Szukaj

H.3.2 Czy marksizm to „socjalizm oddolny”?

Niektórzy marksiści, tacy jak International Socialist Tendency, lubią przedstawiać swoją tradycję jako „socjalizm oddolny”. Pod hasłem „socjalizm oddolny” umieszczają oni idee Marksa, Engelsa, Lenina i Trockiego, argumentując, że oni i tylko oni kontynuowali ten prawdziwy, ideał socjalizmu (esej Hal Drapera „Dwie dusze socjalizmu” wydaje się być pierwszym, który z tym polemizował). Kontrastują oni to pojęcie socjalizmu „oddolnym” z „socjalizmem odgórnym”, w którym umieszczają socjalizm reformarmistyczny (socjaldemokracja, laburzystów, itp.), socjalizm elitarny (Lassalle i inni, którzy chcieli, aby wykształceni i liberalni członkowie klasy średniej wyzwolili klasę robotniczą) oraz stalinizm (biurokratyczna dyktatura nad klasą robotniczą). Anarchizm, argumentują, powinien być umieszczony w tym ostatnim obozie, przy czym Proudhon i Bakunin pokazują, że anarchistyczny libertarianizm jest „mitem”.

Dla tych, którzy stoją na straży tej idei, „socjalizm oddolny” jest po prostu samowyzwalaniem się klasy robotniczej własnym wysiłkiem. Dla uszu anarchistów twierdzenie, że marksizm (a w szczególności leninizm) jest socjalizmem „oddolnym” brzmi paradoksalnie, wręcz śmiesznie. Dzieje się tak dlatego, że anarchiści od Proudhona wykorzystują wizerunek socjalizmu tworzonego od dołu do góry. Robią to o wiele dłużej niż marksiści. W ten sposób „socjalizm oddolny” po prostu podsumowuje anarchistyczny ideał!

Tak więc w 1846 r. Proudhona twierdzi, że socjalizm „wyrasta i rośnie od dołu”, a kilka lat później jak „od dołu czyli od ludu […] inicjatywą mas. Każda poważna i trwała rewolucja” była „tworzona od dołu, przez ludzi. Rewolucja z góry” była „czystym rządalizmem, zaprzeczeniem zbiorowej aktywności, powszechnej spontaniczności” i jest „uciskiem woli tych, którzy są poniżej”. Środkiem tej rewolucji „od dołu” byłyby federacje stowarzyszeń klasy robotniczej zarówno kredytowych (banki spółdzielcze), jak i produkcyjnych (stowarzyszenia lub spółdzielnie robotnicze) oraz federacje komun (demokratycznie zorganizowane społeczności). Zawsze uważał, że „proletariat musi się wyemancypować bez pomocy rządu”, a więc „rewolucyjna siła[…] jest w tobie. Ludzie sami, działając na siebie bez pośrednika, mogą osiągnąć rewolucję gospodarczą […] Tylko ludzie mogą uratować cywilizację i awansować ludzkość!”. W ten sposób kapitalizm zostałby przekształcony przez działania samych pracowników. „Problem stowarzyszania”, jak twierdził, „polega na organizowaniu[…] producentów, a przez to podporządkowanie kapitału i władzy podporządkowującej. Taka jest wojna wolności przeciwko władzy, wojna producenta przeciwko nieprodukującemu; wojna równości przeciwko przywilejom […] Trzeba znaleźć połączenie rolnictwa i przemysłu, dzięki któremu władza, dziś władca społeczeństwa, stanie się jego niewolnikiem”. Ostatecznie, „każda rewolucja, aby była skuteczna, musi być spontaniczna i emanować nie z głów władz, ale z jelit ludu [] Jedynym związkiem między rządem a pracą jest to, że praca, organizując się, ma za zadanie uchylić rząd”. [Property is Theft!, s. 205, s. 398, s. 26-7, s. 306, s. 336, s. 225 i s. 26]

Podobnie, Bakunin widział anarchistyczną rewolucję jako nadchodzącą „z dołu”. Jak to ujął, „wolność może być stworzona tylko przez wolność, przez powstanie wszystkich ludzi i dobrowolne organizowanie robotników od dołu do góry”. [Statism and Anarchy, s. 179] Gdzie indziej pisał, że „rewolucja ludowa” będzie „tworzyć własną organizację od dołu do góry i od obwodu do wewnątrz, zgodnie z zasadą wolności, a nie od góry do dołu i od środka na zewnątrz, jak na drodze władzy” [Michael Bakunin: Selected Writings, s. 170] Jego wizja rewolucji oraz rewolucyjnej samoorganizacji i budowy oddolnej była głównym aspektem jego anarchistycznych idei i wielokrotnie opowiadał się za „wolną organizacją życia ludzi zgodnie z ich potrzebami – nie od góry do dołu, jak to mamy w państwie, ale od dołu do góry, organizacją stworzoną przez samych ludzi […] Wolny związek stowarzyszeń pracowników rolnych i zakładowych, komun, regionów i narodów”. Podkreślił, że „polityka rewolucji społecznej” to „zniesienie państwa” i „gospodarcza, całkowicie wolna organizacja ludu, organizacja oddolna, poprzez federację”. [The Political Philosophy of Bakunin, s. 297-8]

Podczas gdy Proudhon chciał zrewolucjonizować społeczeństwo, odrzucił rewolucyjne środki do tego celu (tj. walkę zbiorową, strajki, powstanie, itp.) Bakunin był rewolucjonistą w tym, powszechnym, znaczeniu tego słowa. Dzielił jednak z Proudhonem ideę socjalizmu tworzonego przez samą klasę robotniczą. Jak to ujął, w „rewolucji społecznej, która we wszystkim jest diametralnie sprzeczna z rewolucją polityczną, działania jednostek prawie wcale się nie liczą, podczas gdy spontaniczne działanie mas jest wszystkim”. Wszystko, co jednostki mogą zrobić, to wyjaśnić, propagować i wypracować idee odpowiadające powszechnemu instynktowi, a co więcej, przyczynić się do nieustannych wysiłków na rzecz rewolucyjnej organizacji naturalnej władzy mas – ale nic poza tym; resztę mogą i powinni zrobić sami ludzie […] rewolucję można przeprowadzić i doprowadzić do jej pełnego rozwoju tylko poprzez spontaniczne i ciągłe masowe działania grup i stowarzyszeń ludzi. [Op. Cit., s. 298-9]

Dlatego też pojęcie „socjalizmu oddolnego” jest pojęciem wyraźnie anarchistycznym, występującym w dziełach Proudhona i Bakunina i powtarzanym przez anarchistów od zawsze. W związku z tym, aby usłyszeć marksistów, ta oczywiście anarchistyczna terminologia i obrazowanie jawi się wielu anarchistom jako oportunizm i próba pokrycia autorytarnej rzeczywistości głównego nurtu marksizmu anarchistyczną retoryką. Co więcej, próba sugerowania, że anarchizm jest częścią elitarnego „socjalizmu z góry” szkoły opiera się na niewiele więcej niż wybiórczym cytowaniu Proudhona i Bakunina (także z czasów przedanarchistycznych Bakunina), aby przedstawić obraz ich idei wyraźnie sprzecznych z rzeczywistością. Istnieją jednak „wolnościowe” odmiany marksizmu, które są bliskie anarchizmowi. Czy to oznacza, że u Marksa i Engelsa nie ma żadnych elementów „socjalizmu od dołu”?

Jeśli spojrzymy na Marksa, otrzymamy sprzeczne wrażenia. Z jednej strony argumentował, że wolność „polega na przekształcaniu państwa z organu nałożonego na społeczeństwo w organ całkowicie mu podporządkowany”. Łącząc to z jego komentarzami na temat Komuny Paryskiej (zob. jego „Wojna domowa we Francji”), można powiedzieć, że w twórczości Marksa istnieją wyraźne elementy „socjalizmu oddolnego.” Z drugiej strony, często podkreśla on potrzebę ścisłej centralizacji władzy. Na przykład w 1850 r. argumentował, że robotnicy muszą „dążyć nie tylko do jednej i niepodzielnej republiki niemieckiej, ale także w ramach tej republiki do najbardziej zdecydowanej centralizacji władzy w rękach władzy państwowej”. To dlatego, że „droga rewolucyjnej działalności” może „przebiegać tylko od środka”. Oznaczało to, że robotnicy muszą sprzeciwiać się „federacyjnej republice” planowanej przez demokratów i „nie mogą dać się zwieść demokratycznej rozmowie o wolności dla społeczności, samorządzie, itd.”. Ta centralizacja władzy była niezbędna do przezwyciężenia lokalnej autonomii, która pozwoliłaby „każdej wiosce, każdemu miastu i każdej prowincji” postawić „nową przeszkodę na drodze” rewolucji z powodu „lokalnego i prowincjonalnego uporu”. Dziesiątki lat później Marks odrzucił wizję Bakunina o „wolnej organizacji mas robotniczych od dołu do góry” określając jako „bzdury”. [Marx-Engels Reader, s. 537, s. 509 i s. 547]

Mamy więc sprzeczność. Argumentując, że państwo musi być podporządkowane społeczeństwu, mamy główną władzę, która narzuca swoją wolę „lokalnemu i prowincjonalnemu uporowi”. Implikuje to wizję rewolucji, w której centrum (w istocie „władza państwowa”) wymusza na ludności swoją wolę, co (z konieczności) oznacza, że władza centralna jest „nałożona na społeczeństwo”, a nie „podporządkowana” mu. Biorąc pod uwagę odrzucenie przez niego idei organizacji oddolnych, nie możemy twierdzić, że miał on na myśli jedynie koordynację inicjatyw lokalnych. Uderza nas raczej „odgórny” obraz rewolucji, który przedstawia Marks. Rzeczywiście, jego argumentacja z 1850 r. sugeruje, że opowiadał się za centralizmem nie tylko po to, by nie dopuścić do tego, by masy stworzyły przeszkody dla rewolucyjnej działalności „centrum”, ale także po to, by nie ingerowały we własne wyzwolenie.

Patrząc na Engelsa, odkrywamy, że pisze on, iż „gdy tylko nasza partia znajdzie się w posiadaniu władzy politycznej, musi po prostu wywłaszczyć wielkich właścicieli ziemskich, tak jak producenci w przemyśle […] W ten sposób przywróceni do wspólnoty mają zostać przez nas przekształceniw robotników wiejskich, którzy już je uprawiają i mają być zorganizowani w spółdzielnie”. Stwierdza on nawet, że wywłaszczenie to może być „zrekompensowane”, w zależności od „okoliczności, w jakich uzyskamy władzę, a szczególnie od postawy tej szlachty”. [Selected Writings, s. 638-9] Mamy więc partię przejmującą władzę, potem wywłaszczającą środki do życia robotnikom i w końcu „oddającą” im je. Choć wpisuje się to w ogólny schemat Manifestu Komunistycznego, nie można powiedzieć, że jest to „socjalizm oddolny”, który może oznaczać jedynie bezpośrednie wywłaszczenie środków produkcji przez samych pracowników, organizujących się w wolne stowarzyszenia produkcyjne, aby to zrobić.

Można argumentować, że Marks i Engels nie wykluczyli takiego rozwiązania kwestii społecznej. Na przykład, Engels twierdził, że „nie chodzi o to, czy proletariat, jeśli chodzi o władzę, po prostu przejmie na siłę narzędzia produkcji, surowce i środki utrzymania”, czy też „wykupią własność w ratach rozłożonych na długi okres czasu”. Próba przewidzenia tego „dla wszystkich przypadków byłaby utopią”. [Collected Works, vol. 23, s. 386] Engels zakłada jednak, że rewolucja polityczna (proletariat „przejmujący władzę”) poprzedza rewolucję społeczną (zajęcie środków produkcji). Toteż możemy założyć, że to „rewolucyjny” rząd przejmuje (lub wykupuje) pracowników, a nie zbuntowani pracownicy.

Tę wizję rewolucji jako partii dochodzącej do władzy można dostrzec w ostrzeżeniu Engelsa, że „gorszą rzeczą, jaka może spotkać lidera partii ekstremistycznej, jest zmuszenie do przejęcia władzy w czasie, gdy ruch nie jest jeszcze dojrzały do dominacji klasy, którą reprezentuje i do środków, jakie ta dominacja zakłada” [Op. Cit., vol. 10, s. 469] Nie trzeba dodawać, że taka wizja jest trudna do zrównania z „socjalizmem oddolnym”, który zakłada aktywny udział klasy pracującej w bezpośrednim zarządzaniu społeczeństwem oddolnie. Jeśli przywódcy „przejmują władzę”, to stają się prawdziwą władzą i nie pozostają już klasą, którą twierdzą, że „reprezentują”. Równie dziwne wydaje się, że socjalizm można utożsamiać z wizją, która postuluje „dominację” klasy osiągniętą poprzez fakt, że lider „reprezentuje” ją. Czy rzeczywiście można powiedzieć, że klasa robotnicza jest klasą rządzącą, jeśli jej rola w społeczeństwie polega na wyborze tych, którzy sprawują władzę w jej imieniu (tj. wybieraniu przedstawicieli)? Bakunin całkiem słusznie odpowiedział przecząco. Chociaż demokracja przedstawicielska może być akceptowalna w celu zapewnienia burżuazyjnych rządów, nie można zakładać, że może zostać wykorzystana do stworzenia społeczeństwa socjalistycznego. Została zaprojektowana w celu obrony społeczeństwa klasowego, a jego scentralizowany i odgórny charakter odzwierciedla tę rolę.

Co więcej, Marks i Engels argumentowali w The Holy Family że „problemem nie jest to, co ten czy tamten proletariusz, czy nawet cały proletariat uważa obecnie za swój cel. Pytanie brzmi, czym jest proletariat i do czego w konsekwencji będzie zmuszony” [zacytował Murray Bookchin, The Spanish Anarchists, s. 280] Bookchin argumentował:

Te i inne podobne sformułowania w pismach Marksa miały stanowić przesłankę do potwierdzenia autorytetu partii marksistowskich i ich zbrojnych oddziałów nad proletariatem, a nawet przeciwko niemu. Domagając się głębszego i bardziej świadomego zrozumienia sytuacji niż ‘nawet cały proletariat w danym momencie’, partie marksistowskie dążyły do rozwiązania takich rewolucyjnych form organizacji proletariackiej, jak komitety fabryczne, a ostatecznie do całkowitego zreformowania proletariatu zgodnie z liniami ustalonymi przez kierownictwo partii”. [Op. Cit., s. 289]

Wyraża się więc ideologiczna podstawa „socjalizmu z góry”, który odrzuca to, czego członkowie klasy robotniczej rzeczywiście chcą lub pragną w danym momencie (stanowisko, które Trocki na przykład wyraźnie przedstawiał). Kilka lat później argumentowali w Manifeście Komunistycznym, że „część burżuazji przechodzi do proletariatu, a w szczególności część burżuazyjnych ideologów, którzy podnieśli się do poziomu zrozumienia teoretycznego ruchu historycznego jako całości”. Zauważyli oni również, że komuniści są „najbardziej zaawansowaną i zdecydowaną sekcją partii robotniczych” i „mają nad wielką masą proletariatu przewagę jasnego zrozumienia linii marszu, warunków i ogólnych wyników ruchu proletariackiego”. Daje to uprzywilejowane miejsce partii (szczególnie „burżuazyjnym ideologom”, którzy do niej przystępują), uprzywilejowane miejsce, którego ich zwolennicy nie mieli problemu nadużywać na rzecz władzy partyjnej i hierarchicznego przywództwa z góry. Jak omawiamy w rozdziale H.5, Lenin wyrażał właśnie ortodoksyjną socjaldemokratyczną (tj. marksistowską) politykę, kiedy twierdził, że świadomość socjalistyczna została stworzona przez mieszczańskich intelektualistów i wprowadzona do klasy robotniczej z zewnątrz. Przeciwko temu należy zauważyć, że w Manifeście stwierdza się, że ruch proletariacki był „świadomym siebie, niezależnym ruchem ogromnej większości, w interesie ogromnej większości” (chociaż, jak omówiono w rozdziale H.1.1, kiedy pisali o tym, proletariat był mniejszością we wszystkich krajach poza Wielką Brytanią). [Selected Works, s. 44, s. 46 i s. 45]

Patrząc na taktykę postulowaną przez Marksa i Engelsa, widzimy silne poparcie dla „akcji politycznej” w sensie udziału w wyborach. To poparcie niewątpliwie wynika z komentarzy Engelsa, że powszechne wybory „w Anglii mającej dwie trzecie mieszkańców proletariuszy przemysłowych, czyli wyłączne rządy polityczne klasy robotniczej ze wszystkimi rewolucyjnymi zmianami w warunkach społecznych, które są od niej nieodłączne”. [Collected Works, vol. 10, s. 298] Marks, podobnie, wielokrotnie kłócił się w identyczny sposób. Dla przykładu, w 1855 roku stwierdził, że „powszechne wybory […] zakłada przejęcie władzy politycznej jako sposobu na zaspokojenie [robotniczych] potrzeb socjalnych”, a w Wielkiej Brytanii „rewolucja jest bezpośrednią treścią powszechnych wyborów”. [Op. Cit., vol. 11, pp. 335-6] Jak jednak cała klasa, proletariat zorganizowany jako „ruch”, mogła w takim systemie korzystać ze swojej władzy? Podczas gdy zatomizowane głosowanie w celu nominowania przedstawicieli (którzy w rzeczywistości posiadali faktyczną władzę w społeczeństwie) może być więcej niż wystarczające, aby zapewnić burżuazję, tj. mniejszości władzę, czy może być ono wykorzystane dla władzy klasy robotniczej, tj. większości?

Wydaje się to wysoce nieprawdopodobne, ponieważ takie instytucje mają za zadanie oddać kształtowanie polityki w ręce przedstawicieli i zostały utworzone wyraźnie w celu wykluczenia masowego udziału w celu zapewnienia kontroli burżuazyjnej (patrz sekcja B.2.5). Nie stanowią one (w istocie nie mogą) „proletariatu zorganizowanego jako klasa rządząca”. Jeśli polityka publiczna, w odróżnieniu od działalności administracyjnej, nie jest prowadzona przez samych ludzi, w federacjach samozarządzanych zgromadzeń, to ruch zdecydowanej większości nie istnieje, nie może istnieć. Aby ludzie zdobyli prawdziwą władzę nad swoim życiem i społeczeństwem, muszą stworzyć instytucje zorganizowane i prowadzić, jak stale podkreślał Bakunin, od dołu. Wymagałoby to od nich samodzielnego, bezpośredniego zarządzania własnymi sprawami, społecznościami i miejscami pracy oraz, w celu koordynacji, upoważniania zgromadzeń federalnych odwoływalnych i podlegających ścisłej kontroli delegatów, którzy będą wykonywać swoje decyzje. Tylko w tym sensie klasa większościowa, zwłaszcza zaangażowana w likwidację wszystkich klas, może zorganizować się jako klasa zarządzająca społeczeństwem.

Taktyka Marksa i Engelsa stoi w sprzeczności z jakąkolwiek ideą „socjalizmu oddolnego”. Wprawdzie słusznie, popierając strajki i inne formy akcji bezpośrednich klasy robotniczej (choć Engels znacznie zaprzeczył strajkowi generalnemu), jednak umieścił to poparcie w ramach ogólnej strategii politycznej, która podkreślała formy wyborcze i reprezentacyjne. Jest to jednak forma walki, która naprawdę może być prowadzona tylko przez przywódców. Rola mas jest niewielka, rola wyborców. Walka toczy się na szczycie, w parlamencie, gdzie znajdują się należycie wybrani przywódcy. Jak argumentował Luigi Galleani, ta forma działania wiązała się z „oddaniem władzy przez wszystkich komuś, delegatowi, przedstawicielowi, jednostce lub grupie”. Oznaczało to, że zamiast anarchistycznej taktyki „bezpośredniego nacisku mas na klasy rządzące”, Partia Socjalistyczna „zastąpiłaby reprezentację i sztywną dyscyplinę przez socjalistów parlamentarnych”, co nieuchronnie doprowadziło do „przyjęcia klasowej współpracy na arenie ustawodawczej, bez której wszelkie reformy pozostałyby próżną nadzieją”. Doprowadziłoby to również do tego, że socjaliści potrzebowaliby „organizacji autorytarnych”, czyli takich, które są scentralizowane i zdyscyplinowane odgórnie. [The End of Anarchism?, s. 14, s. 12 i s. 14] Efektem końcowym było rozpowszechnienie poglądu, że reformy (w rzeczy samej, rewolucja) będą dziełem przywódców działających w imieniu mas, których rolą będzie rola wyborców i zwolenników, a nie aktywnych uczestników walki (zob. rozdział J.2 dyskusji na temat bezpośredniego działania i powodów, dla których anarchiści odrzucają wybory).

Do lat 90. XIX w. odgórny i zasadniczo reformatorski charakter tej taktyki odcisnął swoje piętno zarówno w polityce Engelsa, jak i w praktycznej działalności partii socjaldemokratycznych. Wprowadzenie Engelsa do The Class Struggles in France wskazywało, jak dalece marksizm rozwinął się i niewątpliwie wpłynął na powstanie socjaldemokracji jako siły wyborczej, podkreślało użycie urny wyborczej jako idealnego, jeśli nie jedynego, sposobu przejęcia władzy przez partię. Zauważył, że „rewolucjoniści”, „obalający” „kwitną znacznie lepiej na legalnych metodach niż na nielegalnych metodach i obalaniu”, a burżuazja „płacze rozpaczliwie […] legalizm to śmierć” i „o wiele bardziej obawiała się legalizmu niż nielegalnych działań partii robotniczej, wyników wyborów niż rebelii”. Argumentował, że konieczne jest „nie usuwanie tej codziennie rosnącej siły uderzeniowej [partyjnych wyborców] w awangardowych potyczkach, ale utrzymanie jej w stanie nienaruszonym do decydującego dnia”. [Selected Writings, s. 656, s. 650 i s. 655]

Skutkiem tego byłoby po prostu utrzymanie walki klasowej w granicach ustalonych przez liderów partii, a więc położenie nacisku na działania i decyzje tych, którzy są na szczycie, a nie na walkę i decyzje masy ludzi z klasy robotniczej. Jak zauważyliśmy_łyśmy w części H.1.1, kiedy po śmierci Engelsa partia została ogarnięta kontrowersją „rewizjonizmu”, był to zasadniczo konflikt między tymi, którzy chcieli, aby retoryka partii odzwierciedlała jej taktykę reformistyczną, a tymi, którzy szukali iluzji radykalnych słów, aby przykryć praktykę reformistyczną. Decyzja kierownictwa partii o poparciu swojego państwa w pierwszej wojnie światowej po prostu udowodniła, że radykalne słowa nie są w stanie pokonać taktyki reformistycznej.

Nie trzeba dodawać, że z tego sprzecznego spadku marksiści mieli dwa sposoby postępowania. Albo stają się wyraźnie antypaństwowi (i w ten sposób zbliżają się do anarchizmu), albo stają się wyraźnie zwolennikami władzy partyjnej i państwowej, a więc z konieczności „rewolucji z góry”. Radni komuniści i inni wolnościowi marksiści poszli pierwszą drogą, bolszewicy i ich zwolennicy drugą. W następnej sekcji mówimy, że Lenin wyraźnie odrzucił pogląd, że marksizm postępuje „tylko od dołu”, stwierdzając, że jest to zasada anarchistyczna. Nie był też nieśmiały w utożsamianiu siły partii z siłą klasy robotniczej. Rzeczywiście, ta wizja socjalizmu jako zaangażowania władzy partyjnej nie była obca głównemu nurtowi socjaldemokracji, od którego oddzielił się leninizm. Czołowy lewicowy mienszewik Martov argumentował następująco:

W walce klasowej, która weszła w fazę wojny domowej, na pewno nadejdą czasy, kiedy awangarda klasy rewolucyjnej, reprezentującej interesy szerokich mas, ale wyprzedzającej je w świadomości politycznej, będzie zmuszona do sprawowania władzy państwowej za pomocą dyktatury mniejszości rewolucyjnej. Tylko krótkowzroczny i doktrynalny punkt widzenia mógłby odrzucić tę perspektywę jako taką. Prawdziwe pytanie brzmi, czy ta dyktatura, nieunikniona na pewnym etapie jakiejkolwiek rewolucji, jest sprawowana w taki sposób, by się skonsolidować i stworzyć system instytucji umożliwiający jej trwałe funkcjonowanie, czy też przeciwnie, jest ona jak najszybciej zastępowana przez zorganizowaną inicjatywę i autonomię klasy lub klas rewolucyjnych jako całości. Druga z tych metod to metody rewolucyjnych marksistów, którzy z tego powodu stylizują się na socjaldemokratów; pierwsza to metody komunistów” [The Mensheviks in the Russian Revolution, Abraham Ascher (ed.), s. 119]

Tego wszystkiego należy się spodziewać, biorąc pod uwagę wątłość marksistowskiej teorii państwa. Jak omawiamy w rozdziale H.3.7, marksiści zawsze mieli historyczne spojrzenie na państwo, uważając je za czysto klasowy instrument, a nie za to, czym jest, za instrument klasowej zasady mniejszości. Dla anarchistów, „Państwo jest rządem mniejszościowym, od góry do dołu, dla ogromnej liczby ludzi”. To automatycznie oznacza, że socjalizm, jak Marks, który dąży do socjalistycznego rządu i państwa robotniczego, automatycznie staje się, wbrew życzeniom jego najlepszych działaczy, „socjalizmem z góry”. Jak twierdził Bakunin, marksiści są „czcicielami władzy państwowej, a z konieczności także prorokami dyscypliny politycznej i społecznej oraz orędownikami porządku ustanowionymi od góry do dołu, zawsze w imię powszechnych wyborów i suwerenności mas, dla których ratują honor i przywilej posłuszeństwa przywódcom, wybranym panom”. [Michael Bakunin: Selected Writings, s. 265 i s. 237-8]

Z tego powodu anarchiści od Bakunina argumentowali za oddolną federacją rad pracowniczych jako podstawą rewolucji i sposobem zarządzania społeczeństwem po zniesieniu kapitalizmu i państwa. Jeśli te organy samorządu pracowniczego zostaną kooptowane w strukturę państwową (jak to miało miejsce w Rosji), to ich władza zostanie przekazana do rzeczywistej władzy w każdym państwie – do rządu i jego biurokracji. Państwo jest przekazaniem władzy – jako takie oznacza, że idea „państwa robotniczego” wyrażająca „władzę robotniczą” jest logiczną niemożliwością. Jeśli robotnicy kierują społeczeństwem, to władza spoczywa w ich rękach. Jeśli jakieś państwo istnieje, to władza spoczywa w rękach garstki ludzi na górze, a nie w rękach wszystkich. Państwo zostało zaprojektowane z myślą o rządach mniejszości. Żadne państwo nie może być organem klasy robotniczej (tj. większości) samozarządzającym się ze względu na jego podstawowy charakter, strukturę i konstrukcję.

Tak więc, o ile w pracach Marksa i Engelsa istnieją elementy „socjalizmu od dołu”, to są one umieszczone w wyraźnie scentralizowanym i autorytarnym kontekście, który je podważa. Jak podsumowuje John Clark, „w kontekście konsekwentnego popierania przez Marksa programów centralistycznych oraz roli, jaką programy te odgrywają w jego teorii rozwoju społecznego, próba skonstruowania wolnościowego marksizmu poprzez odwołanie się do własnych propozycji Marksa dotyczących zmian społecznych wydaje się stwarzać trudności nie do pokonania”. [Op. Cit., s. 93]

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *