoje państwa podczas tej wojny. Tylko garstka partii Drugiej Międzynarodówki sprzeciwiała się wojnie (i były to jeszcze partie najmniejsze, takie jak Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy). Ojciec rosyjskiego marksizmu, Gieorgij Plechanow, poparł Ententę. Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (klejnot w koronie Drugiej Międzynarodówki) poparła wojnę (niewielka mniejszość jej nie poparła). W sierpniu 1914 r. w niemieckim Reichstagu tylko jeden człowiek nie głosował za pożyczkami na wojnę (i nawet nie odważył się zagłosować przeciwko nim, tylko wstrzymał się od głosu). Zaś wielu przedstawicieli antywojennej mniejszości poszło za większością w imię „dyscypliny partyjnej” i „zasad demokracji”.

W przeciwieństwie do tego jedynie bardzo niewielka mniejszość wśród anarchistów popierała którąkolwiek ze stron konfliktu. Ruch anarchistyczny w swojej masie (łącznie z takimi wybitnymi osobowościami jak Malatesta, Rocker, Goldman i Berkman) sprzeciwiał się wojnie, argumentując, że anarchiści muszą „zbijać kapitał polityczny na każdym przebłysku buntu, każdym przejawie niezadowolenia, aby zagrzewać do powstania, aby organizować rewolucję, po której oczekujemy ukrócenia wszystkich społecznych niesprawiedliwości” [No Gods, No Masters, t. 2., s. 36]. W tym czasie Malatesta zauważył, że „pro-wojenni” anarchiści byli „co prawda nieliczni, lecz mieliśmy wśród nich towarzyszy, których kochaliśmy i szanowaliśmy najbardziej”. Podkreślał, że „prawie wszyscy” anarchiści „pozostali wierni swoim przekonaniom”, polegającym na tym, „by rozbudzać świadomość sprzeczności interesów między panującymi a podwładnymi, między wyzyskiwaczami a pracownikami, i aby rozwijać walkę klas w każdym z krajów i solidarność między wszystkimi robotnikami ponad liniami frontów, przeciwko wszelkim uprzedzeniom i wszelkim namiętnościom, czy to rasowym, czy też narodowym” [Errico Malatesta: His Life and Ideas, str. 243, str. 248 i str. 244]. Nagłaśniając sprawę Kropotkina marksiści ukrywają fakt, że to nie anarchizm, lecz właśnie oficjalny ruch marksistowski był tym, który zdradził sprawę internacjonalizmu. Doprawdy, zdrada Drugiej Międzynarodówki była naturalnym skutkiem „przewagi” marksizmu nad anarchizmem, z taką nadzieją wyczekiwanej przez Marksa. Narodziny masowego ruchu marksistowskiego w formie socjaldemokracji skończyły się tak, jak przewidywał Bakunin, skorumpowaniem socjalizmu w grzęzawisku etatyzmu i walki o głosy wyborców. Toteż Rudolf Rocker słusznie przekonywał, że „Wielka Wojna 1914 roku była obnażeniem bankructwa socjalizmu polityków” [Marx and Anarchism].

Będziemy analizować marksizm pod kątem jego teorii i tego, jak się one sprawdzały w praktyce. A zatem przeprowadzimy naukową analizę marksizmu, polegającą na przeglądzie jego twierdzeń i porównywaniu ich z tym, do czego doprowadziły one w praktyce. Bardzo niewielu marksistów przedstawia taką analizę swojej własnej polityki. Sprawia to, że marksizm staje się raczej systemem wierzeń niż rzeczową analizą rzeczywistości. Na przykład wielu marksistów odwołuje się do sukcesu rewolucji październikowej i przekonuje, że chociaż anarchiści atakują Trockiego i Lenina za etatyzm i autorytaryzm, to właśnie etatyzm i autorytaryzm uratowały rewolucję. W odpowiedzi anarchiści wykazują, że marksistowska rewolucja tak naprawdę poniosła klęskę. W końcu celem takich rewolucji miało być stworzenie wolnego, demokratycznego, bezklasowego społeczeństwa równych ludzi. Tak naprawdę rewolucja stworzyła jednopartyjną dyktaturę w oparciu o ustrój klasowy, w którym biurokraci wyzyskiwali ludzi pracy i panowali nad nimi. Stworzyła też społeczeństwo, w którym brakowało równości i podstawowych nawet swobód. Ponieważ głoszone cele rewolucji marksistowskiej nie mogły się urzeczywistnić, anarchiści będą przekonywać, że rewolucje te zakończyły się klęską, nawet pomimo tego, że partia „komunistyczna” pozostała u władzy przez przeszło 70 lat. Jeśli zaś chodzi o „uratowanie” rewolucji przez etatyzm i autorytaryzm, to została ona w ten sposób uratowana na potrzeby Stalina, nie dla socjalizmu. Nie ma więc się czym chlubić.

Z anarchistycznego punktu widzenia to wszystko ma doskonały sens, gdyż „żadna rewolucja jako czynnik sprawczy wyzwolenia nigdy nie może się powieść, jeżeli ŚRODKI zastosowane do jej urzeczywistnienia nie będą w swoim duchu i dążeniach identyczne z CELEM, jaki ma się osiągnąć” [Emma Goldman, My Disillusionment in Russia, str. 261]. Mówiąc prościej, państwowe i autorytarne metody działania doprowadzą do osiągnięcia państwowych i autorytarnych celów. Nazwanie nowego państwa „państwem robotników i chłopów” w niczym nie zmieni jego natury. Nie ma ona niczego wspólnego z ideami czy pochodzeniem klasowym tych, którzy zdobywają władzę, za to bardzo wiele wspólnego z istotą państwa jako takiego i stosunków społecznych, jakie ono rodzi. Ponieważ państwo to forma rządów mniejszości (a zatem i panowania klasowego), nie może więc zostać ono wykorzystane przez większość. Struktura państwa stanowi narzędzie do tworzenia hierarchii, narzędzie centralizacji i uwłasnowolnienia mniejszości na szczycie hierarchii kosztem wszystkich innych ludzi. Państwa mają określone właściwości, swoją własną dynamikę, stawiającą je poza zasięgiem kontroli społecznej, tylko dlatego, że są one państwami. Nie są one jedynie narzędziem w rękach klasy ekonomicznie dominującej. Sprawienie, żeby rządzącą mniejszością stali się socjaliści w „państwie ‘robotniczym’” w niczym nie zmieni fundamentalnej istoty państwa jako narzędzia rządów mniejszości — doprowadzi tylko do wymiany mniejszości u koryta, mniejszości wyzyskującej i uciskającej większość. Jak ujęła to Emma Goldman:

Błędem byłoby założenie, że niepowodzenie rewolucji wynikało wyłącznie z charakteru bolszewików. Zasadniczo było to wynikiem zasad i metod bolszewizmu. To właśnie autorytarny duch i zasady państwa stłumiły libertariańskie i wyzwalające aspiracje wyzwolone przez rewolucję […]Tylko takie zrozumienie sił leżących u podstaw rewolucji może stanowić prawdziwą lekcję tego poruszającego wydarzenia na świecie”. [Op. Cit., str. 250]

Analogiczną sprawą jest też to, że chociaż już od ponad 100 lat socjaliści i radykałowie wykorzystują wybory do lansowania swoich idei i doprowadza to do skorumpowania każdej partii biorącej w tym udział, to i tak większość marksistów w dalszym ciągu nawołuje, by socjaliści brali udział w wyborach. Jak na teorię nazywającą się „socjalizmem naukowym”, takie ignorowanie dowodów doświadczalnych, faktów historycznych, jest doprawdy zdumiewające. Marksizm może śmiało konkurować z ekonomią jako „nauka” z największą wytrwałością lekceważąca historię i materiały dowodowe.

Niniejsza sekcja FAQ jasno wytłumaczy, że to nadawanie etykietek i skupianie się przez marksistów na osobistych odczuciach pojedynczych anarchistów nie jest jakimś przypadkiem. Jeżeli potraktujemy zdolność jakiejś teorii do przewidywania przyszłych wypadków jako wskaźnik jej siły, to szybko stanie się jasne, że anarchizm jest o wiele pożyteczniejszym narzędziem w walce klasowej ludzi pracy niż marksizm. Ostatecznie anarchiści przepowiedzieli ze zdumiewającą dokładnością przyszły kierunek rozwoju marksizmu. Bakunin przekonywał, że startowanie w wyborach skorumpuje ruch socjalistyczny i uczyni go reformistycznym, stanie się on tylko jeszcze jedną partią burżuazyjną (patrz sekcja J.2). I tak właśnie się stało z ruchem socjaldemokratycznym u zarania dwudziestego stulecia (oczywiście retoryka pozostała radykalna przez ileś tam jeszcze następnych lat).

Jeżeli zaś spojrzymy na „państwa robotnicze” stworzone przez marksistów, to po raz kolejny odkryjemy, że przewidywania anarchistów okazały się słuszne. Bakunin przekonywał, że „przez władzę ludu rozumieją oni [marksiści] rządzenie ludźmi przez małą garstkę pod kierownictwem przedstawicieli wybranych przez lud [] Czyli rządzenie ogromną większością ludzi przez uprzywilejowaną mniejszość. Ale – mówią marksiści – ta mniejszość będzie składać się z robotników. Owszem, może z byłych robotników, którzy, kiedy tylko zostaną władcami czy przedstawicielami ludu, przestaną być robotnikami i zaczną wyniośle spoglądać na cały robotniczy świat z wyżyn państwa. Nie będą już reprezentowali ludu, a tylko siebie samych i swoje własne roszczenia do rządzenia ludem” [Statism and Anarchy, str. 178]. Historia każdej marksistowskiej rewolucji dowodzi, że Bakunin miał rację.

Dzięki tym „państwom robotniczym” socjalizm zaczął być kojarzony z represyjnymi reżimami, włącznie z reżimami totalitarnymi, stanowiącymi całkowite przeciwieństwo tego, czego socjalizm naprawdę dotyczy. Ale mimo tego wszystkiego samozwańczy socjaliści (tacy jak np. trockiści) „bezwstydnie opisują reżimy wyzyskujące, więżące i mordujące najemnych robotników – Kubę, Koreę Północną i Chiny – jako ‘państwa robotnicze’” [Max Anger, Op. Cit., str. 52]. Podczas gdy niektórzy neotrockiści (jak brytyjski SWP) odmawiają obrony, państwa stalinowskie (jak twierdzą – słusznie, nawet jeśli ich analiza jest wadliwa – są kapitalistami państwowymi). Trudno się zatem dziwić, ze wielu anarchistów nie używa określeń „socjalista” czy „komunista” i nazywa siebie samych po prostu „anarchistami”. Słowa te kojarzą się ludziom z reżimami nie mającymi nic wspólnego z naszymi ideami, zaiste nie mającymi nic wspólnego z ideami socjalizmu jako takiego.

Nie znaczy to wcale, że anarchiści odrzucają wszystko, cokolwiek Marks napisał. Bynajmniej. Na przykład dużo rzeczy z jego analizy kapitalizmu jest do zaakceptowania dla anarchistów (zarówno Bakunin, jak i Tucker uznawali ekonomiczne analizy Marksa za ważne). W rzeczywistości istnieją pewne szkoły marksizmu, które są bardzo wolnościowe i są blisko spokrewnione z anarchizmem (na przykład komunizm rad i autonomistyczny marksizm są bliskie rewolucyjnemu anarchizmowi). Niestety, te formy wolnościowego marksizmu są w tym ruchu prądem mniejszościowym. Inaczej mówiąc, marksizm nie jest zły w całości — niestety zła jest jego ogromna większość. Tych elementów nie znajdzie się w anarchizmie w żaden sposób. Dla większości ludzi marksizm to szkoła Marksa, Engelsa, Lenina i Trockiego, a nie – jak byśmy chcieli – Marksa, Pannekoeka, Gortera, Ruhlego i Matticka.

Mniejszościowy libertariański nurt marksizmu opiera się, podobnie jak anarchizm, na odrzuceniu rządów partyjnych, wyborów i tworzeniu „państwa robotniczego”. Jej zwolennicy, podobnie jak anarchiści, opowiadają się za bezpośrednim działaniem, samozarządzaną walką klas, autonomią klasy pracującej i samozarządzanym społeczeństwem socjalistycznym. Marksiści ci sprzeciwiają się dyktaturze partii w stosunku do proletariatu i w efekcie zgadzają się z Bakuninem w wielu kluczowych kwestiach (takich jak antyparlamentaryzm, działania bezpośrednie, rady pracownicze itp.)

Te libertariańskie formy marksizmu powinny być wspierane, a nie rozmywane tym samym pędzlem, co leninizm i socjaldemokracja (rzeczywiście Lenin skomentował „anarchistyczne odchylenie Niemieckiej Partii Robotniczej” i „półanarchistyczne elementy” tych samych grup, do których odnosimy się tutaj pod pojęciem marksizmu libertariańskiego. [Collected Works, vol. 32, str. 252 i str. 514]). Z czasem, miejmy nadzieję, przyjaciele zobaczą, że libertariański element ich myśli przeważa nad dziedzictwem marksistowskim. Tak więc nasze uwagi w tej części FAQ są skierowane głównie do większości form marksizmu, a nie do jego libertariańskiego skrzydła.

Jeszcze jedna sprawa. Powinniśmy wyraźnie zaznaczyć, że w przeszłości wielu czołowych marksistów oczerniało anarchistów. Engels, na przykład, napisał, że ruch anarchistyczny przetrwał, ponieważ „rządy w Europie i Ameryce są zbytnio zainteresowane jego dalszym istnieniem i wydają zbyt wiele pieniędzy na jego wspieranie.” [Collected Works, vol. 27, str. 414] Brakuje niekiedy wzajemnego zrozumienia między tymi dwoma szkołami socjalizmu. Faktycznie marksiści argumentowali, że socjalizm [marksistowski] i anarchizm znajdują się o lata świetlne od siebie nawzajem – a wręcz, że anarchizm nie jest formą socjalizmu. Lenin oraz czołowy amerykański marksista Daniel De Leon przyjęli taką linię, podobnie jak i wielu innych. Jest to prawda, w tym sensie, że anarchiści nie są marksistowskimi socjalistami — odrzucamy taki „socjalizm” jako głęboko autorytarny. Jednakże wszyscy anarchiści są przedstawicielami ruchu socjalistycznego. Odrzucamy dążenia marksistów do zdobycia monopolu na tę nazwę. Mimo wszystko czasami w tej sekcji zdarza się, że uznaliśmy za przydatne stosowanie określenia socjalistyczny/komunistyczny do opisu „państwowych socjalistów”, a anarchistyczny do opisu „wolnościowych socjalistów/komunistów”. W żaden sposób to nie oznacza przyjęcia, że anarchiści to nie socjaliści. Jest to wyłącznie narzędzie ułatwiające lekturę naszej argumentacji.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *