Jak omówiliśmy_łyśmy w sekcji H.3.7, marksistowska teoria państwa myli empiryczną analizę państwa z metafizyczną. Engels jest świadomy, że państwo rozwijało się w celu zapewnienia władzy klasom mniejszościowym i, jak przystało na jego zadanie, rozwinęło specyficzne cechy charakterystyczne dla pełnienia tej roli, ale podniósł również koncepcję, że państwo („z reguły”) jest „państwem najpotężniejszej, ekonomicznie dominującej klasy” i „za pośrednictwem państwa, staje się również klasą dominującą politycznie”. Tak więc państwo te może być uważane, w istocie, za „nic innego jak maszyna do uciskania jednej klasy przez drugą”. „Na pewnym etapie rozwoju gospodarczego”, podkreślił Engels „które z konieczności wiązało się z podziałem społeczeństwa na klasy, państwo stało się koniecznością z powodu tego podziału”. [Selected Works, s. 577-8, s. 579 i s. 258] Dla Lenina była to „podstawowa idea marksizmu w kwestii historycznej roli i znaczenia państwa”, a mianowicie, że „państwo jest organem władzy klasowej, organem ucisku jednej klasy przez drugą”. [Essential Works of Lenin, s. 273 i s. 274]
Wyraźnie widać, że państwo jest po prostu instrumentem, bez szczególnych interesów własnych. Jeśli tak jest, korzystanie z państwa przez proletariat jest bezproblemowe (a więc zmieszanie samoorganizacji klasy pracującej z państwem, o którym mówiliśmy w różnych punktach powyżej, nie ma znaczenia). Argument ten może prowadzić do uproszczonych wniosków, np. gdy w „państwie robotniczym” władzę sprawuje „rewolucyjny” rząd, nie musimy się martwić o nadużycia władzy, ani nawet o swobody obywatelskie (takie stanowisko było powszechne np. w szeregach bolszewickich podczas rosyjskiej wojny domowej). Znajduje się on również w samym sercu wypaczeń Trockiego w odniesieniu do stalinizmu, odmawiając postrzegania państwowej biurokracji jako nowej klasy rządzącej tylko dlatego, że państwo z definicji nie mogło odgrywać takiej roli.
Dla anarchistów to stanowisko jest fundamentalną słabością marksizmu, znakiem, że główny nurt pozycji marksistowskiej w znacznym stopniu źle rozumie naturę państwa i potrzeby rewolucji społecznej. Musimy jednak podkreślić, że anarchiści_stki zgadzają się, że państwo zasadniczo służy interesom klas dominujących gospodarczo. Bakunin, na przykład, argumentował, że państwo „jest władzą, dominacją i siłą, zorganizowaną przez właścicieli nieruchomości i tzw. klasy oświecone przeciwko masom”. Widział on rewolucję społeczną jako niszczącą kapitalizm i państwo jednocześnie, to znaczy „obalającą dominację państwa i klas uprzywilejowanych, które ono wyłącznie reprezentuje”. [The Basic Bakunin, s. 140] Jednak anarchiści nie sprowadzają naszej analizy i zrozumienia państwa do tego uproszczonego poziomu marksistowskiego. Zdając sobie sprawę, że państwo jest środkiem zapewniającym dominację elity gospodarczej, o czym mówiliśmy w części B.2.5, anarchiści uznają, że machina państwowa ma również własne interesy. Państwo, dla anarchistów, jest przekazaniem władzy w ręce niewielu. Stwarza to, ze swej natury, uprzywilejowaną pozycję dla tych, którzy znajdują się na szczycie hierarchii: „Rząd, czyli grupa ludzi, którym powierzono tworzenie praw i którzy są upoważnieni do korzystania ze zbiorowej siły, aby zobowiązać każdą jednostkę do ich przestrzegania, jest już klasą uprzywilejowaną i odciętą od ludzi. Jak każdy ustanowiony organ będzie instynktownie starał się rozszerzyć swoje uprawnienia, być poza kontrolą publiczną, narzucać własną politykę i nadawać priorytet swoim szczególnym interesom. Będąc w uprzywilejowanej pozycji, rząd jest już w sprzeczności z ludem, którego siłą dysponuje”. [Malatesta, Anarchy, s. 36]
Reżim bolszewicki podczas rewolucji w Rosji udowodnił słuszność tej analizy. Bolszewicy przejęli władzę w imieniu sowietów, ale wkrótce zmarginalizowali ją, zagarnęli i rozwiązali, by utrzymać się u władzy, narzucając jednocześnie wizję socjalizmu (właściwie kapitalizmu państwowego) sprzeczną z powszechnymi aspiracjami.
Dlaczego tak jest, nie jest trudne do odkrycia. Biorąc pod uwagę, że państwo jest wysoce scentralizowaną, odgórną strukturą, nie jest zaskoczeniem, że wokół siebie rozwija uprzywilejowaną klasę, biurokrację, wokół niej. Nierówność władzy sugerowana przez państwo jest źródłem przywilejów i ucisku niezależnego od własności i klasy ekonomicznej. Osoby kierujące instytucjami państwowymi miałyby za zadanie chronić (i rozszerzać) swój obszar działania, dbając o to, by wybierać osoby, które podzielają ich poglądy i którym mogą przekazać swoje stanowiska. Kontrolując przepływ informacji, personelu i zasobów, członkowie wyższych sfer państwa mogą zapewnić sobie i swoim własnym przetrwanie i dobrobyt. W związku z tym politycy, którzy zostali wybrani, znajdują się w niekorzystnej sytuacji. Państwo jest stałym zbiorem instytucji, które mają ugruntowane struktury władzy i interesy. Politycy przychodzą i odchodzą, podczas gdy władza w państwie leży w jego instytucjach ze względu na ich trwałość. Należy oczekiwać, że takie instytucje będą miały swoje własne interesy i będą je realizować, kiedy tylko będą mogły.
Nie zmieniłoby się to zasadniczo w nowym „państwie robotniczym”, które, jak wszystkie państwa, opiera się na przekazaniu i centralizacji władzy w kilku rękach. Każdy ‘rząd pracowniczy’ potrzebowałby nowego aparatu do egzekwowania swoich praw i dekretów. Potrzebne byłyby skuteczne środki gromadzenia i zestawiania informacji. W ten sposób stworzyłoby to „zupełnie nową drabinę administracyjną, aby rozszerzyć jej rządy i uczynić innych posłusznymi”. Podczas gdy rewolucja społeczna potrzebuje masowej partycypacji, państwo ogranicza inicjatywę do tych nielicznych, którzy są u władzy i „niemożliwe będzie opracowanie przez jedną lub nawet kilka jednostek wymaganych form społecznych”, które „mogą być jedynie zbiorową pracą mas […] Jakakolwiek władza zewnętrzna będzie jedynie przeszkodą, utrudnieniem w pracy organicznej, która musi być wykonana; nie będzie ona lepsza od źródła niezgody i nienawiści”. [Kropotkin, Words of a Rebel, s. 169 i s. 176-7]
Zamiast ‘zanikać’, każde „państwo robotnicze” miałoby tendencję do rozwoju administracji i w ten sposób rząd tworzy wokół siebie klasę biurokratów, których pozycja różni się od reszty społeczeństwa. Odnosi się to również do produkcji. Nie będąc w stanie zarządzać wszystkim, państwo musiałoby ponownie wprowadzić zarządzanie hierarchiczne, aby zapewnić realizację swoich zamówień i wydobycie odpowiedniej nadwyżki z pracowników w celu zaspokojenia potrzeb maszyny państwowej. Tworząc silną ekonomicznie klasę, na której może polegać, aby zdyscyplinować siłę roboczą, po prostu odtworzyłby na nowo kapitalizm w postaci „kapitalizmu państwowego” (tak właśnie stało się w czasie rewolucji rosyjskiej). Aby wyegzekwować swoją wolę od ludzi, których rzekomo reprezentuje, wymagane i wkrótce utworzone zostałyby wyspecjalizowane organy uzbrojonych ludzi (policja, wojsko). Tego wszystkiego należy się spodziewać, ponieważ socjalizm państwowy „powierza nielicznym zarządzanie życiem społecznym i [tak] prowadzi do wyzysku i ucisku mas przez nielicznych”. [Malatesta, Op. Cit., s. 47]
Ten proces wymaga czasu. Jednak tendencja do wymykania się rządu spod kontroli społecznej i tworzenia wokół niego uprzywilejowanych i potężnych instytucji jest widoczna we wszystkich rewolucjach, w tym w Komuny Paryskiej i Rewolucji Rosyjskiej. W tym pierwszym przypadku Rada Komuny była „w dużej mierze ignorowana […] po ustanowieniu. Powstanie, faktyczne zarządzanie sprawami miasta i wreszcie walka z Wersalem, były podejmowane głównie przez popularne kluby, komitety czuwania dzielnicowego i bataliony Gwardii Narodowej. Gdyby Komuna Paryska (Rada Miejska) przetrwała, jest bardzo wątpliwe, czy mogłaby uniknąć konfliktu z tymi luźnymi formacjami ulicznymi i milicyjnymi. Rzeczywiście, pod koniec kwietnia, około sześć tygodni po powstaniu, Komuna utworzyła ‘wszechmocny’ Komitet Bezpieczeństwa Publicznego, organ odkupiony wspomnieniami dyktatury i terroru Jakobińskiego który stłumił nie tylko prawicę w Wielkiej Rewolucji [francuskiej] sto lat wcześniej, ale także lewicę”. [Murray Bookchin, Post-Scarcity Anarchism, s. 90] Mniejszość członków rady (głównie ci aktywni na arenie międzynarodowej) stwierdziła, że „Komuna Paryska oddała swój autorytet dyktaturze” i „ukrywała się za dyktaturą, której wyborcy nie upoważnili nas do jej przyjęcia lub uznania”. [The Paris Commune of 1871: The View from the Left, Eugene Schulkind (ed.), s. 187] Komuna została zmiażdżona, zanim ten proces mógł się w pełni rozwinąć, ale przesłanki pozostały (choć niewątpliwie przeszkadzałaby w tym lokalna skala zaangażowanych instytucji). Jak omawiamy w sekcji H.6 podobny proces ‘rewolucyjnej’ władzy wymykającej się spod kontroli społecznej miał miejsce od samego początku rewolucji rosyjskiej. Fakt, że bolszewicki reżim trwał dłużej i był bardziej scentralizowany (i obejmował większy obszar), zapewnił pełny rozwój tego procesu, a ‘rewolucyjny’ rząd stworzył wokół siebie instytucje (biurokrację), które ostatecznie poddały polityków i liderów partii wpływom, a następnie dominacji.
Krótko mówiąc, wizja państwa jako instrumentu władzy klasowej zasłania jego zwolennikom niebezpieczeństwa związane z nierównością polityczną w zakresie władzy, niebezpieczeństwa związane z nadaniem małej grupie ludzi władzy nad wszystkimi innymi. Państwo ma pewne właściwości, ponieważ jest państwem i jedną z nich jest tworzenie wokół niego klasy biurokratycznej ze względu na jego scentralizowany, hierarchiczny charakter. W kapitalizmie biurokracja państwowa jest (na ogół) pod kontrolą klasy kapitalistycznej. Jednakże uogólnianie tego konkretnego przypadku jest błędem, ponieważ biurokracja państwowa jest klasą samą w sobie – a zatem próby zniesienia klas bez zniesienia państwa są skazane na niepowodzenie: „Państwo zawsze było spadkobiercą jakiejś uprzywilejowanej klasy: klasy świętych, szlachty, burżuazji – i wreszcie, gdy wszystkie inne klasy się wyczerpały, na scenę wchodzi klasa biurokracji i wtedy państwo upada, lub podnosi się, jeśli się chce, do pozycji maszyny” [Bakunin, The Political Philosophy of Bakunin, s. 208]
Tak więc państwo nie może być po prostu uznane za instrument rządów przez klasy ekonomiczne. Może to być całkiem skuteczna siła pasożytnicza sama w sobie, jak sugerują zarówno dowody antropologiczne jak i historyczne. Pierwsza z nich podnosi możliwość, że państwo powstało przed klasami ekonomicznymi i że jego korzenie tkwią w nierównościach władzy (tj. hierarchii) w społeczeństwie, a nie w nierównościach bogactwa. To ostatnie wskazuje na przykłady społeczeństw, w których państwo nie było w rzeczywistości instrumentem władzy klasowej (ekonomicznej), ale raczej realizowało swój własny interes.
Jeśli chodzi o antropologię, Michael Taylor podsumowuje, że „dowody nie dają [marksistowskiej] propozycji [że wzrost klas ekonomicznych spowodował powstanie państwa] dużego poparcia. Wiele dowodów, które zostały przedstawione na jego poparcie, wskazuje jedynie na to, że państwa pierwotne, niedługo po ich powstaniu, były rozwarstwieniem gospodarczym. Ale jest to oczywiście spójne również z jednoczesnym wzrostem […] rozwarstwienia politycznego i ekonomicznego lub z uprzednim rozwojem państwa – tzn. rozwarstwienia politycznego – i tworzeniem rozwarstwienia ekonomicznego przez klasę rządzącą”. [Community, Anarchy and Liberty, s. 132] Cytuje Elmana Service’a: „We wszystkich archaicznych cywilizacjach i znanych historycznie wodzach i prymitywnych państwach ‘rozwarstwienie’ pochodziło[…] głównie z dwóch klas, zarządzających i rządzonych – warstw politycznych, a nie warstw własnościowych” [cytował Taylor, Op. Cit., s. 133]
Taylor argumentuje, że „osłabienie wspólnoty i rozwój rażących nierówności są towarzyszącymi im i konsekwencjami formacji państwowej”. Wskazuje on na „zarodek formacji państwowej” znajdujący się w nieformalnych hierarchiach społecznych, które istnieją w społeczeństwach plemiennych. [Op. Cit., s. 133 i s. 134] Tak więc państwo nie jest początkowo produktem klas ekonomicznych, ale raczej niezależnego rozwoju opartego na nierównościach władzy społecznej. Harold Barclay, anarchista, który badał dowody antropologiczne w tej sprawie, zgadza się: „W teorii marksistowskiej władza pochodzi przede wszystkim, jeśli nie wyłącznie, z kontroli środków produkcji i dystrybucji bogactwa, to znaczy z czynników ekonomicznych. Oczywiste jest jednak, że władza wywodząca się z wiedzy – i zazwyczaj wiedza w stylu ‘religijnym’ – jest często bardzo znacząca, przynajmniej w dynamice społecznej małych społeczeństw […] Czynniki ekonomiczne nie są jedynym źródłem energii. Rzeczywiście, widzimy to również we współczesnym społeczeństwie, gdzie kapitalistyczny właściciel nie ma całkowitej władzy. Dowodzą nim raczej technicy i inni specjaliści, nie ze względu na swoje bogactwo ekonomiczne, ale ze względu na swoją wiedzę”. [cytował Alan Carter, Marx: A Radical Critique, s. 191]
Jeśli, jak podsumowuje Bookchin, „hierarchie poprzedzają klasy”, to próba użycia hierarchicznej struktury, takiej jak państwo, aby je zlikwidować jest po prostu myśleniem życzeniowym. Jeśli chodzi o nowsze dzieje ludzkości, to istnieją liczne przykłady państwa, które nie jest instrumentem (ekonomicznego) panowania klasy. Raczej państwo było klasą rządzącą. Podczas gdy najbardziej oczywistym przykładem są reżimy stalinowskie, w których państwowa biurokracja rządziła państwową gospodarką kapitalistyczną, było wiele innych, jak zauważył Murray Bookchin:“Każde państwo niekoniecznie jest zinstytucjonalizowanym systemem przemocy w interesie konkretnej klasy rządzącej, jak chciałby nam wierzyć marksizm. Istnieje wiele przykładów państw, które były ‘klasą rządzącą’ i których własne interesy istniały zupełnie poza – nawet w antagonizmie – uprzywilejowanymi, przypuszczalnie ‘rządzącymi’ klasami w danym społeczeństwie. Starożytny świat daje świadectwo wyraźnie kapitalistycznym klasom, często bardzo uprzywilejowanym i wyzyskującym, które zostały zdławione przez państwo, przez nie ograniczone, a ostatecznie przez nie pożarte – po części dlatego społeczeństwo kapitalistyczne nigdy nie wyłoniło się ze świata starożytnego. Państwo nie ‘reprezentowało’ również innych interesów klasowych, takich jak szlachta ziemska, kupcy, rzemieślnicy i tym podobne. Ptolemejskie państwo w hellenistycznym Egipcie było interesem własnym i ‘reprezentowało’ jedynie swój własny interes. Tak samo jest z Aztekami i Inkami, dopóki nie zostały zgromione przez hiszpańskich najeźdźców. Za czasów cesarza Domicjana państwo rzymskie stało się głównym ‘interesem’ imperium, zastępując interesy nawet arystokracji ziemskiej, która miała taki prymat w społeczeństwie śródziemnomorskim […]Państwa bliskowschodnie, takie jak egipskie, babilońskie i perskie, były praktycznie rozszerzonymi gospodarstwami domowymi poszczególnych monarchów […] Faraonowie, królowie i cesarze nominalnie posiadali tę ziemię (często wspólnie z kapłaństwem) w zaufaniu bóstw, które albo były wcielone w monarchę, albo były przez niego reprezentowane. Imperia królów azjatyckich i północnoafrykańskich były ‘gospodarstwami domowymi’, a ludność była postrzegana jako ‘słudzy pałacu’ […] Te ‘państwa’ w rzeczywistości nie były jedynie motorem eksploatacji lub kontroli w interesie uprzywilejowanej ‘klasy’ […] Państwo egipskie było bardzo realne, ale nie ‘reprezentowało’ niczego poza sobą. [Remaking Society, s. 67-8]
Bakunin wskazał na Serbię turecką, gdzie dominujące ekonomicznie klasy „nawet nie istnieją – istnieje tylko klasa biurokratyczna. W ten sposób serbskie państwo zmiażdży serbski naród tylko po to, by umożliwić serbskim biurokratom grubsze życie”. [Statism and Anarchy, s. 54] Leninista Tony Cliff, próbując udowodnić, że stalinowska Rosja była państwowym kapitalistą, a jej biurokracja klasą rządzącą, wskazał na różne społeczeństwa, które „miały głębokie zróżnicowanie klasowe, oparte nie na własności prywatnej, ale na własności państwowej. Takie systemy istniały w faraońskim Egipcie, muzułmańskim Egipcie, Iraku, Persji i Indiach”. Bardziej szczegółowo omawia przykład arabskiego feudalizmu, w którym „pan feudalny nie posiadał stałej domeny, lecz należał do klasy, która zbiorowo kontrolowała ziemię i miała prawo do odpowiedniej dzierżawy”. Była to „własność ziemi przez państwo”, a nie przez jednostki. [State Capitalism in Russia, s. 316-8] W związku z tym pomysł, że państwo jest po prostu instrumentem reguły klasowej, wydaje się nie do przyjęcia. Jak twierdził Gaston Leval, „państwo, ze swej natury, ma tendencję do prowadzenia własnego życia”. [cytował Sam Dolgoff, A Critique of Marxism, s. 10]
„Dorozumiana teoria państwa Marksa – teoria, która redukując władzę polityczną do realizacji interesów dominujących klas ekonomicznych, wyklucza wszelką troskę o potencjalnie autorytarne i opresyjne skutki autorytarnych i scentralizowanych metod rewolucyjnych […] Niebezpieczeństwo to (czyli odrzucenie uzasadnionych obaw dotyczących władzy politycznej) jest ukryte w głównych cechach podejścia Marksa do polityki” [Alan Carter, Op. Cit., s. 219] Aby podsumować wnioski: „Skupiając zbyt wiele uwagi na strukturze gospodarczej społeczeństwa i nie poświęcając wystarczającej uwagi problemom władzy politycznej, Marks pozostawił po sobie dziedzictwo, którego lepiej byłoby nie dziedziczyć. Postrzegana potrzeba autorytarnej i scentralizowanej organizacji rewolucyjnej jest usankcjonowana przez teorię Marksa, ponieważ jego teoretyczne podporządkowanie władzy politycznej klasom ekonomicznym najwyraźniej czyni postrewolucyjną władzę polityczną bezproblemową”. [Op. Cit., s. 231]
Do stalinizmu przyczyniło się wiele czynników, w tym wadliwa teoria państwa marksistowskiego. Podkreślając, że socjalizm oznaczał nacjonalizację własności, doprowadził do zarządzania państwem, które z kolei wywłaszczyło klasę robotniczą, gdyż do jego prowadzenia potrzebna była ogromna biurokracja kierownicza. Co więcej, marksizm ukrywał tę nową klasę rządzącą, ponieważ twierdził, że państwo ‘reprezentuje’ klasę ekonomiczną i nie ma własnych interesów. Stąd zupełna niezdolność Trockiego do zrozumienia stalinizmu i jego obłąkanej formuły, że proletariat pozostał klasą rządzącą pod rządami Stalina (lub, w tym wypadku, pod jego i Lenina)!
Jednak marksizm to coś więcej niż dominująca teoria państwa. Biorąc pod uwagę ślepotę ortodoksyjnego marksizmu na tę kwestię, wydaje się ironią losu, że jedna z osób za nią odpowiedzialnych również dostarcza anarchistom dowodów na poparcie naszego argumentu, że państwo nie jest tylko narzędziem rządzenia klasą, ale raczej ma swoje własne interesy. Engels argumentuje, że proletariat, „aby nie stracić ponownie swojej jedynej właśnie zdobytej przewagi”, musiałby „zabezpieczyć się przed własnymi zastępcami i urzędnikami, ogłaszając ich wszystkich, bez wyjątku, w każdej chwili do odwołania”. [Selected Works, s. 257] Gdyby jednak państwo było po prostu instrumentem klasowym, takie środki ostrożności nie byłyby konieczne. Komentarze Engelsa pokazują świadomość, że państwo może mieć własne interesy, że nie jest po prostu maszyną rządzącą klasą.
Zdając sobie sprawę z oczywistej sprzeczności, Engels argumentował, że państwo „jest z reguły państwem najpotężniejszej, ekonomicznie dominującej klasy, która za pośrednictwem państwa staje się klasą dominującą politycznie […] W drodze wyjątku zdarzają się jednak okresy, w których walczące klasy balansują między sobą tak blisko, że władza państwowa, jako pozorny mediator, uzyskuje na razie pewien stopień niezależności od obu”. Zwrócił uwagę na „monarchię absolutną XVII i XVIII wieku”, która utrzymywała równowagę pomiędzy szlachtą i mieszczaństwem przeciwko sobie, a także na „bonapartyzm Pierwszego, a jeszcze bardziej Drugiego Cesarstwa Francuskiego”. Należy zauważyć, że gdzie indziej Engels dokładniej określił, jak długo państwo było w rzeczywistości kontrolowane przez burżuazję, a mianowicie przez dwa lata: „We Francji, gdzie burżuazja jako taka, jako klasa w całości, sprawowała władzę tylko przez dwa lata, 1849 i 1850, pod rządami republiki, mogła kontynuować swoją społeczną egzystencję tylko poprzez zrzeczenie się władzy politycznej na rzecz Ludwika Bonaparte i wojska”. [Op. Cit., s. 577-8 i s. 238] Tak więc, jeśli chodzi o historię Francji, Engels argumentował, że ‘w drodze wyjątku’ było ponad 250 lat, XVII i XVIII wieku, a większość XIX wieku to okres dwóch lat! Nawet jeśli jesteśmy hojni i twierdzimy, że rewolucja 1830 roku oddała do władzy politycznej jedną część burżuazji (kapitał finansowy), to i tak pozostaje nam ponad 200 stuletnia ‘niezależność’ państwa od klas! Biorąc to pod uwagę, słuszne byłoby zasugerowanie, że ‘wyjątkiem’ powinno być to, kiedy jest to instrument reguły klasowej, a nie kiedy nie jest!
To nie był odosobniony przypadek. W Prusach „burżuazja ma większość w Izbie […] Ale gdzie jest ich władza nad państwem? masa burżuazji […] nie chce rządzić”. [Op. Cit., s. 236-7]I tak w Niemczech istnieje „obok podstawowego stanu dawnej monarchii absolutnej – równowaga między arystokracją ziemiańską a mieszczańską – podstawowy stan współczesnego Bonapartyzmu – równowaga między mieszczańską a proletariacką”. Oznaczało to, że „zarówno w starej monarchii absolutnej, jak i we współczesnej monarchii bonapartystów prawdziwa władza państwowa leży w rękach specjalnej kasty oficerów armii i urzędników państwowych”, a więc „niezależność tego przypadku, który zdaje się zajmować pozycję na zewnątrz i niejako ponad społeczeństwem, daje państwu pozory niezależności w stosunku do społeczeństwa”. Nie powstrzymało to jednak Engelsa przed twierdzeniem, że „państwo jest niczym innym, jak zorganizowaną zbiorową władzą klas wyzyskiwaczy, właścicieli i kapitalistów wobec klas wyzyskiwanych, chłopów i robotników. Czego poszczególni kapitaliści […] nie chcą, ich państwo też nie chce”. [Collected Works, vol. 23, s. 363 i s. 362]
Tak więc, według Engelsa, władza wykonawcza państwa, podobnie jak samo państwo, może stać się niezależna od klas, jeśli przeciwne klasy będą zrównoważone. Ta analiza, na co należy zwrócić uwagę, stanowiła poprawę w stosunku do najwcześniejszych twierdzeń Marksa i Engelsa na temat państwa. W latach czterdziestych XIX wieku był to przypadek „niepodległości państwa, która obecnie występuje tylko w tych krajach, w których posiadłości nie rozwinęły się jeszcze całkowicie w klasy […] gdzie w konsekwencji żadna część populacji nie może osiągnąć dominacji nad innymi”. [Op. Cit., vol. 5, s. 90] Dla Engelsa „od momentu, w którym administracja państwowa i władza ustawodawcza znajdują się pod kontrolą burżuazji, niezależność biurokracji przestaje istnieć”. [Op. Cit., vol. 6, s. 88] Musiało to więc być zaskoczeniem dla Marksa i Engelsa, gdy państwo i jego biurokracja okazały się niezależne we Francji pod rządami Napoleona III.
Mówiąc o tym, należy zauważyć, że początkowo dla Marksa, w czasach Bonapartyzmu „władza państwowa nie jest zawieszona w powietrzu. Bonaparte reprezentuje klasę, najliczniejszą w społeczeństwie francuskim klasę, drobnych chłopów”. Bonaparte „który rozpędził burżuazyjny parlament jest wybrańcem chłopów”. Jednakże klasa ta jest „niezdolna do egzekwowania swoich interesów klasowych we własnym imieniu […] Nie mogą reprezentować siebie, muszą być reprezentowane. Ich przedstawiciel musi jednocześnie występować jako ich pan, jako władza nad nimi, jako nieograniczona władza rządowa […] Polityczne wpływy małych gospodarstw chłopskich znajdują zatem swój ostateczny wyraz w władzy wykonawczej, która podporządkowuje sobie społeczeństwo”. Jednak sam Marks przyznaje, że reżim ten doświadczył „powstań chłopskich w połowie Francji”, zorganizował „naloty na chłopów przez wojsko” oraz „masowe więzienie i transport chłopów”. Dziwna to forma rządów klasowych, gdy reprezentowana klasa jest uciskana przez reżim! Bądźcie pewni, że „Dynastia Bonaparte nie reprezentuje rewolucjonistów, ale konserwatywnych chłopów”. Następnie Marks, bez komentarza, ogłosił Bonaparte „przedstawicielem lumpenproletariatu, do którego on sam, jego otoczenie, jego rząd i jego armia należą“. [Selected Works, s. 170, s. 171 i s. 176]
Można by powiedzieć, że analiza Marksa jest nieco dezorientująca i wydaje się być doraźnym wyjaśnieniem faktu, że w nowoczesnym społeczeństwie państwo zdawało się być niezależne od klasy dominującej gospodarczo. Jeśli jednak reżim systematycznie uciska daną klasę, to można dojść do wniosku, że w żaden sposób nie reprezentuje ona tej klasy. Władza Bonapartego nie spoczywała na chłopach. Był to raczej, podobnie jak faszyzm, środek, dzięki któremu burżuazja mogła przełamać władzę klasy robotniczej i zabezpieczyć swoją pozycję klasową przed ewentualną rewolucją społeczną. Jak twierdził Bakunin, był to „despotyczny system imperialny”, który burżuazja „sama założyła ze strachu przed rewolucją społeczną”. [The Basic Bakunin, s. 63] Tak więc zniesienie panowania burżuazyjnego było bardziej widoczne niż realne: „Gdy tylko ludzie poważnie potraktowali równość i wolność, burżuazja […] wycofała się w reakcję […] Zaczęli od stłumienia powszechnych wyborów […] Strach przed rewolucją społeczną […] rzucił tą upadłą klasę […] w ramiona dyktatury Napoleona III […] Nie powinniśmy myśleć, że burżuazyjni Panowie byli zbyt niewygodni […] Ci, którzy odnosili się szczerze i wyłącznie do wielkiej troski burżuazji, do wyzysku ludu […] byli dobrze chronieni i mocno wspierani […] Wszystko poszło dobrze, zgodnie z pragnieniami burżuazji” [Op. Cit., s. 62-3]
Nieco ironicznie więc, kluczowym przykładem używanym przez marksistów dla ‘niepodległości’ państwa nie jest coś takiego. Bonapartyzm nie stanowił ‘równowagi’ między proletariatem a burżuazją, lecz najbardziej nagą formę rządów państwowych, konieczną w obliczu buntu klasy robotniczej. Był to reżim kontrrewolucyjny, który odzwierciedlał porażkę klasy pracującej, a nie ‘równowagę’ między nią a klasą kapitalistyczną.
Zamieszanie Marksa wynikało z jego przekonania, że dla burżuazji republika parlamentarna „była nieuchronnym warunkiem ich wspólnego panowania, jedyną formą państwa, w którym ich ogólny interes klasowy podlegał sobie jednocześnie zarówno roszczeniom ich poszczególnych frakcji, jak i wszystkich pozostałych grup społecznych”. Zniesienie republiki, zastąpienie rządu, było dla niego końcem politycznych rządów burżuazji, ponieważ twierdził, że „burżuazja przemysłowa brawami pochwala zamach stanu z 2 grudnia, zagładę parlamentu, upadek własnych rządów, dyktaturę Bonapartego”. Powtórzył tę identyfikację: „Przejęcie reżimu parlamentarnego i rządów burżuazyjnych. Zwycięstwo Bonapartego” [Selected Works, s. 151-2, s. 164-5 i s. 166] Władza polityczna została zrównana z tym, która partia dzierżyła władzę, a więc, logicznie rzecz biorąc, powszechne wybory były „odpowiednikiem władzy politycznej dla klasy robotniczej […] gdzie proletariat stanowi znaczną większość populacji”. Jego ‘nieuniknionym skutkiem’ byłaby „polityczna przewaga klasy robotniczej”. [Collected Works, vol. 11, s. 335-6] Było to oczywiście po prostu błędne (w obu przypadkach), z czego on sam zdał sobie sprawę dwie dekady później.
W 1871 roku argumentował, że „władza państwowa coraz bardziej przybiera charakter narodowej władzy kapitału nad pracą, siły publicznej zorganizowanej na rzecz zniewolenia społecznego, motoru klasowego despotyzmu”. Oznaczało to, że „w obliczu groźby przewrotu proletariatu [burżuazja] wykorzystała teraz bezlitośnie i ostentacyjnie tę władzę państwową jako narodowy silnik wojenny kapitału przeciwko pracy”, a tym samym „była zobowiązana nie tylko do inwestowania władzy wykonawczej w stale zwiększane uprawnienia represyjne, ale jednocześnie do pozbycia się własnej twierdzy parlamentarnej […] wszystkich swoich własnych środków obrony przeciwko władzy wykonawczej. Kierownik, w osobie Ludwika Bonaparte’a, okazał je”. Marks przyznał, że reżim ten jedynie „wyznawał, że bazuje na chłopach”, podczas gdy „[w rzeczywistości] była to jedyna możliwa forma rządów w czasie, gdy burżuazja już ją straciła, a klasa robotnicza jeszcze nie nabyła umiejętności rządzenia narodem”. Jednakże, „burżuazyjne społeczeństwo, uwolnione od politycznych trosk, osiągnęło nieoczekiwany nawet samemu sobie rozwój” [Selected Works, s. 285, s. 286, s. 286-7 i s. 287]
Jednak kapitaliści często dobrze sobie radzą w reżimach, które tłumią podstawowe wolności klasy robotniczej, a więc burżuazja pozostała klasą rządzącą, a państwo pozostało jej organem. Innymi słowy, nie ma ‘równowagi’ między klasami w Bonapartyzmie, nawet jeśli reżim polityczny nie podlega kontroli wyborczej burżuazji i ma większą niezależność, aby realizować własny program.
Nie jest to jedyne potwierdzenie anarchistycznej krytyki marksistowskiej teorii państwa, którą można znaleźć w samym marksizmie. Marks, niekiedy, przyznawał również, że państwo nie jest instrumentem reguły klasy (ekonomicznej). „Azjatycki tryb produkcji”, w którym „nie ma prywatnych właścicieli ziemskich”, a raczej „państwo […] które konfrontuje” chłopów „bezpośrednio jako jednocześnie właściciel ziemski i suwerenny, czynsz i podatki pokrywają się […] Tutaj państwo jest najwyższym gospodarzem. Suwerenność jest tu majątkiem ziemskim skoncentrowanym w skali krajowej”.[Capital, vol. 3, s. 927] Tak więc „państwo jest rzeczywistym właścicielem” w „systemie azjatyckim” [Collected Works, vol. 12, s. 215] Innymi słowy, klasa rządząca mogłaby być państwową biurokracją, a więc być niezależna od klas ekonomicznych. Niestety analiza ta pozostała żałośnie niedopracowana i z tych kilku uwag nie wyciągnięto żadnych wniosków, być może zaskakujących, ponieważ podważa ona twierdzenie, że państwo jest jedynie instrumentem klasy dominującej gospodarczo. Oczywiście ma ona również zastosowanie do państwowego socjalizmu i można dojść do pewnych wniosków, które sugerowałyby, jak ostrzegał Bakunin, że będzie to nowa forma rządów klasowych.
Biurokrację państwową jako klasę rządzącą można zaobserwować w Rosji Sowieckiej (i innych tzw. reżimach ‘socjalistycznych’ takich jak Chiny i Kuba). Jak ujął to wolnościowy socjalista Ante Ciliga, „sposób, w jaki Lenin zorganizował przemysł, przekazał go w całości w ręce biurokracji”, a więc robotnicy „stali się ponownie siłą roboczą w fabrykach innych ludzi”. Z socjalizmu pozostało w Rosji nie więcej niż słowo. [The Russian Enigma, s. 280 i s. 286]
Kapitalizm stał się kapitalizmem państwowym pod rządami Lenina i Trockiego, a więc państwo, zgodnie z przewidywaniami i obawami Bakunina, stało się nową klasą rządzącą w czasach marksizmu (więcej na ten temat w rozdziale H.3.14).
Pomieszanie marksistowskiej teorii państwa sprawiło, że Trocki na przykład nie uznał oczywistości, a mianowicie, że stalinowska biurokracja państwowa była klasą rządzącą. Była to raczej ‘nowa kasta rządząca’, czyli ‘warstwa rządząca’. Przyznając, na pewnym etapie, że „przeniesienie fabryk do państwa zmieniło sytuację robotników tylko prawnie” Trocki zignorował oczywisty wniosek, że pozostawiło to klasę robotniczą jako klasę wyzyskiwaną pod (nową) formą kapitalizmu, by stwierdzić, że ‘natura’ Rosji stalinowskiej była państwem proletariackim’ z powodu jej ‘nacjonalizacji’ środków życia (które „stanowią podstawę radzieckiej struktury społecznej”). Przyznał, że „sowiecka biurokracja politycznie wywłaszczyła proletariat”, ale uczyniła to „w celu obrony podbojów społecznych rewolucji październikowej własnymi metodami”. Nie zastanawiał się zbyt głęboko nad implikacjami przyznania, że „środki produkcji należą do państwa. Lecz państwo, by tak rzec ‘należy’ do biurokracji” [The Revolution Betrayed, s. 93, s. 136, s. 228, s. 235 i s. 236] Jeśli tak jest, to tylko ideologia może powstrzymać oczywisty wniosek, że państwowa biurokracja była klasą rządzącą. Ale to właśnie z tym motał się Trocki, który tak się wyraził: „W żadnym innym reżimie biurokracja nigdy nie osiągnęła takiego stopnia niezależności od klasy dominującej […] to coś więcej niż biurokracja. Jest to w pełnym tego słowa znaczeniu jedyna uprzywilejowana i dowodząca warstwa w sowieckim społeczeństwie”.[Op. Cit., s. 235]
Przez to Trocki sugerował, że klasa robotnicza była ‘klasą dominującą’ w czasach stalinizmu! W rzeczywistości biurokracja „nadal zachowuje własność państwa tylko w takim stopniu, w jakim obawia się proletariatu”, a jednocześnie „stała się panem [społeczeństwa]” i „państwo radzieckie nabrało totalitarno-biurokratycznego charakteru”! Ten nonsens jest zrozumiały, biorąc pod uwagę niechęć do wyciągnięcia oczywistego wniosku z faktu, że biurokracja została „zmuszona do obrony własności państwowej jako źródła władzy i dochodów. W tym aspekcie swojej działalności nadal pozostaje bronią proletariackiej dyktatury” [Op. Cit., s. 112, s. 107, s. 238 i s. 236] Dowodząc znacjonalizowaną własnością, biurokracja, podobnie jak prywatni kapitaliści, mogła wykorzystywać pracę klasy robotniczej i tak też było. To, że właścicielem środków produkcji jest państwo, nie przeszkodziło być temu formą systemu klasowego.
Nonsensem jest po prostu twierdzenie, jak to zrobił Trocki, że „anatomia społeczeństwa jest zdeterminowana przez jego stosunki gospodarcze. Dopóki formy własności stworzone przez rewolucję październikową nie zostaną obalone, proletariat pozostanie klasą rządzącą”. [Writings of Leon Trotsky 1933-34, s. 125] Jak proletariat mógłby być ‘klasą rządzącą’ gdyby był pod butem totalitarnej dyktatury? Państwowa własność była właśnie środkiem, za pomocą którego biurokracja egzekwowała swoją kontrolę nad produkcją, a więc źródłem jej władzy gospodarczej i przywilejów. Dla stwierdzenia oczywistości, jeśli klasa pracująca nie kontroluje własności, którą rzekomo posiada, to robi to ktoś inny. Generowana w ten sposób relacja ekonomiczna jest relacją hierarchiczną, w której klasa pracująca jest klasą uciskaną.
Co ważne, Trocki walczył z tymi swoimi zwolennikami, którzy wyciągnęli takie same wnioski, jak anarchiści i wolnościowi marksiści, podczas gdy on i Lenin dzierżyli władzę. Być może ta ideologiczna ślepota jest zrozumiała, biorąc pod uwagę przede wszystkim kluczową rolę Trockiego w tworzeniu biurokracji. Tak więc Trocki krytykował, jeśli w sposób zagmatwany, reżim stalinowski za jego „niesprawiedliwość, ucisk, zróżnicowaną konsumpcję i tak dalej, nawet jeśli wspierał ich, gdy sam był w elitarnym gronie”. [Neil C. Fernandez, Capitalism and Class Struggle in the USSR, s. 180]). Następnie pojawia się niezręczny wniosek, że jeśli biurokracja była klasą rządzącą pod rządami Stalina, to Rosja była również państwowym kapitalizmem pod rządami Lenina, a rewolucje Trockiego były identyczne w obu przypadkach (ten oczywisty wniosek prześladuje tych, którzy, jak brytyjski SWP, utrzymują, że stalinizm był państwowym kapitalizmem, a nie bolszewizmem – patrz sekcja H.3.13). Wystarczy powiedzieć, że jeśli samo państwo może być „klasą dominującą ekonomicznie”, to państwo nie może być zwykłym instrumentem klasy ekonomicznej.
Ponadto Engels przedstawił kolejną analizę państwa, która sugerowała, że powstało ono zanim pojawiły się klasy ekonomiczne. W 1886 roku napisał o tym, jak społeczeństwo „tworzy dla siebie organ ochrony wspólnych interesów przed atakami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Ten organ jest władzą państwową. Ledwo co powstał, organ ten staje się niezależny wobec społeczeństwa: i rzeczywiście, im bardziej staje się on organem danej klasy, tym bardziej bezpośrednio wymusza on jej zwierzchnictwo. Społeczeństwo”, jak argumentował cztery lata później, „daje początek pewnej wspólnej funkcji, z której nie może zrezygnować. Osoby wyznaczone do tego celu tworzą nową gałąź podziału pracy w społeczeństwie. Tworzy dla nich szczególne interesy, odrębne także od interesów tych, którzy ich upoważnili; uniezależniają się od tych ostatnich i – państwo jest w byciu”. [Op. Cit., s. 617 i s. 685-6] W tym schemacie na pierwszym miejscu stawia się niezależność państwa, a następnie zdobywa je rosnąca klasa ekonomiczna.
Niezależnie od tego, kiedy i w jaki sposób powstaje państwo, kluczową sprawą jest to, że Engels uznał, iż państwo jest „obdarzone względną niezależnością”. Ta „nowa, niezależna władza, nie będąc prostym wyrazem klas ekonomicznych i ich interesów, a jedynie podążając głównie za ruchem produkcji, reaguje z kolei na warunki i przebieg produkcji poprzez swoją wrodzoną, względną niezależność – to znaczy relatywną niezależność raz przekazaną jej i stopniowo rozwijaną. Jest to interakcja dwóch nierównych sił: z jednej strony ruchu gospodarczego, z drugiej – nowej władzy politycznej, która dąży do jak największej niezależności, a która po ustanowieniu jest obdarzona własnym ruchem”. Istniały trzy rodzaje „reakcji władzy państwowej na rozwój gospodarczy”. Państwo może działać „w tym samym kierunku” i wtedy jest „szybsze” lub może „przeciwstawić się” mu i „może wyrządzić duże szkody w rozwoju gospodarczym”. Wreszcie, może „zapobiec rozwojowi gospodarczemu w pewnym zakresie i nakazać inne kierunki”. Na koniec stwierdził „dlaczego walczymy o polityczną dyktaturę proletariatu, skoro władza polityczna jest gospodarczo bezsilna? Siła (to znaczy władza państwowa) jest również potęgą gospodarczą!” [Op. Cit., s. 686 i s. 689]
I odwrotnie, anarchiści odpowiadają, po co walczyć o ‘dyktaturę polityczną proletariatu’, skoro wiadomo, że państwo może stać się ‘odrębne’ od klas, które reprezentuje? Zwłaszcza, gdy zwiększa się jej potencjał niezależności poprzez jeszcze większą centralizację i nadanie jej uprawnień gospodarczych, które uzupełnią jej uprawnienia polityczne!
Tak więc marksistowska teoria państwa jest to instrument reguły klasowej – z wyjątkiem sytuacji, gdy tak nie jest. Jego początki leżą w narastaniu antagonizmów klasowych – z wyjątkiem sytuacji, gdy tak nie jest. Powstaje po rozpadzie społeczeństwa na klasy – chyba, że nie. Oznacza to oczywiście, że państwo nie jest tylko narzędziem rządzącym klasą, a co za tym idzie, potwierdza się krytyka anarchistyczna. Wyjaśnia to, dlaczego analiza „Azjatyckiego sposobu produkcji” jest tak żałośnie słabo rozwinięta u Marksa i Engelsa, a także w zdezorientowanej i sprzecznej próbie zrozumienia Bonapartyzmu.
Podsumowując, jeśli państwo może stać się ‘niezależne’ od klas ekonomicznych lub nawet istnieć bez klasy dominującej ekonomicznie, oznacza to, że nie jest zwykłą maszyną, nie jest jedynie ‘instrumentem’ reguły klasowej. Implikuje to anarchistyczny argument, że państwo ma własne interesy, generowane przez jego podstawowe cechy, a zatem nie może być wykorzystywane przez klasę większościową w ramach walki o wyzwolenie, jest słuszny. Mówiąc wprost, anarchiści_stki od dawna „zdają sobie sprawę – obawiają się – że każda struktura państwowa, socjalistyczna lub oparta na wyborach powszechnych, ma pewną niezależność od społeczeństwa, a więc może służyć interesom tych, którzy znajdują się w instytucjach państwowych, a nie ludzi jako całości czy proletariatu”. [Brian Morris, Bakunin: The Philosophy of Freedom, s. 134] Tak więc „państwo z pewnością ma swoje własne interesy […] działa w celu ich ochrony […] i chroni interesy burżuazji, gdy interesy te zbiegają się z jej własnymi, jak to zwykle bywa”. [Carter, Op. Cit., s. 226]
Jak twierdzi Mark Leier, marksizm „zwykle – poza walką z anarchistami – twierdził, że państwo ma pewną ‘względną autonomię’ i nie jest bezpośrednim, prostym odruchem danego systemu gospodarczego”. [Bakunin: The Constructive Passion, s. 275] Powód, dla którego bardziej wyrafinowana marksistowska analiza państwa zostaje zapomniana, jeśli chodzi o atakowanie anarchizmu, powinien być oczywisty – podważa ona zarówno marksistowską krytykę anarchizmu, jak i własną teorię państwa. Jak na ironię, argumenty i ostrzeżenia o ‘niepodległości’ państwa przez marksistów sugerują, że państwo ma swoje własne interesy i nie może być postrzegane jedynie jako instrument władzy klasowej. Sugerują oni, że prawidłowa jest anarchistyczna analiza państwa, a mianowicie, że każda struktura oparta na delegowanej władzy, centralizacji i hierarchii musi mieć nieuchronnie uprzywilejowaną klasę, której pozycja pozwala jej nie tylko na wykorzystywanie i uciskanie reszty społeczeństwa, ale także na skuteczną ucieczkę od powszechnej kontroli i odpowiedzialności. To nie jest przypadek. Państwo jest zorganizowane w taki sposób, aby egzekwować rządy mniejszości i wykluczyć większość.