Author: sasza

I.1 Czy libertariański socjalizm to oksymoron?

[Notka od tłumacza: W języku angielskim słowo „libertarian” ma dwa tłumaczenia – „wolnościowy” oraz „libertariański”. Mogą one być stosowane zamiennie. Dla zachowania jasności tekstu używam tutaj głównie określenia „libertariański”.]

Jednym słowem: nie. To pytanie często zadawane jest przez tych, którzy natknęli się na tak zwaną „libertariańską” prawicę. Tak jak zostało to opisane w sekcji A.1.3, słowo „libertariański” było używane przez anarchistów o wiele dawniej, niż zaczęli jej używać wolnorynkowi prawicowcy. W rzeczywistości anarchiści używają tego określenia jako synonimu dla „anarchistyczny” od ponad 150 lat, od 1858 r. Dla porównania, szersze zastosowanie tego terminu przez tzw. „libertariańską” prawicę zaczęło się dopiero w latach 70. XX wieku w USA. (poza sporadycznym używaniem go od lat 40. przez kilka pojedynczych postaci). W rzeczywistości, poza Ameryką, określenie „libertariański” jest nadal używane głównie jako synonim „anarchistyczny” oraz jako skrót od „libertariańsko-socjalistyczny”. Jak pisze Noam Chomsky:

Chciałbym tylko stwierdzić, że jeśli chodzi o terminologię, jako że jesteśmy w USA, należy być dość ostrożnym. „Libertariański” w Stanach Zjednoczonych ma znaczenie praktycznie odwrotne od tego, które ma tradycyjnie w innych częściach świata. Tutaj, „libertariański” oznacza ultraprawicowy i kapitalistyczny. W tradycji europejskiej „libertariański” oznacza socjalistyczny. Dlatego anarchizm bywa często nazywany „libertariańskim socjalizmem”, zatem musimy zachować szczególną ostrożność terminologiczną.” [Reluctant Icon]

To samo z siebie nie dowodzi, że termin „libertariański socjalista” jest wolny od sprzeczności. Jednakże, jak pokażemy dalej, twierdzenie, że termin ten jest samozaprzeczeniem, opiera się na założeniu, że socjalizm wymaga istnienia państwa, by istnieć oraz że jest niekompatybilny z wolnością (a także równie błędnym założeniu, że kapitalizm jest wolnościowy oraz, że może być bezpaństwowy). To założenie, tak jak to często bywa z krytykami socjalizmu, jest oparte na błędnym pojęciu, czym właściwie socjalizm jest, które powstało z winy autorytarnych socjalistów oraz państwowego kapitalizmu Związku Radzieckiego. W rzeczywistości to właśnie określenie „państwowy socjalizm” jest prawdziwym oksymoronem.

Niestety, wiele osób z góry przyjmuje popularne zarówno na prawicy, jak i lewicy założenie, że socjalizm równa się leninizm lub marksizm i pomija bogatą i zróżnicowaną historię idei socjalistycznych, idei, które spłynęły z komunistycznego i indywidualistycznego anarchizmu do leninizmu. Benjamin Tucker kiedyś stwierdził: „fakt, że państwowy socjalizm … przesłonił inne formy socjalizmu, nie daje mu w żadnym wypadku prawa do monopolizowania idei socjalizmu” [Zamiast Książki, str. 363-4]. Niestety, wielu lewicowców łączy się z prawicowcami, by właśnie tak robić. W rzeczywistości prawica (i oczywiście znaczna część lewicy) uznaje, że z definicji socjalizm to państwowa własność i kontrola nad środkami produkcji, wraz z centralnym planowaniem państwowej ekonomii (oraz życia społeczeństwa).

Jednak wystarczy krótkie przyjrzenie się ruchowi socjalistycznemu, by przekonać się, że łączenie socjalizmu z własnością i kontrolą państwową, nie jest w nim zbyt popularne. Na przykład anarchiści, wielu socjalistów gildyjnych, komunistów rad (oraz innych wolnościowych marksistów), jak i zwolenników Roberta Owena całkowicie odrzucali własność państwową. Anarchiści zauważyli, że środki produkcji nie zmieniły swojej formy jako kapitał, kiedy kontrolę nad nimi przejęło państwo, tak samo, jak nie zmieniła się natura pracy najemnej, kiedy to państwo zaczęło zatrudniać pracowników (dla przykładów zobacz sekcję H.3.13). Dla anarchistów państwowa własność kapitału nie jest nawet w najmniejszym stopniu socjalistyczna. Tak naprawdę, z czego Tucker zdawał sobie doskonale sprawę, państwowa własność zmieniła wszystkich w proletariuszy (poza partyjnymi biurokratami) – zdecydowanie niepożądany skutek dla ideologii dążącej do wyeliminowania niewolnictwa płacowego!

Co zatem oznacza socjalizm? Czy jest kompatybilny z ideałami libertariańskimi? Co tak naprawdę oznaczają słowa „libertariański” i „socjalizm”? Kuszące jest używanie definicji jako punktu wyjścia, musimy jednak podkreślić, że taka metoda wywołuje problemy, jako że różne słowniki mają różne definicje oraz że rzadko są to dzieła politycznie dopracowane. Jeżeli użyjemy jednej definicji, zaraz kto inny zaprzeczy, podpierając się inną, która bardziej mu odpowiada. Na przykład „socjalizm” często definiowany jest jako „państwowa własność zasobów” a „anarchia” jako „nieład”. Żadna z tych definicji nie przydaje się, gdy dyskutujemy o ideologiach politycznych, w szczególności o anarchizmie, skoro żadna forma anarchizmu nie byłaby zgodnie z taką definicją socjalistyczna ani żadna przecież nie dąży do nieładu. Zatem użycie słownika nie stanowi końcowego argumentu w dyskusji i jest często mylące w kontekście polityki.

Libertarianin jest jednak zazwyczaj definiowany jako ktoś, komu bliskie są ideały wolności, w szczególności indywidualnej wolności myśli i czynów. Takiej wolności socjalizm może jedynie sprzyjać, ułatwiając ludziom zdobywanie środków do życia. Dzieje się tak dlatego, że w takiej sytuacji ludzie dobrowolne się zrzeszają jako równi sobie. Jak pisali John Most oraz Emma Goldman, „system komunizmu logicznie wyklucza istnienie jakichkolwiek relacji między panem a sługą, zatem tak naprawdę oznacza anarchizm” [“Talking about Anarchy”, s. 28, Black Flag, nr. 228, s. 28]. Innymi słowy, opierając się na dobrowolnych zrzeszeniach i samozarządzaniu w każdym aspekcie życia, anarchistyczna forma socjalizmu może być tylko i wyłącznie libertariańska.

A zatem istnieje powód, dla którego anarchiści używają określania „libertariański” od ponad 150 lat! Ponadto, dlaczego przyjmujemy, że niedawne przywłaszczenie sobie tego słowa przez prawicę ma być normą? To sugeruje, że własność prywatna służy bronieniu wolności osobistej, nie ją niszczy. Takie założenie jest błędne, co anarchiści głosili już od samego początku istnienia anarchizmu jako ideologii socjopolitycznej. Tak jak wcześniej mówiliśmy (dla przykładów patrz sekcja B.4), kapitalizm odbiera wolność myśli i czynów w miejscu pracy (chyba że jest się szefem). Jak elokwentnie zauważył pewien zagorzały zwolennik kapitalizmu (oraz klasyczny liberał często określany jako ojciec prawicowego „libertarianizmu”), kapitalista „oczywiście egzekwuje swoją władzę nad pracownikami” i chociaż „nie może egzekwować jej bezwzględnie” dzięki rynkowi, jednak w ramach tego ograniczenia „przedsiębiorca może do woli popuścić cugli swoich zachcianek” i „zwolnić pracowników od ręki” [Ludwik von Mises, Socjalizm, str. 443 i str. 444]. Prawicowi „wolnościowcy” są całkowicie ślepi na niszczące wolność hierarchie powiązane z własnością prywatną, co pewnie nie jest zaskakujące, jako że są fundamentalnie prokapitalistyczni i antysocjalistyczni (również mało zaskakujące jest to, że prawdziwi wolnościowcy często nazywają ich „własnościowcami”). Jak poprawnie zauważa lewicowy ekonomista Geoffrey M. Hodgson:

Zgodnie z ich własną logiką [tacy] indywidualiści rynkowi zmuszeni są zignorować strukturę organizacyjną firmy lub błędnie założyć, że wewnątrz niej istnieją rynki. W innym wypadku byliby zmuszeni przyznać, że system tak dynamiczny, jak kapitalizm opiera się na sposobie organizacji, z którego rynki są całkowicie wykluczone […] To […] pozwala indywidualistom rynkowym na ignorowanie rzeczywistości nierynkowych organizacji w sektorze prywatnym […] Mogą zatem ignorować rzeczywistość kontroli i władzy wewnątrz kapitalistycznej korporacji, jednocześnie krytykując biurokrację sektora publicznego i centralne planowanie.” [Economics and Utopia, str. 85-6]

Perspektywa własnościowców nieuchronnie generuje ogromne sprzeczności, takie jak przyznanie, że zarówno państwowa, jak i prywatna własność mają identyczny monopol na zarządzanie danym obszarem, przy jednoczesnym sprzeciwianiu się tylko tej pierwszej (patrz sekcja F.1). Jak od zawsze wykazują anarchiści, hierarchiczne relacje społeczne wynikające z własności prywatnej nie mają nic wspólnego z wolnością osobistą. Wyeliminowanie państwa, lecz pozostawienie własności prywatnej nie byłoby zatem krokiem do przodu: „Świetny interes byśmy ubili, niszcząc państwo i zastępując je masą innych małych państewek! To jak zabicie potwora o jednej głowie i pozostawienie przy życiu potwora o tysiącu głów!” [Carlo Cafiero, „Anarchy and Communism”, str. 179-86, The Raven, nr 6, str. 181]

Dlatego utrzymujemy, że anarchizm to coś więcej niż bezpaństwowe społeczeństwo, gdyż społeczeństwo pozbawione państwa jest niezbędnym warunkiem dla anarchii, nie jest ono wystarczające – prywatne hierarchie również ograniczają wolność. Stąd Chomsky stwierdza:

To wszystko jest przede wszystkim oparte o ideę, że hierarchiczne i autorytarne struktury nie mogą uzasadnić swojego istnienia. Muszą mieć uzasadnienie […] Na przykład, twoje miejsce pracy jest jednym z ośrodków kontaktu i zrzeszania się. Zatem miejsca pracy powinny być demokratycznie sterowane przez wszystkich uczestniczących […] jest multum sposobów, w jakie ludzie wchodzą ze sobą w interakcje. Formy organizacji i zrzeszania się, które z nich się wywodzą, muszą być w jak największym możliwym stopniu nieautorytarne, niehierarchiczne oraz zarządzane i sterowane przez osoby w nich uczestniczące.”[Reluctant Icon]

A zatem anarchiści utrzymują, że prawdziwie wolnościowe idee muszą być oparte o samorządność pracowniczą, czyli że pracownicy muszą kontrolować i zarządzać pracą, którą wykonują, określając, gdzie i jak ją wykonują oraz co dzieje się z owocami tej pracy, co zatem oznacza wyeliminowanie pracy najemnej. Lub, używając słów Proudhona „obalenie proletariatu” [Selected Writings of Pierre-Joseph Proudhon, p. 179] Jeżeli tego nie dokonamy, większość ludzkości będzie poddana autorytarnym stosunkom społecznym, które popierają Mises i pozostali prawicowi „libertarianie”. Jak to opisał pewien anarchokomunista:

To dlatego, że jednostka nie posiada samej siebie i nie pozwala się jej być prawdziwie sobą. Jest ona zwykłym towarem na rynku, instrumentem akumulacji kapitału – dla innych […] indywidualność jest rozciągnięta na Prokrustesowym łożu biznesu […] gdyby nasza indywidualność została sprowadzona do opłaty za oddychanie, jakież oburzenie wywołałoby to w kwestii przemocy dokonanej na osobowości! A jednak nasze prawo do jedzenia i mieszkania jest nader często uwarunkowane utratą indywidualności. Te rzeczy dostają się pozbawionym własności milionom (i to jak skromnie!) tylko w zamian za ich indywidualność – stają się zwykłymi maszynami przemysłu.” [Max Bainski, „Stirner: The Ego and His Own, str.142-151, Mother Earth, Vol. II nr 3, str. 150]

Socjalizm, jak utrzymują anarchiści, może oznaczać tylko bezklasowe i anty-autorytarne (libertariańskie) społeczeństwo, w którym ludzie sami decydują o swoich sprawach, zarówno jako jednostki, jak i członkowie grup (w zależności od sytuacji). Innymi słowy, zakłada samozarządzanie we wszystkich aspektach życia – również w pracy. Anarchistom zawsze wydawało się dość dziwnym i co najmniej paradoksalnym, że system „naturalnej” wolności (określenie ukute przez Adama Smitha, przywłaszczone przez zwolenników kapitalizmu) zakłada, że znaczna większość społeczeństwa musi sprzedawać tę wolność, by przeżyć. Zatem logiczne jest, że aby konsekwentnie być libertarianinem, trzeba popierać samozarządzanie, a zatem socjalizm (zobacz sekcja G.4.2). To tłumaczy odwieczne przeciwstawianie się fałszywemu „indywidualizmowi” powiązanemu z klasycznym liberalizmem (tzw. prawicową ideologią „wolnościową”, znacznie trafniej dla jasności określaną jako „własnościowa”). Dlatego Emma Goldman odrzucała „ten rodzaj indywidualizmu”, w „którego imieniu […] społeczna opresja jest broniona i podtrzymywana jako wartość.” [Red Emma Speaks, str. 112]

Jak omówimy w sekcji I.3.3, uspołecznienie jest sposobem na wyeliminowanie pracy najemnej i jest powtarzającym się motywem we wszystkich prawdziwych formach socjalizmu. Przynajmniej w teorii, anarchiści wskazują, że państwowy socjalizm nie eliminuje pracy najemnej, lecz raczej ją upowszechnia. W rzeczywistości, państwowy socjalizm jasno pokazuje, że socjalizm musi być wolnościowy, nie państwowy. Gdyż jeżeli miejsce pracy należy do państwa, wówczas nie należy ono do pracowników, zatem nie będą oni mieli możliwości zarządzać swoją pracą, tylko będą podwładnymi państwa jako szefa. Ponadto, zastąpienie klasy kapitalistycznych posiadaczy przez państwowych biurokratów w żadnym wypadku nie eliminuje pracy najemnej; tak naprawdę często czyni ją jeszcze gorszą. Zatem „socjaliści”, którzy domagają się upaństwowienia środków produkcji, wcale socjalistami nie są (co oznacza, że Związek Radziecki i inne tzw. „socjalistyczne” państwa nie są socjalistyczne tak samo, jak stronnictwa, które chcą nacjonalizacji).

Próby połączenia socjalizmu z państwem są błędnym zrozumieniem natury socjalizmu. Podstawową zasadą socjalizmu jest to, że (społeczne) nierówności między jednostkami muszą być obalone, aby zapewnić wszystkim wolność (naturalne nierówności nie mogą być obalone, i nie dążą do tego anarchiści). Socjalizm, jak określił to Proudhon, jest „ponad wszystko egalitarny” [No Gods, No Masters, vol. 1, str. 57]. To odnosi się również do nierówności we władzy, w szczególności władzy politycznej. A każdy system hierarchiczny (w szczególności państwo) jest naznaczony nierównościami we władzy – ci u góry (wybrani lub nie) mają więcej władzy niż ci u dołu. Stąd poniższe komentarze, sprowokowane wyrzuceniem anarchistów z socjaldemokratycznej Drugiej Międzynarodówki:

Możnaby stwierdzić z całą pewnością, że jesteśmy socjalistami w najlogiczniejszym i najpełniejszym wymiarze tego słowa, jako że wymagamy dla każdej osoby nie tylko całości bogactwa społeczeństwa, lecz także jej części władzy społecznej, innymi słowy prawdziwej zdolności tej osoby do wywierania odczuwalnego wpływu, razem z wpływem wszystkich innych na zarządzanie sprawami publicznymi.” [Malatesta i Hamon, Dz. Cyt., vol. 2, str. 20]

Wybieranie kogoś, by zarządzał sprawami publicznymi za ciebie, nie oznacza posiadania części władzy społecznej. Jest to, używając słów Emila Pouget (głównego francuskiego anarcho-syndykalisty) „akt abdykacji”, oddanie władzy w ręce nielicznych. [Dz. Cyt., str. 67]. To oznacza, że jakakolwiek władza polityczna nieuchronnie tworzy sytuację uprzywilejowania dla tych, którzy ją egzekwują. Zatem pogwałca, od samego początku, zasadę równości” [Wolin, Nieznana Rewolucja, str. 249]

Z tej krótkiej dyskusji, widzimy powiązania pomiędzy libertarianizmem, a socjalizmem. Bycie prawdziwym libertarianinem wymaga od ciebie popierania pracowniczej kontroli, bo w przeciwnym wypadku popierasz autorytarne relacje społeczne. Aby popierać pracowniczą kontrolę, z definicji musisz zapewnić, że pracownicy posiadają (a zatem kontrolują) środki, którymi produkują i dystrybuują dobra, które wytwarzają. Bez własności, nie mogą naprawdę kontrolować własnych działań ani owoców swojej pracy. Sytuacja, w której pracownicy posiadają środki produkcji i dystrybucji dóbr, to socjalizm. Zatem by być prawdziwym wolnościowcem, musisz być socjalistą.

Podobnie, prawdziwy socjalista musi popierać indywidualną wolność myśli i działania, w przeciwnym wypadku pracownicy posiadają środki produkcji i dystrybucji tylko z nazwy. Jeżeli państwo posiada środki niezbędne do życia, wówczas pracownicy ich nie posiadają i nie mają możliwości zarządzać własną działalnością. Tak jak to pokazuje doświadczenie z Rosji pod rządami Lenina, własność państwowa szybko powoduje państwową kontrolę i wytworzenie się klasy biurokratów, którzy wyzyskują i uciskają pracowników nawet w większym stopniu niż ich dawni szefowie. Jako że podstawowym założeniem socjalizmu jest, że obalenie nierówności międzyludzkich prowadzi do wolności, bezsensownym byłoby dla socjalisty popieranie jakiejkolwiek instytucji opartej na nierówności we władzy (a tak jak to omówiliśmy to w sekcji B.2, państwo jest właśnie taką instytucją). Sprzeciwianie się nierównościom i nierozszerzanie tego sprzeciwu na nierówności we władzy, w szczególności władzy politycznej, oznacza brak jasności rozumowania. Zatem by być prawdziwym socjalistą, musisz być libertarianinem, popierać wolność osobistą i sprzeciwiać się nierównościom we władzy, które tę wolność ograniczają.

A więc, zamiast być oksymoronem, określenie „libertariański socjalizm” wskazuje, że prawdziwy socjalizm musi być wolnościowy i że libertarianin, który nie jest socjalistą, jest po prostu hipokrytą. Jako że prawdziwi socjaliści sprzeciwiają się pracy najemnej, muszą również sprzeciwiać się państwu z takich samych powodów. Podobnie, konsekwentni libertarianie muszą sprzeciwiać się pracy najemnej z takich samych powodów, z jakich sprzeciwiają się państwu. Zatem libertariański socjalizm odrzuca ideę państwowej kontroli nad środkami produkcji razem z samą ideą państwa. Poprzez samozarządzanie pracownicze pozwala zadać kres władzy, wyzyskowi i hierarchii w produkcji. To z kolei powiększy, nie pomniejszy, wolność. Ci, którzy twierdzą inaczej rzadko postulują, że polityczna demokracja prowadzi do mniejszej swobody niż polityczna dyktatura.

Jeszcze jedna, ostatnia rzecz. Można by stwierdzić, że wiele anarchistów próbuje po cichu przywrócić państwo poprzez wspólną własność środków do życia. Tak jednak nie jest. Takie twierdzenie opiera się na pomyleniu społeczeństwa z państwem. Wspólna własność, głoszona przez kolektywistycznych i komunistycznych anarchistów, nie jest tym samym, co własność państwowa. To dlatego, że jest ona oparta na horyzontalnych stosunkach pomiędzy samymi pracownikami a „właścicielami” kapitału społecznego (czyli całymi sfederalizowanymi społecznościami, które zawierają w sobie też tych samych pracowników), a nie wertykalnych tak, jak w przypadku nacjonalizacji (które występują pomiędzy biurokracją państwową i obywatelami). Poza tym taka własność wspólna oparta jest na umożliwieniu pracownikom zarządzania swoją pracą oraz miejscami pracy. Oznacza to, że jest oparta na samorządności pracowniczej, a nie ją zastępuje. Dodatkowo wszyscy członkowie anarchistycznego społeczeństwa należą do jednej z tych trzech kategorii:

  • pracownicy (czyli członkowie kolektywu samozatrudnionych rzemieślników);

  • niezdolni do pracy (np. starzy, chorzy itp., którzy kiedyś byli pracownikami);

  • młodzi (ci, którzy pracownikami dopiero zostaną).

Zatem pracownicze samozarządzanie w ramach sieci wspólnej własności jest całkowicie zgodne z ideałami libertariańskimi i socjalistycznymi dotyczącymi własności środków produkcji i dystrybucji dóbr przez samych pracowników. Nie ma żadnych zaprzeczeń pomiędzy libertarianizmem a socjalizmem, gdyż ideały libertariańskie zakładają socjalistyczne i vice versa. Jak opisał to Bakunin w 1867 r.:

Socjalizm bez wolności to niewola i brutalność. Wolność bez socjalizmu to system przywilejów i niesprawiedliwość.” [Bakunin on Anarchism, str. 127]

Historia potwierdziła jego słowa. To nie libertariański socjalizm, lecz państwowy socjalizm i libertariański kapitalizm okazały się oksymoronami. Zarówno historycznie (w kontekście tego, kto pierwszy użył tego słowa), jak i logicznie (w kontekście opierania się wszystkim hierarchiom) to właśnie anarchiści powinni być nazywani libertarianami, nie własnościowa prawica.

Sekcja A – Czym jest anarchizm?

Nowoczesna cywilizacja stoi wobec trzech kryzysów, mogących doprowadzić do katastrofy:

  1. Załamania się społeczeństwa (pod tą skrótową nazwą rozumiemy narastające odsetki ubóstwa, bezdomności, przestępstw, przemocy, wyobcowania, nadużywania narkotyków i alkoholu, społecznej izolacji, politycznej apatii, odczłowieczenia, upadek społecznych struktur samopomocy i wzajemnej pomocy itd.);
  2. Zniszczenia wątłych ekosystemów planety, od których zależą wszystkie złożone formy życia; oraz
  3. Rozbudowywania broni masowego rażenia, szczególnie broni jądrowej.

Ortodoksyjna opinia, włączając w to oficjalnych “ekspertów”, główne media i polityków, na ogół traktuje te zagrożenia rozdzielnie, przypisując każdemu swoje własne przyczyny, i dlatego próbując zaradzać mu przy pomocy cząstkowych metod, w odosobnieniu od dwu pozostałych. Lecz, oczywiście, to “ortodoksyjne” podejście nie sprawdza się, skoro omawiane problemy przedstawiają się coraz gorzej. Jeśli wkrótce nie zastosujemy jakiegoś lepszego sposobu, bez wątpienia doprowadzi nas to do katastrofy, albo wskutek wojennej zagłady, albo ekologicznego Armagedonu, albo zejścia do poziomu miejskich dzikusów — albo też wszystkich trzech przyczyn.

Anarchizm proponuje jednolity i spójny sposób zrozumienia tych trzech kryzysów, poprzez sprowadzenie ich przyczyn do wspólnego źródła. Tym źródłem jest zasada władzy hierarchicznej, która stanowi podstawę głównych instytucji wszystkich “cywilizowanych” społeczeństw, czy to kapitalistycznych, czy też “komunistycznych”. Anarchistyczna analiza wyprowadzana jest więc z faktu, że wszystkie nasze główne instytucje występują w formie hierarchii, czyli organizacji skupiających władzę na szczycie struktury piramidalnej. Przykładem mogą być tutaj przedsiębiorstwa, administracje rządowe, armie, partie polityczne, zrzeszenia religijne, uniwersytety itd. Prowadzimy następnie naszą analizę dalej, aby pokazać, jak przyrodzone takim hierarchiom autorytarne więzi ujemnie wpływają na jednostki, ich społeczeństwo i kulturę. W pierwszej części tych FAQ (sekcje A – E) przedstawimy anarchistyczną analizę władzy hierarchicznej i jej niekorzystne skutki ze szczegółami.

Nie powinno się jednak sądzić, że anarchizm to tylko krytyka nowoczesnej cywiliacji, jedynie “negatywna” czy “destruktywna”. Bowiem anarchizm jest czymś dużo więcej. Po pierwsze, jest także propozycją wolnego społeczeństwa. Emma Goldman wyraziła coś, co można by nazwać “anarchistyczną kwestią” w następujących słowach: “Problem, przed którym stajemy dzisiaj. . . polega na tym, jak pozostać samym sobą i do tego w jedności z innymi, wczuwać się głęboko we wszystkie ludzkie istoty i wciąż utrzymywać swoje cechy charakterystyczne” [Mówi czerwona Emma]. Innymi słowy, jak można by stworzyć społeczeństwo, w którym zostaną zrealizowane możliwości każdej jednostki, ale nie cudzym kosztem? Ażeby to osiągnąć, anarchiści wyobrażają sobie społeczeństwo, w którym, zamiast kontroli “odgórnie w dół” poprzez hierarchiczne struktury scentralizowanej władzy, sprawy ludzkości będą “rozstrzygane przez jednostki lub dobrowolne stowarzyszenia” [Ben Tucker, Zapiski anarchisty]. Późniejsze sekcje FAQ (I oraz J) opiszą pozytywne propozycje anarchizmu, jak organizować społeczeństwo w ten właśnie sposób, “oddolnie w górę”. Ale coś z konstruktywnego rdzenia anarchizmu zobaczycie nawet we wcześniejszych sekcjach.

Jak Clifford Harper elegancko to wyłożył, “Podobnie jak wszystkie wielkie idee, anarchizm jest pięknie prosty, kiedy dojdzie się do sedna sprawy — ludzkim istotom jest najlepiej, kiedy żyją bez władzy, decydując o swoich sprawach między sobą, a nie otrzymując rozkazy”. [Anarchia: Obrazowy przewodnik]. Z powodu swojego pragnienia maksymalizacji osobistej i przez to społecznej wolności, anarchiści życzą sobie rozmontowania wszystkich instytucji, które uciskają ludzi:

“Wspólne wszystkim anarchistom jest pragnienie uwolnienia społeczeństwa od wszystkich zniewalających politycznych i społecznych instytucji, które stają na drodze rozwoju wolnej ludzkości” [Rudolf Rocker, Anarcho-syndykalizm]

Jak zobaczymy, wszystkimi tymi instytucjami są hierarchie, a ich represyjna natura wyrasta bezpośrednio z ich hierarchicznych form.

Anarchizm jest społeczno-ekonomiczną i polityczną teorią, ale nie ideologią. Różnica jest bardzo ważna. Zasadniczo, teoria oznacza, że posiadamy idee; ideologia oznacza, że idee posiadają nas. Anarchizm jest ogółem pewnych idei, ale są one giętkie, w ciągłym stanie ewolucji i nieustannych zmian, otwarte na modyfikację w świetle nowych danych. Podobnie jak społeczeństwo zmienia i rozwija się, tak samo dzieje się z anarchizmem. Ideologia, przeciwnie, jest zestawem “ustalonych” idei, w które ludzie wierzą bez zastrzeżeń, zazwyczaj ignorując rzeczywistość lub “zmieniając” ją, tak, żeby została dopasowana do ideologii, ktora jest (z samej swojej definicji) prawidłowa. Wszystkie takie “sztywne” idee są źródłem tyranii i sprzeczności, prowadząc do prób dostosowania każdego człowieka do Madejowego łoża. Jest to prawdą niezależnie od tego, o jakiej ideologii mówimy — leninizmie, obiektywizmie, “libertarianizmie”, czy jakiejkolwiek innej — wszystkie będą miały ten sam skutek: zniszczenie rzeczywistych osób ludzkich w imię doktryny, zazwyczaj służącej interesom jakiejś rządzącej elity. Lub, jak to przedstawia Michaił Bakunin:

“Aż dotąd cała historia ludzkości stanowi jedynie ciągłą i krwawą ofiarę z milionów nieszczęsnych istot ludzkich na cześć jakichś bezlitosnych abstrakcji — Boga, kraju, władzy państwowej, godności narodowej, praw historycznych, prawa sądowego, wolności politycznej, dobra publicznego”.

Dogmaty są statyczne i trupie w swojej sztywności, często są dziełem jakiegoś martwego religijnego lub świeckiego “proroka”, którego następcy czczą (lub jego idee) jako bóstwo, niezmienne niczym kamień. Anarchiści chcą pogrzebać martwych, aby żywi mogli szczęśliwie żyć dalej. Żywi powinni rządzić umarłymi, nie na odwrót. Ideologie stanowią kres krytycznego myślenia i w konsekwencji wolności, dostarczając księgę praw i “odpowiedzi”, która zwalnia nas z “ciężaru” samodzielnego myślenia.

Tworząc te FAQ o anarchizmie nie mieliśmy zamiaru dawać Wam “poprawnych” odpowiedzi czy nowej księgi praw. Wyjaśnimy trochę, czym był anarchizm w przeszłości, ale bardziej skupimy się na jego nowoczesnych formach, oraz na tym, dlaczego my jesteśmy anarchistami dzisiaj. FAQ jest próbą sprowokowania myślenia i analizy z Waszej strony. Jeśli szukacie nowej ideologii, to przepraszamy, ale anarchizm jest nie dla Was.

Jakkolwiek anarchiści próbują być realistyczni i praktyczni, nie jesteśmy “rozsądnymi” ludźmi. “Rozsądni” ludzie bezkrytycznie przyjmują to, co “specjaliści” i “autorytety” podają im jako prawdę, a więc na zawsze pozostaną niewolnikami! Anarchiści wiedzą, że, jak to napisał Bakunin:

“osoba jest silna tylko wtedy, gdy opiera się na swojej własnej prawdzie, kiedy mówi i działa z najgłębszego przekonania. Więc, w jakiejkolwiek byłaby sytuacji, zawsze wie, co musi powiedzieć i zrobić. Może ulec, ale nie może przynieść hańby sobie czy swoim sprawom” [Etatyzm i anarchia – cytowane przez Alberta Meltzera, Nie umiałbym malować złotych aniołów].

To, co Bakunin opisuje, jest potegą niezależnej myśli, która jest potegą wolności. Zachęcamy Was, abyście nie byli “rozsądni”, nie przyjmowali tego, co inni Wam mówią, lecz myśleli i działali za siebie samych!

Jescze jedna rzecz: żeby stwierdzić oczywiste, to nie są nieodwołalne słowa w sprawach anarchizmu. Wielu anarchistów nie zgodzi się z wieloma rzeczami, które zostały tutaj napisane, ale tego właśnie oczekujemy po ludziach, którzy myślą samodzielnie. Wszystko, czego pragniemy, to wskazać podstawowe idee anarchizmu i przedstawić naszą analizę określonych tematów w oparciu o to, jak rozumiemy i stosujemy te idee. Lecz jesteśmy pewni, że wszyscy anarchiści zgodzą się z rdzeniem prezentowanych przez nas idei, nawet gdy mogą się nie zgadzać z ich stosowaniem przez nas tu czy ówdzie.

A.1 Co to jest anarchizm?

Anarchizm jest teorią polityczną, której celem jest stworzenie anarchii, “braku pana, suwerena” [Pierre-Joseph Proudhon, Co to jest własność? ] Innymi słowy, anarchizm jest teorią polityczną dążącą do stworzenia społeczeństwa, w którym jednostki swobodnie współpracują ze sobą jako równe sobie. Jako taki anarchizm zwalcza wszelkie formy hierarchicznej kontroli – czy to przez państwo, czy też przez kapitalistę – zarówno jako szkodliwe dla jednostki i jej odrębności, jak i niepotrzebne.

Słowami anarchistki L. Susan Brown:

“Podczas gdy w potocznym rozumieniu anarchizm jest niepohamowanym, antypaństwowym ruchem, tak naprawdę anarchizm jest o wiele bardziej subtelną i wielowątkową tradycją niż po prostu przeciwstawianiem się władzy rządu. Anarchiści przeciwstawiają się twierdzeniom, że władza i dominacja są potrzebne społeczeństwu, a zamiast nich są rzecznikami antyhierarchicznych form organizacji społecznej, gospodarczej i politycznej, bardziej opartych na współpracy” [Polityka indywidualizmu]

Jednakże, “anarchizm” i “anarchia” są niewątpliwie najbardziej błędnie przedstawianymi ideami w całej teorii politycznej. Na ogół, słowa te są używane w znaczeniu “chaos” lub “brak porządku”, stąd można wnioskować, że anarchiści pragną społecznego chaosu i powrotu do “prawa dżungli”.

Ten rozwój fałszywych wyobrażeń posiada jednak swoje historyczne odpowiedniki. Na przykład, w krajach, w których uznano jednoosobowe rządy (monarchie) za niezbędne, słowa “republika” lub “demokracja” były używane dokładnie tak, jak dzisiaj “anarchia”, i zakładały nieporządek i zamieszanie. Ci, którzy posiadają interes w zachowaniu istniejącego stanu rzeczy będą oczywiście chcieli zakładać, że alternatywa wobec obecnego systemu nie może sprawdzić się w praktyce, i że ta nowa forma społeczeństwa doprowadzi jedynie do chaosu. Lub, jak to wyraził Errico Malatesta:

“odkąd sądzono, że rząd jest potrzebny, i że bez rządu może być tylko bałagan i zamieszanie, stało się naturalne i logiczne, że anarchia, która oznacza brak rządu, powinna brzmieć jak brak porządku” [Anarchia].

Anarchiści chcą zmienić tę “zdroworozsądkową” koncepcję “anarchii”, tak, żeby ludzie ujrzeli, że rząd i inne hierarchiczne stosunki społeczne są zarówno szkodliwe, jak i niepotrzebne:

“Zmienić opinię, przekonać naród, że rząd jest nie tylko niepotrzebny, lecz skrajnie szkodliwy, a wtedy słowo anarchia, właśnie ponieważ znaczy nieobecność rządu, odzyska swe prawdziwe znaczenie dla każdego: naturalny porządek, jedność ludzkich potrzeb i interesów ogółu, całkowita swoboda w ramach całkowitej solidarności” [Ibid.].

Napisanie tych FAQ jest częścią procesu zmieniania powszechnie utrzymywanych idei dotyczących anarchizmu i znaczenia anarchii.

H.1.7 Ale czy nie czytaliście dzieła Lenina “Państwo a rewolucja”?

Takie pytanie często jest zadawane ludziom krytykującym marksizm, szczególnie marksizm w wersji leninowskiej. Dzieło Lenina Państwo i rewolucja (State and Revolution)często jest uznawane za jego najbardziej demokratyczną książkę. Leniniści ochoczo odwołują się do niej, aby udowadniać, że Lenin i jego zwolennicy nie są autorytarystami. Jest to rzeczywiście ważna kwestia. A więc co odpowiadają anarchiści_stki, gdy rozmówcy odsyłają ich do powyższego dzieła Lenina mającego stanowić dowód demokratycznego (a wręcz wolnościowego) charakteru ideologii marksistowskiej? Anarchiści_stki odpowiadają im na dwa sposoby.

Po pierwsze, argumentujemy, że wielu spośród istotnych elementów idei Lenina należałoby szukać właśnie w teorii anarchistycznej. Elementy te cechowały anarchizm już kilka dziesiątków lat zanim Lenin sięgnął po pióro. Na przykład Bakunin już w latach sześćdziesiątych XIX wieku mówił o delegatach obdarzonych mandatami przez zakłady pracy, łączących się w federację jako rady robotnicze, a także argumentował także na rzecz powoływania ludowych milicji w celu obrony rewolucji. Ponadto zdawał sobie sprawę, że rewolucja jest raczej procesem niż wydarzeniem, a zatem jej rozwój i rozkwit będą wymagały czasu. Toteż Murray Bookchin mógł napisać:

Bakunin, Kropotkin i Malatesta nie byli na tyle naiwni, by wierzyć, że anarchizm można ustanowić w ciągu nocy. Przypisując to pojęcie Bakuninowi, Marks i Engels świadomie zniekształcili poglądy rosyjskiego anarchisty. Anarchiści […] nie wierzą, że zniesienie państwa wiązało się z złożeniem broni bezpośrednio po rewolucji, aby użyć obskurantystycznego wyboru terminów przez Marksa, bezmyślnie powtórzonego przez Lenina w Państwie i rewolucji.Wiele z tego, co uchodzi za »marksizm« w książce Państwo i rewolucja jest czystym anarchizmem — na przykład zastąpienie profesjonalnych sił zbrojnych rewolucyjnymi milicjami albo zastąpienie ciał parlamentarnych organami samorządności. Tym natomiast, co jest autentycznie marksistowskie w broszurze Lenina, jest żądanie »ścisłego centralizmu«, zaakceptowanie »nowej« biurokracji, i utożsamianie rad delegatów z państwem” [Post-Scarcity Anarchism, s. 137].

Taki właśnie stan rzeczy jest w dziele Lenina sprytnie zakamuflowany. Autor świadomie wypacza idee głoszone przez anarchistów (zobacz na przykład sekcje H.1.3 i H.1.4). Dlatego gdy marksiści pytają, czy anarchiści czytali Państwo i rewolucję Lenina, to odpowiadamy, wykazując, że większość zawartych tam idei została już wcześniej wygłoszona przez anarchistów (podczas gdy Lenin to ukrywał). Zresztą dzieło Lenina godzi w anarchistów, gdyż nie jest ono niczym więcej, jak tylko wybiórczym plagiatem wielu spośród ich własnych idei, którym jednak towarzyszą państwowe ramy. A to już całkowicie i niepodzielnie przekreśla te idee na rzecz rządów partii.

Po drugie, anarchiści argumentują, że niezależnie od tego, za czym Lenin gardłował w dziele Państwo i rewolucja, faktem jest, że nie wprowadził on tych idei w życie (doprawdy, uczynił dokładnie na odwrót). Dlatego też pytanie nas o to, czy czytaliśmy pracę Lenina po prostu świadczy o teoretycznym bankructwie i doktrynerskim charakterze leninizmu we wszystkich licznych jego odmianach. Dzieje się tak dlatego, że osoba zadająca tego rodzaju pytania tak naprawdę zachowuje się jak każdy inny polityk, zapytując o ocenę polityki leninistów w oparciu o to, co mówią, a nie o to, co robią.

Żeby zastosować jakieś porównanie: Co byśmy powiedzieli politykowi, który obciął wydatki na cele socjalne o 50%, a zwiększył wydatki na cele wojskowe, i który ma jeszcze czelność przekonywać, że te działania nie są ważne, i że powinniśmy patrzeć na jego deklaracje przedwyborcze, w których stwierdził, że zamierza postępować zupełnie przeciwnie? Po prostu uznalibyśmy taką argumentację za śmiechu wartą, a jego samego za kłamcę, gdyż ocenialibyśmy go na podstawie jego działań, a nie słów. Ale zwolennicy leninizmu nie potrafią tego uczynić (i jeszcze, jak na ironię, często cytują słowa Marksa, że niemożliwe jest sprawiedliwe osądzenie czy to poszczególnych partii, czy też pojedynczych ludzi według tego, co oni mówią czy myślą o sobie samych, za to trzeba spojrzeć na to, co oni robią). Leniniści, nakłaniając do czytania omawianej pracy Lenina proszą o ocenę ich samych na podstawie tego, co głosi ich manifest, przemilczając jednocześnie to, co zrobili w rzeczywistości. Natomiast anarchiści proszą o ocenę manifestu leninistów przez porównanie go z tym, co oni uczynili naprawdę, będąc u władzy. Ocena taka jest jedyną możliwością osądzenia słuszności tez i polityki leninistów.

Ponieważ dokonujemy głębszego omówienia rewolucji październikowej w sekcji H.6, nie będziemy tu dokonywali streszczenia tez Lenina z jego słynnego dzieła Państwo i rewolucja i porównywania ich po kolei z tym, co zrobił on w praktyce. Jednakże powiemy już tutaj, że przepaść między rzeczywistością a retoryką była niezmierzona. Dlatego stanowi ona dla bolszewizmu wyrok potępiający. Po październiku bolszewicy nie tylko nie wprowadzili idei z książki Lenina, ale wręcz przeciwnie. Jak mówi jeden z historyków:

Uznanie ‘Państwa i rewolucji’ za podstawową wypowiedź filozofii politycznej Lenina – co zazwyczaj robią zarówno niekomuniści, jak i komuniści – jest poważnym błędem. Jego argument za utopijnym anarchizmem nigdy nie stał się oficjalną polityką. Leninizm z 1917 r. […] przeszedł w rozpacz w kilka krótkich lat; był to odrodzony leninizm z 1902 r., który dominował jako podstawa rozwoju politycznego ZSRR[Robert V. Daniels, The Conscience of the Revolution, s. 51-2]

Daniels jest zbyt pobłażliwy wobec bolszewików. W rzeczywistości nie było to „kilka krótkich lat” przed złamaniem obietnic z 1917 roku. W niektórych przypadkach było to kilka krótkich godzin. W innych, kilka krótkich miesięcy. Jednak w pewnym sensie Daniels ma rację. Potrzeba było czasu do 1921 r., zanim skończyła się nadzieja na uratowanie rewolucji rosyjskiej.

Ujmując rzecz prosto, jeżeli Państwo i rewolucja to manifest bolszewizmu, to ani jedna obietnica zawarta w tym dziele nie została dotrzymana, gdy bolszewicy doszli do władzy. Toteż dzieło Lenina nie nadaje się do oceny ideologii bolszewickiej, gdyż bolszewicy nie zwracali na nie żadnej uwagi, odkąd przejęli władzę państwową. Chociaż Lenin i jego zwolennicy śpiewają hymny na cześć państwa sowieckiego (tego »najwyższego i najdoskonalszego systemu demokracji«), to szybko obrócili jego demokratyczne idee w bajkę, i to w brzydką bajkę, po prostu pomijając te idee, by dać władzę partii (i to bezwzględną władzę dyktatorską). Stwierdzając rzecz oczywistą, cytowanie teorii bez kojarzenia jej z praktyką tych, którzy twierdzą, że ją realizują, jest zwykłym żartem. Nie jest to nic więcej jak tylko krętactwo. Jeśli spojrzymy na czyny bolszewików po rewolucji październikowej, to nie unikniemy wyciągnięcia wniosku, że Państwo i rewolucja Lenina nie ma niczego wspólnego z polityką bolszewików i przedstawia fałszywy obraz tego, czego leniniści pragną. W takiej sytuacji musimy przedstawić porównanie retoryki z rzeczywistością.

Aby pokazać, że tak właśnie jest, musimy podsumować główne idee zawarte w pracy Lenina. Ponadto musimy wskazać, co zrobili bolszewicy. Wreszcie, musimy sprawdzić, czy różne racjonalizacje uzasadniające te działania utrzymują się w mocy.

Więc za czym opowiadał się Lenin w Państwie i rewolucji? Pisząc w połowie lat 30. anarchista Camillo Berneri podsumował główne idee tej pracy w następujący sposób:

Program leninowski z 1917 r. zawierał następujące punkty: zaprzestanie działalności policji i armii stałej, zniesienie biurokracji zawodowej, wybory na wszystkie stanowiska i urzędy publiczne, odwołanie wszystkich urzędników, równość wynagrodzeń biurokratycznych z płacami pracowników, maksimum demokracji, pokojowa konkurencja między partiami w ramach Związku Radzieckiego, zniesienie kary śmierci.[“The Abolition and Extinction of the State,” s. 50-1, Cienfuegos Press Anarchist Review, nr. 4, s. 50]

Jak zauważył, „żaden z punktów tego programu nie został osiągnięty”. Było to oczywiście pod rządami stalinizmu i większość leninistów zgodzi się z Bernerim. Leniniści nie wspominają jednak, że do końca siedmiomiesięcznego okresu panowania bolszewików przed rozpoczęciem wojny domowej (tj. od listopada 1917 r. do maja 1918 r.) żaden z tych punktów nie istniał. Tak więc, jako przykład tego, co bolszewizm „naprawdę” oznacza, dziwne wydaje się gadanie o dziele, które nigdy nie zostało naprawdę wdrożone, kiedy jego autor był w stanie to zrobić (tj. przed wybuchem wojny domowej i tak nieuchronnie myślał Lenin). Podobnie, jeśli Państwo i Rewolucja wskazują na cechy, jakie państwo robotnicze musi posiadać, to do maja 1918 r. Rosja nie miała takiego państwa, a więc logicznie rzecz biorąc, można je uznać za takie tylko wtedy, gdy przyjmiemy, że dobre intencje jego władców w jakiś sposób przełamują jego strukturę polityczną i gospodarczą (która niestety jest podstawową trockistyczną obroną leninizmu przed stalinizmem!)

Aby zobaczyć, że podsumowanie Berneriego jest poprawne, musimy zacytować bezpośrednio Lenina. Oczywiście praca jest szeroko zakrojoną obroną interpretacji teorii marksistowskiej przez Lenina na temat państwa. Ponieważ jest to próba obalenia dziesięcioleci marksistowskiej ortodoksji, większość prac to cytaty z Marksa i Engelsa oraz próby zaciągnięcia ich do jego sprawy (kwestię tę omawiamy w sekcji H.3.10). Podobnie, musimy zignorować liczne chochoły na temat anarchizmu, który Lenin wciska swojemu czytelnikowi. Tutaj po prostu wymieniamy kluczowe punkty dotyczące argumentów Lenina na temat jego „państwa pracowników” i tego, w jaki sposób pracownicy zachowają nad nim kontrolę:

1) Wykorzystując Komunę Paryską jako prototyp, Lenin opowiedział się za zniesieniem „parlamentaryzmu” poprzez przekształcenie „instytucji przedstawicielskich ze zwykłych ‘miejsc debaty’ w organy robocze”. Zostałoby to osiągnięte poprzez usunięcie „podziału pracy pomiędzy władzą ustawodawczą i wykonawczą”. [Essential Works of Lenin, s. 304 i s. 306]

2) „Wszyscy urzędnicy, bez wyjątku, mają być wybierani i podlegać odwołaniu w dowolnym czasie”, a więc „bezpośrednio odpowiedzialni wobec swoich wyborców”. [Op. Cit., s. 302 i s. 306]

3) „Natychmiastowe wprowadzenie kontroli i nadzoru przez wszystkich, aby wszyscy stali się na jakiś czas ‘biurokratami’ i aby w związku z tym nikt nie mógł stać się ‘biurokratą’”. Proletariacka demokracja „podejmowałaby natychmiastowe kroki w celu ograniczenia biurokracji, powrotu do korzeni […]do całkowitego zniesienia biurokracji”, ponieważ „istotą biurokracji” jest przekształcanie się urzędników „w osoby uprzywilejowane, oddaloneod mas i przewyższające masy.” [Op. Cit., s. 355 i s. 360]

4) Nie powinno być „specjalnych oddziałów uzbrojonych mężczyzn” stojących poza ludem „ponieważ większość ludzi sama tłumi swoich ciemiężców, ‘specjalna siła’ nie jest już potrzebna”. Na przykładzie Komuny Paryskiej Lenin zasugerował, że oznaczało to „zniesienie armii stałej” przez „masy zbrojne”. [Op. Cit., s. 275, s. 301 i s. 339]

5) Nowe państwo (pracownicze) byłoby „organizacją przemocy w celu stłumienia […] klasy wyzysku, tj. burżuazji. Proletariusze potrzebują państwa tylko po to, by pokonać opór wyzyskiwaczy”, którzy są „nieznaczną mniejszością”, czyli „właścicielami i kapitalistami. To oznaczałoby „ogromną ekspansję demokracji […] dla ubogich, demokracji dla ludzi”, a jednocześnie narzucenie „serii ograniczeń wolności ciemiężców, wyzyskiwaczy, kapitalistów […] ich opór musi być przełamany siłą: jest jasne, że tam, gdzie jest tłumienie, jest również przemoc, nie ma wolności, nie ma demokracji”. [Op. Cit., s. 287 i s. 337-8]

Zostałoby to wdrożone po zniszczeniu obecnego, burżuazyjnego państwa. Byłaby to „dyktatura proletariatu” i „wprowadzenie pełnej demokracji dla ludzi”. [Op. Cit., s. 355] Jednak kluczowe praktyczne pomysły na to, czym będzie nowe „półpaństwo”, zawarte są w tych pięciu punktach. Uogólnił te punkty, uznając je za ważne dla wszystkich krajów.

Pierwszym punktem było połączenie funkcji legislacyjnych i wykonawczych w „organach roboczych”. Pierwszym organem utworzonym przez rewolucję bolszewicką była „Rada Komisarzy Ludowych” (CPC) Był to rząd odrębny od i ponad Centralnym Komitetem Wykonawczym (CEC) kongresu sowieckiego, który z kolei był oddzielony od i ponad krajowym kongresem sowieckim. Był to organ wykonawczy wybierany przez kongres radziecki, ale sami sowieci nie zostali przekształceni w „organy robocze”. Obietnice stanu i rewolucji Lenina nie przetrwały tej nocy.

Należy podkreślić, że bolszewicy wyraźnie uznali, że Sowieci wyalienowali swoją władzę do tego organu, a Komitet Centralny partii stwierdził w listopadzie 1917 roku, że „niemożliwe jest odrzucenie czysto bolszewickiego rządu bez zdrady sloganu władzy Sowietów, ponieważ większość na Drugim Ogólnorosyjskim Kongresie Sowietów […] przekazała władzę temu rządowi”. [zawarte w Robert V. Daniels (ed.), A Documentary History of Communism, vol. 1, s. 128-9] Można jednak argumentować, że obietnice Lenina zostały dotrzymane, ponieważ nowy rząd po prostu dał sobie uprawnienia ustawodawcze cztery dni później. Niestety, tak nie jest. Komunie Paryskiej delegaci ludzi przejęli władzę wykonawczą we własne ręce. Lenin odwrócił to i jego władza wykonawcza przejęła władzę ustawodawczą z rąk delegatów ludowych. Jak wspomniano w sekcji H.6.1, koncentracja władzy w komisjach wykonawczych miała miejsce na wszystkich szczeblach sowieckiej hierarchii.

Co z następną zasadą, a mianowicie wyborem i odwołaniem wszystkich urzędników? Trwało to nieco dłużej, a mianowicie około 5 miesięcy. W marcu 1918 r. bolszewicy rozpoczęli systematyczną kampanię przeciwko zasadzie wyboru w miejscu pracy, w wojsku, a nawet w sowietach. W miejscu pracy Lenin opowiadał się za mianowaniem do kwietnia 1918 r. jednoosobowych menedżerów „wyposażonych w dyktatorskie uprawnienia” (patrz sekcja H.3.14). W wojsku Trocki po prostu zarządził koniec wybieranych oficerów na rzecz mianowanych oficerów. Jeśli chodzi o sowietów, bolszewicy odmawiali przeprowadzenia wyborów, ponieważ „obawiali się, że partie opozycyjne osiągną korzyści”. Kiedy odbywały się wybory, „bolszewickie siły zbrojne zazwyczaj obalały wyniki” w miastach prowincjonalnych. Ponadto bolszewicy „spółkowali lokalne sowiety” z przedstawicielami kontrolowanych przez siebie organizacji, „gdy nie mogli już liczyć na większość wyborczą”. [Samuel Farber, Before Stalinism, s. 22, s. 24 i s. 33] Ten rodzaj spółkowania był nawet praktykowany na poziomie narodowym, gdy bolszewicy manipulowali granicami okręgów wyborczych bolszewickiej większości na V Kongresie Sowieckim. Tyle z rywalizacji między partiami w ramach sowietów! I jeśli chodzi o prawo pamięci, bolszewicy popierali to tylko wtedy, gdy robotnicy wspominali przeciwników bolszewików, a nie wtedy, gdy robotnicy ich wspominali.

Potem była eliminacja biurokracji. Nowe państwo szybko zyskało nowy biurokratyczny i scentralizowany system, który szybko się wokół niego wyłania. Zamiast natychmiastowego zmniejszania wielkości i potęgi biurokracji, „rosła ona poprzez skoki i ograniczenia. Kontrola nad nową biurokracją stale malała, częściowo dlatego, że nie było prawdziwej opozycji. Powróciła alienacja między ‘ludźmi’ i ‘urzędnikami’, którą miał usunąć system sowiecki. Od 1918 r. skargi na ‘biurokratyczne ekscesy’, brak kontaktu z wyborcami i nowych proletariackich biurokratów stawały się coraz głośniejsze”. [Oskar Anweiler, The Soviets, s. 242] Tak więc wzrost biurokracji państwowej rozpoczął się natychmiast wraz z przejęciem władzy przez bolszewików, zwłaszcza że funkcje państwowe obejmowały zarówno decyzje gospodarcze, jak i polityczne. Zamiast tego, że państwo zaczęło „więdnąć”, zaczęło rosnąć:

Stary aparat polityczny państwa został ‘rozbity’, ale na jego miejsce z niezwykłą szybkością wyłonił się nowy biurokratyczny i scentralizowany system. Po przeniesieniu rządu do Moskwy w marcu 1918 r. nadal się rozwijał […] Wraz z rozszerzaniem się funkcji państwa rozwijała się również biurokracja, a w sierpniu 1918 roku prawie jedna trzecia ludności pracującej w Moskwie była zatrudniona w urzędach. Duży wzrost liczby pracowników […] miał miejsce na początku do połowy 1918 r. , a następnie, pomimo wielu kampanii mających na celu zmniejszenie ich liczby, pozostawały one stałym udziałem zmniejszającej się populacji. [Richard Sakwa, “The Commune State in Moscow in 1918,” s. 429-449, Slavic Review, vol. 46, nr. 3/4, s. 437-8]

To, co podkreślają anarchiści, jest nieodłączną cechą systemów scentralizowanych. Jako taki, ten wzrost biurokracji potwierdził anarchistyczne prognozy, że centralizacja odtworzy biurokrację. Wszakże potrzebne były pewne środki do gromadzenia, zestawiania i przekazywania informacji, za pomocą których organy centralne podejmowały decyzje. Z czasem ten stały zbiór ciał stałby się prawdziwą władzą w państwie, a członkowie partii nominalnie rządziliby naprawdę pod kontrolą niewybranego i niekontrolowanego urzędnika. Tak więc koniecznym efektem ubocznym bolszewickiego centralizmu była biurokracja i szybko stał się on prawdziwą władzą w państwie (a ostatecznie w latach dwudziestych XX wieku stał się społeczną podstawą powstania Stalina). Należy się tego spodziewać, ponieważ każde państwo „jest już klasą uprzywilejowaną i odciętą od ludzi” oraz „dąży do rozszerzenia swoich uprawnień, pozostawania poza kontrolą publiczną, narzucania własnej polityki i nadawania priorytetu szczególnym interesom”. Co więcej, „co za wszechmocna, opresyjna, wchłaniająca wszystko oligarchia musi być taką, która ma do dyspozycji swoje usługi, czyli całe bogactwo społeczne, wszystkie usługi publiczne” [Malatesta, Anarchy, s. 36 i s. 37]

Następnie jest czwarty punkt, mianowicie eliminacja armii stałej, tłumienie „specjalnych ciał uzbrojonych mężczyzn” przez „uzbrojone masy”. Ta obietnica nie przetrwała dwóch miesięcy. 20 grudnia 1917 roku Rada Komisarzy Ludowych podjęła decyzję o utworzeniu politycznej (tajnej) policji „Nadzwyczajnej Komisji do Walki z Kontrrewolucją”. Powszechniej znane było to po rosyjskich inicjałach dwóch pierwszych terminów oficjalnej nazwy: Czeka.

Początkowo była to niewielka organizacja, jednak w 1918 r. , w miarę rozwoju, powiększała się jej wielkość i działalność. Czeka szybko stała się kluczowym instrumentem bolszewickiej władzy i była zdecydowanie „specjalną frakcją uzbrojonych mężczyzn”, a nie tym samym, co „uzbrojeni robotnicy”. Innymi słowy, roszczenia Lenina w Państwie i Rewolucji nie przetrwały dwóch miesięcy, a w ciągu sześciu miesięcy państwo bolszewickie miało potężną grupę „uzbrojonych mężczyzn” do narzucenia swojej woli. To nie wszystko. Bolszewicy dokonali również gruntownej transformacji wojska w ciągu pierwszych sześciu miesięcy od objęcia władzy. W 1917 r. żołnierze i marynarze (wspierani przez bolszewików i innych rewolucjonistów) utworzyli własne komitety i wybranych oficerów. W marcu 1918 roku Trocki po prostu zniósł to wszystko dekretem i zastąpił go mianowanymi oficerami (zwykle byłymi carskimi). W ten sposób Armia Czerwona została przekształcona z milicji robotniczej (czyli uzbrojonego ludu) w „specjalną formację” oddzieloną od ogółu ludności.

Zamiast więc eliminować „siłę specjalną” ponad ludem, bolszewicy uczynili coś przeciwnego, tworząc policję polityczną (Czeka) i stojącą armię (w której wybory zostały odłożone na bok dekretem). Były to siły specjalne, zawodowe, zbrojne, stojące z dala od ludzi i przed nimi nierozliczalne. Rzeczywiście, były one wykorzystywane do tłumienia strajków i niepokojów klasy robotniczej, co obala pomysł, że „państwo robotnicze” Lenina będzie po prostu narzędziem przemocy skierowanej przeciwko wyzyskiwaczom. Ponieważ bolszewicy stracili poparcie społeczne, odwrócili przemoc „państwa robotniczego” wobec robotników (i oczywiście chłopów). Kiedy bolszewicy przegrali radzieckie wybory, do ich rozwiązania użyto siły. W obliczu strajków i protestów klasy robotniczej w tym okresie bolszewicy zareagowali przemocą państwa (patrz sekcja H.6.3). Tak więc, jeśli chodzi o twierdzenie, że nowe („robotnicze”) państwo będzie represjonować tylko wyzyskiwaczy, prawda była taka, że wykorzystano je do represjonowania tych, którzy sprzeciwiali się władzy bolszewickiej, w tym robotników i chłopów. Jeśli, jak podkreślił Lenin, „tam, gdzie jest tłumienie, nie ma również przemocy, nie ma wolności, nie ma demokracji” to nie może być wolności klasy pracującej lub demokracji, skoro „państwo robotnicze” tłumi tę klasę.

Jak widać, po pierwszych sześciu miesiącach rządów bolszewickich nie istniał w „rewolucyjnej” Rosji ani jeden środek popierany przez Lenina w Państwie i Rewolucji. Niektóre z obietnic zostały dość szybko złamane (w ciągu jednej nocy, w jednym przypadku). Większość trwała dłużej. Jednak leniniści mogą się sprzeciwiać, zauważając, że wiele stopni bolszewickich w rzeczywistości odzwierciedlało Państwo i Rewolucję. Na przykład demokratyzacja sił zbrojnych została ogłoszona pod koniec grudnia 1917 roku. Jednakże, było to po prostu uznanie istniejących rewolucyjnych korzyści personelu wojskowego. Podobnie bolszewicy przyjęli dekret w sprawie kontroli pracowników, który po raz kolejny potwierdził faktyczne korzyści dla obywateli (i w rzeczywistości ograniczył ich możliwości dalszego rozwoju).

Nie można tego jednak uznać za dowód demokratycznego charakteru bolszewizmu, ponieważ większość rządów stojących w obliczu ruchu rewolucyjnego uzna i „zalegalizuje” fakty na miejscu (do czasu, gdy będą one mogły je zneutralizować lub zniszczyć). Na przykład rząd tymczasowy utworzony po rewolucji lutowej zalegalizował również rewolucyjne zyski robotników (np. zalegalizowanie sowietów, komitetów fabrycznych, związków zawodowych, strajków itp.) Prawdziwym pytaniem jest to, czy bolszewizm nadal zachęcał do tych rewolucyjnych zysków, gdy tylko umocnił swoją władzę. Wcale nie. Rzeczywiście, można argumentować, że bolszewicy po prostu zdołali zrobić to, czego nie udało się zastąpić zastąpionemu przez nich rządowi tymczasowemu, a mianowicie zniszczyć różne organy ludowego samozarządzania stworzone przez masy rewolucyjne. Znaczący jest więc fakt, że bolszewicy nie uznali zysków mas, ale że ich tolerowanie stosowania tego, co mówią ich zwolennicy, było ich prawdziwymi zasadami, nie trwało długo i, co istotne, czołowi bolszewicy nie uważali zniesienia takich zasad za szkodliwe dla „komunistycznego” charakteru reżimu.

Podkreśliliśmy ten okres nie bez powodu. Był to okres przed wybuchem wielkiej wojny domowej, a zatem stosowana polityka pokazuje rzeczywistą naturę bolszewizmu, jego istotę. Jest to znaczący okres, ponieważ większość leninistów wini porażkę Lenina za to, że nie wywiązał się ze swoich obietnic w związku z tym wydarzeniem. W rzeczywistości wojna domowa nie była powodem tej zdrady – po prostu dlatego, że jeszcze się nie zaczęła. Każda z obietnic została złamana na kilka miesięcy przed wybuchem wojny domowej. „Cała władza dla Sowietów” stała się bardzo szybko „Całą władzą dla bolszewików”. Nie dziwi więc fakt, że był to cel Lenina od samego początku, a więc znajdujemy go w 1917 r., nieustannie powtarzającego tę podstawową ideę (zob. sekcja H.3.3).

Biorąc to pod uwagę, prawie zupełny brak wzmianki o partii i jej roli w Państwie i Rewolucji jest bardzo istotny. Biorąc pod uwagę nacisk, jaki Lenin zawsze kładł na partię, jej brak jest niepokojący. Kiedy partia jest wymieniona w tym tekście, odbywa się to w sposób niejednoznaczny. Lenin zauważył na przykład, że „kształcąc partię robotniczą, marksizm kształci awangardę proletariatu, który jest w stanie przejąć władzę i doprowadzić cały naród do socjalizmu, kierować i organizować nowy porządek”. Nie jest jasne, czy jest to awangarda, czy cały proletariat, który przejmuje władzę. Później stwierdził, że „dyktatura proletariatu” to „organizacja awangardy ciemiężonych jako klasy rządzącej w celu zmiażdżenia ciemiężców”. [Essential Works of Lenin, s. 288 i s. 337] Opierając się na kolejnych praktykach bolszewickich po przejęciu władzy przez partię, wydaje się jasne, że to awangarda przejmuje władzę, a nie cała klasa.

W związku z tym, biorąc pod uwagę to jasne i jednoznaczne stanowisko Lenina z 1917 r., wydaje się co najmniej nieprawdopodobne, aby leninista Tony Cliff stwierdził, że „na początku Lenin mówił o proletariacie, klasie – a nie Partii Bolszewickiej – przejmującej władzę państwową”. [Lenin, vol. 3, s. 161] Z pewnością tytuł jednego z najsłynniejszych esejów Lenina sprzed października, zwykle tłumaczonego jako „Czy bolszewicy mogą utrzymać państwową władzę?”, powinien wszystko zdradzać? Jakby, z pewnością, cytując liczne apele Lenina o przejęcie władzy przez bolszewików? Najwyraźniej nie.

Gdzie jest Państwo i Rewolucja Lenina? Cóż, współcześni leniniści wciąż zachęcają nas do przeczytania go, uważając go za swoją największą pracę i najlepsze wprowadzenie do tego, co naprawdę oznacza leninizm. Na przykład widzimy leninistę Tony’ego Cliff’a nazywającego tę książkę „prawdziwym testamentem Lenina”, podczas gdy w tym samym czasie, uznającego, że jej „przesłanie […] które było przewodnikiem dla pierwszej zwycięskiej rewolucji proletariackiej, zostało naruszone ponownie i ponownie podczas wojny domowej”. To niezbyt dobry „przewodnik” lub przekonujący „komunikat”, jeśli nie miał zastosowania w tych samych okolicznościach, w których został zaprojektowany do zastosowania (trochę tak, jakby powiedzieć, że masz doskonały parasol, ale działa tylko wtedy, gdy nie pada deszcz). Co więcej, Cliff jest autentycznie w błędzie. Jak wspominamy w rozdziale H.6, bolszewicy „pogwałcili” ten „przewodnik” przed rozpoczęciem wojny domowej (tj. gdy „zwycięstwa wojsk czechosłowackich nad Armią Czerwoną w czerwcu 1918 r., które stanowiły największe zagrożenie dla republiki radzieckiej”, cytując Cliffa) [Op. Cit., s. 161 i s. 18] Podobnie, wiele z polityki gospodarczej realizowanej przez bolszewików miało swoje korzenie w tej książce i innych pismach Lenina z 1917 roku.

Wnioski marksistowskiego dysydenta Samuela Farbera wydają się tu właściwe. Jak pisze, „sam fakt, że Sovnarkom został utworzony jako organ odrębny od CKW [Centralnego Komitetu Wykonawczego] sowietów wyraźnie wskazuje, że niezależnie od Państwa i Rewolucji Lenina, w nowym systemie sowieckim nadal obowiązywał rozdział przynajmniej najwyższych organów władzy wykonawczej i skrzydeł ustawodawczych rządu. Sugeruje to, że „Państwo i Rewolucja nie odegrały decydującej roli jako źródło wytycznych politycznych dla ‘leninizmu u władzy’”. Przecież „zaraz po rewolucji bolszewicy ustanowili władzę wykonawczą […] jako wyraźnie oddzielony organ od organu wiodącego władzy ustawodawczej […] Dlatego niektóre sekcje współczesnej lewicy zdają się znacznie przeceniać znaczenie, jakie Państwo i Rewolucja miały dla rządu Lenina. Sugerowałbym, aby ten dokument […] mógł być lepiej rozumiany jako odległa, choć bez wątpienia szczera [!] wizja społeczno-polityczna […] w przeciwieństwie do jej programowej deklaracji politycznej, nie mówiąc już o przewodniku po działaniach, na okres bezpośrednio po udanym przejęciu władzy”. [Op. Cit., s. 20-1 i s. 38]

To jeden ze sposobów patrzenia na to. Innym byłoby wyciągnięcie wniosku, że „odległa […] wizja społeczno-polityczna” opracowana tak, aby brzmiała jak „przewodnik po działaniu”, który został następnie natychmiast zignorowany, jest, w najgorszym razie, niczym więcej niż oszustwem, lub, w najlepszym razie, teoretycznym uzasadnieniem przejęcia władzy w obliczu ortodoksyjnego dogmatu marksistowskiego. Niezależnie od uzasadnienia dla Lenina piszącego swoją książkę, jedna rzecz jest prawdziwa – nigdy nie zostało wdrożone. Dziwne, że dzisiejsi leniniści zachęcają nas do przeczytania go, aby zobaczyć, czego „Lenin naprawdę chciał”. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że tak niewiele z jej obietnic zostało rzeczywiście zrealizowanych (te, które zostały uznane za pewniki), a wszystkie z nich nie były już stosowane w okresie krótszym niż sześć miesięcy po przejęciu władzy.

W obronie leninizmu nastanie sprzeciw, że niesprawiedliwe jest pociąganie Lenina do odpowiedzialności za niestosowanie jego pomysłów w praktyce. Okropna wojna domowa, w której Rosja sowiecka została zaatakowana przez liczne wojska, a wynikający z niej chaos gospodarczy oznaczał, że obiektywne okoliczności uniemożliwiły realizację jego demokratycznych idei. Ten argument zawiera wady. Po pierwsze, jak wskazaliśmy powyżej, niedemokratyczna polityka bolszewików rozpoczęła się przed rozpoczęciem wojny domowej (sugerując tym samym, że nie należy obwiniać za trudności wojny domowej). Po drugie, sam Lenin wyśmiewał tych, którzy twierdzili, że rewolucja nie wchodziła w rachubę z powodu trudnych okoliczności, a zatem obwinianie ich za niepowodzenie bolszewików w stosowaniu idei w Państwie i Rewolucji oznacza argumentowanie, że idee te są nieodpowiednie dla rewolucji (co, trzeba podkreślić, jest tym, co rzeczywiście uczynili czołowi bolszewicy, argumentując swoje poparcie dla dyktatury partyjnej). Nie da się mieć ciastko i zjeść ciastko.

Lenin w żadnym momencie nie wskazał w Państwie i Rewolucji, że zastosowanie tych idei podczas rewolucji w Rosji jest niemożliwe lub nie ma zastosowania (wręcz przeciwnie!). Biorąc pod uwagę, że marksiści, w tym Lenin, twierdzą, że „dyktatura proletariatu” jest niezbędna do obrony rewolucji przed kapitalistycznym oporem, wydaje się nieprawdopodobne twierdzenie, że główna teoretyczna praca Lenina nad tym reżimem była niemożliwa do zastosowania dokładnie w okolicznościach, dla których została zaprojektowana.

Tak w ogóle, omawianie Państwa i rewolucji Lenina bez żadnej wzmianki o tym, że bolszewicy nie chcieli wprowadzić w życie zawartych tam idei (i doprawdy, uczynili wszystko dokładnie na odwrót), wskazuje na brak uczciwości. Dawałoby też błędne wrażenie, że wolnościowe idee, przywłaszczone przez Lenina w tym dziele, nie mogły przetrwać, ponieważ zostały wszczepione w państwowotwórcze idee głównonurtowego marksizmu. Słowami historyka Marca Ferro:

W pewnym sensie Państwo i Rewolucja położyły nawet podwaliny i nakreśliły istotne cechy alternatywy dla władzy bolszewickiej, a jedynie tradycja proleninowska wykorzystała ją niemalże do uspokojenia sumienia, ponieważ Lenin, kiedyś u władzy, zignorował jej wnioski. Bolszewicy, dalecy od spowodowania, by państwo uschło, znaleźli niekończące się powody uzasadniające jego egzekwowanie. [October 1917, s. 213-4]

Anarchiści sugerują, że tą alternatywą był anarchizm. Rewolucja Rosyjska pokazuje, że państwo robotnicze, jak twierdzą anarchiści od dawna, oznacza władzę mniejszości, a nie samozarządzanie się klasy robotniczej w społeczeństwie. Prace Lenina jako takie wskazują na sprzeczny charakter marksizmu – twierdząc, że popierają ideały demokratyczno-libertariańskie, promują struktury (takie jak państwa scentralizowane), które podważają te wartości na rzecz rządów partyjnych. Lekcja jest jasna, tylko środki wolnościowe mogą zapewnić wolnościowe cele i muszą być konsekwentnie stosowane w strukturach wolnościowych do pracy. Zastosowanie ich do etatystycznych po prostu nie powiedzie się.

H.1.6 Dlaczego anarchiści próbują “budować nowy świat w skorupie starego”?

Jeszcze inną kluczową różnicą między anarchistami a marksistami jest stosunek do tego, jak ruch przeciw kapitalizmowi powinien być organizowany tu i teraz. Anarchiści przekonują, że powinien on przybierać kształty przyszłego, upragnionego społeczeństwa – a mianowicie powinien być samorządny, zdecentralizowany, zorganizowany oddolnie w górę w strukturach federacyjnych. Taki punkt widzenia można zauważyć w cieszącym się zasłużoną sławą „Okólniku Szesnastu” wydanym na kongresie Sonvilliera przez wolnościowe skrzydło Pierwszej Międzynarodówki:

Przyszłe społeczeństwo nie powinno być niczym innym, jak tylko uniwersalizacją tego typu organizacji, jaki Międzynarodówka ustanowi dla siebie samej. Dlatego musimy zadbać, aby doprowadzić tę organizację tak blisko naszego ideału, jak to tylko się da [] Jakże ktoś mógłby oczekiwać, że wolne, egalitarne społeczeństwo wyrośnie z autorytarnej organizacji? Jest to niemożliwe. Międzynarodówka, ten zarodek przyszłego społeczeństwa ludzkiego, musi być od tej pory wiernym obrazem naszych zasad wolności i federacji i jest uważany za odrzucający każdą zasadę zmierzającą do władzy i dyktatury.[cytowane przez K.J. Kenafick’a, Michała Bakuninai Karola Marksa, s. 262-3]

Anarchiści stosują ten wgląd do wszystkich organizacji, w których biorą udział, podkreślając, że jedynym sposobem na stworzenie samozarządzanego społeczeństwa jest samodzielne zarządzanie naszymi własnymi zmaganiami i organizacjami w dzisiejszych czasach. Istotną częścią naszej polityki jest zachęcanie ludzi do „uczenia się, jak uczestniczyć w życiu organizacji i funkcjonować bez liderów i stałych urzędników” oraz „praktykowania działań bezpośrednich, decentralizacji, autonomii i wolnej inicjatywy”. Wynika to logicznie z naszej polityki, ponieważ „oczywiste jest, że anarchiści powinni starać się stosować w swoim życiu osobistym i politycznym tę samą zasadę, na której, ich zdaniem, powinno opierać się całe ludzkie społeczeństwo” [Malatesta, The Anarchist Revolution, s. 94] W ten sposób przekształcamy nasze klasowe organizacje (walka klas w rzeczy samej) w praktyczne i skuteczne „szkoły anarchizmu”, w których uczymy się zarządzać własnymi sprawami bez hierarchii i szefów, tak więc popularne organizacje stają się komórkami nowego społeczeństwa:

Wolnościowe formy organizacyjne mają ogromny obowiązek przypominania społeczeństwa, które chcą rozwijać. Nie mogą tolerować żadnych rozłączeń między celami i środkami. Działanie bezpośrednie, tak nieodłącznie związane z zarządzaniem przyszłym społeczeństwem, ma swój odpowiednik w wykorzystaniu bezpośredniego działania na rzecz zmiany społeczeństwa. Formy wspólnotowe, tak nieodłącznie związane ze strukturą przyszłego społeczeństwa, mają swoje analogiczne formy wspólnotowe – kolektywy, grupy porozumienia i tym podobne – w celu zmiany społeczeństwa. Etyka ekologiczna, relacje federalne i zdecentralizowane struktury, które chcielibyśmy znaleźć w przyszłym społeczeństwie, są wspierane przez wartości i sieci, które staramy się wykorzystać w budowaniu społeczeństwa ekologicznego. [Murray Bookchin, The Ecology of Freedom, s. 446-7]

Marksiści odrzucają ten tok rozumowania. Zamiast tego podkreślają znaczenie centralizacji i uważają argumentację anarchistów za utopijną. Aby walka była skuteczna, niezbędna jest – ich zdaniem – ścisła centralizacja, ponieważ klasa kapitalistów i państwo są również scentralizowane. Innymi słowy, aby walczyć o socjalizm, trzeba się organizować w taki sposób, jaki okazał się dobry dla kapitalistów — gasić ogień ogniem. Niestety zapominają oni, że do wygaszenia ognia konieczna jest woda. Dodanie nowych płomieni tylko jeszcze zwiększy spalanie, nie wygasi ognia!

Oczywiście Marks i Engels błędnie przedstawili stanowisko anarchistów. Przekonywali, że ich zdaniem paryscy komunardzi „nie ponieśliby klęski, gdyby zrozumieli, że Komuna to »zarodek przyszłego społeczeństwa ludzkiego« i odrzucili precz wszelką dyscyplinę i wszelką broń — a więc rzeczy, które będą musiały zaniknąć, kiedy nie będzie już więcej wojen!” [Collected Works, vol. 23, s. 115] Nie trzeba dodawać, że jest to po prostu oszczerstwo z perspektywy anarchistycznej, zwłaszcza że anarchiści są świadomi potrzeby obrony rewolucji (zob. sekcja H.2.1) i potrzeby samodyscypliny (zob. sekcja H.4).

Anarchiści, co staje się jasne po przeczytaniu rzeczonego okólnika, przyznają, że nie możemy totalnie odwzorować przyszłości, a więc obecny ruch może być zaledwie doprowadzony „tak blisko naszego ideału, jak to tylko się da”. Toteż musimy robić takie rzeczy, jak walka z szefami, wzniecanie powstań, rozbicie państwa czy obrona rewolucji, których nie musielibyśmy robić w społeczeństwie socjalistycznym. Możemy jednak robić to w sposób zgodny z naszymi wartościami i celami. Na przykład, strajk może być prowadzony na dwa sposoby. Albo może być zarządzany przez zgromadzenia strajkujących i koordynowany przez rady wybranych, upoważnionych i odwoływalnych delegatów, albo może być prowadzony od góry do dołu przez kilku liderów związków zawodowych. Pierwszy z nich jest oczywiście sposobem anarchistycznym i odzwierciedla „przyszłe społeczeństwo ludzkie” (i, jak na ironię, odzwierciedla też czcze gadanie marksistów).

Niestety takiego zdrowego rozsądku brakuje u Marksa, który za to decyduje się na głoszenie totalnych bzdur, aby zyskać tani poklask w polemice z anarchistami. Marks nigdy nie udzielił odpowiedzi w zasadniczej kwestii — jak ludzie staną się zdolni do kierowania społeczeństwem, jeśli nie będą bezpośrednio kierowali swoimi własnymi walkami i organizacjami? Jak może powstać do życia samorządne społeczeństwo, jeśli ludzie nie będą ćwiczyli tej samorządności tu i teraz? Czy ludzie będą potrafili stworzyć społeczeństwo socjalistyczne, jeżeli nie będą wprowadzali jego podstawowych idei w czyn w swoich obecnych walkach i organizacjach? Niespodzianką byłoby również odnotowanie, że system federalizmu komun przez upoważnionych delegatów był popierany przez Bakunina przez kilka lat przed 1871 r. i, co nie jest zaskoczeniem, uznał on bunt za uderzające, choć niekompletne, potwierdzenie anarchizmu (zob. sekcja A.5.1).

Należy podkreślić, że Komuna Paryska ujawniła sprzeczności marksistowskich ataków na anarchizm. Głęboko przykre jest czytanie, powiedzmy, słów Engelsa atakującego anarchistów za zajmowanie pewnych stanowisk, a jednocześnie chwalącego rewolucję 1871 roku, kiedy to realizowała dokładnie te same idee. Na przykład, w swojej głęboko niedokładnej diatrybie „The Bakuninists at Work” Engels chętnie wypaczał federalistyczne idee anarchizmu, odrzucając „tak zwane zasady anarchii, wolnej federacji niezależnych grup”. [Collected Works, vol. 23, s. 297] Porównajmy to z jego pochwałą dla Komuny Paryskiej, która, jak sam powiedział, obaliła blankistyczną koncepcję rewolucji wywołanej przez awangardę, która stworzyłaby „najsurowszą, dyktatorską centralizację całej władzy w rękach nowego rewolucyjnego rządu”. Zamiast tego Komuna „zaapelowała do [prowincji] o utworzenie wolnej federacji wszystkich komun francuskich […] narodowej organizacji, która po raz pierwszy została stworzona przez sam naród. Był to właśnie uciskający wpływ byłego rządu scentralizowanego […] który miał upaść wszędzie, tak jak upadł w Paryżu” [Selected Writings, s. 256-7]

Engels pochwalił również fakt, że aby walczyć z niezależnością państwa od społeczeństwa, Komuna wprowadziła płace dla urzędników takie same jak „otrzymywane przez innych pracowników” oraz wykorzystanie „wiążącego mandatu do delegowania pracowników do organów przedstawicielskich” [Op. Cit., s. 258] Porównajmy to z atakiem Engelsa na anarchistyczne poparcie dla wiążących mandatów (które, podobnie jak nasze poparcie dla wolnej federacji, miało miejsce przed powstaniem Komuny). Następnie chodziło o to, że jest to część planów Bakunina, aby kontrolować międzynarodowe „tajne społeczeństwo […] nie ma nic wygodniejszego niż mandat imperatywny”, ponieważ wszyscy jego członkowie głosują w ten sam sposób, podczas gdy inni „będą sobie przeczyć”. Bez tych wiążących mandatów „zdrowy rozsądek niezależnych delegatów szybko zjednoczy ich we wspólnej partii przeciwko partii tajnego społeczeństwa”. Oczywiście pogląd, że delegaci z grupy powinni odzwierciedlać życzenia tej grupy, został zgubiony przez Engelsa. Kwestionował nawet przydatność tego systemu, bo „gdyby wszyscy wyborcy udzielali swoim delegatom imperatywnych mandatów dotyczących wszystkich punktów porządku obrad, spotkania i debaty delegatów byłyby zbędne”. [Collected Works, vol. 22, s. 281 i s. 277] Należy zauważyć, że Trocki podzielał engelsowską niechęć do sytuacji, gdy „przedstawiciele” są zmuszani do reprezentowania poglądów swoich wyborców w partii. [In Defense of Marxism, s. 80-1]

Najwyraźniej „wolna federacja” komun i wiążące mandaty są złe, kiedy anarchiści opowiadają się za nimi, ale doskonałe, kiedy pracownicy w buncie je wdrażają! Tej kwestii Engels nie wyjaśnił. Istnieje jednak sugestia, że koncepcja anarchistyczna, zgodnie z którą musimy zastanowić się nad przyszłością w sposobie, w jaki się dziś organizujemy, nie stanowi przeszkody dla rewolucyjnych zmian, a w rzeczywistości odzwierciedla to, co jest niezbędne do przekształcenia buntu w prawdziwą rewolucję społeczną.

Engels stwierdził, że stanowisko anarchistyczne oznaczało, że „proletariat ma organizować się nie zgodnie z wymogami walki […] ale zgodnie z niejasnymi pojęciami przyszłego społeczeństwa rozrywkowego niektórych marzycieli”. [Op. Cit., vol. 23, s. 66] Tu był w błędzie, ponieważ nie udało mu się zrozumieć, że stanowisko anarchistyczne zostało wypracowane przez samą walkę klas. Nie zrozumiał, w jaki sposób ta walka odzwierciedla nasze aspiracje do budowania lepszego świata, jak widzimy, co jest nie tak z nowoczesnym społeczeństwem i jak staramy się organizować, aby położyć kres takim nadużyciom, a nie utrwalać je w nowych formach. Tak więc związki zawodowe, które zdaniem Bakunina stanowiłyby podstawę wolnego społeczeństwa, są zorganizowane od podstaw i opierają się na bezpośrednim udziale pracowników. Ta forma organizacji nie była wymuszana na pracownikach przez jakichś intelektualistów, którzy uważali ją za dobry pomysł. Zostały one raczej stworzone, aby walczyć z szefami i odzwierciedlały fakt, że pracownicy mieli dość traktowania ich jako służących i nie chcieli, aby powtórzyło się to w ich własnych organizacjach.

Jak twierdził Bakunin, kiedy związek zawodowy deleguje władzę swoim urzędnikom, może to być „bardzo dobre dla komitetów, ale wcale nie jest to korzystne dla społecznego, intelektualnego i moralnego postępu władzy zbiorowej w Międzynarodówce”. Komitety „zastąpiły wolę własną i własne pomysły wolą członków”, podczas gdy członkowie wyrazili „obojętność wobec problemów ogólnych” i pozostawili „wszystkie problemy w gestii komisji”. Można to rozwiązać jedynie poprzez „zwoływanie walnych zgromadzeń członkowskich”, czyli „zgromadzeń popularnych (powszechnych)”. Bakunin twierdzi dalej, że „organizacja Międzynarodówki, której celem nie jest tworzenie nowego despotyzmu, ale wykorzenienie wszelkiej dominacji, nabierze zasadniczo innego charakteru niż organizacja państwa”. To musi być „organizacja sekcji handlowych i ich reprezentacja przez Izby Pracy”, a te „niosą w sobie żywe nasiona nowego społeczeństwa, które ma zastąpić stary świat. Tworzą nie tylko idee, ale i fakty dotyczące przyszłości”. [Bakunin on Anarchism, s. 246-7 i s. 255]

Ou Shengbai, chiński anarchista, twierdził, że libertarianie „głęboko odczuwają, że przyczyny powszechnego nieszczęścia są takie: (1) Ze względu na obecny system polityczny władza skoncentrowana jest w kilku rękach, w wyniku czego większość ludzi nie ma możliwości swobodnego uczestnictwa. (2) Ze względu na system kapitalistyczny wszystkie środki produkcji są skoncentrowane w rękach kapitalistów, co powoduje, że korzyści, które powinny przysługiwać robotnikom, są uzurpowane przez kapitalistów.” [cytowany przez Arifa Dirlika, Anarchism in the Chinese Revolution, s. 235] Czy organizacja w sposób odzwierciedlający te problemy ma sens? Z pewnością powodem, dla którego ludzie stają się socjalistami, jest to, że dążą do zmiany społeczeństwa, umożliwienia masom ludności swobodnego uczestnictwa i zarządzania własnymi sprawami. Po co niszczyć te nadzieje i marzenia, organizując je w sposób odzwierciedlający społeczeństwo, któremu się sprzeciwiamy, a nie ten, którego pragniemy?

Ostatecznie Engels odrzucił praktyczne doświadczenia ludzi z klasy robotniczej, odrzucił naszą zdolność do tworzenia lepszego świata i naszych marzeń. W rzeczywistości wydaje mu się, że istnieje pewien podział pracy między „proletariatem”, który zajmuje się walką, a „niektórymi marzycielami”, którzy dostarczają pomysłów. Koncepcja, że ludzie pracujący mogą zarówno walczyć, jak i marzyć, została przez niego zgubiona, podobnie jak koncepcja, że nasze marzenia kształtują nasze zmagania, a nasze zmagania kształtują nasze marzenia. Ludzie opierają się uciskowi i wyzyskowi, ponieważ chcą określić, co dzieje się w naszym życiu i zarządzać naszymi własnymi sprawami. W tym procesie tworzymy nowe formy organizacyjne, które pozwalają na to, by się to stało, odzwierciedlające nasze marzenia o lepszym świecie. Nie stoi to w sprzeczności z potrzebami walki, jak stwierdził Engels, ale jest raczej jej wyrazem. Odrzucenie tego procesu, opowiedzenie się za metodami organizacyjnymi, które są samą antytezą tego, co ludzie pracujący wielokrotnie wykazywali, że chcą, jest szczytem arogancji, a w ostatecznym rozrachunku niewiele więcej niż odrzucenie nadziei, marzeń i twórczej samo-aktywności ludzi pracujących. Jak to ujął wolnościowy socjalista Cornelius Castoriadis:

inspiracją dla organizacji mogą być tylko struktury socjalistyczne stworzone przez klasę robotniczą w toku jej własnej historii. Musi kierować się zasadami, na których opierał się radziecki i fabryczny zarząd[…] zasady zarządzania pracownikami muszą regulować funkcjonowanie i strukturę organizacji. Oprócz nich istnieją tylko zasady kapitalistyczne, które, jak widzieliśmy, mogą tylko doprowadzić do nawiązania relacji kapitalistycznych[Political and Social Writings, vol. 2, s. 217-8]

Jak na ironię, biorąc pod uwagę ich własne i ich zwolenników twierdzenie o proletariackim jądrze marksizmu, to Marks i Engels byli w sprzeczności z początkowym ruchem robotniczym, a nie Bakunin i anarchiści. Historyk Gwyn A. Williams zauważa, że we wczesnym brytyjskim ruchu pracowniczym „nie było liderów, a organizacje były świadomie wzorowane na społeczeństwie obywatelskim, które chciały stworzyć” [Artisans and Sans-Culottes, s. 72] Lenin, co nie jest zaskoczeniem, odrzucił fakt, że brytyjscy robotnicy „uważali za niezbędny znak demokracji dla wszystkich członków, aby wykonywać całą pracę związaną z zarządzaniem związkami zawodowymi”, jako „prymitywną demokrację” i „absurd”. Skarżył się również na „jak rozpowszechniona jest prymitywna koncepcja demokracji wśród mas studentów i pracowników” w Rosji. [Essential Works of Lenin, s. 162-3] Oczywiście perspektywa anarchistyczna odzwierciedla idee ruchu robotniczego, zanim przerodzi się on w reformatyzm i biurokrację, podczas gdy marksizm odzwierciedla go w procesie degeneracji. Nie trzeba dodawać, że rewolucyjny charakter wczesnego ruchu związkowego wyraźnie pokazuje, kto miał rację!

Innymi słowy, anarchiści po prostu uogólnili doświadczenia robotników w walce, a Bakunin i jego zwolennicy wyrażali wspólne stanowisko wielu osób w środowisku międzynarodowym. Nawet Marks wygłosił czcze gadanie na ten temat, mówiąc „w przeciwieństwie do starego społeczeństwa […] powstaje nowe społeczeństwo”, a „Pionierem tego nowego społeczeństwa jest Międzynarodowe Stowarzyszenie Pracowników”. [Selected Works, s. 263] Oczywiście, uznanie Międzynarodówki za embrion przyszłego społeczeństwa jest godne jedynie pogardy, ponieważ właściwą pozycją jest uznanie jej jedynie za pioniera!

Dlatego wolnościowcy „nie domagają się oryginalności w proponowaniu tego [rodzaju organizacji prefiguracyjnej]. W każdej rewolucji, podczas większości strajków i codziennie na poziomie organizacji warsztatów, klasa robotnicza ucieka się do tego typu demokracji bezpośredniej”. [Maurice Brinton, For Workers’ Power, s. 48] Biorąc pod uwagę fakt, że marksiści składają ustne deklaracje w sprawie takich form samoorganizacji klasy robotniczej, zabawne wydaje się słyszeć, jak twierdzą, że jest to właściwe dla wszystkich innych, ale nie dla nich samych i ich własnych organizacji! Najwyraźniej ci sami pracownicy, od których oczekuje się determinacji i świadomości niezbędnej do obalenia kapitalizmu i stworzenia nowego świata w przyszłości, nie są w stanie zorganizować się dzisiaj w sposób socjalistyczny. Zamiast tego musimy tolerować tak zwane organizacje „rewolucyjne”, które są tak samo hierarchiczne, odgórne i scentralizowane jak system, który wywołał nasz gniew na swoją niesprawiedliwość w pierwszym z nich i który staramy się zakończyć!

Wiąże się z tym również fakt, że marksiści (a zwłaszcza leniniści) sprzyjają centralizacji, podczas gdy anarchiści popierają decentralizację w ramach organizacji federacyjnych. Przez co anarchiści wcale nie uważają, że decentralizacja wiąże się z izolacją albo wąsko pojętym lokalnym patriotyzmem. Zawsze podkreślaliśmy znaczenie federalizmu dla koordynowania decyzji. Władza powinna ulec decentralizacji, ale federalizm zapewnia zbiorowe podejmowanie decyzji i zbiorowe działania. W systemach scentralizowanych – przekonują anarchiści – władza zostaje oddana w ręce garstki przywódców. Nie koordynują oni wtedy rzeczywistych interesów i potrzeb ludzi. Centralizm oznacza po prostu narzucenie ludziom woli garstki przywódców, którzy twierdzą, że „reprezentują” masy. Mówiąc inaczej, w systemie scentralizowanym koordynacja zostaje zastąpiona przymusem, a potrzeby i interesy ogółu zostają zastąpione potrzebami i interesami nielicznych przywódców z ośrodka władzy.

Taki scentralizowany, nieuchronnie odgórnie działający system może przynieść efekt przeciwny do zamierzonego, zarówno praktycznie, jak i pod względem generowania świadomości socjalistycznej:

Bolszewicy twierdzą, że walka z wysoce scentralizowanymi siłami nowoczesnego kapitalizmu wymaga równie scentralizowanej partii. Ignoruje to fakt, że kapitalistyczna centralizacja opiera się na przymusie i sile oraz na wykluczeniu przeważającej większości ludności z udziału w jakichkolwiek jej decyzjach […]

Sama struktura tych organizacji zapewnia, że ich personel nie myśli sam za siebie, ale niewątpliwie wykonuje polecenia przełożonych […]

Zwolennicy ‘demokratycznego centralizmu’ twierdzą, że jest to jedyny rodzaj organizacji, które mogą skutecznie funkcjonować w warunkach nielegalności. To nonsens. Organizacja ‘demokratycznego centralizmu’ jest szczególnie narażona na prześladowania przez policję. Kiedy cała władza skoncentrowana jest w rękach przywódców, ich aresztowanie natychmiast paraliżuje całą organizację. Członkom przeszkolonym do bezspornego przyjmowania instrukcji wszechwiedzącego Komitetu Centralnego bardzo trudno będzie myśleć i działać na własną rękę. Potwierdzają to doświadczenia Niemieckiej Partii Komunistycznej [pod rządami nazistowskimi]. Trockiści, jak zwykle niespójni, wyjaśniają nawet upadek swoich zachodnioeuropejskich sekcji podczas II wojny światowej, opowiadając ludziom, jak ich przywódcy zostali zamordowani przez gestapo!. [Maurice Brinton, Op. Cit., s. 43]

Jak dogłębnie omawiamy w sekcji H.5, leninowska partia awangardowa, jak na ironię, tworzy w zarodku nowy świat po prostu dlatego, że gdy jest u władzy ożywia społeczeństwo na swój obraz. Żaden anarchista nie uznałby jednak takiego scentralizowanego, hierarchicznego systemu klas odgórnych, zakorzenionego w władzy biurokratycznej, za zdalnie pożądany lub zdalnie socjalistyczny.

Dlatego anarchiści „nie uznali ani państwa, ani piramidalnej organizacji” Kropotkin argumentował, podczas gdy marksiści „uznali państwowe i piramidalne metody organizacji” które „stłumiły rewolucyjnego ducha robotników na ranku i w piersiach” [Conquest of Bread and Other Writings, s. 212] Perspektywa marksistowska nieuchronnie przekazuje władzę w ręce kilku przywódców, którzy następnie ustalają, które ruchy mają wspierać i zachęcać w oparciu o to, co jest najlepsze dla długofalowych korzyści samej partii, a nie klasy robotniczej. W ten sposób Engels argumentuje, że podczas gdy marksiści „byli zobowiązani do wspierania każdego prawdziwego ruchu ludowego”, musieli również zapewnić, że „ledwo uformowane jądro naszej proletariackiej Partii nie zostanie poświęcone na próżno i że proletariat nie zostanie zdziesiątkowany w daremnych lokalnych rewoltach”, na przykład „wypisywanie krwi, jak to z 1871 r. w Paryżu”. [Marx and Engels, The Socialist Revolution, s. 294 i s. 320] Prowadzi to do konserwatywnego podejścia do walki społecznej, w której masowe działania i sytuacje rewolucyjne są ignorowane lub ostrzegane przed potencjalnymi szkodami, jakie mogłyby wyrządzić partii. Nic dziwnego, że każda popularna rewolucja toczyła się wbrew radom tzw. „rewolucyjnego” przywództwa marksistowskiego, w tym Komuna Paryska i rewolucja z 1917 roku w Rosji (nawet październikowe przejęcie władzy odbyło się w obliczu oporu bolszewickiej machiny partyjnej).

To właśnie z tych powodów anarchiści „tak, jak tylko ludzkie możliwości pozwalają[…] starają się odzwierciedlić wyzwolone społeczeństwo, do którego dążą” i „nie powielają niewolniczo panującego systemu hierarchii, klasy i władzy”. Zamiast być abstrakcyjnymi marzeniami odizolowanych myślicieli, te „wnioski wyłaniają się z dokładnego badania przeszłych rewolucji, wpływu partii scentralizowanych na proces rewolucyjny”, a historia z nawiązką potwierdziła anarchistyczne ostrzeżenie, że „partia rewolucyjna, powielając te scentralizowane, hierarchiczne cechy, odtworzyłaby hierarchię i centralizm w społeczeństwie post-rewolucyjnym”. [Murray Bookchin, Post-Scarcity Anarchism, s. 138, s. 139 i s. 137] Ponadto opieramy nasze argumenty na tym, w jaki sposób ruchy społeczne powinny organizować się na doświadczeniach minionych zmagań, form organizacji spontanicznie tworzonych przez te zmagania, które w związku z tym odzwierciedlają potrzeby tych zmagań i pragnienie lepszego sposobu życia, który je wytworzył. Ostatecznie nikt nie wie, kiedy rewolucja zamienia dzisiejsze nadzieje i aspiracje w rzeczywistość jutra i mądrze byłoby mieć jakieś doświadczenie w zarządzaniu własnymi sprawami z wyprzedzeniem.

Nie rozumiejąc znaczenia zastosowania wizji wolnego społeczeństwa do obecnej walki klasowej, marksiści zapewniają, że takie społeczeństwo nigdy nie zostanie stworzone. Kopiując burżuazyjne metody w ramach swoich „rewolucyjnych” organizacji (partii i związków), zapewniają burżuazyjne cele (nierówność i ucisk).

H.1.5 Dlaczego anarchiści odrzucają “wykorzystanie obecnego państwa”?

Inną kluczową kwestią są żądania marksistów (wyrażonych słowami Lenina) „żeby proletariat przygotowywał się do rewolucji wykorzystując obecne państwo” podczas gdy anarchiści „odrzucają to”. [Essential Works of Lenin, s. 358] Lenin miał na myśli udział socjalistów w burżuazyjnych wyborach, kandydowanie na urząd i posiadanie socjalistycznych przedstawicieli w parlamencie oraz innych lokalnych i krajowych organach państwowych. Innymi słowy, to, co Marks nazwał „działaniem politycznym”, a bolszewicy „rewolucyjnym parlamentaryzmem”.

Dla anarchistów wykorzystanie wyborów nie „przygotowuje” klasy robotniczej do rewolucji (tj. zarządzania własnymi sprawami i społeczeństwem). Raczej przygotowuje ich do podążania za liderami i pozwalania innym działać na ich rzecz. Rudolf Rocker tak o tym powiedział:

Uczestnictwo w polityce państw burżuazyjnych nie zaprowadziło ruchu robotniczego ani o milimetr bliżej socjalizmu. Za to dzięki tej taktyce socjalizm został niemal całkowicie zmiażdżony i skazany na utratę znaczenia (…) Uczestnictwo w polityce parlamentarnej wpłynęło na socjalistyczny ruch robotniczy jak jakaś podstępna trucizna. Zniszczyło ono wiarę w konieczność konstruktywnej działalności socjalistycznej, a co najgorsze, także odruchy samopomocy, zaślepiając ludzi rujnującym złudzeniem, że ratunek zawsze nadejdzie z góry” [Anarcho-Syndicalism, s. 54].

Podczas gdy działalność wyborcza („polityczna”) sprawia, że masy przyzwyczajają się do postępowania według wskazań przywódców i przyzwalania, by to oni działali w ich imieniu, anarchiści popierają akcję bezpośrednią jako „najlepszy dostępny sposób przygotowania mas do kierowania swoimi własnymi interesami, osobistymi i zbiorowymi; a oprócz tego, anarchiści przeczuwają, że nawet już teraz ludzie pracy są w pełni zdolni do zarządzania swoimi własnymi interesami politycznymi i administracyjnymi”. Akcja polityczna natomiast potrzebuje scentralizowanych „organizacji autorytarnych” i skutkuje „oddaniem władzy przez wszystkich komuś, delegatowi, przedstawicielowi”. „Na bezpośrednią presję wywieraną przez masy na klasy rządzące, Partia Socjalistyczna zastąpiła reprezentację i zamiast wspierać walkę klasową […] przyjęła współpracę klasową na arenie legislacyjnej, bez której wszystkie reformy pozostałyby próżną nadzieją”. [Luigi Galleani, The End of Anarchism?, str. 13-14, 14 i 12].

Dlatego anarchiści przekonują, że jest konieczne, abyśmy odzyskiwali władzę, która została skupiona w rękach państwa. I to właśnie dlatego kładziemy nacisk na akcję bezpośrednią. Akcja bezpośrednia to działanie samych zainteresowanych, czyli akcja przedsięwzięta przez ludzi, których dana sprawa bezpośrednio dotyczy. Poprzez akcję bezpośrednią ludzie pracy zdobywają panowanie nad swoją własną walką, to oni sami stają się tymi, którzy ją prowadzą, organizują, którzy nią kierują. Nie przekazują innym swoich własnych działań ani zadania wyzwolenia siebie samych. W ten sposób przyzwyczajamy się do kierowania swoimi własnymi sprawami, stwarzając alternatywne, wolnościowe formy organizacji społeczeństwa, mogące stać się siłą zdolną opierać się państwu, wywalczyć reformy, i – w ostateczności – stać się szkieletem wolnego społeczeństwa. Mówiąc inaczej, akcja bezpośrednia tworzy instytucje samodzielnej działalności (takie jak zgromadzenia społeczności, komitety fabryczne, rady pracownicze itp.), które, przytaczając słowa Bakunina, „rodzą nie tylko idee przyszłości, ale też i samą przyszłość jako fakt dokonany”.

Teza, że start socjalistów w wyborach w jakiś sposób przygotowuje ludzi z klasy pracującej do rewolucji, jest po prostu zła. Wykorzystując państwo, startując w wyborach przygotowuje się ludzi jedynie do posłuchu przywódcom — nie zachęca to do samodzielnej działalności, samoorganizacji, akcji bezpośrednich ani masowej walki niezbędnej do przeprowadzenia rewolucji społecznej. Ponadto, jak przewidział Bakunin, startowanie w wyborach ma korumpujący wpływ na startujących w nich. Historia radykałów wykorzystujących wybory to długie dzieje zdrad i przeobrażania się partii rewolucyjnych w reformistyczne (patrz sekcja J.2.6, gdzie znajduje się dokładniejsze omówienie tej sprawy). Zatem wykorzystanie istniejącego państwa doprowadza do tego, że podział stanowiący samo sedno istniejącego społeczeństwa (mianowicie podział na nielicznych rządzących i licznych ich słuchających) zostaje odtworzony w strukturach ruchów społecznych próbujących go zlikwidować. Sprowadza się to do przekazania faktycznego przywództwa szczególnej grupie ludzi, „wodzom”, właśnie wtedy, gdy sytuacja wymaga, by ludzie pracy sami rozwiązywali swoje własne problemy i brali swe sprawy w swoje własne ręce:

Pytanie społeczne zostanie postawione […] na długo przed tym, jak socjaliści zdobędą kilka miejsc w Parlamencie, a zatem rozwiązanie tego pytania znajdzie się w rękach samych pracowników [i pracownic].

Pod wpływem kultu rządu, mogą próbować nominować nowy rząd […] i powierzyć mu rozwiązanie wszystkich problemów. To takie proste, takie łatwe, wrzucić głos do urny wyborczej i wrócić do domu! Tak zadowalające jest to, że jest ktoś, kto załatwi twoje własne sprawy na dobre, podczas gdy ty cicho palisz swoją fajkę i czekasz na rozkazy, które tylko musisz wykonać, a nie o które musisz się martwić. [Kropotkin, Act for Yourselves, s. 34]

Tylko walka o wolność (albo też sama wolność) może być szkołą wolności. Zaś oddając władzę w ręce przywódców, wykorzystując obecne państwo, zapewniamy sobie nie przygotowanie się do socjalizmu, lecz odwleczenie w czasie jego nadejścia. Jako takie strajki i inne formy bezpośredniego działania „mają ogromną wartość; tworzą, organizują i tworzą armię robotniczą, armię, która z pewnością przełamie potęgę burżuazji i państwa oraz położy podwaliny pod nowy świat” [Bakunin, The Political Philosophy of Bakunin, s. 384-5] W przeciwieństwie do tego, wykorzystanie obecnego państwa jedynie szkoli ludzi w podążaniu za liderami, a więc socjalizm „traci inicjatywę twórczą i staje się zwykłym ruchem reformatorskim […] zadowoleni z sukcesu w sondażach i nie przywiązywali już żadnej wagi do budowania społeczeństwa”. [Rocker, Op. Cit., str. 55]

Co podkreśla kolejny kluczowy problem, poparcie marksistów dla kampanii wyborczych jakoś dziwnie nie przystaje do ich twierdzeń, że sprzyjają oni kolektywnym, masowym działaniom. Nie ma nic bardziej wyizolowanego, zatomizowanego i indywidualistycznego niż głosowanie. Jest to jednoosobowy, samotny akt przy urnie. Jest to totalne przeciwieństwo zbiorowej walki. Jednostka jest samotna przed aktem głosowania, w jego trakcie i po nim. Naprawdę, w przeciwieństwie do akcji bezpośrednich, które z samej swej natury narzucają nowe formy organizacji w celu kierowania walką i koordynowania jej, głosowanie nie tworzy żadnych alternatywnych organów samorządności klas pracujących. Nie może zresztą tego uczynić, gdyż nie opiera się na kolektywnym działaniu ani organizacji, ani też ich nie tworzy. Ono po prostu upoważnia jednostkę (wybranego przedstawiciela) do działania w imieniu zbioru innych jednostek (wyborców). Takie oddelegowanie władzy będzie przeszkadzało zbiorowej organizacji i zbiorowym działaniom, gdyż wyborcy będą oczekiwali, że ich przedstawiciel będzie działał i walczył za nich — gdyby nie mieli takich oczekiwań, to wtedy od początku nie mieliby zamiaru na niego głosować!

Cóż za rozkoszna ironia, zważywszy na to, że marksiści zwykle oczerniają anarchistów jako „indywidualistów”!

Jeżeli spojrzymy na kampanię przeciwko pogłównemu (podatkowi zarządzonemu w celu finansowania władz lokalnych, w takiej samej kwocie od każdej osoby, bez względu na jej stan majątkowy) w Wielkiej Brytanii na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku, to będziemy mogli dostrzec, co stałoby się z masowym ruchem społecznym wykorzystującym start w wyborach. Rozmaite partie lewicowe, zwłaszcza Bojownicy (obecnie Partia Socjalistyczna) wkładały mnóstwo czasu i wysiłku w wywieranie nacisku na radnych z Partii Pracy, aby nie wprowadzali tego podatku. Bez żadnego powodzenia. Załóżmy nawet, że by się im to udało i radni z Partii Pracy odmówiliby wprowadzenia podatku (albo też kandydaci „socjalistyczni” zostaliby wybrani na ich miejsce, aby położyć kres temu podatkowi). Co by się wtedy wydarzyło? Po prostu to, że nie byłoby żadnego masowego ruchu ani masowej organizacji opierającej się na odmowie płacenia tego podatku, ani też samodzielnie zorganizowanych akcji bezpośrednich, by stawiać opór gwarantowanej przez państwo (w Szkocji) wyprzedaży mienia osób odmawiających płacenia podatku, ani też aktywizmu wśród społeczności w żadnej formie. Zamiast tego cała kampania ograniczyłaby się do popierania radnych w ich poczynaniach, masowych marszów, podczas których przywódcy informowaliby nas o swoich działaniach w naszym imieniu, i może jeszcze marszów i demonstracji w celu protestowania przeciwko jakimś działaniom, które rząd narzucałby naszym przedstawicielom. Przywódcy mogliby też nawoływać do jakiegoś rodzaju masowych akcji, ale te akcje nie zrodziłyby się oddolnie, więc nie byłyby wynikiem samoorganizacji klasy pracującej, jej samodzielnej aktywności ani polegania na sobie samych. Raczej miałyby one charakter czysto wtórnych protestów, wywołanych dopiero nieprzyjaznymi działaniami władz. Byłby to przykład podążania za przywódcą, bez uwłasnowolnienia i wyzwolenia, które są cechami działań podejmowanych przez samą klasę pracującą jako grupę świadomą i zorganizowaną. Walka milionów ludzi zostałaby zastąpiona działaniami garstki przywódców.

Oczywiście nawet omawianie takiej możliwości wskazuje na to, jak daleka jest ona od rzeczywistości. Radni z Partii Pracy nie mieli zamiaru działać — byli na to zbyt „pragmatyczni”. Lata pracy w ramach systemu, wykorzystywania wyborów już wiele dziesięcioleci wcześniej odebrały swoją należność. Oczywiście anarchiści doceniają pożytek z pikietowania posiedzeń lokalnych rad, z protestowania przeciwko radnym i ukazywania im choćby drobnych przykładów siły oporu drzemiącej w ludziach, gdyby wprowadzili oni pogłówne. Taka pikieta stanowiłaby wyraz akcji bezpośredniej, gdyż opierałaby się na demonstracji siły naszych bezpośrednich działań i siły naszych organizacji klasowych. Natomiast lobbing (wywieranie nacisku przez wpływowych ludzi) buduje złudzenia, że „przywódcy” działają za nas. Opiera to się na błaganiu zamiast nieposłuszeństwa. Ale nasi Bojownicy raz jeszcze zapragnęli zastąpienia obecnych przywódców sobą, a więc nie mieliby nic przeciwko opisanej taktyce i skoncentrowaniu walki na liderach i kwestii, czy działaliby na rzecz ludzi, czy też nie.

Na nieszczęście socjaliści nigdy tak naprawdę nie zakwestionowali tego, dlaczego trzeba przede wszystkim lobbować radnych. Jeżeli bowiem wykorzystywanie istniejącego państwa naprawdę jest wartościową taktyką radykałów albo rewolucjonistów, to dlaczego zawsze doprowadzało ono do spadku radykalizmu wśród tych, którzy stosowali tę taktykę? Był to nieuchronny skutek w każdym ruchu, który „uzupełniał” akcję bezpośrednią startowaniem w wyborach. W takich przypadkach środek ciężkości danego ruchu zawsze będzie się przemieszczał od zaplecza społecznego na szczyt, od samoorganizacji i oddolnych akcji bezpośrednich do biernego wspierania przywódców. Może to nie nastąpić od razu, ale dopiero z upływem pewnego czasu. Partia ulega degeneracji przez funkcjonowanie w ramach systemu. Tak samo dzieje się z masowym ruchem społecznym, który zostaje przekształcony w maszynę wyborczą do zbierania głosów dla partii, a nawet zaczyna przeciwstawiać się akcjom bezpośrednim, w razie gdyby mogły one zmniejszyć szanse wyborcze przywódców. Właśnie tak robili przywódcy związkowi wiele, wiele razy w Wlk. Brytanii jak i poza nią.

Anarchiści wskazują więc na faktyczny zapis marksistów „wykorzystujących obecny stan”. Komentarze Murraya Bookchina na temat niemieckich socjaldemokratów są tutaj właściwe:

troska partii o parlamentaryzm zawsze odbierała wszystko, co Marks sobie wyobrażał. Zamiast pracować na rzecz obalenia burżuazyjnego państwa, SPD, koncentrując się na wyborach, stała się praktycznie motorem zdobywania głosów i zwiększania reprezentacji Reichstagu w ramach burżuazyjnego państwa […] Im bardziej artystyczna stawała się SPD w tych sferach, tym bardziej rosło jej członkostwo i elektorat, a wraz z rozwojem nowych pragmatycznych i oportunistycznych zwolenników, tym bardziej przypominała ona biurokratyczną maszynę do zdobywania władzy w ramach kapitalizmu, a nie rewolucyjną organizację do jego eliminacji.” [The Third Revolution, vol. 2, s. 300]

Rzeczywistość pracy w państwie szybko zmieniła partię i jej kierownictwo, jak przewidział Bakunin. Jeśli przyjrzymy się leninizmowi, odkryjemy podobną porażkę w rozważaniu dowodów:

Od początku lat 20. XX wieku leninowskie przywiązanie do taktyki przedwojennej socjaldemokracji, takiej jak polityka wyborcza i działalność polityczna w prokapitalistycznych związkach zawodowych, zdominowało perspektywy tzw. komunistów. Ale jeśli te taktyki były poprawne, to dlaczego nie doprowadziły do mniej ponurych wyników? Musimy być materialistami, a nie idealistami. Jaki był faktyczny wynik strategii leninistycznych? Czy strategie leninowskie doprowadziły do udanych rewolucji proletariackich, dając początek społeczeństwom godnym ludzi, którzy w nich żyją? Rewolucyjny ruch w okresie międzywojennym został pokonany. [Max Anger, “The Spartacist School of Falsification”, s. 50-2, Anarchy: A Journal of Desire Armed, nr. 43, s. 51-2]

Jak szkocki anarchista Ethel McDonald argumentował w 1937 roku, taktyka prowadzona przez Lenina była katastrofą w praktyce:

Na Drugim Kongresie Trzeciego Międzynarodowego Kongresu w Moskwie, towarzysz, który jest teraz z nami w Hiszpanii, odpowiadając na pytanie Zinovieva, wezwał do wiary w ruch syndykalizmu w Niemczech i zakończenia parlamentarnego komunizmu. Był wyśmiewany. Parlamentaryzm, parlamentaryzm komunistyczny, ale wciąż parlamentaryzm uratowałby Niemcy. I tak się stało […] Uratowany przed socjalizmem. Uratowany przed faszyzmem. Socjaldemokracja parlamentarna i parlamentarny komunizm zniszczyły socjalistyczną nadzieję Europy, dokonały rzezi wolności człowieka. W Wielkiej Brytanii parlamentaryzm uratował pracowników przed socjalizmem […] Nie macie dość tego wielkiego oszustwa? Czy nadal jesteście gotów kontynuować w ten sam stary sposób, w ten sam sposób, tymi samymi chwytami, rozmawiając w kółko i nie robiąc nic?[“The Volunteer Ban”, s. 72-5, Workers City, Farquhar McLay (ed.), s. 74]

Kiedy w 1933 r. naziści przejęli władzę w Niemczech, 12 milionów socjalistycznych i komunistycznych wyborców oraz 6 milionów zorganizowanych pracowników nie podjęło żadnych działań. W Hiszpanii to anarchosyndykalistyczny CNT prowadził walkę z faszyzmem na ulicach i pomógł stworzyć jedną z najważniejszych rewolucji społecznych, jakie widział świat. Kontrast nie może być bardziej wyraźny. I wielu marksistów namawia nas, byśmy poszli za radą Lenina dzisiaj!

Ogólnie rzecz biorąc, historia socjalistów wykorzystujących wybory była ponurą porażką i oczywiście porażką na długo przed rokiem 1917. Późniejsze doświadczenia jedynie potwierdziły ten wniosek. Zamiast przygotowywać masy do rewolucji, zrobiono coś odwrotnego. Jak argumentujemy w sekcji J.2, należy się tego spodziewać. To, że Lenin mógł się spierać w tym kierunku nawet po wzroście reformatyzmu („rewizjonizmu”) w latach 90. XIX w. i zdradzie socjaldemokracji w 1914 r., wskazuje na brak chęci uczenia się na błędach historii.

Negatywne skutki „wykorzystania” obecnego państwa są czasami uznawane przez marksistów, chociaż rzadko ingeruje to w ich poparcie dla kandydowania w wyborach. Tak więc uważamy, że zwolennik „rewolucyjnego” parlamentaryzmu, Trocki, zauważając, że „jeśli parlamentaryzm służył proletariatowi w pewnym stopniu jako szkoła szkoleniowa dla rewolucji, to służył on również burżuazji w znacznie większym stopniu jako szkoła strategii antyrewolucyjnej. Wystarczy powiedzieć, że dzięki parlamentaryzmowi burżuazja była w stanie tak wykształcić socjaldemokrację, że dziś [1924 r.] jest ona główną podporą własności prywatnej”. [Lessons of October, s. 170-1] Oczywiście, naśladowcy Lenina i Trockiego są bardziej surowi niż Marksa i Engelsa, więc zastosowanie tej samej taktyki będzie miało inny wynik. William Gallacher, jako jednorazowy syndykalista, odpowiedział na pytanie Lenina „Gdyby pracownicy wysłali cię do reprezentowania ich w Parlamencie, czy stałbyś się skorumpowany?”: „Nie, jestem pewien, że pod żadnym pozorem burżuazja nie może mnie skorumpować.” [cytowany przez Marka Shipway’a, Anti-Parliamentary Communism, s. 21] Zwykła siła woli jest najwyraźniej wystarczająca, by przeciwdziałać naciskom i wpływom parlamentaryzmu, których Marks i Engels, w przeciwieństwie do Bakunina, nie przewidzieli, ale których spuścizna nadal prześladuje umysły tych, którzy twierdzą, że są „naukowymi socjalistami” i tak, przypuszczalnie, opierają swoją politykę raczej na faktach i doświadczeniu niż na myśleniu życzeniowym.

Dlatego też anarchiści odrzucają kierunek radykałów wykorzystujących istniejące państwo i zamiast tego wzywają do bezpośredniego działania i solidarności poza burżuazyjnymi instytucjami. Tylko taki rodzaj walki tworzy ducha buntu i nowe powszechne formy organizacyjne, które mogą walczyć i zastąpić hierarchiczne struktury społeczeństwa kapitalistycznego. Stąd anarchiści podkreślają potrzebę, by ludzie z klasy robotniczej „polegali na sobie, by pozbyć się ucisku kapitału, nie oczekując, że to samo może być zrobione dla nich przez kogokolwiek innego. Emancypacja robotników [i robotnic] musi być czynem ich samych” [Kropotkin, Op. Cit., s. 32] Tylko ten rodzaj ruchu i walki może zmaksymalizować rewolucyjny potencjał walki o reformy w ramach kapitalizmu. Jak pokazuje historia, alternatywa wielokrotnie zawodzi.

Należy jednak zauważyć, że nie wszyscy marksiści odmówili uznania lekcji historii. Libertariańscy marksiści, jak np. komuniści rad odrzucają również „wykorzystanie obecnego państwa” do szkolenia proletariatu do rewolucji (tzn. do kandydowania socjalistów w wyborach). Lenin zaatakował tych marksistów, którzy wyciągnęli podobne wnioski jak anarchiści (po porażce socjaldemokracji) w swojej diatrybie lewicowego komunizmu z 1920 roku: An Infantile Disorder. W broszurze tej wykorzystał doświadczenia bolszewików z półfeudalnej carskiej Rosji, aby zwalczyć wnioski wyciągnięte przez socjalistów w zaawansowanych krajach kapitalistycznych o dużych partiach socjaldemokratycznych. Argumenty Lenina na rzecz rewolucyjnego parlamentaryzmu nie przekonały antyparlamentarzystów, którzy twierdzili, że jego „znaczenie nie leży w jego treści, ale w osobie autora, ponieważ argumenty te są ledwie oryginalne i w przeważającej części zostały już wykorzystane przez innych […] ich fałsz polega głównie na zrównaniu warunków, partii, organizacji i praktyki parlamentarnej Europy Zachodniej ze swoimi rosyjskimi odpowiednikami” [Anton Pannekoek, Pannekoek and Gorter’s Marxism, s. 143] Podczas gdy nie zgodzilibyśmy_łybyśmy się z podstawowym założeniem, że Marks miał rację uznając parlamentaryzm za niezbędny, a później stał się on problematyczny, w pełni zgodzilibyśmy_łybyśmy się z przedstawioną krytyką (co nie jest zaskoczeniem, jak to zrobiliśmy_łyśmy jako pierwsi_wsze).

Artykuł Pannekoka wraz z otwartym listem Hermana Gortera do towarzysza Lenina są niezbędną lekturą dla tych, których łączą argumenty Lenina, a także rozdział „Socjalizm” w What is Anarchism? Aleksandra Berkmana. Co ciekawe, Komintern poprosił Berkmana o przetłumaczenie lewicowego komunizmu Lenina i zgodził się na to, dopóki nie przeczytał jego treści. Powiedział wtedy, że będzie kontynuował, jeśli będzie mógł napisać obalenie, a to zostało odrzucone. Dla anarchistów umieszczenie słowa „rewolucyjny” przed słowem „parlamentaryzm” nie stanowi osłony przed negatywnymi wpływami i naciskami, które naturalnie powstają w wyniku zastosowania tej taktyki. Biorąc pod uwagę żałosną historię radykałów, nie jest to niespodzianką. Zaskakujące jest to, jak wielu marksistów jest gotowych zignorować tę historię na rzecz broszury Lenina.

H.1.4 Czy anarchiści “nie mają absolutnie żadnego pomysłu” na to, co proletariat ma ustanowić w miejsce państwa?

Druga teza Lenina jest taka, że anarchiści “chociaż opowiadają się za zniszczeniem aparatu państwowego, to nie mają absolutnie żadnego pomysłu na to, co proletariat ma ustanowić w jego miejsce” i porównuje ich z marksistami, którzy opowiadają się za nowym aparatem państwowym “składającym się z uzbrojonych robotników, na wzór Komuny [Paryskiej]” [Essential Works of Lenin, s. 358].

Zdaniem anarchistów zapewnienia Lenina świadczą po prostu o jego nieznajomości literatury anarchistycznej, toteż nie trzeba ich brać na poważnie — każdy, kto choć troszkę zna teorię anarchistyczną po prostu wyśmiałby takie komentarze. Ale smutne jest to, że większość marksistów nie zna naszej teorii. Więc trzeba, ażebyśmy wyjaśnili dwie rzeczy. Po pierwsze, anarchiści mają bardzo wyraziste koncepcje tego, czym należy “zastąpić” państwo (mianowicie federacją komun opierających się na stowarzyszeniach klasy pracującej). Po drugie, to właśnie ta idea opiera się na zainspirowanym przez Komunę Paryską pomyśle uzbrojenia robotników (chociaż już wcześniej taki rozwój wypadków przewidział Bakunin).

Do tego jeszcze w uszach anarchistów komentarze Lenina brzmią cokolwiek niewiarygodnie. Jak to ujął George Barrett, chcąc odpowiedzieć na pytanie “jeśli obalisz rząd, to co ustanowisz w jego miejsce?” “anarchista poczułby się zupełnie tak samo, jak gdyby usłyszał pacjenta pytającego lekarza »Jeżeli odbierzesz mi moją chorobę, to co dasz mi w jej miejsce?« Argumentacja anarchisty polega na tym, że rząd nie służy żadnym pożytecznym celom (…) Jest to główny sztab czerpiących zyski, pobierających czynsze i wszystkich tych, którzy społeczeństwu zabierają dobra nie dając nic w zamian. Kiedy ta klasa zostanie obalona przez ludzi organizujących się w ten sposób, by kierować fabrykami i zagospodarowywać ziemię z korzyścią dla swoich wolnych społeczności, tzn. z korzyścią dla siebie samych, wtedy rząd też będzie musiał zostać wymazany z powierzchni ziemi, ponieważ cel jego istnienia przeminie. Wtedy jedyną rzeczą, która zostanie ustanowiona w miejsce rządu, będzie wolna organizacja pracowników. Gdy obala się Tyranię, pozostaje Wolność – zupełnie tak jak wtedy, gdy choroba zostaje wypleniona i pozostaje zdrowie” [Objections to Anarchism, s. 356].

Mimo, że odpowiedź Barretta jest dość ogólnikowa, zawiera standardowe anarchistyczne stanowisko w kwestii tego, co będzie stanowiło podstawę rewolucyjnego społeczeństwa, wyrażone w zdaniu: “Wtedy jedyną rzeczą, która zostanie ustanowiona w miejsce rządu, będzie wolna organizacja pracowników”. Jest to bardzo zwięzłe streszczenie teorii anarchistycznej. Lepiej powiedzieć by się już nie dało. Wizję tę, co omawiamy z różnymi szczegółami w sekcji I.2.3, można znaleźć w pracach Bakunina, Kropotkina, Malatesty i całej rzeszy innych anarchistycznych myślicieli. Skoro anarchiści począwszy od Bakunina podkreślali, że federacja stowarzyszeń robotniczych ustanowi ramy wolnego społeczeństwa, to zapewnianie, że tego nie robili (jak robił to Lenin) nie jest niczym innym, jak tylko żartem albo oszczerstwem. Zacytujmy Bakunina:

“Przyszła organizacja społeczeństwa musi być przeprowadzona jedynie oddolnie w górę, przez wolne stowarzyszenia albo federacje pracowników, najpierw w ich związkach zawodowych, potem w komunach, regionach, krajach, i wreszcie w wielkiej federacji, międzynarodowej i powszechnej” [Michael Bakunin: Selected Writings, s. 206].

Podobne idee można też łatwo znaleźć w pracach innych anarchistów. Chociaż konkretne nazwy i drobiazgowe szczegóły tych federacji stowarzyszeń pracowniczych mogą się zmieniać (na przykład komitety fabryczne i Rady Delegatów podczas rewolucji w Rosji, kolektywy w Hiszpanii, zgromadzenia dzielnicowe podczas Rewolucji Francuskiej, żeby wymienić tylko niektóre), to podstawowe idee są takie same. Bakunin także zajął stanowisko w sprawie zorganizowania obrony przez milicję robotniczą (czyli uzbrojony lud, tak jak to było w przypadku Komuny Paryskiej – zobacz sekcję H.2.1).

Głowna różnica między anarchizmem a marksizmem, do której odnosi się Lenin, jest oczywistym kłamstwem. Anarchiści są doskonale świadomi tego, czym powinno się “zastąpić” burżuazyjne państwo. I zawsze byli tego świadomi. Prawdziwa różnica jest po prostu taka, że anarchiści mówią to, co naprawdę mają na myśli, podczas gdy mówiąc o swoim “nowym” państwie Lenin faktycznie nie miał na myśli władzy klasy robotniczej, lecz władzę partii.

Jeżeli zaś chodzi o wniosek Lenina, że nie mamy “zupełnie żadnych pomysłów” na to, jak klasa robotnicza “będzie wykorzystywała swoją rewolucyjną władzę”, to sprawia on wrażenie jeszcze większego braku wiedzy, gdyż zawsze nakłanialiśmy ludzi pracy do wywłaszczenia tych, którzy ich okradają z ich własności, zreorganizowania produkcji w warunkach samorządu pracowniczego i rozpoczęcia przebudowy społeczeństwa oddolnie w górę (na przykład szybkie przejrzenie książki Kropotkina Zdobycie chleba niebawem przekonałoby każdego czytelnika o niesłuszności komentarzy Lenina). Poniższe streszczenie, dokonane przez anarchistyczną Federację Jurajską w Szwajcarii (napisane w 1880 r.) daje pewne wyobrażenie o koncepcjach anarchistów w tej kwestii:

“Władza burżuazji nad masami ludowymi wyrasta z przywilejów ekonomicznych, politycznej dominacji i uczynienia tych przywilejów świętością przez system prawa. Musimy więc uderzać i w źródła władzy burżuazji, i w rozmaite przejawy tej władzy”

“Następujące środki przemawiają do naszej wyobraźni jako mające zasadnicze znaczenie dla powodzenia rewolucji, każda cząstka w tym samym stopniu, co zbrojna walka przeciwko jej wrogom:”Powstańcy muszą skonfiskować społeczny kapitał, posiadłości ziemskie, kopalnie, zasoby mieszkaniowe, budynki sakralne i publiczne, narzędzia pracy, surowce, klejnoty i drogie kamienie oraz wyroby przemysłowe”

“Wszystkie władze polityczne, administracyjne i sądownicze zostaną zniesione (…) Jak powinny wyglądać metody organizacji rewolucji?”

“Natychmiastowe, spontaniczne ustanowienie podmiotów handlu: tymczasowe przejęcie przez nie (…) kapitału społecznego (…) lokalna federacja podmiotów handlu i organizacji świata pracy”

“Ustanowienie grup sąsiedzkich i federacji tychże (…)”

“Organizowanie sił buntowniczych (…) Federacja wszystkich sił rewolucyjnych w powstańczych Komunach (…) Federacja Komun i zorganizowanie mas, z czujnym okiem na przetrwanie rewolucji aż do tego czasu, gdy wszelka działalność reakcyjna zostanie całkowicie wytępiona (…) Kiedy podmioty handlu zostaną już ustanowione, następnym krokiem będzie zorganizowanie życia lokalnej społeczności. Instytucją służącą temu życiu ma być federacja podmiotów handlu. To właśnie ta lokalna federacja ma ustanowić przyszłą Komunę” [No Gods, No Masters (Bez Boga i pana), t. 1, s. 246-7].

Jest więc oczywiste, że anarchiści naprawdę mają pewne pomysły dotyczące tego, czym klasy pracujące “zastąpią” państwo i jak będą one wykorzystywały swoją “władzę rewolucyjną”!

Podobnie jest też z oświadczeniem Lenina, że “anarchiści zaprzeczają nawet temu, że rewolucyjny proletariat powinien zrobić użytek ze swojej władzy państwowej, ze swojej rewolucyjnej dyktatury”. Stanowisko anarchistów znowu zostało wypaczone. Jak już przekonywaliśmy w ostatniej sekcji, nasz sprzeciw wobec “władzy państwowej” proletariatu ma miejsce dokładnie z tego powodu, że nie może ona, z samej swej natury, jako władza państwowa pozwolić klasie robotniczej na bezpośrednie kierowanie społeczeństwem (i oczywiście wyklucza też automatycznie inne grupy mas pracujących, takie jak chłopstwo czy rzemieślnicy). Przekonywaliśmy, że w praktyce oznaczałaby ona po prostu dyktaturę małego grona przywódców partyjnych. I musimy podkreślić, że sam Lenin argumentował w ten sam sposób na rzecz właśnie takiego rozwiązania już w rok po dokończeniu pisania dzieła Państwo a rewolucja. Jak na ironię, czołowi bolszewicy także i słowami potwierdzali argumentację anarchistów, że “dyktatura proletariatu” faktycznie stanie się dyktaturą partii nad proletariatem.

Włoski anarchista Camillo Berneri dobrze podsumowuje te wszystkie różnice:

Marksiści (…) zapowiadają naturalny zanik Państwa w konsekwencji zniszczenia klas środkami »dyktatury proletariatu«, czyli inaczej mówiąc Państwowego Socjalizmu, podczas gdy anarchiści pragną zniszczenia klas przy pomocy rewolucji społecznej, która wraz z klasami wyeliminuje i Państwo. Ponadto marksiści nie proponują zbrojnego wywalczenia Komuny przez cały proletariat, lecz zdobycie Państwa przez partię, która sobie wyobraża, że reprezentuje proletariat. Anarchiści zezwalają na sprawowanie bezpośredniej władzy przez proletariat, ale też rozumieją, że instytucje tej władzy muszą zostać uformowane przez cały organizm składający się z systemów administracji komunistycznej sprawowanej przez organizacje korporacyjne[np. związki zawodowe] i instytucji komunalnych, zarówno na szczeblu regionalnym, jak i krajowym, ustanowionych dobrowolnie poza wszelkimi monopolami politycznymi i wbrew nim, zabiegających o zmniejszenie centralizacji administracyjnej do minimum” [“Dictatorship of the Proletariat and State Socialism”, s. 51-52, Cienfuegos Press Anarchist Review, nr. 4, s. 52].

Jest więc oczywiste, że zapewnienia Lenina to nic innego, jak tylko zwykła mowa-trawa. Anarchiści nie tylko dobrze zdają sobie sprawę z potrzeby zastąpienia państwa przez federację stowarzyszeń klasy robotniczej (rady pracownicze lub sowieckie), ale opowiadali się za tym na długo przed przyjęciem przez Lenina tej perspektywy w 1917 r. (o czym mówimy w sekcji H.3.10). Kluczowa różnica polega oczywiście na tym, że anarchiści mieli to na myśli, podczas gdy Lenin postrzegał to jako sposób na zapewnienie bolszewickiej władzy partyjnej.

Wreszcie, należy również zauważyć, że marksiści, którzy tak długo wyciągali takie same wnioski jak anarchiści tacy jak Proudhon i Bakunin, mieli tendencję do fetyszyzowania rad pracowniczych. Na przykład Chris Harman z brytyjskiego SWP skarży się, że argentyńskie masy zorganizowały się w niewłaściwy sposób w ramach swojego buntu przeciwko neoliberalizmowi, który rozpoczął się w grudniu 2001 roku. Stwierdza on, że „komitety sąsiedzkie i zgromadzenia ludowe” utworzone przez bunt „wyrażają potrzebę organizowania się tych, którzy obalili prezydentów” i zauważa, że „mają pewne podobieństwa z charakterystycznymi formami masowej samoorganizacji, które powstały w wielkich zmaganiach klas robotniczych XX wieku – rady robotnicze lub sowieckie”. Podkreślił jednak, że „mają też bardzo ważne różnice”. Jednak skargi Harmana pokazują jego własne błędy, poważnie argumentując, że „powszechne zgromadzenia nie są jeszcze ciałami delegatów. Ludzie w nich reprezentują samych siebie, ale nie mają organicznego związku z jakąś grupą ludzi, których reprezentują – i którzy mogą ich wspominać, jeśli nie wykonują swojej woli”. [“Argentina: Rebellion at the Sharp End of the World Crisis”, s. 3-48, International Socialism, vol. 94, s. 25] O to oczywiście chodzi – są to powszechne zgromadzenia! Powszechne zgromadzenie nie „reprezentuje” nikogo, ponieważ jego członkowie rządzą sobą, tj. poprzez bezpośrednią demokrację. Są to organy elementarne, które odwołują delegatów, którzy nie wykonują swojego mandatu! Ale biorąc pod uwagę, że leninizm ma na celu władzę partyjną, ta troska o reprezentację jest całkowicie zrozumiała, choć godna pożałowania.

Zamiast więc świętować ten wzrost masowego samozarządzania i samoorganizacji, Harman narzeka, że te „powszechne zgromadzenia nie są zakotwiczone w miejscach pracy, w których miliony Argentyńczyków są wciąż na co dzień wciągane do pracy”. Czy trzeba powiedzieć, że taka organizacja zatwierdzona przez SWP automatycznie wykluczy bezrobotnych, gospodynie domowe, osoby starsze, dzieci i inne osoby z klasy robotniczej, które brały udział w tej walce? Ponadto każdy kryzys kapitalistyczny charakteryzuje się rosnącym bezrobociem, zamykaniem firm itd. Podczas gdy miejsca pracy muszą zostać i zostały zajęte przez pracowników, prawo rewolucji stanowi, że zakłócenia gospodarcze, które powodują, prowadzą do wzrostu bezrobocia (w tym argumentacji Kropotkina w Zdobyciu chleba były wielokrotnie potwierdzane). Co istotne, Harman przyznaje, że są wśród nich „organizacje bezrobotnych pracowników”, a także „że w niektórych zgromadzeniach ważną rolę przywódczą odgrywają bezrobotni działacze ukształtowani przez ich rolę w poprzednich zmaganiach przemysłowych”. Nie zauważa jednak, że utworzenie rad pracowników zakończyłoby ich aktywny udział w buncie. [Op. Cit., s. 25]

To, że argentyńska klasa robotnicza utworzyła organy władzy, które nie były całkowicie zależne od miejsca pracy, było dobrym znakiem. Zespoły fabryczne i federacje muszą być tworzone, ale raczej jako uzupełnienie, a nie zamiennik zgromadzeń lokalnych. Harman stwierdza, że zgromadzenia były „bliżej sekcji – nocnych masowych spotkań okręgów – rewolucji francuskiej niż rad robotniczych z 1905 i 1917 roku w Rosji” i skarży się, że „powstanie XXI wieku przybrało formę archetypowej rewolucji XVIII wieku!” [Op. Cit.. s. 25 i s. 22] Czy Argentyńczycy nie zdawali sobie sprawy, że powstanie w XXI wieku powinno naśladować „wielkie zmagania klasy robotniczej XX wieku”, zwłaszcza to, które miało miejsce w przeważnie przedkapitalistycznym reżimie carskim, który ledwie wyszedł z XVIII wieku? Czy nie zdawali sobie sprawy, że przywódcy partii awangardowej wiedzą lepiej niż oni sami, jak powinni organizować i prowadzić swoje zmagania? To, że ludzie XXI wieku wiedzieli najlepiej, jak zorganizować własne rewolty, jest zgubą Harmana, który woli wtłaczać realia współczesnych zmagań do form, które marksiści tak długo rozpoznawali w pierwszej kolejności. Biorąc pod uwagę fakt, że anarchiści od pewnego czasu dyskutują o możliwościach zgromadzeń wspólnotowych, być może możemy się spodziewać, że leniniści uznają ich znaczenie w ciągu kilkudziesięciu lat? W końcu bolszewicy w Rosji powoli zdawali sobie sprawę ze znaczenia sowietów w 1905 r., więc stanowisko Harmana nie dziwi.

Łatwo więc dostrzec, co anarchiści sądzą o twierdzeniu Lenina, że „Anarchizm nie dał niczego, nawet zbliżającego się do prawdziwego rozwiązania konkretnych problemów politycznych, a mianowicie, czy stara machina państwowa musi zostać rozbita i co powinno ją zastąpić?”. [Op. Cit., s. 350] Po prostu wskazujemy, że Lenin całkowicie wypaczył anarchistyczne stanowisko w sprawie rewolucji społecznej. Rewolucyjni anarchiści od lat sześćdziesiątych XIX w. argumentowali, że rady robotnicze (sowiety) mogą być zarówno bronią walki klasowej z kapitalizmem i państwem, jak i ramami przyszłego (libertariańskiego) socjalistycznego społeczeństwa. Lenin doszedł do powierzchownie podobnych wniosków dopiero w 1917 roku. Co oznacza, że kiedy mówił o radach pracowników, Lenin powtarzał tylko po Bakuninie – różnica polega na tym, że my, anarchiści, mówimy poważnie!

H.1.3 Dlaczego anarchiści pragną zlikwidować państwo “z dnia na dzień”?

Jak zaznaczyliśmy pod koniec poprzedniej sekcji, Lenin przekonywał, że chociaż marksiści dążą do “całkowitego zniesienia państwa”, to “przyznają, że cel ten będzie można osiągnąć dopiero po zniesieniu klas przez rewolucję socjalistyczną”, podczas gdy anarchiści “chcą zlikwidować państwo zupełnie z dnia na dzień”. Kwestia ta jest zazwyczaj streszczana przez marksistów argumentacją o konieczności zastąpienia zniszczonego państwa burżuazyjnego nowym państwem. To nowe państwo jest nazywane przez marksistów “dyktaturą proletariatu” albo państwem robotniczym. Anarchiści odrzucają to tymczasowe państwo, natomiast marksiści je akceptują. Owszem, według Lenina “marksistą jest ten, kto rozszerza akceptację walki klas o akceptację dyktatury proletariatu [Essential Works of Lenin, s. 358 i s. 294].

A zatem co tak naprawdę znaczy “dyktatura proletariatu”? Na ogół marksiści wydają się przyjmować, że określenie to po prostu oznacza obronę rewolucji, a więc odrzucenie przez anarchistów dyktatury proletariatu oznacza odrzucenie obrony rewolucji. Przekonują oni, że anarchiści różnią się od marksistowskich komunistów tym, że odrzucają konieczność dyktatury proletariatu, podczas której dotychczas uciskani będą stosowali przemoc, aby sobie zapewnić, że resztki klas uciskających nie zmartwychwstaną w nowym społeczeństwie. Ta szczególna mowa-trawa była głoszona przez Lenina w dziele Państwo a rewolucja, w którym cytował on Marksa, sugerując, że anarchiści “spuściliby ramiona” po zwycięskiej rewolucji. To “spuszczenie ramion” byłoby skutkiem “zniesienia państwa”, gdy tymczasem obrona rewolucji przemocą oznaczałaby “nadanie państwu formy rewolucyjnej, przejściowej” a więc ustanowienie „rewolucyjnej dyktatury w miejscu dyktatury burżuazji”. [Op. Cit., s. 315].

To, że można wysuwać, a już tym bardziej powtarzać tego typu argumenty, wskazuje na brak uczciwości, na założenie, że marksistowska definicja “państwa” jest identyczna z anarchistyczną. A nie jest. Dla anarchistów państwo, rząd oznacza “oddelegowanie władzy, a przez to oddanie inicjatywy i suwerenności ogółu w ręce nielicznych” [Malatesta, Anarchy, s. 41]. Natomiast zdaniem marksistów państwo to “organ panowania klasowego, organ ucisku jednej klasy przez inną” [Lenin, Op. Cit., s. 274]. Oczywiste jest, że definicje te stoją ze sobą w sprzeczności. Jeżeli nie unaoczni się tej różnicy, nie będzie można wyraźnie zrozumieć sprzeciwu anarchistów wobec “dyktatury proletariatu”.

Oczywiście anarchiści zgadzają się z twierdzeniem, że obecne państwo jest środkiem, przy pomocy którego burżuazja jako klasa wymusza swoje panowanie nad społeczeństwem. Jak powiedział Bakunin, “państwo jako twór polityczny nie ma innej misji jak tylko ochrona wyzysku ludu przez klasy uprzywilejowane ekonomicznie” [The Political Philosophy of Bakunin, s. 221]. „W całej historii, podobnie jak w naszych czasach, rząd jest albo brutalną, gwałtowną, arbitralną władzą nielicznych nad wieloma, albo jest zorganizowanym instrumentem zapewniającym, że dominacja i przywileje będą w rękach tych, którzy […] zgromadzili wszystkie środki do życia. W kapitalizmie, jak to soczyście określił Malatesta, państwo jest “sługą i żandarmem burżuazji” [Op. Cit., s. 21 i 23]. Powodem tego, że państwo cechuje się scentralizowaną władzą, jest pełniona przez nie rola obrońcy rządów jednej klasy (mniejszościowej). Państwo jako takie nie może więc być niczym innym niż tylko obrońcą władzy mniejszości, ponieważ jego hierarchiczna, scentralizowana struktura została zaprojektowana właśnie w tym celu. Gdyby klasa robotnicza naprawdę kierowała społeczeństwem, co zdaniem marksistów miałoby miejsce w “dyktaturze proletariatu”, to wtedy taki system nie byłby już państwem. Bakunin przekonywał o tym, że “gdzie wszyscy rządzą, tam już nie ma rządzonych i nie ma Państwa” [Op. Cit., s. 223].

Toteż mniemanie, że anarchiści odrzucając ideę “dyktatury proletariatu” odrzucają też obronę rewolucji, jest błędne. Nie stawiamy znaku równości między “dyktaturą proletariatu” a potrzebą obrony rewolucji czy też wywłaszczenia klasy kapitalistów, które zakończy kapitalizm i zbuduje socjalizm. Ponieważ zamierzamy omówić akurat te marksistowskie brednie w sekcji H.2.1, to w tym miejscu powstrzymamy się jeszcze od tego.

Anarchiści nie odrzucają więc obrony rewolucji, a nasza opozycja wobec tzw. państwa „rewolucyjnego” czy „socjalistycznego” nie opiera się na tym, niezależnie od tego, co twierdzili Marks i Lenin. Argumentujemy raczej, że państwo może i musi zostać zniesione „z dnia na dzień” w czasie rewolucji społecznej, ponieważ każde państwo, w tym tak zwana „dyktatura proletariatu”, jest naznaczone hierarchiczną władzą i może jedynie wzmacniać nielicznych kosztem wielu. Państwo nie “obumrze”, jak twierdzą marksiści, po prostu dlatego, że z samej swojej natury wyklucza ono czynne uczestnictwo w rządzeniu szerokich rzesz ludności i staje się przez to gwarantem nowego podziału klasowego społeczeństwa: na tych u władzy (czyli partię) i na tych, którzy są jej podporządkowani (czyli klasę pracującą). Georges Fontenis podsumowuje zaniepokojenie anarchistów tą sprawą:

“Sformułowanie »dyktatura proletariatu« było używane na oznaczenie wielu bardzo różnych rzeczy. Jeśli nawet nie potępi się więc »dyktatury proletariatu« z jakiegoś innego powodu, to powinno się potępić to określenie dlatego, że jest przyczyną nieporozumień. U Marksa mogło ono równie dobrze oznaczać scentralizowaną dyktaturę partii twierdzącej, że reprezentuje proletariat, jak i federalistyczną koncepcję Komuny”

“Czy może ono oznaczać sprawowanie władzy politycznej przez zwycięską klasę robotniczą? Nie, ponieważ sprawowanie władzy politycznej w powszechnie uznawanym znaczeniu tego pojęcia może mieć miejsce jedynie poprzez ciała wykonawcze zamkniętej grupy pielęgnującej swój monopol na władzę, odłączającej się od klasy pracującej i uciskającej ją. I to właśnie dlatego usiłowania, by wykorzystać aparat Państwa mogą sprowadzić dyktaturę proletariatu do dyktatury partii nad masami”

“Ale jeżeli przez dyktaturę proletariatu rozumie się zbiorowe, bezpośrednie sprawowanie »władzy politycznej«, oznaczałoby to zanik tejże »władzy politycznej«, ponieważ cechami decydującymi o jej obecności są wyższość i monopol zamkniętej grupy. Problemem nie jest więc już sprawowanie czy zdobycie władzy politycznej. Cała sprawa polega raczej na tym, by się jej całkowicie wyzbyć!”

“Jeśli zaś przez dyktaturę proletariatu rozumie się panowanie mniejszości nad większością, to nie polega ona wcale na oddaniu władzy proletariatowi, tylko partii, szczególnej formacji politycznej. Natomiast jeśli przez ową dykaturę rozumie się panowanie większości nad mniejszością (panowanie zwycięskiego proletariatu nad resztkami burżuazji, pokonanej już jako klasa), to ustanowienie takiej dyktatury nie oznacza niczego innego, jak tylko potrzebę, by większość skutecznie przeprowadzała obronę swojego własnego trybu organizacji społeczeństwa […]”

“Określenia »panowanie«, »dyktatura« i »państwo« są równie mało przystające do rewolucyjnego aktu przejęcia fabryk przez robotników, co wyrażenie »przejęcie władzy«”

“Więc odrzucamy takie nazwy, jak »dyktatura proletariatu«, »przejęcie władzy politycznej«, »państwo robotnicze«, »państwo socjalistyczne«, czy »państwo proletariackie« [Manifesto of Libertarian Communism, s. 22-3].

Streszczając, anarchiści argumentują, że państwo musi zostać zlikwidowane “z dnia na dzień”, po prostu dlatego, że jest ono nacechowane władzą hierarchiczną i wykluczeniem większej części ludności z procesów podejmowania decyzji. Nie można go wykorzystać do wprowadzenia socjalizmu po prostu dlatego, że nie jest to jego przeznaczeniem. Państwo nie jest niezbędne do tego, aby rozszerzać zasięg i bronić rewolucji. Tak naprawdę jest w tym tylko przeszkodą:

“Błąd tej konstrukcji myślowej autorytarnych komunistów polega na wierze, że walka i organizowanie się nie są możliwe bez podporządkowania się jakiemuś rządowi; i dlatego uważają oni anarchistów (…) za wrogów wszelkiej organizacji i wszelkiej skoordynowanej walki. Z kolei my utrzymujemy, że walka rewolucyjna i organizacja rewolucyjna nie tylko są możliwe poza sferą ingerencji rządu i pomimo niej, ale nawet że jest to jedyny skuteczny sposób organizowania się i walki, ponieważ zawiera czynne uczestnictwo wszystkich członków jednostkowej zbiorowości zamiast biernego powierzania siebie władzy najwyższych przywódców”

“Każde ciało zarządzające jest przeszkodą dla rzeczywistej organizacji szerokich mas, większości. Tam, gdzie istnieje rząd, jedynymi ludźmi naprawdę zorganizowanymi są przedstawiciele mniejszości, która się na ten rząd składa; zaś (…) jeżeli masy naprawdę się organizują, to czynią to przeciwko niemu, poza nim, albo w najlepszym razie niezależnie od niego. Kostniejąc jako rząd rewolucja jako taka rozpadłaby się nagradzając rząd monopolem na organizację i na środki walki” [Luigi Fabbri, “Anarchy and ‘Scientific’ Communism”, w: The Poverty of Statism, s. 13-49, pod redakcją Alberta Meltzera, s. 27].

Wynika to z hierarchicznego charakteru państwa, jego przekazania władzy w ręce nielicznych, a więc tak zwany „rewolucyjny” rząd nie może mieć innego rezultatu niż zastąpienie nielicznych (rządu) wieloma (masami). To z kolei podważa masowe uczestnictwo i działania oddolne, które rewolucja musi odnieść sukces i rozkwitnąć. „Zamiast działać na własną rękę”, argumentował Kropotkin, „zamiast maszerować do przodu, zamiast podążać w kierunku nowego porządku rzeczy, ludzie, zwierzając się swoim gubernatorom, powierzyli im zadanie przejęcia inicjatywy”. Jednak zmiana społeczna jest produktem „ludzi w działaniu” i „mózg kilku osób jest absolutnie niezdolny do znalezienia rozwiązania” problemów, z którymi będzie się borykał, a „które mogą wynikać tylko z życia ludzi”. Dla anarchistów rewolucja „nie jest prostą zmianą gubernatorów. Jest to przejęcie przez ludzi całego bogactwa społecznego” i nie może to zostać osiągnięte „być dekretami pochodzącymi od rządu”. Ta „zmiana gospodarcza” będzie „tak ogromna i tak głęboka” że „niemożliwe jest, aby ktoś lub jakakolwiek jednostka opracowała różne formy społeczne, które muszą pojawić się w społeczeństwie przyszłości. To opracowanie nowych form społecznych może być dokonane jedynie poprzez zbiorową pracę mas” i „każda zewnętrzna władza będzie jedynie przeszkodą, opóźnianiem działań ludzi”. Państwo rewolucyjne „staje się zatem największą przeszkodą dla rewolucji” i „pozbycie się go” wymaga od ludzi „podjęcia broni, dokonania kolejnej rewolucji“. [Anarchism, s. 240, s. 241, s. 247-8, s. 248, s. 249, s. 241 i s. 242] Co, należy podkreślić, było dokładnie tym, co wydarzyło się w Rosji, gdzie anarchiści i inni (np. rebelianci z Kronsztadu) wzywali do „trzeciej rewolucji” przeciwko państwu bolszewickiemu, dyktaturze partyjnej i państwowemu kapitalizmowi, który stworzyli.

Dla anarchistów likwidacja państwa nie oznacza odrzucenia konieczności rozszerzania zasięgu albo obrony rewolucji (a dokładnie na odwrót!). Oznacza ona tylko odrzucenie systemu organizacji wyznaczonego przez mniejszości w celu obrony panowania mniejszości. Stworzenie państwa (nawet “państwa robotniczego”) oznacza oddelegowanie władzy z rąk klasy pracującej i wyeliminowanie jej na korzyść władzy partii („zasadniczy błąd Komuny [Paryskiej], błąd nieunikniony, ponieważ wynikał on z samej zasady, na której ustanowiono władzę, to właśnie błąd bycia rządem i zastępowania się ludźmi siłą okoliczności”. [Elisée Reclus, cytat Johna P. Clarka i Camille Martin, Anarchy, Geography, Modernity, s. 72]) Anarchiści przekonują, że w miejsce państwa powinno się utworzyć swobodną federację organizacji pracowniczych jako narzędzie przeprowadzania rewolucji (i ramy dla jej obrony). Większość marksistów zdaje się mylić centralizm i federalizm z twierdzeniem Lenina, że „jeśli proletariat i biedni chłopi wezmą władzę państwową w swoje ręce, zorganizują się całkiem swobodnie we wspólnotach i połączą działania wszystkich komun w uderzeniu w kapitał […] czyż nie będzie to centralizm? Czyż nie będzie to najbardziej konsekwentny demokratyczny centralizm, a ponadto proletariacki centralizm?”. Nie, byłby to federalizm, najbardziej konsekwentny federalizm popierany przez Proudhona i Bakunina oraz, pod wpływem tego pierwszego, sugerowany przez Komunę Paryską. Lenin argumentował, że niektórzy „po prostu nie mogą wyobrazić sobie możliwości dobrowolnego centralizmu, dobrowolnej fuzji proletariackich komun, wyłącznie w celu zniszczenia burżuazyjnych rządów i burżuazyjnej machiny państwowej” [The Lenin Anthology, s. 348] Jednak „dobrowolny centralizm” jest w najlepszym razie tylko kolejnym powodem opisywania federalizmu – zakładając, że „dobrowolny” naprawdę to oznacza. W najgorszym przypadku, a w praktyce, taki centralizm po prostu umieszcza wszystkie procesy decyzyjne w centrum, na szczycie, a wszystko, co pozostało, to podporządkowanie się decyzjom kilku liderów partii.

W następnej sekcji będziemy mówili o tym, że anarchiści chcą, aby ta federacja stowarzyszeń i komun pracowniczych (ramy wolnego społeczeństwa) opierała się na organizacjach tworzonych przez ludzi pracy w ich walce przeciwko kapitalizmowi. Te samorządne organizacje przez odmowę wejścia w skład scentralizowanego państwa zapewnią rewolucji zwycięstwo.

H.1.2 Jakie są kluczowe różnice między anarchistami a marksistami?

Oczywiste jest, że istnieją również znaczące podobieństwa między anarchizmem a marksizmem. Obydwa te nurty są socjalistyczne, sprzeciwiają się kapitalizmowi i obecnemu państwu, wspierają organizowanie się i akcje klasy pracującej i zachęcają do nich oraz postrzegają walkę klasową jako sposób na wywołanie rewolucji społecznej, która przekształci społeczeństwo w nowe. Jednakże różnice między tymi teoriami socjalistycznymi są równie ważne. Jak powiedział Errico Malatesta:

Kością niezgody [między anarchistami a marksistami] jest [to, że] (…) [marksistowscy] socjaliści są autorytarystami, zaś anarchiści są wolnościowcami.Socjaliści chcą władzy (…) a gdy już ją zdobędą, pragną narzucać ludziom swój program (…) Anarchiści za to utrzymują, że rząd może być wyłącznie szkodliwy, i że z samej swej natury albo broni istniejących klas uprzywilejowanych, albo tworzy nową; a zamiast żywić nadzieję na zajęcie miejsca istniejącego rządu anarchiści pragną zniszczyć każdy organizm, który daje niektórym władzę narzucania innym swoich własnych idei i interesów, ponieważ chcą oni otworzyć drogę rozwoju prowadzącą ku lepszym formom przyjaźni między ludźmi. Wyłoni się ona z doświadczenia życiowego, gdy każdy będzie wolny i oczywiście będzie miał środki ekonomiczne, by zarówno umożliwić, jak i urzeczywistnić wolność” [Life and Ideas (Życie i idee), s. 142].

Pozostałe różnice są wynikiem tej jednej, fundamentalnej. I chociaż jest bardzo dużo spraw, w których anarchiści i marksiści się różnią, to ich korzeniem jest kwestia władzy. Socjaliści pragną władzy (w imię klasy robotniczej; zazwyczaj ukrywają to pod płaszczykiem retoryki mówiącej, że władza partii i władza klasy robotniczej to jedno i to samo). Anarchiści pragną zniszczenia władzy hierarchicznej we wszystkich jej formach i zapewnienia każdemu wolności kierowania swoimi własnymi sprawami (zarówno indywidualnie, jak i zbiorowo). Z tego wynikają różnice stanowisk wobec charakteru rewolucji, sposobu organizacji ruchu klas pracujących, taktyki, jaką powinien on stosować itp. Krótka lista tychże różnic obejmowałaby kwestię “dyktatury proletariatu”, startowania rewolucjonistów w wyborach, centralizacji przeciwko federalizmowi, roli rewolucjonistów i sposobu ich organizowania się, odpowiedzi na pytanie, czy socjalizm może nadejść jedynie “oddolnie”, czy też możliwe jest jego zaprowadzenie jednocześnie “oddolne” i “odgórne” oraz mnóstwo innych kwestii (niektóre z tych różnic wypunktowaliśmy w poprzedniej sekcji przy okazji omawiania przeprowadzonej przez Bakunina krytyki marksizmu). Zaiste, spraw tych jest tak wiele, że trudno byłoby mówić o nich wszystkich w tym miejscu. Zatem w tej i następnych sekcjach możemy jedynie skupić się na niektórych z nich.

Jedną z kluczowych kwestii jest sprawa mylenia władzy partii z władzą ludu. Logika wywodu anarchistów jest prosta. W każdym systemie hierarchicznej, scentralizowanej władzy (na przykład w strukturach państwa czy rządu) ci na szczytach hierarchii są u władzy (tzn. na stanowiskach kierowniczych). Nie są oni “ludem”, ani “proletariatem”, ani “masami”. To właśnie ci ludzie, z których składa się rząd, są tymi, którzy posiadają i sprawują rzeczywistą władzę. Jak przekonywał Malatesta, rząd oznacza “oddelegowanie władzy, czyli zrzeczenie się inicjatywy i suwerenności przez wszystkich na rzecz niektórych”. A więc “jeżeli (…), jak czynią to autorytaryści, ktoś ma na myśli działania rządu mówiąc o działaniach społeczeństwa, to w dalszym ciągu to działanie jest wypadkową sił jednostek, ale tylko tych jednostek, które wchodzą w skład rządu” [Anarchy, s. 40 i s. 36]. Dlatego anarchiści przekonują, że zastąpienie władzy klasy robotniczej władzą partii jest nieuchronne za sprawą samej istoty państwa. Murray Bookchin ujął to w słowach:

Anarchistyczni krytycy Marksa z dobrym skutkiem zwracali uwagę na to, że każdy system przedstawicielski będzie zainteresowany swoimi własnymi etatystycznymi prawami, takimi, które w najlepszym wypadku będą działały przeciwko interesom klas pracujących (z chłopstwem włącznie), zaś w najgorszym doprowadzą do władzy dyktatorskiej, równie niszczycielskiej jak władza najgorszych burżuazyjnych aparatów państwowych. Rzeczywiście, posiadając władzę polityczną wzmocnioną władzą ekonomiczną w postaci upaństwowionej gospodarki, »republika robotnicza« niewątpliwie może się okazać despotyzmem (używając jednego z bardziej ulubionych określeń Bakunina) o bezprecedensowym ucisku”

Instytucje republikańskie, niezależnie od tego, jak bardzo by się chciało, żeby wyrażały interesy pracowników, z konieczności przyznają podejmowanie decyzji politycznych parlamentarzystom. Kategorycznie trzeba powiedzieć, że nie stanowią one »proletariatu zorganizowanego jako klasa rządząca«. Jeżeli publiczne decyzje polityczne, w odróżnieniu od czynności administracyjnych, nie są podejmowane przez ludzi zmobilizowanych do tworzenia zgromadzeń, skoordynowanych na drodze konfederacji mającej wykonawców na poziomie lokalnym, regionalnym i krajowym, to wtedy demokracja w ścisłym sensie tego słowa nie istnieje. Władzę, jaką ludzie cieszyliby się w takich warunkach, można sobie uzurpować bez trudności (…) Jeśli ludzie mają uzyskać realną władzę nad swoim życiem i społeczeństwem, to muszą ustanowić — i w przeszłości miewało to miejsce, na krótkie okresy czasu ludzie ustanawiali — dobrze uporządkowane instytucje, w których to oni sami bezpośrednio będą formułować politykę swoich społeczności. A w przypadku regionów będą wybierali federacycjnych funkcjonariuszy, odwoływalnych, poddanych ścisłej kontroli, którzy będą wykonawcami ich woli. Tylko w takim rozumieniu będzie mogła klasa społeczna, zwłaszcza klasa przywiązana do idei zniesienia klas, zmobilizować się do kierowania społeczeństwem” [The Communist Manifesto: Insights and Problems, s.14-17, Black Flag, no. 226, p. 16-7].

I to właśnie dlatego anarchiści kładą nacisk na demokrację bezpośrednią (samorządność) w wolnych federacjach wolnych stowarzyszeń. Jest to jedyny sposób zapewniający, że władza pozostanie w rękach ludu i nie obróci się w obcą władzę znajdującą się ponad nim. Dlatego poparcie marksistów dla etatystycznych form organizowania się musi nieuchronnie podkopać wyzwoleńczy charakter rewolucji.

Tak więc państwo robotnicze tak naprawdę oznacza tylko tyle, że to partia ma realną władzę, nie robotnicy. W końcu taka jest istota państwa. Marksistowska retoryka stara się zatuszować tę rzeczywistość. Jako przykład możemy przywołać komentarze Lenina wygłoszone w październiku 1921 r. W rozprawie dla uczczenia czwartej rocznicy rewolucji październikowej Lenin oświadczył, że sowiecki ustrój “daje maksimum demokracji robotnikom i chłopom; równocześnie zwiastuje zerwanie z demokracją burżuazyjną i narodziny nowego, epokowego typu demokracji, mianowicie demokracji proletariackiej, czyli dyktatury proletariatu” [Collected Works (Dzieła zebrane), t. 33, s. 55]. Ale zostało to już napisane dobrych parę lat po tym, jak Lenin argumentował, że “gdy się nam zarzuca ustanowienie jednopartyjnej dyktatury (…) mówimy: »Tak, to jest jednopartyjna dyktatura! Właśnie za tym się opowiadamy i nie wolno nam od tego odstąpić«” [Op. Cit., t. 29, s. 535]. I oczywiście bolszewicy nigdy od tego nie odstąpili! Jest więc oczywiste, że termin “demokracja proletariacka” miał krańcowo odmienne znaczenie dla Lenina niż dla większości ludzi!

Utożsamienie władzy partii z władzą klasy robotniczej osiąga swój szczyt (lub mówiąc poprawniej: dno) w dziełach Lenina i Trockiego. Na przykład Lenin przekonywał, że “poprawne zrozumienie przez komunistę jego zadań” polega na “poprawnym oszacowaniu warunków i chwili, w której awangarda proletariatu może skutecznie przejąć władzę, gdy będzie mogła podczas tego przejmowania władzy i po nim otrzymać poparcie wystarczająco szerokich warstw klasy robotniczej i nie należących do proletariatu mas pracujących, a po tym wszystkim będzie zdolna do utrzymania, utrwalenia i rozszerzenia swoich rządów, wychowując, szkoląc i przyciągając jeszcze szersze masy ludu pracującego”. Zauważmy, że to awangarda (czyli partia) przejmie władzę, nie same masy. Owszem, Lenin podkreślał, że “samo postawienie takiego pytania — »dyktatura Partii czy dyktatura klasy robotniczej, dyktatura (Partia) przywódców czy dyktatura (Partia) mas?« jest świadectwem najbardziej niewiarygodnego i beznadziejnego rodzaju pomieszania zmysłów” (w naszych czasach postawienie pytania: “Demokracja dla najbogatszych czy dla wszystkich?” też jest uważane za objaw pomieszania zmysłów) oraz że “aby posunąć się aż tak daleko (…) żeby przeciwstawiać sobie dyktaturę mas w ogóle i dyktaturę przywódców, trzeba być śmiesznie głupim i absurdalnym” [The Lenin Anthology, s. 575, s. 567 i 568].

Lenin kładł nacisk na te koncepcje bardzo często. Na przykład w r. 1920 przekonywał, że “dyktatura proletariatu nie może być sprawowana poprzez organizację obejmującą całą tę klasę, ponieważ we wszystkich krajach kapitalistycznych (a nie tylko tutaj, w jednym z najbardziej zacofanych krajów) proletariat wciąż jest tak podzielony, tak zdegradowany, i częściowo tak zepsuty (…) że organizacja obejmująca cały proletariat nie może bezpośrednio sprawować proletariackiej dyktatury. Może być ona sprawowana jedynie przez awangardę (…) Taki jest podstawowy mechanizm dyktatury w dyktaturze proletariatu i najważniejsza sprawa okresów przejściowych od kapitalizmu do komunizmu (…) ponieważ dyktatury proletariatu nie można sprawować przy pomocy masowej organizacji proletariackiej” [Collected Works (Dzieła zebrane), t. 32, s. 21]. Stanowisko to stało się komunistyczną ortodoksją zarówno w Rosji, jak i na arenie międzynarodowej od początku 1919 roku. Amerykański socjalista John Reed, autor Ten Days that Shook the World, był obrońcą „wartości centralizacji” i „dyktatury rewolucyjnej mniejszości” (zauważając, że „Partia Komunistyczna jest najważniejsza w Rosji”). [Shaking the World, s. 238] Podobnie jak Amedeo Bordiga, pierwszy przywódca partii komunistycznej we Włoszech.

Victor Serge, były anarchista entuzjastycznie nawrócony na bolszewizm, utrzymywał to stanowisko bolszewickie do połowy lat 30. W 1919 r. było tak, że „dyktatura” nie była jakąś „proletariacką” dyktaturą mas. On, podobnie jak czołowi bolszewicy, wyraźnie się temu sprzeciwiał. Tak, napisał, „jeśli patrzymy na to, na co powinniśmy, to jest to, co powinno, być sednem”, ale to „wydaje się wątpliwe” w rzeczywistości. „Okazuje się bowiem, że siłą okoliczności jedna grupa jest zobowiązana narzucić się innym i iść przed nimi, łamiąc je w razie potrzeby, aby następnie sprawować wyłączną dyktaturę”. Bojownicy „przewodzący masom […] nie mogą polegać na świadomości, dobrej woli lub determinacji tych, z którymi mają do czynienia; albowiem masy, które za nimi podążają lub je otaczają, będą wypaczone przez stary reżim, stosunkowo nieuprawiane, często nieświadome, rozdarte przez uczucia i instynkty odziedziczone z przeszłości.” Więc „rewolucjoniści będą musieli bezzwłocznie zająć się dyktaturą”. Doświadczenie Rosji „ujawnia energiczną i innowacyjną mniejszość, która jest zmuszona uzupełniać braki w edukacji zacofanych mas poprzez stosowanie przymusu”. I tak partia „jest w pewnym sensie systemem nerwowym klasy. Jednocześnie świadomość i aktywna, fizyczna organizacja rozproszonych sił proletariatu, które często nie znają samych siebie i często pozostają w ukryciu lub wyrażają się sprzecznie”. A co z masami? Jaka była ich rola? Serge był równie tępy. Podczas gdy partia jest „wspierana przez całą ludność pracującą”, co jest dość dziwne, „utrzymuje swoją unikalną sytuację w sposób dyktatorski”, podczas gdy robotnicy są „za” komunistami, „instynktownie współczującymi partii i wykonującymi drobiazgowe zadania wymagane przez rewolucję” [Revolution in Danger, s. 106, s. 92, s. 115, s. 67, s. 66 i s. 6] Takie są radości wyzwolenia socjalistycznego. Partia myśli o pracowniku, podczas gdy on wykonuje „służalcze zadania” rewolucji. Jak wykonywanie pracy i wykonywanie zleceń – jak w każdym systemie klasowym.

Trocki zgadzał się z tym i w 1926 r. argumentował, że „dyktatura partii nie jest sprzeczna z dyktaturą klasy, ani teoretycznie, ani praktycznie; ale jest jej wyrazem, jeśli reżim demokracji robotniczej jest stale rozwijany” [The Challenge of the Left Opposition (1926-27), s. 76] Oczywiste sprzeczności i absurdy tego stwierdzenia są zbyt oczywiste. Nie trzeba dodawać, że broniąc koncepcji „dyktatury partii”, połączył ją z Leninem (a więc i z leninowską ortodoksją): „Oczywiście, fundamentem naszego reżimu jest dyktatura klasy. Ale to z kolei zakłada […] żejest to klasa, która doszła do samoświadomości przez swoją awangardę, czyli przez partię. Bez tego dyktatura nie mogłaby istnieć […] Dyktatura jest najbardziej skoncentrowaną funkcją klasy, dlatego podstawowym instrumentem dyktatury jest partia. W najbardziej fundamentalnych aspektach klasa realizuje swoją dyktaturę poprzez partię. Dlatego Lenin mówił nie tylko o dyktaturze klasy, ale także o dyktaturze partii i w pewnym sensie uczynił ją identyczną. [Op. Cit., s. 75-6]

Powtórzył to stanowisko w sprawie dyktatury partyjnej pod koniec lat trzydziestych XX wieku, długo po tym, jak doprowadziło to do horroru stalinizmu:

Rewolucyjna dyktatura partii proletariackiej nie jest według mnie sprawą, którą ktoś może dowolnie przyjmować albo odrzucać: Jest to obiektywna konieczność, jaką narzucają nam realia społeczne — walka klasowa, niejednorodność rewolucyjnej klasy, konieczność wyselekcjonowania awangardy w celu zapewnienia zwycięstwa. Dyktatura partii należy do barbarzyńskiej prehistorii, tak jak i samo państwo, ale nie możemy przeskoczyć tego jej rozdziału, który może otworzyć (nie za jednym uderzeniem) autentyczną ludzką historię (…) Partia rewolucyjna (awangarda), która wyrzeka się swojej własnej dyktatury, podpisuje kapitulację mas przed kontrrewolucją (…) Mówiąc abstrakcyjnie, byłoby bardzo dobrze, gdyby można było zastąpić dyktaturę partii »dyktaturą« całego ludu pracującego bez żadnych partii, ale tylko zakładając z góry tak wysoki poziom rozwoju politycznego mas, jakiego nigdy nie będą mogły one osiągnąć w warunkach kapitalizmu. Uzasadnienie rewolucji pochodzi od faktu, że kapitalizm nie pozwala na rozwój materialny i moralny mas” [Writings 1936-37, s. 513-4].

Co ważne, było to rok po jego pozornym (i znacznie opóźnionym) ujęciu radzieckiej demokracji w The Revolution Betrayed. Ponadto, jak omówiliśmy w sekcji H.3.8, powtarzał on tylko te same argumenty, które przedstawił podczas sprawowania władzy w czasie Rewolucji Rosyjskiej. Nie był też jedynym. Zinowiew, kolejny czołowy bolszewik, argumentował w 1920 roku w tym samym duchu: „Rządy sowieckie w Rosji nie mogłyby być utrzymane przez trzy lata – nawet nie trzy tygodnie – bez żelaznej dyktatury Partii Komunistycznej. Każdy świadomy klasowo pracownik musi zrozumieć, że dyktatura klasy robotniczej może być osiągnięta tylko przez dyktaturę jej awangardy, tj. przez Partię Komunistyczną […] Wszystkie kwestie związane z odbudową gospodarczą, organizacją wojskową, edukacją, zaopatrzeniem w żywność – wszystkie te kwestie, od których bezwzględnie zależy los rewolucji proletariackiej, są rozstrzygane w Rosji przed wszystkimi innymi sprawami, głównie w ramach organizacji partyjnych […]Kontrola partii nad organami radzieckimi, nad związkami zawodowymi jest jedną trwałą gwarancją, że wszelkie podejmowane środki nie będą służyły szczególnym interesom, lecz interesom całego proletariatu”. [cytowany przez Oskara Anweilera, The Soviets, s. 239-40]

Trzy lata później, na kongresie Partii Komunistycznej, rzucił światło na „towarzyszy, którzy uważają, że dyktatura partii jest rzeczą do zrealizowania w praktyce, ale o której się nie mówi”. Następnie stwierdził, że potrzebny był „jeden potężny centralny komitet, który jest liderem wszystkiego […] w tym wyraża się dyktatura partii”. Sam Kongres zdecydował, że „dyktatura klasy robotniczej nie może być zapewniona inaczej niż w formie dyktatury jej czołowej awangardy, czyli Partii Komunistycznej”.[cytowany przez E.H. Carr, The Bolshevik Revolution 1917-1923, vol. 1, s. 236, s. 236-7 i s. 237]

Nie wyjaśniono, w jaki sposób można pogodzić te stanowiska z demokracją, władzą czy wolnością pracowników. W związku z tym, idea, że leninizm (zazwyczaj uważany za główny nurt marksizmu) jest z natury demokratyczny lub jest zwolennikiem władzy dla ludzi, jest wyraźnie wadliwa. Równie wadliwe są podejmowane przez leninistów próby zdystansowania się i racjonalizacji tych pozycji w kategoriach „obiektywnych okoliczności” (takich jak wojna domowa), w obliczu rewolucji rosyjskiej. Jak omawiamy w sekcji H.6, autorytaryzm bolszewicki rozpoczął się przed rozpoczęciem tych problemów i trwał długo po ich zakończeniu (częściowo dlatego, że polityka prowadzona przez bolszewickie przywództwo miała swoje korzenie w ideologii i w rezultacie sama ideologia odegrała kluczową rolę w niepowodzeniu rewolucji).

Ostatecznie jednak czołowi bolszewicy doszli do wniosku, że dyktatura proletariatu może być osiągnięta tylko przez dyktaturę partii i uogólnili to stanowisko w odniesieniu do wszystkich rewolucji. Nawet w obozach karnych na przełomie lat 20. i 30. ubiegłego wieku „prawie wszyscy trockiści nadal uważali, że ‘wolność partii’ będzie ‘końcem rewolucji’. ‘Wolność wyboru partii – to jest mienszewizm’ – to był ostateczny werdykt trockistów. [Ante Ciliga, The Russian Enigma, s. 280] Podczas gdy niewielu dzisiejszych leninistów podpisałoby się pod tym stanowiskiem, faktem jest, że w obliczu próby rewolucji założyciele ich ideologii nie tylko praktykowali dyktaturę partii, ale podnieśli ją do ideologicznego truizmu. Niestety, większość współczesnych trockistów ignoruje ten niezręczny fakt na rzecz nieprecyzyjnych stwierdzeń, że lewicowa opozycja trockisktowska „opracowała politykę zmierzającą do powrotu do prawdziwej demokracji pracowniczej”. [Chris Harman, Bureaucracy and Revolution in Eastern Europe, s. 19] W rzeczywistości, jak wskazał „lewicowy opozycjonista” Victor Serge, „największym zasięgiem śmiałości opozycji lewicowej w partii bolszewickiej było żądanie przywrócenia demokracji wewnątrzpartyjnej i nigdy nie ośmieliła się kwestionować teorii jednopartyjnego rządu – do tego czasu było już za późno.” [The Serge-Trotsky Papers, s. 181]

Co istotne, to stanowisko w sprawie rządów partyjnych ma swoje korzenie w nierównomiernym rozwoju politycznym klasy robotniczej (tzn. że klasa robotnicza zawiera w sobie wiele perspektyw politycznych). Ponieważ partia (według teorii leninowskiej) zawiera najbardziej zaawansowane idee i (znów według teorii leninowskiej) klasa robotnicza nie może wyjść poza świadomość związkową własnymi siłami, partia musi przejąć władzę, aby zapewnić, że masy nie popełniają „błędów” czy „wahań” (czyli „niezdecydowania”) podczas rewolucji. Z takiej perspektywy do pozycji dyktatury partyjnej nie jest daleko (podróż, którą odbyli wszyscy czołowi bolszewicy, w tym Lenin i Trocki).

Te argumenty wiodących bolszewików potwierdzają obawę Bakunina, że marksiści dążyli do „tyranii mniejszości nad większością w imię ludu – w imię głupoty wielu i wyższej mądrości nielicznych” [Marxism, Freedom and the State, s. 63]

Dla odmiany anarchiści przekonują, że to właśnie dokładnie z powodu różnic politycznych potrzebujemy tak bardzo pełnej demokracji i wolności, jak to tylko możliwe, po to, żeby dyskutować o różnych zagadnieniach i osiągać porozumienia. Zapatrywania polityczne ludzi toczących walkę mogą rozwijać się i zmieniać tylko przez dyskusję i samodzielną działalność. Mówiąc prościej, ten sam fakt, który bolszewizm wykorzystuje do usprawiedliwiania swojego poparcia dla władzy partii, w istocie jest najmocniejszym argumentem przeciwko władzy partii. Według anarchistów pojęcie rządu rewolucyjnego jest sprzecznością. Włoski anarchista Malatesta wyłożył to tak: “jeżeli uważasz tych czcigodnych wyborców za niezdolnych do samodzielnego troszczenia się o swe własne sprawy, to jak to się dzieje, że będą oni wiedzieli, jak obrać sobie pasterzy, którzy muszą ich prowadzić? I jak będą oni potrafili rozwiązać to zadanie ze społecznej alchemii, żeby wyprodukować geniusza z głosów masy głupców?” [Anarchy, s. 53].

Toteż anarchiści uważają, że władza powinna się znajdowac w rękach samych mas. Szkołą wolności może być tylko wolność albo walka o wolność. Wynika z tego, cytując Bakunina, że “skoro to właśnie lud musi wszędzie robić rewolucję (…) to jej ostateczny kierunek musi za każdym razem być pozostawiony ludowi zorganizowanemu w wolną federację stowarzyszeń rolniczych i przemysłowych (…) zorganizowanych oddolnie w górę przy pomocy rewolucyjnych delegatów” [No God, No Masters (Bez Boga i pana), t. 1, ss. 155-6].

Staje się więc oczywiste, że zagadnienie władzy partii oraz państwa jest sprawą różniącą anarchistów od większości marksistów. Jednakże znów musimy podkreślić, że wolnościowi marksiści, tacy jak np. komuniści rad, zgadzają się z anarchistami w tej kwestii i odrzucają całą tę koncepcję, że dyktatura partii równa się dyktaturze klasy robotniczej. Przez co tradycja marksistowska sama w sobie nie myli tych pojęć, chociaż czyni to większość jej przedstawicieli. Musimy podkreślić, że nie wszyscy marksiści to leniniści. Niektórzy z nich (komuniści rad, sytuacjoniści, autonomiści itp.) są o wiele bliżsi anarchizmowi. Odrzucają oni również ideę władzy/dyktatury partii i start w wyborach na rzecz akcji bezpośrednich, argumentują za zniesieniem płatnego niewolnictwa przy pomocy samorządności pracowniczej w procesie produkcji i tak dalej. Są oni przedstawicielami tego, co najlepsze w dorobku Marksa, toteż nie powinno się ich upokarzać, stawiając obok zwolenników bolszewizmu. Niestety, są oni w mniejszości.

Na koniec powinniśmy wskazać różnice zdań w innych kwestiach. Niektóre zostały streszczone przez Lenina w jego dziele Państwo a rewolucja:

Różnica między marksistami a anarchistami jest taka: 1) ci pierwsi, chociaż dążą do całkowitego zniesienia państwa, przyznają, że cel ten będzie można osiągnąć dopiero po zniesieniu klas przez rewolucję socjalistyczną, w rezultacie ustanowienia socjalizmu, które doprowadzi do obumarcia państwa. Ci drudzy chcą obalić państwo zupełnie z dnia na dzień, nie chcąc zrozumieć uwarunkowań, w których można znieść państwo; 2) ci pierwsi przyznają, że po zdobyciu władzy politycznej przez proletariat musi on całkowicie zniszczyć stary aparat państwowy i zastąpić go nowym, składającym się z organizacji uzbrojonych robotników, na wzór Komuny [Paryskiej]. Ci drudzy, chociaż zalecają zniszczenie aparatu państwowego, nie mają absolutnie żadnego pomysłu, co proletariat ma ustanowić w jego miejsce, ani jak ma on sprawować swoją władzę rewolucyjną; anarchiści sprzeciwiają się nawet temu, że rewolucyjny proletariat powinien czerpać pożytek ze swojej władzy państwowej, ze swojej rewolucyjnej dyktatury; 3) ci pierwsi żądają, żeby proletariat przygotowywał się do rewolucji z wykorzystaniem obecnego państwa; ci drudzy to odrzucają” [Essential Works of Lenin, s. 358].

Omówimy każdy z tych punktów w następnych trzech sekcjach. Punkt pierwszy zostanie omówiony w sekcji H.1.3, drugi w sekcji H.1.4, a trzeci i ostatni w sekcji H.1.5.

H.1.1 Na czym polegała Bakuninowska krytyka marksizmu?

Sławny zatarg między Bakuninem a Marksem w pierwszym Międzynarodowym Stowarzyszeniu Robotników miał miejsce między 1868 a 1872 rokiem. Konflikt ten pomógł w wyklarowaniu się anarchistycznego sprzeciwu wobec idei marksizmu. Może zostać uznany za przejaw pierwszej wielkiej analizy teoretycznej i krytyki marksizmu dokonanej przez anarchistów. Później oczywiście miały miejsce dalsze polemiki, zwłaszcza po reformistycznym zwyrodnieniu socjaldemokracji i fiasku rewolucji październikowej (obydwie te rzeczy pozwoliły na wzbogacenie teoretycznych polemik o dowody wzięte z życia). Ale to właśnie konflikt Bakunina z Marksem położył grunt pod to, co nadeszło później. Z tego powodu przegląd Bakuninowskiej krytyki ma fundamentalne znaczenie jako że anarchiści nadal się rozwijali i rozwijają (szczególnie po tym, jak potwierdziły to doświadczenia rzeczywistych ruchów i rewolucji marksistowskich).

Jednak najpierw musimy podkreślić, że Marks i Bakunin mieli wiele podobnych koncepcji. Obydwaj akcentowali potrzebę, by ludzie pracy organizowali się w celu obalenia kapitalizmu. Obydwaj argumentowali na rzecz oddolnej rewolucji socjalistycznej. Obydwaj byli rzecznikami kolektywnej własności środków produkcji. Obydwaj stale podkreślali, że wyzwolenie robotników musi być dziełem samych robotników. Oczywiście różnili się co do tego, jak te wspólne cele powinny zostać wprowadzone w życie. Do tego jeszcze obydwaj wykazywali skłonność do błędnego przedstawiania opinii swojego rywala w pewnych kwestiach (szczególnie wtedy, gdy walka między nimi osiągnęła swój szczyt). Nie powinno być zaskoczeniem, że anarchiści przekonują, iż historia przyznała rację Bakuninowi, potwierdzając przez to kluczowe aspekty jego krytyki myśli Marksa.

A więc na czym polegała Bakuninowska krytyka marksizmu? Dotyczyła ona pięciu głównych zagadnień. Po pierwsze, kwestii działalności w chwili obecnej (tzn. czy ruch robotniczy powinien partycypować w “polityce” i jaki charakter ma mieć rewolucyjna organizacja klasy robotniczej). Po drugie, w sprawie kształtu przyszłej rewolucji (tzn. czy powinna to być rewolucja polityczna, a dopiero później ekonomiczna, czy też powinna być ona jednocześnie i ekonomiczna, i polityczna). Po trzecie, można przewidzieć, że państwowy socjalizm będzie wyzyskujący, zastępując klasę kapitalistyczną państwową biurokracją. Po czwarte, jest kwestia „dyktatury proletariatu”. Po piąte, pojawia się pytanie, czy władza polityczna może zostać przejęta przez klasę robotniczą jako całość, czy też może być sprawowana tylko przez niewielką mniejszość. Po szóste, pojawiła się kwestia, czy rewolucja będzie mieć charakter scentralizowany, czy zdecentralizowany. Omówimy każdą z tych kwestii po kolei.

W sprawie teraźniejszej walki różnica między Marksem a Bakuninem była prosta. Zdaniem Marksa proletariat musi uczestniczyć w burżuazyjnych wyborach jako zorganizowana partia polityczna. Rezolucja (podjęta w wyniku krętactw przy głosowaniu) haskiego kongresu Pierwszej Międzynarodówki ujęła to tak: “w swej walce przeciwko kolektywnej władzy klas posiadających, proletariat może działać jako klasa dopiero ustanawiając z siebie odrębną partię polityczną, pozostającą w opozycji do starych partii, uformowanych przez klasy posiadające (…) zdobycie władzy politycznej staje się wielkim obowiązkiem proletariatu” [Collected Works, vol. 23, s. 243].

Taka partia polityczna musi startować w wyborach i zdobywać głosy. Marks przekonywał w preambule do statutu Francuskiej Partii Robotniczej, że robotnicy muszą przeobrazić swoje prawo do głosowania “z narzędzia oszustwa (…) w narzędzie wyzwolenia”. Można to uznać za część procesu naszkicowanego w Manifeście komunistycznym, w którym znalazł się argument, że “doraźny cel komunistów jest taki sam jak wszystkich innych partii proletariackich”, mianowicie “zdobycie władzy politycznej przez proletariat”, czyli “pierwszy krok w rewolucji klasy robotniczej”, polegający na “wyniesieniu proletariatu do pozycji klasy rządzącej, wygraniu bitwy o demokrację”. Później jeszcze Engels podkreślał (w 1895 roku), że “już Manifest Komunistyczny ogłaszał, że wywalczenie powszechnego prawa wyborczego, demokracji, jest jednym z pierwszych i najważniejszych zadań walczącego proletariatu” i że niemiecka socjaldemokracja pokazała robotnikom wszystkich krajów “jak zrobić użytek z powszechnego prawa wyborczego” [Marx and Engels Reader, s. 566, s. 484, s. 490 i s. 565].

Mając w pamięci powyższe wnioskowanie, partie polityczne znajdujące się pod wpływem marksizmu konsekwentnie argumentowały na rzecz uczestnictwa w kampaniach wyborczych i brały w nich udział, pragnąc dostać się do wysokich urzędów, uważanych za sposób na rozpowszechnianie idei socjalistycznych i podążanie ku rewolucji socjalistycznej. Partie socjaldemokratyczne, będące pierwszymi partiami marksistowskimi (i rozwijające się pod czujnym okiem Marksa i Engelsa), wyobrażały sobie rewolucję jako zdobycie większości w wyborach parlamentarnych i wykorzystanie tak osiągniętej władzy politycznej do obalenia kapitalizmu (a gdy się to już stanie, państwo “obumrze”, gdyż klasy społeczne nie będą już istniały). W rezultacie, o czym mówimy w sekcji H.3.10, partie te zmierzały do odtworzenia wydarzeń zawartych w relacji Marksa o Komunie Paryskiej, ale na poziomie ogólnokrajowego parlamentu.

Bakunin, przeciwnie, argumentował, że chociaż komuniści “wyobrażają sobie, że mogą osiągnąć swój cel przez rozwój i organizację władzy politycznej klas pracujących (…) przy wsparciu burżuazyjnego radykalizmu”, to anarchiści “wierzą, że będą mogli odnieść sukces dopiero poprzez rozwój i organizację niepolitycznej i antypolitycznej władzy klas pracujących”. Komuniści “wierzą, że jest konieczne zorganizowanie sił robotniczych w celu przejęcia władzy politycznej w Państwie”, podczas gdy anarchiści “organizują je w celu jego zniszczenia”. Bakunin pojmował to w kategoriach stworzenia nowych organów władzy klasy pracującej w opozycji wobec państwa. Mają one być zorganizowane “oddolnie w górę, przez wolne zrzeszenie lub federację pracowników, począwszy od stowarzyszeń, następnie poprzez komuny, regiony, kraje, i wreszcie osiągając swój szczyt w wielkiej federacji, międzynarodowej i powszechnej”. Inaczej mówiąc, przez system rad robotniczych. Zresztą Bakunin ciągle przekonywał, żeby pracownicy najemni, chłopi i rzemieślnicy organizowali się w związki i wstępowali do Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników, stając się przez to “realną siłą, (…) wiedzącą, co trzeba robić, i dlatego zdolną do poprowadzenia rewolucji w kierunku wyznaczonym aspiracjami ludu: poważną międzynarodową organizacją stowarzyszeń robotniczych ze wszystkich krajów, zdolną do zastąpienia odchodzącego świata państw“ [Bakunin on Anarchism, s. 262-3 i s. 270 i s. 174]. Na argumenty Marksa, że robotnicy powinni organizować się w życiu politycznym i wysyłać swoich przedstawicieli do parlamentu, Bakunin odpowiedział, że kiedy “robotnicy (…) wyślą innych zwykłych robotników (…) do zgromadzeń ustawodawczych (…) [to] robotniczy posłowie, przeszczepieni w burżuazyjne środowisko, w atmosferę przesiąkniętą ideami czysto burżuazyjnymi, tak naprawdę przestaną być robotnikami, i stając się funkcjonariuszami państwa, zostaną burżujami (…) Ludzie bowiem nie stwarzają swojego położenia; przeciwnie, położenie stwarza ludzi” [The Basic Bakunin, s. 108].

Jeśli chodzi o późniejszą historię, to doświadczenia socjaldemokracji potwierdziły analizę Bakunina. Kilka lat po śmierci Engelsa (1895 r.) niemiecką socjaldemokrację boleśnie podzielił spór o rewizjonizm. Spór ten nie wybuchł w umysłach paru przywódców, odizolowanych od ruchu, ale raczej wyrażał kierunek rozwoju wewnątrz samego ruchu. W rezultacie rewizjoniści chcieli dostosować retorykę partii do jej rzeczywistych działań. A zatem walka przeciw rewizjonistom w zasadzie była obrazem walki między tym, co partia mówiła, że robi, a tym, co naprawdę robiła w praktyce. Jeden z najwybitniejszych historyków tego okresu ujął to tak: “rozróżnienie między rywalizującymi frakcjami w dużej mierze pozostawało rozróżnieniem subiektywnym, różnicą idei służących ocenianiu rzeczywistości, a nie różnicą w sferze działania” [C. Schorske, German Social Democracy, s. 38]. W chwili wybuchu I wojny światowej socjaldemokraci stali się tak skorumpowani przez swoją działalność w instytucjach burżuazyjnych, że poparli państwo (i jego klasę rządzącą) i zagłosowali za zaciągnięciem pożyczek na prowadzenie wojny, zamiast zdemaskować tę wojnę jako imperialistyczną rzeź dla zysków (zobacz też szersze omówienie wpływu startu w wyborach na radykalne partie w sekcji J.2.6). Jest więc oczywiste, że okazało się, iż Bakunin miał rację.

Jednakże musimy podkreślić, że pomimo odrzucenia przez Bakunina uczestnictwa w burżuazyjnej polityce, błędem by było sądzić, że odrzucał on “politykę” czy “walkę polityczną” w ogóle (patrz także sekcja J.2.10). Bakunin wyraźnie opowiedział się za tym, co później zostanie nazwane strategią syndykalizmu (zob. sekcja H.2.8). Uzupełnieniem tego ruchu związkowego byłaby specyficzna organizacja anarchistyczna, która działałaby w jego ramach, aby wpłynąć na realizację celów anarchistycznych poprzez „naturalny wpływ” swoich członków (zob. sekcja J.3.7).

Porównując Bakunina i Marksa, jest jasne, komu rację przyznała historia. Nawet ten anty-anarchistyczny stalinowski pisarzyna Eric Hobsbawn nie mógł nie przyznać „niezwykłego osiągnięcia hiszpańskiego anarchizmu, jakim było stworzenie ruchu klasy robotniczej, który pozostał prawdziwie rewolucyjny. Socjaldemokratyczne i […] nawet komunistyczne związki zawodowe rzadko były w stanie uniknąć schizofrenii [tj. rewolucyjnej retoryki ukrywającej reformatorską praktykę] lub zdrady swoich socjalistycznych przekonań”. [Revolutionaries, s. 104] Jest to prawdopodobnie jedyny dokładny komentarz poczyniony w jego różnych diatrybach na temat anarchizmu, ale oczywiście nie pozwolił, aby implikacje jego oświadczenia przeszkadzały jego wierze w ideologię leninowską. Biorąc pod uwagę długą historię reformizmu i zdrady zasad socjalistycznych przez radykałów wykorzystujących wybory i partie polityczne, nie jest zaskoczeniem, że anarchiści uważają krytykę i alternatywę Bakunina za potwierdzone doświadczeniem (sekcja J. 2 omawia bezpośrednie działania i kampanie wyborcze).

To zaś przenosi nas do drugiej sprawy, mianowicie charakteru samej rewolucji. Dla Bakunina rewolucja oznaczała rewolucję społeczną, oddolną. Miała ona obejmować zarówno obalenie państwa, jak i wywłaszczenie kapitału. Powiedział on, że “rewolucja musi od pierwszej chwili nastawić się na radykalne, totalne zniszczenie Państwa”. Czego “naturalną, konieczną konsekwencją” będzie “konfiskata całego kapitału produkcyjnego i środków produkcji na rzecz stowarzyszeń pracowniczych, które mają wdrożyć je do kolektywnego użytkowania (…) federacyjny Sojusz wszystkich stowarzyszeń ludzi pracy (…) ustanowi Komunę”. I “nie będzie mogło już być żadnej pomyślnej politycznej (…) rewolucji, o ile nie zostanie ona przeobrażona w rewolucję społeczną” [Michael Bakunin: Selected Writings (Michaił Bakunin – pisma wybrane), s. 170 i s. 171].

Co przy okazji zaprzecza twierdzeniom Engelsa, jakoby Bakunin uważał “państwo za główne zło, które trzeba zniszczyć” [Marx and Engels Reader, s. 728]. Jasne jest więc, że zapewnienia Engelsa opierają się na wypaczeniu stanowiska Bakunina, gdyż Bakunin zawsze podkreślał, że transformacja ekonomiczna i polityczna powinny nastąpić równocześnie w toku procesu rewolucyjnego. Wiedząc, że Bakunin uważał państwo za obrońcę kapitalizmu, musimy przyjąć, że uważał on, że żadna przemiana gospodarki nie będzie możliwa, dopóki nie nastąpi obalenie państwa. Oznacza to także, iż Bakunin uznawał przeprowadzenie rewolucji politycznej przed rewolucją ekonomiczną za równoznaczne z utrzymaniem zniewolenia robotników. Jak przekonywał, “wywalczenie najpierw wolności politycznej nie może być znakiem niczego innego, jak tylko wywalczenia jedynie tej wolności, pozostawienia przynajmniej przez pierwsze dni stosunków społecznych i ekonomicznych w tym samym, dawnym stanie — czyli pozostawienia właścicieli i kapitalistów z ich bezczelnym bogactwem, a robotników z ich nędzą” [The Political Philosophy of Bakunin, s. 294]. Jeżeli władza ekonomiczna kapitalistów pozostanie nietknięta, to czyż polityczna władza robotników pozostanie silna? Jeśli o to chodzi, to “każda rewolucja polityczna mająca miejsce przed rewolucją społeczną, i w konsekwencji bez niej, z konieczności musi być rewolucją burżuazyjną, zaś rewolucja burżuazyjna może być jedynie narzędziem powodującym powstanie burżuazyjnego Socjalizmu — czyli jest skazana na doprowadzenie do nowego, bardziej zakłamanego i zręczniejszego, ale wcale nie mniej gnębiącego wyzysku proletariatu przez burżuazję” [Op. Cit., s. 289].

Czy Marks i Engels trwali przy takim właśnie stanowisku? Oczywiste jest, że tak. Omawiając Komunę Paryską, Marks zauważył, że była ona “nareszcie odkrytą formą polityczną, w której należy wypracować wyzwolenie ekonomiczne świata pracy”. A ponieważ “polityczne rządy wytwórcy nie mogą współistnieć z utrwalaniem jego społecznego poddaństwa”, Komuna miała “służyć jako dźwignia [maszyny] wyrywającej z korzeniami ekonomiczne podwaliny, na których spoczywa istnienie klas” [Marks i Engels, Selected Writings (Pisma wybrane), s. 290]. Engels przekonywał, że “proletariat przejmie władzę publiczną i przy jej pomocy przeobrazi (…) środki produkcji (…) we własność publiczną” [The Marx-Engels Reader, s. 717]. W Manifeście komunistycznym Marks i Engels przekonywali, że “pierwszym krokiem w rewolucji klasy robotniczej” będzie “wyniesienie proletariatu do pozycji klasy rządzącej, wygranie bitwy o demokrację”. Proletariat “wykorzysta swą polityczną przewagę do stopniowego wyrwania całego kapitału z rąk burżuazji, do scentralizowania wszystkich narzędzi produkcji w rękach Państwa, tzn. w rękach proletariatu zorganizowanego jako klasa rządząca” [Manifesto of the Communist Party (Manifest Partii Komunistycznej), s. 52].

Jest to jeszcze bardziej widoczne w „Zasadach komunizmu” Engelsa (często uważanych za projekt Manifestu). W dokumencie tym podkreślono, że nie jest możliwe, aby „własność prywatna została zniesiona za jednym zamachem”, argumentując, że „rewolucja proletariacka będzie stopniowo przekształcać istniejące społeczeństwo”. Rewolucja „ustanowi demokratyczną konstytucję, a przez to bezpośrednią lub pośrednią dominację proletariatu. Bezpośrednio w Anglii, gdzie proletariusze są już większością ludzi. Demokracja”, Engels kontynuował, „byłaby zupełnie bezużyteczna dla proletariatu, gdyby nie była natychmiast wykorzystywana jako środek przenoszenia dalszych środków bezpośrednio atakujących prywatną własność”. [Collected Works, vol. 6, s. 350] Dekady później, kiedy Marks dyskutował o tym, co oznacza „dyktatura proletariatu”, spierał się (w odpowiedzi na pytanie Bakunina: „nad kim będzie rządził proletariat?”) że oznaczało to po prostu „tak długo, jak długo inne klasy będą istnieć, w szczególności klasa kapitalistyczna, proletariat będzie z nią walczył (ponieważ wraz z nadejściem proletariatu do władzy jego wrogowie jeszcze nie znikną), musi użyć środków przymusu, stąd środki rządowe; jeśli sam pozostaje klasą, a warunki ekonomiczne, na których klasa walczy i istnienie klas jeszcze nie zniknęły, muszą one zostać siłą usunięte lub przekształcone, a proces ich transformacji musi być siłą przyspieszony” [The Marx-Engels Reader, s. 542-3]  Zauważmy, że Marks pisze o “kapitalistach”, a nie o “byłych kapitalistach”, zakładając przez to, że przedstawiciele proletariatu faktycznie będą nadal proletariuszami po rewolucji “socjalistycznej”. A więc dalej będą podporządkowani płatnemu niewolnictwu u swoich panów. Co ma sens, ponieważ w przeciwnym razie termin „dyktatura proletariatu” byłby bez znaczenia.

Jest też kwestia tego, kiedy klasa robotnicza może przejąć władzę polityczną. Jak ujął to Engels, konflikt „między burżuazją a proletariatem można zwalczać tylko w republice, ponieważ jest to forma, w której walka musi być zwalczana”. Pracownicy musieliby stworzyć republikę w krajach, które jej nie posiadają (jak wówczas Niemcy). [Marks and Engels, The Socialist Revolution, s. 264] Dekady wcześniej Engels argumentował, że „pierwszym, podstawowym warunkiem wprowadzenia wspólnoty własności jest polityczne wyzwolenie proletariatu poprzez demokratyczną konstytucję”. [Collected Works, vol. 6, s. 102] Tak więc najpierw miałaby miejsce burżuazyjna rewolucja, potem proletariacka. Manifest komunistyczny podniósł możliwość, że burżuazyjna rewolucja w Niemczech będzie „preludium do bezpośrednio po rewolucji proletariackiej” [Selected Writings, s. 63]. W ciągu dwóch lat Marks i Engels argumentowali, że jest to błędne, że rewolucja socjalistyczna nie była możliwa w Europie kontynentalnej przez jakiś czas. Już w latach osiemdziesiątych XIX w. Engels utrzymywał, że rewolucja proletariacka w Niemczech nie była natychmiast możliwa, a pierwszymi rezultatami każdej rewolucji byłaby burżuazyjna republika, w której zadaniem socjaldemokracji byłoby budowanie jej sił i wpływów.

Jest zatem oczywiste, że Marks i Engels uważali przechwycenie władzy państwowej za kluczowe wydarzenie, a dopiero później nastąpiłoby wywłaszczenie tych, którzy odbierają własność pracownikom. Zatem utrzymałaby się władza ekonomiczna kapitalistów, a proletariat wykorzystywałby władzę polityczną do jej zwalczania i zmniejszania. Anarchiści przekonują, że gdyby proletariat nie dzierżył władzy ekonomicznej, to jego władza polityczna w najlepszym razie nie byłaby bezpieczna, a faktycznie uległaby zwyrodnieniu. Czyż kapitaliści by tylko siedzieli bezczynnie i czekali, gdyby ich władza ekonomiczna była stopniowo eliminowana przez działania polityczne? Czy pracownicy cierpliwie by słuchali swoich szefów, dalej będąc uciskanymi i wyzyskiwanymi przez nich, aż nadejdzie czas, gdy zostanie “wypracowany” koniec ich “poddaństwa społecznego”? (ciekawe jeszcze przez kogo?) Czy byliby szczęśliwi, gdyby najpierw walczyli o burżuazyjną republikę, a potem czekali przez nieokreślony okres czasu, zanim kierownictwo partii ogłosiłoby, że nadszedł czas na wprowadzenie socjalizmu?

Jak udowodniły doświadczenia rewolucji rosyjskiej, stanowisko Marksa i Engelsa okazało się nie do obrony. Perspektywa Bakunina została powtórzona przez rosyjskiego robotnika w 1906 roku, kiedy to wyraził on swoją niecierpliwość wobec strategii mienszewików: „Mienszewicy[…] mówiąnam, że kongres pracowników jest najlepszym sposobem zapewnienia niezależności proletariatu w burżuazyjnej rewolucji; w przeciwnym razie my, pracownicy, odegramy w nim rolę mięsaarmatniego. Więc pytam: po co jest ubezpieczenie? Czy naprawdę dokonamy burżuazyjnej rewolucji? Czy to możliwe, że przelejemy krew dwa razy – raz za zwycięstwo burżuazyjnej rewolucji, a raz za zwycięstwo naszej proletariackiej rewolucji? Nie, towarzysze, nie można tego znaleźć w programie partyjnym [że tak musi być], ale jeśli my, pracownicy, mamy rozlać krew, to tylko raz, dla wolności i socjalizmu” [cytowany przez Abraham Ascher, The Mensheviks in the Russian Revolution, s. 43]

W 1917 r. lekcja ta została dobrze przyswojona, a rosyjscy robotnicy początkowo podążali drogą Bakunina (głównie spontanicznie i bez znaczącego wpływu anarchistów i anarchosyndykalistów). Mienszewicy powtórzyli swoje błędy z 1905 r. , ponieważ „okazali się niezdolni do wykorzystania tego rewolucyjnego potencjału do jakichkolwiek praktycznych celów. Oślepiała ich sztywna marksistowska formuła ‘najpierw burżuazyjna rewolucja, później socjalistyczna rewolucja’ i próbowała powstrzymać masy. Głoszono im samozagładę, powiedziano im, by stanęli z boku, aż do czasu, gdy burżuazja zbuduje solidny system kapitalistyczny. Nie miało to sensu dla robotników i chłopów – dlaczego mieliby rezygnować z władzy, która była już w ich rękach?”. Wiodący mienszewik Fedor Dan „przyznał w 1946 r., że koncepcja mienszewickiej rewolucji burżuazyjnej opierała się na ‘iluzjach’ [Vera Broido, Lenin and the Mensheviks, s. 14 i s. 15] Po powrocie Lenina do Rosji bolszewicy zerwali z tą wcześniej podzielaną perspektywą i zaczęli wspierać i zachęcać do radykalizacji robotników, dzięki czemu udało im się zdobyć poparcie społeczne. Jednak uczynili to częściowo i niekompletnie, a w konsekwencji ostatecznie powstrzymali się i tak fatalnie podważyli rewolucję.

Po lutowej rewolucji paraliżującej państwo, robotnicy zorganizowali komitety zakładowe oraz uwznioślili ideę i praktykę samozarządzania produkcją przez robotników. Rosyjscy anarchiści z całego serca poparli ten ruch, twierdząc, że należy go popchnąć tak daleko, jak to tylko możliwe. Lenin opowiadał się natomiast za „kontrolą pracowników nad kapitalistami”. [The Lenin Anthology, s. 402] Była to, co nie jest zaskoczeniem, polityka stosowana natychmiast po przejęciu władzy przez bolszewików.

Jednakże, jak przyznaje pewien leninowski pisarz, “dwie przytłaczająco potężne siły zmusiły bolszewików do porzucenia tego »reformistycznego« kursu”. Jedną z nich był wybuch wojny domowej, drugą “był fakt, że kapitaliści wykorzystywali pozostałości swojej władzy do zakłócania funkcjonowania systemu. Pod koniec 1917 roku ogólnorosyjski zjazd pracodawców ogłosił, że owe »fabryki, nad którymi jest sprawowana kontrola przy pomocy czynnego przeszkadzania w zarządzaniu, zostaną zamknięte«. Naturalną odpowiedzią robotników na falę lokautów, która po tym nastąpiła, było żądanie, żeby ich [tak!] państwo dokonało nacjonalizacji fabryk” [John Rees, “In Defence of October”, s. 3-82, International Socialism, no. 52, s. 42]. W lipcu 1918 r. zaledwie jedna piąta upaństwowionych firm miała za sobą upaństwowienie przez rząd centralny (co przy okazji ukazuje niezdolność scentralizowanej władzy do skutecznego reagowania na wyzwania). Oczywiste więc, że koncepcja mówiąca, że rewolucja społeczna może nadejść dopiero po rewolucji politycznej, okazała się błędem — klasa kapitalistów wykorzystała swoje siły do zakłócenia funkcjonowania gospodarki rosyjskiej.

W obliczu dającego się przewidzieć sprzeciwu kapitalistów wobec narzuconego im systemu “kontroli” bolszewicy upaństwowili środki produkcji. Smutne tylko, że w upaństwowionych zakładach pracy sytuacja robotnika w istocie wcale się nie zmieniła. Od końca kwietnia 1918 r. Lenin argumentował na rzecz jednoosobowego zarządzania (przez dyrektorów wyznaczonych z góry i wyposażonych we władzę “dyktatorską”) – zobacz sekcję H.3.14. Celem tego było zastąpienie kapitalistycznych menedżerów państwowymi dyrektorami, nie zaś samorządem pracowniczym. W rzeczywistości, jak omawiamy w sekcji H.6.2, liderzy partii wielokrotnie odrzucali sugestie komitetów zakładowych dotyczące budowania socjalizmu w oparciu o zarządzanie gospodarką na rzecz scentralizowanej kontroli państwowej. Lęk Bakunina przed tym, co mogłoby się zdarzyć, gdyby rewolucja polityczna poprzedziła rewolucję społeczną, okazał się uzasadniony. Klasa robotnicza w dalszym ciągu była wyzyskiwana i uciskana tak jak i wcześniej, najpierw przez burżuazję, a potem przez nową burżuazję składającą się z dyrektorów mianowanych przez państwo, wyposażonych w taką samą władzę, jaką mieli ich poprzednicy (a nawet trochę większą). Przykład Rosji potwierdził analizy Bakunina, dowodzące, że rewolucja musi natychmiast połączyć cele polityczne i ekonomiczne, ażeby zakończyła się sukcesem.

Doświadczenia bolszewickiej Rosji potwierdzają również przewidywania Bakunina, że państwowy socjalizm będzie po prostu państwowym kapitalizmem. Jak podkreślił Bakunin, państwo „jest rządem z góry w dół ogromnej liczby mężczyzn [i kobiet], bardzo różnym z punktu widzenia stopnia ich kultury, charakteru zamieszkiwanych przez nich krajów lub miejscowości, wykonywanych przez nich zawodów, kierujących nimi interesów i aspiracji – państwo jest rządem tych wszystkich przez tę czy inną mniejszość”. Państwo „zawsze było dziedzictwem jakiejś uprzywilejowanej klasy”, a „gdy wszystkie inne klasy się wyczerpią, staje się dziedzictwem klasy biurokratycznej”. Państwo marksistowskie „nie będzie zadowolone z administrowania i rządzenia masami politycznie, będzie również administrować masami gospodarczo, koncentrując w rękach państwa produkcję i dystrybucję bogactwa”. W rezultacie powstanie „nowa klasa, nowa hierarchia prawdziwych i fałszywych naukowców i uczonych, a świat zostanie podzielony na mniejszość rządzącą w imię wiedzy i ogromną ignorancką większość. A potem, biada masie ignorantów!” Tak więc wyzysk nowej klasy biurokratycznej byłby jedynym rezultatem, gdyby państwo stało się „jedynym właścicielem” i „jedynym bankierem, kapitalistą, organizatorem i dyrektorem wszystkich krajowych pracowników oraz dystrybutorem wszystkich jego produktów”. [Bakunin on Anarchism, s. 317-8, s. 318 i s. 217] Kolejni anarchiści nazywali taki reżim kapitalizmem państwowym (zob. sekcja H.3.13).

Odrzucenie przez bolszewickie kierownictwo komitetów fabrycznych i ich wizji socjalizmu również potwierdziło obawę Bakunina, że marksizm zapędzi ludzi „nie tylko nie do obalenia państwa, ale wręcz przeciwnie, muszą je wzmocnić i powiększyć, a następnie przekazać je […] przywódcom partii komunistycznej […] którzy następnie wyzwolą ich na swój własny sposób”. Reżim gospodarczy narzucony przez bolszewików również potwierdził krytykę Bakunina jako państwa „kontrolującego cały handel, przemysł, rolnictwo, a nawet naukę. Masa ludności zostanie podzielona na dwie armie, rolniczą i przemysłową pod bezpośrednim dowództwem państwowych inżynierów, którzy będą stanowić nową uprzywilejowaną klasę polityczno-naukową”. Nic dziwnego, że ta nowa państwowa gospodarka była katastrofą, która ponownie potwierdziła jego ostrzeżenie, że jeżeli ta mniejszość „nie będzie obdarzona wszechwiedzą, wszechobecnością i wszechmocą, jaką teologowie przypisują Bogu, to nie będzie ona w stanie poznać i przewidzieć potrzeb swojego ludu, a nawet zaspokoić sprawiedliwością tych potrzeb, które są najbardziej uzasadnione i naglące”. [Op. Cit., s. 332, s. 332-3 i s. 318]

To zaś doprowadza nas do kwestii “dyktatury proletariatu”. Chociaż wielu marksistów w zasadzie używa tego określenia do opisywania obrony rewolucji i przez to argumentuje, że anarchiści nie widzą potrzeby, ażeby bronić rewolucji, to jednak nie jest to słuszne. Anarchiści począwszy od Bakunina przekonywali, że rewolucja będzie musiała bronić się przed kontrrewolucją. Totalnie odrzucamy taką nazwę (patrz sekcje H.2.1I.5.14 i J.7.6, gdzie zostaną obalone twierdzenia, jakoby anarchiści sądzili, że rewolucja nie wymaga obrony). Zatem dlaczego Bakunin odrzucił ten termin? Aby zrozumieć dlaczego, musimy przedstawić pewne tło historyczne — mianowicie fakt, że w okresie, gdy pisał on swoje dzieła, proletariat stanowił mniejszość wśród mas pracujących.

Anarchiści odrzucali ideę “dyktatury proletariatu” po prostu dlatego, że w owym czasie proletariat był mniejszością wśród ludzi pracy. Z czego wynika, że argumentowanie na rzecz dyktatury proletariatu oznaczałoby argumentowanie na rzecz dyktatury klasy mniejszościowej, do której nie należała większość ludu. Na przykład w czasie, gdy Marks i Engels pisali swój Manifest Komunistyczny, ponad 80% ludności Niemiec i Francji stanowili chłopi albo rzemieślnicy — których Marks określał jako “drobnomieszczaństwo”, a jego następcy jako “drobną burżuazję”. Ten fakt oznacza, że komentarz o tym, iż “ruch robotniczy jest świadomym, niezależnym ruchem ogromnej większości, w interesie ogromnej większości” był po prostu nieprawdą. Raczej było to tak, że do końca życia Marksa (a i przez kilka następnych dziesięcioleci) ruch robotniczy był podobny “wszystkim poprzednim ruchom”, mianowicie “ruchem mniejszości, albo też w interesie mniejszości” [The Marx-Engels Reader, s. 482]. Nie jest to tak, żeby Marks i Engels nie byli tego świadomi. W Manifeście Komunistycznym zauważają, że “w krajach takich jak Francja” chłopi “stanowią znacznie więcej niż połowę ludności”. W swoim słynnym dziele z 1875 roku, “Krytyka programu gotajskiego”, Marks zauważył, że “większość »ludu pracującego« w Niemczech składa się z chłopów, a nie proletariuszy”. Mniej więcej w tym samym czasie, w innym tekście podkreślał, że “chłop (…) stanowi mniej lub bardziej znaczną większość (…) w krajach kontynentu zachodnioeuropejskiego” [Op. Cit., s. 493, s. 536 i s. 543].

Zatem jest oczywiste, że przedstawiona przez Marksa i Engelsa wizja rewolucji proletariackiej była taką wizją, w skład której wchodził dyktat mniejszości nad większością. Z tego powodu Bakunin odrzucił tę koncepcję. Po prostu zwrócił uwagę na to, że w owym czasie “dyktatura proletariatu” tak naprawdę oznaczałaby dyktaturę mniejszości ludzi pracy, a więc “rewolucję” polegającą na wykluczeniu większości ludzi pracy (tzn. rzemieślników i chłopów). W r. 1873 przekonywał: “Jeżeli proletariat ma być klasą rządzącą (…) to nad kim będzie panował? Musiałby istnieć jeszcze jeden proletariat, który będzie poddany tym nowym rządom, temu nowemu państwu. Może to być chłopski motłoch (…) który, znajdując się na niższym poziomie kulturalnym, będzie prawdopodobnie rządzony przez proletariat miejski i fabryczny” [Statism and Anarchy (Państwowość i anarchia), s. 177-8].

Zdaniem Bakunina zalecanie “dyktatury proletariatu” w rzeczywistości, w której ogromną większość ludzi pracy stanowili chłopi, byłoby katastrofą. I dopiero gdy zrozumiemy te uwarunkowania społeczne, będziemy mogli też zrozumieć sprzeciw Bakunina wobec postulowanej przez Marksa “dyktatury proletariatu” — byłaby ona dyktaturą klasy mniejszościowej nad resztą pracującej ludności (Bakunin uważał za oczywiste, że klasy kapitalistów i ziemian powinny zostać wywłaszczone i powstrzymane przed niszczeniem rewolucji!). Bakunin nieustannie podkreślał potrzebę ruchu i rewolucji wszystkich ludzi pracy (patrz sekcja H.2.7) i że chłopi „dołączą do sprawy robotników miejskich, gdy tylko nabiorą przekonania, że ci ostatni nie udają, że narzucają swoją wolę lub jakiś porządek polityczny lub społeczny wymyślony przez miasta dla większego szczęścia wsi; dołączą do sprawy, gdy tylko będą pewni, że robotnicy przemysłowi nie odbiorą ich ziemi”. Bo „samo powstanie proletariatu nie wystarczyłoby; z tym mielibyśmy tylko rewolucję polityczną, która musiałaby wywołać naturalną i uzasadnioną reakcję chłopów, a ta reakcja, lub tylko obojętność chłopów, zdławiłaby rewolucję miast” [The Political Philosophy of Bakunin, s. 401 i s. 378]

To wyjaśnia, dlaczego anarchiści na kongresie w Saint Imier przekonywali, że “żadne państwo polityczne nie może być niczym innym, jak tylko zorganizowanym systemem panowania przynoszącym korzyść jednej klasie z uszczerbkiem dla mas. A gdyby tak proletariat przejął władzę, to sam z kolei stałby się nową klasą panującą i wyzyskującą innych”. Można zrozumieć ich niepokój, ponieważ proletariat był w owym czasie klasą mniejszościową. Według anarchistów, wtedy i dzisiaj, rewolucja społeczna, aby zakończyła się powodzeniem, musi być naprawdę ludowa i obejmować większość populacji. Nic więc dziwnego, że kongres ten podkreślał rolę proletariatu w walce o socjalizm, argumentując, że “proletariat wszystkich kontynentów (…) musi stworzyć solidarność rewolucyjnego działania (…) niezależnie i w opozycji do wszystkich form burżuazyjnej polityki” . Celem ruchu robotniczego były ponadto “wolne organizacje i federacje (…) tworzone przez spontaniczne działania samego proletariatu, [tzn. przez] autonomiczne komuny i struktury handlowe” [według cytatu podanego w Bakunin on Anarchism, s. 438, s. 439 i s. 438].

Stąd też wziął się komentarz Bakunina, że “wyróżnienie proletariatu, świata robotników, jako klasy, a nie jako masy“ jest “czymś głęboko antypatycznym dla nas, rewolucyjnych anarchistów, którzy bezwarunkowo zalecamy pełną emancypację całego ludu”. Przekonywał on, że uczynienie tego nie oznaczałoby “niczego innego, jak tylko utworzenia nowej arystokracji, złożonej z miejskich i przemysłowych pracowników, w celu wykluczenia tych milionów, które składają się na proletariat wiejski i które (…) w rezultacie staną się poddanymi tego wielkiego tak zwanego Państwa Ludowego” [Michael Bakunin: Selected Writings (Michaił Bakunin – Pisma wybrane), ss. 253-4].

I jeszcze raz doświadczenia rewolucji październikowej zdają się potwierdzać lęki Bakunina. Bolszewicy wprowadzili w życie dyktaturę miasta nad wsią, co doprowadziło do katastrofalnych skutków (więcej szczegółów w sekcji H.6.2).

Jeszcze jedna sprawa z tym związana. Chociaż anarchiści odrzucają “dyktaturę proletariatu”, to oczywiście nie odrzucamy kluczowej roli, jaką proletariat musi odegrać w każdej rewolucji społecznej (przeczytaj w sekcji H.2.2 o tym, dlaczego zapewnienia marksistów, że anarchiści odrzucają walkę klasową, są kłamstwem). Odrzucamy jedynie ideę mówiącą, że proletariat musi narzucić swój dyktat innym ludziom pracy, takim jak chłopi czy rzemieślnicy. Nie odrzucamy konieczności obrony rewolucji przez ludzi z klas pracujących, ani konieczności wywłaszczenia przez nich klasy kapitalistów, ani konieczności kierowania przez nich swoimi własnymi działaniami, a przez to i społeczeństwem.

Następnie pojawia się kwestia tego, że nawet gdyby proletariat naprawdę przejął władzę polityczną, to czyż możliwe byłoby jej rzeczywiste sprawowanie przez jego ogół? Bakunin wysuwa tutaj oczywiste zastrzeżenia: “Nawet jeśli przyjmiemy taki punkt widzenia, że miejski proletariat jest tym, który przypuszczalnie ma zebrać jedyną nagrodę podczas przejęcia władzy politycznej, to na pewno stanie się oczywiste, że ta władza nigdy nie będzie niczym innym, jak tylko pozorem? Niemożliwością będzie, aby kilka tysięcy ludzi, nie mówiąc już o dziesiątkach czy setkach tysięcy, dzierżyło taką władzę rzeczywiście. Będzie ona musiała być sprawowana w ich zastępstwie, co oznacza powierzenie jej grupie ludzi wybranych, aby ich reprezentowali i nimi rządzili, co z kolei niezawodnie przywróci całe zakłamanie i służalczość rządów przedstawicielskich czy też burżuazyjnych. Po krótkim rozbłysku wolności czy orgii rewolucji obywatele nowego Państwa obudzą się jako niewolnicy, marionetki i ofiary nowej grupy ambitnych ludzi” [Op. Cit., ss. 254-5].

Bakunin powtórzył tę argumentację: “Co to znaczy »proletariat wyniesiony do godności klasy rządzącej«? Czy cały proletariat stanie na czele rządu? Niemcy sobie liczą około 40 milionów ludzi. Czy całe te 40 milionów stanie się członkami rządu? Cały naród będzie rządził, ale nikt nie będzie rządzony. Więc wtedy nie będzie żadnego rządu, żadnego państwa; ale jeżeli będzie istniało państwo, to będą też istnieli i tacy, którzy będą rządzeni, będą istnieli słudzy”. Bakunin przekonywał, że marksiści rozwiązują ten dylemat “według prostego wzorca. Przez rząd ludowy rozumieją oni rząd z ludu, tworzony przez niewielką liczbę przedstawicieli wybranych przez lud. Tak zwani przedstawiciele ludu i władcy państwa wybrani przez cały naród na podstawie powszechnego prawa wyborczego — ostatnie słowo marksistów, jak też i szkoły demokratycznej — to kłamstwo, za którym stoi despotyzm rządzącej mniejszości, pozostaje w ukryciu, kłamstwo tym niebezpieczniejsze, że dla pozoru bywa przedstawiane jako wyraz woli ludu” [Statism and Anarchy (Państwowość i anarchia), s. 178].

A więc jakie stanowisko w tej kwestii zajmuje Marks? Pozostaje oczywiste, że samozwańczy następcy Marksa popierają ideę rządów “socjalistycznych” (owszem, wielu z nich, łącznie z Leninem i Trockim, zaszło w tym aż tak daleko, by przekonywać, że dyktatura partii jest konieczna dla sukcesu rewolucji — patrz następna sekcja). Natomiast stanowisko samego Marksa jest mniej jasne. W odpowiedzi na pytanie Bakunina, czy wszyscy Niemcy zostaną członkami rządu, przekonywał, że “oczywiście, ponieważ cała rzecz zaczyna się od samorządności miejskiej”. Ale równocześnie napisał taki komentarz: “Czy rzeczywiście może być tak, że na przykład w związku zawodowym wszyscy członkowie związku formują jego komitet wykonawczy?”, co by sugerowało, że w marksistowskim systemie socjalizmu istniałby podział pracy na rządzących i podporządkowanych [The Marx-Engels Reader, s. 545 i s. 544]. W innym miejscu mówi on o “socjalistycznym rządzie (…) dochodzącym w jakimś kraju do władzy” [Collected Works, vol. 46, s. 66] Jak wspomniano w sekcji H.3.10, zarówno Marks, jak i Engels postrzegali wybory powszechne w republice jako wyraz siły politycznej klasy robotniczej.

Zatem krytyka Bakunina trzyma się kupy, gdyż oczywiste jest, że Marks i Engels w ramach “dyktatury proletariatu” widzieli u władzy rząd socjalistyczny. Zdaniem Bakunina i wszystkich anarchistów, jeżeli jakaś partia polityczna tworzy rząd, to oczywiste jest, że to ona dzierży władzę, nie zaś masy ludzi pracy, o których partia ta twierdzi, że je reprezentuje. Od samego początku anarchiści argumentowali, że Marks popełnił ciężki błąd myląc władzę robotników z państwem. A to dlatego, że państwo jest środkiem, przy pomocy którego kierowanie sprawami ludzi zostaje im odebrane i pozostawione w rękach garstki. Państwo oznacza oddelegowanie władzy. A zatem tak zwane “państwo robotnicze” czy “dyktatura proletariatu” są sprzecznościami pojęciowymi. Zamiast oznaczać władzę kierowania społeczeństwem przez klasę robotniczą, oznaczają one faktycznie coś odwrotnego, a mianowicie przekazanie tej władzy grupce przywódców partyjnych na szczytach scentralizowanej struktury. Dzieje się tak dlatego, że “wszystkie reguły Państwa, wszystkie rządy z samej swej natury są umieszczone poza ludem. Z konieczności muszą one pragnąć podporządkowania ludu zwyczajom i celom całkowicie mu obcym. Dlatego też ogłaszamy, że jesteśmy wrogami (…) wszystkich organizacji państwowych jako takich, i wierzymy, że lud będzie mógł być szczęśliwy i wolny, gdy zorganizuje się oddolnie w górę przy pomocy swoich własnych, całkowicie wolnych stowarzyszeń, bez nadzoru żadnych aniołów stróży, gdy stworzy swoje własne życie” [Marxism, Freedom and the State (Marksizm, wolność i państwo, s. 63]. Toteż Bakunin stale argumentował na rzecz zdecentralizowanego, federalnego systemu rad robotniczych zorganizowanego oddolnie w górę. Przeobrażenie rządu bolszewików w dyktaturę nad proletariatem już we wczesnych etapach rewolucji rosyjskiej po raz kolejny potwierdza Bakuninowską krytykę marksizmu.

Wiąże się z tym argument Bakunina, że marksizm stworzył uprzywilejowaną pozycję intelektualistów socjalistycznych zarówno w obecnym ruchu społecznym, jak i w rewolucji społecznej. Stało się tak dlatego, że Marks podkreślał, że jego teoria jest „socjalizmem naukowym” i – jak twierdził Bakunin – „ponieważ myśl, teoria i nauka, przynajmniej w naszych czasach, są w posiadaniu bardzo nielicznych, ci nieliczni powinni być przywódcami życia społecznego” i oni, a nie masy, powinni organizować rewolucję „przez dyktatorskie moce tej wyuczonej mniejszości, która zakłada wyrażanie woli ludu”. Byłoby to „nic innego jak despotyczna kontrola ludności przez nową i wcale nie liczną arystokrację prawdziwych i pseudonaukowców”, a więc „powstałaby nowa klasa [rządząca], nowa hierarchia prawdziwych i fałszywych naukowców i uczonych, a świat zostałby podzielony na rządzącą mniejszość w imię wiedzy i ogromną ignorancką większość. A potem, biada masie ignorantów!”. Tak więc „każde państwo, nawet państwo pseudoludowe wymyślone przez Marksa, jest w istocie tylko maszyną rządzącą masami z góry, poprzez uprzywilejowaną mniejszość zarozumiałych intelektualistów, którzy wyobrażają sobie, że wiedzą, czego ludzie potrzebują i chcą lepiej niż oni sami”. Rosyjski anarchista przewidział, że „organizacja i rządy nowego społeczeństwa przez socjalistycznych uczonych” będą „gorsze od wszystkich despotycznych rządów!” [Bakunin on Anarchism, s. 328-9, s. 331, s. 319, s. 338 i s. 295] Historia udowodniła rację Bakunina, przy czym dokładnie taki był reżim bolszewicki. Jak omówiliśmy w sekcji H.5, awangardyzm Lenina przyniósł taki rezultat, argumentując, że kierownictwo partii znało obiektywne potrzeby klas robotniczych lepiej niż oni sami byli wykorzystywani do usprawiedliwienia dyktatury partyjnej i ścisłej centralizacji życia społecznego w rękach kierownictwa.

To zaś się wiąże z ostatnią sprawą, a mianowicie taką, czy rewolucja będzie scentralizowana czy zdecentralizowana. Czytając Marksa, dochodzimy do wniosku, że kwestia jest nieco pogmatwana, z powodu jego poparcia dla Komuny Paryskiej i jej programu federalistycznego (napisanego, co musimy zauważyć, przez ucznia Proudhona). Natomiast w r. 1850 Marks opowiedział się za skrajną centralizacją władzy. Jak to ujął, robotnikom “nie wolno marzyć wyłącznie o jednej, niepodzielnej republice niemieckiej, ale też w ramach tej republiki muszą oni dążyć do jak najwyraźniejszej centralizacji władzy w rękach organów państwa”. Przekonywał, że w kraju takim jak Niemcy, “gdzie istnieje tyle przeżytków średniowiecza, które muszą zostać zniesione” nie wolno “w żadnych okolicznościach pozwalać na to, by jakakolwiek wieś, jakiekolwiek miasto czy jakakolwiek prowincja miała możność stawiać nowe przeszkody na drodze rewolucyjnej działalności, która może postępować z pełną siłą [tylko] od środka”. Podkreślał, że “tak jak we Francji w 1793 r., tak i dzisiaj w Niemczech zadaniem prawdziwie rewolucyjnej partii jest przeprowadzenie najbezwzględniejszej centralizacji” [The Marx-Engels Reader, s. 509-10]. Lenin wybrał sobie właśnie taką odmianę myśli Marksa, przekonując, że “Marks był centralistą” i wprowadzając w życie tę wizję zarówno wewnątrz partii, jak i w całej Rosji po dojściu do władzy [The Essential Works of Lenin, s. 310].

Oczywiście to zagadnienie wysuwa pytanie, czy cała klasa sprawuje władzę pod „dyktaturą proletariatu”. W systemie scentralizowanym władza musi być oczywiście sprawowana przez kilku (jak pokazał argument Marksa z 1850 roku). Centralizm ze swej natury wyklucza możliwość szerokiego uczestnictwa w procesie decyzyjnym. Ponadto decyzje podejmowane przez taki organ nie mogły odzwierciedlać rzeczywistych potrzeb społeczeństwa. W słowach Bakunina:

Jaki człowiek, jaka grupa osób, bez względu na to, jak wielki jest ich geniusz, odważyłaby się myśleć, że jest w stanie ogarnąć i zrozumieć bogactwo zainteresowań, postaw i działań tak różnych w każdym kraju, każdej prowincji, miejscowości i zawodu.”[Michael Bakunin: Selected Writings, s. 240]

Podkreślił, że „rewolucja powinna być i powinna wszędzie pozostać niezależna od centralnego punktu, który musi być jej wyrazem i produktem – a nie źródłem, przewodnikiem i przyczyną […] przebudzenie wszystkich lokalnych pasji i przebudzenie spontanicznego życia we wszystkich punktach, musi być dobrze rozwinięte, aby rewolucja pozostała żywa, prawdziwa i potężna”. Anarchiści odrzucają centralizację, ponieważ niszczy ona masowe uczestnictwo, którego rewolucja wymaga, aby odnieść sukces. Dlatego też „nie akceptujemy, nawet w procesie rewolucyjnej transformacji, ani zgromadzeń konstytucyjnych, rządów tymczasowych, ani tak zwanych dyktatur rewolucyjnych; ponieważ jesteśmy przekonani, że rewolucja jest tylko szczera, uczciwa i realna w rękach mas, a gdy koncentruje się w rękach kilku rządzących jednostek, nieuchronnie i natychmiast staje się reakcją”. Raczej rewolucja „wszędzie musi być stworzona przez ludzi, a najwyższa kontrola musi zawsze należeć do ludzi zorganizowanych w wolną federację stowarzyszeń rolniczych i przemysłowych […] zorganizowane od dołu do góry za pomocą rewolucyjnej delegacji” [Op. Cit., s. 179-80, s. 237 i s. 172]

To, musimy podkreślić, nie oznacza izolacji. Bakunin zawsze podkreślał znaczenie organizacji federalnej dla koordynacji walki i obrony rewolucji. Jak to ujął, wszystkie rewolucyjne gminy musiałyby się zjednoczyć, aby „zorganizować niezbędne wspólne usługi i ustalenia dotyczące produkcji i wymiany, ustanowić kartę równości, podstawę wszelkiej wolności – kartę o całkowicie negatywnym charakterze, określającą raczej to, co musi zostać zniesione na zawsze niż pozytywne formy życia lokalnego, które mogą być stworzone jedynie przez żywą praktykę każdej miejscowości – oraz zorganizować wspólną obronę przed wrogami Rewolucji”. [Op. Cit., s. 179]

Jak na ironię, przedmowa Engelsa do wydania dzieła Marksa z 1885 roku obnaża błędność jego stanowiska. Engels stwierdził, że “ten urywek opiera się na nieporozumieniu” i “teraz (…) jest powszechnie wiadome, że podczas całej rewolucji (…) cała administracja departamentów, okręgów i gmin składała się z władz wybranych samodzielnie przez poszczególne obwody wyborcze i że władze te działały całkowicie swobodnie (…) że to akurat prowincjonalny i lokalny samorząd (…) stał się najpotężniejszą dźwignią rewolucji” [The Marx-Engels Reader, s. 510 f]. (Chodzi tutaj o Komunę Paryską i towarzyszące jej wydarzenia na francuskiej prowincji w 1871 r.) Pierwotne uwagi Marksa postulują narzucenie wolności przez centrum ogółowi ludności nie pragnącej jej wcale (a w takim przypadku, jakimż cudem centrum mogłoby być przedstawicielstwem większości w tej kwestii?). Ponadto w jaki sposób taka rewolucja mogłaby być prawdziwą rewolucją społeczną, gdyby nie działa się wśród lokalnych grup najniższych warstw w całym kraju? Nic zatem dziwnego, że autonomia lokalna odgrywała kluczową rolę w każdej prawdziwej rewolucji.

A zatem i w tym historia przyznała rację Bakuninowi. Centralizm zawsze zabijał rewolucję i, jak Bakunin zawsze przekonywał, prawdziwy socjalizm da się zbudować jedynie oddolnie, przez ludność każdej wsi, miasteczka i miasta. Problemów, przed jakimi staje świat albo rewolucja, nie może rozwiązać garstka ludzi na szczytach władzy przy pomocy dekretów. Można je rozwiązać jedynie na drodze czynnego uczestnictwa mas ludzi z klas pracujących. A tego rodzaju partycypację centralizm i rząd wykluczają z samej swej natury.

Wiedząc o poparciu Marksa dla federacyjnych idei Komuny Paryskiej, można by było przekonywać, że marksizm nie jest przywiązany do polityki ścisłej centralizacji (chociaż oczywiście Lenin przekonywał, że Marks był zdecydowanym zwolennikiem centralizacji). Natomiast pozostaje prawdą, że (cytując Daniela Guerina) komentarze Marksa na temat Komuny różnią się “znacząco od pism Marksa sprzed 1871 r. oraz tych napisanych po 1871 r.”, podczas gdy komentarze Bakunina były “tak naprawdę całkiem spójne z linią, jaką on przyjął w swych wcześniejszych pismach” [No Gods, No Masters (Bez Boga i pana), t. 1, s. 167]. Rzeczywiście, jak zauważył sam Bakunin, chociaż marksiści “ujrzeli, jak powstanie podważyło wszystkie ich idee”, to “poczuli się zmuszeni zdjąć przed Komuną czapki z głów” [Michael Bakunin: Selected Writings (Michaił Bakunin – pisma wybrane), s. 261]. Ta modyfikacja koncepcji Marksa nie ograniczała się tylko do federalizmu. Marks pochwalał także wprowadzony przez Komunę system udzielania mandatów odwoływalnym delegatom. Było to właśnie rozwiązanie, na rzecz którego Bakunin argumentował wcześniej przez wiele lat. Na przykład w roku 1868 mówił o “Rewolucyjnej Radzie Komunalnej”, składającej się z “delegatów (…) obdarzonych pełnym mandatem, ale odpowiedzialnych [przed wyłaniającymi ich zgromadzeniami] i odwoływalnych” [Op. Cit., ss. 170-1]. Jeśli więc o to chodzi, to Komuna Paryska była uderzającym potwierdzeniem idei Bakunina na wielu płaszczyznach, nie zaś idei Marksa (który dostosował do niej swoje idee, dopasowując je przez to do idei Bakunina!).

Od czasów Bakunina anarchiści pogłębili jego krytykę marksizmu. A wraz z doświadczeniami bolszewizmu zaczęli przekonywać, że Bakunin przewidział kluczowe błędy wynikające z idei Marksa. Wiedząc, że następcy Marksa, zwłaszcza Lenin i Trocki, kładli nacisk na aspekty jego myśli związane z centralizacją i “rządem socjalistycznym” (chociaż też w wielu sprawach je wypaczyli), anarchiści argumentują, że krytyka Bakunina jest obecnie równie ważna, co dawniej. Prawdziwy socjalizm może nadejść tylko od dołu.

Aby dowiedzieć się więcej na temat krytyki marksizmu przez Bakunina, warto skonsultować zerknąć do biografii rosyjskiego anarchisty (Bakunin: The Creative Passion) oraz książki Briana Morrisa, Bakunin: The Philosophy of Freedom. John Clark ma dwa użyteczne eseje na ten temat w swoim Anarchist Moment, podczas gdy The Social and Political Thought of Michael Bakunin autorstwa Richarda B. Saltman’a zawiera doskonały rozdział o Bakuninie i Marksie. Dobre podejście akademickie można znaleźć w Marx’s Last Battle: Bakunin and the First International Alvina W. Gouldnera (Theory and Society, Vol. 11, Nr. 6), która jest zrewidowaną i skróconą wersją rozdziału Against Fragmentation: the Origins of Marxism and the Sociology of Intellectuals. Oczywiście, oryginalne pisma Bakunina powinny być pierwszym punktem wyjścia.

Next Page » « Previous Page