Szukaj

H.3.14 Czy marksiści wierzą w zarządzanie pracownicze?

Anarchiści_stki uważają, że zwykłe przypisywanie własności państwowej do socjalizmu jest błędne. Twierdzimy, że jest to tylko inna forma systemu najemnego, kapitalizmu, aczkolwiek państwo zastępuje kapitalistów, a więc własność państwowa, dla anarchistów_stek, jest po prostu kapitalizmem państwowym. Zamiast tego wzywamy do uspołecznienia opartego na samodzielnym zarządzaniu produkcją przez pracowników. Wolnościowi marksiści zgadzają się.

Niektórzy marksiści głównego nurtu twierdzą jednak, że dążą do połączenia własności państwowej z “kontrolą robotniczą”. Widać to na przykładzie Trockiego, który w 1938 r. argumentował za “kontrolą robotników […] przenikającą do wszystkich otwartych i ukrytych źródeł kapitalistycznej gospodarki […] kontrola pracowników staje się szkołą gospodarki planowanej. Na podstawie doświadczeń z kontroli, proletariat przygotuje się do bezpośredniego zarządzania upaństwowionym przemysłem, gdy nadejdzie godzina na tę ewentualność”. Dowodzi to, że nacjonalizacja (własność i kontrola państwa) nie jest “państwowym kapitalizmem”, ale raczej „kontrola jest pierwszym krokiem na drodze do socjalistycznego kierowania gospodarką”. [The Death Agony of Capitalism and the Tasks of the Fourth International, s. 73 i 74] To wyjaśnia, dlaczego wielu współczesnych leninistów wyraża głosy poparcia dla tego, co anarchiści_stki uważają za oczywisty oksymoron, a mianowicie “nacjonalizacji pod kontrolą robotników”.

Nie przekonuje nas to z dwóch powodów. Po pierwsze, ponieważ termin “kontrola robotnicza” u anarchistów i leninistów oznacza dwie radykalnie różne rzeczy. Po drugie, będąc u władzy Trocki opowiadał się za radykalnie odmiennymi pomysłami. Z tych powodów anarchiści_stki postrzegają leninowskie apele o “kontrolę robotników” jako sposób na zdobycie poparcia społecznego, apele, które będą ignorowane po osiągnięciu prawdziwego celu, władzy partyjnej: jest to przykład komentarza Trockiego, że “hasła, jak również formy organizacyjne powinny być podporządkowane wytycznym ruchu“. [Op. Cit., s. 72] Innymi słowy, zamiast wyrażać przywiązanie do idei robotniczej kontroli produkcji, marksistowskie użycie terminu “kontrola robotnicza” jest po prostu oportunistyczną techniką mającą na celu zapewnienie poparcia dla przejęcia władzy przez partię, a kiedy to zostanie osiągnięte, zostanie ona odrzucona na rzecz pierwszej części żądań, a mianowicie własności państwowej, a więc kontroli. Uważamy, że mamy na to wystarczająco dużo dowodów, o których wielu członków partii leninistycznych po prostu nic nie wie.

Najpierw zajmiemy się kwestią terminologii. Anarchiści_stki tradycyjnie używali terminu “kontrola pracowników”, aby oznaczać pełną i bezpośrednią kontrolę pracowników nad swoimi miejscami pracy i swoją pracą. Jednak po rewolucji rosyjskiej pojawiła się pewna dwuznaczność w stosowaniu tego terminu. Wynika to z faktu, że konkretne postulaty, które zostały podniesione podczas tej rewolucji, zostały przetłumaczone na język angielski jako “kontrola robotnicza”, podczas gdy w rzeczywistości rosyjskie znaczenie tego słowa (kontrolia) było znacznie bliższe “nadzorowi” lub “sterowaniu”. Tak więc termin “kontrola pracowników” jest używany do opisania dwóch radykalnie różnych koncepcji.

Widać to na przykładzie Trockiego, który twierdził, że pracownicy powinni „domagać się, jako sól tej ziemi, pracy w prywatnych przedsiębiorstwach zamkniętych w wyniku kryzysu. Kontrola pracowników w takim przypadku zostałaby zastąpiona przez bezpośrednie zarządzanie pracownikami”. [Op. Cit., s. 73] Dlaczego pracownicy zatrudnieni w otwartych firmach kapitalistycznych nie zostali uznani za odpowiednich do “bezpośredniego samozarządzania” nie jest wyjaśnione, ale faktem jest, że Trocki wyraźnie rozróżnia zarządzanie i kontrolę. Dla niego “kontrola robotnicza” oznaczała “nadzór robotniczy” nad kapitalistą, który zachował władzę. Hasło “kontroli pracowników nad produkcją” nie zostało więc zrównane z faktyczną kontrolą pracowników nad produkcją. Była to raczej “rodzaj ekonomicznej podwójnej władzy”, która oznaczała, że “własność i prawo do dysponowania pozostają w rękach kapitalistów”. Było to spowodowane tym, że „było oczywiste, że władza nie leży jeszcze w rękach proletariatu, w przeciwnym razie nie mielibyśmy kontroli nad produkcją przez państwo robotnicze, lecz kontrolę produkcji przez państwo robotnicze jako wprowadzenie do systemu produkcji państwowej na fundamencie nacjonalizacji“. [Trotsky, The Struggle Against Fascism in Germany, s. 91 i 92]

Jego wizja “kontroli pracowników” jako zwykłego nadzoru kapitalistycznych menedżerów i preludium do kontroli państwowej, a ostatecznie nacjonalizacji, znajduje się u Lenina. Zamiast postrzegać “kontrolę pracowników” jako pracowników bezpośrednio zarządzających produkcją, zawsze widział ją w kategoriach “kontrolowania” przez pracowników tych, którzy ją sprawowali. Oznaczało to po prostu „ogólnokrajową, wszechstronną, wszechobecną, najbardziej precyzyjną i sumienną rachunkowość produkcji i dystrybucji towarów”. Wyjaśnił, co ma na myśli, argumentując za „ogólnokrajową, wszechstronną kontrolą robotników nad kapitalistami”, którzy nadal będą zarządzać produkcją. Co istotne, uznał, że „aż dziewięć dziesiątych socjalistycznego aparatu” wymaganego do tego „ogólnokrajowego prowadzenia księgowości, ogólnokrajowej księgowości produkcji i dystrybucji towarów” zostanie osiągnięte poprzez nacjonalizację „wielkich banków”, które „są ‘aparatem państwowym’, który musimy doprowadzić do socjalizmu” (w istocie, uznano to za będące „czymś w naturze szkieletu społeczeństwa socjalistycznego”). Struktura ta zostałaby zaczerpnięta z kapitalizmu, ponieważ „nowoczesne państwo posiada aparat, który ma bardzo bliski związek z bankami i [biznesowymi] syndykatami […] aparat ten nie może i nie powinien być rozbity” [Collected Works, vol. 26, s. 105-107] Z czasem system ten stałby się w pełni socjalistyczny.

Tak więc to, co Leniniści rozumieją przez “kontrolę robotniczą”, różni się radykalnie od tego, co anarchiści_stki tradycyjnie rozumieją pod tym pojęciem (w rzeczy samej, różniło się ono radykalnie od definicji robotniczej, o czym świadczy rezolucja zdominowanego przez bolszewików Pierwszego Kongresu Związków Zawodowych, twierdząca, że „robotnicy źle rozumieją i błędnie interpretują kontrolę robotniczą”). [cytuje M. Brinton, The Bolsheviks and Workers’ Control, s. 32]). Z tego właśnie powodu od lat sześćdziesiątych XX wieku anglojęzyczni/e anarchiści_stki i inni/e libertariańscy_skie socjaliści_stki wyraźnie określali swoje cele mianem “workers’ self-management”, a nie “workers’ control”. Marksiści głównego nurtu nadal jednak używają tego ostatniego hasła, niewątpliwie, jak zauważamy w sekcji H.3.5, aby pozyskać członków, wprowadzając zamieszanie pojęciowe.

Po drugie, przyjrzyjmy się Rewolucji Rosyjskiej. Jak słusznie podsumowuje historyk S. A. Smith, partia bolszewicka „nie miała żadnego stanowiska w kwestii kontroli robotniczej przed 1917 rokiem. Komisje zakładowe wprowadziły hasło kontroli robotniczej produkcji zupełnie niezależnie od partii bolszewickiej. Przyjęcie zaczęło się dopiero w maju”. Jednakże Lenin użył „terminu [“kontrola pracowników”] w zupełnie innym znaczeniu niż w przypadku komitetów fabrycznych”. W rzeczywistości propozycje Lenina miały „na wskroś etatystyczny i centralistyczny charakter, podczas gdy praktyka komitetów zakładowych miała zasadniczo charakter lokalny i autonomiczny”.

Podczas gdy bolszewicy „związani z komitetami zakładowymi przypisywali odpowiedzialność za kontrolę pracowników nad produkcją głównie komitetom”, to „nigdy nie stało się to oficjalną polityką partii bolszewickiej”. W rzeczywistości „bolszewicy nigdy nie odstąpili przed czy po Październiku od zobowiązania się do etatystycznego, scentralizowanego rozwiązania chaosu gospodarczego. Spór pomiędzy dwoma skrzydłami ruchu socjalistycznego [tzn. Mienszewikami i Bolszewikami] nie dotyczył abstrakcyjnej kontroli państwa, ale tego, jakie państwo powinno koordynować kontrolę nad gospodarką: państwo burżuazyjne czy państwo robotnicze?”. Oni „nie sprzeciwili się radykalnie w konkretnych działaniach, za którymi opowiadali się w celu kontroli gospodarki”. Lenin „nigdy nie opracował koncepcji samodzielnego zarządzania pracowniczego. Nawet po październiku kontrola pracowników pozostała dla niego zasadniczo kwestią ‘inspekcji’ i ‘rachunkowości’ […] a nie jako niezbędne do przetworzenia procesu produkcji przez producentów bezpośrednich. Dla Lenina transformacja kapitalistycznych relacji produkcji została osiągnięta na poziomie centralnym, a nie na poziomie przedsiębiorstwa. Postęp w socjalizmie był gwarantowany przez charakter państwa i osiągany dzięki polityce państwa centralnego – a nie przez stopień władzy robotników na hali produkcyjnej”. [Red Petrograd, p. 153, 154, 159, i 228]

Tak więc bolszewicka wizja “kontroli robotniczej” była zawsze umieszczana w kontekście etatystycznym i była realizowana nie przez organizacje robotnicze, lecz przez państwowe instytucje kapitalistyczne. Nie ma to nic wspólnego z zarządzaniem przez samych pracowników i ich własne organizacje klasowe, za czym się opowiadamy. W maju 1917 r. Lenin opowiadał się za „ustanowieniem kontroli państwa nad wszystkimi bankami i połączeniem ich w jeden bank centralny, a także kontroli nad agencjami ubezpieczeniowymi i wielkimi syndykatami kapitalistycznymi”. [Collected Works, vol. 24, s. 311] Powtórzył to jeszcze w tym samym roku, argumentując, że „nowe środki kontroli zostały stworzone nie przez nas, ale przez kapitalizm na jego wojskowo-imperialistycznym etapie“, a więc „proletariat bierze swoją broń z kapitalizmu i nie ‘wymyśla’ ani ‘nie tworzy jej z niczego’. Celem było „obowiązkowe zrzeszanie się w stowarzyszeniach pod kontrolą państwa przez kontrolę państwa robotniczego“. [Op. Cit., vol. 26, s. 108 i 109] Do tego “państwowo-kapitalistycznego” systemu dodano komitety fabryczne, ale odegrały one w nim tylko bardzo niewielką rolę. Rzeczywiście, ten system kontroli państwa został zaprojektowany w celu ograniczenia uprawnień komitetów fabrycznych: „Jednym z pierwszych wydawanych przez rząd bolszewicki dekretów był dekret o kontroli robotniczej z 27 listopada 1917 roku. Na mocy tego dekretu kontrola pracowników została zinstytucjonalizowana […] Kontrola pracowników oznaczała utrzymywanie się prywatnej własności środków produkcji, choć z “zmniejszonym” prawem do rozporządzania nimi. Po nacjonalizacji fabryk organy kontroli robotniczej, komitety fabryczne, nie miały przekształcać się w organy zarządzania robotnikami. Hierarchiczna struktura pracy fabryki nie została zakwestionowana przez Lenina […] Dla bolszewickiego przywództwa przekazanie władzy klasie robotniczej oznaczało przekazanie władzy dla jej kierownictwa, czyli dla partii. Centralna kontrola była głównym celem bolszewickiego kierownictwa. Pospieszne utworzenie w dniu 1 grudnia 1917 r. VSNKh (Najwyższej Rady Gospodarki Narodowej), z konkretnymi zadaniami w dziedzinie gospodarki, było istotną wskazówką, że zarządzanie zdecentralizowane nie należało do projektów partii, a bolszewicy zamierzali przeciwstawić się centralnemu kierunkowi gospodarki do możliwej ewolucji kontroli pracowniczej w kierunku samozarządzania” [Silvana Malle, The Economic Organisation of War Communism, 1918-1921, s. 47]

Po objęciu władzy bolszewicy szybko odwrócili się nawet od tej ograniczonej wizji kontroli pracowników i opowiedzieli się za „jednoosobowym zarządzaniem”. Lenin przytoczył tę ideę pod koniec kwietnia 1918 r. i polegała ona na przyznaniu państwu „jednostkowej władzy dyktatorskiej (lub ‘nieograniczonych’ uprawnieniach)“. Wielkoskalowy przemysł wymagał „tysięcy podporządkowania swojej woli jednemu“, a więc rewolucja „wymaga”, aby „ludzie bezsprzecznie przestrzegali jednej woli przywódców pracy“. „Wyższe formy dyscypliny pracy” Lenina były po prostu hiperrozwiniętymi formami kapitalizmu. Rola robotników w produkcji była taka sama, ale z dodatkiem „niekwestionowanego posłuszeństwa wobec poleceń poszczególnych przedstawicieli rządu radzieckiego podczas pracy“. To wsparcie dla niewolnictwa płacowego było połączone ze wsparciem dla kapitalistycznych technik zarządzania. „Musimy poruszyć kwestię pracy na akord, zastosować ją i przetestować w praktyce“, przekonywał Lenin, „musimy poruszyć kwestię zastosowania dużej części tego, co jest naukowe i postępowe w systemie Taylora; musimy sprawić, by płace odpowiadały całkowitej ilości okazanych dóbr“. [Lenin, Op. Cit., vol. 27, s. 267, s. 269, s. 271 i 258]

Wizja ta została już zastosowana w praktyce, wraz z „pierwszym dekretem w sprawie zarządzania upaństwowionymi przedsiębiorstwami w marcu 1918 r.”, który „ustanowił dwóch dyrektorów na czele każdego przedsiębiorstwa […]. Obaj dyrektorzy zostali powołani przez centralnych administratorów”. W miejscu pracy utworzono również „radę ekonomiczno-administracyjną”, która jednak „nie odzwierciedlała syndykalistycznej koncepcji zarządzania”. Uczestniczyli w nim raczej przedstawiciele pracowników, pracodawców, inżynierów, związków zawodowych, miejscowych sowietów, spółdzielni, lokalnych rad gospodarczych i chłopów. Ten skład „osłabił wpływ pracowników fabryki na podejmowanie decyzji […]. Robotnicze organy kontrolne [komitety zakładowe] pozostawały w podległości w stosunku do rady“. Po wybuchu wojny domowej w maju 1918 r. proces ten został przyspieszony. Do 1920 r. większość miejsc pracy była pod jednoosobowym kierownictwem, a Partia Komunistyczna na swoim IX Kongresie „promowała jednoosobowe kierownictwo jako najbardziej odpowiednią formę zarządzania“.[Malle, Op. Cit., s. 111, s. 112, s. 141 i 128] Innymi słowy, sposób, w jaki Lenin zorganizował przemysł, jest przekazaniem go w całości w ręce biurokracji.

Trocki nie zgodził się z tym wszystkim, wręcz przeciwnie – z całego serca bronił narzucenia „jednoosobowego kierownictwa. Jak to ujął w 1920 roku, nasz kongres partyjny […] opowiedział się za zasadą jednoosobowego zarządzania w administracji przemysłu […] Największym błędem byłoby jednak uznanie tej decyzji za cios dla niezależności klasy pracującej. Niezależność pracowników jest określana i mierzona nie przez to, czy trzech pracowników lub jeden jest umieszczony na czele fabryki”. W związku z tym „najbardziej szkodliwym błędem byłoby pomylenie kwestii przewagi proletariatu z kwestią zarządów robotników na czele fabryk. Dyktatura proletariatu wyraża się w zniesieniu własności prywatnej w środkach produkcji, w supremacji nad całym sowieckim mechanizmem zbiorowej woli robotników, a nie w ogóle w formie, w jakiej administrowane są poszczególne przedsiębiorstwa gospodarcze”. Określenie „zbiorowa wola robotników” jest po prostu eufemizmem dla partii, co do której Trocki przyznał, że “zastąpiła” swoją dyktaturę dyktaturą Sowietów (w rzeczywistości “nie ma nic przypadkowego” w tym “zastąpieniu” władzy partii władzą klasy robotniczej” i “w rzeczywistości nie ma żadnego zastąpienia. Dyktatura Sowietów stała się możliwa tylko dzięki dyktaturze partii“). Związki zawodowe „powinny dyscyplinować pracowników i uczyć ich stawiania interesów produkcji ponad własnymi potrzebami i wymaganiami”. Argumentował nawet, że „jedynym rozwiązaniem trudności gospodarczych z punktu widzenia zarówno zasady, jak i praktyki jest traktowanie ludności całego kraju jako rezerwuaru niezbędnej siły roboczej […] oraz wprowadzenie ścisłego porządku w pracach nad jego rejestracją, mobilizacją i wykorzystaniem”. [Terrorism and Communism, s. 162, s. 109, s. 143 i s. 135]

Trocki nie uznał tego za wynik wojny domowej. Znowu było odwrotnie: „Uważam, że gdyby wojna domowa nie ograbiła naszych organów gospodarczych z tego wszystkiego, co najsilniejsze, najbardziej niezależne, najbardziej obdarzone inicjatywą, niewątpliwie powinniśmy byli wejść na drogę jednoosobowego zarządzania w sferze administracji gospodarczej znacznie wcześniej i znacznie mniej boleśnie”. [Op. Cit., s. 162-3] Co istotne, dyskutując o rozwoju sytuacji w Rosji od czasu, gdy N.E.P. Trocki kilka lat później argumentował, że „konieczne jest, aby każda państwowa fabryka, z jej dyrektorem technicznym i handlowym, była poddawana kontroli nie tylko od góry – przez organy państwowe – ale także od dołu, przez rynek, który jeszcze długo pozostanie regulatorem gospodarki państwowej“. Kontrola pracownicza, jak widać, nie została nawet wspomniana, ani też nie została uznana za istotny aspekt kontroli “od dołu”. Jak stwierdził Trocki, „w socjalizmie życie gospodarcze będzie kierowane w sposób scentralizowany”, więc nasze zdanie o państwowo-kapitalistycznym charakterze głównego nurtu marksizmu, którą przedstawiamy w poprzedniej części, zostaje potwierdzone. [The First Five Years of the Communist International, vol. 2, s. 237 i s. 229]

Kontrast między tym, co robił Trocki, gdy był u władzy, a tym, o co walczył po wydaleniu, jest oczywisty. Rzeczywiście, argumenty z lat 1938 i 1920 są ze sobą w bezpośredniej sprzeczności. Nie trzeba dodawać, że dzisiejsi leniniści i trockiści chętnie cytują Trockiego i Lenina, kiedy nie mieli władzy państwowej, a nie kiedy ją mieli. Zamiast porównywać to, co mówili z tym, co robili, po prostu powtarzają niejednoznaczne hasła, które oznaczały radykalnie inne rzeczy dla Lenina i Trockiego niż dla robotników, którzy pchnęli ich do władzy. Z oczywistych powodów. Biorąc pod uwagę możliwość sprawowania władzy przez Leninistów ostatniego dnia, zastanawiamy się, czy podobny proces nie powtórzyłby się? Kto by chciał skorzystać z tej szansy?

Każde twierdzenie, że główny nurt marksizmu uważa “kontrolę pracowniczą” za podstawową cechę swojej polityki, jest po prostu nonsensem. Odnośnie kompleksowej dyskusji o “kontroli pracowniczej” w czasie rewolucji rosyjskiej nie można przecenić Maurice’a Brintona. Jak podkreślił, „tylko ignoranci lub ci, którzy chcą być oszukani, mogą jeszcze oszukiwać, wierząc, że proletariacka władza w momencie produkcji była kiedykolwiek podstawową zasadą lub celem bolszewizmu”. [The Bolsheviks and Workers’ Control, s. 14]

To wszystko to nie jest jakiś akademicki punkt widzenia. Jak zauważył Brinton, w obliczu „biurokratycznego monstrum stalinowskiej i poststalinowskiej Rosji, pragnąc jednak zachować pewną wiarygodność wśród swoich zwolenników klasy robotniczej, różne nurty bolszewizmu dążyły pośmiertnie do rehabilitacji pojęcia “kontroli robotniczej”. Fakty pokazują, że w latach 1917-1921 “wszelkie próby sprawowania przez klasę robotniczą rzeczywistej władzy nad produkcją – lub wykroczenia poza wąską rolę przyznaną jej przez Partię – zostały rozbite przez bolszewików, po uprzednim potępieniu ich jako anarchistów lub anarchosyndykalistów. Dzisiaj kontrola robotnicza jest przedstawiana jako swego rodzaju polewa cukrowa do pigułki nacjonalizacji każdego trockistowskiego lub leninowskiego mikrobiurokrata. Ci, którzy udusili żywotne niemowlę, teraz jastrzębią zwłoki” [For Workers’ Power, s. 165] Niewiele się zmieniło, odkąd Brinton napisał te słowa w latach 60-tych, a dziś leniniści oznajmiają, że opowiadają się za “samozarządzaniem”!

Korzenie tego zamieszania można znaleźć u Marksa i Engelsa. W walce między autentycznym socjalizmem (tj. samozarządzaniem robotniczym) a państwowym kapitalizmem (tj. własnością państwową) istnieją elementy właściwego rozwiązania, które można znaleźć w ich pomysłach, a mianowicie wsparcie dla spółdzielni. Na przykład, Marks chwalił wysiłki podejmowane w ramach Komuny Paryskiej w celu stworzenia spółdzielni, a więc „przekształcenie środków produkcji, ziemi i kapitału […] w same narzędzia darmowej i towarzyszącej pracy”. Argumentował, że „jeśli produkcja spółdzielcza nie ma pozostać hańbą i pułapką; jeśli ma zastąpić system kapitalistyczny; jeśli zjednoczone spółdzielnie mają regulować produkcję krajową na wspólnym planie, przejmując ją w ten sposób pod własną kontrolą i kładąc kres ciągłej anarchii i okresowym konwulsjom, które są fatalne dla produkcji kapitalistycznej – co jeszcze […] Czyżby to był tylko komunizm, ‘możliwy’ komunizm?” [Selected Works, s. 290-1] W latach osiemdziesiątych XIX w. Engels zaproponował jako reformę oddanie robót publicznych i gruntów państwowych w ręce spółdzielni robotniczych, a nie kapitalistów. [Collected Works, vol. 47, s. 239]

Uwagi te nie powinny być traktowane jako całkowicie pozbawione aspektów nacjonalizacji. Engels argumentował, że „przeniesienie – początkowo na zasadzie dzierżawy – dużych nieruchomości na samodzielne spółdzielnie zarządzane przez państwo i dokonane w taki sposób, że państwo zachowuje własność gruntów“. Stwierdził, że ani on, ani Marks „nigdy nie wątpili w to, że w trakcie przechodzenia do gospodarki całkowicie komunistycznej trzeba będzie powszechnie wykorzystywać zarządzanie spółdzielcze jako etap pośredni. Tylko to będzie oznaczało taką organizację rzeczy, że społeczeństwo, tj. początkowo państwo, zachowa własność środków produkcji i w ten sposób uniemożliwi uprzywilejowanie partykularnych interesów spółdzielni wobec interesów społeczeństwa jako całości“. [Op. Cit., s. 389] Jednak komentarze Engelsa stwarzają niemożność pogodzenia własności państwowej z samozarządzaniem pracowniczym. Podczas gdy orędownictwo na rzecz spółdzielni jest pozytywnym krokiem naprzód w stosunku do etatystycznych argumentów Manifestu Komunistycznego, Engels wciska te wolnościowe formy organizacji produkcji w struktury typowo etatystyczne. Jak “autonomiczne spółdzielnie” mogą współistnieć z (i pod!) “zarządzaniem państwem” i “własnością” nie wyjaśniono, nie wspominając o tragicznym pomyleniu uspołecznienia z nacjonalizacją.

Ponadto różnice między uwagami Marksa i Engelsa są oczywiste. Podczas gdy Marks mówi o “zjednoczonych spółdzielniach”, Engels mówi o “państwie”. Pierwsza zakłada wolną federację spółdzielni, druga scentralizowaną strukturę, do której spółdzielnie są wciśnięte i pod którą są wciśnięte. Pierwszy jest socjalistyczny, drugi państwowo kapitalistyczny. Z argumentu Engelsa wynika, że nacisk kładzie się na własność państwową i zarządzanie, a nie na samozarządzanie. To zamieszanie stało się źródłem tragedii w czasie Rewolucji Rosyjskiej, kiedy robotnicy, podobnie jak ich towarzysze w czasach komuny, zaczęli tworzyć federację komitetów fabrycznych, a bolszewicy wcisnęli te ciała w system kontroli państwowej, który miał na celu ich marginalizację.

Co więcej, cele robotników paryskich były sprzeczne z wizją Manifestu Komunistycznego i zgodne z anarchizmem – oczywiście żądania Proudhona, aby stowarzyszenia robotnicze zastąpiły pracę najemną i to, co w 1863 roku nazwał “federacją rolniczo-przemysłową”. W ten sposób idea komunalnej produkcji spółdzielczej była wyraźnym wyrazem tego, co Proudhon nazwał “demokracją przemysłową” opartą na “demokratycznie zorganizowanych stowarzyszeniach robotniczych”, tworzących “rozległą federację przedsiębiorstw i społeczeństw wplecioną we wspólne płótno demokratycznej i społecznej Republiki” (bo “w powszechnym związku własność ziemi i instrumentów pracy jest własnością społeczną”). [Property is Theft!, s. 711, s. 611, s. 377-8] Tak więc, o ile Engels (częściowo) odzwierciedla idee Proudhona, nie zmierza on w pełni w kierunku samodzielnie zarządzanego systemu współpracy i koordynacji opartego na własnych organizacjach pracowniczych. Co istotne, Bakunin i późniejsi anarchiści po prostu rozwinęli te idee do ich logicznej konkluzji.

Marks, co jest jego zasługą, popierał te wolnościowe wizje, gdy były one stosowane w praktyce przez paryskich robotników podczas Komuny i szybko zrewidował swoje pomysły. Fakt ten został nieco przyćmiony przez rewizjonizm historyczny Engelsa. We wstępie do “Wojny domowej we Francji” Marksa z 1891 r. Engels namalował obraz przedstawiający sprzeciw Proudhona wobec skojarzeń (z wyjątkiem wielkiego przemysłu) i podkreślił, że „połączenie wszystkich tych skojarzeń w jednym wielkim związku” jest „bezpośrednim przeciwieństwem doktryny Proudhona”, a więc „Komuna jest grobem doktryny Proudhona”.[Selected Works, s. 256] Jednakże, jak zauważono, jest to bzdura. Tworzenie stowarzyszeń robotniczych i ich federacji było kluczowym aspektem idei Proudhona, dlatego też Komunardzi działali oczywiście w jego duchu. Biorąc pod uwagę, że w Manifeście Komunistycznym podkreślano własność państwową i w ogóle nie wspominano o spółdzielniach, twierdzenie, że Komuna działała w swoim duchu, wydaje się trochę optymistyczne. Twierdził również, że “aspekty ekonomiczne” Komuny nie wynikały z “zasad“, lecz z “prostych, praktycznych potrzeb“. Oznaczało to, że „konfiskata likwidowanych fabryk i warsztatów oraz przekazanie ich związkom pracowniczym” były „wcale nie zgodne z duchem proudhonizmu, ale z pewnością z duchem niemieckiego socjalizmu naukowego”! Wydaje się to mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę dobrze znane i długotrwałe poparcie Proudhona dla spółdzielni oraz komentarz Marksa z 1866 r., że we Francji robotnicy (“zwłaszcza ci z Paryża”!) „są mocno przywiązani, nie wiedząc o tym [!] do starych śmieci” i że „paryscy panowie mieli głowy pełne najpustszych proudhonistycznych zwrotów”. [Marx, Engels, Lenin, Anarchism and Anarcho-Syndicalism, s. 92, s. 46 i s. 45]

Z czego składały się te “stare śmieci”? Otóż, w 1869 r. delegat paryskiego Związku Zawodowego Pracowników Budowlanych argumentował, że „zrzeszenie różnych korporacji [związków zawodowych/stowarzyszeń] w zależności od miasta lub kraju […] prowadzi do komuny przyszłości […] Rząd zostaje zastąpiony przez zgromadzone rady organów handlowych oraz przez komitet ich delegatów“. Ponadto, „lokalne ugrupowanie, które pozwala pracownikom z tego samego obszaru na codzienną współpracę” oraz „połączenie różnych miejscowości, pól, regionów itp. (tzn. międzynarodowe federacje związków zawodowych lub przemysłowych) zapewniłyby “organizację pracy na teraźniejszość i przyszłość poprzez wyeliminowanie niewolnictwa płacowego”. Ten „sposób organizacji prowadzi do reprezentacji pracy w przyszłości”. [No Gods, No Masters, vol. 1, s. 184]

Co oczywiste, miało to wyraźny związek zarówno z ideami Proudhona, jak i z tym, co Komuna robiła w praktyce. Komuna, zamiast być “grobem” idei Proudhona dotyczących stowarzyszeń robotniczych, widziała ich narodziny, tzn. ich zastosowanie. Zamiast paryskich robotników, którzy stali się marksistami, nie wiedząc o tym, Marks stał się zwolennikiem Proudhona! Idea socjalizmu opartego na federacji związków robotniczych nie została pogrzebana z Komuną Paryską. Została ona włączona do wszystkich form anarchizmu społecznego (w tym do anarchokomunizmu i anarchosyndykalizmu) i odtwarzana za każdym razem, gdy dochodzi do rewolucji społecznej.

Na koniec musimy zauważyć, że anarchiści_stki doskonale zdają sobie sprawę, że poszczególne miejsca pracy mogą dążyć do osiągnięcia celów sprzecznych z resztą społeczeństwa (używając wyrażenia Engelsa, ich “szczególnych interesów”). Często określa się to mianem “lokalizmu”. Anarchiści_stki twierdzą jednak, że główny nurt rozwiązań marksistowskich jest gorszy od problemu. Umieszczając samodzielnie zarządzane miejscem pracy pod kontrolą (lub własnością) państwa, podporządkowują się one jeszcze gorszym “partykularnym interesom”, a mianowicie biurokracji państwowej, która wykorzysta swoją władzę do wspierania własnych interesów. W przeciwieństwie do tego, anarchiści_stki opowiadają się za rozwiązaniem tego problemu przez federacje samodzielnie zarządzanych miejsc pracy. Dzieje się tak, ponieważ problem “lokalizmu” i wszelkie inne problemy, przed którymi stoi rewolucja społeczna, zostaną rozwiązane w interesie klasy pracującej tylko wtedy, gdy ludzie z klasy pracującej rozwiążą je sami. Aby tak się stało, wymaga to od ludzi z klasy robotniczej bezpośredniego zarządzania własnymi sprawami, a to oznacza oddolne organizowanie się (tj. anarchizm) zamiast przekazywać władzę mniejszości na szczycie, “rewolucyjnej” partii lub państwu. Dotyczy to kwestii gospodarczych, społecznych i politycznych. Jak twierdził Bakunin, „rewolucja nie powinna być dokonywana tylko dla dobra ludu; powinna być również dokonywana przez naród”. [No Gods, No Masters, vol. 1, s. 141]

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *