Dla anarchistów_ek pomysł, że socjalizm można osiągnąć poprzez własność państwową, jest po prostu absurdalny. Z powodów, które staną się oczywiste, anarchiści_stki twierdzą, że każdy taki ‘socjalistyczny’ system byłby po prostu formą państwowego kapitalizmu. Taki reżim nie zmieniłby zasadniczo pozycji klasy robotniczej, której członkowie byliby po prostu niewolnikami biurokracji państwowej, a nie klasy kapitalistycznej. Marksizm, jak przewidział Kropotkin, byłby „kultem państwa, władzy i państwowego socjalizmu, który w rzeczywistości jest niczym innym jak państwowym kapitalizmem”. [cytuje Ruth Kinna, “Kropotkin’s theory of Mutual Aid in Historical Context”, s. 259-283, International Review of Social History, Nr. 40, s. 262]
Zanim jednak rozpoczniemy naszą dyskusję o tym, dlaczego anarchiści_stki tak uważają, musimy wyjaśnić naszą terminologię. Wyrażenie ‘kapitalizm państwowy’ ma bowiem w myśli socjalistycznej (zwłaszcza marksistowskiej) trzy różne, choć powiązane ze sobą, znaczenia. Po pierwsze, ‘kapitalizm państwowy’ był/jest używany do opisania obecnego systemu wielkiego biznesu podlegającego szerokiej kontroli państwa (zwłaszcza jeśli, tak jak w czasie wojny, państwo kapitalistyczne ma dużą władzę nad przemysłem). Po drugie, został on wykorzystany przez Lenina do opisania jego bezpośrednich celów po rewolucji październikowej, a mianowicie reżimu, w którym kapitaliści pozostaliby, ale podlegaliby systemowi kontroli państwa odziedziczonemu przez nowe ‘proletariackie’ państwo po starym kapitalistycznym. Trzecie użycie tego terminu ma oznaczać system, w którym państwo całkowicie zastępuje klasę kapitalistyczną poprzez nacjonalizację środków produkcji. W takim reżimie państwo posiadałoby, zarządzało i gromadziło kapitał, a nie poszczególni kapitaliści.
Anarchiści są przeciwni wszystkim trzem systemom opisanym przez termin ‘państwowy kapitalizm’. Tutaj koncentrujemy się na trzeciej definicji, argumentując, że socjalizm państwowy lepiej opisać jako ‘państwowy kapitalizm’, ponieważ państwowa własność środków życia nie dociera do sedna kapitalizmu, czyli pracy najemnej. Raczej po prostu zastępuje prywatnych szefów państwem i zmienia formę własności (z własności prywatnej na państwową), a nie pozbywa się jej.
Pomysł, że socjalizm jest po prostu równoznaczny z własnością państwową (nacjonalizacją), łatwo znaleźć w dziełach marksizmu. Na przykład Manifest Komunistyczny stwierdza, że „proletariat wykorzysta swoją polityczną supremację do zmagania się, w pewnym stopniu, z całym kapitałem burżuazyjnym, w celu scentralizowania wszystkich instrumentów produkcji w rękach państwa”. Oznaczało to: „Centralizację kredytu w rękach państwa, za pomocą banku narodowego z kapitałem państwowym i wyłącznym monopolem”, „Centralizację środków komunikacji i transportu w rękach państwa”, „Rozbudowę fabryk i instrumentów produkcji będących własnością państwa”, „Tworzenie armii przemysłowych, zwłaszcza dla rolnictwa”. [Marx and Engels, Selected Works, s. 52-3] Tak więc „posiadłości feudalne […] kopalnie, wyrobiska i tak dalej, staną się własnością państwa”, jak również „środki transportu”, z „prowadzeniem przez państwo wielkiego przemysłu i kolei”. [Collected Works, vol. 7, s. 3, 4 i 299]
Engels powtarza tę formułę trzydzieści dwa lata później w Socialism: Utopian and Scientific twierdząc, że sam kapitalizm „zmusza coraz bardziej do przekształcania ogromnych środków produkcji, już uspołecznionych, w własność państwową. Proletariat przejmuje władzę polityczną i przekształca środki produkcji w własność państwową”. Socjalizm nie jest utożsamiany z państwową własnością sił produkcyjnych przez państwo kapitalistyczne, „ale ukryte w nim są warunki techniczne, które tworzą elementy tego rozwiązania” problemu społecznego. Po prostu „pokazuje sobie drogę do osiągnięcia tej rewolucji. Proletariat przejmuje władzę polityczną i przekształca środki produkcji w własność państwową”. Tak więc własność państwowa po przejęciu władzy przez proletariat jest podstawą socjalizmu, kiedy to przez ten ‘pierwszy akt’ rewolucji państwo „rzeczywiście stanowi siebie jako przedstawiciela całego społeczeństwa”. [Marx-Engels Reader, s. 712, 713]
To, co jest znaczące z tych programowych wypowiedzi na temat pierwszych kroków socjalizmu, to całkowity brak wpływu na to, co dzieje się w momencie produkcji, brak wpływu na relacje społeczne w miejscu pracy. Jesteśmy raczej przedmiotem dyskusji na temat „sprzeczności między socjalizacją produkcji a kapitalistycznym zawłaszczaniem” i twierdzimy, że choć w fabryce istnieje „socjalizacja produkcji”, to jednak stała się ona „niezgodna z anarchią produkcji w społeczeństwie”. Oczywistym wnioskiem, jaki należy wyciągnąć, jest to, że ‘socjalizm’ odziedziczy, bez zmian, ‘uspołecznione’ miejsce pracy kapitalizmu i że zasadniczą zmianą jest zmiana własności: „Proletariat przejął władzę publiczną, a przez to przekształca uspołecznione środki produkcji […] do własności publicznej. Tym aktem proletariat uwalnia środki produkcji od charakteru kapitału, który dotychczas posiadał”. [Engels, Op. Cit., s. 709 i s. 717]
Trudno się dziwić, że ruch marksistowski uznał za kluczową kwestię własność państwową, a nie zarządzanie produkcją przez pracowników. W ten sposób wiodący socjaldemokraci argumentują, że socjalizm oznacza w gruncie rzeczy, że państwo, oczywiście pod socjaldemokratyczną kontrolą, nabywa środki produkcji i nacjonalizuje je. Rudolf Hilferding przedstawił, czym była marksistowska ortodoksja w czasach, gdy twierdził, że w „społeczeństwie komunistycznym” produkcja „jest świadomie zdeterminowana przez społeczny organ centralny“, który decydowałby o tym, „co i ile, gdzie i przez kogo ma być produkowane“. Podczas gdy informacja ta jest zdeterminowana przez siły rynkowe w kapitalizmie, w socjalizmie jest ona „przekazywana członkom społeczeństwa socjalistycznego przez ich władze […] Musimy czerpać niezakłócony postęp gospodarki socjalistycznej z praw, rozporządzeń i przepisów władz socjalistycznych”. [cytuje Nikolai Bukharin, Economy Theory of the Leisure Class, s. 157] Bolszewicy odziedziczyli tę koncepcję “socjalizmu” i wdrożyli ją ze strasznym skutkiem.
Ta wizja społeczeństwa, w którym życie ludności kontrolowane jest przez „władze” w „centralnym organie społecznym”, który mówi robotnikom, co mają robić, a jednocześnie jest zgodny z Manifestem Komunistycznym, wydaje się mniej niż pociągająca. Pokazuje to również, dlaczego socjalizm państwowy w ogóle nie jest socjalizmem. Toteż George Barrett: „Gdyby zamiast obecnej klasy kapitalistycznej istniał zestaw urzędników mianowanych przez rząd i mających możliwość kontrolowania naszych fabryk, nie przyniosłoby to żadnych rewolucyjnych zmian. Urzędnicy musieliby otrzymywać wynagrodzenie, a my możemy się domyślać, że na ich uprzywilejowanych stanowiskach oczekiwaliby dobrego wynagrodzenia. Politycy musieliby być opłacani, a my już znamy ich gusta. W rzeczywistości otrzymalibyśmy klasę nieprodukcyjną, która dyktowałaby producentom warunki, na jakich mogliby oni korzystać ze środków produkcji. Ponieważ jest to dokładnie to, co jest złe w obecnym systemie społeczeństwa, widzimy, że kontrola państwa nie byłaby żadnym lekarstwem, podczas gdy przyniosłaby ze sobą wiele nowych problemów […] w ramach systemu rządowego społeczeństwa, bez względu na to, czy jest to dzisiejszy kapitalizm, czy też bardziej doskonała kontrola rządowa państwa socjalistycznego, zasadniczą relacją pomiędzy rządzonym i rządzonym, pracownikiem i kontrolerem, będzie taka sama a ten związek tak długo, jak trwa, może być utrzymany tylko dzięki krwawej brutalności pałki policjanta i karabinu żołnierza”. [The Anarchist Revolution, s. 8-9]
Kluczem do zrozumienia, dlaczego państwowy socjalizm jest po prostu państwowym kapitalizmem, jest brak zmian w relacjach społecznych w momencie produkcji. Pracownicy są nadal niewolnikami płacowymi, zatrudnionymi przez państwo i podlegającymi jego rozkazom. Jak podkreślił Lenin w “State and Revolution”: „Wszyscy obywatele zmieniają się w wynajętych pracowników państwa […] Wszyscy obywatele stają się pracownikami i pracownikami jednego ogólnokrajowego państwowego ‘syndykatu” […] Całe społeczeństwo stanie się jednym biurem i jedną fabryką, z równością pracy i płac“. [Collected Works, vol. 25, s. 473-4] Biorąc pod uwagę, że Engels przekonywał, wbrew anarchizmowi, że fabryka wymaga podporządkowania, autorytetu, braku wolności i „prawdziwego despotyzmu niezależnego od wszelkich organizacji społecznych“, pomysł Lenina, by zmienić świat w jedną wielką fabrykę, nabiera niezwykle przerażającego charakteru. [Marx-Engels Reader, s. 731] Rzeczywistość, którą jeden z anarchistów opisał w 1923 roku jako taką w Rosji Lenina: „Nacjonalizacja przemysłu, polegająca na odsunięciu pracowników od rąk poszczególnych kapitalistów, oddaje ich w jeszcze bardziej drapieżne ręce jednego, wszechobecnego kapitalistycznego szefa, jakim jest państwo. Stosunki między robotnikami a tym nowym szefem są takie same jak wcześniejsze stosunki między pracą a kapitałem, z tą tylko różnicą, że komunistyczny szef, państwo, nie tylko wyzyskuje robotników, ale także sam ich karze […] Praca zarobkowa pozostała tym, czym była wcześniej, z tym że nabrała charakteru zobowiązania wobec państwa […] Jest oczywiste, że w tym wszystkim mamy do czynienia z prostym zastąpieniem kapitalizmu prywatnego kapitalizmem państwowym”. [Peter Arshinov, History of the Makhnovist Movement, s. 71]
Wszystko to sprawia, że komentarze Bakunina wydają się uzasadnione (jak również zaskakująco trafne): „Praca finansowana przez państwo – taka jest podstawowa zasada autorytarnego komunizmu, państwowego socjalizmu. Państwo, które zostało jedynym właścicielem […] stanie się jedynym kapitalistą, bankierem, pożyczkodawcą pieniędzy, organizatorem, dyrektorem wszystkich prac w kraju i dystrybutorem jej zysków”. [The Political Philosophy of Bakunin, s. 293]
Taki system, oparty na tych krajach, “w których współczesny rozwój kapitalistyczny osiągnął najwyższy punkt rozwoju“, zakładałby “stopniowe lub gwałtowne wywłaszczenie obecnych właścicieli ziemskich i kapitalistów lub zawłaszczenie przez państwo całej ziemi i kapitału. Aby móc realizować swoją wielką misję gospodarczą i społeczną, państwo to będzie musiało być bardzo dalekosiężne, bardzo potężne i wysoce scentralizowane. Będzie zarządzał i nadzorował rolnictwo za pośrednictwem wyznaczonych przez siebie żłobków, którzy będą dowodzić zorganizowanymi i zdyscyplinowanymi w tym celu armiami pracowników wiejskich. W tym samym czasie, utworzy jeden bank na ruinach wszystkich istniejących banków”. Taki system, jak słusznie przewidział Bakunin, byłby “barakowym reżimem dla proletariatu, w którym znormalizowana masa mężczyzn i kobiet budziłaby się, spała, pracowała i żyła na zmianę; reżimem przywilejów dla zdolnych i mądrych“. [Michael Bakunin: Selected Writings, s. 258 i 259]
Proudhon również dobrze wiedział, że własność państwowa nie oznacza końca własności prywatnej, ale raczej zmianę tego, kto rozkazuje klasie robotniczej. “Nie chcemy,” stwierdził, “widzieć, jak państwo konfiskuje kopalnie, kanały i koleje; to by dodało monarchii i więcej niewolnictwa płacowego. Chcemy, aby kopalnie, kanały, koleje zostały przekazane demokratycznie zorganizowanym związkom pracowniczym“, co byłoby początkiem “ogromnej federacji przedsiębiorstw i społeczeństw wplecionej we wspólne sukno demokratycznej Republiki Społecznej“. Kontrastował on stowarzyszenia robotnicze prowadzone przez i dla ich członków z tymi “dotowanymi, dowodzonymi i kierowanymi przez państwo“, które miażdżyłyby “całą wolność i całe bogactwo, dokładnie tak jak robią to wielkie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością“. [No Gods, No Masters, vol. 1, s. 62 i s. 105]
Mówiąc wprost, jeśli pracownicy nie zarządzają bezpośrednio własną pracą, to niewiele ma znaczenia, kto formalnie jest właścicielem miejsc pracy, w których pracują. Jak argumentował Maurice Brinton, socjaliści wolnościowi “uważają, że ‘stosunki produkcji’ – stosunki, które jednostki lub grupy nawiązują ze sobą w procesie wytwarzania bogactwa – są podstawowymi fundamentami każdego społeczeństwa. Pewien wzorzec stosunków produkcji jest wspólnym mianownikiem wszystkich społeczeństw klasowych. Wzorzec ten jest taki, w którym producent nie dominuje nad środkami produkcji, a wręcz przeciwnie, jest ‘od nich oddzielony’ i od produktów jego własnej pracy. We wszystkich społecznościach klasowych producent jest w pozycji podporządkowanej tym, którzy zarządzają procesem produkcyjnym. Zarządzanie produkcją przez pracowników – co oznacza całkowitą dominację producenta nad procesem produkcyjnym – nie jest dla nas sprawą marginalną. To jest sedno naszej polityki. Jest to jedyny środek, za pomocą którego można przekroczyć autorytarne (nakazujące,wykonkujące) relacje w produkcji i wprowadzić wolne, komunistyczne lub anarchistyczne społeczeństwo”. Zauważył też, że “środki produkcji mogą zmieniać ręce (przechodząc na przykład z rąk prywatnych w ręce biurokracji, posiadającej je zbiorowo), nie rewolucjonizując przy tym stosunków produkcji. W takich okolicznościach – i niezależnie od formalnego statusu własności – społeczeństwo jest nadal społeczeństwem klasowym, ponieważ produkcja jest nadal zarządzana przez inny organ niż sami producenci. Stosunki własnościowe, innymi słowy, nie muszą odzwierciedlać stosunków produkcji. Mogą służyć do ich maskowania – a tak naprawdę często temu służą” [The Bolsheviks and Workers’ Control, s. vii-vii]
Jako taka, dla anarchistów (i marksistów wolnościowych), idea państwowej własności środków do życia (ziemi, miejsc pracy, fabryk, itp.) jest podstawą socjalizmu jest po prostu błędem. Dlatego też, “Anarchizm nie może patrzeć na nadchodzącą rewolucję jako na zwykły substytut[…] państwa jako uniwersalnego kapitalisty dla obecnych kapitalistów” [Kropotkin, Evolution and Environment, s. 106] Biorąc pod uwagę, że “organizacja państwowa zawsze była […] instrumentem tworzenia monopoli na rzecz mniejszości rządzących, nie można go zmuszać do pracy na rzecz niszczenia tych monopoli. Anarchiści uważają zatem, że przekazanie państwu wszystkich głównych źródeł życia gospodarczego – ziemi, kopalń, kolei, bankowości, ubezpieczeń i tak dalej – jak również zarządzanie wszystkimi głównymi gałęziami przemysłu […] oznaczałoby stworzenie nowego instrumentu tyranii. Kapitalizm państwowy zwiększyłby tylko władzę biurokracji i kapitalizmu” [Kropotkin, Anarchism, s. 286] Nie trzeba dodawać, że społeczeństwo, które nie było demokratyczne w miejscu pracy, również nie pozostałoby demokratyczne politycznie. Albo demokracja stałaby się tak formalna, jak w każdej kapitalistycznej republice, albo zostałaby zastąpiona przez dyktaturę. Tak więc, bez mocnej bazy w bezpośrednim zarządzaniu produkcją, każde “socjalistyczne” społeczeństwo zobaczyłoby władzę społeczną klasy robotniczej (“władza polityczna”) i wolność więdną i umierają, tak jak kwiat wyrwany z ziemi.
Niespodziewanie, biorąc to wszystko pod uwagę, odkrywamy na przestrzeni dziejów współistnienie własności prywatnej i państwowej. Istotnie, nacjonalizacja kluczowych usług i gałęzi przemysłu została wdrożona w ramach wszystkich rodzajów rządów kapitalistycznych i w ramach wszystkich rodzajów państw kapitalistycznych (co świadczy o nie-socjalistycznym charakterze własności państwowej). Ponadto anarchiści mogą wskazać na konkretne wydarzenia, w których klasa kapitalistyczna wykorzystała nacjonalizację do podważenia rewolucyjnych zysków klasy pracującej. Najlepszym przykładem jest zdecydowanie rewolucja hiszpańska, kiedy to rząd kataloński wykorzystał nacjonalizację przeciwko fali spontanicznej, inspirowanej anarchistami kolektywizacji, która oddała większość przemysłu w bezpośrednie ręce pracowników.
Rząd, pod pozorem legalizacji zysków pracowników, oddał ich w ręce państwa, aby powstrzymać ich rozwój, zapewnić kontrolę hierarchiczną, a tym samym społeczeństwo klasowe. Podobny proces miał miejsce podczas Rewolucji Rosyjskiej pod rządami bolszewików. Co znamienne, „wielu menedżerów, przynajmniej tych, którzy pozostali, wydaje się, że woleli nacjonalizację (kontrolę państwa) od kontroli pracowników i współpracowali z bolszewickimi komisarzami, aby ją wprowadzić. Ich motywy nie są zbyt trudne do zrozumienia […] Kwestia tego, kto zarządza zakładami – kto podejmuje decyzje – jest, i prawdopodobnie zawsze będzie, kluczową kwestią dla menedżerów w każdym systemie stosunków pracy“. [Jay B. Sorenson, The Life and Death of Soviet Trade Unionism, s. 67-8] Jak omawiamy w następnym rozdziale, nie tylko menedżerowie i kapitaliści nie lubili “kontroli robotniczej”, bolszewicy również to czynili i zapewniali jej marginalizację w ramach scentralizowanego systemu kontroli państwa opartego na nacjonalizacji.
W związku z tym anarchiści uważają, że w dyskusjach o socjalizmie powstała całkowicie fałszywa dychotomia, która służyła interesom zarówno kapitalistów, jak i biurokratów państwowych. Dychotomia ta polega po prostu na tym, że dostępne dla ludzkości wybory ekonomiczne są “prywatną” własnością środków produkcji (kapitalizm), lub państwową własnością środków produkcji (zwykle definiowaną jako “socjalizm”). W ten sposób narody kapitalistyczne wykorzystywały Związek Radziecki i nadal wykorzystują autokracje, takie jak Korea Północna, Chiny i Kuba, jako przykłady zła “publicznej” własności dóbr produkcyjnych. Podczas gdy wrogość klasy kapitalistycznej wobec takich reżimów jest często wykorzystywana przez leninistów jako uzasadnienie ich obrony (jako “zdegenerowanych państw robotniczych”, używając terminu trockistowskiego), jest to radykalnie fałszywy wniosek. Jak jeden z anarchistów spierał się w 1940 roku przeciwko Trockiemu (który po raz pierwszy zainicjował to pojęcie): „Wywłaszczenie klasy kapitalistycznej jest naturalnie przerażające dla “burżuazji całego świata”, ale to nie mówi niczego o państwie robotniczym […] W Rosji stalinowskiej dokonuje się wywłaszczenia […] przez, i ostatecznie, dla dobra biurokracji, a nie przez pracowników. Burżuje boją się wywłaszczenia, władzy wymykającej się spod ich rąk, ktokolwiek im ją odbierze. Będą bronić swojej własności przed jakąkolwiek klasą czy kliką. Fakt, że są oburzeni [stalinizmem] dowodzi ich strachu – nie mówi nam nic o pośrednikach wzbudzających ten strach“. [J.H., “The Fourth International”, s. 37-43, The Left and World War II, Vernon Richards (ed.), s. 41-2]
Anarchiści_stki widzą niewielką różnicę między własnością “prywatną” środków życia a własnością “państwową”. Wynika to z faktu, że państwo jest strukturą wysoce scentralizowaną, zaprojektowaną specjalnie w celu wykluczenia masowego uczestnictwa, a zatem z konieczności składa się z rządzącego organu administracyjnego. W związku z tym “społeczeństwo” nie może faktycznie “posiadać” nieruchomości, którą państwo twierdzi, że posiada w jego imieniu. Własność, a tym samym kontrola nad środkami produkcji, znajduje się wówczas w rękach elity rządzącej, czyli administracji państwowej (czyli biurokracji). „Środki produkcji bogactwa są własnością państwa, które, jak zawsze, reprezentuje uprzywilejowaną klasę – biurokrację“. Pracownicy “nie są ani indywidualnie, ani zbiorowo właścicielami niczego, a więc, jak gdzie indziej, są zmuszeni sprzedać swoją siłę roboczą pracodawcy, w tym przypadku państwu“. [“USSR – The Anarchist Position”, s. 21-24, Op. Cit., s. 23] Tak więc środki produkcji i ziemia państwowego “socjalistycznego” reżimu nie są własnością publiczną – są one raczej własnością elity biurokratycznej, w imię ludu, jakże subtelnego, ale ważnego rozróżnienia. Jak ujął to jeden z chińskich anarchistów: „Socjalizm marksistowski opowiada się za centralizacją nie tylko władzy politycznej, ale i kapitału. Centralizacja władzy politycznej jest wystarczająco niebezpieczna sama w sobie; dodajmy, że oddanie wszystkich źródeł bogactwa w ręce rządu, a tzw. socjalizm państwowy staje się jedynie państwowym kapitalizmem, z państwem jako właścicielem środków produkcji i robotnikami jako jego robotnikami, którzy oddają wartość wytworzoną przez swoją pracę. Biurokraci to panowie, robotnicy to ich niewolnicy. Mimo że opowiadają się oni za stanem dyktatury robotniczej, to jednak rządzący są biurokratami, którzy nie pracują, a pracownicy są jedynymi producentami. Dlatego cierpienie robotników w państwowym socjalizmie nie różni się od cierpienia w prywatnym kapitalizmie“. [Ou Shengbai, cytował Arif Dirlik, Anarchism in the Chinese Revolution, s. 224]
W ten sposób decyzje o podziale i wykorzystaniu majątku produkcyjnego nie są podejmowane przez samych ludzi, ale przez administrację, przez planistów ekonomicznych. Podobnie, w “prywatnych” gospodarkach kapitalistycznych decyzje ekonomiczne podejmowane są przez klikę menedżerów. W obu przypadkach menedżerowie podejmują decyzje, które odzwierciedlają ich własne interesy i interesy właścicieli (czy to udziałowców, czy też biurokrację państwową), a nie zaangażowanych pracowników lub całego społeczeństwa. W obu przypadkach decyzje ekonomiczne mają charakter odgórny, podejmowane są przez elitę administratorów – biurokratów w państwowej gospodarce socjalistycznej, kapitalistów lub menedżerów w “prywatnej” gospodarce kapitalistycznej. Chwalone przez wielu rozróżnienie kapitalizmu polega na tym, że w przeciwieństwie do monolitycznej, scentralizowanej państwowej biurokracji socjalistycznej ma on do wyboru szefów (a wybór pana nie jest wolnością). A biorąc pod uwagę podobieństwa w relacjach produkcji pomiędzy kapitalizmem a państwowym “socjalizmem”, oczywiste nierówności w dobrobycie w tzw. państwach “socjalistycznych” są łatwo wytłumaczalne. Relacje produkcji i dystrybucji są ze sobą powiązane, a zatem nierówność w zakresie władzy w produkcji oznacza nierówność w kontroli produktu społecznego, co znajdzie odzwierciedlenie w nierówności w zakresie dobrobytu. Sposób dystrybucji produktu społecznego jest nierozłącznie związany ze sposobem produkcji i jego relacjami społecznymi. Co pokazuje zasadniczo zdezorientowany charakter prób potępienia przez Trockiego przywilejów reżimu stalinowskiego jako “burżuazyjnego”, a jednocześnie obrony jego “socjalistycznej” bazy ekonomicznej (zob. Cornelius Castoriadis, “The Relations of Production in Russia”, s. 107-158, Political and Social Writings, vol. 1).
Innymi słowy, własność prywatna istnieje, jeśli niektóre osoby (lub grupy) kontrolują/posiadają rzeczy, które są używane przez inne osoby. Oznacza to, co nie jest zaskakujące, że własność państwowa jest formą własności, a nie jej zaprzeczeniem. Jeśli masz wysoce scentralizowaną strukturę (jak państwo), która planuje i decyduje o wszystkich rzeczach w ramach produkcji, to ta centralna administracja byłaby prawdziwym właścicielem, ponieważ ma wyłączne prawo decydowania o tym, jak rzeczy są wykorzystywane, a nie ci, którzy z nich korzystają. Istnienie tej centralnej warstwy administracyjnej wyklucza likwidację własności, zastępując socjalizm lub komunizm “majątkiem” będącym własnością państwa, czyli państwowym kapitalizmem. Własność państwowa jako taka nie kładzie kresu pracy najemnej, a tym samym nierównościom społecznym w zakresie bogactwa i dostępu do zasobów. Pracownicy są nadal zleceniodawcami będącymi własnością państwa (których biurokraci kontrolują produkt ich pracy i określają, kto co dostaje). Jedyną różnicą pomiędzy pracownikami podlegającymi własności prywatnej i państwowej jest osoba mówiąca im, co mają robić. Krótko mówiąc, kapitalista lub kierownik powołany przez spółkę zostaje zastąpiony przez kierownika powołanego przez państwo.
Jak podkreślił anarchosyndykalista Tom Brown, kiedy „wielu kontroluje środki, którymi żyją, uczynią to poprzez zniesienie prywatnej własności i ustanowienie wspólnej własności środków produkcji, z robotniczą kontrolą przemysłu”. Jednak „nie należy tego mylić z nacjonalizacją i kontrolą państwa”, ponieważ „własność jest, teoretycznie rzecz biorąc, przypisywana ludziom”, ale w rzeczywistości „kontrola jest w rękach małej klasy biurokratów”. Wtedy „wspólna własność nie istnieje, ale rynek pracy i praca najemna idą dalej, pracownik pozostaje niewolnikiem płacowym państwowego kapitalizmu”. Mówiąc wprost, wspólna własność „wymaga wspólnej kontroli. Jest to możliwe tylko w warunkach demokracji przemysłowej poprzez kontrolę robotników.” [Syndicalism, s. 94] Podsumowując:
„Nacjonalizacja to nie uspołecznienie, lecz kapitalizm państwowy […] Uspołecznienie […] nie jest własnością państwa, ale wspólną, społeczną własnością środków produkcji, własność społeczna oznacza kontrolę producentów, a nie nowych szefów. Oznacza to kontrolę pracowników nad przemysłem – i to jest syndykalizm”. [Op. Cit., s. 111]
Wielu marksistów (w szczególności leninowców) twierdzi jednak, że są zwolennikami zarówno własności państwowej, jak i “kontroli robotniczej”. Jak omawiamy w następnej sekcji dogłębniej to samo, przez własność państwową mają na myśli to samo co my, ale poprzez kontrolę robotniczą mają na myśli coś innego (z tego właśnie powodu współcześni anarchiści na ogół używają terminu “samozarządzanie pracownicze”). Dla uszu anarchistów_stek połączenie nacjonalizacji (własność państwowa) i “kontroli robotników” (a tym bardziej samozarządzania) jest po prostu wyrazem politycznego zamieszania, mieszaniną sprzecznych idei, która po prostu ukrywa rzeczywistość, że własność państwowa z samej swojej natury wyklucza kontrolę robotników. W związku z tym anarchiści_stki odrzucają taką sprzeczną retorykę na rzecz “socjalizacji” i “samozarządzania produkcją przez pracowników”. Historia pokazuje, że nacjonalizacja zawsze będzie podważać kontrolę robotników w miejscu produkcji i taka retoryka zawsze toruje drogę państwowemu kapitalizmowi.
Dlatego anarchiści_stki są przeciwni_e zarówno nacjonalizacji, jak i prywatyzacji, uznając obie formy kapitalizmu, niewolnictwa płacowego. Wierzymy w prawdziwą publiczną własność majątku produkcyjnego, a nie w korporacyjną/prywatną czy państwową/biurokratyczną kontrolę. Tylko w ten sposób społeczeństwo może zająć się swoimi własnymi potrzebami gospodarczymi. Widzimy zatem trzecią drogę, różniącą się od popularnych opcji “albo/albo” przekazywanych przez kapitalistów i socjalistów państwowych, drogę całkowicie bardziej demokratyczną. Jest to samozarządzanie produkcją przez pracowników, oparte na społecznej własności środków życia przez federacje samozarządzanych syndykatów i komun.
Wreszcie, należy wspomnieć, że niektórzy leniniści czynią analizę stalinizmu jako “państwowego kapitalisty”, co jest najbardziej zauważalne w brytyjskim SWP. Według twórcy tej teorii, Tony’ego Cliffa, stalinizm musiał być uważany za system klasowy, ponieważ “jeśli państwo jest właścicielem środków produkcji, a robotnicy nie kontrolują ich, nie są oni właścicielami środków produkcji, tzn. nie są klasą rządzącą”. Co jest w porządku, jeśli o to chodzi (anarchiści podkreślaliby relacje społeczne w produkcji jako część naszych kryteriów tego, co się liczy jako socjalizm). Problemy zaczynają się kumulować, gdy Cliff próbuje wyjaśnić, dlaczego stalinizm był (państwowym) kapitalizmem.
Dla Cliffa, całościowo ZSRR może być postrzegany jako jedna wielka fabryka i model podziału pracy napędzany przez biurokratyczny dekret. Tylko wtedy, gdy stalinizm “był postrzegany w ramach gospodarki międzynarodowej, można było dostrzec podstawowe cechy kapitalizmu”. Tak więc to właśnie międzynarodowa konkurencja sprawia, że ZSRR podlega „prawu wartości”, a co za tym idzie – kapitalistycznemu. Jednakże, ponieważ handel międzynarodowy był niewielki w czasach stalinizmu, „konkurencja z innymi krajami jest głównie militarna“. To właśnie ta pośrednia konkurencja w sprawach wojskowych sprawiła, że stalinowska Rosja stała się bardziej kapitalistyczna niż jakikolwiek czynnik wewnętrzny. [State capitalism in Russia, s. 311-2, s. 221 i 223]
Słabość tego argumentu powinna być oczywista. Z anarchistycznego punktu widzenia nie omawia się w nim stosunków społecznych w ramach produkcji i oczywistego faktu, że pracownicy mogli i zmieniali miejsca pracy (tzn. istniał rynek pracy). Cliff wspomina tylko o tym, że plany stalinowskiego reżimu nigdy nie zostały zrealizowane, kiedy pokazuje nieefektywność stalinowskiego złego zarządzania. W odniesieniu do pracy, wydaje się, że jest ona podzielona zgodnie z planem. Podobnie, wytłumaczenie “kapitalistycznego” charakteru stalinizmu jako produktu militarnej konkurencji z innymi, bardziej oczywistymi, kapitalistycznymi państwami jest żartem. To jak kłótnia, że Ford jest kapitalistyczną firmą, bo BMW jest! Jak ujął to jeden z wolnościowych marksistów: „Można się tylko zastanawiać, w jakiego rodzaju wypaczenia Cliff mógłby się wplątać, gdyby radziecka konkurencja wojskowa odbywała się tylko z Chinami!” [Neil C. Fernandez, Capitalism and Class Struggle in the USSR, s. 65] Co istotne, Cliff zaproponował możliwość istnienia jednego światowego reżimu stalinowskiego i stwierdził, że nie będzie on państwowym kapitalizmem, będzie „systemem eksploatacji niepodlegającym prawu wartości i wszystkim jego konsekwencjom“. [Op. Cit., s. 225] Jak podsumowuje Fernandez: „Stanowisko Cliffa wydaje się nie do utrzymania, gdy pamięta się, że to, co kapitalizm może, ale nie musi pociągać za sobą, jest rodzajem produkcji, określonym przez pewien rodzaj społecznych relacji produkcyjnych. Jeśli ZSRR jest kapitalistyczne tylko dlatego, że produkuje broń, by konkurować z tymi krajami, które same byłyby kapitalistyczne nawet bez takiej konkurencji, to równie dobrze można powiedzieć to samo o plemionach, których produkcja jest skierowana na zaopatrzenie tomahawków w walce z kolonializmem”. [Op. Cit., s. 65]
Co dziwne, jako marksista, Cliff wydawał się nieświadomy, że dla Marksa “konkurencja” nie definiuje kapitalizmu. Jeśli chodzi o handel, „charakter procesu produkcyjnego, z którego pochodzą [dobra], jest nieistotny” i tak na rynku dobra pochodzą „ze wszystkich sposobów produkcji” (na przykład, mogą być „produktem produkcji opartej na niewolnictwie, produktem chłopów […], wspólnoty […], produkcji państwowej (takiej, jaka istniała we wcześniejszych epokach historii Rosji, opartej na pańszczyźnie) lub półdzikich ludach łowieckich”). [Capital, vol. 2, s. 189-90] Oznacza to, że handel „wykorzystuje dany sposób produkcji, ale go nie tworzy”, a więc odnosi się „do sposobu produkcji z zewnątrz”. [Capital, vol. 3, s. 745] To samo można powiedzieć o konkurencji wojskowej – nie definiuje ona sposobu produkcji.
Są też inne problemy z argumentem Cliffa, a mianowicie, że sugeruje on, iż reżim Lenina był także państwowym kapitalistą (jak podkreślają anarchiści, ale Leniniści zaprzeczają). Jeśli, jak sugeruje Cliff, “państwo robotnicze” to takie, w którym „proletariat ma bezpośrednią lub pośrednią kontrolę, bez względu na to, jak ograniczoną, nad władzą państwową”, czyli reżim Lenina nie był nim w ciągu sześciu miesięcy. Podobnie, samozarządzanie robotników zostało zastąpione przez jednoosobowe kierownictwo za czasów Lenina, co oznacza, że Stalin odziedziczył (kapitalistyczne) relacje produkcji, a nie je stworzył. Co więcej, jeśli to rywalizacja militarna uczyniła stalinizm “państwowym kapitalizmem”, to z pewnością tak samo było z bolszewicką Rosją, kiedy walczyła z białymi i imperialistycznymi armiami podczas wojny domowej. Cliff nie dowodzi też, że proletariat faktycznie istniał w czasach stalinizmu, podnosząc wyraźną sprzeczność, że „jeśli jest tylko jeden pracodawca, ‘zmiana pana’ jest niemożliwa […]“. zwykła formalność“, a także atakuje tych, którzy twierdzili, że stalinizm to “kolektywizm biurokratyczny”, ponieważ rosyjscy robotnicy nie byli proletariuszami, lecz niewolnikami. Tak więc ta „zwykła formalność” jest używana do wyjaśnienia, że rosyjski robotnik jest proletariuszem, a nie niewolnikiem, a więc Rosja była państwowym kapitalizmem! [Cliff, Op. Cit., s. 310, s. 219, s. 350 i s. 348]
Podsumowując, próby nakreślenia wyraźnej granicy między leninizmem a stalinizmem w odniesieniu do jego państwowego kapitalistycznego charakteru są skazane na niepowodzenie. Podobieństwa są zbyt oczywiste i po prostu wspierają anarchistyczną krytykę państwowego socjalizmu jako nic innego jak państwowy kapitalizm. Ostatecznie, „Trockizm jedynie obiecuje socjalizm poprzez przyjęcie tych samych metod i błędów, które doprowadziły do stalinizmu”. [J.H., „The Fourth International”, s. 37-43, The Left and World War II, Vernon Richards (ed.), s. 43]