Szukaj

Category: Uncategorized

I.8.12 Czy decyzja o współpracy była przymusowo egzekwowana na członkach CNT?

Trzeba poświęcić kilka słów rozwojowi CNT i FAI po 19 lipca 1936. To jasne, że zmieniła się natura ich obojga i nie były już tymi samymi organizacjami co przedtem. Obie stały się bardziec scentralizowane i biurokratyczne, wykluczając członków z wielu ważnych decyzji. Jak sugeruje Peirats:

“W CNT i wśród bojowych anarchistów tradycyjnie panował najwyższy szacunek dla dyskusji i decyzji zgromadzeń, podstaw organiacji federalistycznej. Władze administracyjne były jedynie wykonawcami tych decyzji. Regularne decyzje krajowych kongresów przekazywały Konfederacji i jej komitetom przedstawicielskim jasne obowiązki o podstawowym i ogólnym charakterze, dotyczące wszystkich członków niezależnie od regionu. A za podejmowanie takich generalnych decyzji odpowiadały bezpośrednio wszystkie związki, na drodze decyzji podejmowanych na ich zgromadzeniach ogólnych. Podobnie, Kongresy Lokalne i Regionalne wskazywały wytyczne dotyczące kwestii i problemów lokalnych. W obu przypadkach decyzje zawsze należały do zgromadzeń pracowników, czy to w związkach zawodowych czy w grupach.

“To poczucie ścisłości i codzienności federalistycznych procedur zostało nagle zmienione na samym początku okresu rewolucyjnego […] Tę zmianę norm organizacji tłumaczono wyjątkową koleją wydarzeń, wymagającą szybszego podejmowania decyzji i rezolucji, to znaczy konieczności odejścia od skomplikowanych procedur działającej oddolnie federalistycznej praktyki.” [The CNT in the Spanish Revolution, vol. 1, str. 213]

Innymi słowy, CNT stawało się coraz bardziej hierarchiczne, wyższe komitety stawały się raczej ciałami wykonawczymi niż andministracyjnymi, ponieważ “można śmiało założyć, że co ważniejsze rezolucje organizacji były podejmowane przez komitety, bardzo rzadko przez wybory powszechne. Z pewnością warunki wymagały od organizacji szybkiego podejmowania decyzji, trzeba też było podjąć środki ostrożności przeciwdziałające szkodliwym wyciekom. Te potrzeby były pokusą dla komitetów do zniesienia federalistycznych procedur organizacji.” [Jose Peirats, Anarchists in the Spanish Revolution, str. 188]

Jak na ironię, “anarchistycznym liderom CNT nie tyle nie udało się “przejąć władzy”, jak jęczy Trocki i jego zwolennicy (zobacz poprzednią sekcję), zrobili to w swoich własnych organizacjach. Taki rozwój wypadków okazał się katastrofalny i potwierdził anarchistyczną krytykę hierarchicznych i centralistycznych organizacji. Wyższe komitety CNT stały się wyobcowane od członków, prowadziły własną politykę, szkodziły twórczej pracy szeregowych członków i paraliżowały ją – jak przewidywała teoria anarchizmu. Jak wskażemy poniżej, założenie, że wyższe komitety po prostu narzuciły swoim członkom decyzję o współpracy, byłoby błędne (jak wydaje się sugerować na przykład Vernon Richards w Lessons of the Spanish Revolution). Chociaż komitety podejmowały wiele decyzji fait accompli, szeregowi członkowie CNT i FAI nie byli po prostu wykonawcami rozkazów ani nie przyjmowali ślepo wszystkich decyzji.

W warrunkach rewolucyjnych decyzje muszą być podejmowane szybko, czasem bez konsultacji z bazą organizacji. Takie decyzje muszą być jednak uznane przez członków, którzy muszą je przedyskutować i ratyfikować (taka była na przykład struktura wojsk CNT). Doświadczenia CNT i FAI w niezliczonych strajkach, powstaniach i kampaniach dowiodły, że struktura federacyjna jest w pełni zdolna prowadzić wojnę klasową – rewolucja nie jest od tego wyjątkiem, bo jest wojną klasową w najbardziej skoncentrowanej formie. Innymi słowy, zasady organizacyjne CNT i FAI były jak najbardziej adekwatne w sytuacji rewolucyjnej.

Nie można więc uznać, że za tendencje centralistyczne odpowiedzialne były wyjątkowe warunki w czasie wojny. Tłumaczy je raczej polityka współpracy. Inaczej niż w licznych strajkach i rewoltach przed 19 lipca 1936 wyższe komitety CNT zaczęły funkcjonować w ramach struktur państwowych. Z samej swojej natury tworzy to tendencje do hierarchizacji i centralizacji, ponieważ zaangażowane osoby muszą przystosować się do podstawowych struktur i form państwa. Łamanie zasad CNT wynikało z wyjściowej decyzji kompromisu w imię “antyfaszystowskiej jedności” i nieszczęsne koło rozkręciło się – każdy kolejny kompromis popychał kierownictwo CNT dalej w ręce państwa, co zwiększało tendencje hierarchiczne, co z kolei wyobcowywało te wyższe komitety od członków, co dalej prowadziło do ugodowej polityki tych komitetów.

Te centralistyczne i hierarchiczne tendencie nie oznaczały, że wyższe komitety CNT po prostu narzucały swoją wolę reszcie organizacji. Jest całkowicie jasne, że decyzja o współpracy począrtkowo cieszyła się pasywnym poparciem większości CNT i FAI (prawdopodobnie dlatego, że sądzili, że wojna skończy się na przestrzeni kilku tygodni czy miesięcy). Jak zauważył przejezdny francuski anarchista Sebastian Faure, choć “efektywny udział we władzach centralnych był popierany przez większość związków i grup związanych z FAI, ta decyzja spotkała się w wielu miejscach ze sprzeciwem całkiem sporej mniejszości. Nie było więc jednomyślności.” [cytowany przez Jose Peirats, The CNT in the Spanish Revolution, vol. 1, str. 183] Słowami Peirats:

“Czy wszyscy bojowcy byli tego samego zdania? […] Z wyjątkiem pewnych głośnych mniejszości, które wyrażały swój sprzeciw w swoich organach pracowych i w komitetach, na zgromadzeniach, zebraniach plenarnych i spotkaniach, ponura prawda jest taka, że większość członków było ofiarami pewnego fatalizmu będącego bezpośrednim skutkiem tragicznych realiów wojny.” [Op. Cit., str. 181]

I:

“Widzieliśmy już, jak bojowy anarchizm posunął się na przód na płaszczyźnie ekonomicznej, bezkompromisowo prowadząc transformację gospodarki. Nie sposób wątpić – gdyż byłaby to ignoracja w kwestii psychologii wolnościowej masy członków CNT – że uciszany sprzeciw, wubuchający czasem na zgromadzeniach i spotkaniach i widoczny w części organów prasowych wybuchł, gdy tylko zaczęto wprowadzać ustępstwa. W związku z tym grono opinii wrogich jakimkolwiek odcholeniom w taktyce i zasadach mogły stale liczyć na ożywionych propagatorów.” [Op. Cit., str. 210]

W ruchu wolnościowym była więc istotna mniejszość sprzeciwiająca się polityce współpracy, głosząca swoje opinie w licznych publikacjach i na spotkaniach. Podczas gdy wielu (jeśli nie większość) rewolucyjnych anarchistów zgłosiło się na ochotnika do wojsk, a więc nie byli jak wcześniej aktywni w swoich związkach, były różne grupy (jak Katalońska Młodzież Wolnościowa, Przyjaciele Durrutiego, inne grupy w FAI, i tak dalej), które sprzeciwiały się współpracy i otwarcie dowodziły swoich racji na ulicach, kolektywach, spotkaniach organizacyjnych i tak dalej. Ponadto, poza ruchem wolnościowych dwie małe grupy trockistów sprzeciwiały się współpracy, podobnie sekcje POUM. Nie można więc powiedzieć, żeby członkowie CNT byli nieświadomi argumentów przeciw dominującemu stanowisku. Poza tym wyższe komitety CNT w Katalonii były na przykład niezdolne przekonać zebrań związków czy zgromadzeń ogólnych do wykluczenia Przyjaciół Durrutiego ani do wstrzymania finansowego wsparcia dla Młodzieży Wolnościowej gorąco sprzeciwiającej się współpracy w swoich publikacjach, ani przekonać różnych grup pracowników, by zaprzestali dystrybucji publikacji przeciwników w komunikacji publicznej lub z codziennym mlekiem. [Abe Bluestein, “Translator’s Note”, Juan Gomez Casas, Anarchist Organisation: The History of the FAI, str. 10]

Wskazuje to, że pomimo centralistycznych tendencji wyższe komitety CNT nadal w jakimś stopniu były pod wpływem i kontrolą ludności i nie należy postrzegać ich jako mających dyktatorską władzę w ramach organizacji. Choć wiele decyzji przedstawiano zgromadzeniom ogólnym związków (często zwoływanym przez komitety z niewielkim wyprzedzeniem) w formie fait accompli, co było niezgodne z wcześniejszymi procedurami CNT, zgromadzenia nie mogły zostać zmuszone do ratyfikowania jakichkolwiek decyzji komitetów. Obiektywne warunki wojny z Franco i faszyzmem przekonały większość członków CNT i wolnościowych aktywistów, że praca z innymi partiami i grupami w ramach państwa była jedyną praktyczną opcją. Poza tym sądzili, że robiąc inaczej osłabialiby wysiłki wojenne prowokując drugą wojnę domową w ramach obozu antyfrankistowskiego. Choć ta strategia nie podziałała (państwo republikańskie rozpoczęło wojnę domową przeciw CNT gdy było do tego wystarczająco silne, co zniszczyło walkę z faszyzmem) nie sposób twierdzić, że została narzucona członkom lub że nie słyszeli opinii jej przeciwników. Niestety wezwanie do antyfaszystowskiej jedności zdominowało umysły ruchu wolnościowego.

Początkowo większość szeregowych bojowników sądziła, że wojna skończy się w trakcie kilku tygodni. Ostatecznie wystarczyło kilka dni, by pokonać armię w Barcelonie i innych większych ośrodkach przemysłowych. To skłoniło ich, po pierwsze, do tolerowania (a właściwie wspierania) współpracy CNT z “Centralnym Komitetem Antyfaszystowskich Bojówek” i, po drugie, do rozpoczęcia ekspropriacji kapitalizmu w wierze, że niedługo znów będą na drodze do rewolucji (okazja rozpoczęcia wprowadzania anarchistycznych idei była po prostu zbyt dobra, by ją zmarnować, niezależnie od woli kierownictwa CNT). Wierzyli, że rewolucja i wolnościowy komunizm omawiane i przyjęte na kongresie CNT w Saragossie w maju tamtego roku były nieodłączną częścią walki z faszyzmem i postępowali zgodnie z tą wiarą. Ignorowanie państwa zamiast zniszczenia go było widziane jako krótkoterminowy kompromis, który wkrótce zostanie naprawiony. Niestety mylili się – współpraca kierowała się własną logiką, która stawała się gorsza wraz z przedłużaniem się wojny (i wkrótce było za późno).

Musimy zaznaczyć, że wskazuje to na powierzchowną naturę większości ataków marksistów na anarchizm powołujących się na CNT jako główny argument. Ostatecznie to anarchiści i zainspirowani anarchizmem członkowie CNT organizowali kolektywy, wojska, i rozpoczęli transformację hiszpańskiego społeczeństwa. Robili to zainspirowani anarchizmem i w anarchistyczny sposób. Pochwalanie ich działań jednocześnie atakując “anarchizm” jest nielogiczne. W rzeczywistości te działania miały więcej wspólnego z ideami anarchizmu niż działania i racjonalizacje kierownictwa CNT. Błędne jest więc atakowanie “anarchizmu” powołując się na anty-anarchistyczne działania kilku przywódców ignorując anarchistyczne działania większości.

Tak więc, reasumując, jasne jest, że choć wewnętrzne struktury CNT były osłabione, a autorytarne tendencje wzrosły z powodu współpracy z państwem, CNT nie stało się dodatkiem do wyższych komitetów organizacji. Zgromadzenia ogólne związku mogły odrzucać wezwania kierownictwa i robiły to. Poparcie dla “antyfaszystowskiej jedności” było szerokie wśród członków CNT (mimo aktywności i argumentów znaczącej mniejszości anarchistów) i znalazło swoje odbicie w prowadzonej przez organizację polityce współpracy. Choć wyższe komitety CNT zostały przekształcone w biurokratyczne kierownictwo, coraz bardziej wyobcowane od szeregowych członków organizacji, nie można twierdzić, że ich władza była absolutna lub że członkowie byli jej całkowicie przeciwni. Ironicznie, choć nie zaskakująco, odstępstwa od wcześniejszych wolnościowych zasad organizacji potwierdziły teorię anarchizmu i stały się ciężarem dla rewolucji i czynnikiem w jej upadku.

Jak twierdzimy w sekcji I.8.11, początkowy kompromis z państwem, początkowa zdrada teorii anarchizmu i polityki CNT, zawierała w sobie resztę. Ponadto doświadczenie CNT po odrzuceniu teorii anarchizmu nie obaliły jej, ale potwierdziły – scentalizowane, hierarchiczne organizacje szkodziły rewolucji i ostatecznie doprowadziły do jej upadku. Doświadczenia CNT i FAI pokazują, że ci, którzy, jak leniniści, nawołują do większej centralizacji i tworzenia hierarchicznych “demokratycznych” struktur nie chcą zrozumieć historii, a co dopiero się z niej uczyć. Zwiększona centralizacja w CNT wspierała i wzmacniała kierownictwo (mniejszość) kosztem członków (większości). Nie federalizm zniszczył rewolucję, ale, jak zawsze, centralizm.

Dlatego pomimo znaczącej mniejszości anarchistów w ramach CNT i FAI sprzeciwiających się dominującej polityce “antyfaszystowskiej jedności” i politycznej współpracy, członkowie CNT zasadniczo zgadzali się na taką politykę i nie była ona im narzucona. Członkowie CNT mogli odrzucać sugestie kierownictwa i robili to, a więc mimo centralizacji władzy, jaka miała miejsce w CNT w związku z polityką współpracy, nie można twierdzić, że taka polityka była niezgodna z wolą szeregowych członków, jakkolwiek opłakane nie były jej skutki.

I.8.11 Czy decyzja o współpracy wynikała z teorii anarchistycznej?

Marksistowscy krytycy anarchizmu wskazują na decyzje CNT o współpracy z burżuazyjnym państwem przeciw Franco jako kluczowy dowód wadliwości wolnościowego socjalizmu. Anarchiści odpowiadają, że takie twierdzenie jest błędne, ponieważ decyzja wynikała nie tyle z ideologii anarchizmu, co z bezpośredniego zagrożenia faszyzmem i sytuacji w innych częściach kraju. W rzeczywistości marksiści rzadko wspominają, w jakich warunkach zdecydowano się na współpracę. Cytując niestety typowy atak słowny marksisty:

“Kwestia władzy państwowej i która klasa ją posiada okazała się kluczowa dla rewolucjonistów podczas hiszpańskiej wojny domowej, szczególnie w czasie rewolucyjnych wstrząsów w Katalonii. To tu anarchizm stanął przed swoim najcięższym testem i największą szansą, ale testu nie przeszedł, więc stracił szansę.

Kiedy rząd w regionie kierowany przez Companysa przyznał, że nie jest zdolny rządzić i zaproponował, że się rozwiąże oddając władzę siłom rewolucyjnym, anarchiści mu odmówili. Lider CNT i […] bojownik FAI Garcia Oliver tłumaczył, że ‘CNT i FAI zdecydowały się na współpracę i demokrację rezygnując z totalnej rewolucji, która doprowadziło do zdławienia rewolucji przez anarchistyczną i konfederacką dyktaturę. Musieliśmy wybierać: wolnościowy komunizm oznaczający rządy anarchistów lub demokracja oznaczająca kolaborację.’ Wybór był pomiędzy pozostawieniem państwa bez szwanku i utorowaniem drogi zwycięstwu Franco a budową robotniczego rządu Katalonii, co mogło być ważnym punktem w pokonaniu Franco i budowie struktur nowego państwa robotniczego. Wybierając to pierwsze, anarchiści odrzucali rozróżnienie pomiędzy państwem kapitalistycznym a socjalistycznym. […] Ruch, który zaczął się od odmowy budowy państwa socjalistycznego skończył się na uznaniu kapitalistycznego, zdradzając przez to rewolucję.” [Pat Stack, “Anarchy in the UK?”, Socialist Review, nr. 246]

W takiej argumentacji tkwią cztery kluczowe błędy. Po pierwsze, obiektywne warunki, w jakich podjęto decyzję o współpracy. Przy wszystkim, co mówi o ignorowaniu “warunków materialnych” przez anarchistów w temacie Rewolucji Rosyjskiej sam dziwnie zapomina o takich warunkach, mówiąc o Hiszpanii. Taka jego krytyka to czysty idealizm, nie próbuje umieścić jej w kontekście obiektywnych warunków stojących przed CNT i FAI. Po drugie, cytat, jaki podaje Stack, jako jedyny dowód w swojej analizie pochodzi z okresu rok po podjęciu decyzji o współpracy. Ilustruje nie tyle ówczesne obawy CNT i FAI, ile próby usprawiedliwienia swoich decyzji przez liderów organizacji, które w znacznym stopniu odeszła od swoich wolnościowych zasad. Choć oczywiście dobrze pasuje do idealistycznej analizy Stacka, jego użycie jest błędne nie bez przyczyny. Po trzecie, to jasne, że decyzja CNT i FAI ignorowała anarchistyczną teorię. Obwinianie anarchizmu, kiedy anarchiści ignorują zasady anarchizmu, jest dość ironiczne, jednak to właśnie robi Stack. Na końcu znajduje się przeciwny przykład Aragonii, który jasno obala twierdzenia Stacka.

Żeby zrozumieć, dlaczego CNT i FAI podjęły taką decyzję, trzeba zrobić to, czego nie zrobił Stack, to znaczy umieścić wydarzenia w kontekście. Decyzja o zignorowaniu anarchistycznej teorii, ignorowaniu państwa zamiast je zniszczyć i współpracy z innymi organizacjami antyfaszystowskimi została podjęta bezpośrednio po pokonaniu armii na ulicach Barcelony 20 lipca 1936. Jak zwróciliśmy_łyśmy uwagę w poprzedniej sekcji, za decyzją CNT, by współpracować z państwem, stał strach przed izolacją. Możliwość, że ogłosiwszy wolnościowy komunizm musieliby walczyć jednocześnie z rządem republiki i interwencjami zagranicznymi jak i z faszystowskim przewrotem miała wpływ na decyzję katalońskich bojowych anarchistów. Doszli do wniosku, że dążenie do wprowadzenia anarchizmu w ich sytuacji tylko przysłużyłoby się Franco i przyniosło szybką porażkę.

Tak więc wybór, przed jakim naprawdę stawało CNT nie był “pomiędzy pozostawieniem państwa bez szwanku i utorowaniem drogi zwycięstwu Fraco a budową robotniczego rządu Katalonii, co mogło być ważnym punktem w pokonaniu Franco” ale raczej czymś zupełnie innym: albo współpracować z innymi antyfaszystami przeciwko Franco, zapewniając jedność przeciwko wspólnemu wrogowi i dążyć do anarchizmu po odniesieniu zwycięstwa lub z miejsca wprowadzić wolnościowy komunizm i stanąć przed możliwością konfliktu na dwa fronty, przeciw Franco i Republice (i, być może, imperialistycznej interwencji przeciw rewolucji społecznej). Taka sytuacja sprawiła, że CNT-FAI zdecydowało się współpracować z innymi grupami antyfaszystkowskimi w ramach Centralnego Komitetu Antyfaszystowskich Milicjii. Bagatelizowanie takich obiektywnych czynników i związanego z nimi dylematu zamiast tego uznając anarchistyczną politykę za winną tej decyzji jest niepoważne.

Podobnie, cytat z Garcii Olivera podany przez Stacka pochodzi z lipca 1937. To usprawiedliwienie działań CNT-FAI mające służyć celom politycznym. Z tych dwóch powodów trudno uznać je za wiążące. To jednak znaczące, że marksiści jak Stack zamiast dyskutować konkretne problemy stojące przed CNT wolą rytualnie przywołać cytat pochodzący z ponad roku później. Twierdzą, że uwidacznia to upadłość anarchistycznej teorii. Bardzo pewni swego rzadko podejmują temat problemów stojących przed CNT po upadku wojskowego powstania, nie porównują też tych cytatów z teorią anarchizmu, która, jak twierdzą, je zainspirowała.

Są ku temu jasne powody. Po pierwsze, gdyby przedstawili obiektywne warunki w jakich znalazła się CNT, ich czytelnicy mogliby dojść do wniosku, że decyzja, choć błędna, jest zrozumiała i nie miała nic wspólnego z teorią anarchizmu. Po drugie, porównując te cytaty z teorią anarchizmu ukazaliby, jak bardzo są one ze sobą sprzeczne. Naprawdę, Garcia Oliver przywołuje anarchizm, by usprawiedliwić wnioski kompletnie odwrotne od tego, co zaleca anarchistyczna teoria!

Jak więc traktować argument Garcii Olivera? Jak zapisał Abel Paz:

To jasne, że podane wyjaśnienia […] były obliczone na osiągnięcie skutków politycznych, na wyciszenie warunków, w jakich podjęto takie decyzje. Te deklaracje padały ponad rok później, kiedy CNT było już dalekie od swoich pierwotnych stanowisk. Również okres, kiedy podjęli współpracę, miał wpływ na ich decyzję, by wziąć udział w Rządzie Centralnym. Ale w pewien sposób rzucają światło na nieznane czynniki tak bardzo ciążące na tych, którzy wzięli udział w tej historycznej sesji plenarnej.” [Durruti: The People Armed, str. 215]

Przykładowo, kiedy podjęto decyzję, rewolucja jeszcze się nie zaczęła. Dopiero co skończyły się walki uliczne i sesja plenarna postanowiła „nie mówić o wolnościowym komunizmie dopóki część hiszpanii jest w rękach faszystów.” [Mariano R. Vesquez, cytat za Paz, Op. Cit., str. 214] Rewolucja odbywała się oddolnie w dniach po podjęciu tej decyzji niezależnie od woli sesji plenarnej. Cytując Abela Paza:

“Kiedy pracownicy przyszli do swoich miejsc pracy […] były opuszczone […] Właścicielu opuścili wielkie centra produkcji […] CNT i jego przywódcy z pewnością tego nie przewidzieli; gdyby tak było, udzieliliby odpowiednich wskazówek pracownikom, zamiast odwołać strajk generalny i nakazać powrót do pracy. To, co nastąpiło później, było skutkiem spontanicznej decyzji pracowników, by wziąć sprawy we własne ręce.

Mając opuszczone fabryki i brak instrukcji ze związków zawodowch postanowili sami przejąć produkcję.” [The Spanish Civil War, str. 54-5]

Szeregowi działacze CNT z własnej inicjatywy wykorzystali upadek władzy państwowej, by przeprowadzić w Katalonii transformację ekonomii i życia społecznego. Paz podkreśla, że “nie było żadnych zaleceń ekspropriacji czy kolektywizacji – co dowodzi, że związek reprezentujący wolę swoich członków do 18 lipca nie nadążył za wydarzeniami” a “przywódcy związkowi komitetów CNT zostali postawieni przed rewolucją, której się nie spodziewali […] pracownicy i rolnicy pominęli swoich przywódców i sami rozpoczęli wspólne działania.” [Op. Cit., str. 40 i str. 56] Jak podsumowuje historyk Ronald Fraser, inicjatywa rewolucyjna nie pochodziła od głównych komitetów CNT – jak miałaby, skoro wolnościowa rewolucja została oficjalnie ‘przełożona’? – ale od poszczególnych związków CNT, za którymi stali najbardziej doświadczeni bojowi syndykaliści.” Tak więc kiedy katalońskie CNT “‘przełożyło’ wolnościową rewolucję […] w Barcelonie rewolucja konsekwentnie zakorzeniała się w kolektywach CNT i kierowanym przez związki zawodowe przemyśle.” [Blood of Spain, str. 139 i 179]

Biorąc pod uwagę, że rewolucja jeszcze się nie zaczęła a sesja plenarna CNT postanowiło nie nawoływać do jej rozpoczęcia, trudno uznać, by “wolnościowy komunizm” (i.e. rewolucja) mógł “prowadzić do zduszenia rewolucji” (i.e. wolnościowego komunizmu). Inaczej mówiąc, to konkretne uzasadnienie Garcii Olivera nie może odzwierciedlać toku myślenia obecnych na sesji CNT, jest więc w oczywisty sposób późniejszą próbą usprawiedliwienia działań CNT. Ponadto, podjęta decyzja jasno stwierdzała, że wolnościowy komunizm wróci do celów CNT po pokonaniu Franco. Komentarze Olivera byłyby wtedy równie adekwatne, jak 20 lipca 1936.

Podobnie, wolnościowy komunizm opiera się na samozarządzaniu, z natury sprzecznym z dyktaturą. Według rezolucji CNT z kongresu w saragossie w maju 1936 “podstawą tej administracji będzie Komuna […] autonomiczna i […] sfederowana na poziomach regionalnych i narodowych.” Ta Komuna “będzie przestrzegać wszelkich ogólnych norm, jakie mogą zostać przyjęte większością głosów po otwartej debacie.” [cytat za Jose Peirats, The CNT in the Spanish Revolution, vol. 1, str. 106] Podkreśla ona wolnościową naturę społeczeństwa, w jaką celowało CNT:

“Mieszkańcy komuny będą dyskutować między sobą swoje wewnętrzne sprawy […] Federacje będą rozmawiać o szerszych kwestiach dotyczących kraju lub regionu, a wszystkie komuny będą reprezentowane na ich spotkaniach i zgromadzeniach, co pozwoli delegatom przedstawić demokratyczny punkt widzenia swoich komun […] każda komuna będzie miała prawo do wpływu na wszystkie dotyczące jej decyzje […] W kwestiach regionalnych to regionalne federacje będą odpowiedzilne za wprowadzanie ustaleń w życie […] Tak więc punktem wyjścia jest jednostka, następnie następuje komuna, federacja i tak dalej, aż do konfederacji.” [cytat za Peirats, Op. Cit., str. 107]

Nie przypomina to “anarchistycznej dyktatury”! Jest wręcz dużo bardziej demokratyczne od kapitalistycznego państwa, które Oliver nazywa “demokracją”. Argumenty Olivera z 1937 są więc kompletnie sprzeczne. Twierdzi on, że wolnościowy komunizm (społeczeństwo oparte na oddolnie organizowanych i kierowanych samozarządzanych wolnych stowarzyszeniach) to “anarchistyczna dyktatura” i jest mniej demokratyczny od kapitalistycznej republiki, z jaką sam walczył w latach 1931 – 1936! Ponadto, wolnościowy komunizm zainspirował rewolucję, więc odrzucenie go na rzecz kapitalistycznej demokracji, by powstrzymać “zduszenie rewolucji” nie ma sensu.

To jasne, że nie można zaufać tym często cytowanym słowom Garcii Olivera. Pochodzą z 1937 i są raczej próbą nadużycia idei anarchistycznych w obronie anty-anarchistycznych działań kierownictwa CNT niż poważnym wyjaśnieniem decyzji z 20 lipca 1936. Należy traktować jego twierdzenie z dystansem. Jeśli ktoś na nich w analizie działań hiszpańskich anarchistów lub porażek anarchizmu, wydaje się mieć niezwykle pobieżną perspektywę. Szczególnie kiedy mówimy o historii CNT i teorii anarchizmu.

Widać to jasno w raporcie CNT dla Międzynarodowego Związku Pracowników usprawiedliwiającym decyzję o opuszczeniu anarchistycznej teorii, współpracy z partiami burżuazyjnymi i udziale w rządzie. Raport mówi, że “CNT, wierne swoim ideałom i czysto anarchistycznej naturze nie zaatakowało form państwa, nie próbowało też publicznie go penetrować lub dominować […] nie obalono żadnych instytucji politycznych ani sądowych.” [cytat za Robert Alexander, The Anarchists in the Spanish Civil War, vol. 2, str. 1156] Innymi słowy, według raportu “anarchistyczne” ideły nie oznaczają zniszczenie państwa, a raczej jego ignorowanie. To oczywista bzdura zmyślona, by usprawiedliwić zdradę ideałów kierownictwa CNT. By tego dowieść starczy spojrzeć na Bakunina i Kropotkina i działania CNT przed rozpoczęciem wojny.

Zgodnie z ideami anarchizmu, cytując Bakunina, rewolucja od początku musi zmierzać do radykalnego i całkowitego zniszczenia państwa“, a do “naturalnych i koniecznych konsekwencji tego zniszczenia” zaliczą się “rozwiązanie armii, magistratu, biurokracji, policji i kapłaństwa” a także “konfiskata wszelkiego kapitału produkcyjnego i środków produkcji przez organizacje pracowników, którzy je sporzytkują”. Państwo zastąpiłby “federalny Sojusz wszystkich organizacji pracowniczych […] tworzący Komunę”. Te komuny zaś “stworzą federację zbuntowanych organizacji […] i zorganizują siły rewolucyjne zdolne pokonać reakcję.” [Michael Bakunin: Selected Writings, str. 170-1] Według Kropotkina, “Komuna […] musi złamać państwo i zastąpić je Federacją.” [Words of a Rebel, str. 83]

Czyli anarchizm zawsze jasno mówił, co zrobić z państwem, i ewidentnie nie jest to to, co zrobiło CNT! Skoro CNT zignorowało te rady, nie zniszczyło państwa, nie stworzyło federacji rad pracowników, jak można obwiniać teorię anarchizmu? Trudno winić anarchistyczną politykę za to, że anarchiści jej nie wprowadzili, jednak to właśnie robi Stack i jemu podobni.

Co więcej, CNT nie zawsze przyjmowało taką pozycję. Przed wojną domową CNT organizowało liczne powstania przeciw państwu. Na przykład w spontanicznej rewolcie górników CNT w styczniu 1932 pracownicy “przejęli ratusze, wywiesili czarno-czerwone flagi CNT i głosili communismo liberatario.Tego samego roku w tarassie pracownicy ponownie “przejęli ratusze” a miasto “zalały walki uliczne.” Rewolta w styczniu 1933 zaczęła się od “ataku anarchistycznych grup akcji […] na baraki wojska w Barcelonie […] Poważne walki miały miejsce w dzielnicach pracowniczych i na terenach podmiejskich […] Powstanie miało miejsce w Tarassie, Sardanol-Ripollet, Leridzie, kilku pueblos w regionie Walencji, i w Andaluzji.” W grudniu 1933 pracownicy wznieśli barykady, zaatakowali budynki publiczne i prowadzili ciężkie walki uliczne […] wiele wsi ogłosiło wolnościowy komunizm.” [Murray Bookchin, The Spanish Anarchists, str. 225, str. 226, str. 227 i str. 238]

Zdaje się, że wierność przywództwa CNT “ideałom i czysto anarchistycznej naturze” wymagająca “nie atakowania form państwa” ma bardzo krótką historię!

Jak widać, późniejsze racjonalizacje usprawiedliwiające zdradę anarchistycznych idei i rewolucyjnych pracowników Hiszpanii mają się nijak do teorii anarchizmu. Stworzono je, by usprawiedliwić nieanarchistyczne podejście do walki z faszyzmem, podejście oparte na ignorowaniu walki oddolnej zamiast tego szukając odgórnych sojuszów z partiami i związkami. Nie zawsze tak było. W latach 30-tych UGT i Partia Socjalistów odrzucały wielokrotne wezwania CNT do oddolnego rewolucyjnego sojuszu na rzecz odgórnego “Sojuszu Pracowników”, który uważali za jedyny sposób dający im kontrolę nad ruchem pracowniczym. CNT słusznie odrzuciło to stanowisko na rzecz oddolnego sojuszu, jednak w lipcu 1936 potrzeba jedności była oczywista, a UGT nie zmieniało swojej pozycji. Tak więc choć w barcelonie z państwa została tylko nazwa “w Madrycie, dzięki Partii Socjalistów, burżuazyjne struktury były nienaruszone a nawet wzmocnione: półmartwemu państwu podarowano nowe życie i stworzono żadnej dwuwładzy, która mogłaby je neutralizować” [Abel Paz, Durruti in the Spanish Revolution, str. 462]

Zamiast próbować utwierdzić jedność z innymi organizacjami na najwyższym poziomie w lipcu 1936 kierownictwo CNT powinno było wprowadzić swoje anarchistyczne idee podżegając uciskanych, by zwiększali i konsolidowali to, co udało im się zdobyć (co i tak zrobili). Wyzwoliłoby to całą potencjalną energię w kraju (i gdzie indziej), energię, której istnienie jasno pokazuje spontaniczna kolektywizacja, jaka nastąpiła po fatalnej sesji plenarnej 20 lipca i powstanie ochotniczych robotniczych kolumn wojska wysłanych, by wyzwolić części Hiszpanii, które wpadły w ręce Franco.

Rolą anarchistów było więc podżeganie ludzi do obalenia kapitalistycznej własności i instytucji za pomocą których realizowano władzę wyzysku większości przez mniejszość” i “wspieranie, nawoływanie i zachęcanie do rozwijania rewolucji społecznej i podkopywanie jakichkolwiek prób reorganizacji burżuazyjnego kapitalistycznego państwa.” Do tego zaliczałoby się “dążenie do zniszczenia burżuazyjnych instytucji poprzez budowę rewolucyjnych organizmów.” [Vernon Richards, Lessons of the Spanish Revolution, str. 44, str. 46 i str. 193] Innymi słowy, zachęcanie do federacji społeczności i miejsc pracy, do jakiej nowoływali Bakunin i Kropotkin.

Taka organizacja rzeczywiście istniała już w zarodku w dzielnicowych komitetach obrony CNT, które prowadziły i koordynowały walkę z wojskowym zamachem stanu w barcelonie. “Komitety Sąsiedzkie, różniące się nazwami ale mające wspólną wolnościową naturę, sfederowały się i stworzyły rewolucyjny Lokalny Komitet ds. Koordynacji. […] Stali się rewolucyjnymi komitetami i utworzyli to, co nazywano ‘Federacją Barykad’. To komitety miały władzę w Barcelonie tamtego wieczoru.” [Paz, Op. Cit., str. 470 i str. 445] Zamiast współpracować z partiami politycznymi i UGT na najwyższych poziomach w Komitecie Centralnym Antyfaszystowskich Bojówek CNT powinno było rozbudowywać te organy samoorganizacji społecznej:

“20 lipca władza była na ulicach, w rękach uzbrojonego ludu […] Życie nabrało nowych barw, jednocześnie niszcząc i tworząc, gdy ludzie rozwiązywali praktyczne potrzeby wspólnego życia trwającego – i chcącego trwać dalej – na ulicach […] Ulice i uzbrojeni ludzie byli żywą siłą rewolucji […] Komitety Obrony, przekształcone teraz Komitety Rewolucyjne, wspierały tę siłę. Stowrzyli to, co zostało nazwane ‘Federacją Barykad’. Bojowcy, nieugięcie broniący tych barykad, reprezentowali je Komitetach Rewolucyjnych. [Paz, Op. Cit., str. 450-1]

Następnie trzebaby było zorganizować spotkanie delegatów z różnych miejsc pracy (wcześniej uzwiązkowionych lub nie), by stworzyć, powtarzając cytat z Bakunina, “federalny Sojusz wszystkich organizacji pracowniczych“, który “tworzyłby Komunę” i uzupełniał “federację barykad” [Op. Cit., str. 170] Mówiąc bardziej współczesnym językiem, federację rad pracowniczych połączoną z federacją bojówek pracowniczych i zgromadzeń sąsiedzkich. W przeciwnym razie przegrana była zarówno rewolucja jak i wojna z Franco. Mniejszość anarchistów jasno widziała wtedy takie wolnościowe rozwiązanie, ale niestety była to mniejszość. Przykładowo członkowie grupy Nosotros, między innymi Durruti, sądzili, że “trzeba było pójść dalej niż sojusz CNT z partiami politycznymi i utworzyć prawdziwą organizację rewolucyjną. Organizację, która spoczywałaby bezpośrednio w rękach związków zawodowych barcelony i katalonii i Komitetów Rewolucyjnych. Razem te grupy tworzyłyby Zgromadzenie Regionalne, będące organem wykonawczym rewolucji.” [Paz, Op. Cit., str. 471] Taki rozwój wypadków, wprowadzający podstawowe założenia anarchizmu (i jak wyjaśniono w majowej rezolucji CNT wolnościowego komunizmu) nie był niemożliwy. Ostatecznie, jak zobaczymy, CNT-FAI zorganizowała się w ten sposób w Aragonii.

Obawa, że Katalonia byłaby odcięta od reszty republiki była po pierwsze w głowach wielu członków CNT i FAI. Obawy, że wprowadzenie wolnościowego komunizmu doprowadziłoby do bratobójczej wojny pomiędzy antyfaszystami (przysługując się Franco), były realne. Niestety wyciągnięty z nich wniosek, by wygrać wojnę z Franco przed rewolucją, był błędny. Ostatecznie doszło do wojny domowej w ramach Republiki, gdy tylko państwo odzyskało siły na tyle, by ją zacząć. Podobnie było z obawą blokady wprowadzonej przez obce rządy. I tak do niej doszło, co potwierdza analizę działaczy takich jak Durruti.

Zorganizowanie porządnego, pełnego spotkania delegatów w pierwszych dniach rewolucji pozwoliłoby na przedyskutowanie wszystkich kwestii i sugestii między wszystkimi członkami CNT i być może podjęto by inną decyzję w kwestii współpracy. Ostatecznie wielu członków CNT wprowadzało w życie anarchistyczną poliykę walcząc z faszyzmem na drodze wojny rewolucyjnej. Widać to w ignorowaniu decyzji o “przełożeniu” rewolucji na rzecz wojny z faszyzmem przez masy członków CNT i FAI. W całej republikańskiej hiszpanii pracownicy i rolnicy rozpoczęli ekspropriacje ziemi i kapitału wprowadzając w nich samorząd pracowniczy. Robili to z własnej inicjatywy. Możliwe też, o czym mówimy w następnej sekcji, że przetrwałaby jedność pomiędzy antyfaszystami i podjętoby te same decyzje.

Tak czy inaczej, kierownictwo CNT popełniło dwa błędy sądząc, że może przesunąć rewolucję na czas po wojnie. Po pierwsze, powinni wiedzieć, że ich członkowie nie zrezygnują łatwo z tej okazji na wprowadzenie wolnościowych idei, czyniąc ich decyzję nieistotną (a odpowiedziedź etatystów nieuniknioną). Po drugie, odrzucili swoje anarchistyczne idee, nie rozumiejąc, że walka z faszyzmem nigdy nie będzie skuteczna bez aktywnego udziału klasy pracującej. Takiego udziału nie dało się osiągnąć uznając wojnę za ważniejszą od rewolucji i działając w ramach odgórnych struktur lub w ramach państwa.

Błąd CNT, choć zrozumiały, nie może być usprawiedliwiony, skoro konsekwencje przewidziało wcześniej wielu anarchistów, w tym Kropotkin. Kilkadziesiąt lat wcześniej w eseju na temat Komuny Paryskiej rosyjski anarchista obalił oba założenia kierownictwa CNT – po pierwsze, postawienie wojny przed rewolucją i, po drugie, założenie, że można prowadzić walkę za pomocą struktur autorytarnych lub państwa. Uderza prosto w mentalność i logikę tych, którzy mówili “najpierw upewnijmy się co do zwycięstwa, a potem zobaczymy”:

“Upewnijmy się co do zwycięstwa! Tak, jak by można było przetransformować społeczeństwo w wolną komunę nie kładąc ręki na własności! Tak, jak by można było pokonać przeciwnika mimo że wielkie masy ludzi nie są bezpośrednio zainteresowane zwycięstwem rewolucją, zdobyciem materialnego, moralnego i intelektualnego dobrobytu dla wszystkich! Chcieli utrwalić komunę przekładając rewolucję, podczas gdy jedyną efektywną drogą było utrwalenie komuny na drodze rewolucji!” [Words of a Rebel, str. 97]

Jak przekonało się CNT, Kropotkin miał rację. Czękając na zwycięstwo w wojnie zosali pokonani (jak sugerował Abel Paz, hiszpańscy pracownicy “powinni budować nowy świat, by zapewnić sobie zwycięstwo i go bronić” [Op. Cit., str. 451]). Kropotkin wskazywał również nieuniknione skutki takich działań CNT , jak współpraca i udział w organach przedstawicielskich:

“Paryż […] wysłał swoich oddanych synów do Hotel-de-Ville [do ratusza]. Unieruchomieni przez kajdany biurokracji, zmuszeni dyskutować, kiedy potrzebne były działania i straciwszy wrażliwość, jaką dawał stały kontakt z masami, stali się bezsilni. Sparaliżowani przez odległość od serca rewolucji – ludu – sami sparaliżowali inicjatywę ludową.” [Op. Cit., str. 97-8]

Właśnie to w skrócie stało się z czołowymi działaczami CNT, którzy współpracowali z państwem. Kropotkin miał rację, podobnie jak teoria anarchizmu od Bakunina w przód. Jak twierdził Vernon Richards, “nie ma wytłumaczenia” dla decyzji CNT, ponieważ “nie były to błędy w ocenie sytuacji ale odrzucenie zasad CNT” [Op. Cit., str. 41-2]. Trudno winić teorię anarchizmu za decyzje CNT, gdy teoria wspiera przeciwne decyzje. To, że przeciwnicy anarchizmu powołują się na cytat z Garcii Olivera z 1937, by wyciągać wnioski na temat teorii anarchizmu, świadczy raczej o ich własnej polityce niż o anarchizmie!

Ponadto, doświadczenie Hiszpanii potwierdza teorię anarchizmu nie tylko negatywnie, ale i pozytywnie poprzez stworzenie Regionalnej Rady Obrony Aragonii. Radę Aragonii powołano na spotkaniu delegatów ze związków zawodowych CNT, kolektywów wiejskich i kolumn wojskowych, by bronić nowego społeczeństwa opartego na wolnym komunizmie, które budowali mieszkańcy Aragonii. Na spotkaniu postanowiono też naciskać na stworzenie Narodowego Komitetu Obrony, który łączyłby ciała lokalne zorganizowane na podobnych zasadach jak to w Aragonii. Durruti podkreślał, że kolektywy “musiały tworzyć własne środki samoobrony a nie polegać na kolumnach wojsk wolnościowców, które opuszczą Aragonię z rozwojem wojny. Musiały się koordynować, jednak ostrzegał je też przed stworzeniem antyfaszystowskiego frontu politycznego, jaki istniał w innych częściach Hiszpanii. Nie mogą popełniać tych samych błędów, które popełniono gdzie indziej […] Zgromadzenie ludowe musi być niezależne.” Po lokalnym zgromadzeniu CNT bojownicy postanowili “powołać Komitet Obrony Aragonii i Federację Kolektywów Aragonii.” [Paz, Op. Cit., str. 540-1] To pokazuje fałszywość twierdzenia, że anarchizm poniósł klęskę podczas hiszpańskiej wojny domowej. W Aragonii CNT trzymało się zasad anarchizmu, obalając zarówno państwo, jak kapitalizm. Gdyby tak się stało w Katalonii, może wojna domowa skończyłaby się inaczej.

Zgodność tego co miało miejsce w Aragonii z ideami anarchizmu i rezolucją CNT z Saragossy 1936 jest oczywista. Powstanie Regionalnej Rady Obrony potwierdziło wierność zasadom wolnościowego komunizmu. Takie pryncypialne działania na rzecz zmian społecznych i ekonomicznych zadają kłam twierdzeniom, że hiszpańska wojna domowa wskazuje na upadek anarchizmu. Ostatecznie w Aragonii CNT działała w zgodzie z teorią anarchizmu, jak i własną historią i polityką. Powstała tam federacja organizacji pracowniczych, za jaką argumentował Bakunin. Porównanie Katalonii i Aragonii pokazuje słabość argumentu Stacka. Ta sama organizacja, prowadząca taką samą politykę, ale osiągająca różne skutki. Jak można winić idee anarchizmu za to, co się stało w Katalonii, podczas gdy zostały wprowadzone w Aragonii? Nie da się tego logicznie obronić, nie dziwi więc, że marksiści zwykle nie wspominają o Aragonii, mówiąc o anarchizmie w czasie hiszpańskiej wojny domowej.

Dlatego działania CNT w czasie wojny domowej nie dyskredytują anarchizmu, ale pokazują, że anarchiści, jak wszyscy, w trudnych warunkach mogą podejmować złe decyzje. Nie dziwi, że marksiści zawsze wskazują na ten moment w historii anarchizmu, bo był to fatalny błąd. Jak jednak anarchizm mógł “zawieść” podczas rewolucji hiszpańskiej, skoro był ignorowany w Katalonii (w strachu przed faszyzmem) i wprowadzany w życie w Aragonii? Jak można twierdzić, że winę ponosi polityka anarchizmu, gdy dokładnie ta sama polityka utworzyła Radę Aragonii? Nie można. Mówiąc krótko, hiszpańska wojna domowa to przypadek porażki pewnych anarchistów, którzy nie wprowadzili swoich idei w życie w trudnej sytuacji, a nie porażki anarchizmu. Jak podnosiła Emma Goldman, “pomysł, że coś jest nie tak z anarchizmem […] bo głównym towarzyszom w Hiszpanii nie udało się wprowadzić anarchizmu wydaje się naprawdę błędnym rozumowaniem […] Porażka jednej czy kilku jednostek nigdy nie odbiera głębi i prawdy idei.” [Vision on Fire, str. 299]

Wykorzystywania katalońskiego CNT do tworzenia sądów ogólnych anarchizmie jest błędne, bo, po pierwsze, wymaga pominięcia obiektywnych warunków, w jakich podjęto decyzję i, po drugie, ignoruje teorię i historię anarchizmu. Sprawia też wrażenie, że anarchizm jako teorię rewolucyjną trzeba oceniać na podstawie jednego tylko wydarzenia w jego historii. Doświadczenia machnowszczyzny na Ukrainie, USI i UAI w okupacjach fabryk w 1920, walka z faszyzmem we Włoszech, powstania CNT w latach 30-tych, Rada Aragonii powstała w czasie rewolucji hiszpańskiej i tak dalej, wszystko to jest pomijane. Niezbyt to przekonujące, choć wygodne dla marksistów. Jak jasno pokazują doświadczenia machnowszczyzny i Rady Katalonii, anarchizm był z sukcesem wprowadzony na wielką skalę, zarówno politycznie jak ekonomicznie, w warunkach rewolucyjnych.

Równie błędne są wszelkie próby sugerowanie, że ci anarchiści, którzy pozostali wierni wolnościowej teorii, w jakiś sposób ją przez to odrzucili i skierowali się w stronę marksizmu. Zwykle mówią tak o anarchistycznej grupie Przyjaciół Durrutiego (PD). Cytując Pata Stacka:

“Co ciekawe, hiszpańską grupą anarchistyczną, która stworzyła najbardziej rozbudowaną krytykę, byli Przyjaciele Duruttiego [sic!]. Jak wskazuje [trockiska] Felix Morrow, ‘Byli przykładem świadomego zerwania z antyetatyzmem tradycyjnego anarchizmu. Jasno wskazali potrzebę demokratycznych organów włądzy, junt lub sowietów, w obaleniu kapitalizmu i potrzebę państwowych środków represji przeciw kontrrewolucji.’ Hiszpańscy anarchiści nie rozumieli, że to był ten trudny wybór, władza pracowników lub władza kapitalistów i reakcja.” [Op. Cit.]

To, że Stack nie zadał sobie nawet trudu poprawnie napisać nazwiska Durrutiego pokazuje, jak poważnie należy traktować tę analizę. PD było grupą anarchistów w ramach CNT i FAI, która, jak spora mniejszość innych, twardo i konsekwentnie sprzeciwiała się polityce antyfaszystowskiej jedności. Jest to raczej świadomy powrót do anarchizmu niż “świadome odejście”. Jasno to widać, kiedy porównamy ich argumenty i argumenty Bakunina. Jak zapisał Stack, PD argumentowało na rzecz “junt” w obalaniu kapitalizmu i na rzecz obrony przeciwko kontrrewolucji. Za tym właśnie argumentowali rewolucyjni anarchiści od czasów Bakunina (zobacz więcej w sekcji H.2.1). Zgodność idei PD z polityką CNT sprzed wojny domowej i ideami rewolucyjnego anarchizmu jest jasna. A więc PD argumentowało na rzecz powrotu do tradycyjnych pozycji anarchizmu i nie sposób twierdzić, że od nich odeszli. Stack i Morrow rozumieliby to, gdyby wiedzieli cokolwiek o anarchizmie.

Porażką hiszpańskich anarchistów nie był “trudny wybór” pomiędzy “władzą pracowników” a “kapitalistyczną władzą” ale raczej zły wybór w prawdziwym dylemacie pomiędzy wprowadzeniem anarchizmu (co, z definicji, opierało się na władzy pracowników, organizacji i samozarządzaniu) a współpracą z innymi grupami antyfaszystowskimi w walce z większym wrogiem, jakim był Franco (a.k.a z faszystowską reakcją). Brak zrozumienia tych kwestii ze strony Stacka wskazuje, że po prostu nie docenia dynamiki hiszpańskiej rewolucji i woli abstrakcyjne frazesy od poważnej analizy problemów, przed jakimi stawała. Kończy podsumowując:

“Najważniejsza lekcja jest taka […], że jakiekolwiek ideały czy dobre instynkty mogą mieć pojedynczy anarchiści, anarchizm, zarówno w słowie jak i w czynie, nie zapewnia sprawnego narzędzia wyzwolenia ludzkości. Tylko marksizm, widzący centralność klasy pracującej pod kierownictwem partii politycznej, może doprowadzić klasę pracującą do zwycięstwa.” [Op. Cit.]

Dobrym antidotum na takie twierdzenia jest cytat z Trockiego o tym, co powinni zrobić hiszpańscy anarchiści. W jego słowach: “Liderzy CNT nie chcieli dyktatury dla siebie, zostawili więc wolne miejsce dla dyktatury stalinowskiej. Niezbyt to dobry przykład “władzy pracowników”! Lub, jak powiedział wcześniej w tym samym roku, “partia rewolucyjna przejmując władzę (do czego anarchistyczni przywódcy nie byli zdolni, mimo bohaterstwa anarchistycznych pracowników), wciąż nie jest w żadnym razie nie ma całkowitej władzy nad społeczeństwem.” Ostatecznie dla Trockiego porażka rewolucji hiszpańskiej potwierdzała truizm, że “rewolucyjna dyktatura partii proletariatu […] jest obiektywną potrzebą […] Partia rewolucyjna (awangarda), która rezygnuje ze swojej dyktatury, oddaje masy kontrrewolucji.” Zamiast jak anarchiści przypisywać kluczową rolę radom pracowników Trocki uważał za kluczowy czynnik partię, a nawet “dyktaturę partyjną”. [podkreślenia nasze, Writings of Leon Trotsky 1936-37, str. 514, str. 488 i str. 513]Takie ciała w najlepszym wypadku doprowadziłyby do władzy partii i po prostu były dla niej przykrywką. (zobacz sekcję H.3.8)

To jasne, że dominujący wtedy marksista nie opowiadał się za “centralną rolą klasy pracującej pod kierownictwem partii politycznej”. Opowiadał się za dyktaturą partii “rewolucyjnej” nad klasą pracującą. Zamiast widzieć klasę pracującą jaką centralną dla działania rewolucyjnego ustroju, Trocki widział w tej roli partię. Jakie “zwycięstwo” można osiągnąć, jeśli partia ma dyktatorską władzę nad klasą pracującą i “pełnię władzy” nad społeczeństwem? Po prostu takie, które prowadzi do stalinizmu. Zamiast widzieć organizacje klasy pracującej jako środek przejęcia kierowania społeczeństwem przez pracowników, lininiści widzą dla nich rolę czysto instrumentalną – narzędzie do przejęcia władzy przez partię. Rewolucja rosyjska nie pozostawiła wątpliwości, że w konflikcie pomiędzy władzą pracowników a władzą partii leniniści stłumią tą pierwszą, by ucementować drugą.

Parafrazując Stacka, najważniejszą lekcją rewolucji zarówno rosyjskiej jak i hiszpańskiej jest to, że niezależnie od idei i dobrych instynktów pojedynczych leninistów, leninizm, tak w teorii jak i w praktyce, nie zapewnia skutecznego narzędzia wyzwolenia ludzkości. Tylko anarchizm, dostrzegający główną rolę samozarządzania klasy pracującej walką klasową i rewolucją, może stworzyć prawdziwe wolne, socjalistyczne społeczeństwo.

Na koniec, możnaby twierdzić, że nasza krytyka typowych ataków leninistów na hiszpański anarchizm jest podobna do tej, jaką leniniści usprawiedliwiają bolszewicki autorytaryzm podczas rewolucji w Rosji. Ostatecznie leniniści tacy jak Stack wskazują na obiektywne warunki stojące przed władzą Lenina – izolację, wojnę domową, problemy ekonomiczne – jako usprawiedliwienie ich działań represyjnych. Podobieństwo jest jednak bardzo niewielkie, ponieważ porażka rewolucji w Hiszpanii wynikła z nie wprowadzenia w życie wszystkich swoich idei przez anarchistów, a w rosji z tego, że bolszewicy wprowadzili swoją ideologię. Trudności rosyjskiej rewolucji popchnęły bolszewików dalej drogą, którą już szli (nie wspominając, że ideologia bolszewików znacząco przyczynia się do zwiększania wielu z tych problemów). Jak mówimy w sekcji H.6, mniemanie że “obiektywne warunki” tłumaczą tyranię bolszewików jest zwyczajnie nieprzekonujące, szczególnie biorąc pod uwagę rolę, jaką odegrała w tym procesie ich ideologia.

Reasumując, doświadczenie rewolucji Hiszpanii pokazuje nie porażkę anarchizmu, a anarchistów, którym nie udało się wprowadzić swoich idei w życie. W obliczu ekstremalnie trudnych warunków poświęcili swoje idee w imię antyfaszystowskiej jedności. Te kompromisy raczej potwierdziły niż obaliły teorię anarchizmu, ponieważ doprowadziły do porażki zarówno w rewolucji, jak i w wojnie domowej.

I.8.10 Dlaczego CNT współpracowało z państwem?

Jak wiadomo we wrześniu 1936 CNT przyłączyło się do katalońskiego rządu, następnie w listopadzie do rządu centralnego. Był to skutek decyzji z 21 lipca, by nie mówić o wolnościowym komunizmie przed pokonaniem Franco. Innymi słowy, by współpracować innymi antyfaszystowskimi partiami i związkami zawodowymi. Początkowo ta decyzja dotyczyła zgody CNT na udział w „Centralnym Komitecie Antyfaszystowskich Bojówek”, zaproponowanym przez lidera katalońskiego rządu, Louisa Companysa. W jego skład wchodzili przedstawiciele różnych antyfaszystowskich partii i grup. Odtąd oficjalne dołączenie CNT do rządu było tylko kwestią czasu, ponieważ nie było innych możliwości koordynowania działań (zobacz sekcję I.8.13).

Powstaje pytanie, dlaczego CNT zdecydowało się współpracować z państwem, porzucić swoje zasady i, na swój sposób, przyczynić się do kontrrewolucji i porażki wojennej. To ważne pytanie. Marksiści zawsze je przywołują w kłótniach z anarchistami czy atakach na anarchizm. Czy to, że CNT nie udało się wprowadzić anarchizmu po 19 lipca oznacza, że polityka anarchizmu jest błędna? Czy raczej doświadczenia CNT i FAI w czasie hiszpańskiej rewolucji są porażką anarchistów a nie anarchizmu, błędem popełnionym w obiektywnie trudnych warunkach, z którego anarchiści wyciągnęli wnioski? Anarchiści naturalnie argumentują za tym drugim. Innymi słowy, jak twierdzi Vernon Richards, „podstawą [takiej] krytyki jest nie to, że doświadczenia z Hiszpanii ukazały nierealność anarchistycznych idei, ale to, że hiszpańscy anarchiści i syndykaliści nie wprowadzili swoich teorii w praktykę, zamiast tego przyjmując taktyki wroga.” [Lessons of the Spanish Revolution, str. 14]

Dlaczego więc CNT współpracowało z państwem podczas hiszpańskiej wojny domowej? Ogólnie rzecz ujmując wynikło to raczej nie z błędności anarchistycznych teorii (jak często twierdzą marksiści), a z sytuacji, z jaką mierzyli się katalońscy anarchiści po 20 lipca. Do tych decyzji nakłoniły przywódców wojskowych CNT i FAI obiektywne warunki, decyzji, które później usprawiedliwiali błędnie nadużywając teorii anarchizmu.

Z czym mierzyli się katalońscy anarchiści po 20 lipca? Mówiąc krótko była to dezorientująca sytuacja, jak jasno stwierdza raport CNT dla Międzynarodowego Porozumienia Pracowników:

“Walencja była bezbronna i niepewna […] W Madrycie byliśmy w mniejszości. Nie wiedzieliśmy, jaka była sytuacja w Andaluzji […] Nie było żadnych wieści z północy i wyszliśmy z założenia, że reszta Hiszpanii jest w rękach faszystów. Wróg był w Aragonii, u wrót Katalonii. Nerwowość zagranicznych urzędników konsularnych skutkowała obecnością wielkiej ilości statków wojskowych wokół naszych portów”. [cytat za Jose Peirats, Anarchists in the Spanish Revolution, str. 180]

Anarchistyczny historyk Jose Peirats zauważył, że według raportu “CNT miało pełną kontrolę nad Katalonią 19 lipca 1936, ale było słabsze w Walencji czy centralnej Hiszpanii zdominowanej przez rząd centralny i tradycyjne partie. Na północy Hiszpanii sytuacja była niejasna. CNT mogło samodzielnie przeprowadzić ‘prawdopodobnie zwycięską’ insurekcję, ale takie przedsięcie prowadziłoby do walki na trzy fronty: przeciw faszystom, rządowi i zagranicznemu kapitalizmowi. Wobec wielkiej trudności takiego przedsięwzięcia współpraca z innymi grupami antyfaszystowskimi była jedyną alternatywą.” [Op. Cit., str. 179] Cytując raport CNT:

“CNT zachowało się bardzo odpowiedzialnie w obliczu trudnego wyboru: kompletnie zniszczyć państwo w katalonii, wypowiedzieć wojnę rebeliantom [tj. Faszystom], rządowi i zagranicznemu kapitalizmowi, przyjmując pełną kontrolę nad katalońskim społeczeństwem; lub dzielić się obowiązkami rządowymi z innymi antyfaszystowskimi frakcjami.” [cytat za Robert Alexander, The Anarchists in the Spanish Civil War, vol. 2, str. 1156]

Ponadto, jak później podnosił Gaston Leval, biorąc pod uwagę, że „główną troską” większości mieszkańców było „pokonanie faszystów […] gdyby anarchiści wystąpili przeciw państwu, wzbudziliby wrogość […] większości ludzi, którzy oskarżyliby ich o współpracę z Franco”. Przeprowadzenie anarchistycznej rewolucji najprawdopodobniej skutkowałoby również „natychmiastowym zamknięciem granic i blokadą morską zarówno przez faszystów jak państwa demokratyczne. Kompletnie odciętoby dostęp do broni a anarchistom słusznie przypisanoby odpowiedzialność za katastrofalne tego skutki.” [The Anarchist Collectives, str. 52 i str. 53]

Choć zwolennicy Lenina i Trockiego stale zwracają uwagę na obiektywne warunki, w jakich ich bohaterowie podejmowali decyzje podczas rewolucji rosyjskiej, rzadko zauważają warunki, z jakimi mierzyli się hiszpańscy anarchiści 20 lipca 1936. Wydaje się hipokryzją tłumaczyć rosyjską wojną domową wszystkie zbrodnie bolszewików przeciw klasie pracującej (ludzkość w rzeczy samej), milcząc o siłach, z jakimi mierzyło się CNT-FAI na początku hiszpańskiej wojny domowej. Rzadko wspomina się, że gdyby CNT postanowiło wprowadzić w Katalonii wolnościowy komunizm, musiałoby zmierzyć się z faszystami (dowodzącymi większością hiszpańskiej armii), rządem republikańskim (dowodzącym resztą) i tymi sekcjami w Katalonii, które popierały republikę. Co więcej, decyzję o współpracy podjęto bezpośrednio po upadku powstania wojskowego w Barcelonie – sytuacja w pozostałej części kraju była niejasna, a rewolucja społeczna dopiero się zaczynała. Stuart Christie wskazuje dylemat, przed jakim stanęło kierownictwo CNT:

Wyższe komitety CNT-FAI-FIJL w Katalonii stanęły przed dylematem: rewolucja społeczna, faszyzm czy burżuazyjna demokracja. Mogli poświęcić się rozwiązaniom, jakie oferowała rewolucja społeczna, pomimo trudności związanych z jednoczesną walką z faszystami i międzynarodowym kapitalizmem, lub ze strachu przed faszystami (lub ludem), poświęcić swoje anarchistyczne zasady i cele rewolucyjne, stając się częścią burżuazyjnego państwa […] W dalekich od idealnych warunkach i woląc porażkę od być może pyrrusowego zwycięstwa, katalońskie dowództwo anarchistów odrzuciło anarchizm z praktycznych przyczyn i wykreśliło ze swoich celów transformację społeczną Hiszpanii.

Jednak przywódcy CNT-FAI nie rozumieli, że decyzja o wprowadzeniu lub nie wolnościowego komunizmu nie należała do nich. Anarchizm nie był czymś, co możnaby przenieść z teorii w praktykę za pomocą dekretu organizacji […] Spontaniczny ruch oporu 19 lipca wypracował własne kierunki polityczne.” [We, the Anarchists!, str. 99]

Biorąc pod uwagę, że profaszystowska armia nadal kontrolowała co najmniej jedną trzecią Hiszpanii (w tym Aragonię) i że CNT nie było główną siłą w centralnej i północnej Hiszpanii uznano, że wojna na trzy fronty tylko przysłużyłaby się Franco. Ponadto było wysoce prawdopodobne, że wprowadzając wolnościowy komunizm w Katalonii, Aragonii i gdzie indziej, bojówki robotnicze i samozarządzany przemysł straciłyby dostęp broni, zasobów i pieniędzy. W późniejszych komentarzach Abad de Santillán o tym, dlaczego CNT przyłączyło się do rządu, widać, że izolacja była realnym problemem:

“Komitet Wojskowy gwarantował zwierzchnictwo uzbrojonego ludu […] ale mówiono nam i powtarzano do znudzenia, że jak długo będziemy chcieli to zwierzchnictwo zachować, a więc jak długo będziemy naciskać na wspieranie władzy ludu, broń nie dotrze do Katalonii ani nie dostaniemy obcej waluty, by zakupić broń zza granicy, ani nie będą dostarczone surowe materiały dla naszego przemysłu. A skoro porażka w wojnie oznaczała stracenie wszystkiego i powrót do państwa podobnego Hiszpanii Fryderyka VII, i w przekonaniu, że energia nasza i naszych ludzi nie mogłaby kompletnie zniknąć z życia w nowej ekonomii, zamknęliśmy Komitet Wojskowy i przyłączyliśmy się do rządu Katalonii.” [cytat za Christie, Op. Cit., str. 109]

Zdycydowano się współpracować i odłożyć podstawowe założenia anarchizmu do końca wojny. Fatalny błąd, ale zrozumiały w warunkach w jakich go popełniono. Podkreślmy, że to nie usprawiedliwienie decyzji, raczej wyjaśnienie jej i umieszczenie w kontekście. Ostatecznie doświadczenie wojny domowej jest takie, że republikę zwalczały zarówno “demokratyczne” jak faszystowskie rządy, samoorganizowane bojówki i kolektywy były odcinane od zasobów i pieniędzy, a kiedy państwo czuło się wystarczająco silne, by usiłować zniszczyć CNT, jego członków i półrewolucję, jaką przeprowadzali, musiały walczyć na dwa fronty. Większość członków CNT nie sądziła, że w obliczu zagrożenia faszyzmu liberałowie, prawicowi socjaliści i komuniści woleliby podkopywać antyfaszystowską walkę atakując CNT. Mylili się i w tym wypadku historia pokazała, że Durruti miał całkowitą rację:

“Dla nas jest to kwestia zniszczenia faszyzmu raz na zawsze. Tak, również pomimo rządu.Żaden rząd na świecie nie zwalcza faszyzmu do końca. Kiedy burżuazja czuje, że władza wymyka się jej z rąk, odbija w kierunku faszyzmu, by ją zachować. Liberalny rząd Hiszpanii już dawno mógł odebrać elementom faszystowskim jakiekolwiek znaczenie. Wolał iść na kompromisy i flirtować z faszyzmem. Nawet teraz są w tym rządzie osoby, które chcą być wyrozumiałe wobec rebeliantów. Wiesz, nigdy nie wiadomo – zaśmiał się – obecny rząd może jeszcze potrzebować tych rebelianckich sił, by zniszczyć ruch pracowniczy…

Wiemy, czego chcemy. Dla nas nic nie znaczy, że gdzieś tam jest Związek Radziecki, dla którego pokoju i wygody Stalin poświęcił faszystowskim barbarzyńcom pracowników Niemiec i Chin. Chcemy rewolucji w Hiszpanii dziś, nie może po kolejnej wojnie europejskiej. Dziś Hitler i Mussolini powinni się dużo bardziej obawiać naszej rewolucji niż całej Armii Czerwonej. Dajemy przykład niemieckiej i włoskiej klasie pracującej, jak postępować z faszyzmem.

Nie oczekuję żadnego wsparcia dla rewolucji wolnościowej od jakiegokolwiek rządu na świecie. Może konflikt interesów różnych imperializmów może mieć wpływ na naszą walkę. To całkiem możliwe […] Ale w szerszej analizmie nie oczekujemy wsparcia, nawet od naszego własnego rządu.”

“Jeśli zwyciężycie, będziecie mieć tylko ruiny”, powiedział [dziennikarz] van Paasen.

Durruti na to:„Zawsze żyliśmy w slumsach i dziurach w ścianach. Wiemy jak zapewnić sobie dach nad głową. Ponieważ, nie możecie zapominać, że potrafimy także budować. To my jesteśmy robotnikami, którzy zbudowali te wszystkie pałace i miasta, tu w Hiszpanii, w Ameryce i wszędzie indziej. My, robotnicy, potrafimy zbudować kolejne, które zajmą ich miejsce. I do tego lepsze. W najmniejszym stopniu nie boimy się ruin. Zamierzamy posiąść na własność ziemię. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Burżuazja mogłaby zniszczyć i doprowadzić do ruiny swój własny świat zanim zostawi ten etap historii za sobą. Niesiemy ze sobą nowy świat, tu, w naszych sercach. Świat ten dokonuje się w tej chwili.” [cytat za Vernon Richards, Lessons of the Spanish Revolution, str. 193-4f]

Ta chęć rozszerzania rewolucji nie dotyczyła tylko Durrutiego, jak widać w komunikacie przewodnictwa katalońskiego CNT z sierpnia 1936. Wyraża też obawy stojące za podjętymi decyzjami:

“Dotarły też raporty z innych regionów. Mówi się trochę o niecierpliwości niektórych towarzyszy chcących pójść dalej niż zniszczenie faszyzmu, ale w tej chwili ogólna sytuacja w Hiszpanii jest bardzo delikatna. W kwestiach rewolucyjnych Katalonia jest oazą Hiszpanii.

Nikt oczywiście nie może przewidzieć zmian, jakie mogą nastąpić po wojnie domowej i zdobyciu tej części Hiszpanii, którą nadal kontrolują zbuntowani reakcjoniści.” [cytat za Jose Peirats, Op. Cit., pp. 151-2]

Izolacja, nierówe poparcie dla wolnościowej rewolucji w różnych częściach Hiszpanii i zagrożenia faszyzmu to były realne problemy, ale nie usprawiedliwiają błędów ruchu wolnościowego. Największym z tych błędów było zapomnienie podstaw anarchistycznych idei i anarchistycznego podejścia do problemów stojących przed hiszpańskim społeczeństwem. Gdyby wprowadzono te idee, być może wynik wojny domowej i rewolucji byłby inny.

Podsumowując, choć decyzję o współpracy można zrozumieć (biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich ją podjęto), nie można jej usprawiedliwić w ramach teorii anarchistycznej. Przeciwnie, jak twierdzimy w następnej sekcji, próby dowództwa CNT, by usprawiedliwić tę decyzję w ramach zasad anarchizmu nie są przekonujące i trudno za nimi argumentować nie robiąc z anarchizmu farsy.

H.4 Czy Engels nie obalił anarchizmu w „O władzy”?

Zdecydowanie nie. Engels w (nie)sławnym eseju “O władzy” rzekomo miał obalić anarchizm, jak twierdzą marksiści. W rzeczy samej, jest on często uważany za prominentną pracę marksistowską do tego celu i często jest wspominana, gdy wpływy anarchistyczne rosną. Ale tak nie jest. W rzeczywistości jego esej jest zarówno błędny politycznie, jak i mylący. W związku z tym anarchiści_stki nie uważają, że Engels obalił anarchizm w swoim eseju, lecz po prostu wykazał się nieznajomością krytykowanych przez niego idei. Ignorancja ta w gruncie rzeczy polega na tym, że całe pojęcie władzy zostało inaczej zdefiniowane i zrozumiane przez Bakunina i Engelsa, co oznacza, że jego krytyka była błędna. Chociaż Engels mógł myśleć, że oboje mówią o tym samym, w rzeczywistości tak nie było.

Dla Engelsa wszystkie formy aktywności grupowej oznaczały podległość jednostek, które ją tworzą. Jak to ujął, “kto wspomina o wspólnym działaniu, mówi o organizacji“, a więc nie jest możliwe “posiadanie organizacji bez autorytetu“, ponieważ autorytet oznacza “narzucenie czyjejś woli innym […]“. władza zakłada podporządkowanie. [Marx-Engels Reader, s. 731 i 730] Biorąc to pod uwagę, Engels wziął na warsztat idee Bakunina, bo uważał je za sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, i chciał wykazać, że Bakunin nie wiedział o czym mówi. W rzeczywistości jednak, to Engels pokazał tu swój brak wiedzy.

Pierwszym błędem na koncie Engelsa jest to, że anarchiści_stki, jak widać w sekcji B.1, nie sprzeciwiają się wszelkim formom autorytetu. Bakunin wyraził się w tej kwestii bardzo jasno i zróżnicował rodzaje autorytetów, którym sprzeciwiał się tylko w pewnym stopniu. Na przykład, zadał pytanie “czy znaczy to, że odrzucam wszelkie autorytety?” i odpowiedział jasno: “Ależ nie“. Uznał on różnicę między byciem autorytetem (tzn. ekspertem od czegoś) – a byciem u władzy. Oznaczało to, że “jeśli kłaniam się przed autorytetem specjalistów i deklaruję gotowość do przestrzegania, w pewnym stopniu i tak długo, jak może mi się to wydawać konieczne, ich ogólnych wskazówek, a nawet poleceń, to dlatego, że ich autorytet nie jest mi narzucany przez nikogo […] Kłaniam się przed autorytetem specjalistów, bo podpowiada mi to mój rozsądek“. Podobnie argumentował, że anarchiści_stki “uznają wszelki naturalny autorytet i wszelki wpływ faktów na nas, ale żadne z praw; wszelki bowiem autorytet i wszelki wpływ praw, oficjalnie nam narzucony, natychmiast staje się kłamstwem i uciskiem“. Podkreślił, że “jedyną wielką i wszechmocną władzą, jednocześnie naturalną i racjonalną, jedyną, którą szanujemy, będzie duch zbiorowy i publiczny społeczeństwa opartego na równości i solidarności oraz wzajemnym szacunku wszystkich jego członków“. [The Political Philosophy of Bakunin, s. 253, 241 i 255]

Bakunin kontrastował to stanowisko z marksistami, których uważał za “mistrzów porządku społecznego budowanego od góry do dołu, zawsze w imię powszechnych wyborów i suwerenności mas, które obdarzają zaszczytem posłuszeństwa wobec swoich przywódców, swoich wybranych panów”. Innymi słowy, system oparty na przekazanych uprawnieniach, a więc hierarchicznej władzy. Wyklucza to masy z rządzenia sobą (jak w państwie), a to z kolei “oznacza dominację, a każda dominacja zakłada podporządkowanie mas i w konsekwencji ich eksploatację na rzecz jakiejś mniejszości rządzącej“.[Bakunin on Anarchism, s. 277]

Tak więc, choć Bakunin i inni anarchiści czasami twierdzili, że anarchiści_stki odrzucają “wszelkie autorytety“, to jednak, jak słusznie zauważa Carole Pateman, “traktują ‘autorytet‘ jako synonim ‘autorytaryzmu’, a więc utożsamiają ‘autorytet‘ z hierarchicznymi strukturami władzy, zwłaszcza państwowej. Niemniej jednak, ich praktyczne propozycje i niektóre z ich teoretycznych dyskusji przedstawiają inny obraz“. [The Problem of Political Obligation, s. 141] Widać to, gdy Bakunin zauważył, że “zasadą autorytetu” jest “wybitnie teologiczna, metafizyczna i polityczna idea, że masy, zawsze niezdolne do samorządności, muszą w każdej chwili poddać się dobroczynnemu jarzmowi mądrości i sprawiedliwości, która w taki czy inny sposób jest narzucona z góry“. [Marxism, Freedom and the State, s. 33] Oczywiście, pod pojęciem “zasady autorytetu” Bakunin rozumiał hierarchię, a nie organizację i konieczność zawierania porozumień (co obecnie nazywane jest samodzielnym zarządzaniem).

Bakunin ewidentnie nie sprzeciwiał się każdemu autorytetowi, ale raczej konkretnemu rodzajowi autorytetu, a mianowicie hierarhicznemu autorytetowi. Taki autorytet oddaje pełnię władzy w ręce kilku osób. Dla przykładu, praca najemna wytworzyła tego rodzaju władzę, “opartą na relacji między panem a niewolnikiem […] robotnik sprzedaje swoją osobę i swoją wolność na dany czas.” Państwo opiera się również na władzy hierarchicznej, a “ci, którzy rządzą” (tj. “ci, którzy kształtują prawa kraju, jak również ci, którzy sprawują władzę wykonawczą“) znajdują się w “wyjątkowej pozycji diametralnie przeciwnej do […] powszechnych aspiracji” do wolności. Ostatecznie “patrzą na społeczeństwo z wysokiej pozycji, w której się znajdują“, a więc “kto mówi o władzy politycznej mówi o dominacji” nad “mniej lub bardziej znacz częścią populacji“. [The Political Philosophy of Bakunin, s. 187 i 218]

Hierarchiczna władza jest zatem odgórna, scentralizowana i narzucona. Bakunin miał na myśli właśnie ten rodzaj władzy, kiedy twierdził, że anarchiści_stki “są w rzeczywistości wrogami wszelkiej władzy” a ona sama “zdeprawuje tych, którzy z niej korzystają, tak samo jak tych, którzy są zmuszeni do poddania się jej“. [Op. Cit., s. 249] Innymi słowy, “autorytet” [po ang. authority, stąd też w anglojęzycznej wersji tekstu bardziej wymowne staje się rozróżnienie między authority rozumianym jako władza, a authority rozumianym jako autorytet – przyp. tłum.] jest tu rozumiany jako “hierarchia” (lub “władza hierarchiczna”), jako narzucanie decyzji, a nie zgoda na przestrzeganie zbiorowych decyzji, które podejmuje się wspólnie z innymi, kiedy swobodnie się z nimi zrzesza. W miejsce tego rodzaju autorytetu, Bakunin zaproponował “naturalny autorytet” oparty na masach “rządzących sobą samodzielnie“. Nie sprzeciwiał się potrzebie łączenia się jednostek w grupy i zarządzania własnymi sprawami, lecz sprzeciwiał się idei, że współpraca wymaga hierarchii: „Stąd wynika, zarówno dla nauki, jak i dla przemysłu, konieczność podziału i zrzeszania się w pracy. Biorę i daję – takie jest ludzkie życie. Każdy jest autorytatywnym liderem i z kolei jest prowadzony przez innych. W związku z tym nie istnieje stała i ciągła władza, lecz ciągła wymiana wzajemnych, tymczasowych, a przede wszystkim dobrowolnych uprawnień i podporządkowania”. [Op. Cit., s. 353-4]

Ten rodzaj wolnego zrzeszania się byłby raczej wyrazem wolności niż (jak w strukturach hierarchicznych) jej zaprzeczenia. Anarchiści_stki odrzucają ideę dawania mniejszości (rządowi) prawa do podejmowania za nas decyzji. Władza powinna raczej spoczywać w rękach wszystkich, a nie skupiona w rękach nielicznych. Doskonale zdajemy sobie sprawę z konieczności wspólnego organizowania się, a zatem z konieczności trzymania się podjętych decyzji. Znaczenie solidarności w teorii anarchistycznej jest wyrazem tej świadomości. Istnieją jednak różne rodzaje organizacji. Nie można zaprzeczyć, że w kapitalistycznym miejscu pracy czy wojsku istnieje “organizacja” i “dyscyplina”, ale niewiele osób rozsądnych, jeśli w ogóle, twierdzi, że ta wyraźnie odgórna i hierarchiczna forma współpracy jest czymś, do czego należy dążyć, szczególnie jeśli próbuje się utworzyć wolne społeczeństwo. Nie można tego porównać do podejmowania i trzymania się wspólnej decyzji podjętej w drodze swobodnej dyskusji i debaty w ramach samozarządzającego się stowarzyszenia. Jak argumentował Bakunin:“Dyscyplina, wzajemne zaufanie i jedność są doskonałymi cechami, gdy są właściwie rozumiane i praktykowane, ale katastrofalne, gdy są nadużywane […] użycie słowa dyscyplina prawie zawsze oznacza z jednej strony despotyzm, a z drugiej ślepe automatyczne podporządkowanie się władzy […]Jestem wrogo nastawiony do [tej] autorytarnej koncepcji dyscypliny, niemniej jednak uznaję, że pewien rodzaj dyscypliny, nie automatycznej, ale dobrowolnej i inteligentnie rozumianej, jest i zawsze będzie konieczny, gdy większa liczba jednostek podejmie jakąkolwiek pracę lub działanie zbiorowe. W tych okolicznościach, dyscyplina jest po prostu dobrowolną i przemyślaną koordynacją wszystkich indywidualnych wysiłków na rzecz wspólnego celu. W momencie rewolucji, w samym środku walki, istnieje naturalny podział funkcji w zależności od predyspozycji każdej z nich, ocenianej i osądzanej przez całość zbiorową: jedni decydują, inni wykonują polecenia. Ale żadna funkcja nie pozostaje stała i nie pozostanie na stałe i nieodwracalnie uwiązana do danej osoby. Hierarchiczny porządek i awans nie zaistnieją, przez co władza wykonawcza dnia wczorajszego może stać się podwładną jutra. Nikt nie wzniesie się nad innymi, a jeśli się wzniesie, to na chwilę, po której się rozstąpi, tak jak fale na morzu cofające się do równego poziomu.W takim systemie władza, właściwie mówiąc, już nie istnieje. Władza jest rozproszona w zbiorowości i staje się prawdziwym wyrazem wolności każdego, wiernego i szczerego realizowania woli wszystkich […] to jest jedyna prawdziwa dyscyplina, dyscyplina niezbędna do organizacji wolności. To nie jest ten rodzaj dyscypliny głoszonej przez państwo […] która chce starej, rutynowej, automatycznej, ślepej dyscypliny. Bierna dyscyplina jest podstawą każdego despotyzmu[Bakunin on Anarchism, s. 414-5]

Najwyraźniej Engels źle zrozumiał anarchistyczną koncepcję wolności. Zamiast postrzegać ją jako zasadniczo negatywną, anarchiści_stki twierdzą, że wolność wyrażana jest na dwa różne, ale zintegrowane sposoby. Po pierwsze, mamy do czynienia z buntem, wyrazem sprzeciwu wobec władzy. To jest jej negatywny aspekt. Po drugie, istnieje zrzeszalność, wyrażanie autonomii poprzez pracę z równymi sobie. To jest jej pozytywny aspekt. W ten sposób Engels koncentruje się na negatywnym aspekcie idei anarchistycznych, ignorując te pozytywne, a więc maluje fałszywy obraz anarchizmu. Wolność, jak twierdził Bakunin, jest produktem zrzeszenia, a nie izolacji. To, jak grupa się organizuje, decyduje o tym, czy jest autorytarna, czy wolnościowa. Jeżeli osoby biorące udział w grupie zarządzają jej sprawami (w tym jakie rodzaje decyzji mogą być delegowane), wówczas grupa ta opiera się na wolności. Jeśli ta władza jest pozostawiona kilku osobom (wybranym lub nie), wówczas grupa ta jest zorganizowana w sposób autorytarny. Widać to na przykładzie argumentu Bakunina, że w społeczeństwie anarchistycznym władza musi być “rozproszona” w kolektywie. Oczywiste jest, że anarchiści_stki nie odrzucają potrzeby organizacji ani konieczności podejmowania i przestrzegania zbiorowych decyzji. Chodzi raczej o to, jak mają być podejmowane te decyzje – czy mają być one podejmowane od dołu, przez osoby, których dotyczą, czy też od góry, narzucone przez kilka osób sprawujących władzę.

Tylko sofista pomyliłby władzę hierarchiczną z władzą ludzi zarządzających własnymi sprawami. Niestosowne jest używanie pojęcia “autorytetu” w celu opisania dwóch przeciwstawnych pojęć jak: jednostki poddane autokratycznej władzy szefa i dobrowolną współpracę świadomych jednostek pracujących razem jak równy z równym. Pozbawionego świadomości posłuszeństwa rządzonej masy nie da się porównać ze zorganizowaną współpracą wolnych jednostek, ale to właśnie zrobił Engels. Pierwsze z nich charakteryzuje się hierarchiczną siłą i zamienianiem poddanego w automaty wykonujące ruchy mechaniczne bez woli i myśli. To drugie charakteryzuje się uczestnictwem, dyskusją i porozumieniem. Oba opierają się oczywiście na współpracy, ale twierdzić, że ta druga ogranicza wolność tak bardzo, jak ta pierwsza, to mylenie współpracy z przymusem. Wskazuje również na wyraźnie liberalną koncepcję wolności, wskazując jako negatyw zrzeszanie się z innymi, zamiast postrzegać je jako wyraz wolności. Jak mówił Malatesta:

Błąd podstawowy […] to przekonanie, że organizacja nie jest możliwa bez zwierzchnictwa. Organizacja, to znaczy zrzeszenie się w określonym celu, ze strukturą i środkami potrzebnymi do jego osiągnięcia, jest niezbędnym aspektem życia społecznego. Człowiek w izolacji nie może nawet żyć jak bestia […] W związku z tym, musząc łącz się z innymi ludźmi […] musi też podporządkować się woli innych (być zniewolonym) lub podporządkować innych swojej woli (być władcą) albo żyć z innymi w braterskiej zgodzie w interesie największego dobra wszystkich (być wspólnikiem). Nikt nie może uciec przed tą koniecznością”. [Errico Malatesta: His Life and Ideas, s. 84-5]

Dlatego też, organizacja jest “praktyką współpracy i solidarności” i jest “naturalnym i koniecznym warunkiem życia społecznego“. [Malatesta, Op. Cit., s. 83] Oczywiście nie chodzi o to, czy się organizujemy, ale jak to robimy. Oznacza to, że wg anarchistów Engels pomylił bardzo różne koncepcje. “Koordynacja jest sumiennie mylona z dowodzeniem, organizacja z hierarchią, zgoda z dominacją – w rzeczy samej, dominacja ‘nieunikniona‘.[Murray Bookchin, Towards an Ecological Society, s. 126-7]

Socjalizm będzie istniał tylko wtedy, gdy dyscyplina obecnie egzekwowana przez bicz w ręku szefa zostanie zastąpiona przez świadomą samodyscyplinę wolnych jednostek. To nie poprzez zmianę tego, kto trzyma bicz (z kapitalisty na “socjalistycznego” szefa), utworzymy socjalizm. Tylko poprzez rozbicie i wykorzenienie tego niewolniczego ducha dyscypliny i zastąpienie go samozarządzaniem, ludzie pracujący stworzą nową dyscyplinę, która będzie podstawą socjalizmu (mówił o tej dobrowolnej samodyscyplinie Bakunin). Jak Kropotkin pamiętnie to ujął: „Wychowując się w rodzinie właścicieli ziemskich, wszedłem w aktywne życie, jak wszyscy młodzi mężczyźni moich czasów, z dużą dozą pewności siebie w konieczności dowodzenia, rozkazywania, biczowania, karania i tym podobnych. Ale kiedy na wczesnym etapie musiałem zarządzać poważnymi przedsięwzięciami i mieć do czynienia z ludźmi i kiedy każdy ich błąd od razu prowadziłby do poważnych konsekwencji, zacząłem doceniać różnicę między działaniem na zasadzie dowodzenia i dyscypliny a działaniem na zasadzie wspólnego zrozumienia. Te pierwsze znakomicie sprawdzają się w paradzie wojskowej, ale nie są nic warte, jeśli chodzi o rozumienie życia, a cel można osiągnąć tylko przez ciężki wysiłek wielu zbieżnych chęci” [Memoirs of a Revolutionist, s. 202]

Najwyraźniej więc Engels nie obalił anarchizmu w swoim eseju. Raczej obalił chochoła, którego sam postawił. Kwestią sporną nigdy nie było to, czy pewne zadania wymagają współpracy, koordynacji, wspólnego działania i porozumienia. Kwestią było to, jak to osiągnąć. Jako taka, rozprawa Engelsa nie trafia w sedno. Zamiast zajmować się rzeczywistą polityką anarchizmu lub jego faktycznym rozumieniem słowa “autorytet”, zajął się raczej serią logicznych dedukcji, które wyciąga z fałszywych założeń dotyczących tej polityki. Esej Engelsa ukazuje, parafrazując ripostę Keynesa przeciwko von Hayekowi, szmirę, która może powstać, gdy bez odpowiedniego zgłębienia tematu bezwzględny logik sam ją wydedukuje wychodząc z błędnego początkowego założenia.

W przypadku działalności zbiorowej anarchiści_stki uznają potrzebę zawierania i trzymania się umów. Działalność zbiorowa wymaga oczywiście zbiorowego, czyli kolektywnego trybu podejmowania decyzji i organizacji. Engels miał rację tylko co do tego, że wysiłek grupy oznacza współpracę z innymi, na co Bakunin (jak każdy anarchista) zgodziłby się. Chodziło jednak o to, jak mają być podejmowane te decyzje, a nie czy powinny być, czy nie. Ostatecznie, Engels pomylił dobrowolną umowę z hierarchiczną relacją. Anarchiści takiego błędu nie popełniałają.

H.3.14 Czy marksiści wierzą w zarządzanie pracownicze?

Anarchiści_stki uważają, że zwykłe przypisywanie własności państwowej do socjalizmu jest błędne. Twierdzimy, że jest to tylko inna forma systemu najemnego, kapitalizmu, aczkolwiek państwo zastępuje kapitalistów, a więc własność państwowa, dla anarchistów_stek, jest po prostu kapitalizmem państwowym. Zamiast tego wzywamy do uspołecznienia opartego na samodzielnym zarządzaniu produkcją przez pracowników. Wolnościowi marksiści zgadzają się.

Niektórzy marksiści głównego nurtu twierdzą jednak, że dążą do połączenia własności państwowej z “kontrolą robotniczą”. Widać to na przykładzie Trockiego, który w 1938 r. argumentował za “kontrolą robotników […] przenikającą do wszystkich otwartych i ukrytych źródeł kapitalistycznej gospodarki […] kontrola pracowników staje się szkołą gospodarki planowanej. Na podstawie doświadczeń z kontroli, proletariat przygotuje się do bezpośredniego zarządzania upaństwowionym przemysłem, gdy nadejdzie godzina na tę ewentualność”. Dowodzi to, że nacjonalizacja (własność i kontrola państwa) nie jest “państwowym kapitalizmem”, ale raczej „kontrola jest pierwszym krokiem na drodze do socjalistycznego kierowania gospodarką”. [The Death Agony of Capitalism and the Tasks of the Fourth International, s. 73 i 74] To wyjaśnia, dlaczego wielu współczesnych leninistów wyraża głosy poparcia dla tego, co anarchiści_stki uważają za oczywisty oksymoron, a mianowicie “nacjonalizacji pod kontrolą robotników”.

Nie przekonuje nas to z dwóch powodów. Po pierwsze, ponieważ termin “kontrola robotnicza” u anarchistów i leninistów oznacza dwie radykalnie różne rzeczy. Po drugie, będąc u władzy Trocki opowiadał się za radykalnie odmiennymi pomysłami. Z tych powodów anarchiści_stki postrzegają leninowskie apele o “kontrolę robotników” jako sposób na zdobycie poparcia społecznego, apele, które będą ignorowane po osiągnięciu prawdziwego celu, władzy partyjnej: jest to przykład komentarza Trockiego, że “hasła, jak również formy organizacyjne powinny być podporządkowane wytycznym ruchu“. [Op. Cit., s. 72] Innymi słowy, zamiast wyrażać przywiązanie do idei robotniczej kontroli produkcji, marksistowskie użycie terminu “kontrola robotnicza” jest po prostu oportunistyczną techniką mającą na celu zapewnienie poparcia dla przejęcia władzy przez partię, a kiedy to zostanie osiągnięte, zostanie ona odrzucona na rzecz pierwszej części żądań, a mianowicie własności państwowej, a więc kontroli. Uważamy, że mamy na to wystarczająco dużo dowodów, o których wielu członków partii leninistycznych po prostu nic nie wie.

Najpierw zajmiemy się kwestią terminologii. Anarchiści_stki tradycyjnie używali terminu “kontrola pracowników”, aby oznaczać pełną i bezpośrednią kontrolę pracowników nad swoimi miejscami pracy i swoją pracą. Jednak po rewolucji rosyjskiej pojawiła się pewna dwuznaczność w stosowaniu tego terminu. Wynika to z faktu, że konkretne postulaty, które zostały podniesione podczas tej rewolucji, zostały przetłumaczone na język angielski jako “kontrola robotnicza”, podczas gdy w rzeczywistości rosyjskie znaczenie tego słowa (kontrolia) było znacznie bliższe “nadzorowi” lub “sterowaniu”. Tak więc termin “kontrola pracowników” jest używany do opisania dwóch radykalnie różnych koncepcji.

Widać to na przykładzie Trockiego, który twierdził, że pracownicy powinni „domagać się, jako sól tej ziemi, pracy w prywatnych przedsiębiorstwach zamkniętych w wyniku kryzysu. Kontrola pracowników w takim przypadku zostałaby zastąpiona przez bezpośrednie zarządzanie pracownikami”. [Op. Cit., s. 73] Dlaczego pracownicy zatrudnieni w otwartych firmach kapitalistycznych nie zostali uznani za odpowiednich do “bezpośredniego samozarządzania” nie jest wyjaśnione, ale faktem jest, że Trocki wyraźnie rozróżnia zarządzanie i kontrolę. Dla niego “kontrola robotnicza” oznaczała “nadzór robotniczy” nad kapitalistą, który zachował władzę. Hasło “kontroli pracowników nad produkcją” nie zostało więc zrównane z faktyczną kontrolą pracowników nad produkcją. Była to raczej “rodzaj ekonomicznej podwójnej władzy”, która oznaczała, że “własność i prawo do dysponowania pozostają w rękach kapitalistów”. Było to spowodowane tym, że „było oczywiste, że władza nie leży jeszcze w rękach proletariatu, w przeciwnym razie nie mielibyśmy kontroli nad produkcją przez państwo robotnicze, lecz kontrolę produkcji przez państwo robotnicze jako wprowadzenie do systemu produkcji państwowej na fundamencie nacjonalizacji“. [Trotsky, The Struggle Against Fascism in Germany, s. 91 i 92]

Jego wizja “kontroli pracowników” jako zwykłego nadzoru kapitalistycznych menedżerów i preludium do kontroli państwowej, a ostatecznie nacjonalizacji, znajduje się u Lenina. Zamiast postrzegać “kontrolę pracowników” jako pracowników bezpośrednio zarządzających produkcją, zawsze widział ją w kategoriach “kontrolowania” przez pracowników tych, którzy ją sprawowali. Oznaczało to po prostu „ogólnokrajową, wszechstronną, wszechobecną, najbardziej precyzyjną i sumienną rachunkowość produkcji i dystrybucji towarów”. Wyjaśnił, co ma na myśli, argumentując za „ogólnokrajową, wszechstronną kontrolą robotników nad kapitalistami”, którzy nadal będą zarządzać produkcją. Co istotne, uznał, że „aż dziewięć dziesiątych socjalistycznego aparatu” wymaganego do tego „ogólnokrajowego prowadzenia księgowości, ogólnokrajowej księgowości produkcji i dystrybucji towarów” zostanie osiągnięte poprzez nacjonalizację „wielkich banków”, które „są ‘aparatem państwowym’, który musimy doprowadzić do socjalizmu” (w istocie, uznano to za będące „czymś w naturze szkieletu społeczeństwa socjalistycznego”). Struktura ta zostałaby zaczerpnięta z kapitalizmu, ponieważ „nowoczesne państwo posiada aparat, który ma bardzo bliski związek z bankami i [biznesowymi] syndykatami […] aparat ten nie może i nie powinien być rozbity” [Collected Works, vol. 26, s. 105-107] Z czasem system ten stałby się w pełni socjalistyczny.

Tak więc to, co Leniniści rozumieją przez “kontrolę robotniczą”, różni się radykalnie od tego, co anarchiści_stki tradycyjnie rozumieją pod tym pojęciem (w rzeczy samej, różniło się ono radykalnie od definicji robotniczej, o czym świadczy rezolucja zdominowanego przez bolszewików Pierwszego Kongresu Związków Zawodowych, twierdząca, że „robotnicy źle rozumieją i błędnie interpretują kontrolę robotniczą”). [cytuje M. Brinton, The Bolsheviks and Workers’ Control, s. 32]). Z tego właśnie powodu od lat sześćdziesiątych XX wieku anglojęzyczni/e anarchiści_stki i inni/e libertariańscy_skie socjaliści_stki wyraźnie określali swoje cele mianem “workers’ self-management”, a nie “workers’ control”. Marksiści głównego nurtu nadal jednak używają tego ostatniego hasła, niewątpliwie, jak zauważamy w sekcji H.3.5, aby pozyskać członków, wprowadzając zamieszanie pojęciowe.

Po drugie, przyjrzyjmy się Rewolucji Rosyjskiej. Jak słusznie podsumowuje historyk S. A. Smith, partia bolszewicka „nie miała żadnego stanowiska w kwestii kontroli robotniczej przed 1917 rokiem. Komisje zakładowe wprowadziły hasło kontroli robotniczej produkcji zupełnie niezależnie od partii bolszewickiej. Przyjęcie zaczęło się dopiero w maju”. Jednakże Lenin użył „terminu [“kontrola pracowników”] w zupełnie innym znaczeniu niż w przypadku komitetów fabrycznych”. W rzeczywistości propozycje Lenina miały „na wskroś etatystyczny i centralistyczny charakter, podczas gdy praktyka komitetów zakładowych miała zasadniczo charakter lokalny i autonomiczny”.

Podczas gdy bolszewicy „związani z komitetami zakładowymi przypisywali odpowiedzialność za kontrolę pracowników nad produkcją głównie komitetom”, to „nigdy nie stało się to oficjalną polityką partii bolszewickiej”. W rzeczywistości „bolszewicy nigdy nie odstąpili przed czy po Październiku od zobowiązania się do etatystycznego, scentralizowanego rozwiązania chaosu gospodarczego. Spór pomiędzy dwoma skrzydłami ruchu socjalistycznego [tzn. Mienszewikami i Bolszewikami] nie dotyczył abstrakcyjnej kontroli państwa, ale tego, jakie państwo powinno koordynować kontrolę nad gospodarką: państwo burżuazyjne czy państwo robotnicze?”. Oni „nie sprzeciwili się radykalnie w konkretnych działaniach, za którymi opowiadali się w celu kontroli gospodarki”. Lenin „nigdy nie opracował koncepcji samodzielnego zarządzania pracowniczego. Nawet po październiku kontrola pracowników pozostała dla niego zasadniczo kwestią ‘inspekcji’ i ‘rachunkowości’ […] a nie jako niezbędne do przetworzenia procesu produkcji przez producentów bezpośrednich. Dla Lenina transformacja kapitalistycznych relacji produkcji została osiągnięta na poziomie centralnym, a nie na poziomie przedsiębiorstwa. Postęp w socjalizmie był gwarantowany przez charakter państwa i osiągany dzięki polityce państwa centralnego – a nie przez stopień władzy robotników na hali produkcyjnej”. [Red Petrograd, p. 153, 154, 159, i 228]

Tak więc bolszewicka wizja “kontroli robotniczej” była zawsze umieszczana w kontekście etatystycznym i była realizowana nie przez organizacje robotnicze, lecz przez państwowe instytucje kapitalistyczne. Nie ma to nic wspólnego z zarządzaniem przez samych pracowników i ich własne organizacje klasowe, za czym się opowiadamy. W maju 1917 r. Lenin opowiadał się za „ustanowieniem kontroli państwa nad wszystkimi bankami i połączeniem ich w jeden bank centralny, a także kontroli nad agencjami ubezpieczeniowymi i wielkimi syndykatami kapitalistycznymi”. [Collected Works, vol. 24, s. 311] Powtórzył to jeszcze w tym samym roku, argumentując, że „nowe środki kontroli zostały stworzone nie przez nas, ale przez kapitalizm na jego wojskowo-imperialistycznym etapie“, a więc „proletariat bierze swoją broń z kapitalizmu i nie ‘wymyśla’ ani ‘nie tworzy jej z niczego’. Celem było „obowiązkowe zrzeszanie się w stowarzyszeniach pod kontrolą państwa przez kontrolę państwa robotniczego“. [Op. Cit., vol. 26, s. 108 i 109] Do tego “państwowo-kapitalistycznego” systemu dodano komitety fabryczne, ale odegrały one w nim tylko bardzo niewielką rolę. Rzeczywiście, ten system kontroli państwa został zaprojektowany w celu ograniczenia uprawnień komitetów fabrycznych: „Jednym z pierwszych wydawanych przez rząd bolszewicki dekretów był dekret o kontroli robotniczej z 27 listopada 1917 roku. Na mocy tego dekretu kontrola pracowników została zinstytucjonalizowana […] Kontrola pracowników oznaczała utrzymywanie się prywatnej własności środków produkcji, choć z “zmniejszonym” prawem do rozporządzania nimi. Po nacjonalizacji fabryk organy kontroli robotniczej, komitety fabryczne, nie miały przekształcać się w organy zarządzania robotnikami. Hierarchiczna struktura pracy fabryki nie została zakwestionowana przez Lenina […] Dla bolszewickiego przywództwa przekazanie władzy klasie robotniczej oznaczało przekazanie władzy dla jej kierownictwa, czyli dla partii. Centralna kontrola była głównym celem bolszewickiego kierownictwa. Pospieszne utworzenie w dniu 1 grudnia 1917 r. VSNKh (Najwyższej Rady Gospodarki Narodowej), z konkretnymi zadaniami w dziedzinie gospodarki, było istotną wskazówką, że zarządzanie zdecentralizowane nie należało do projektów partii, a bolszewicy zamierzali przeciwstawić się centralnemu kierunkowi gospodarki do możliwej ewolucji kontroli pracowniczej w kierunku samozarządzania” [Silvana Malle, The Economic Organisation of War Communism, 1918-1921, s. 47]

Po objęciu władzy bolszewicy szybko odwrócili się nawet od tej ograniczonej wizji kontroli pracowników i opowiedzieli się za „jednoosobowym zarządzaniem”. Lenin przytoczył tę ideę pod koniec kwietnia 1918 r. i polegała ona na przyznaniu państwu „jednostkowej władzy dyktatorskiej (lub ‘nieograniczonych’ uprawnieniach)“. Wielkoskalowy przemysł wymagał „tysięcy podporządkowania swojej woli jednemu“, a więc rewolucja „wymaga”, aby „ludzie bezsprzecznie przestrzegali jednej woli przywódców pracy“. „Wyższe formy dyscypliny pracy” Lenina były po prostu hiperrozwiniętymi formami kapitalizmu. Rola robotników w produkcji była taka sama, ale z dodatkiem „niekwestionowanego posłuszeństwa wobec poleceń poszczególnych przedstawicieli rządu radzieckiego podczas pracy“. To wsparcie dla niewolnictwa płacowego było połączone ze wsparciem dla kapitalistycznych technik zarządzania. „Musimy poruszyć kwestię pracy na akord, zastosować ją i przetestować w praktyce“, przekonywał Lenin, „musimy poruszyć kwestię zastosowania dużej części tego, co jest naukowe i postępowe w systemie Taylora; musimy sprawić, by płace odpowiadały całkowitej ilości okazanych dóbr“. [Lenin, Op. Cit., vol. 27, s. 267, s. 269, s. 271 i 258]

Wizja ta została już zastosowana w praktyce, wraz z „pierwszym dekretem w sprawie zarządzania upaństwowionymi przedsiębiorstwami w marcu 1918 r.”, który „ustanowił dwóch dyrektorów na czele każdego przedsiębiorstwa […]. Obaj dyrektorzy zostali powołani przez centralnych administratorów”. W miejscu pracy utworzono również „radę ekonomiczno-administracyjną”, która jednak „nie odzwierciedlała syndykalistycznej koncepcji zarządzania”. Uczestniczyli w nim raczej przedstawiciele pracowników, pracodawców, inżynierów, związków zawodowych, miejscowych sowietów, spółdzielni, lokalnych rad gospodarczych i chłopów. Ten skład „osłabił wpływ pracowników fabryki na podejmowanie decyzji […]. Robotnicze organy kontrolne [komitety zakładowe] pozostawały w podległości w stosunku do rady“. Po wybuchu wojny domowej w maju 1918 r. proces ten został przyspieszony. Do 1920 r. większość miejsc pracy była pod jednoosobowym kierownictwem, a Partia Komunistyczna na swoim IX Kongresie „promowała jednoosobowe kierownictwo jako najbardziej odpowiednią formę zarządzania“.[Malle, Op. Cit., s. 111, s. 112, s. 141 i 128] Innymi słowy, sposób, w jaki Lenin zorganizował przemysł, jest przekazaniem go w całości w ręce biurokracji.

Trocki nie zgodził się z tym wszystkim, wręcz przeciwnie – z całego serca bronił narzucenia „jednoosobowego kierownictwa. Jak to ujął w 1920 roku, nasz kongres partyjny […] opowiedział się za zasadą jednoosobowego zarządzania w administracji przemysłu […] Największym błędem byłoby jednak uznanie tej decyzji za cios dla niezależności klasy pracującej. Niezależność pracowników jest określana i mierzona nie przez to, czy trzech pracowników lub jeden jest umieszczony na czele fabryki”. W związku z tym „najbardziej szkodliwym błędem byłoby pomylenie kwestii przewagi proletariatu z kwestią zarządów robotników na czele fabryk. Dyktatura proletariatu wyraża się w zniesieniu własności prywatnej w środkach produkcji, w supremacji nad całym sowieckim mechanizmem zbiorowej woli robotników, a nie w ogóle w formie, w jakiej administrowane są poszczególne przedsiębiorstwa gospodarcze”. Określenie „zbiorowa wola robotników” jest po prostu eufemizmem dla partii, co do której Trocki przyznał, że “zastąpiła” swoją dyktaturę dyktaturą Sowietów (w rzeczywistości “nie ma nic przypadkowego” w tym “zastąpieniu” władzy partii władzą klasy robotniczej” i “w rzeczywistości nie ma żadnego zastąpienia. Dyktatura Sowietów stała się możliwa tylko dzięki dyktaturze partii“). Związki zawodowe „powinny dyscyplinować pracowników i uczyć ich stawiania interesów produkcji ponad własnymi potrzebami i wymaganiami”. Argumentował nawet, że „jedynym rozwiązaniem trudności gospodarczych z punktu widzenia zarówno zasady, jak i praktyki jest traktowanie ludności całego kraju jako rezerwuaru niezbędnej siły roboczej […] oraz wprowadzenie ścisłego porządku w pracach nad jego rejestracją, mobilizacją i wykorzystaniem”. [Terrorism and Communism, s. 162, s. 109, s. 143 i s. 135]

Trocki nie uznał tego za wynik wojny domowej. Znowu było odwrotnie: „Uważam, że gdyby wojna domowa nie ograbiła naszych organów gospodarczych z tego wszystkiego, co najsilniejsze, najbardziej niezależne, najbardziej obdarzone inicjatywą, niewątpliwie powinniśmy byli wejść na drogę jednoosobowego zarządzania w sferze administracji gospodarczej znacznie wcześniej i znacznie mniej boleśnie”. [Op. Cit., s. 162-3] Co istotne, dyskutując o rozwoju sytuacji w Rosji od czasu, gdy N.E.P. Trocki kilka lat później argumentował, że „konieczne jest, aby każda państwowa fabryka, z jej dyrektorem technicznym i handlowym, była poddawana kontroli nie tylko od góry – przez organy państwowe – ale także od dołu, przez rynek, który jeszcze długo pozostanie regulatorem gospodarki państwowej“. Kontrola pracownicza, jak widać, nie została nawet wspomniana, ani też nie została uznana za istotny aspekt kontroli “od dołu”. Jak stwierdził Trocki, „w socjalizmie życie gospodarcze będzie kierowane w sposób scentralizowany”, więc nasze zdanie o państwowo-kapitalistycznym charakterze głównego nurtu marksizmu, którą przedstawiamy w poprzedniej części, zostaje potwierdzone. [The First Five Years of the Communist International, vol. 2, s. 237 i s. 229]

Kontrast między tym, co robił Trocki, gdy był u władzy, a tym, o co walczył po wydaleniu, jest oczywisty. Rzeczywiście, argumenty z lat 1938 i 1920 są ze sobą w bezpośredniej sprzeczności. Nie trzeba dodawać, że dzisiejsi leniniści i trockiści chętnie cytują Trockiego i Lenina, kiedy nie mieli władzy państwowej, a nie kiedy ją mieli. Zamiast porównywać to, co mówili z tym, co robili, po prostu powtarzają niejednoznaczne hasła, które oznaczały radykalnie inne rzeczy dla Lenina i Trockiego niż dla robotników, którzy pchnęli ich do władzy. Z oczywistych powodów. Biorąc pod uwagę możliwość sprawowania władzy przez Leninistów ostatniego dnia, zastanawiamy się, czy podobny proces nie powtórzyłby się? Kto by chciał skorzystać z tej szansy?

Każde twierdzenie, że główny nurt marksizmu uważa “kontrolę pracowniczą” za podstawową cechę swojej polityki, jest po prostu nonsensem. Odnośnie kompleksowej dyskusji o “kontroli pracowniczej” w czasie rewolucji rosyjskiej nie można przecenić Maurice’a Brintona. Jak podkreślił, „tylko ignoranci lub ci, którzy chcą być oszukani, mogą jeszcze oszukiwać, wierząc, że proletariacka władza w momencie produkcji była kiedykolwiek podstawową zasadą lub celem bolszewizmu”. [The Bolsheviks and Workers’ Control, s. 14]

To wszystko to nie jest jakiś akademicki punkt widzenia. Jak zauważył Brinton, w obliczu „biurokratycznego monstrum stalinowskiej i poststalinowskiej Rosji, pragnąc jednak zachować pewną wiarygodność wśród swoich zwolenników klasy robotniczej, różne nurty bolszewizmu dążyły pośmiertnie do rehabilitacji pojęcia “kontroli robotniczej”. Fakty pokazują, że w latach 1917-1921 “wszelkie próby sprawowania przez klasę robotniczą rzeczywistej władzy nad produkcją – lub wykroczenia poza wąską rolę przyznaną jej przez Partię – zostały rozbite przez bolszewików, po uprzednim potępieniu ich jako anarchistów lub anarchosyndykalistów. Dzisiaj kontrola robotnicza jest przedstawiana jako swego rodzaju polewa cukrowa do pigułki nacjonalizacji każdego trockistowskiego lub leninowskiego mikrobiurokrata. Ci, którzy udusili żywotne niemowlę, teraz jastrzębią zwłoki” [For Workers’ Power, s. 165] Niewiele się zmieniło, odkąd Brinton napisał te słowa w latach 60-tych, a dziś leniniści oznajmiają, że opowiadają się za “samozarządzaniem”!

Korzenie tego zamieszania można znaleźć u Marksa i Engelsa. W walce między autentycznym socjalizmem (tj. samozarządzaniem robotniczym) a państwowym kapitalizmem (tj. własnością państwową) istnieją elementy właściwego rozwiązania, które można znaleźć w ich pomysłach, a mianowicie wsparcie dla spółdzielni. Na przykład, Marks chwalił wysiłki podejmowane w ramach Komuny Paryskiej w celu stworzenia spółdzielni, a więc „przekształcenie środków produkcji, ziemi i kapitału […] w same narzędzia darmowej i towarzyszącej pracy”. Argumentował, że „jeśli produkcja spółdzielcza nie ma pozostać hańbą i pułapką; jeśli ma zastąpić system kapitalistyczny; jeśli zjednoczone spółdzielnie mają regulować produkcję krajową na wspólnym planie, przejmując ją w ten sposób pod własną kontrolą i kładąc kres ciągłej anarchii i okresowym konwulsjom, które są fatalne dla produkcji kapitalistycznej – co jeszcze […] Czyżby to był tylko komunizm, ‘możliwy’ komunizm?” [Selected Works, s. 290-1] W latach osiemdziesiątych XIX w. Engels zaproponował jako reformę oddanie robót publicznych i gruntów państwowych w ręce spółdzielni robotniczych, a nie kapitalistów. [Collected Works, vol. 47, s. 239]

Uwagi te nie powinny być traktowane jako całkowicie pozbawione aspektów nacjonalizacji. Engels argumentował, że „przeniesienie – początkowo na zasadzie dzierżawy – dużych nieruchomości na samodzielne spółdzielnie zarządzane przez państwo i dokonane w taki sposób, że państwo zachowuje własność gruntów“. Stwierdził, że ani on, ani Marks „nigdy nie wątpili w to, że w trakcie przechodzenia do gospodarki całkowicie komunistycznej trzeba będzie powszechnie wykorzystywać zarządzanie spółdzielcze jako etap pośredni. Tylko to będzie oznaczało taką organizację rzeczy, że społeczeństwo, tj. początkowo państwo, zachowa własność środków produkcji i w ten sposób uniemożliwi uprzywilejowanie partykularnych interesów spółdzielni wobec interesów społeczeństwa jako całości“. [Op. Cit., s. 389] Jednak komentarze Engelsa stwarzają niemożność pogodzenia własności państwowej z samozarządzaniem pracowniczym. Podczas gdy orędownictwo na rzecz spółdzielni jest pozytywnym krokiem naprzód w stosunku do etatystycznych argumentów Manifestu Komunistycznego, Engels wciska te wolnościowe formy organizacji produkcji w struktury typowo etatystyczne. Jak “autonomiczne spółdzielnie” mogą współistnieć z (i pod!) “zarządzaniem państwem” i “własnością” nie wyjaśniono, nie wspominając o tragicznym pomyleniu uspołecznienia z nacjonalizacją.

Ponadto różnice między uwagami Marksa i Engelsa są oczywiste. Podczas gdy Marks mówi o “zjednoczonych spółdzielniach”, Engels mówi o “państwie”. Pierwsza zakłada wolną federację spółdzielni, druga scentralizowaną strukturę, do której spółdzielnie są wciśnięte i pod którą są wciśnięte. Pierwszy jest socjalistyczny, drugi państwowo kapitalistyczny. Z argumentu Engelsa wynika, że nacisk kładzie się na własność państwową i zarządzanie, a nie na samozarządzanie. To zamieszanie stało się źródłem tragedii w czasie Rewolucji Rosyjskiej, kiedy robotnicy, podobnie jak ich towarzysze w czasach komuny, zaczęli tworzyć federację komitetów fabrycznych, a bolszewicy wcisnęli te ciała w system kontroli państwowej, który miał na celu ich marginalizację.

Co więcej, cele robotników paryskich były sprzeczne z wizją Manifestu Komunistycznego i zgodne z anarchizmem – oczywiście żądania Proudhona, aby stowarzyszenia robotnicze zastąpiły pracę najemną i to, co w 1863 roku nazwał “federacją rolniczo-przemysłową”. W ten sposób idea komunalnej produkcji spółdzielczej była wyraźnym wyrazem tego, co Proudhon nazwał “demokracją przemysłową” opartą na “demokratycznie zorganizowanych stowarzyszeniach robotniczych”, tworzących “rozległą federację przedsiębiorstw i społeczeństw wplecioną we wspólne płótno demokratycznej i społecznej Republiki” (bo “w powszechnym związku własność ziemi i instrumentów pracy jest własnością społeczną”). [Property is Theft!, s. 711, s. 611, s. 377-8] Tak więc, o ile Engels (częściowo) odzwierciedla idee Proudhona, nie zmierza on w pełni w kierunku samodzielnie zarządzanego systemu współpracy i koordynacji opartego na własnych organizacjach pracowniczych. Co istotne, Bakunin i późniejsi anarchiści po prostu rozwinęli te idee do ich logicznej konkluzji.

Marks, co jest jego zasługą, popierał te wolnościowe wizje, gdy były one stosowane w praktyce przez paryskich robotników podczas Komuny i szybko zrewidował swoje pomysły. Fakt ten został nieco przyćmiony przez rewizjonizm historyczny Engelsa. We wstępie do “Wojny domowej we Francji” Marksa z 1891 r. Engels namalował obraz przedstawiający sprzeciw Proudhona wobec skojarzeń (z wyjątkiem wielkiego przemysłu) i podkreślił, że „połączenie wszystkich tych skojarzeń w jednym wielkim związku” jest „bezpośrednim przeciwieństwem doktryny Proudhona”, a więc „Komuna jest grobem doktryny Proudhona”.[Selected Works, s. 256] Jednakże, jak zauważono, jest to bzdura. Tworzenie stowarzyszeń robotniczych i ich federacji było kluczowym aspektem idei Proudhona, dlatego też Komunardzi działali oczywiście w jego duchu. Biorąc pod uwagę, że w Manifeście Komunistycznym podkreślano własność państwową i w ogóle nie wspominano o spółdzielniach, twierdzenie, że Komuna działała w swoim duchu, wydaje się trochę optymistyczne. Twierdził również, że “aspekty ekonomiczne” Komuny nie wynikały z “zasad“, lecz z “prostych, praktycznych potrzeb“. Oznaczało to, że „konfiskata likwidowanych fabryk i warsztatów oraz przekazanie ich związkom pracowniczym” były „wcale nie zgodne z duchem proudhonizmu, ale z pewnością z duchem niemieckiego socjalizmu naukowego”! Wydaje się to mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę dobrze znane i długotrwałe poparcie Proudhona dla spółdzielni oraz komentarz Marksa z 1866 r., że we Francji robotnicy (“zwłaszcza ci z Paryża”!) „są mocno przywiązani, nie wiedząc o tym [!] do starych śmieci” i że „paryscy panowie mieli głowy pełne najpustszych proudhonistycznych zwrotów”. [Marx, Engels, Lenin, Anarchism and Anarcho-Syndicalism, s. 92, s. 46 i s. 45]

Z czego składały się te “stare śmieci”? Otóż, w 1869 r. delegat paryskiego Związku Zawodowego Pracowników Budowlanych argumentował, że „zrzeszenie różnych korporacji [związków zawodowych/stowarzyszeń] w zależności od miasta lub kraju […] prowadzi do komuny przyszłości […] Rząd zostaje zastąpiony przez zgromadzone rady organów handlowych oraz przez komitet ich delegatów“. Ponadto, „lokalne ugrupowanie, które pozwala pracownikom z tego samego obszaru na codzienną współpracę” oraz „połączenie różnych miejscowości, pól, regionów itp. (tzn. międzynarodowe federacje związków zawodowych lub przemysłowych) zapewniłyby “organizację pracy na teraźniejszość i przyszłość poprzez wyeliminowanie niewolnictwa płacowego”. Ten „sposób organizacji prowadzi do reprezentacji pracy w przyszłości”. [No Gods, No Masters, vol. 1, s. 184]

Co oczywiste, miało to wyraźny związek zarówno z ideami Proudhona, jak i z tym, co Komuna robiła w praktyce. Komuna, zamiast być “grobem” idei Proudhona dotyczących stowarzyszeń robotniczych, widziała ich narodziny, tzn. ich zastosowanie. Zamiast paryskich robotników, którzy stali się marksistami, nie wiedząc o tym, Marks stał się zwolennikiem Proudhona! Idea socjalizmu opartego na federacji związków robotniczych nie została pogrzebana z Komuną Paryską. Została ona włączona do wszystkich form anarchizmu społecznego (w tym do anarchokomunizmu i anarchosyndykalizmu) i odtwarzana za każdym razem, gdy dochodzi do rewolucji społecznej.

Na koniec musimy zauważyć, że anarchiści_stki doskonale zdają sobie sprawę, że poszczególne miejsca pracy mogą dążyć do osiągnięcia celów sprzecznych z resztą społeczeństwa (używając wyrażenia Engelsa, ich “szczególnych interesów”). Często określa się to mianem “lokalizmu”. Anarchiści_stki twierdzą jednak, że główny nurt rozwiązań marksistowskich jest gorszy od problemu. Umieszczając samodzielnie zarządzane miejscem pracy pod kontrolą (lub własnością) państwa, podporządkowują się one jeszcze gorszym “partykularnym interesom”, a mianowicie biurokracji państwowej, która wykorzysta swoją władzę do wspierania własnych interesów. W przeciwieństwie do tego, anarchiści_stki opowiadają się za rozwiązaniem tego problemu przez federacje samodzielnie zarządzanych miejsc pracy. Dzieje się tak, ponieważ problem “lokalizmu” i wszelkie inne problemy, przed którymi stoi rewolucja społeczna, zostaną rozwiązane w interesie klasy pracującej tylko wtedy, gdy ludzie z klasy pracującej rozwiążą je sami. Aby tak się stało, wymaga to od ludzi z klasy robotniczej bezpośredniego zarządzania własnymi sprawami, a to oznacza oddolne organizowanie się (tj. anarchizm) zamiast przekazywać władzę mniejszości na szczycie, “rewolucyjnej” partii lub państwu. Dotyczy to kwestii gospodarczych, społecznych i politycznych. Jak twierdził Bakunin, „rewolucja nie powinna być dokonywana tylko dla dobra ludu; powinna być również dokonywana przez naród”. [No Gods, No Masters, vol. 1, s. 141]

H.3.13 Dlaczego państwowy socjalizm jest w dużej mierze tożsamy z państwowym kapitalizmem?

Dla anarchistów_ek pomysł, że socjalizm można osiągnąć poprzez własność państwową, jest po prostu absurdalny. Z powodów, które staną się oczywiste, anarchiści_stki twierdzą, że każdy taki ‘socjalistyczny’ system byłby po prostu formą państwowego kapitalizmu. Taki reżim nie zmieniłby zasadniczo pozycji klasy robotniczej, której członkowie byliby po prostu niewolnikami biurokracji państwowej, a nie klasy kapitalistycznej. Marksizm, jak przewidział Kropotkin, byłby „kultem państwa, władzy i państwowego socjalizmu, który w rzeczywistości jest niczym innym jak państwowym kapitalizmem”. [cytuje Ruth Kinna, “Kropotkin’s theory of Mutual Aid in Historical Context”, s. 259-283, International Review of Social History, Nr. 40, s. 262]

Zanim jednak rozpoczniemy naszą dyskusję o tym, dlaczego anarchiści_stki tak uważają, musimy wyjaśnić naszą terminologię. Wyrażenie ‘kapitalizm państwowy’ ma bowiem w myśli socjalistycznej (zwłaszcza marksistowskiej) trzy różne, choć powiązane ze sobą, znaczenia. Po pierwsze, ‘kapitalizm państwowy’ był/jest używany do opisania obecnego systemu wielkiego biznesu podlegającego szerokiej kontroli państwa (zwłaszcza jeśli, tak jak w czasie wojny, państwo kapitalistyczne ma dużą władzę nad przemysłem). Po drugie, został on wykorzystany przez Lenina do opisania jego bezpośrednich celów po rewolucji październikowej, a mianowicie reżimu, w którym kapitaliści pozostaliby, ale podlegaliby systemowi kontroli państwa odziedziczonemu przez nowe ‘proletariackie’ państwo po starym kapitalistycznym. Trzecie użycie tego terminu ma oznaczać system, w którym państwo całkowicie zastępuje klasę kapitalistyczną poprzez nacjonalizację środków produkcji. W takim reżimie państwo posiadałoby, zarządzało i gromadziło kapitał, a nie poszczególni kapitaliści.

Anarchiści są przeciwni wszystkim trzem systemom opisanym przez termin ‘państwowy kapitalizm’. Tutaj koncentrujemy się na trzeciej definicji, argumentując, że socjalizm państwowy lepiej opisać jako ‘państwowy kapitalizm’, ponieważ państwowa własność środków życia nie dociera do sedna kapitalizmu, czyli pracy najemnej. Raczej po prostu zastępuje prywatnych szefów państwem i zmienia formę własności (z własności prywatnej na państwową), a nie pozbywa się jej.

Pomysł, że socjalizm jest po prostu równoznaczny z własnością państwową (nacjonalizacją), łatwo znaleźć w dziełach marksizmu. Na przykład Manifest Komunistyczny stwierdza, że „proletariat wykorzysta swoją polityczną supremację do zmagania się, w pewnym stopniu, z całym kapitałem burżuazyjnym, w celu scentralizowania wszystkich instrumentów produkcji w rękach państwa”. Oznaczało to: „Centralizację kredytu w rękach państwa, za pomocą banku narodowego z kapitałem państwowym i wyłącznym monopolem”, „Centralizację środków komunikacji i transportu w rękach państwa”, „Rozbudowę fabryk i instrumentów produkcji będących własnością państwa”, „Tworzenie armii przemysłowych, zwłaszcza dla rolnictwa”. [Marx and Engels, Selected Works, s. 52-3] Tak więc „posiadłości feudalne [] kopalnie, wyrobiska i tak dalej, staną się własnością państwa”, jak również „środki transportu”, z „prowadzeniem przez państwo wielkiego przemysłu i kolei”. [Collected Works, vol. 7, s. 3, 4 i 299]

Engels powtarza tę formułę trzydzieści dwa lata później w Socialism: Utopian and Scientific twierdząc, że sam kapitalizm „zmusza coraz bardziej do przekształcania ogromnych środków produkcji, już uspołecznionych, w własność państwową. Proletariat przejmuje władzę polityczną i przekształca środki produkcji w własność państwową”. Socjalizm nie jest utożsamiany z państwową własnością sił produkcyjnych przez państwo kapitalistyczne, „ale ukryte w nim są warunki techniczne, które tworzą elementy tego rozwiązania” problemu społecznego. Po prostu „pokazuje sobie drogę do osiągnięcia tej rewolucji. Proletariat przejmuje władzę polityczną i przekształca środki produkcji w własność państwową”. Tak więc własność państwowa po przejęciu władzy przez proletariat jest podstawą socjalizmu, kiedy to przez ten ‘pierwszy akt’ rewolucji państwo „rzeczywiście stanowi siebie jako przedstawiciela całego społeczeństwa”. [Marx-Engels Reader, s. 712, 713]

To, co jest znaczące z tych programowych wypowiedzi na temat pierwszych kroków socjalizmu, to całkowity brak wpływu na to, co dzieje się w momencie produkcji, brak wpływu na relacje społeczne w miejscu pracy. Jesteśmy raczej przedmiotem dyskusji na temat „sprzeczności między socjalizacją produkcji a kapitalistycznym zawłaszczaniem” i twierdzimy, że choć w fabryce istnieje „socjalizacja produkcji”, to jednak stała się ona „niezgodna z anarchią produkcji w społeczeństwie”. Oczywistym wnioskiem, jaki należy wyciągnąć, jest to, że ‘socjalizm’ odziedziczy, bez zmian, ‘uspołecznione’ miejsce pracy kapitalizmu i że zasadniczą zmianą jest zmiana własności: „Proletariat przejął władzę publiczną, a przez to przekształca uspołecznione środki produkcji […] do własności publicznej. Tym aktem proletariat uwalnia środki produkcji od charakteru kapitału, który dotychczas posiadał”. [Engels, Op. Cit., s. 709 i s. 717]

Trudno się dziwić, że ruch marksistowski uznał za kluczową kwestię własność państwową, a nie zarządzanie produkcją przez pracowników. W ten sposób wiodący socjaldemokraci argumentują, że socjalizm oznacza w gruncie rzeczy, że państwo, oczywiście pod socjaldemokratyczną kontrolą, nabywa środki produkcji i nacjonalizuje je. Rudolf Hilferding przedstawił, czym była marksistowska ortodoksja w czasach, gdy twierdził, że w „społeczeństwie komunistycznym” produkcja „jest świadomie zdeterminowana przez społeczny organ centralny“, który decydowałby o tym, „co i ile, gdzie i przez kogo ma być produkowane“. Podczas gdy informacja ta jest zdeterminowana przez siły rynkowe w kapitalizmie, w socjalizmie jest ona „przekazywana członkom społeczeństwa socjalistycznego przez ich władze […] Musimy czerpać niezakłócony postęp gospodarki socjalistycznej z praw, rozporządzeń i przepisów władz socjalistycznych”. [cytuje Nikolai Bukharin, Economy Theory of the Leisure Class, s. 157] Bolszewicy odziedziczyli tę koncepcję “socjalizmu” i wdrożyli ją ze strasznym skutkiem.

Ta wizja społeczeństwa, w którym życie ludności kontrolowane jest przez „władze” w „centralnym organie społecznym”, który mówi robotnikom, co mają robić, a jednocześnie jest zgodny z Manifestem Komunistycznym, wydaje się mniej niż pociągająca. Pokazuje to również, dlaczego socjalizm państwowy w ogóle nie jest socjalizmem. Toteż George Barrett: „Gdyby zamiast obecnej klasy kapitalistycznej istniał zestaw urzędników mianowanych przez rząd i mających możliwość kontrolowania naszych fabryk, nie przyniosłoby to żadnych rewolucyjnych zmian. Urzędnicy musieliby otrzymywać wynagrodzenie, a my możemy się domyślać, że na ich uprzywilejowanych stanowiskach oczekiwaliby dobrego wynagrodzenia. Politycy musieliby być opłacani, a my już znamy ich gusta. W rzeczywistości otrzymalibyśmy klasę nieprodukcyjną, która dyktowałaby producentom warunki, na jakich mogliby oni korzystać ze środków produkcji. Ponieważ jest to dokładnie to, co jest złe w obecnym systemie społeczeństwa, widzimy, że kontrola państwa nie byłaby żadnym lekarstwem, podczas gdy przyniosłaby ze sobą wiele nowych problemów […] w ramach systemu rządowego społeczeństwa, bez względu na to, czy jest to dzisiejszy kapitalizm, czy też bardziej doskonała kontrola rządowa państwa socjalistycznego, zasadniczą relacją pomiędzy rządzonym i rządzonym, pracownikiem i kontrolerem, będzie taka sama a ten związek tak długo, jak trwa, może być utrzymany tylko dzięki krwawej brutalności pałki policjanta i karabinu żołnierza”. [The Anarchist Revolution, s. 8-9]

Kluczem do zrozumienia, dlaczego państwowy socjalizm jest po prostu państwowym kapitalizmem, jest brak zmian w relacjach społecznych w momencie produkcji. Pracownicy są nadal niewolnikami płacowymi, zatrudnionymi przez państwo i podlegającymi jego rozkazom. Jak podkreślił Lenin w “State and Revolution”: „Wszyscy obywatele zmieniają się w wynajętych pracowników państwa […] Wszyscy obywatele stają się pracownikami i pracownikami jednego ogólnokrajowego państwowego ‘syndykatu” […] Całe społeczeństwo stanie się jednym biurem i jedną fabryką, z równością pracy i płac“. [Collected Works, vol. 25, s. 473-4] Biorąc pod uwagę, że Engels przekonywał, wbrew anarchizmowi, że fabryka wymaga podporządkowania, autorytetu, braku wolności i „prawdziwego despotyzmu niezależnego od wszelkich organizacji społecznych“, pomysł Lenina, by zmienić świat w jedną wielką fabrykę, nabiera niezwykle przerażającego charakteru. [Marx-Engels Reader, s. 731] Rzeczywistość, którą jeden z anarchistów opisał w 1923 roku jako taką w Rosji Lenina: „Nacjonalizacja przemysłu, polegająca na odsunięciu pracowników od rąk poszczególnych kapitalistów, oddaje ich w jeszcze bardziej drapieżne ręce jednego, wszechobecnego kapitalistycznego szefa, jakim jest państwo. Stosunki między robotnikami a tym nowym szefem są takie same jak wcześniejsze stosunki między pracą a kapitałem, z tą tylko różnicą, że komunistyczny szef, państwo, nie tylko wyzyskuje robotników, ale także sam ich karze […] Praca zarobkowa pozostała tym, czym była wcześniej, z tym że nabrała charakteru zobowiązania wobec państwa […] Jest oczywiste, że w tym wszystkim mamy do czynienia z prostym zastąpieniem kapitalizmu prywatnego kapitalizmem państwowym”. [Peter Arshinov, History of the Makhnovist Movement, s. 71]

Wszystko to sprawia, że komentarze Bakunina wydają się uzasadnione (jak również zaskakująco trafne): „Praca finansowana przez państwo – taka jest podstawowa zasada autorytarnego komunizmu, państwowego socjalizmu. Państwo, które zostało jedynym właścicielem […] stanie się jedynym kapitalistą, bankierem, pożyczkodawcą pieniędzy, organizatorem, dyrektorem wszystkich prac w kraju i dystrybutorem jej zysków”. [The Political Philosophy of Bakunin, s. 293]

Taki system, oparty na tych krajach, “w których współczesny rozwój kapitalistyczny osiągnął najwyższy punkt rozwoju“, zakładałby “stopniowe lub gwałtowne wywłaszczenie obecnych właścicieli ziemskich i kapitalistów lub zawłaszczenie przez państwo całej ziemi i kapitału. Aby móc realizować swoją wielką misję gospodarczą i społeczną, państwo to będzie musiało być bardzo dalekosiężne, bardzo potężne i wysoce scentralizowane. Będzie zarządzał i nadzorował rolnictwo za pośrednictwem wyznaczonych przez siebie żłobków, którzy będą dowodzić zorganizowanymi i zdyscyplinowanymi w tym celu armiami pracowników wiejskich. W tym samym czasie, utworzy jeden bank na ruinach wszystkich istniejących banków”. Taki system, jak słusznie przewidział Bakunin, byłby “barakowym reżimem dla proletariatu, w którym znormalizowana masa mężczyzn i kobiet budziłaby się, spała, pracowała i żyła na zmianę; reżimem przywilejów dla zdolnych i mądrych“. [Michael Bakunin: Selected Writings, s. 258 i 259]

Proudhon również dobrze wiedział, że własność państwowa nie oznacza końca własności prywatnej, ale raczej zmianę tego, kto rozkazuje klasie robotniczej. “Nie chcemy,” stwierdził, “widzieć, jak państwo konfiskuje kopalnie, kanały i koleje; to by dodało monarchii i więcej niewolnictwa płacowego. Chcemy, aby kopalnie, kanały, koleje zostały przekazane demokratycznie zorganizowanym związkom pracowniczym“, co byłoby początkiem “ogromnej federacji przedsiębiorstw i społeczeństw wplecionej we wspólne sukno demokratycznej Republiki Społecznej“. Kontrastował on stowarzyszenia robotnicze prowadzone przez i dla ich członków z tymi “dotowanymi, dowodzonymi i kierowanymi przez państwo“, które miażdżyłyby “całą wolność i całe bogactwo, dokładnie tak jak robią to wielkie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością“. [No Gods, No Masters, vol. 1, s. 62 i s. 105]

Mówiąc wprost, jeśli pracownicy nie zarządzają bezpośrednio własną pracą, to niewiele ma znaczenia, kto formalnie jest właścicielem miejsc pracy, w których pracują. Jak argumentował Maurice Brinton, socjaliści wolnościowi “uważają, że ‘stosunki produkcji’ – stosunki, które jednostki lub grupy nawiązują ze sobą w procesie wytwarzania bogactwa – są podstawowymi fundamentami każdego społeczeństwa. Pewien wzorzec stosunków produkcji jest wspólnym mianownikiem wszystkich społeczeństw klasowych. Wzorzec ten jest taki, w którym producent nie dominuje nad środkami produkcji, a wręcz przeciwnie, jest ‘od nich oddzielony’ i od produktów jego własnej pracy. We wszystkich społecznościach klasowych producent jest w pozycji podporządkowanej tym, którzy zarządzają procesem produkcyjnym. Zarządzanie produkcją przez pracowników – co oznacza całkowitą dominację producenta nad procesem produkcyjnym – nie jest dla nas sprawą marginalną. To jest sedno naszej polityki. Jest to jedyny środek, za pomocą którego można przekroczyć autorytarne (nakazujące,wykonkujące) relacje w produkcji i wprowadzić wolne, komunistyczne lub anarchistyczne społeczeństwo”. Zauważył też, że “środki produkcji mogą zmieniać ręce (przechodząc na przykład z rąk prywatnych w ręce biurokracji, posiadającej je zbiorowo), nie rewolucjonizując przy tym stosunków produkcji. W takich okolicznościach – i niezależnie od formalnego statusu własności – społeczeństwo jest nadal społeczeństwem klasowym, ponieważ produkcja jest nadal zarządzana przez inny organ niż sami producenci. Stosunki własnościowe, innymi słowy, nie muszą odzwierciedlać stosunków produkcji. Mogą służyć do ich maskowania – a tak naprawdę często temu służą” [The Bolsheviks and Workers’ Control, s. vii-vii]

Jako taka, dla anarchistów (i marksistów wolnościowych), idea państwowej własności środków do życia (ziemi, miejsc pracy, fabryk, itp.) jest podstawą socjalizmu jest po prostu błędem. Dlatego też, “Anarchizm nie może patrzeć na nadchodzącą rewolucję jako na zwykły substytut[…] państwa jako uniwersalnego kapitalisty dla obecnych kapitalistów” [Kropotkin, Evolution and Environment, s. 106] Biorąc pod uwagę, że “organizacja państwowa zawsze była […] instrumentem tworzenia monopoli na rzecz mniejszości rządzących, nie można go zmuszać do pracy na rzecz niszczenia tych monopoli. Anarchiści uważają zatem, że przekazanie państwu wszystkich głównych źródeł życia gospodarczego – ziemi, kopalń, kolei, bankowości, ubezpieczeń i tak dalej – jak również zarządzanie wszystkimi głównymi gałęziami przemysłu […] oznaczałoby stworzenie nowego instrumentu tyranii. Kapitalizm państwowy zwiększyłby tylko władzę biurokracji i kapitalizmu” [Kropotkin, Anarchism, s. 286] Nie trzeba dodawać, że społeczeństwo, które nie było demokratyczne w miejscu pracy, również nie pozostałoby demokratyczne politycznie. Albo demokracja stałaby się tak formalna, jak w każdej kapitalistycznej republice, albo zostałaby zastąpiona przez dyktaturę. Tak więc, bez mocnej bazy w bezpośrednim zarządzaniu produkcją, każde “socjalistyczne” społeczeństwo zobaczyłoby władzę społeczną klasy robotniczej (“władza polityczna”) i wolność więdną i umierają, tak jak kwiat wyrwany z ziemi.

Niespodziewanie, biorąc to wszystko pod uwagę, odkrywamy na przestrzeni dziejów współistnienie własności prywatnej i państwowej. Istotnie, nacjonalizacja kluczowych usług i gałęzi przemysłu została wdrożona w ramach wszystkich rodzajów rządów kapitalistycznych i w ramach wszystkich rodzajów państw kapitalistycznych (co świadczy o nie-socjalistycznym charakterze własności państwowej). Ponadto anarchiści mogą wskazać na konkretne wydarzenia, w których klasa kapitalistyczna wykorzystała nacjonalizację do podważenia rewolucyjnych zysków klasy pracującej. Najlepszym przykładem jest zdecydowanie rewolucja hiszpańska, kiedy to rząd kataloński wykorzystał nacjonalizację przeciwko fali spontanicznej, inspirowanej anarchistami kolektywizacji, która oddała większość przemysłu w bezpośrednie ręce pracowników.

Rząd, pod pozorem legalizacji zysków pracowników, oddał ich w ręce państwa, aby powstrzymać ich rozwój, zapewnić kontrolę hierarchiczną, a tym samym społeczeństwo klasowe. Podobny proces miał miejsce podczas Rewolucji Rosyjskiej pod rządami bolszewików. Co znamienne, „wielu menedżerów, przynajmniej tych, którzy pozostali, wydaje się, że woleli nacjonalizację (kontrolę państwa) od kontroli pracowników i współpracowali z bolszewickimi komisarzami, aby ją wprowadzić. Ich motywy nie są zbyt trudne do zrozumienia […] Kwestia tego, kto zarządza zakładami – kto podejmuje decyzje – jest, i prawdopodobnie zawsze będzie, kluczową kwestią dla menedżerów w każdym systemie stosunków pracy“. [Jay B. Sorenson, The Life and Death of Soviet Trade Unionism, s. 67-8] Jak omawiamy w następnym rozdziale, nie tylko menedżerowie i kapitaliści nie lubili “kontroli robotniczej”, bolszewicy również to czynili i zapewniali jej marginalizację w ramach scentralizowanego systemu kontroli państwa opartego na nacjonalizacji.

W związku z tym anarchiści uważają, że w dyskusjach o socjalizmie powstała całkowicie fałszywa dychotomia, która służyła interesom zarówno kapitalistów, jak i biurokratów państwowych. Dychotomia ta polega po prostu na tym, że dostępne dla ludzkości wybory ekonomiczne są “prywatną” własnością środków produkcji (kapitalizm), lub państwową własnością środków produkcji (zwykle definiowaną jako “socjalizm”). W ten sposób narody kapitalistyczne wykorzystywały Związek Radziecki i nadal wykorzystują autokracje, takie jak Korea Północna, Chiny i Kuba, jako przykłady zła “publicznej” własności dóbr produkcyjnych. Podczas gdy wrogość klasy kapitalistycznej wobec takich reżimów jest często wykorzystywana przez leninistów jako uzasadnienie ich obrony (jako “zdegenerowanych państw robotniczych”, używając terminu trockistowskiego), jest to radykalnie fałszywy wniosek. Jak jeden z anarchistów spierał się w 1940 roku przeciwko Trockiemu (który po raz pierwszy zainicjował to pojęcie): „Wywłaszczenie klasy kapitalistycznej jest naturalnie przerażające dla “burżuazji całego świata”, ale to nie mówi niczego o państwie robotniczym […] W Rosji stalinowskiej dokonuje się wywłaszczenia […] przez, i ostatecznie, dla dobra biurokracji, a nie przez pracowników. Burżuje boją się wywłaszczenia, władzy wymykającej się spod ich rąk, ktokolwiek im ją odbierze. Będą bronić swojej własności przed jakąkolwiek klasą czy kliką. Fakt, że są oburzeni [stalinizmem] dowodzi ich strachu – nie mówi nam nic o pośrednikach wzbudzających ten strach“. [J.H., “The Fourth International”, s. 37-43, The Left and World War II, Vernon Richards (ed.), s. 41-2]

Anarchiści_stki widzą niewielką różnicę między własnością “prywatną” środków życia a własnością “państwową”. Wynika to z faktu, że państwo jest strukturą wysoce scentralizowaną, zaprojektowaną specjalnie w celu wykluczenia masowego uczestnictwa, a zatem z konieczności składa się z rządzącego organu administracyjnego. W związku z tym “społeczeństwo” nie może faktycznie “posiadać” nieruchomości, którą państwo twierdzi, że posiada w jego imieniu. Własność, a tym samym kontrola nad środkami produkcji, znajduje się wówczas w rękach elity rządzącej, czyli administracji państwowej (czyli biurokracji). „Środki produkcji bogactwa są własnością państwa, które, jak zawsze, reprezentuje uprzywilejowaną klasę – biurokrację“. Pracownicy “nie są ani indywidualnie, ani zbiorowo właścicielami niczego, a więc, jak gdzie indziej, są zmuszeni sprzedać swoją siłę roboczą pracodawcy, w tym przypadku państwu“. [“USSR – The Anarchist Position”, s. 21-24, Op. Cit., s. 23] Tak więc środki produkcji i ziemia państwowego “socjalistycznego” reżimu nie są własnością publiczną – są one raczej własnością elity biurokratycznej, w imię ludu, jakże subtelnego, ale ważnego rozróżnienia. Jak ujął to jeden z chińskich anarchistów: „Socjalizm marksistowski opowiada się za centralizacją nie tylko władzy politycznej, ale i kapitału. Centralizacja władzy politycznej jest wystarczająco niebezpieczna sama w sobie; dodajmy, że oddanie wszystkich źródeł bogactwa w ręce rządu, a tzw. socjalizm państwowy staje się jedynie państwowym kapitalizmem, z państwem jako właścicielem środków produkcji i robotnikami jako jego robotnikami, którzy oddają wartość wytworzoną przez swoją pracę. Biurokraci to panowie, robotnicy to ich niewolnicy. Mimo że opowiadają się oni za stanem dyktatury robotniczej, to jednak rządzący są biurokratami, którzy nie pracują, a pracownicy są jedynymi producentami. Dlatego cierpienie robotników w państwowym socjalizmie nie różni się od cierpienia w prywatnym kapitalizmie“. [Ou Shengbai, cytował Arif Dirlik, Anarchism in the Chinese Revolution, s. 224]

W ten sposób decyzje o podziale i wykorzystaniu majątku produkcyjnego nie są podejmowane przez samych ludzi, ale przez administrację, przez planistów ekonomicznych. Podobnie, w “prywatnych” gospodarkach kapitalistycznych decyzje ekonomiczne podejmowane są przez klikę menedżerów. W obu przypadkach menedżerowie podejmują decyzje, które odzwierciedlają ich własne interesy i interesy właścicieli (czy to udziałowców, czy też biurokrację państwową), a nie zaangażowanych pracowników lub całego społeczeństwa. W obu przypadkach decyzje ekonomiczne mają charakter odgórny, podejmowane są przez elitę administratorów – biurokratów w państwowej gospodarce socjalistycznej, kapitalistów lub menedżerów w “prywatnej” gospodarce kapitalistycznej. Chwalone przez wielu rozróżnienie kapitalizmu polega na tym, że w przeciwieństwie do monolitycznej, scentralizowanej państwowej biurokracji socjalistycznej ma on do wyboru szefów (a wybór pana nie jest wolnością). A biorąc pod uwagę podobieństwa w relacjach produkcji pomiędzy kapitalizmem a państwowym “socjalizmem”, oczywiste nierówności w dobrobycie w tzw. państwach “socjalistycznych” są łatwo wytłumaczalne. Relacje produkcji i dystrybucji są ze sobą powiązane, a zatem nierówność w zakresie władzy w produkcji oznacza nierówność w kontroli produktu społecznego, co znajdzie odzwierciedlenie w nierówności w zakresie dobrobytu. Sposób dystrybucji produktu społecznego jest nierozłącznie związany ze sposobem produkcji i jego relacjami społecznymi. Co pokazuje zasadniczo zdezorientowany charakter prób potępienia przez Trockiego przywilejów reżimu stalinowskiego jako “burżuazyjnego”, a jednocześnie obrony jego “socjalistycznej” bazy ekonomicznej (zob. Cornelius Castoriadis, “The Relations of Production in Russia”, s. 107-158, Political and Social Writings, vol. 1).

Innymi słowy, własność prywatna istnieje, jeśli niektóre osoby (lub grupy) kontrolują/posiadają rzeczy, które są używane przez inne osoby. Oznacza to, co nie jest zaskakujące, że własność państwowa jest formą własności, a nie jej zaprzeczeniem. Jeśli masz wysoce scentralizowaną strukturę (jak państwo), która planuje i decyduje o wszystkich rzeczach w ramach produkcji, to ta centralna administracja byłaby prawdziwym właścicielem, ponieważ ma wyłączne prawo decydowania o tym, jak rzeczy są wykorzystywane, a nie ci, którzy z nich korzystają. Istnienie tej centralnej warstwy administracyjnej wyklucza likwidację własności, zastępując socjalizm lub komunizm “majątkiem” będącym własnością państwa, czyli państwowym kapitalizmem. Własność państwowa jako taka nie kładzie kresu pracy najemnej, a tym samym nierównościom społecznym w zakresie bogactwa i dostępu do zasobów. Pracownicy są nadal zleceniodawcami będącymi własnością państwa (których biurokraci kontrolują produkt ich pracy i określają, kto co dostaje). Jedyną różnicą pomiędzy pracownikami podlegającymi własności prywatnej i państwowej jest osoba mówiąca im, co mają robić. Krótko mówiąc, kapitalista lub kierownik powołany przez spółkę zostaje zastąpiony przez kierownika powołanego przez państwo.

Jak podkreślił anarchosyndykalista Tom Brown, kiedy „wielu kontroluje środki, którymi żyją, uczynią to poprzez zniesienie prywatnej własności i ustanowienie wspólnej własności środków produkcji, z robotniczą kontrolą przemysłu”. Jednak „nie należy tego mylić z nacjonalizacją i kontrolą państwa”, ponieważ „własność jest, teoretycznie rzecz biorąc, przypisywana ludziom”, ale w rzeczywistości „kontrola jest w rękach małej klasy biurokratów”. Wtedy „wspólna własność nie istnieje, ale rynek pracy i praca najemna idą dalej, pracownik pozostaje niewolnikiem płacowym państwowego kapitalizmu”. Mówiąc wprost, wspólna własność „wymaga wspólnej kontroli. Jest to możliwe tylko w warunkach demokracji przemysłowej poprzez kontrolę robotników.” [Syndicalism, s. 94] Podsumowując:

Nacjonalizacja to nie uspołecznienie, lecz kapitalizm państwowy […] Uspołecznienie […] nie jest własnością państwa, ale wspólną, społeczną własnością środków produkcji, własność społeczna oznacza kontrolę producentów, a nie nowych szefów. Oznacza to kontrolę pracowników nad przemysłem – i to jest syndykalizm”. [Op. Cit., s. 111]

Wielu marksistów (w szczególności leninowców) twierdzi jednak, że są zwolennikami zarówno własności państwowej, jak i “kontroli robotniczej”. Jak omawiamy w następnej sekcji dogłębniej to samo, przez własność państwową mają na myśli to samo co my, ale poprzez kontrolę robotniczą mają na myśli coś innego (z tego właśnie powodu współcześni anarchiści na ogół używają terminu “samozarządzanie pracownicze”). Dla uszu anarchistów_stek połączenie nacjonalizacji (własność państwowa) i “kontroli robotników” (a tym bardziej samozarządzania) jest po prostu wyrazem politycznego zamieszania, mieszaniną sprzecznych idei, która po prostu ukrywa rzeczywistość, że własność państwowa z samej swojej natury wyklucza kontrolę robotników. W związku z tym anarchiści_stki odrzucają taką sprzeczną retorykę na rzecz “socjalizacji” i “samozarządzania produkcją przez pracowników”. Historia pokazuje, że nacjonalizacja zawsze będzie podważać kontrolę robotników w miejscu produkcji i taka retoryka zawsze toruje drogę państwowemu kapitalizmowi.

Dlatego anarchiści_stki są przeciwni_e zarówno nacjonalizacji, jak i prywatyzacji, uznając obie formy kapitalizmu, niewolnictwa płacowego. Wierzymy w prawdziwą publiczną własność majątku produkcyjnego, a nie w korporacyjną/prywatną czy państwową/biurokratyczną kontrolę. Tylko w ten sposób społeczeństwo może zająć się swoimi własnymi potrzebami gospodarczymi. Widzimy zatem trzecią drogę, różniącą się od popularnych opcji “albo/albo” przekazywanych przez kapitalistów i socjalistów państwowych, drogę całkowicie bardziej demokratyczną. Jest to samozarządzanie produkcją przez pracowników, oparte na społecznej własności środków życia przez federacje samozarządzanych syndykatów i komun.

Wreszcie, należy wspomnieć, że niektórzy leniniści czynią analizę stalinizmu jako “państwowego kapitalisty”, co jest najbardziej zauważalne w brytyjskim SWP. Według twórcy tej teorii, Tony’ego Cliffa, stalinizm musiał być uważany za system klasowy, ponieważ “jeśli państwo jest właścicielem środków produkcji, a robotnicy nie kontrolują ich, nie są oni właścicielami środków produkcji, tzn. nie są klasą rządzącą”. Co jest w porządku, jeśli o to chodzi (anarchiści podkreślaliby relacje społeczne w produkcji jako część naszych kryteriów tego, co się liczy jako socjalizm). Problemy zaczynają się kumulować, gdy Cliff próbuje wyjaśnić, dlaczego stalinizm był (państwowym) kapitalizmem.

Dla Cliffa, całościowo ZSRR może być postrzegany jako jedna wielka fabryka i model podziału pracy napędzany przez biurokratyczny dekret. Tylko wtedy, gdy stalinizm “był postrzegany w ramach gospodarki międzynarodowej, można było dostrzec podstawowe cechy kapitalizmu”. Tak więc to właśnie międzynarodowa konkurencja sprawia, że ZSRR podlega „prawu wartości”, a co za tym idzie – kapitalistycznemu. Jednakże, ponieważ handel międzynarodowy był niewielki w czasach stalinizmu, „konkurencja z innymi krajami jest głównie militarna“. To właśnie ta pośrednia konkurencja w sprawach wojskowych sprawiła, że stalinowska Rosja stała się bardziej kapitalistyczna niż jakikolwiek czynnik wewnętrzny. [State capitalism in Russia, s. 311-2, s. 221 i 223]

Słabość tego argumentu powinna być oczywista. Z anarchistycznego punktu widzenia nie omawia się w nim stosunków społecznych w ramach produkcji i oczywistego faktu, że pracownicy mogli i zmieniali miejsca pracy (tzn. istniał rynek pracy). Cliff wspomina tylko o tym, że plany stalinowskiego reżimu nigdy nie zostały zrealizowane, kiedy pokazuje nieefektywność stalinowskiego złego zarządzania. W odniesieniu do pracy, wydaje się, że jest ona podzielona zgodnie z planem. Podobnie, wytłumaczenie “kapitalistycznego” charakteru stalinizmu jako produktu militarnej konkurencji z innymi, bardziej oczywistymi, kapitalistycznymi państwami jest żartem. To jak kłótnia, że Ford jest kapitalistyczną firmą, bo BMW jest! Jak ujął to jeden z wolnościowych marksistów: „Można się tylko zastanawiać, w jakiego rodzaju wypaczenia Cliff mógłby się wplątać, gdyby radziecka konkurencja wojskowa odbywała się tylko z Chinami!” [Neil C. Fernandez, Capitalism and Class Struggle in the USSR, s. 65] Co istotne, Cliff zaproponował możliwość istnienia jednego światowego reżimu stalinowskiego i stwierdził, że nie będzie on państwowym kapitalizmem, będzie „systemem eksploatacji niepodlegającym prawu wartości i wszystkim jego konsekwencjom“. [Op. Cit., s. 225] Jak podsumowuje Fernandez: „Stanowisko Cliffa wydaje się nie do utrzymania, gdy pamięta się, że to, co kapitalizm może, ale nie musi pociągać za sobą, jest rodzajem produkcji, określonym przez pewien rodzaj społecznych relacji produkcyjnych. Jeśli ZSRR jest kapitalistyczne tylko dlatego, że produkuje broń, by konkurować z tymi krajami, które same byłyby kapitalistyczne nawet bez takiej konkurencji, to równie dobrze można powiedzieć to samo o plemionach, których produkcja jest skierowana na zaopatrzenie tomahawków w walce z kolonializmem”. [Op. Cit., s. 65]

Co dziwne, jako marksista, Cliff wydawał się nieświadomy, że dla Marksa “konkurencja” nie definiuje kapitalizmu. Jeśli chodzi o handel, „charakter procesu produkcyjnego, z którego pochodzą [dobra], jest nieistotny” i tak na rynku dobra pochodzą „ze wszystkich sposobów produkcji” (na przykład, mogą być „produktem produkcji opartej na niewolnictwie, produktem chłopów […], wspólnoty […], produkcji państwowej (takiej, jaka istniała we wcześniejszych epokach historii Rosji, opartej na pańszczyźnie) lub półdzikich ludach łowieckich”). [Capital, vol. 2, s. 189-90] Oznacza to, że handel „wykorzystuje dany sposób produkcji, ale go nie tworzy”, a więc odnosi się „do sposobu produkcji z zewnątrz”. [Capital, vol. 3, s. 745] To samo można powiedzieć o konkurencji wojskowej – nie definiuje ona sposobu produkcji.

Są też inne problemy z argumentem Cliffa, a mianowicie, że sugeruje on, iż reżim Lenina był także państwowym kapitalistą (jak podkreślają anarchiści, ale Leniniści zaprzeczają). Jeśli, jak sugeruje Cliff, “państwo robotnicze” to takie, w którym „proletariat ma bezpośrednią lub pośrednią kontrolę, bez względu na to, jak ograniczoną, nad władzą państwową”, czyli reżim Lenina nie był nim w ciągu sześciu miesięcy. Podobnie, samozarządzanie robotników zostało zastąpione przez jednoosobowe kierownictwo za czasów Lenina, co oznacza, że Stalin odziedziczył (kapitalistyczne) relacje produkcji, a nie je stworzył. Co więcej, jeśli to rywalizacja militarna uczyniła stalinizm “państwowym kapitalizmem”, to z pewnością tak samo było z bolszewicką Rosją, kiedy walczyła z białymi i imperialistycznymi armiami podczas wojny domowej. Cliff nie dowodzi też, że proletariat faktycznie istniał w czasach stalinizmu, podnosząc wyraźną sprzeczność, że „jeśli jest tylko jeden pracodawca, ‘zmiana pana’ jest niemożliwa […]“. zwykła formalność“, a także atakuje tych, którzy twierdzili, że stalinizm to “kolektywizm biurokratyczny”, ponieważ rosyjscy robotnicy nie byli proletariuszami, lecz niewolnikami. Tak więc ta „zwykła formalność” jest używana do wyjaśnienia, że rosyjski robotnik jest proletariuszem, a nie niewolnikiem, a więc Rosja była państwowym kapitalizmem! [Cliff, Op. Cit., s. 310, s. 219, s. 350 i s. 348]

Podsumowując, próby nakreślenia wyraźnej granicy między leninizmem a stalinizmem w odniesieniu do jego państwowego kapitalistycznego charakteru są skazane na niepowodzenie. Podobieństwa są zbyt oczywiste i po prostu wspierają anarchistyczną krytykę państwowego socjalizmu jako nic innego jak państwowy kapitalizm. Ostatecznie, „Trockizm jedynie obiecuje socjalizm poprzez przyjęcie tych samych metod i błędów, które doprowadziły do stalinizmu”. [J.H., „The Fourth International”, s. 37-43, The Left and World War II, Vernon Richards (ed.), s. 43]

H.3.12 Czy wielki biznes jest wstępnym warunkiem socjalizmu?

Kluczową ideą w większości form marksizmu jest to, że ewolucja samego kapitalizmu stworzy warunki wstępne dla socjalizmu. Dzieje się tak dlatego, że kapitalizm ma tendencję do tworzenia dużych przedsiębiorstw, a co za tym idzie, do zwiększania liczby pracowników podlegających „uspołecznionemu” procesowi produkcji w miejscu pracy. Konflikt między uspołecznionymi środkami produkcji a ich prywatną własnością leży u podstaw marksistowskiego postrzegania socjalizmu:Potem nastąpiła koncentracja środków produkcji i producentów w dużych warsztatach i manufakturach, ich przekształcenie w rzeczywiste, uspołecznione środki produkcji i uspołecznionych producentów. Ale uspołecznieni producenci i środki produkcji oraz ich produkty były nadal traktowane, po tej zmianie, tak jak wcześniej […] właściciel narzędzi pracy […] przywłaszcza sobie […] wyłącznie produkt pracy innych. W ten sposób produkty wytwarzane obecnie społecznie nie zostały przywłaszczone przez tych, którzy faktycznie uruchomili środki produkcji i faktycznie wytwarzali towary, lecz przez kapitalistów […] Sposób produkcji podlega tej [indywidualnej lub prywatnej] formie zawłaszczenia, choć znosi warunki, na których opiera się ta ostatnia.Ta sprzeczność, która nadaje nowemu sposobowi produkcji kapitalistyczny charakter, zawiera w sobie zarodek całych dzisiejszych społecznych antagonizmów. [Engels, Marx-Engels Reader, s. 703-4]

To właśnie cykl koniunkturalny kapitalizmu najlepiej pokazuje tę sprzeczność między socjalizacją produkcji a zawłaszczeniem kapitalistycznym. Faktycznie, „fakt, że uspołeczniona organizacja produkcji w fabryce rozwinęła się do tej pory w taki sposób, że stała się niezgodna z anarchią produkcji w społeczeństwie, która istnieje obok niej i ją dominuje, jest sprowadzany do samych kapitalistów przez gwałtowną koncentrację kapitału, która ma miejsce podczas kryzysów”. Presja socjalizacji produkcji powoduje, że kapitaliści łączą swoje właściwości „w danej gałęzi przemysłu w danym kraju” w „trust, związek dla celów regulacji produkcji”. W ten sposób „produkcja społeczeństwa kapitalistycznego kapituluje do produkcji na określonym planie najeżdżającego społeczeństwa socjalistycznego”. Ta ‘transformacja’ może przybrać formę „spółek akcyjnych i trustów, albo własności państwowej”. Ta ostatnia nie zmienia „relacji kapitalistycznej”, choć „ukryła w sobie warunki techniczne, które tworzą elementy tego rozwiązania”. To „pokazuje drogę do osiągnięcia tej rewolucji. Proletariat przejmuje władzę polityczną i przekształca środki produkcji w własność państwową”. [Op. Cit., s. 709-713]

Tak więc centralizacja i koncentracja produkcji w coraz większe jednostki, w wielki biznes, jest postrzegana jako dowód na potrzebę socjalizmu. Dostarcza obiektywnych podstaw dla socjalizmu, a w rzeczywistości ta analiza jest tym, co czyni marksizm „naukowym socjalizmem”. Proces ten wyjaśnia, jak społeczeństwo ludzkie rozwija się w czasie: „W społecznej produkcji swojego życia ludzie wchodzą w określone relacje, które są niezbędne i niezależne od ich woli, relacje produkcji, które odpowiadają określonemu etapowi rozwoju ich materialnych sił produkcyjnych. Suma tych relacji produkcji stanowi ekonomiczną strukturę społeczeństwa, rzeczywisty fundament, na którym wznosi się prawna i polityczna nadbudowa i któremu odpowiadają określone formy świadomości społecznej […] Na pewnym etapie ich rozwoju, materialne siły wytwórcze pozostają w konflikcie z istniejącymi stosunkami produkcji lub – co jest tylko prawnym wyrażeniem tego samego – ze stosunkami własnościowymi, w ramach których działały do tej pory. Z form rozwoju sił produkcyjnych relacje te zamieniają się w ich okowy. Następnie rozpoczyna się epoka rewolucji społecznej. Wraz ze zmianą ekonomicznego fundamentu cała ogromna nadbudowa ulega mniej więcej szybkiej przemianie”. [Marx, Op. Cit., s. 4-5]

Oczywistym wnioskiem, jaki można z tego wyciągnąć, jest to, że socjalizm powstanie ze względu na tendencje nieodłącznie związane z rozwojem kapitalizmu. ‘Socjalizacja’ wynikająca z pracy zbiorowej w firmie stale rośnie w miarę jak przedsiębiorstwa kapitalistyczne stają się coraz większe. W ten sposób powstaje obiektywna potrzeba socjalizmu, a więc dla większości marksistów „wielki jest piękny”. Rzeczywiście, niektórzy leniniści wymyślili terminologię, aby to opisać, której korzenie sięgają przynajmniej bolszewickiego (i lewicowego opozycjonisty) Jewgienija Preobrazenskiego (choć jego perspektywa, jak większość leninistów, ma głębokie korzenie w socjaldemokratycznej ortodoksji Drugiej Międzynarodówki). Preobrazhensky, poza tym, że wyraził potrzebę „prymitywnej socjalistycznej akumulacji” w celu zbudowania przemysłu Rosji Sowieckiej, omówił również „sprzeczność prawa planowania i prawa wartości”. [Hillel Ticktin, “Leon Trotsky and the Social Forces Leading to Bureaucracy, 1923-29”, s. 45-64, The Ideas of Leon Trotsky, Hillel Ticktin and Michael Cox (eds.), s. 45] Tak więc marksiści w tej tradycji (podobnie jak Hillel Ticktin) twierdzą, że zwiększona wielkość kapitału oznacza, że coraz więcej gospodarki podlega despotyzmowi właścicieli i menedżerów kapitału, a więc ‘anarchia’ rynku jest powoli zastępowana przez świadome planowanie zasobów. Marksiści czasami nazywają to ‘obiektywną socjalizacją pracy’ (by użyć określenia Ernesta Mandela). Istnieje zatem tendencja do postrzegania przez marksistów zwiększonej wielkości i siły wielkiego biznesu jako obiektywnego dowodu na istnienie socjalizmu, który sprawi, że te socjalistyczne tendencje w kapitalizmie staną się w pełni jasne i w pełni rozwinięte. Nie trzeba dodawać, że większość będzie twierdzić, iż socjalizm, rozwijając w pełni planowanie, zastąpi autokratyczne i hierarchiczne planowanie wielkiego biznesu demokratycznym planowaniem obejmującym całe społeczeństwo.

To stanowisko, dla anarchistów_tek, ma pewne problemy. Jedną z głównych wad, o której mowa w następnej części, jest to, że skupia ona uwagę z dala od wewnętrznej organizacji w miejscu pracy na własności i powiązaniach między jednostkami gospodarczymi. Kończy się to myleniem kapitalizmu z rynkowymi relacjami między firmami, a nie utożsamianiem go z jego istotą, niewolnictwem płacowym. Oznaczało to, że wielu marksistów uważa, iż podstawy gospodarki socjalistycznej były zagwarantowane po nacjonalizacji własności. Ta perspektywa ma tendencję do odrzucania jako nieistotnego sposobu zarządzania produkcją. Krytyka anarchistyczna, że zastąpiło to po prostu wielu szefów jednym, państwem, została (i jest) zignorowana. Zamiast postrzegać socjalizm jako zależny od zarządzania produkcją przez pracowników, pozycja ta kończy się postrzeganiem socjalizmu jako zależnego od powiązań organizacyjnych między miejscami pracy, czego przykładem jest wielki biznes w kapitalizmie. Tak więc ‘relacje produkcji’, które mają znaczenie, to nie te związane z pracą zarobkową, ale raczej te związane z rynkiem. Widać to na przykładzie słynnego komentarza w Manifeście Partii Komunistycznej, że burżuazja „nie może istnieć bez ciągłego rewolucjonizowania instrumentów produkcji, a tym samym stosunków produkcji, a z nimi całych stosunków społecznych”. [Marx and Engels, Op. Cit., s. 476] Ale jedyną relacją produkcji, której nie może zrewolucjonizować, jest ta generowana przez pracę zarobkową w sercu kapitalizmu, relacje hierarchiczne w punkcie produkcji. W związku z tym jasne jest, że przez ‘stosunki produkcji’ Marks i Engels rozumieli coś innego niż niewolnictwo płacowe, a mianowicie wewnętrzną organizację tego, co nazywają ‘produkcją uspołecznioną’.

Kapitalizm jest na ogół tak dynamiczny, jak podkreślali Marks i Engels. Przekształca on stale środki produkcji, strukturę przemysłu i powiązania między miejscami pracy. Modyfikuje ona jednak tylko formę organizacji pracy, a nie jej treść. Bez względu na to, jak przekształca to maszyny i wewnętrzną strukturę przedsiębiorstw, pracownicy nadal są niewolnikami płacowymi. W najlepszym wypadku, po prostu przekształca to znaczną część hierarchii, która rządzi siłą roboczą w wynajętych menedżerów. Nie przekształca to jednak podstawowej relacji społecznej kapitalizmu, a zatem „relacje produkcji”, które zapowiadają socjalizm, są właśnie tymi, które wiążą się z „socjalizacją procesu pracy”, która zachodzi w kapitalizmie i nie są z nim w żaden sposób antagonistyczne.

Odzwierciedla to słynną przepowiednię Marksa, że kapitalistyczny sposób produkcji powoduje „centralizację kapitałów”, ponieważ jeden kapitalista „zawsze uderza w wielu innych”. Prowadzi to do „dalszej socjalizacji pracy i dalszej transformacji gleby i innych środków produkcji w społecznie eksploatowane, a więc wspólnotowe środki produkcji przybierają nową formę”. W ten sposób sam postęp kapitalistyczny obiektywnie wytwarza konieczność socjalizmu, ponieważ socjalizuje proces produkcji i tworzy klasę robotniczą „stale rosnącą liczebnie oraz szkoloną, zjednoczoną i zorganizowaną przez sam mechanizm kapitalistycznego procesu produkcji. Monopolizacja kapitału staje się oporem dla sposobu produkcji […] Centralizacja środków produkcji i socjalizacja pracy osiągają punkt, w którym stają się one niezgodne z ich kapitalistyczną integracją. Ta powłoka jest rozrywana na części. Dźwięk kapitalistycznej własności prywatnej wybrzmiewa. Wywłaszczyciele są wywłaszczani” [Capital, vol. 1, s. 928-9] Zauważmy, że to nie pracownicy się organizują, ale raczej „są zorganizowani przez sam mechanizm kapitalistycznego procesu produkcji”. Nawet w jego najbardziej wolnościowym dziele „Wojna domowa we Francji” można znaleźć tę perspektywę. Słusznie chwalił on próby zakładania przez komunistów spółdzielni (choć wyraźnie nie wspomniał o oczywistym wpływie Proudhona), ale następnie argumentował, że klasa robotnicza „nie miała gotowych utopii do wprowadzenia” i że „wypracowała własną emancypację, a wraz z nią, że ta wyższa forma, do której dzisiejsze społeczeństwo nieodparcie dąży za pomocą własnych agencji ekonomicznych”, musiała po prostu „uwolnić elementy nowego społeczeństwa, z którym stare, upadające społeczeństwo burżuazyjne samo jest w ciąży”. [Marx-Engels Reader, s. 635-6]

Następnie mamy Marksa, w jego polemice z Proudhonem, twierdzącego, że stosunki społeczne „są ściśle związane z siłami produkcyjnymi. Pozyskując nowe siły wytwórcze ludzie zmieniają swój sposób produkcji, a zmieniając sposób produkcji, zmieniając sposób zarabiania na życie, zmieniają swoje relacje społeczne. Młyn ręczny daje wam społeczeństwo z panem feudalnym; młyn parowy, społeczeństwo z przemysłowym kapitalistą”. [Collected Works, vol. 6, s. 166] Na pierwszy rzut oka, lepiej żeby to nie była prawda. Przecież celem socjalizmu jest wywłaszczenie własności przemysłowego kapitalisty. Jeśli relacje społeczne są zależne od sił produkcyjnych, to oczywiście socjalizm jest niemożliwy, ponieważ początkowo będzie musiał opierać się na spuściźnie kapitalizmu. Na szczęście sposób zarządzania miejscem pracy nie jest z góry określony przez bazę technologiczną społeczeństwa. Jak widać, młyn parowy może być obsługiwany przez spółdzielnię, co sprawia, że przemysłowy kapitalista jest zbędny. To, że dana baza technologiczna (lub siły wytwórcze) może wytworzyć wiele różnych systemów społecznych i politycznych, można łatwo zauważyć na podstawie historii. Murray Bookchin podaje przykład:“Technika […] nie uwzględnia w pełni lub nawet odpowiednio różnic instytucjonalnych między dość demokratyczną federacją, taką jak Irokezi, a wysoce despotycznym imperium, takim jak Inkowie. Ze ściśle instrumentalnego punktu widzenia obie struktury były wspierane przez prawie identyczne ‘zestawy narzędzi’. Obie zajmowały się praktykami ogrodniczymi, które były zorganizowane wokół prymitywnych narzędzi i drewnianych motyki. Ich techniki tkania i obróbki metalu były bardzo podobne […] Na poziomie wspólnotowym, populacje Irokezów i Inków były bardzo podobne […]Jednak na poziomie politycznym życia społecznego, demokratyczna konfederalna struktura pięciu plemion leśnych wyraźnie różni się od scentralizowanej, despotycznej struktury górskich wodzów indiańskich. Ta pierwsza, wysoce wolnościowa konfederacja […] To drugie, masowo autorytarne państwo […] Komunalne zarządzanie zasobami i produkcją wśród plemion Irokezów odbywało się na poziomie klanu. Natomiast zasoby Inków były w dużej mierze własnością państwa, a duża część produktów imperium była po prostu konfiskatą […] i ich redystrybucją z magazynów centralnych i lokalnych. Irokezi pracowali razem swobodnie […] Chłopi Inków dostarczali pańską siłę roboczą do ewidentnie wyzyskującego kapłaństwa i aparatu państwowego w ramach prawie przemysłowego systemu zarządzania” [The Ecology of Freedom, s. 331-2]

Twierdzenie Marksa, że dany poziom technologiczny implikuje określoną strukturę społeczną, jest błędne. Sugeruje to jednak, że nasze komentarze sugerują, iż dla Marksa i Engelsa nowe „relacje społeczne”, które rozwijają się pod wpływem kapitalizmu implikującego socjalizm, są relacjami między miejscami pracy, a nie między jednostkami i dlatego klasy są poprawne. Implikacje tego stanowiska stały się jasne podczas rewolucji rosyjskiej.

Później marksiści zbudowali na tym „naukowym” podłożu. Lenin, na przykład, argumentował, że „różnica między rewolucją socjalistyczną a burżuazyjną polega na tym, że w tym drugim przypadku istnieją gotowe formy stosunków kapitalistycznych; władza radziecka [w Rosji] nie odziedziczy takich gotowych stosunków, jeśli pominiemy najbardziej rozwinięte formy kapitalizmu, które, ściśle rzecz biorąc, rozciągały się na niewielką górną warstwę przemysłu i prawie nie dotykały rolnictwa”. [Collected Works, vol. 27, s. 90] Tak więc, dla Lenina, ‘socjalistyczne’ relacje są generowane w wielkim biznesie, relacje ‘socjalizmu’ ‘dziedziczą’ i uniwersalizują. W związku z tym jego uwagi pasują do analizy Marksa i Engelsa, którą przedstawiliśmy powyżej. Z jego uwag wynika jednak również, że Lenin nie miał pojęcia, iż socjalizm oznacza przemianę stosunków produkcji, czyli pracowników zarządzających własną działalnością. To niewątpliwie wyjaśnia systematyczne podważanie przez bolszewików ruchu komitetu zakładowego na rzecz kontroli państwowej (zob. klasyczny opis tego procesu Maurice’a Brintona, The Bolsheviks and Workers’ Control).

Pomysł, że socjalizm to po prostu przejęcie państwa i nacjonalizacja ‘obiektywnie socjalizowanych’ środków produkcji, można dostrzec zarówno w głównym nurcie socjaldemokracji, jak i w jej leninistycznym dziecku. Rudolf Hilferding argumentował, że kapitalizm przekształca się w wysoce scentralizowaną gospodarkę, prowadzoną przez duże banki i duże firmy. Wszystko, co było potrzebne, aby przekształcić to w socjalizm, to jego nacjonalizacja: „Gdy kapitał finansowy przejmie kontrolę nad najważniejszymi gałęziami produkcji, wystarczy, że społeczeństwo, poprzez swój świadomy organ wykonawczy – państwo podbite przez klasę robotniczą – przejmie kapitał finansowy, aby uzyskać natychmiastową kontrolę nad tymi gałęziami produkcji […] przejęcie sześciu dużych berlińskich banków byłoby […] znaczne ułatwienie początkowych etapów polityki socjalistycznej w okresie przejściowym, kiedy to rachunkowość kapitalistyczna może okazać się nadal przydatna” [Finance Capital, s. 367-8]

Lenin w zasadzie nie zgadzał się z tym dotychczas tak długo, jak partia proletariatu przejąć miała władzę poprzez rewolucję, a nie poprzez wybory (‘państwo podbite przez klasę robotniczą’ jest równoznaczne z wyborem partii socjalistycznej). Lenin uznał za rzecz oczywistą, że różnica między marksistami a anarchistami polega na tym, że „ci pierwsi opowiadają się za scentralizowaną, wielkoskalową produkcją komunistyczną, a ci drudzy – za odłączoną, małą produkcją”. [Collected Works, vol. 23, s. 325] Oczywistym tego następstwem jest to, że poglądy anarchistyczne „wyrażają nie przyszłość społeczeństwa burżuazyjnego, które z nieodpartą siłą dąży do socjalizacji pracy, ale teraźniejszość, a nawet przeszłość tego społeczeństwa, dominację ślepej szansy nad rozproszo i odizolowaną małą produkcją” [Op. Cit., vol. 10, s. 73]

Lenin zastosował tę perspektywę podczas Rewolucji Rosyjskiej. Na przykład w 1917 r. argumentował, że jego bezpośrednim celem jest gospodarka ‘państwowo-kapitalistyczna’, co jest niezbędnym etapem socjalizmu. Jak powiedział, „socjalizm jest tylko kolejnym krokiem naprzód od monopolu państwowo-kapitalistycznego […] socjalizm jest jedynie monopolem państwowo-kapitalistycznym, który ma służyć interesom całego narodu i w tym zakresie przestał być monopolem kapitalistycznym”. [Op. Cit., vol. 25, s. 358] Bolszewicka droga do ‘socjalizmu’ przebiegała przez teren państwowego kapitalizmu i w rzeczywistości budowana była po prostu w oparciu o jego zinstytucjonalizowane sposoby alokacji zasobów i strukturyzacji przemysłu. Jak ujął to Lenin, „nowoczesne państwo posiada aparat, który ma bardzo bliskie powiązania z bankami i syndykatami [czyli trustami], aparat, który wykonuje ogromną ilość prac księgowych i rejestracyjnych […]. To urządzenie nie może i nie powinno być rozbite. Musi zostać pozbawiony kontroli kapitalistów”, „musi być podporządkowany proletariackim Sowietom” i „musi zostać rozszerzony, bardziej kompleksowy i ogólnokrajowy”. Oznaczało to, że bolszewicy „nie wymyśliliby formy organizacyjnej pracy, ale wzięliby ją gotową z kapitalizmu” i „zapożyczyliby najlepsze modele dostarczane przez kraje rozwinięte”. [Op. Cit., vol. 26, s. 105-6 i s. 110]

Ramy instytucjonalne kapitalizmu zostałyby wykorzystane jako główne (prawie wyłączne) instrumenty transformacji ‘socjalistycznej’. „Bez wielkich banków socjalizm nie byłby możliwy”, przekonywał Lenin, ponieważ „są one ‘aparatem państwowym’ który musimy doprowadzić do socjalizmu i który bierzemy z kapitalizmu; naszym zadaniem jest jedynie odcięcie tego, co kapitalistycznie okalecza ten doskonały aparat, uczynienie go jeszcze większym, jeszcze bardziej demokratycznym, jeszcze bardziej wszechstronnym. Jeden bank państwowy, największy z wielkich […] będzie stanowić aż dziewięć dziesiątych aparatu socjalistycznego. Będzie to ogólnokrajowa księgowość, ogólnokrajowa rachunkowość produkcji i dystrybucji towarów”. Chociaż jest to „nie do końca aparat państwowy w kapitalizmie” to „będzie tak z nami, w socjalizmie”. Dla Lenina budowanie socjalizmu było łatwe. Te „dziewięć dziesiątych aparatu socjalistycznego” zostałoby stworzone „za jednym zamachem, jednym dekretem”. [Op. Cit., s. 106] Po objęciu władzy bolszewicy realizowali tę wizję socjalizmu w oparciu o instytucje stworzone przez monopolistyczny kapitalizm. Ponadto, Lenin szybko zaczął promować i wdrażać najbardziej wyrafinowane kapitalistyczne metody organizacji pracy, w tym ‘jednoosobowe zarządzanie’ produkcją, akordami i tayloryzm (‘zarządzanie naukowe’). Nie zrobiono tego przypadkowo lub dlatego, że nie istniała żadna alternatywa (jak omawiamy w sekcji H.6.2, pracownicy organizowali federacje komitetów fabrycznych, które mogłyby być, jak twierdzili anarchiści, podstawą prawdziwej socjalistycznej gospodarki).

Jak skomentował Gustav Landuer, gdy marksiści głównego nurtu „nazywają kapitalistyczny system fabryczny produkcją społeczną […] znamy prawdziwe implikacje ich socjalistycznych form pracy” [For Socialism, s. 70] Jak widać, ta gloryfikacja wielkoskalowych, państwowo-kapitalistycznych struktur może mieć swoje źródło u Marksa i Engelsa, podczas gdy poparcie Lenina dla kapitalistycznych technik produkcji można wyjaśnić brakiem skupienia się głównego nurtu marksizmu na relacjach społecznych w momencie produkcji.

Dla anarchistów pomysł, że socjalizm można budować w oparciu o ramy, jakie daje nam kapitalizm, jest po prostu absurdalny. Kapitalizm rozwinął przemysł i technologię, by wspierać cele tych, którzy mają władzę, czyli kapitalistów i menedżerów. Dlaczego mieliby oni wykorzystywać tę siłę do rozwijania technologii i struktur przemysłowych, które prowadzą do samozarządzania i władzy pracowników, a nie technologii i struktur, które wzmacniają ich własną pozycję wobec pracowników i społeczeństwa jako całości? Jako taki, rozwój technologiczny i przemysłowy nie jest ‘neutralny’ ani nie jest tylko ‘zastosowaniem nauki’. Są one kształtowane przez walkę klasową i interes klasowy i nie mogą być wykorzystywane do różnych celów. Mówiąc wprost, socjalizm będzie musiał rozwijać nowe formy organizacji gospodarczej oparte na zasadach socjalistycznych. Koncepcja, że monopolistyczny kapitalizm toruje drogę społeczeństwu socjalistycznemu zakorzeniona jest w fałszywym założeniu, że formy organizacji społecznej towarzyszące koncentracji kapitału są tożsame z socjalizacją produkcji, że struktury związane z pracą społeczną w kapitalizmie są takie same jak te wymagane w socjalizmie, jest osiągnięciem prawdziwej socjalizacji. To fałszywe założenie, jak widać, wróciło do Engelsa i podzielały je zarówno socjaldemokracja, jak i leninizm pomimo innych różnic.

Podczas gdy anarchiści_stki inspirują się wizją niekapitalistycznego, zdecentralizowanego, zróżnicowanego społeczeństwa opartego na odpowiedniej technologii i odpowiedniej skali, główny nurt marksizmu nie. Problem z kapitalizmem polega raczej na tym, że jego instytucje nie są wystarczająco scentralizowane i duże. Jak słusznie twierdzi Alexander Berkman: „Rola decentralizacji przemysłowej w rewolucji jest niestety zbyt mało doceniana […] Większość ludzi jest nadal w usłużności wobec dogmatu marksistowskiego, że centralizacja jest ‘bardziej efektywna i ekonomiczna’. Zamykają oczy na fakt, że rzekoma ‘gospodarka’ osiągana jest kosztem zdrowia i życia pracowników, że ‘wydajność’ zdegradowała go do zwykłego trybika przemysłowego, zabija jego duszę, zabija jego ciało. Co więcej, w systemie centralizacji administracja przemysłu przechodzi w coraz mniejsze ręce, tworząc potężną biurokrację dominacji przemysłowej. Byłaby to rzeczywiście najszczersza ironia, gdyby rewolucja miała na celu osiągnięcie takiego rezultatu. Oznaczałoby to stworzenie nowej klasy panów”. [What is Anarchism?, s. 229]

O tym, że główny nurt marksizmu jest przesiąknięty ideologią kapitalistyczną, świadczą komentarze Lenina, który stwierdził, że kiedy „poszczególne zakłady są połączone w jeden syndykat, ta gospodarka [produkcyjna] może osiągnąć ogromne rozmiary, jak uczy nas ekonomia” [Op. Cit., vol. 25, s. 344] Tak, kapitalistyczna nauka ekonomiczna, oparta na kapitalistycznych definicjach efektywności i gospodarki oraz na kapitalistycznych kryteriach! To, że bolszewizm opiera się na scentralizowanym, wielkoskalowym przemyśle, ponieważ jest on bardziej ‘wydajny’ i ‘ekonomiczny’ sugeruje, że jego ‘socjalizm’ będzie oparty na tych samych priorytetach kapitalizmu. Widać to na przykładzie pomysłu Lenina, że Rosja musiała uczyć się od zaawansowanych krajów kapitalistycznych, że istnieje tylko jeden sposób na rozwój produkcji, a mianowicie poprzez przyjęcie kapitalistycznych metod ‘racjonalizacji’ i zarządzania. Tak więc, wg Lenina na początku 1918 roku „naszym zadaniem jest studiowanie państwowego kapitalizmu Niemców, nie szczędzić wysiłków w jego kopiowaniu i nie skracać się od przyjmowania dyktatorskich metod, aby przyspieszyć jego kopiowanie” [Op. Cit., vol. 27, s. 340] Słowami Luigiego Fabbri’ego:“Marksistowscy komuniści, zwłaszcza rosyjscy, są uwiedzeni przez odległy miraż wielkiego przemysłu na Zachodzie lub w Ameryce i mylą swe poglądy z systemem produkcji, który jest tylko typowo kapitalistycznym środkiem spekulacji, środkiem ucisku, tym bezpieczniejszym; nie doceniają oni również tego, że taki rodzaj centralizacji, daleki od zaspokajania rzeczywistych potrzeb produkcji, jest dokładnie tym, co ją ogranicza, utrudnia i hamuje ją w interesie kapitału.Za każdym razem, gdy mówią o ‘konieczności produkcji’ nie rozróżniają pomiędzy tymi potrzebami, od których zależy zaopatrzenie w większą ilość i wyższą jakość produktów – to wszystko ma znaczenie ze społecznego i komunistycznego punktu widzenia – a potrzebami właściwymi dla burżuazyjnego reżimu, kapitalistyczna konieczność osiągania większych zysków, nawet jeśli oznacza to mniejszą produkcję. Jeśli kapitalizm ma tendencję do centralizacji swoich działań, to nie po to, by produkować, ale tylko po to, by zarabiać i gromadzić więcej pieniędzy” [“Anarchy and ‘Scientific’ Communism”, s. 13-49, The Poverty of Statism, Albert Meltzer (ed.), s. 21-22]

Efektywność, innymi słowy, nie istnieje niezależnie od danego społeczeństwa czy gospodarki. To, co w kapitalizmie jest uważane za ‘efektywne’, może być najgorszą formą nieefektywności w wolnym społeczeństwie. Pomysł, że socjalizm może mieć inne priorytety, potrzebuje innych metod organizacji produkcji, ma inne wizje struktury gospodarki niż kapitalizm, jest nieobecny w głównym nurcie marksizmu. Lenin uważał, że instytucje burżuazyjnej władzy gospodarczej, struktury przemysłowej oraz kapitalistycznej technologii i technik mogą być ‘schwytane’ i wykorzystane do innych celów. Ostatecznie jednak kapitalistyczne środki i organizacje mogą generować tylko kapitalistyczne cele. Znaczące jest to, że „jednoosobowe kierownictwo”, praca dorywcza, Tayloryzm, itp. popierany i realizowany pod rządami Lenina jest zazwyczaj wymieniany przez jego zwolenników jako zło stalinizmu i dowód jego antysocjalistycznego charakteru.

Podobnie, można argumentować, że jednym z powodów, dla których duże przedsiębiorstwa kapitalistyczne mogą ‘planować’ produkcję na dużą skalę, jest ograniczenie kryteriów podejmowania decyzji do kilku zmiennych, z których najważniejszą jest zysk i strata. Nie ma wątpliwości, że takie uproszczenie danych wejściowych może prowadzić do podejmowania decyzji szkodliwych dla ludzi i środowiska. „Brak kontekstu i szczegółowości”, słusznie zauważa James C. Scott, „nie jest przeoczeniem; jest konieczną pierwszą przesłanką jakiegokolwiek planowania na dużą skalę. W stopniu, w jakim podmioty mogą być traktowane jako jednostki standardowe, uprawnienie do podejmowania decyzji w ramach planowania jest zwiększone. Pytania postawione w tych ścisłych ramach mogą mieć ostateczne, ilościowe odpowiedzi. Ta sama logika odnosi się do przemiany świata naturalnego. Pytania o objętość drewna handlowego lub plon pszenicy w buszu pozwalają na bardziej precyzyjne obliczenia niż na przykład pytania o jakość gleby, wszechstronność i smak ziarna albo dobrobyt społeczności. Dyscyplina ekonomii osiąga swoją potężną siłę rozstrzygającą poprzez przekształcanie tego, co w przeciwnym razie mogłoby być uważane za kwestie jakościowe, w kwestie ilościowe z jednym metrycznym i niejako końcowym wynikiem: zyskiem lub stratą” [Seeing like a State, s. 346] Ważnym pytaniem jest, czy społeczeństwo socjalistyczne mogłoby uwzględnić wszystkie ważne czynniki, które kapitalizm ignoruje w ramach jeszcze bardziej scentralizowanej struktury planowania. Niezwykle wątpliwe jest, że może być na to pozytywna odpowiedź. Nie oznacza to, musimy podkreślić, że anarchiści_stki opowiadają się wyłącznie za produkcją ‘na małą skalę’, jak twierdzi wielu marksistów, jak Lenin (jak dowodzimy w sekcji I.3.8, anarchiści zawsze opowiadali się za odpowiednim poziomem produkcji i skali). Jest to po prostu uwzględnienie możliwości tego, co sprawdza się w kapitalizmie, a co może być niepożądane z punktu widzenia wartości ludzi i planety, a nie władzy i zysku.

Co oczywiste, anarchizm opiera się na krytycznej ocenie technologii i struktury przemysłowej, odrzucając całe kapitalistyczne pojęcie ‘postępu’, które zawsze było częścią uzasadnienia nieludzkiego status quo. Tylko dlatego, że coś jest nagradzane przez kapitalizm, nie oznacza to, że ma to sens z perspektywy humanistycznej czy ekologicznej. Stanowi to podstawę naszej wizji wolnego społeczeństwa i obecnej walki. Od dawna twierdzimy, że metody kapitalistyczne nie mogą być stosowane do celów socjalistycznych. W naszej walce o demokratyzację i socjalizację miejsca pracy, w naszej świadomości znaczenia zbiorowych inicjatyw producentów bezpośrednich w przekształcaniu ich sytuacji zawodowej, pokazujemy, że fabryki to nie tylko miejsca produkcji, ale także reprodukcji – reprodukcji pewnej struktury stosunków społecznych opartej na podziale na tych, którzy wydają polecenia i tych, którzy je przyjmują, na tych, którzy kierują i tych, którzy wykonują.

Rozumie się samo przez się, że anarchiści uznają, iż rewolucja społeczna będzie musiała rozpocząć się od przemysłu i technologii pozostawionych jej przez kapitalizm i że będzie ona musiała zostać wywłaszczona przez klasę robotniczą (wywłaszczenie to będzie oczywiście wiązało się z jej przekształceniem i najprawdopodobniej odrzuceniem wielu technologii, technik i praktyk uznanych w kapitalizmie za ‘skuteczne’). Ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, kto to wywłaszcza i co się z tym stanie dalej. Dla anarchistów środki życia są wywłaszczane bezpośrednio przez społeczeństwo, dla większości marksistów są one wywłaszczane przez państwo. Dla anarchistów takie wywłaszczenie opiera się na samozarządzaniu robotniczym i w ten sposób fundamentalna kapitalistyczna ‘relacja produkcji’ (praca najemna) zostaje zniesiona. Dla większości marksistów, państwowa własność produkcji jest uważana za wystarczającą do zapewnienia końca kapitalizmu (z, jeśli mamy szczęście, jakąś formą ‘kontroli robotniczej’ nad tymi urzędnikami państwowymi, którzy zajmują się zarządzaniem produkcją – zob. sekcja H.3.14)

W przeciwieństwie do głównego nurtu marksistowskiej wizji socjalizmu opartej na instytucjach odziedziczonych po kapitalizmie, anarchiści_stki wyprowadzili myśl, że ‘wolna komuna’ będzie „medium, w którym idee nowoczesnego socjalizmu mogą się realizować”. Te „komuny połączyłyby się” w szersze federacje. Związki zawodowe (lub inne organy klasy robotniczej tworzone w walce klasowej, takie jak komitety fabryczne) były „nie tylko instrumentem poprawy warunków pracy, ale również […] organizacja, która może […] wziąć w swoje ręce zarządzanie produkcją”. Duże związki zawodowe „powstałyby dla celów międzykomunalnych”. Takie komuny i organizacje pracownicze, stanowiące podstawę „socjalistycznych form życia”, mogłyby znaleźć znacznie łatwiejszą realizację niż „przejęcie przez państwo całej własności przemysłowej oraz państwowej organizacji rolnictwa i przemysłu”. Tak więc sieci kolejowe „mogłyby być znacznie lepiej obsługiwane przez Sfederowany Związek Pracowników Kolei, niż przez organizację państwową”. W połączeniu ze współpracą „zarówno w zakresie produkcji jak i dystrybucji, zarówno w przemyśle jak i w rolnictwie”, samozarządzanie produkcją przez pracowników stworzyłoby ‘próbki budowy’ przyszłego społeczeństwa (‘nawet próbki niektórych jego wnętrz’). [Kropotkin, The Conquest of Bread, s. 21-23]

Oznacza to, że anarchiści_stki zakorzeniają również argumenty za socjalizmem w naukowej analizie tendencji w kapitalizmie. Jednak w przeciwieństwie do analizy głównego nurtu marksizmu, który skupia się na obiektywnych tendencjach w rozwoju kapitalistycznym, anarchiści_stki podkreślają przeciwstawny charakter socjalizmu wobec kapitalizmu. Zarówno ‘prawo wartości’, jak i ‘prawo planowania’ są tendencjami wewnątrz kapitalizmu, czyli jego aspektów. Anarchiści_stki zachęcają do walki klasowej, bezpośredniego konfliktu ludzi z klasy robotniczej z funkcjonowaniem wszystkich ‘praw’ kapitalizmu. Walka ta rodzi wzajemną pomoc i świadomość, że możemy najlepiej dbać o własne dobro, jeśli zjednoczymy się z innymi – co możemy luźno określić jako ‘prawo współpracy’ lub ‘prawo pomocy wzajemnej’.

To prawo, w przeciwieństwie do marsjańskiego ‘prawa planowania’, opiera się na podmiotowości klasy robotniczej i rozwija się w społeczeństwie jedynie w opozycji do kapitalizmu. Jako taka, zapewnia ona niezbędne zrozumienie, skąd będzie rósł socjalizm, od dołu, w spontanicznej samo-aktywności uciśnionych walczących o swoją wolność. Oznacza to, że podstawowymi strukturami socjalizmu będą organy tworzone przez ludzi klasy robotniczej w ich walce z wyzyskiem i uciskiem (więcej szczegółów w sekcji I.2.3). Podstawowe spostrzeżenia Gustava Landauera są słuszne (jeśli jego środki nie były do końca takie), kiedy pisał, że „socjalizm nie wyrośnie z kapitalizmu, ale z dala od niego”. [Op. Cit., s. 140] Innymi słowy, według tendencji przeciwstawiających się kapitalizmowi, a nie tych, które są jego częścią.

Uznanie przez anarchistów_stki znaczenia tych tendencji do pomocy wzajemnej w ramach kapitalizmu jest kluczem do zrozumienia tego, co anarchiści_stki robią tu i teraz, co zostanie omówione w części J. Ponadto, położyło ono również fundament pod zrozumienie natury społeczeństwa anarchistycznego i tego, co tworzy ramy takiego społeczeństwa tu i teraz. Anarchiści_stki nie stawiają abstrakcyjnie lepszego społeczeństwa (anarchii) na tle obecnego, opresyjnego. Zamiast tego analizujemy, jakie tendencje występują w obecnym społeczeństwie i wspieramy te, które wyzwalają i uwalniają ludzi. W oparciu o te tendencje proponujemy społeczeństwo, które rozwija je do ich logicznej konkluzji. Dlatego też społeczeństwo anarchistyczne nie powstaje w wyniku rozwoju kapitalizmu, lecz w społecznej walce z nim.

H.3.11 Czy marksizm ma na celu dać władzę organizacjom robotniczym?

Krótka odpowiedź zależy od tego, którą gałąź marksizmu mamy na myśli. Jeśli wolnościowych marksistów, takich jak komuniści rad, sytuacjoniści i tak dalej, to odpowiedź brzmi tak. Podobnie jak anarchiści, marksiści ci postrzegają rewolucję społeczną jako opartą na samozarządzaniu klasą robotniczą i, w rzeczy samej, krytykują (i zrywają z) bolszewizmem właśnie w tej kwestii. Niektórzy marksiści, jak Socjalistyczna Partia Wielkiej Brytanii, pozostają wierni Marksowi i Engelsowi i opowiadają się za korzystaniem z urn wyborczych (patrz ostatnia sekcja), chociaż nie wyklucza to korzystania z takich organów po przejęciu władzy politycznej w ten sposób. Jeśli jednak spojrzymy na główny nurt tradycji marksistowskiej (czyli leninizm), odpowiedź musi być empatycznym ‘nie’.

Jak zauważamy w sekcji H.1.4, anarchiści od dawna twierdzą, że organizacje tworzone przez walczącą klasę robotniczą będą stanowić początkowe ramy wolnego społeczeństwa. Organy te, stworzone po to, by stawić opór kapitalizmowi i państwu, byłyby środkiem do obalenia i rozszerzenia i obrony rewolucji (w skład tych organów weszły ‘sowiety’ i ‘komitety fabryczne’ rewolucji rosyjskiej, kolektywy w rewolucji hiszpańskiej, zgromadzenia ludowe buntu argentyńskiego z 2001 r. przeciwko neoliberalizmowi i rewolucji francuskiej, rewolucyjne związki zawodowe i tak dalej). Tak więc samozarządzanie klasą pracującą jest centralnym elementem wizji anarchistycznej i dlatego podkreślamy znaczenie (i autonomię) organizacji klasy pracującej w ruchu rewolucyjnym i w samej rewolucji. Anarchiści_stki pracują w takich ciałach u podstaw, w zgromadzeniach masowych i nie starają się zastąpić swojej władzy władzą własnej organizacji (patrz sekcja J.3.6).

Leniniści natomiast mają inne spojrzenie na takie organy. Zamiast umieszczać je w centrum rewolucji, Leninizm postrzega je wyłącznie w kategoriach instrumentalnych – a mianowicie jako środek do osiągnięcia władzy partyjnej. Pisząc w 1907 r., Lenin argumentował, że „Organizacje Partii Socjaldemokratycznej mogą, w razie konieczności, uczestniczyć w międzypartyjnych Sowietach Delegatów Robotniczych […] i na kongresach […] tych organizacji, i może organizować takie instytucje, pod warunkiem, że odbywa się to zgodnie ze ścisłymi liniami partyjnymi w celu rozwoju i wzmocnienia Socjaldemokratycznej Partii Pracy”, to znaczy „wykorzystywać” takie organy „w celu rozwoju ruchu socjaldemokratycznego”. Co istotne, biorąc pod uwagę losy sowietów po 1917 r., Lenin zauważył, że partia „musi pamiętać, że jeśli działalność socjaldemokratyczna wśród mas proletariackich będzie właściwie, skutecznie i szeroko zorganizowana, instytucje takie mogą stać się w rzeczywistości zbędne”. [Collected Works, vol. 12, s. 143-4] W ten sposób środki, za pomocą których klasa robotnicza może zarządzać własnymi sprawami, stałyby się ‘zbędne’ gdyby partia była u władzy. Trudno jest zrozumieć, w jaki sposób klasa pracująca może być uważana za ‘klasę rządzącą’ w takim społeczeństwie. Jak podsumowuje Oscar Anweiler w swojej relacji o sowietach podczas dwóch rewolucji rosyjskich:

Wadą nowej ‘demokracji radzieckiej’ okrzykniętej przez Lenina w 1906 roku jest to, że mógł on wyobrażać sobie sowietów jedynie jako organizacje kontrolowane; dla niego były to instrumenty, za pomocą których partia kontrolowała masy pracujące, a nie prawdziwe formy demokracji robotniczej. Podstawowa sprzeczność bolszewickiego systemu sowieckiego – który rzekomo jest demokracją wszystkich ludzi pracy, ale w rzeczywistości uznaje tylko rządy jednej partii – jest już zawarta w interpretacji Lenina dotyczącej sowietów podczas pierwszej rewolucji rosyjskiej”. [The Soviets, s. 85]

Trzynaście lat później Lenin powtórzył tę samą wizję władzy partyjnej jako cel rewolucji w swojej niesławnej rozprawie przeciwko ‘lewicowemu’ komunizmowi (tj. tym marksistom bliskim anarchizmowi), co odnotowujemy w sekcji H.3.3. Na tym etapie bolszewicy wyraźnie opowiadali się za dyktaturą partyjną i uważali za truizm fakt, że cały proletariat nie może rządzić, ani też że dyktatura proletariacka nie może być sprawowana przez organizację masowej klasy robotniczej. Dlatego też zamiast patrzeć, jak rewolucja opiera się na upodmiotowieniu organizacji klasy robotniczej i społeczeństwie socjalistycznym, Leniniści postrzegają organizacje pracownicze w kategoriach czysto instrumentalnych jako środek do stworzenia rządu leninowskiego: „Przy całej tej wyidealizowanej gloryfikacji sowietów jako nowego, wyższego i bardziej demokratycznego typu państwa, głównym celem Lenina była rewolucyjno-strategiczna, a nie socjalno-strukturalna […] Hasło sowieckie miało przede wszystkim charakter taktyczny; sowieci byli w teorii organami masowej demokracji, ale w praktyce narzędziami partii bolszewickiej. W 1917 r. Lenin nakreślił swoją przejściową utopię, nie wymieniając przy tym czynnika ostatecznego: partii. Aby zrozumieć prawdziwe miejsce sowietów w bolszewizmie, nie wystarczy zatem zaakceptować wyidealizowanego obrazu w teorii państwa Lenina. Tylko badanie faktycznego rozdania i przyjęcia pomiędzy bolszewikami i sowietami w czasie rewolucji pozwala na właściwe zrozumienie ich relacji”. [Oscar Anweiler, Op. Cit., s. 160-1]

Mówiąc wprost, Leninizm myli władzę partyjną z władzą robotniczą. Przykład tej ‘konfuzji’ można znaleźć w większości dzieł leninowskich. Na przykład John Rees twierdzi, że istotą strategii bolszewickiej […] było przejęcie władzy od rządu tymczasowego i oddanie jej w ręce popularnych organów władzy klasy robotniczej – co później Trocki wyraził w swoich Lekcjach Październikowych[“In Defence of October”, s. 3-82, International Socialism, nr. 52, s. 73] Jednak w rzeczywistości Lenin zawsze był przekonany, że istotą strategii bolszewickiej jest przejęcie władzy przez samą partię bolszewicką. Wyraźnie opowiadał się za bolszewicką władzą w 1917 r., uznając sowietów za najlepszy środek do osiągnięcia tego celu. Stale utożsamiał bolszewicką zasadę z zasadą klasy robotniczej. Po objęciu władzy, ta identyfikacja nie zmieniła się. Jako taki, zamiast argumentować o oddaniu władzy w „ręce powszechnych organów władzy klasy robotniczej”, Lenin argumentował to tylko o tyle, o ile był pewien, że organy te natychmiast przekażą tę władzę w ręce bolszewickiego rządu.

Wyjaśnia to jego zwrot przeciwko sowietom po lipcu 1917 r., kiedy to uznał za niemożliwe, aby bolszewicy zdobyli w nich większość. Widać to, gdy Komitet Centralny partii bolszewickiej sprzeciwiał się idei rządu koalicyjnego bezpośrednio po obaleniu rządu tymczasowego w październiku 1917 roku. Jak wyjaśniono, „czysto bolszewicki rząd” był „niemożliwy do odrzucenia”, ponieważ „większość na II OgólnoRosyjskim Kongresie Sowietów […] przekazał władzę temu rządowi”. [cytował Robert V. Daniels, A Documentary History of Communism, s. 127-8] Zaledwie dziesięć dni po rewolucji październikowej lewicowi rewolucjoniści społeczni oskarżyli rząd bolszewicki o ignorowanie Centralnego Komitetu Wykonawczego Sowietów, ustanowionego przez drugi Kongres Sowietów jako najwyższego organu w społeczeństwie. Lenin odparł ich zarzuty, stwierdzając, że „nowa władza nie mogła uwzględnić w swojej działalności całego rygoru, który postawiłby ją na drodze skrupulatnej obserwacji wszystkich formalności”. [cytował Frederick I. Kaplan, Bolshevik Ideology and the Ethics of Soviet Labour, s. 124]

Najwyraźniej sowieci nie mieli „całej władzy”, natychmiast przekazali ją bolszewickiemu rządowi (a Lenin sugeruje, że nie był w żaden sposób związany z najwyższym organem sowieckim, w imieniu którego rządził). Wszystko to umieszcza twierdzenia Reesa we właściwym kontekście i pokazuje, że slogan „Cała władza Sowietom” jest używany przez Leninistów w radykalnie inny sposób, niż większość ludzi by to zrozumiała! Wyjaśnia również, dlaczego sowieci zostali rozwiązani, jeśli opozycja zdobyła w nich większość na początku 1918 r. (patrz część H.6.1). Bolszewicy wspierali ‘sowiecką władzę’ tylko wtedy, gdy sowieci byli bolszewikami. Jak przyznał czołowy lewicowy Menshevik Juliusz Martov, który twierdził, że bolszewicy kochali Sowietów tylko wtedy, gdy byli „w rękach partii bolszewickiej”. [cytował Israel Getzler, Op. Cit., s. 174] Wyjaśnia to komentarz Lenina, że „tylko rozwój tej wojny [kontrrewolucyjna rebelia Kornilova w sierpniu 1917 r.] może doprowadzić nas do władzy, ale musimy o tym mówić jak najmniej w naszym wzburzeniu (pamiętając bardzo dobrze, że nawet jutro wydarzenia mogą doprowadzić nas do władzy, a wtedy nie pozwolimy na to)” [quoted by Neil Harding, Leninism, s. 253]

Wszystko to można potwierdzić, co zaskakujące, przeglądając referencje Rees. Studiując pracę Trockiego znajdujemy to samo instrumentalne podejście do kwestii „powszechnych organów władzy klasy robotniczej”. Tak, toczy się dyskusja o tym, czy sowieci lub ‘jakieś formy organizacji’, jak komitety fabryczne, mogą stać się ‘organami władzy państwowej’, ale zawsze w kontekście władzy partyjnej. Stwierdził to dość wyraźnie Trocki w swoim eseju, twierdząc, że ‘zasadniczym aspektem’ bolszewizmu jest „szkolenie, kuszenie i organizacja proletariackiej awangardy, która umożliwia jej przejęcie władzy, broń w ręku” [Lessons of October, s. 167 i s. 127] Rzeczywiście, pomysł, że klasa robotnicza może sama przejąć władzę, jest wznawiany i odrzucany: „Ale wydarzenia te dowiodły, że bez partii zdolnej do kierowania rewolucją proletariacką, sama rewolucja staje się niemożliwa. Proletariat nie może przejąć władzy poprzez spontaniczne powstanie […] nie ma nic innego, co mogłoby służyć proletariatowi jako substytut jego własnej partii”. [Op. Cit., s. 117]

Dlatego też sowiety nie byli uważani za ‘istotę’ bolszewizmu, a raczej „podstawowym instrumentem rewolucji proletariackiej jest partia”. Popularne organy postrzegane są wyłącznie w kategoriach instrumentalnych, przy czym takie organy „władzy robotniczej” omawiane są w kategoriach strategii i programu partii, a nie w kategoriach wartości, jaką takie organy mają jako formy samozarządzania społeczeństwem przez klasę robotniczą. Dlaczego miałby, skoro „zadaniem partii komunistycznej jest zdobycie władzy w celu odbudowy społeczeństwa”? [Op. Cit., s. 118 i s. 174]

Widać to wyraźnie na przykładzie dyskusji Trockiego o „rewolucji październikowej” z 1917 r. w Lekcjach Październikowych. Komentując konferencję Partii Bolszewickiej z kwietnia 1917 r. , stwierdził, że „cała[…] Konferencja była poświęcona następującemu fundamentalnemu pytaniu: Czy zmierzamy do zdobycia władzy w imię rewolucji socjalistycznej, czy też pomagamy (każdemu i wszystkim) dokończyć rewolucję demokratyczną? Stanowisko Lenina było następujące: […] przejęcie większości sowieckiej; obalenie rządu tymczasowego; przejęcie władzy przez sowiety” [Op. Cit., s. 134] Poprzez sowiety, a nie przez sowiety, co pokazuje, że Partia posiadałaby prawdziwą władzę, a nie sowiety delegatów pracowników. Potwierdza to stwierdzenie Trockiego, że „przygotowanie powstania i przeprowadzenie go pod przykrywką przygotowania do II Kongresu Sowietów i pod hasłem jego obrony, było dla nas nieocenioną korzyścią” i że „jedną rzeczą było przygotowanie zbrojnego powstania pod nagim hasłem przejęcia władzy przez partię, a zupełnie inną przygotowanie i przeprowadzenie powstania pod hasłem obrony praw Kongresu Sowietów”. Kongres Radziecki właśnie zapewnił ‘pokrycie prawne’ bolszewickim planom. [Op. Cit., s. 134, s. 158 i s. 161]

Mamy więc „przejęcie władzy poprzez sowiety” z „powstaniem zbrojnym” za „przejęcie władzy przez partię” ukryte przez ‘slogan’ (‘przykrywka prawna’) obrony Sowietów! Nie jest to przypadek oddania władzy w ręce organizacji klasy pracującej. Trocki zauważył, że w 1917 roku „sowiety musiały albo całkowicie zniknąć, albo wziąć prawdziwą władzę w swoje ręce”. Jednak od razu dodał, że „mogliby przejąć władzę […] tylko jako dyktatura proletariatu kierowanego przez jedną partię” [Op. Cit., s. 126] Oczywiste jest, że ‘jedna partia’ ma prawdziwą władzę, a nie sowiety i, co zaskakujące, reguła ‘jednej partii’ również polegała na tym, że sowiety skutecznie znikały, ponieważ szybko stali się oni jedynie szyfrem. Wkrótce ‘kierownictwo jednej partii’ stało się dyktaturą tej partii nad sowietami, której (należy zauważyć) Trocki bronił z całego serca, gdy pisał Lekcje październikowe (i rzeczywiście do lat 30.)

To nie może być uznane za jednorazowe. Trocki powtórzył tę analizę w swojej Historii Rewolucji Rosyjskiej, kiedy stwierdził, że „pytanie, jakie organizacje masowe miały służyć partii za przywódców powstania, nie pozwalało a priori, a tym bardziej kategorycznie, na odpowiedź”. Tak więc „organizacje masowe” służą partii, a nie na odwrót. Tę instrumentalistyczną perspektywę można dostrzec, gdy Trocki zauważył, że gdy „bolszewicy uzyskali większość w Piotrogradzie sowieckim, a potem kilku innych, wyrażenie ‘władza w ręce sowietów’ nie zostało zatem ponownie usunięte z porządku dziennego, lecz otrzymało nowe znaczenie: cała władza dla bolszewickich sowietów”. Oznaczało to, że „partia została uruchomiona na drodze zbrojnego powstania przez sowietów i w imieniu sowietów”. Jak to ujął w swojej dyskusji o dniach lipca 1917 r. , armia „była daleka od gotowości do wzniecenia powstania w celu przekazania władzy Partii Bolszewickiej” a więc „stan powszechnej świadomości […] uniemożliwił przejęcie władzy przez bolszewików w lipcu”.[vol. 2, s. 303, s. 307, s. 78 i s. 81] To tyle z ‘całej władzy dla Sowietów’! Cytuje nawet Lenina: „Bolszewicy nie mają prawa czekać na Kongres Sowietów. Powinni przejąć władzę już teraz”. Ostatecznie, „Komitet Centralny przyjął wniosek Lenina jako jedyny możliwy do pomyślenia: utworzyć rząd tylko bolszewików”. [vol. 3, s. 131-2 i s. 299]

Gdzie zatem wyznacza to twierdzenie, że bolszewicy dążyli do przekazania władzy w ręce organizacji klasy robotniczej? Oczywiście streszczenie Reesa zarówno eseju Trockiego, jak i „esencji” bolszewizmu pozostawia wiele do życzenia. Jak widać, „esencją” eseju Trockiego i bolszewizmu jest znaczenie władzy partyjnej, a nie siły robotniczej (jak zauważył inny członek SWP: „Masy musiały być głęboko przekonane, że nie ma alternatywy dla bolszewickiej władzy” [Tony Cliff, Lenin, vol. 2, s. 265]). Trocki dostarczył nam nawet analogię, która skutecznie i po prostu odrzuca twierdzenia Reesa. „Tak jak kowal nie może chwycić rozpalonego żelaza gołą ręką” – zapewnił Trocki – „tak proletariat nie może bezpośrednio przejąć władzy; musi mieć organizację przystosowaną do tego zadania”. Składając obietnice bez pokrycia sowietom jako organizacji „za pomocą której proletariat może zarówno obalić starą władzę, jak i ją zastąpić”, dodał, że „same rady nie rozstrzygają kwestii” ponieważ mogą one „służyć różnym celom według programowi i przywództwu. Sowieci otrzymują swój program od partii […] partia rewolucyjna reprezentuje mózg klasy. Problem zdobycia władzy można rozwiązać tylko poprzez określone połączenie partii z sowietami” [The History of the Russian Revolution, vol. 3, s. 160-1 i s. 163]

Tak więc kluczową organizacją była partia, a nie masowe organizacje klasy pracującej. Rzeczywiście, Trocki wyraził się dość jasno, że takie organizacje mogą stać się jedynie państwową formą proletariatu pod dyktaturą partyjną. Co znamienne, Trocki nie wskazuje, co by się stało, gdyby te dwie siły się zderzyły. Z pewnością rola Trockiego w rosyjskiej rewolucji mówi nam, że władza partii była dla niego ważniejsza niż demokratyczna kontrola robotników za pomocą masowych ciał, i jak wykazujemy w sekcji H.3.8, Trocki wyraźnie argumentował, że do przezwyciężenia „chwiejności” klasy robotniczej wymagane jest państwo, co może być wyrażone przez demokratyczne podejmowanie decyzji.

Biorąc pod uwagę tę spuściznę postrzegania organizacji pracowniczych w kategoriach czysto instrumentalnych, opinia Martova (czołowego lewicowego Mienszewika podczas Rewolucji Rosyjskiej) wydaje się właściwa. Twierdził, że „moment, w którym masy rewolucyjne wyraziły swoją emancypację z wielowiekowego jarzma starego państwa, tworząc ‘autonomiczne republiki Kronsztadu’ i próbując eksperymentów anarchistycznych, takich jak ‘kontrola robotników’ itp. W tym momencie dyktatura proletariatu i najuboższych chłopów (uważana za wcieloną w prawdziwą dyktaturę przeciwstawnych ‘prawdziwych’ interpretatorów proletariatu i najuboższych chłopów: wybranych przez bolszewicki komunizm) mogła się umocnić jedynie poprzez pierwsze przebranie się w taką anarchistyczną i antypaństwową ideologię”.[The State and Socialist Revolution, s. 47] Jak widać, Martov miał rację. Jak wynika z tekstu wykorzystanego jako dowód, że bolszewicy dążyli do nadania władzy organizacjom pracowniczym, nie było to celem partii bolszewickiej. Takie organy pracownicze były raczej postrzegane wyłącznie jako środek do końca władzy partyjnej.

Natomiast anarchiści_stki opowiadają się za bezpośrednim samodzielnym zarządzaniem społeczeństwem przez klasę robotniczą. Kiedy twierdzimy, że organizacje klasy pracującej muszą stanowić ramy wolnego społeczeństwa, mówimy serio. Nie utożsamiamy władzy partyjnej z władzą klasy robotniczej ani nie uważamy, że „cała władza sowietom” jest możliwa, jeśli natychmiast przekażą ją przywódcom partii. A to z oczywistych powodów: „Jeśli rewolucyjne środki są poza ich kontrolą, jeśli są w rękach techno-biurokratycznej elity, to taka elita będzie w stanie skierować na swoją korzyść nie tylko przebieg rewolucji, ale także przyszłe społeczeństwo. Jeśli proletariat ma zapewnić, że elita nie będzie kontrolowała przyszłego społeczeństwa, musi uniemożliwić im kontrolowanie przebiegu rewolucji”. [Alan Carter, Marx: A Radical Critique, s. 165]

Hasło „cała władza sowietom” dla anarchistów oznacza więc dokładnie to – organy dla klasy robotniczej do bezpośredniego kierowania społeczeństwem, oparte na upoważnionych, odwoływalnych delegatach. Hasło to doskonale wpisywało się w nasze idee, gdyż anarchiści od lat 60. XIX wieku twierdzą, że takie rady robotnicze są zarówno bronią walki klas z kapitalizmem, jak i ramami przyszłego społeczeństwa wolnościowego. Dla tradycji bolszewickiej to hasło oznacza po prostu, że powstanie rząd bolszewicki ponad sowietami. Różnica jest istotna, „ponieważ anarchiści deklarowali, że jeśli ‘władza’ rzeczywiście powinna należeć do sowietów, to nie może należeć do partii bolszewickiej, a jeśli powinna należeć do tej partii, jak przewidywali bolszewicy, to nie może należeć do sowietów”. [Voline, The Unknown Revolution, s. 213]

Zredukowanie sowietów do zwykłego wykonywania dekretów rządu centralnego (bolszewickiego) i posiadanie ich Wszechrosyjskiego Kongresu móc przypominać o rządzie (czyli tych z prawdziwą władzą) nie jest równoznaczne z ‘całą władzą’, wręcz przeciwnie – sowieci będą po prostu liściem figowym dla władzy partyjnej.

Podsumowując, większość marksistów zamiast dążyć do oddania władzy w ręce organizacji pracowniczych, nie dąży do tego. Ich celem jest oddanie władzy w ręce partii. Organizacje pracownicze są po prostu środkiem do osiągnięcia tego celu i, jak pokazał reżim bolszewicki, jeśli zderzą się z tym celem, zostaną po prostu rozwiązane. Musimy jednak podkreślić, że nie wszystkie tendencje marksistowskie się z tym zgadzają. Na przykład komuniści rad zerwali z bolszewikami właśnie w tej kwestii, w kwestii różnicy między władzą partyjną a klasową.

H.3.10 Czy marksizm zawsze wspierał ideę rad pracowniczych?

Jednym z najbardziej rozpowszechnionych mitów związanych z marksizmem jest myśl, że marksizm konsekwentnie dążył do rozbicia obecnego (burżuazyjnego) państwa i zastąpienia go ‘państwem robotniczym’ opartym na stworzonych podczas rewolucji organizacjach klasy robotniczej.

Mit ten jest czasami wyrażany przez tych, którzy powinni wiedzieć lepiej (tj. marksistów). Według Johna Reesa (z Brytyjskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej) jest to „kamień węgielny rewolucyjnej teorii”, że „sowieci są lepszą formą demokracji, ponieważ jednoczą władzę polityczną i gospodarczą”. Ten „kamień węgielny” najwyraźniej istnieje „od czasów pism Marksa na temat Komuny Paryskiej”. [“In Defence of October”, s. 3-82, International Socialism, nr. 52, s. 25] W rzeczywistości nic nie może być dalej od prawdy, jak bez wątpienia dowodzą pisma Marksa na temat Komuny Paryskiej.

Komuna paryska, jak sam Marks zauważył, była „uformowana z radców miejskich, wybranych w wyborach powszechnych w różnych okręgach miejskich”. [Selected Works, s. 287] Jak wyraźnie zaznaczył Marks, na pewno nie opierała się ona na delegatach z miejsc pracy i dlatego nie mogła ujednolicić władzy politycznej i gospodarczej. Stwierdzenie, że Komuna Paryska była sowietem to po prostu żart, podobnie jak twierdzenie, że marksiści popierali sowiety jako rewolucyjne organy, które miały rozbić i zastąpić państwo od 1871 roku. W rzeczywistości marksiści nie podpisali się pod tym „kamieniem węgielnym rewolucyjnej teorii” aż do 1917 r., kiedy to Lenin argumentował, że Sowieci będą najlepszym sposobem na zapewnienie bolszewickiego rządu. To wyjaśnia, dlaczego użycie przez Lenina hasła „cała władza sowietom” i wezwanie do zniszczenia burżuazyjnego państwa przyszło jako taki szok dla jego kolegów marksistów. Niespodziewanie, biorąc pod uwagę długą spuściznę anarchistów wzywających do rozbicia państwa i ich wizję społeczeństwa socjalistycznego zbudowanego od podstaw przez rady robotnicze, wielu marksistów nazwało Lenina anarchistą! Dlatego też pomysł, że marksiści zawsze wspierali rady pracownicze, jest nieprawdziwy, a każda próba odsunięcia tego wsparcia do 1871 r. to zwykła farsa.

Nie wszyscy marksiści są tak nieświadomi swojej politycznej tradycji jak Rees. Jak przyznał jego kolega z partii Chris Harman, „rewolucja [rosyjska] w 1905 roku dała tylko najbardziej embrionalny wyraz temu, jak w rzeczywistości będzie zorganizowane państwo robotnicze. Podstawowe formy władzy robotniczej – sowieci (rady robotnicze) – nie zostały uznane. Aż do rewolucji lutowej, sowieci znaleźli się w centrum uwagi Lenina”. [Party and Class, s. 18 i s. 19] Wcześniej marksiści zajmowali stanowisko, cytując Karla Kautsky’ego z 1909 r. (który z kolei cytuje własne słowa z 1893 r. ), że demokratyczna republika „jest szczególną formą władzy, w której sam socjalizm może być realizowany”. Po rewolucji rosyjskiej dodał, że „czego ani jeden marksistowski rewolucjonista nie odrzucił, ani Róża Luksemburg, ani Klara Zetkin, ani Lenin, ani Trocki”. [The Road to Power, s. 34 i s. xlviii] Sam Lenin, nawet po tym, jak Socjaldemokracja poparła ich państwa w pierwszej wojnie światowej i przed powrotem do Rosji, nadal argumentował, że dzieło Kautsky’ego zawierało „najbardziej kompletną prezentację zadań naszych czasów” i „było najbardziej korzystne dla Niemiec Socjaldemokracji (w sensie obietnicy, którą dotrzymali), a ponadto pochodziłood pióra najwybitniejszego pisarza Drugiej Międzynarodówki […] Socjaldemokracja […] chce podboju władzy politycznej przez proletariat, dyktaturę proletariatu” [Collected Works, vol. 21, s. 94]

Nic nie wskazywało na to, że marksizm oznaczał coś innego niż przejęcie władzy w republice, jak to wyjaśnia Kautsky.

Nim pójdziemy dalej, należy podkreślić, że podsumowanie Harmana jest poprawne tylko wtedy, gdy mówimy o ruchu marksistowskim. Patrząc na szerszy ruch rewolucyjny, dwie grupy zdecydowanie uznały znaczenie sowietów jako formy władzy klasy robotniczej oraz jako ram społeczeństwa socjalistycznego. Byli to anarchiści i socjalrewolucyjni maksymaliści, „popierali poglądy, które niemal dosłownie odpowiadały programowi Lenina z kwietnia 1917 r. przekazania całej władzy sowietom. Cele rewolucyjnej skrajnej lewicy w 1905 r. Lenin połączył w swoim wezwaniu do władzy sowietów [w 1917 r.], kiedy to najwyraźniej zasymilował anarchistyczny program mający na celu zapewnienie poparcia mas dla bolszewików”. [Oskar Anweiler, The Soviets, s. 94 i s. 96]

Tak więc przed 1917 r. , kiedy Lenin twierdził, że odkrył to, co wymknęło się wszystkim poprzednim zwolennikom Marksa i Engelsa (włącznie z nim samym!), tylko anarchiści (lub ich bliscy, jak np. SR-Maksymaliści) twierdzili, że przyszłe społeczeństwo socjalistyczne będzie strukturalnie oparte na organach klasy robotniczej, które sami stworzyli w procesie walki klasowej i rewolucji. Na przykład, syndykaliści „uważali, że sowiety […] jako godne podziwu wersje bourses du travail, ale z rewolucyjną funkcją dodaną do warunków rosyjskich. Otwarte dla wszystkich pracowników lewicowych, bez względu na ich przynależność polityczną, sowiety mieli działać jako bezstronne rady pracy improwizowane oddolnie […] w celu obalenia starego reżimu”.

Anarchiści z Khleb i Voliaporównali także sowiecką sowiecką armię z 1905 r. – jako masową organizację niepartyjną – do komitetu centralnego komuny paryskiej 1871 r.” [Paul Avrich, The Russian Anarchists, s. 80-1] W 1907 r. stwierdzono, że rewolucja wymaga „proklamowania na wsiach i w miastach komun robotniczych z sołtysami zastępców robotników […] na czele”. [cytował Alexandre Skirda, Facing the Enemy, s. 77] Idee te sięgają Bakunina, więc, jak na ironię, idea wyższości rad robotniczych istniała już w czasach komuny paryskiej, ale tylko w teorii anarchistycznej.

Jeśli więc marksiści nie popierali rad pracowniczych do 1917 r. , to co według nich powinno stanowić ramy społeczeństwa socjalistycznego przed tą datą? Aby to odkryć, musimy spojrzeć do Marksa i Engelsa. Kiedy już to zrobimy, odkryjemy, że ich prace sugerują, iż ich wizja socjalistycznej transformacji opierała się zasadniczo na państwie burżuazyjnym, odpowiednio zmodyfikowanym i zdemokratyzowanym, aby zrealizować to zadanie. W ten sposób Lenin, zamiast przedstawić prawdziwy obraz marksistowskiej teorii państwa, zinterpretował różne nieścisłe i niejednoznaczne wypowiedzi Marksa i Engelsa (zwłaszcza z obrony Marksa ws. Komuny Paryskiej), aby uzasadnić swoje działania w 1917 r. Czy jego rewizja marksizmu na rzecz rad robotniczych jako środka do socjalizmu z 1917 r. jest zgodna z duchem Marksa, to kolejna sprawa, która jest oczywista. Dla Partii Socjalistycznej Wielkiej Brytanii i jej partii siostrzanych Lenin naruszył zarówno teorię, jak i ducha Marksa i podkreśla jego argumenty za wykorzystaniem powszechnych wyborów do wprowadzenia socjalizmu (w istocie ich analiza Marksa i krytyka Lenina jest zasadniczo taka sama, jak ta przedstawiona tutaj). Dla komunistów rad, którzy przyjęli ideę rad robotniczych, ale zerwali z bolszewikami w kwestii tego, czy rady czy partia mają władzę, analiza Lenina, choć częściowo błędna, jest w ogólnym duchu Marksa i podkreśla potrzebę rozbijania państwa i zastąpienia go radami robotniczymi. Najlepszy swój wyraz mają u Marksa. W obliczu Komuny Paryskiej i jej wolnościowych wpływów przyjął ją, dystansując się (przynajmniej na chwilę) od wielu swoich wcześniejszych idei.

Więc jakie było pierwotne (ortodoksyjne) stanowisko marksistowskie? Widać to na przykładzie Lenina, który pod koniec grudnia 1916 r. argumentował, że „socjaliści opowiadają się za wykorzystaniem obecnego państwa i jego instytucji w walce o emancypację klasy robotniczej, utrzymując również, że państwo powinno być wykorzystywane do konkretnej formy przejścia od kapitalizmu do socjalizmu”. Lenin zaatakował Bukharina za „błędne przypisywanie tego [anarchistycznego] poglądu socjalistom”, kiedy stwierdził, że socjaliści chcą „zlikwidować” państwo lub „wysadzić je w powietrze”. Tę „przejściową formę” nazwał dyktaturą proletariatu, „która jest również państwem” [Collected Works, vol. 23, s. 165] Innymi słowy, partia socjalistyczna dążyłaby do przejęcia władzy w ramach istniejącego państwa republikańskiego i, po wprowadzeniu do niego odpowiednich zmian, wykorzystała go do stworzenia socjalizmu.

Trudno się dziwić, że to stanowisko było ortodoksyjne, biorąc pod uwagę faktyczne komentarze zarówno Marksa, jak i Engelsa. Dla przykładu Engels argumentował w kwietniu 1883 roku, podczas gdy on i Marks widzieli „stopniowe rozwiązanie i ostateczne zniknięcie tej organizacji politycznej zwanej państwem” jako „jeden z końcowych rezultatów przyszłej rewolucji, jednocześnie[…] uważali, że […] klasa proletariacka będzie musiała najpierw posiąść zorganizowaną siłę polityczną państwa i z jej pomocą stłumić opór klasy kapitalistycznej i zreorganizować społeczeństwo”. Pomysł, że proletariat musi ‘posiadać’ istniejące państwo, staje się jasny, gdy zauważa, że anarchiści ‘odwracają sprawę’, opowiadając się za tym, że rewolucja „musi się rozpocząć od zniesienia organizacji politycznej państwa”. Dla marksistów „jedyną organizacją, którą zwycięska klasa robotnicza znajdzie gotową do użytku, jest organizacja państwowa. Może to wymagać dostosowania do nowych funkcji. Ale zniszczyć to w takim momencie, byłoby zniszczeniem jedynego organizmu, za pomocą którego klasa pracująca może wykorzystać swoją nowo zdobytą władzę”. [nasz cytat, Op. Cit., vol. 47, s. 10]

Oczywiście jedyną instytucją, którą klasa robotnicza „uważa za gotową do użycia” jest demokratyczne (tj. burżuazyjne) państwo, choć, jak podkreślił Engels, „może ono wymagać adaptacji”. We wstępie do „Wojny domowej we Francji” Marksa z 1871 r. analiza ta została powtórzona, gdy Engels stwierdził, że państwo „jest niczym innym jak maszyną do uciskania jednej klasy przez drugą” i że „jest co najwyżej złem odziedziczonym przez proletariat po jego zwycięskiej walce o władzę klasową, którego najgorsze strony zwycięski proletariat, podobnie jak Komuna, nie może uniknąć, odcinając się”. [Selected Works, s. 258]

Jeśli proletariat tworzy nowe państwo, które zastąpi państwo burżuazyjne, to jak może ono być ‘gotowe do użycia’ i ‘odziedziczone’ przez nie ‘zło’? Jeśli, jak argumentował Lenin, Marks i Engels uważali, że klasa robotnicza musi rozbić burżuazyjne państwo i zastąpić go nowym, to dlaczego miałaby „oderwać się od państwa, które właśnie ‘odziedziczyła’”?

Trzy lata później Engels jasno wyraził swoje stanowisko: „W odniesieniu do proletariatu republika różni się od monarchii tylko tym, że jest gotową formą przyszłej władzy proletariatu”. Następnie stwierdził, że francuscy socjaliści „mają przewagę nad nami w tym, że już ją mają” i ostrzegł przed ‘bezpodstawnymi’ złudzeniami, takimi jak dążenie do „powierzenia jej zadań socjalistycznych, podczas gdy jest zdominowana przez burżuazję”. [Marx and Engels, The Socialist Revolution, s. 296] Było to, co znamienne, po prostu powtórzenie argumentu Engelsa 1891 z jego krytyki projektu programu Erfurt niemieckich socjaldemokratów:

Jeśli jedno jest pewne, to jest to, że nasza partia i klasa robotnicza mogą dojść do władzy tylko w formie demokratycznej republiki. Jest to nawet specyficzna forma dyktatury proletariatu, jak pokazała już Wielka Rewolucja Francuska” [Collected Works, vol. 27, s. 227]

Najwyraźniej Engels nie mówi o ‘komunistycznej republice’ ani o czymś bliskim republice radzieckiej, co wyraża się w pracy Bakunina lub wolnościowym skrzydle Pierwszej Międzynarodówki z ich ideami ‘republiki związkowej’ lub wolnej federacji stowarzyszeń pracowniczych. Jasno i wyraźnie mówi o demokratycznej republice, o obecnym państwie (‘zło odziedziczone przez proletariat’), który ma zostać przejęty i przekształcony.

Bez zaskoczeń, kiedy Lenin cytował ten fragment w „State and Revolution”, natychmiast próbował zaciemnić jego znaczenie. O Engelsie pisał, że „powtórzył tu w szczególnie uderzającej formie podstawową ideę, która przewija się przez całą twórczość Marksa, a mianowicie, że republika demokratyczna jest najbliższym podejściem do dyktatury proletariatu”.[The Lenin Anthology, s. 360] Jednakże, oczywiście, Engels nie zrobił nic takiego. Nie mówił o formie politycznej, która „jest najbliższym podejściem” do dyktatury, lecz pisał tylko o „specyficznej formie” dyktatury, o „jedynej” formie, w której „nasza Partia” może dojść do władzy. Również Hal Draper zaprzeczył, że Engels ma na myśli to, co wyraźnie napisał, argumentując, że naprawdę chodzi mu o Komunię Paryską. „Ze względu na wyrażenie ‘wielka rewolucja francuska’”, jak twierdził Draper, „często przyjmowano założenie, że Engels miał na myśli rewolucję francuską z 1789 r. ale pomysł, że on lub ktokolwiek inny mógłby postrzegać rok 1789 (lub 1793) jako ‘dyktaturę proletariatu’ jest zbyt absurdalny, by go bawić”. [The ‘dictatorship of the proletariat’ from Marx to Lenin, s. 37fn]

Jednak w kontekście nie ma żadnych dowodów na poparcie takiego twierdzenia i co je podważa – Engels omawia historię Francji i nie wspomina o Komunie, ale wspomina o republice z lat 1792-1799 (co znamienne, Lenin nie próbuje sugerować, że Engels miał na myśli Komunę paryską lub cokolwiek innego, co zabraniałoby demokratycznej republice). Engels twierdzi dalej, że „[od 1792 do 1799 roku każdy departament francuski, każda komuna, cieszyła się pełnym samorządem na wzór amerykański, i to jest to, co my również musimy mieć. Ameryka i pierwsza Republika Francuska pokazały nam, jak zorganizować samorządność i jak poradzić sobie bez biurokracji”. Co znamienne, Engels wyraźnie mówił o potrzebie ‘programu partii republikańskiej’, komentując, że „nasi najlepsi ludzie nie mogą zostać ministrami” pod rządami cesarza i argumentując, że w ówczesnych Niemczech nie mogli oni wezwać do utworzenia republiki i musieli podnieść „żądanie koncentracji całej władzy politycznej w rękach przedstawicieli narodu”. Engels podkreślił, że „proletariat może posługiwać się tylko formą jedynej i niepodzielnej republiki” z „samorządem”, czyli „urzędnikami wybranymi w wyborach powszechnych”. [Op. Cit., s. 227-9]

Oczywiste jest, że ‘założenie’, które potępił Draper, ma więcej sensu niż jego własne czy Lenina. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy oczywiste jest, że zarówno Marks, jak i Engels postrzegali Republikę Francuską pod rządami Jakubów jako sytuację, w której proletariat sprawował władzę polityczną (chociaż, podobnie jak Marks z Komuny Paryskiej, nie używają do tego określenia terminu ‘dyktatura proletariatu’). Engels pisał o „panowaniu partii Górskiej” jako o „krótkim czasie, w którym proletariat stał u steru państwa w czasie Rewolucji Francuskiej” i „od 31 maja 1793 do 26 lipca 1794 roku […]żaden burżuj nie odważył się pokazać swojej twarzy w całej Francji”. Marks, podobnie, pisał o tym okresie jako o okresie, w którym „proletariat obala polityczne panowanie burżuazyjne”, ale ze względu na „warunki materialne” jego czyny były ‘w służbie’ rewolucji burżuazyjnej. „Krwawe działanie ludu tylko przygotowało drogę” burżuazji poprzez zniszczenie feudalizmu, do czego burżuazja nie była zdolna. [Op. Cit., vol. 6, s. 373, s. 5 i s. 319]

Najwyraźniej Engels nie uważał za „zbyt absurdalne, by się bawić”, że Republika Francuska z 1793 roku była ‘dyktaturą proletariatu’ i, jak na ironię, ‘każdy inny’ Draper okazał się Marksem! Co więcej, było to dobrze znane w kręgach marksistowskich na długo przed tym, jak Draper złożył swoje zapewnienie. Juliusz Martov (na przykład) po zacytowaniu Marksa na ten temat podsumował, że dla Marksa i Engelsa „panowanie terroru we Francji było chwilową dominacją demokratycznej drobnej burżuazji i proletariatu nad wszystkimi klasami posiadającymi, w tym nad autentyczną burżuazją”. [The State and Socialist Revolution, s. 51]

Podobnie Lenin zacytował Engelsa na temat proletariatu przejmującego ‘władzę państwową’ i nacjonalizującego środki produkcji, aktu, w którym ‘znosi się jako proletariat’ i ‘znosi państwo jako państwo’. Co ważne, to Lenin pisze, że „Engels mówi tu o proletariackiej rewolucji ‘znoszącej’ państwo burżuazyjne, podczas gdy słowa o usychaniu państwa odnoszą się do pozostałości państwa proletariackiego po rewolucji socjalistycznej”. Jednak sam Engels nie dokonuje takiego rozróżnienia i mówi wyłącznie o ‘państwie’ i „staje się ono rzeczywistym przedstawicielem całego społeczeństwa” poprzez „przejęcie środków produkcji w imieniu społeczeństwa”. Być może Lenin miał rację, a Engels naprawdę miał na myśli dwa różne państwa, ale niestety nie uczynił tego wyraźnie, pozwalając marksizmowi, by użył słów Lenina, by został poddany ‘najostrzejszemu wypaczeniu’ przez jego zwolenników, „przycięte i zredukowane […] do oportunizmu”. [Op. Cit., s. 320-2]

Następnie Engels 1887 komentuje, że w USA robotnicy „następnym krokiem w kierunku ich wybawienia” było „utworzenie politycznej partii robotniczej, z własną platformą i podbój Kapitolu i Białego Domu dla jego celu”. Ta nowa partia „jak wszystkie partie polityczne wszędzie […] aspiruje do podboju władzy politycznej”. Engels następnie omawia „bitwę wyborczą” toczącą się w Ameryce. [Marx and Engels, Collected Works, vol. 26, s. 435 i s. 437] Co istotne, 40 lat wcześniej, w 1847 r. , Engels argumentował, że rewolucja „ustanowi demokratyczną konstytucję, a przez to bezpośrednią […] dominacja proletariatu”, gdzie „proletariusze stanowią już większość ludzi”. Zauważył, że „demokratyczna konstytucja została wprowadzona” w Ameryce. [Op. Cit., vol. 6, s. 350 i s. 356] Ciągłość jest istotna, zwłaszcza że te same argumenty pojawiają się przed i po Komunistycznej Paryskiej z 1871 roku.

To nie było odosobnione stwierdzenie. Engels argumentował w tym samym tonie (i podobnie jak we wcześniejszych wypowiedziach) w odniesieniu do Wielkiej Brytanii w 1881 roku, „gdzie przemysłowa i rolnicza klasa robotnicza stanowi ogromną większość narodu, demokracja oznacza dominację klasy robotniczej, ani bardziej, ani mniej. Niech więc klasa robotnicza przygotuje się do czekającego ją zadania – rządzenia tym wielkim imperium […] A najlepszym sposobem na to jest wykorzystanie siły, która już jest w ich rękach, a która jest w ich posiadaniu […] aby wysłać do Parlamentu mężczyzn na własny rozkaz”. Na wypadek, gdyby nie było to wystarczająco jasne, ubolewał, że „wszędzie robotnik walczy o władzę polityczną, o bezpośrednią reprezentację swojej klasy w legislaturze – wszędzie z wyjątkiem w Wielkiej Brytanii”. [Op. Cit., vol. 24, s. 405] Engels twierdzi: „W każdej walce klasy z klasą następną walką jest władza polityczna; klasa rządząca broni swojej politycznej supremacji, czyli bezpiecznej większości w legislaturze; klasa niższa walczy najpierw o udział, potem o całą tę władzę, aby móc zmienić istniejące prawo zgodnie z własnymi interesami i wymaganiami. Tak więc klasa robotnicza Wielkiej Brytanii przez lata walczyła żarliwie, a nawet gwałtownie o Kartę Ludową [która domagała się powszechnych wyborów i corocznych wyborów powszechnych], która miała dać jej tę władzę polityczną”. [Op. Cit., s. 386]

1 maja 1893 r. Engels argumentował, że zadaniem brytyjskiej klasy robotniczej było nie tylko prowadzenie zmagań gospodarczych „ale przede wszystkim zdobywanie praw politycznych, parlament, poprzez klasę robotniczą zorganizowaną w niezależną partię” (co znamienne, w oryginalnym rękopisie stwierdzono ‘ale w zdobyciu parlamentu, władzę polityczną’). Następnie stwierdził, że w 1892 r. w wyborach parlamentarnych robotnicy dali „posmak ich władzy, jak do tej pory niezauważonej” [Op. Cit., vol. 27, s. 395] To, co istotne, jest zgodne z jego komentarzem z 1870 r., że w Wielkiej Brytanii „burżuazja mogła dostać tylko swojego prawdziwego przedstawiciela […] do rządu tylko poprzez rozszerzenie franczyzy, której konsekwencje położą kres wszelkim burżuazyjnym zasadom”. [Selected Works, s. 238]

Marks wydaje się postrzegać głosowanie na rząd jako równoznaczne z władzą polityczną, jako „fundamentalną sprzeczność” demokracji w kapitalizmie polegającą na tym, że klasy, „których społeczne niewolnictwo konstytucja ma utrwalać, oddają władzę polityczną w powszechne wybory”. [Collected Works, vol. 10, s. 79] Dla Engelsa w 1847 r. „demokracja ma za swoje konieczne konsekwencje polityczne rządy proletariatu”. Powszechne wybory „sprawią, że władza polityczna przejdzie z klasy średniej do klasy robotniczej” a więc „ruch demokratyczny dąży do politycznej dominacji proletariatu”. [Op. Cit., vol. 7, p. 299, s. 440 i s. 368] Jak zauważono w części H.3.9, Marks stwierdził, że zamach Bonapartego zakończył władzę polityczną burżuazji, a dla Engelsa „cała burżuazja rządziła, ale tylko przez trzy lata” w II Republice Francuskiej w latach 1848-51. Co znamienne, podczas poprzedniego reżimu Ludwika Filipa (1830-48) „bardzo mała część mieszczan rządziła królestwem”, ponieważ „zdecydowanie większa część była wykluczona z wyborów przez wysokie kwalifikacje [majątkowe]”. [Op. Cit., vol. 27, s. 297]

Wszystko to oczywiście wpisuje się w relację Marksa z Komuny Paryskiej, gdzie, jak wspomniano powyżej, Komuna „została uformowana z radnych miejskich” którzy „zostali wybrani w wyborach powszechnych w różnych okręgach miejskich” w wyborach samorządowych, które odbyły się 26 marca 1871 roku. Po głosowaniu na urząd, Komuna rozbiła odziedziczoną po niej maszynę państwową, uznając, że „klasa robotnicza nie może po prostu trzymać gotowej maszyny państwowej i władać nią dla własnych celów. Pierwszym dekretem Komuny […] było stłumienie stojącej armii i zastąpienie jej przez uzbrojonych ludzi”. W ten sposób Komuna wyobraża sobie jeden z „wszechobecnych organów” związanych ze „scentralizowaną władzą państwową” po tym, jak odziedziczyła ona państwo w drodze wyborów. [Selected Works, s. 287, s. 285] W rzeczy samej, właśnie o to chodziło, co potwierdził Engels w liście z 1884 r. wyjaśniającym, co miał na myśli Marks: „Chodzi po prostu o to, aby pokazać, że zwycięski proletariat musi najpierw przemodelować dawną biurokratyczną, administracyjną, scentralizowaną władzę państwową, zanim będzie mógł wykorzystać ją do własnych celów: podczas gdy wszyscy mieszczańscy republikanie od 1848 roku występowali przeciwko tej maszynerii tak długo, jak długo byli w opozycji, ale kiedy byli w rządzie, przejęli ją bez zmiany i wykorzystywali częściowo wbrew reakcji, ale jeszcze bardziej przeciwko proletariatowi” [Collected Works, vol. 47, s. 74]

Co ciekawe, w drugim zarysie Civil War in France Marks użył słów prawie identycznych z późniejszymi wyjaśnieniami Engelsa: „Ale proletariat nie może, jak to czyniły klasy rządzące i ich różne rywalizujące frakcje w kolejnych godzinach swojego triumfu, po prostu trzymać się istniejącego ciała państwowego i władać tą gotową agencją dla własnych celów. Pierwszym warunkiem sprawowania władzy politycznej jest przekształcenie jej maszyn pracy i zniszczenie jej jako instrumentu władzy klasowej”. [nasz cytat, Collected Works, vol. 22, s. 533]

Oczywiście prawdą jest, że Marks w swojej obronie Komuny wyraził opinię, że nowa ‘Konstytucja Wspólnoty’ miała stać się „rzeczywistością poprzez zniszczenie władzy państwowej” ale od razu argumentuje, że „jedynie represyjne organy starej władzy państwowej miały zostać amputowane”, a „jej uzasadnione funkcje miały zostać z niej usunięte” i „przywrócone odpowiedzialnym ciałom społeczeństwa”. [Selected Works, s. 288-9] Odpowiada to argumentom Engelsa o usunięciu z państwa aspektów odziedziczonych przez proletariat i oznacza ‘zniszczenie’ machiny państwowej (jej aspektów biurokratyczno-militarnych), a nie samej republiki.

Innymi słowy, Lenin miał rację, stwierdzając, że „idea Marksa polega na tym, że klasa robotnicza musi się rozpaść, rozbić ‘gotową maszynę państwową’, a nie ograniczać się tylko do jej trzymania”. Nigdy nie zaprzeczali temu tacy myśliciele jak Karol Kautsky, podkreślali raczej, że dla Marksa i Engelsa powszechne wybory były środkiem do przejęcia władzy politycznej (przynajmniej w republice), a gwałtowna rewolucja była środkiem do stworzenia republiki i obrony jej przed próbami przywrócenia starego porządku. Jak ujął to Engels w 1886 r., Marks wyciągnął „wniosek, że przynajmniej w Europie Anglia jest jedynym krajem, w którym nieuchronna rewolucja społeczna może dokonać się całkowicie pokojowymi i legalnymi środkami. Z pewnością nigdy nie zapomniał dodać, że prawie nie spodziewał się, że angielskie klasy rządzące podporządkują się tej pokojowej i prawnej rewolucji bez ‘pro-niewolniczej rebelii’”. [“Preface to the English edition” u Marksa, Capital, vol. 1, s. 113] Tak więc Kautsky podkreślił, że likwidacja stałej armii jest „absolutnie konieczna, jeśli państwo ma być w stanie przeprowadzić znaczące reformy społeczne”, gdy partia proletariatu jest w stanie „kontrolować ustawodawstwo”. Oznaczałoby to „najpełniejszą demokrację, system milicyjny” po tym, jak, powtórzywszy Manifest Komunistyczny, „podbój demokracji” został osiągnięty. [The Road to Power, s. 69, s. 70 i s. 72] Zasadniczo Lenin wykorzystywał wówczas pomyłkę między rozbiciem państwa a rozbiciem machiny państwowej po uzyskaniu przez partię robotniczą większości w demokratycznej republice. Innymi słowy, Lenin mylił się twierdząc, że „ta lekcja […] została nie tylko całkowicie zignorowana, ale i pozytywnie zniekształcona przez dominującą interpretację marksizmu wg Kautsky’ego”. Jak udowodniliśmy_łyśmy „fałszywe przekonanie, że powszechne wybory ‘w obecnym państwie’ są rzeczywiście zdolne do ujawnienia woli większości ludzi pracy i zapewnienia jej realizacji” nie zostało wymyślone przez ‘burżuazyjnych demokratów’ ani ‘socjalistów szowinistów i oportunistów’. Można ją odnaleźć wielokrotnie w pracach samego Engelsa i Marksa, a więc „idealnie jasna, zwięzła i konkretna wypowiedź Engelsa jest zniekształcana na każdym kroku” nie tylko „na każdym kroku w propagandzie i wzburzaniu ‘oficjalnych’ (tj. oportunistycznych) partii socjalistycznych”, ale także przez samego Engelsa! [Op. Cit., s. 336 i s. 319-20]

Co znamienne, Marks opowiada w 1852 r., jak „władza wykonawcza z jej ogromną biurokratyczną i wojskową organizacją, z jej szeroką i genialną machiną państwową […] powstał w czasach monarchii absolutnej, z rozpadem systemu feudalnego, który przyspieszył”. Po 1848 roku, „w walce z rewolucją, republika parlamentarna została zmuszona do wzmocnienia, wraz z represjami, zasobów i centralizacji władzy rządowej. Wszystkie rewolucje udoskonaliły tę maszynę, zamiast ją rozbić. Partie, które z kolei walczyły o dominację, uważały posiadanie tego ogromnego gmachu państwowego za główny łup zwycięzcy. Jednakw czasach monarchii absolutnej, w czasie pierwszej rewolucji, pod rządami Napoleona, biurokracja była tylko sposobem na przygotowanie klasowych rządów burżuazji. W czasach restytucji, pod rządami Ludwika Filipa, pod rządami republiki parlamentarnej, był to instrument klasy rządzącej, bez względu na to, jak bardzo dążył do własnej władzy. Pod drugim Bonaparte wydaje się, że państwo stało się całkowicie niezależne”. [Selected Works, s. 169-70]

Analiza ta jest powtarzana w The Civil War in France, z wyjątkiem wyrażenia ‘władza państwowa’, które jest używane jako odpowiednik ‘machiny państwowej’. Ponownie przedstawia się maszynę/potęgę państwa jako powstałą przed republiką: „Scentralizowana władza państwowa, z jej wszechobecnymi organami stałej armii, policji, biurokracji, duchowieństwa i sądownictwa […] pochodzi z czasów absolutnej monarchii”. Ponownie, „burżuazyjni republikanie […] przejęli władzę państwową” i wykorzystali ją do represjonowania klasy robotniczej. Ponownie Marks wezwał do ‘zniszczenia władzy państwowej’ i zauważył, że Komuna zniosła zawodową armię, uprzywilejowaną rolę duchownych itd. Sama egzystencja Komuny zakładała „nieistnienie monarchii, która przynajmniej w Europie jest normalnym obciążeniem i nieodzownym płaszczem władzy klasowej. Zapewniło to republice podstawy prawdziwie demokratycznych instytucji” [Op. Cit. s. 285, s. 286, s. 288 i s. 290]

Oczywiście to, co musiała rozbić rewolucja socjalistyczna, istniało zanim powstało państwo republikańskie i było dziedzictwem rządów przedmiejskich (nawet jeśli burżuazja wykorzystywała je do własnych celów). Sposób, w jaki maszyna ta miała zostać rozbita, pozostawiono nieokreślony, ale biorąc pod uwagę, że nie była tożsama z argumentacją ‘republiki parlamentarnej’, Marks nie może być traktowany jako dowód na to, że państwo demokratyczne musiało zostać rozbite lub zniszczone, a nie zajęte w drodze wyborów powszechnych (i odpowiednio zreformowane, poprzez ‘rozbicie’ ‘machiny państwowej’, a także włączenie w to odwołanie przedstawicieli i połączenie zadań administracyjnych i legislacyjnych w ich ręce). Najwyraźniej próba zrównania ‘republiki parlamentarnej’ z ‘maszynerią państwową’, podjęta przez Lenina, nie może być poparta na koncie Marksa. W najlepszym razie można by argumentować, że jest to duch analizy Marksa, być może uaktualniający ją. Jednak nie było to stanowisko Lenina (utrzymywał on, że socjaldemokracja ukryła czytelne wezwanie Marksa do obalenia burżuazyjnej demokracji).

Nie dziwi więc, że Lenin nie omawia licznych cytatów Marksa i Engelsa w tej sprawie, które wyraźnie zaprzeczają jego tezie. Nie wspominając już o tym, że w 1871 roku, kilka miesięcy po Komunie, Marks argumentował, że w Wielkiej Brytanii „droga do pokazania [tj. zamanifestowania] władzy politycznej jest otwarta dla klasy robotniczej. Powstanie byłoby szaleństwem, gdzie pokojowa agitacja szybciej i pewniej wykonałaby pracę” [Collected Works, vol. 22, s. 602] W następnym roku zasugerował, że Ameryka może do niej dołączyć, ponieważ „robotnicy mogą osiągnąć swoje cele pokojowymi środkami” [Op. Cit., vol. 23, s. 255] Jeśli Marks doszedł do wniosku, że państwo kapitalistyczne musi zostać zniszczone, a nie schwytane i zmodernizowane, to szybko zmienił zdanie! W rzeczywistości, podczas samej Komuny, w kwietniu 1871 roku, Marks napisał do swojego przyjaciela Ludwiga Kugelmana: „jeśli spojrzysz na ostatni rozdział mojego Eighteenth Brumaire, przekonasz się, że mówię, iż następną próbą francuskiej rewolucji nie będzie już, jak wcześniej, przeniesienie biurokratycznej machiny wojskowej z jednej strony na drugą, ale przełamanie jej, a to jest niezbędne dla każdej prawdziwej rewolucji ludowej na kontynencie. I to jest to, co nasi heroiczni patryjni [sic!] towarzysze w Paryżu próbują”. [Op. Cit., vol. 44, s. 131] Jak wspomniano powyżej, Marks wyraźnie zauważył, że biurokratyczna machina wojskowa wyprzedziła republikę i w rzeczywistości została przez nią odziedziczona.

Lenin zauważył, że Marks „ogranicza swoje wnioski do kontynentu” w kwestii rozbicia machiny państwowej, ale nie wymienia oczywistego czynnika, że Wielka Brytania zbliżyła się do wyborów powszechnych, dlaczego tak się stało (dlatego też Lenin nie zauważył, że Engels w 1891 r. dodał ‘demokratyczne republiki jak Francja’ do listy państw, w których ‘stare społeczeństwo może pokojowo ewoluować w nowe’ [Op. Cit., vol. 27, s. 226]). W 1917 roku Lenin twierdził, że ‘to ograniczenie’ jest ‘już nieważne’, ponieważ zarówno Wielka Brytania, jak i Ameryka „całkowicie zatopiły się w ogólnoeuropejskim brudnym, krwawym mordzie biurokratyczno-wojskowych instytucji”. [Op. Cit., s. 336-7] Następnie powtórzył to twierdzenie w swojej polemice przeciwko Karlowi Kautskiemu, stwierdzając, że pojęcia o reformie państwa są obecnie nieaktualne z powodu ‘istnienia militaryzmu i biurokracji’, które „nie istniały w Wielkiej Brytanii i Ameryce” w latach siedemdziesiątych XIX wieku. Wskazał, że „najbardziej demokratyczna i republikańska burżuazja w Ameryce […] radzić sobie ze strajkującymi pracownikami” jako kolejny dowód swojego stanowiska. [Collected Works, vol. 28, s. 238 i s. 244] Nie ma to jednak wpływu na kwestię, czy uniwersalne wybory mogłyby zostać wykorzystane w celu rozbijania tej maszyny stanu, czy też nie. Podobnie Lenin nie przyznał się do brutalnego stłumienia strajków w latach 70. i 80. XIX wieku w Ameryce (takich jak wielki przewrót w 1877 r. czy zmiażdżenie ruchu na rzecz 8-godzinnego dnia pracy po zamieszkach policji Haymarket w 1886 r.). Jak słusznie argumentował Martov: „Teoretyczna możliwość [pokojowej reformy] nie ujawniła się w rzeczywistości. Ale sam fakt, że przyznał się do takiej możliwości, wyraźnie pokazuje nam opinię Marksa, nie pozostawiając miejsca na arbitralną interpretację. Co Marks nazwał ‘zniszczeniem maszyny państwowej’ było zniszczeniem aparatu wojskowego i biurokratycznego, który burżuazyjna demokracja odziedziczyła po monarchii i udoskonaliła w procesie utrwalania rządów klasy burżuazyjnej. W rozumowaniu Marksa nie ma nic, co sugerowałoby nawet zniszczenie organizacji państwowej jako takiej i zastąpienie państwa w okresie rewolucji, czyli w okresie dyktatury proletariatu, więzią społeczną ukształtowaną na zasadzie sprzecznej z zasadą państwa. Marks i Engels przewidzieli takie zastąpienie dopiero po zakończeniu procesu ‘stopniowego zanikania’ państwa i wszystkich funkcji przymusu społecznego. Przewidywali oni, że ten zanik państwa i funkcje przymusu społecznego będą wynikiem długotrwałego istnienia reżimu socjalistycznego”. [Op. Cit., s. 31]

Należy również pamiętać, że komentarze Marksa na temat rozbicia machiny państwowej zostały poczynione w odpowiedzi na wydarzenia we Francji, reżimu, który Marks i Engels nie postrzegali jako czysto burżuazyjny. Marks w swojej relacji o Komunie zauważa, że we Francji „szczególne okoliczności historyczne uniemożliwiły klasyczny rozwój […] burżuazyjnej formy rządu”.[Selected Works, s. 289] Dla Engelsa, Proudhon „myli francuski rząd biurokratyczny z normalnym państwem burżuazji, która rządzi zarówno sobą, jak i proletariatem”. [Collected Works, vol. 11, s. 548] W latach siedemdziesiątych XIX wieku Marks uważał Holandię, Wielką Brytanię i USA za „prawdziwie kapitalistyczne państwo” [Op. Cit., vol. 24, s. 499] Co istotne, to właśnie w tych państwach Marks stwierdził wcześniej, że może dojść do pokojowej rewolucji: „Wiemy, że instytucje, zwyczaje i tradycje w różnych krajach muszą być brane pod uwagę; i nie zaprzeczamy istnieniu krajów takich jak Ameryka, Anglia, i gdybym lepiej znał wasze instytucje, mógłbym dodać Holandię, gdzie pracownicy mogą osiągnąć swoje cele pokojowymi środkami. Skoro to prawda, musimy przyznać, że w większości krajów na kontynencie to właśnie siła musi być dźwignią naszej rewolucji; to siła, do której trzeba będzie się na jakiś czas odwołać, aby ustanowić rządy robotników” [Op. Cit., vol. 23, s. 255]

Co ciekawe, w 1886 r. Engels rozszerzył swoją działalność na spekulacje Marksa w odniesieniu do Holandii i potwierdził to. Holandia, jak również „pozostałość samorządu lokalnego i prowincjonalnego” miała również „brak prawdziwej biurokracji w sensie francuskim czy pruskim”, ponieważ tylko w Europie Zachodniej nie miała „monarchii absolutnej” pomiędzy XVI a XVIII wiekiem. Oznaczało to, że „trzeba będzie dokonać tylko kilku zmian, aby ustanowić ten wolny samorząd przez pracujących [ludzi], który z konieczności będzie naszym najlepszym narzędziem w organizacji sposobu produkcji”. [Op. Cit., vol. 47, s. 397-8] Niewielu argumentuje, że rozbicie państwa i zastąpienie go nowym robotniczym naprawdę stanowiłoby ‘kilka zmian’! Stanowisko Engelsa pasuje jednak do przekonania, że „maszyna państwowa” do rozbicia jest spuścizną absolutnej monarchii, a nie strukturą państwową burżuazyjnej republiki demokratycznej. Pokazuje ona również charakter rewolucji marksistowskiej w republice, w „prawdziwie kapitalistycznym państwie” typu Marksa i Engelsa, które ma być wynikiem pierwszego etapu każdej rewolty.

Źródłem rekonstrukcji przez Lenina marksistowskiej teorii państwa, która jako taka była szokiem dla tak wielu marksistów, jest natura Komuny Paryskiej. W końcu głównym wpływem „politycznej wizji” Komuny był anarchizm. „Szorstki szkic organizacji narodowej, na której rozwój Komuna nie miała czasu”, który Marx chwali, ale nie cytuje, został napisany przez zwolennika Proudhona.[Selected Works, s. 288] Wyraził on wyraźnie federalistyczną i ‘oddolną’ strukturę organizacyjną. Wyraźnie oznaczało to ‘zniszczenie władzy państwowej’, a nie dążenie do jej ‘odziedziczenia’. Opierając się na tej wolnościowej rewolcie, nie jest zaskoczeniem, że obrona Marksa przybrała wolnościowy obrót. Jak zauważył Bakunin, który twierdził, że jego „ogólny efekt był tak uderzający, że sami marksiści, którzy widzieli, jak ich pomysły zdrewidowało powstanie, zostali zmuszeni uderzenia się w pierś. Poszli dalej i ogłosili, że jego program i cel są ich, według najprostszej logiki […] To była naprawdę farsowna mistyfikacja, ale chcieli to zrobić, bojąc się, że zostaną wyprzedzeni i pozostawieni w tyle na fali uczuć, które powstały na całym świecie”. [Michael Bakunin: Selected Writings, s. 261]

Charakter The Civil War in France i okoliczności, w jakich została ona napisana, wyjaśniają dlaczego. Marks, publicznie sprzeciwiając się przedtem wszelkim buntom, poparł Komunę po jej rozpoczęciu. Jego esej jest przede wszystkim kawałkiem propagandowym w jej obronie i w zasadzie relacjonuje to, co Komuna faktycznie zrobiła i czego się domagała. W ten sposób, oprócz tego, że przedstawiamy wizję Konstytucji Komuny jako federacji gmin, Marks zauważa, również bez komentarza, że Komuna zarządziła „poddanie się związkom robotników, z rezerwą na odszkodowania, wszystkich zamkniętych warsztatów i fabryk”. [Op. Cit., s. 294] Podczas gdy Engels sugerował niekiedy, że może to być możliwa polityka rządu socjalistycznego, można powiedzieć, że niewielu marksistów uważa ocenianie przez Marksa tego konkretnego aspektu Komuny za kluczowy aspekt jego ideologii. Jak donosi relacja Marksa na temat faktów w Komunie nie mogła ona odzwierciedlać idei wolnościowych, które były tak silne zarówno w niej, jak i we francuskich sekcjach Międzynarodówki – idei, którym poświęcił wiele czasu i energii, aby się przeciwstawić. Co więcej, biorąc pod uwagę szaleństwo nadużyć, na jakie narazili się komunardzi, było mało prawdopodobne, aby Marks przyczynił się do tej reakcji, będąc zbyt krytycznym. Podobnie, biorąc pod uwagę to, jak pozytywnie Komuna została przyjęta przez klasę robotniczą i środowiska radykalne, Marks chciałby uzyskać z niej maksymalne korzyści zarówno dla międzynarodowej, jak i własnej ideologii i wpływów. Zapewniłoby to również uciszenie krytyki Marksa, zwłaszcza że pisał on w imieniu organizacji, która nie była marksistowska i obejmowała różne tendencje socjalistyczne.

Oznacza to, że aby w pełni zrozumieć Marksa i Engelsa, musimy przyjrzeć się wszystkim ich pismom, przed i po Komunie Paryskiej. Znamienne jest zatem, że zaraz po Komunistycznym Marksie stwierdzono, że pracownicy mogą osiągnąć socjalizm, wykorzystując istniejące demokratyczne państwa i że ruch robotniczy powinien uczestniczyć w działaniach politycznych i wysyłać pracowników do Parlamentu. W propozycjach tych nie ma wzmianki o federacji komuny i odzwierciedlają one idee, które on i Engels wyrażali od lat czterdziestych XIX wieku. Dziesięć lat po Komunie Marks stwierdził, że było to „tylko powstanie jednego miasta w wyjątkowych okolicznościach”. [Collected Works, vol. 46, s. 66] Podobnie, zaledwie 3 lata po Komunie, Engels argumentował, że kluczową sprawą w Wielkiej Brytanii jest „stworzenie na nowo silnej partii robotniczej z konkretnym programem, a najlepszym programem politycznym, jakiego mogliby sobie życzyć, jest Karta Ludowa”.[Op. Cit., vol. 23, s. 614] Komuna nie została wspomniana i, co istotne, Marks zdefiniował wcześniej ten program w 1855 r. jako „zwiększenie i rozszerzenie wszechmocy Parlamentu poprzez podniesienie go do władzy publicznej. Oni nie rozbijają parlamentaryzmu, ale podnoszą go do wyższej władzy”. [Op. Cit., vol. 14, s. 243]

Obrona Komuny przez Marksa nie powinna oznaczać ignorowania całego korpusu jego i Engelsa, a wniosek Marksa, że „machina państwowa” musi zostać rozbita w udanej rewolucji, nie powinien być uważany za sprzeczny z jego uwagami na temat wykorzystania istniejącej demokratycznej republiki. Sugeruje to jednak, że doniesienia Marksa o inspirowanych przez Proudhona ideach Komuny nie mogą być brane pod uwagę jako ostateczne uwzględnienie jego idei dotyczących transformacji społecznej.

Znaczący jest fakt, że Marks nie wspomniał nic o zniesieniu istniejącego państwa i zastąpieniu go nowym w swoim wkładzie do „Programu Francuskiej Partii Robotniczej” w 1880 roku. Stwierdzono w nim, że „zbiorowe przywłaszczenie” środków produkcji „może nastąpić jedynie w wyniku rewolucyjnej akcji klasy producentów – proletariatu – zorganizowanej w niezależnej partii politycznej”. Byłoby to „realizowane za pomocą wszelkich środków, jakimi dysponuje proletariat, włącznie z wyborami powszechnymi, które w ten sposób zostaną przekształcone z instrumentu oszustwa, jakim był do tej pory, w instrument emancypacji”. [Op. Cit., vol. 24, s. 340] Nie ma mowy o obaleniu istniejącego państwa i zastąpieniu go nowym państwem, a raczej oczywisty wniosek, który należy wyciągnąć, to fakt, że powszechne wybory były narzędziem, za pomocą którego robotnicy mogli osiągnąć socjalizm. Pasuje to jednak do powtarzających się uwag Marksa, że powszechne wybory były odpowiednikiem władzy politycznej dla klasy robotniczej, w której proletariat stanowił większość ludności. Albo, w rzeczy samej, Engels wiele podobnych uwag. Wyjaśnia to powtarzającą się sugestię Marksa, że istnieją takie kraje jak Ameryka i Wielka Brytania, „gdzie robotnicy mogą osiągnąć swoje cele za pomocą pokojowych środków”. Stąd też Engels: „Można sobie wyobrazić, że stare społeczeństwo może spokojnie wyrosnąć na nowe w krajach, w których cała władza skupia się w przedstawicielach ludu, gdzie można konstytucyjnie robić, co się chce, gdy tylko większość ludzi udzieli poparcia; w republikach demokratycznych, takich jak Francja i Ameryka, w monarchiach, takich jak Anglia, gdzie dynastia jest bezsilna wbrew woli ludu. Ale w Niemczech, gdzie rząd jest praktycznie wszechmocny, a Reichstag i inne organy przedstawicielskie są bez rzeczywistej władzy, aby głosić podobnie w Niemczech […] jest zaakceptowanie liścia figowego absolutyzmu i związanie się z nim”. [Op. Cit., vol. 27, s. 226]

To, co znamienne, powtarza komentarze Marksa w niepublikowanym artykule z 1878 r. na temat debat w Reichstagu na temat praw antysocjalistycznych, gdzie częściowo sugerował, że „jeśli w Anglii […] lub Stanach Zjednoczonych, klasa robotnicza miała uzyskać większość w parlamencie lub Kongresie, mogliby przy pomocy legalnych środków, pozbyć się takich praw i instytucji, które utrudniałyby ich rozwój […] Jednakże ruch ‘pokojowy’ może zostać przekształcony w ‘siłowy’ poprzez opór ze strony osób zainteresowanych przywróceniem poprzedniego stanu rzeczy; jeśli […] są stłumione siłą, to jest jak buntownicy przeciwko ‘legalnej’ sile”. [Op. Cit., vol. 24, s. 248] Niestety, nigdy jej nie ukończył i nie opublikował, ale jest ona zgodna z wieloma jego publicznymi wypowiedziami na ten temat.

Marks wykluczył również kraje europejskiego kontynentu (z ewentualnym wyjątkiem Holandii) z jego propozycji pokojowych reform. W krajach tych przypuszczalnie pierwszym etapem rewolucji byłoby, jak podkreślono w Manifeście Komunistycznym, stworzenie w pełni demokratycznej republiki (‘zwyciężyć w walce o demokrację’ – patrz sekcja H.1.1). Jak ujął to Engels, „pierwszym i bezpośrednim rezultatem rewolucji w odniesieniu do formy może i musi być nic innego jak burżuazyjna republika. Ale to będzie tu tylko krótki okres przejściowy […] Burżuazyjna republika pozwoli nam przekonać wielkie masy robotników do rewolucyjnego socjalizmu […] Tylko dzięki nim może się udać”. Proletariat może używać tylko formy jedynej i niepodzielnej republiki, ponieważ jest „jedyną formą polityczną, w której walka między proletariatem a burżuazją może zostać zakończona”. [Marx and Engels, The Socialist Revolution, s. 265, s. 283 i s. 294] Jak podsumował: „Marks i ja przez czterdzieści lat powtarzaliśmy ad nauseam, że dla nas demokratyczna republika jest jedyną formą polityczną, w której walka między klasą robotniczą a kapitalistyczną może być najpierw powszechna, a następnie doprowadzić do decydującego zwycięstwa proletariatu”. [Collected Works, vol. 27, s. 271]

To właśnie z tych powodów ortodoksyjny marksizm do 1917 roku zajmował stanowisko, że rewolucja socjalistyczna zostanie rozpoczęta poprzez zajęcie istniejącego państwa (zwykle przy urnie wyborczej, lub poprzez powstanie, jeśli nie było to możliwe). Martov w swojej dyskusji o ‘odkryciu’ przez Lenina ‘prawdziwej’ marksistowskiej teorii państwa (w State and Revolution) podkreślił, że idea, iż państwo powinno być rozbijane przez robotników, którzy wówczas „przeszczepialiby do struktury społeczeństwa formy własnych organizacji bojowych”, była ideą wolnościową, obcą Marksowi i Engelsowi. Przyznając, że „w naszych czasach ludzie pracujący biorą na siebie ‘ideę sowietów’ po tym, jak poznali ich jako organizacje bojowe powstałe w procesie walki klasowej na ostrym, rewolucyjnym etapie”, zdystansował Marksa i Engelsa dość skutecznie do takiej pozycji. [Op. Cit., s. 42] Jako taki wnosi ważny wkład w marksizm i przedstawia niezbędny kontrargument do twierdzeń Lenina (w którym to momencie jesteśmy pewni, że dziewięciu na dziesięciu leninistów odrzuci nasz argument, niezależnie od tego, jak dobrze wyjaśnia on pozorne sprzeczności w Marksie i Engelsie, czy jak wiele dowodów można przedstawić na jego poparcie!).

Nie należy mylić tego stanowiska z całkowicie reformatorskim stanowiskiem, jak stało się w przypadku socjaldemokracji. Marks i Engels dobrze wiedzieli, że do stworzenia i obrony republiki potrzebna będzie rewolucja. Engels, na przykład, zauważył „jak całkowicie błędne jest przekonanie, że republika, i to nie tylko republika, ale i społeczeństwo komunistyczne, może być ustanowione w przytulny, pokojowy sposób”. Tak więc do stworzenia republiki potrzebna była gwałtowna rewolucja – Marks i Engels byli przecież rewolucjonistami. W jednej z republik obaj uznali, że powstanie będzie konieczne do obrony demokratycznego rządu przed próbami utrzymania pozycji ekonomicznej przez klasę kapitalistyczną. Uniwersalne wybory były, cytując Engelsa, „wspaniałą bronią”, która, choć „wolniejsza i bardziej nudna niż wezwanie do rewolucji”, była „dziesięć razy bardziej pewna i co jeszcze lepsze, wskazuje z najdoskonalszą dokładnością dzień, w którym należy wezwać do rewolucji zbrojnej”.Było tak dlatego, że „nawet dziesięć do jednego, że powszechne wybory, inteligentnie wykorzystane przez robotników, doprowadzą władców do obalenia legalności, to znaczy postawią nas w najkorzystniejszej pozycji do dokonania rewolucji. Wielkim błędem”, twierdził Engels, było „myślenie, że rewolucja jest czymś, co można zrobić z dnia na dzień. W rzeczywistości jest to proces rozwoju mas, który trwa kilka lat nawet w warunkach przyspieszających ten proces”. Tak było w przypadku, „jako rewolucyjny, każdy środek prowadzący do celu jest odpowiedni, w tym najbardziej gwałtowny i najbardziej pacyficzny”. [Marx and Engels, The Socialist Revolution, s. 283, s. 189, s. 265 i s. 274] Jednak z biegiem czasu, w miarę rozprzestrzeniania się partii socjaldemokratycznych i wyborów powszechnych, nacisk zmienił się z powstania (gwałtowne obalenie burżuazji z Manifestu) na ostatnie stwierdzenie Engelsa, że „warunki walki zasadniczo się zmieniły. Bunt w starym stylu, walki uliczne z barykadami […] był w znacznym stopniu przestarzały”. [Selected Works, s. 45 i s. 653-4]

Oczywiście, ani Marks, ani Engels (w przeciwieństwie do Bakunina, znacząco) nie widzieli wzrostu reformizmu, który zazwyczaj czynił zbędnym potrzebę ‘obalenia legalności’ klasy rządzącej. Nie widzieli też w tej kwestii wpływu władzy gospodarczej na kontrolowanie partii pracowniczych po objęciu stanowiska. Oczywiście, zbrojne zamachy stanu miały na celu obalenie nawet nieco reformatorskich rządów, ale dzięki wykorzystaniu ‘działań politycznych’ klasa robotnicza nie była w stanie ‘dokonać rewolucji’ w odpowiedzi. Oczywiście nie to, że były one wymagane w większości republik, ponieważ wykorzystanie metod marksistowskich spowodowało, że wiele radykalnych partii stało się tak reformatorskich, że kapitaliści mogą z łatwością tolerować objęcie przez nie urzędu lub wykorzystywać naciski gospodarcze i biurokratyczne do ich kontrolowania.

Daleko od sporów, jak sugerował Lenin, nt. zniszczenie państwa kapitalistycznego, Marks i Engels konsekwentnie opowiadali się za stosowaniem uniwersalnych wyborów w celu uzyskania kontroli nad państwem, które następnie zostałyby wykorzystane do rozbicia lub rozbicia ‘maszyny państwowej’. Rewolucja byłaby potrzebna do stworzenia republiki i obrony jej przed reakcją, ale kluczem było wykorzystanie działań politycznych do przejęcia władzy politycznej w demokratycznym państwie. Najbliżej Marksa lub Engelsa do adwokatury rad robotniczych było w 1850 roku, kiedy to Marks zaproponował robotnikom niemieckim, by obok ‘nowych oficjalnych rządów’ stworzyli swoje własne, rewolucyjne rządy robotnicze. Mogą one mieć dwie formy, albo ‘komitetów komun i rad miejskich’, albo ‘klubów pracowniczych lub komitetów pracowniczych’. Nie ma żadnej wzmianki o tym, jak byłyby one zorganizowane, ale ich celem byłoby nadzorowanie i grożenie oficjalnym rządom „przez władze wspierane przez całą masę pracowników”. Te kluby byłyby ‘scentralizowane’. Ponadto, „kandydaci na pracowników [powinni] stawiać się obok burżuazyjno-demokratycznych kandydatów aby ‘zachować niezależność’ (Chociaż ta niezależność oznaczała udział w instytucjach burżuazyjnych, tak że „żądania robotników muszą być wszędzie regulowane przez ustępstwa i środki demokratów”). [The Marx-Engels Reader, s. 507, s. 508 i s. 510] Podczas gdy te ‘komitety pracownicze’ mogły teoretycznie być wybierane z miejsca pracy, Marks nie wspominał o tej możliwości (mowa o ‘radach miejskich’ sugeruje, że taka możliwość była mu obca). Należy również zauważyć, że Marks był echem Proudhona, który rok wcześniej twierdził, że kluby „muszą być zorganizowane. Organizacja społeczeństw popularnych była podstawą demokracji, kamieniem węgielnym porządku republikańskiego”. [No Gods, No Masters, vol. 1, s. 48]

Tak więc, podobnie jak w przypadku sowietów, nawet idea klubów robotniczych jako sposobu zapewnienia masowego uczestnictwa została po raz pierwszy podjęta przez anarchistów (choć oczywiście zainspirowana samoorganizacją klasy robotniczej w czasie rewolucji francuskiej 1848 roku).

Dla wielu to wszystko może wydawać się nieco akademickie. Czy to ma znaczenie? W końcu większość marksistów podpisuje się dziś pod pewnym zróżnicowaniem stanowiska Lenina, a więc w niektórych aspektach to, co Marks i Engels naprawdę uważali za nieistotne. Rzeczywiście, jest możliwe, że Marks w obliczu rad robotniczych, tak jak był w Komunie, przyjąłby je (być może nie, ponieważ był lekceważący wobec podobnych idei wyrażonych w wolnościowym skrzydle Pierwszej Międzynarodówki). Mienszewicy użyli przecież argumentów Marksa z lat pięćdziesiątych XIX w., by wesprzeć swoją działalność w sowietach w 1905 r. (podczas gdy bolszewicy wyrażali wrogość zarówno wobec polityki, jak i wobec sowietów) i oczywiście nie ma w nich nic, co mogłoby wykluczyć takie stanowisko. Ważne jest to, że pomysł, iż marksiści zawsze podpisywali się pod ideą, że rewolucja społeczna opierałaby się na własnych organizacjach bojowych robotników (czy to związkowych, sowieckich czy innych), jest stosunkowo nowy dla ideologii. Jeśli, jak twierdzi John Rees, „rewolucja socjalistyczna musi przeciwstawić Sowietów parlamentowi […] Właśnie dlatego, że potrzebuje organu łączącego władzę gospodarczą – władzę do strajku i przejęcia kontroli nad miejscami pracy – z powstańczą walką o władzę polityczną” i „zniszczeniem starego państwa”, ironią losu jest to, że to Bakunin, a nie Marks, opowiadał się za takim stanowiskiem. [Op. Cit., s. 25] Biorąc to pod uwagę, szok, który spotkał się z argumentami Lenina w 1917 r., może być łatwo zrozumiały.

Zamiast zakorzenić się w marksistowskiej wizji rewolucji, jak to ma miejsce w anarchizmie przynajmniej od lat sześćdziesiątych XIX wieku, rady robotnicze odgrywały, pomijając retorykę, rolę liścia figowego dla władzy partyjnej (wolnościowy marksizm jest tu godnym uwagi wyjątkiem). Zostały one przyjęte przez jego leninowskie skrzydło wyłącznie jako środek zapewnienia władzy partyjnej. Zamiast postrzegać je jako najważniejszy zysk z rewolucji, ponieważ pozwalają na masowe uczestnictwo, rady pracowników były postrzegane i wykorzystywane po prostu jako środek, za pomocą którego partia może przejąć władzę. Po osiągnięciu tego celu sowieci mogą zostać zepchnięci na margines i zignorowani bez wpływu na ‘proletariacki’ charakter rewolucji w oczach partii: „Podczas gdy prawdą jest, że Lenin uznał różne funkcje i demokratyczną rację bytu zarówno dla sowietów, jak i dla jego partii, w ostatniej analizie to właśnie partia była ważniejsza od sowieckiej. Innymi słowy, partia była ostatnim składowiskiem suwerenności klasy robotniczej. W związku z tym nie wydaje się, aby Lenin zastanawiał się nad upadkiem sowietów po 1918 r. lub był szczególnie zaniepokojony tym faktem.” [Samuel Farber, Before Stalinism, s. 212]

Perspektywa ta wynika z braku zainteresowania Marksa i Engelsa, wyrażonego w formach, jakie przybrałaby rewolucja proletariacka, czego przykładem są komentarze Engelsa o konieczności ‘odchudzania’ aspektów państwa ‘odziedziczonych’ przez klasę robotniczą. Brakuje idei, że organizacje, które ludzie tworzą w swojej walce o wolność, mogą pomóc w określeniu wyniku rewolucji. Jasna jest raczej koncepcja, że każdą strukturę można zawłaszczyć i (po odpowiedniej modyfikacji) wykorzystać do odbudowy społeczeństwa. Wynika to nie tylko z wadliwej marksistowskiej teorii państwa, którą omawiamy w sekcji H.3.7. Jeśli, jak twierdzili Marks i Engels, państwo jest po prostu instrumentem reguły klasowej, wówczas bezproblemowe staje się wykorzystanie istniejącego państwa republikańskiego lub stworzenie nowej formy państwa wraz z reprezentatywnymi strukturami. Co więcej, perspektywa marksistowska nie może powstrzymać się od odebrania znaczenia organizacjom masowej klasy pracującej, koniecznej do odbudowy społeczeństwa w socjalistyczny sposób i umieszczenia go w grupie która ‘odziedziczy’ państwo i ‘odetnie’ jego negatywne aspekty, a mianowicie partię i przywódców, którzy nim kierują i nowe ‘państwo robotnicze’.

Ta koncentracja na partii stała się za czasów Lenina (i bolszewików w ogóle) czysto instrumentalną perspektywą dla rad pracowniczych i innych organizacji. Przydawały się one wyłącznie w zakresie, w jakim pozwalały na przejęcie władzy przez partię bolszewicką (rzeczywiście Lenin stale utożsamiał władzę robotniczą i radziecką z władzą bolszewicką i, jak zauważył Martin Buber, dla Lenina “Cała władza Sowietom!” ostatecznie oznaczała“Cała władza poprzez Sowiety”). Można zatem wnioskować że jego książka State and Revolution była sposobem na wykorzystanie Marksa i Engelsa do wsparcia jego nowej, odnalezionej idei sowieckiej jako podstawy do stworzenia bolszewickiego rządu, a nie zasadniczej obrony rad robotniczych jako ram rewolucji socjalistycznej. Omówimy tę kwestię w następnej sekcji.

Next Page »