Category: Uncategorized

H.2.14 Czy anarchistyczne organizacje są albo “nieskuteczne”, albo “elitarne”, lub też “cudaczne”?

Marksiści często oskarżają organizacje anarchistyczne o bycie „elitarnymi” lub „tajnymi”. Pat Stack (z brytyjskiego SWP) zastanawia się nad historią organizacji anarchistycznej (przynajmniej w wersji SWP tej historii): „Jak inaczej [niż przez leninowskie awangardowe partie polityczne] organizują się rewolucjoniści? Poza poważnymi wysiłkami anarchosyndykalistów, by zmierzyć się z tym problemem, anarchiści nie przedstawili żadnej poważnej alternatywy. W takim stopniu, w jakim to robią, robią to albo nieefektywnie, albo elitarnie, albo wręcz cudaczne. Organizacja Bakunina, ‘Alians Demokracji Socjalistycznej’, pokierowała wszystkimi trzema: ‘Organizacja miała dwie nakładające się na siebie formy, jedną tajną, angażującą tylko „tajnych”, i jedną publiczną – AliansDemokracji Socjalistycznej. Nawet w otwartym, publicznym trybie, alians miał być organizacją wysoce scentralizowaną, a wszystkie decyzje na szczeblu krajowym były zatwierdzane przez Komitet Centralny. Ponieważ był to prawdziwy organ kontrolny, tajna organizacja była jeszcze bardziej scentralizowana […] najpierw z Komitetem Centralnym, następnie sekcją centralną w Genewie działającą jako stała delegacja stałego Komitetu Centralnego a wreszcie w ramach sekcji centralnej w Genewie Biuro Centralne, które miało być zarówno władzą wykonawczą, jak i biurem […] składającym się z trzech, pięciu, a nawet siedmiu członków tajnej organizacji i katalogu wykonawczego organizacji publicznej.Nie ma wątpliwości, że było to bardziej elitarne i mniej demokratyczne niż model leninowski” [“Anarchy in the UK?”, Socialist Review, nr. 246]

Są, jak widać, liczne problemy z twierdzeniami Stacka. Po pierwsze, nie podejmuje on absolutnie żadnych prób dyskusji o anarchistycznych pomysłach na temat rewolucyjnej organizacji. Woli raczej przedstawić nieco zniekształcony obraz idei Bakunina na temat strukturalnych aspektów jego organizacji, idei, które przepadły wraz z nim w 1876 roku! Po drugie, ponieważ Stack nie mówi o tym, jak anarchiści (w tym Bakunin) postrzegają operowanie swoimi organizacjami, trudno jest określić, czy są one „nieefektywne” czy „elitarne”. Trudno się temu dziwić, bo nie są. Po trzecie, nawet jeśli chodzi o jego własny przykład (alians Bakunina), jego twierdzenie, że był on „nieskuteczny”, wydaje się wysoce niestosowne. Trudno określić, czy był to „elitarny” czy „cudaczny”, ponieważ Stack cytuje nienazwanego autora i jego cytaty nt. struktury. Po czwarte, jak na ironię dla Stacka, „model” Lenina miał wiele tych samych cech co model Bakunina!

Co istotne, Stack nie omawia żadnych standardowych anarchistycznych pomysłów na to, jak rewolucjoniści powinni się zorganizować. Jak omawiamy w sekcji J.3, istnieją trzy główne typy: federacja „syntezy”, federacja „walki klasowej” i te inspirowane przez „Platformę”. W XXI wieku są to główne typy organizacji anarchistycznych. Więc byłoby niezwykle trudno argumentować, że są one „elitarne”, „nieefektywne” lub „cudaczne”. To, co łączy te idee organizacyjne, to wizja organizacji anarchistycznej jako federacji autonomicznych, samozarządzanych grup, które pracują z innymi jak równy z równym. Jak bezpośrednie organizacje demokratyczne, które siłą swoich idei i przykładem wpływają na innych, mogą być „elitarne” lub „cudaczne”? Nic więc dziwnego, że Stack użył przykładu z 1868 roku do ataku na anarchizm w XXI wieku! Gdyby rzeczywiście przedstawił uczciwą relację z anarchistycznych idei, jego twierdzenia szybko zostałyby uznane za nonsens. A co do twierdzenia o „nieskuteczności”, to biorąc pod uwagę, że artykuł Stacka był próbą zwalczania wpływów anarchistycznych w ruchu antyglobalistycznym, sugerowałoby to coś wręcz przeciwnego.

Nawet patrząc na przykład aliansu Bakunina, widzimy dowody, że streszczenie Stacka jest po prostu błędne. To dziwne, że Stack twierdził, że alians był „nieskuteczny”. Przecież Marks spędził wiele lat na walce z nim (i wpływami Bakunina) w Pierwszej Międzynarodówce. Rzeczywiście, była ona tak skuteczna, że idee anarchistyczne zdominowały większość sekcji tej organizacji, zmuszając Marksa do przeniesienia Rady Generalnej do Ameryki, aby upewnić się, że nie wpadnie ona w ręce anarchistów (tj. większości). Co więcej, nie był on „nieskuteczny” jeśli chodzi o budowę Międzynarodówki. Jak zauważa marksista Paul Thomas, „Międzynarodówka miała udowodnić, że jest w stanie rozszerzyć swoje członkostwo tylko na życzenie bakuninistów [sic!]”. i „gdziekolwiek Międzynarodówka się rozprzestrzeniała, robiła to pod płaszczem Bakuninizmu”. [Karl Marx and the Anarchists, s. 315 i s. 319] Nawet Engels musiał przyznać, że sekcja hiszpańska była „jedną z najlepszych organizacji w ramach Międzynarodówki” (którą hiszpańscy marksiści musieli „uratować przed wpływami oszustów z aliansu”). [Collected Works, vol. 23, s. 292]

Jednak Stack uważa to za przykład „nieefektywnej” organizacji! Ale, szczerze mówiąc, wydaje się, że był to powszechny błąd wśród marksistów. Na przykład w 1877 r. Engels pokazał swoje zrozumienie rzeczy, mówiąc „możemy bezpiecznie przewidzieć, że nowy zryw [w Hiszpanii] nie będzie pochodził od tych ‘anarchistycznych’ gaduł, ale od małego ciała inteligentnych i energicznych robotników, którzy w 1872 r. pozostali wierni Międzynarodówce”. [Marx, Engels, Lenin, Anarchism and Anarcho-Syndicalism, s. 163] W rzeczywistości Hiszpańska Partia Socjalistyczna była do cna zbiurokratyzowana i zreformowana, podczas gdy to anarchiści uczynili hiszpański ruch robotniczy najbardziej dynamicznym i rewolucyjnym na świecie.

Jeśli chodzi o podsumowanie organizacji Bakunina przez Stack’a, musimy zauważyć, że Stack cytuje nieznane źródło opinii Bakunina na ten temat. Dlatego nie mamy możliwości oceny, czy jest to ważne podsumowanie pomysłów Bakunina w tej sprawie. Jak wskazujemy w innym miejscu (patrz sekcja J.3.7) Leninowskie streszczenia pomysłów Bakunina na tajną organizację zwykle pozostawiają wiele do życzenia (zwykle pomijając lub cytując bez kontekstu pewne frazy). W związku z tym, a także biorąc pod uwagę całkowity brak znaczenia tego modelu dla anarchistów od lat 70. XIX wieku, nie będziemy omawiać tego podsumowania. Mówiąc wprost, stratą czasu jest omawianie modelu organizacyjnego, którego nie popiera żaden współczesny anarchista.

Co więcej, istnieje kluczowy sposób, w jaki idee Bakunina w tej kwestii były znacznie mniej „elitarne” i bardziej „demokratyczne” niż model Lenina. Po prostu, Bakunin zawsze podkreślał, że jego organizacja „wyklucza jakiekolwiek postrzeganie dyktatury i kontroli więziennej”. [Michael Bakunin: Selected Writings, s. 172] „Głównym celem i zadaniem organizacji”, jak twierdził, jest „pomoc ludziom w osiągnięciu samostanowienia. Nie zagrażałoby to wolności ludzi, ponieważ jest wolne od wszelkiego oficjalnego charakteru” i „nie znajduje się ponad ludźmi jak władza państwowa”. Jej program „polega na jak najpełniejszym urzeczywistnieniu wolności ludu“, a jej wpływ „nie jest sprzeczny z wolnym rozwojem i samostanowieniem ludu, ani z jego oddolną organizacją według jego własnych zwyczajów i instynktów, ponieważ działa na lud tylko poprzez naturalny, osobisty wpływ jego członków, którzy nie mają żadnej władzy”. W ten sposób grupa rewolucyjna byłaby „pomocą” mas, z „organizacją w samym narodzie”.[cytował Michael Confino, Daughter of a Revolutionary, s. 259, s. 261, s. 256 i s. 261] Sama rewolucja oznaczałaby „koniec wszystkich panów i dominacji wszelkiego rodzaju oraz swobodne budowanie życia społecznego zgodnie z powszechnymi potrzebami, nie od góry do dołu, jak w państwie, ale od dołu do góry, przez samych ludzi, rezygnując ze wszystkich rządów i parlamentów – dobrowolny sojusz stowarzyszeń pracowników rolnych i fabrycznych, komun, prowincji i narodów; i wreszcie […] uniwersalne ludzkie braterstwo triumfujące na ruinach wszystkich państw”. [Bakunin, Statism and Anarchy, s. 33] Innymi słowy, Bakunin widział rewolucję społeczną w kategoriach uczestnictwa i kontroli społecznej, a nie przejęcia władzy przez „rewolucyjną” partię lub grupę.

W przeciwieństwie do Lenina, Bakunin nie mylił władzy partii z władzą ludzi. Jego organizacja, ze względu na wszystkie swoje wady (a było ich wiele), nie dążyła do przejęcia władzy w imieniu klasy robotniczej i sprawowania władzy poprzez stan scentralizowany, odgórny. Opierałaby się ona raczej na „naturalnym wpływie” swoich członków w ramach organizacji masowych. Wpływ anarchistów byłby zatem ograniczony do poziomu, na którym ich konkretne pomysły zostałyby zaakceptowane przez innych członków tych samych organizacji po dyskusji i debacie. Jeśli chodzi o charakter ruchu robotniczego, musimy zaznaczyć, że Bakunin udzielił tej samej „poważnej” odpowiedzi co anarchosyndykaliści – mianowicie rewolucyjnego związku pracowniczego. Jak omawiamy w sekcji H.2.8, pomysły Bakunina w tej sprawie są niemal identyczne z tymi pomysłami syndykalistów, które chwali Stack.

Jak jednak zauważono, żadna grupa anarchistyczna nie odtworzyła wewnętrznej struktury Aliansu, co oznacza, że zdanie Stacka ma po prostu charakter historyczny. Niestety nie dzieje się tak w przypadku jego własnej polityki, ponieważ idee, które atakuje, w rzeczywistości pod wieloma względami pokrywają się z modelem Lenina (choć, jak wskazano powyżej, sposób funkcjonowania organizacji Bakunina w walce klasowej był zasadniczo inny, gdyż partia Lenina dążyła do władzy dla siebie). Biorąc pod uwagę, że Stack proponuje model Lenina jako realny sposób organizowania rewolucjonistów, warto go podsumować. Weźmy za przykład dwa oświadczenia wydane przez II Światowy Kongres Międzynarodówki Komunistycznej w 1920 roku pod kierownictwem Lenina. Są to „Dwadzieścia jeden warunków komunizmu” i „Tezy o roli partii komunistycznej w rewolucji proletariackiej”. Te dwa dokumenty przedstawiają wizję organizacji leninowskiej, która jest zasadniczo elitarna.

Z tych dokumentów jasno wynika „model” Lenina. Partie należące do Międzynarodówki Komunistycznej musiały mieć dwie nakładające się na siebie formy, jedną legalną (tj. publiczną) i drugą „nielegalną” (tj. tajną). „Obowiązkiem” tych partii było „stworzenie wszędzie równoległego, nielegalnego aparatu organizacyjnego“. [Proceedings and Documents of the Second Congress 1920, vol. 2, s. 767] Nie trzeba dodawać, że ta nielegalna organizacja byłaby prawdziwym organem kontrolnym, ponieważ musiałaby składać się z zaufanych komunistów i mogłaby być jeszcze bardziej scentralizowana niż partia otwarta, ponieważ jej członkowie mogliby być mianowani z góry tylko przez komitet centralny nielegalnej organizacji. Aby podkreślić, że „nielegalna” (tj. tajna) organizacja kontroluje partię, Międzynarodówka Komunistyczna zgodziła się, że „[w] krajach, w których burżuazja […] jest nadal u władzy, partie komunistyczne muszą nauczyć się łączyć legalne i nielegalne działania w zaplanowany sposób. Jednak legalna praca musi być przez cały czas pod rzeczywistą kontrolą nielegalnej strony”. [Op. Cit., vol. 1, s. 198-9] W tym miejscu należy zauważyć, że leniniści poszli za uwagami Marksa z 1850 r. (które później odrzucił) za potrzebą „ustanowienia niezależnej tajnej i publicznej organizacji partii robotniczej”. [Collected Works, vol. 10, s. 282]

Nawet w otwartym, publicznym trybie, Partia Komunistyczna miała być organizacją wysoce scentralizowaną, a wszystkie decyzje na szczeblu krajowym podejmowane były przez Komitet Centralny. Partie musiały być możliwie jak najbardziej scentralizowane, z centrum partii, które miało siłę i autorytet oraz było wyposażone w najszersze uprawnienia. Również prasa partyjna i inne publikacje, a także wszystkie wydawnictwa partyjne, musiały być podporządkowane prezydium partyjnemu. Obowiązywało to również na szczeblu międzynarodowym, a decyzje Komitetu Wykonawczego Międzynarodówki Komunistycznej były wiążące dla wszystkich należących do niej partii. [Op. Cit., vol. 2, s. 769] Ponadto, „wszelkiego rodzaju komórki komunistyczne muszą być podporządkowane sobie w ściśle zhierarchizowanym porządku rangi tak precyzyjnie, jak to tylko możliwe”. Sam centralizm demokratyczny był zasadniczo zhierarchizowany, a jego „podstawowe zasady” polegały na tym, że „wyższe organy są wybierane przez niższe, że wszystkie instrukcje wyższych organów są kategorycznie i koniecznie wiążące dla niższych”. Rzeczywiście, „powinno istnieć silne centrum partyjne, którego autorytet jest powszechnie i bezsprzecznie uznawany w okresie pomiędzy kongresami dla wszystkich wiodących towarzyszy partii”. Każde „opowiadanie się za szeroką ‘autonomią’ dla lokalnych organizacji partyjnych tylko osłabia szeregi partii komunistycznej” i „sprzyja drobnomieszczańskim, anarchistycznym i destrukcyjnym tendencjom”. [Op. Cit., vol. 1, s. 198]

Dziwnym wydaje się twierdzenie Stacka, że pomysły Bakunina (oczywiście przy założeniu, że przedstawia on uczciwą ich twarz) były „znacznie bardziej elitarne i mniej demokratyczne niż model Lenina”, ponieważ oczywiście nie były. Rzeczywiście, podobieństwa między podsumowaniem pomysłów Bakunina i teorią leninistyczną Stacka są uderzające. Partia leninowska ma ten sam podział na struktury otwarte i tajne (legalne i nielegalne), co u Bakunina, ten sam centralizm i odgórny charakter. Lenin argumentował, że „we wszystkich krajach, nawet w tych, które są najbardziej wolne, najbardziej ‘legalne’ i najbardziej ‘pokojowe’ […] jest teraz absolutnie niezbędne, aby każda partia komunistyczna systematycznie łączyła legalną i nielegalną pracę z legalną i nielegalną organizacją.” Podkreślił, że „tylko najbardziej reakcyjny fillistynizm, bez względu na to, jaki płaszcz dobrego ‘demokratycznego’ i pacyfistycznego zdania by nie przyjął, zaprzeczy temu faktowi lub wnioskowi, że z konieczność z niego wynika, to znaczy […] że wszystkie legalne partie komunistyczne muszą natychmiast stworzyć nielegalne organizacje do systematycznego prowadzenia nielegalnej pracy.” [Collected Works, vol. 31, s. 195] Wynikało to z groźby represji państwowych, które również spotkały się z Aliansem Bakunina. Jak argumentował Murray Bookchin: „Nacisk Bakunina na utrzymanie tajności może być zrozumiany tylko na tle społecznym Włoch, Hiszpanii i Rosji, trzech krajów Europy, gdzie spisek i tajemnica były kwestiami przetrwania. [The Spanish Anarchists, s. 24]

Dla anarchistów podobieństwo struktury Bakunina i Lenina nie jest źródłem wstydu. Twierdzimy raczej, że wynika to z podobieństwa warunków politycznych w Rosji, a nie podobieństw w ideach politycznych. Jeśli spojrzymy na idee Bakunina dotyczące rewolucji społecznej i ruchu robotniczego, widzimy w pełni wolnościową perspektywę – ruchu oddolnego, opartego na zasadach działania bezpośredniego, samozarządzania i federalizmu. Anarchiści od czasu jego śmierci stosowali te idee również w odniesieniu do konkretnej organizacji anarchistycznej, odrzucając niewolnościowe elementy idei Bakunina, które Stack poprawnie (choć nieco hipokrytycznie i nieuczciwie) przedstawia. Podsumowując, Stack okazał się być hipokrytą, a w najlepszym razie „najbardziej reakcyjnym filistynem” (by użyć wyrażenia Lenina).

Ponadto warto byłoby ocenić skuteczność leninowskiej alternatywy Stacka. Patrząc na wynik rewolucji rosyjskiej, możemy tylko przypuszczać, że nie jest ona zbyt skuteczna. Było to spowodowane tym, że jego celem ma być socjalistyczne społeczeństwo oparte na demokracji sowietów. Czy rewolucja rosyjska rzeczywiście doprowadziła do powstania takiego społeczeństwa? Nie. Rewolta w Kronsztadzie została stłumiona w 1921 roku, ponieważ domagała się demokracji sowieckiej. Nie był to też odosobniony przykład. Bolszewicy rozwiązywali sowiety z wybraną niebolszewicką większością od początku 1918 r. (a więc przed rozpoczęciem wojny domowej), a do 1920 r. czołowi bolszewicy argumentowali, że dyktatura proletariatu może być wyrażona tylko za pomocą dyktatury partii. Najwyraźniej metoda bolszewicka jest mało „skuteczna” w sensie osiągania założonych celów. Przed rewolucją również nie była ona szczególnie skuteczna. W czasie rewolucji 1905 roku bolszewicy sprzeciwili się utworzonym radom zastępców robotników (sowietów) i postawili im ultimatum: albo przyjmą program bolszewików, albo zostaną rozwiązane! Sowieci je ignorowali. W lutym 1917 r. partia bolszewicka sprzeciwiła się działaniom, które doprowadziły do rewolucji, która obaliła cara. Krótko mówiąc, jedynym wydarzeniem, które potwierdza model bolszewicki jest Rewolucja Październikowa z 1917 roku, a nawet to się nie udało (patrz rozdział H. 5. 12).

Co więcej, odbija się to na jego własnej polityce. Właśnie te kwestie, które Stack przytacza jako „elitarne” u Bakunina (tajna i otwarta organizacja, centralizacja, odgórne podejmowanie decyzji) są podzielane przez Lenina. Biorąc pod uwagę, że żadna inna organizacja anarchistyczna nigdy nie poszła w ślady struktury Aliansu (a nawet wątpliwe jest, by Alians poszedł w jej ślady!), To kpina z metody naukowej, która opiera uogólnienie na wyjątku, a nie na normie (w rzeczy samej, jedynym wyjątku). Stacka wykorzystując pomysły Bakunina w tej sprawie jako pewnego rodzaju dowód przeciwko anarchizmowi podważa swą wiarę. Biorąc pod uwagę, że anarchiści odrzucają idee Bakunina w tej kwestii, podczas gdy leniniści nadal podpisują się pod Leninem, jest bardzo jasne, że Stack jest w tej kwestii niezwykle obłudny.

Jeden z towarzyszy Stacka w SWP podkreślił inny z wielkich marksistowskich mitów o organizacji anarchistycznej, stwierdzając kategorycznie, że „główne organizacje anarchistyczne w historii zostały scentralizowane, ale działały w tajemnicy”. Jako dowód na to, że echo wypaczeń Stacka co do Aliansu Bakunina zostało powtórzone przed stwierdzeniem, że „organizacja anarchistyczna w hiszpańskim CNT-FAI była scentralizowana i tajna. Partia rewolucyjna rozwija się dzięki otwartej debacie i wspólnej walce z szerszymi grupami pracowników”. [Socialist Worker, nr. 1714, 16/09/2000]

Jest też w nim mowa o „wszystkich głównych organizacjach anarchistycznych” na tyle niejasno, że pozwala zaprzeczyć oczywistym kontrpróbom jako nie dość „ważnym”. Możemy wskazać setki organizacji anarchistycznych, które są/nie były tajne. Na przykład Włoski Związek Anarchistyczny (UAI) był organizacją nietajną. Biorąc pod uwagę, że w 1920 r. liczyła ona około 20 000 członków, zastanawiamy się, według jakich kryteriów SWP wyklucza ją z grona „głównych organizacji anarchistycznych”? Przecież szacunki dotyczące członkostwa w FAI wahają się od około 6,000 do około 30,000. Bakuninowski Alians wynosił najwyżej poniżej 100. Pod względem wielkości UAI był równy z FAI i znacznie przewyższał Alians. Dlaczego UAI nie była „wielką organizacją anarchistyczną”? Są też francuskie organizacje anarchistyczne. W 1930 roku Union Anarchiste liczyła ponad 2000 członków, posiadała wpływową gazetę i zorganizowała wiele udanych spotkań i kampanii publicznych (szczegóły w A History of the French Anarchist movement, 1917-1945, David Berry). Zapewne to się liczy jako „duża organizacja anarchistyczna”? Obecnie Francuska Federacja Anarchistyczna posiada tygodnik i grupy w całej Francji, jak również w Belgii. To nie jest tajne i jest to jedna z największych organizacji anarchistycznych na świecie. Zastanawiamy się, dlaczego SWP wykluczył takie przykłady? Nie trzeba dodawać, że wszystkie one były oparte na strukturach federalnych, a nie scentralizowanych.

Jeśli chodzi o hiszpańskich anarchistów, wspólne leninowskie wyobrażenie, że byli scentralizowani, wydaje się wynikać z twierdzenia Feliksa Morrowa, że „hiszpański anarchizm miał w FAI wysoce scentralizowany aparat partyjny, poprzez który utrzymywał kontrolę nad CNT” [Revolution and Counter-Revolution in Spain, s. 100] Podobnie jak SWP, nie podjęto żadnych prób dostarczenia dowodów na poparcie tego twierdzenia. Wynika to niewątpliwie z dogmatycznego leninowskiego przekonania, że centralizm jest automatycznie bardziej skuteczny niż federalizm w połączeniu z faktem, że leniniści nie mogli przejąć CNT. W rzeczywistości jednak FAI nie kontrolowała ani CNT, ani nie była scentralizowana ani tajna.

FAI – Iberyjska Federacja Anarchistyczna – była federacją federacji regionalnych (w tym Portugalskiego Związku Anarchistów). Te regionalne federacje były z kolei federacjami wysoce autonomicznych grup anarchistycznych ze sobą powiązanych. „Jak CNT”, zauważył Murray Bookchin, „FAI była zorganizowana zgodnie z liniami federacyjnymi […]Szybko stało się naturalne zezwolenie dysydentom na znaczną swobodę wypowiedzi i publikowania materiałów przeciwko kierownictwu i ustalonej polityce”. FAI „byłoraczej luźno połączona jako organizacja niż wielu jej wielbicieli i krytyków wydaje się przypuszczać. Nie miało aparatu biurokratycznego, kart członkowskich ani składek, nie miało centrali z opłacanymi urzędnikami, sekretarzami i urzędnikami […] Zawzięcie strzegli autonomii swoich grup przed władzą wyższych organów organizacyjnych – stan umysłu ledwo sprzyjający rozwojowi zwartej, awangardowej organizacji […] Nie miało oficjalnego programu, według którego wszystkie części mogłyby mechanicznie kierować swoimi działaniami”[The Spanish Anarchists, s. 197-8] Tak więc niezależnie od twierdzeń Morrowa, FAI była federacją autonomicznych grup pokrewnych, w której, jak ujął to jeden z członków, „każda grupa FAI myślała i działała tak, jak uważała za stosowne, nie przejmując się tym, co inni mogą myśleć lub jakie decyzje podejmować[…] oni nie mieli […] możliwości lub jurysdykcji[…] by postawić linię partyjną na fundamentach”. [Francisco Carrasquer, cytowany przez Stuart Christie, We, the Anarchists!, s. 28]

Czy FAI było „tajną” organizacją? Kiedy zostało założone w 1927 roku, Hiszpania znajdowała się pod dyktaturą Primo de Rivera, a więc była nielegalna i tajna z konieczności. Jak słusznie zauważa Stuart Christie, „jako organizacja publicznie zaangażowaną w obalenie dyktatury, FAI funkcjonowała w latach 1927-1931 raczej jako organizacja nielegalna niż tajna. Od narodzin Republiki w 1931 r. FAI była po prostu organizacją, która do 1937 r. odmawiała rejestracji jako organizacja wymagana przez prawo republikańskie”. [Op. Cit., s. 24] Było więc nielegalne, a nie tajne. Jak zapytał jeden z anarchistycznych bojowników: „jeśli było tajne, to dlaczego mogłem uczestniczyć w spotkaniach FAI, nie wstąpiwszy nigdy do ‘konkretnej’ organizacji ani nie płacąc jej składek?” [Francesco Carrasquer, cytowany przez Christie, Op. Cit., s. 24] Organizacja organizowała publiczne spotkania, w których uczestniczyły tysiące osób, a także wydawała czasopisma i gazety. Jego najbardziej znani członkowie, tacy jak Durruti, ledwo utrzymywali swoją przynależność w tajemnicy. Ponadto, biorąc pod uwagę okresy represji, jakich doznał hiszpański ruch wolnościowy w ciągu całej jego historii (w tym w czasie Republiki został zakazany i zmuszony do działania w podziemiu), bycie nielegalną organizacją miało sens. SWP, jak większość marksistów, ignoruje kontekst historyczny i tak wprowadza czytelnika w błąd.

Czy FAI zignorowało „otwartą debatę i wspólną walkę”?. Nie, oczywiście, że nie. Członkowie FAI byli również członkami CNT. CNT opierało się na zgromadzeniach masowych, w których wszyscy członkowie mogli zabierać głos. To tutaj członkowie FAI brali udział w tworzeniu polityki CNT wraz z innymi członkami CNT. Anarchiści w CNT, którzy nie byli członkami FAI wskazują na to. Jose Borras Casacarosa zauważył, że „każdy wiedział, że FAI nie interweniowało w CNT z góry ani w sposób autorytarny, jak inne partie polityczne w związkach. Zrobiono to z bazy poprzez bojowników […] decyzje, które wyznaczyły kurs podjęty przez C. N. T. , były podejmowane pod stałą presją tych bojowników”. Jose Campos twierdzi, że bojownicy FAI „mieli tendencję do odrzucania kontrolę komitetówfederacyjnych i akceptowali je tylko przy określonych okazjach […] gdyby ktoś zaproponował wniosek w zgromadzeniu, inni członkowie FAI poparliby go, zwykle z powodzeniem. To była indywidualna postawa członka FAI na otwartym zgromadzeniu.” [cytowany przez Stuart Christie, Op. Cit., s. 62] Należy pamiętać, że na konferencjach i kongresach związków „delegaci, niezależnie od tego, czy byli członkami FAI, czy też nie, przedstawiali na otwartych posiedzeniach członkowskich uchwały przyjęte przez ich związki. Działania podjęte na kongresie musiały być zgłaszane związkom na otwartych posiedzeniach, a biorąc pod uwagę stopień wykształcenia związkowego członków, nie było możliwości wspierania przez delegatów osobistych, niereprezentatywnych stanowisk” [Juan Gomez Casas, Anarchist Organisation: The History of the FAI, s. 121]

Co znamienne, należy zauważyć, że Morrow odświeżył argument skrzydła reformistycznego CNT lat trzydziestych XX wieku, po tym jak stracił wpływy w rozgrywkach związkowych („Mit FAI jako zdobywcy i władcy CNT został stworzony w zasadzie przez Treinistów”). [Juan Gomez Casas, Op. Cit., s. 134]. To, że Trockista powtarza argumenty odłączonych od CNT biurokratów nie jest zbyt zaskakujące, ponieważ sam Trockizm jest po prostu ideologią przegranych rosyjskich biurokratów.

Oczywiste jest, że standardowe marksistowskie stanowisko w kwestii organizacji anarchistycznych pozostawia wiele do życzenia. Skupiają się tylko na jednym lub dwóch przykładach (prawie zawsze Alians Bakunina lub FAI, zazwyczaj oba) i ignorują ogromną większość organizacji anarchistycznych. Ich zeznania o nietypowych organizacjach, które wybierają, są zazwyczaj błędne, szczególnie w przypadku FAI, gdzie po prostu nie rozumieją kontekstu historycznego ani sposobu, w jaki faktycznie się zorganizowały. Wreszcie, jak na ironię, w swoich atakach na idee Bakunina nie dostrzegają oni podobieństw między jego ideami a ideami Lenina i, co równie istotne, kluczowych obszarów, w których się różnią. Anarchiści twierdzą, że to leninowskie idee na temat awangardy są „elitarne”, „nieskuteczne” i „cudaczne”. Jak omawiamy w sekcji H.5, jedyną rzeczą, wobec której leninowska „rewolucyjna” partia jest skuteczna, jest zastąpienie jednego zestawu szefów nowym zestawem (liderów partii).

H.2.13 Czy anarchiści odrzucają walki i działania “polityczne”?

Powszechnym marksistowskim twierdzeniem jest to, że anarchiści i syndykaliści ignorują lub odrzucają znaczenie walki lub działania „polityczne”. To nieprawda. Raczej, jak omawiamy w sekcji J.2.10, uważamy, że walka „polityczna” powinna być prowadzona tymi samymi środkami, co walka społeczna i ekonomiczna, a mianowicie poprzez działania bezpośrednie, solidarność i samoorganizację klasy robotniczej.

Ponieważ jest to powszechne stwierdzenie, przydatne jest szybkie podsumowanie, dlaczego anarchiści w rzeczywistości nie odrzucają walki i działań „politycznych”. Cytując Bakunina, anarchizm „nie odrzuca polityki ogółem. Z pewnością będzie zmuszony do zaangażowania się, o ile będzie zmuszony do walki z klasą burżuazyjną. Odrzuca tylko politykę burżuazyjną”, ponieważ „ustanawia ona drapieżną dominację burżuazji”. [The Political Philosophy of Bakunin, s. 313] Dla Kropotkina był to truizm, że „absolutnie niemożliwe jest […] ograniczyć idee masy robotniczej w wąskim kręgu redukcji czasu pracy i wzrostu płac […] Kwestia społeczna wymaga uwagi”. Ten fakt oznaczał dwie opcje: „organizacja robotnicza pcha się albo na jałową drogę polityki parlamentarnej, jak w Niemczech, albo na drogę rewolucji”. [cytowany przez Caroline Cahm, Kropotkin and the rise of Revolutionary Anarchism, 1872-1886, s. 241]

Podczas gdy marksiści często argumentują, że anarchiści są zainteresowani wyłącznie walką ekonomiczną i odrzucają „politykę” lub „działania polityczne”, prawda jest inna. Doskonale zdajemy sobie sprawę ze znaczenia kwestii politycznych, choć odrzucamy stosowanie burżuazyjnych metod na rzecz działań bezpośrednich. Co więcej, jesteśmy świadomi_e, że każda walka społeczna czy gospodarcza ma swoje aspekty polityczne i że taka walka przenosi w centrum uwagi rolę państwa jako obrońcy kapitalizmu i potrzebę walki z nim: „Nie ma żadnego poważnego strajku, który miałby miejsce dzisiaj bez pojawienia się wojsk, wymiany ciosów i niektórych aktów buntu. Tutaj walczą z oddziałami, tam maszerują po fabrykach […] W Pittsburghu w Stanach Zjednoczonych strajkujący znaleźli się w posiadaniu terytorium tak dużego jak Francja, a strajk stał się sygnałem do ogólnego buntu przeciwko państwu; w Irlandii strajkujący chłopi znaleźli się w jawnym buncie przeciwko państwu. Dzięki interwencji rządu buntownik przeciwko fabryce staje się buntownikiem przeciwko państwu”. [Kropotkin, cytowany przez Caroline Cahm, Op. Cit., s. 256]

Jak argumentował Malatesta, z „walki gospodarczej trzeba przejść do walki politycznej, czyli do walki z rządem; i zamiast przeciwstawiać się kapitalistycznym milionom, z których z trudem zeskrobuje się kilka groszy robotnikom, trzeba przeciwstawić się karabinom i pistoletom, które bronią własności, skuteczniejszymi środkami, dzięki którym ludzie będą w stanie pokonać siły siłą” [Errico Malatesta: His Life and Ideas, s. 193-4]

Oznacza to, że pytanie o to, czy prowadzić walkę polityczną, nie jest tym, co dzieli anarchistów od marksistów. Chodzi raczej o to, jak ta walka jest prowadzona. Dla anarchistów najlepiej jest walczyć z tą walką za pomocą działań bezpośrednich (patrz sekcja J.2) i walka w organizacjach klasy pracującej działające w naszych miejscach pracy i społecznościach. Dla marksistów walka polityczna jest postrzegana jako oparta na kandydowaniu w wyborach burżuazyjnych. Widać to na przykładzie rezolucji przyjętej przez socjalistyczną („Drugą”) Międzynarodówkę w 1893 roku. Rezolucja ta miała na celu wykluczenie anarchistów i stanowiła, że tylko „te partie i organizacje socjalistyczne, które uznają organizację pracowników i działania polityczne” mogą przystąpić do organizacji międzynarodowej. Przez „działanie polityczne” rozumiano, że „organizacje klasy robotniczej dążą, na ile to możliwe, do wykorzystania lub zdobycia praw politycznych i machiny legislacyjnej do wspierania interesów proletariatu i zdobycia władzy politycznej” [cytuje Susan Milner, The Dilemmas of Internationalism, s. 49] Co znamienne, choć ta Międzynarodówka i jej partie członkowskie (w szczególności niemieccy socjaldemokraci) chętnie wydalały anarchistów, to nigdy nie wydalały ze swoich szeregów czołowych reformatorów.

Tak więc, generalnie rzecz biorąc, anarchiści używają słowa „akcja polityczna” wyłącznie w odniesieniu do udziału rewolucjonistów w wyborach burżuazyjnych (tj. wyborczych lub parlamentarnych). Nie oznacza to odrzucenia walki o reformy polityczne czy braku zainteresowania kwestiami politycznymi, a wręcz przeciwnie. Powód, dla którego anarchiści odrzucają tę taktykę, jest omówiony w części J.2.6).

Dla Kropotkina pomysł, że można jakoś „przygotować się” do rewolucji przez wyborców, był po prostu żartem. „Jakby burżuazja”, twierdził, „wciąż trzymając się swojego kapitału, mogła pozwolić im [socjalistom] eksperymentować z socjalizmem, nawet jeśli udało im się zdobyć kontrolę nad władzą! Jakby podbój gmin był możliwy bez podboju fabryk”. Widział, że „ci, którzy wczoraj uważani byli za socjalistów, dziś rezygnują z socjalizmu, wyrzekając się jego matczynej idei [konieczności zastąpienia systemu płac i zniesienia indywidualnej własności […] kapitału społecznego”] i przechodzą do obozu burżuazyjnego, zachowując, by ukryć swój zwrot, etykietę socjalizmu”.[Words of a Rebel, s. 181 i s. 180] Różnice w wynikach pomiędzy działaniami bezpośrednimi a wyborami były oczywiste: „Jakkolwiek wybrzmiewa okrzyk wojenny – pod warunkiem, że dotyczy on relacji między kapitałem a pracą – gdy tylko zacznie on być realizowany rewolucyjnymi metodami, urośnie i będzie prowadził do obalenia reżimu własności. Z drugiej strony partia, która ogranicza się do polityki parlamentarnej, ostatecznie rezygnuje ze swojego programu, niezależnie od tego, jak bardzo był on postępowy na początku”. [Kropotkin cytowany przez Cahm, Op. Cit., s. 252]

Ostatecznie, zastosowana taktyka burżuazyjna przyniosła burżuazyjne rezultaty. Jak argumentowała Emma Goldman, socjalizm „został sprowadzony na manowce przez złego ducha polityki” i „wylądował w [politycznej] pułapce i ma teraz tylko jedno pragnienie – dostosować się do wąskich granic swojej klatki, stać się częścią władzy, tej samej, która zabiła piękne dziecko socjalizmu i pozostawiła po sobie ohydnego potwora”. [Red Emma Speaks, s. 103] Efektem końcowym „działań politycznych” była korupcja ruchu socjalistycznego w stronę partii reformatorskiej, która zdradziła obietnicę socjalizmu na rzecz poprawy istniejącego społeczeństwa (aby mogło ono trwać dłużej). Ten proces potwierdził prognozy Bakunina. Jak ujął to Kropotkin:

Klasa średnia nie zrezygnuje ze swojej władzy bez walki. Będzie stawiać opór. I proporcjonalnie do tego, jak socjaliści staną się częścią rządu i podzielą się władzą z klasą średnią, ich socjalizm będzie stawał się coraz bardziej nikły. W istocie, to właśnie się z socjalizmem dzieje. Gdyby tak nie było, klasa średnia […] nie podzieliłby się swoją władzą z socjalistami” [Evolution and Environment, s. 102]

Ponadto, jak argumentujemy w sekcji J.2.5, działanie bezpośrednie opiera się na (lub tworzy) formy samodzielnie zarządzanych organizacji klasy pracującej. Proces walki zbiorowej, innymi słowy, wymaga zbiorowych form organizacji i podejmowania decyzji. Te walczące organizacje, jak również prowadzenie walki klasowej w warunkach kapitalizmu, mogą również stanowić ramy wolnego społeczeństwa (patrz rozdział H.1.4). Jednakże kandydowanie w wyborach nie tworzy takich alternatywnych struktur społecznych, a wręcz je utrudnia, ponieważ w centrum uwagi zmian społecznych znajduje się kilku liderów pracujących w istniejących (tj. burżuazyjnych) strukturach i organach (patrz część H.1.5).

Jak widać, anarchiści odrzucają walkę „polityczną” (tj. wyborczą) z powodów słusznych (i historycznie uzasadnionych). To pozwala wykpić marksistowskie twierdzenia (poczynając od Marksa), że anarchiści tacy jak Bakunin „sprzeciwiają się wszelkim politycznym działaniom klasy robotniczej, ponieważ oznaczałoby to ‘uznanie’ istniejącego państwa”. [Derek Howl, “The Legacy of Hal Draper,” s. 13-49, International Socialism, nr. 52, s. 147] Jest to w rzeczywistości powszechne marksistowskie twierdzenie, że anarchiści z zasady odrzucają „walkę polityczną” (tj. dla celów idealistycznych). Jak powiedział Engels, Bakunin był „przeciwny wszelkim działaniom politycznym klasy robotniczej, ponieważ oznaczałoby to w rzeczywistości uznanie istniejącego państwa”. [Marx, Engels and Lenin, Anarchism and Anarcho-Syndicalism, s. 49] Niestety, jak wszyscy marksiści, nie wskazał, gdzie w rzeczywistości Bakunin to powiedział. A więc nie było czegoś takiego. Bakunin, jak wszyscy rewolucyjni anarchiści, odrzucił „działania polityczne” (w sensie wyborczym) tylko dlatego, że obawiali się, że taka taktyka przyniesie efekt przeciwny do zamierzonego i podważy rewolucyjny charakter ruchu robotniczego. Jak pokazało doświadczenie marksistowskiej socjaldemokracji, miał on rację.

Podsumowując, podczas gdy anarchiści odrzucają kandydowanie socjalistów w wyborach („działanie polityczne”, wąsko rozumiane), my nie odrzucamy potrzeby walki o zmiany polityczne czy konkretne kwestie polityczne. Widzimy jednak, że takie działanie opiera się na akcjach bezpośrednich klasy robotniczej zorganizowanych wokół bojowych organów samorządu i władzy klasy robotniczej, a nie na indywidualistycznym akcie stawiania raz na kilka lat krzyżyka dla władzy i pozwalania przywódcom walczyć za nas.

H.2.12 Czy anarchizm przeżywa tylko pod nieobecność silnego ruchu robotniczego?

Derek Howl twierdzi, że anarchizm „przetrwa tylko przy braku silnego ruchu robotniczego” i jest polityką „nie-proletariuszy”. Jak on to mówi, „jest ku temu podstawa klasowa. Tak jak ‘anarchizm’ Proudhona odzwierciedlał drobną burżuazję pod presją, tak i bakuninizm jako ruch opierał się na nieproletariuszach […] We Włoszech bakuninizm opierał się na wielkiejlumpen burżuazji’*, skazanej na drobne burżuazyjne warstwy. W Szwajcarii Federacja Jurajska […] składała się ze świata chałupnictwa uwięzionego między starym a nowym, podobnie jak kieszenie nowo proletariackich chłopów, które charakteryzowały się anarchizmem w Hiszpanii”. Z aprobatą cytuje twierdzenie Hala Drapera, że anarchizm „był ideologią obcą życiu współczesnych ludzi pracy”. [“The Legacy of Hal Draper,” s. 137-49, International Socialism, nr. 52, s. 148]

Ignorując oczywistą sprzeczność „nowo proletariackich chłopów” jako „nieproletariuszy”, mamy standardową marksistowską „klasową analizę” anarchizmu. To znaczy sugerującą że anarchizm jest „nieproletariacki”, a marksizm „proletariacki”. Na pierwszy rzut oka, takie twierdzenie wydaje się blednąć w obliczu faktów historycznych. Przecież kiedy Marks i Engels pisali Manifest Komunistyczny, proletariat był maleńką mniejszością w większości wiejskich, ledwo uprzemysłowionych Niemczech. Być może to doświadczenie Engelsa jako kapitalisty w Anglii pozwoliło mu na wgląd w „życie współczesnych ludzi pracy”? Należy również zauważyć, że ani Howel, ani Draper nie są oryginalni, po prostu powtarzają twierdzenie Marksa, że anarchizm „istnieje tylko tam, gdzie nie ma jeszcze odpowiedniego ruchu robotniczego. To jest fakt” [Collected Works, vol. 24, s. 247]

Poza tym istnieje kilka problemów z tego typu argumentami. Po pierwsze, istnieją rzeczywiste problemy. Mówiąc wprost, anarchizm przemawiał do „nowoczesnych” ludzi pracy, a marksizm przemawiał do grup i jednostek „nieproletariackich” (i oczywiście na odwrót). Widać to na przykładzie wyliczeń Howla, jak również na przykładzie pojawienia się idei syndykalistycznych po reformie pierwszego ruchu marksistowskiego (socjaldemokracji). W rzeczywistości wzrost marksizmu w ruchu robotniczym wiąże się z jego zejściem do reformizmu, a nie rewolucji. Po drugie, istnieje drobny problem ideologiczny, który sam Lenin twierdził, że klasa robotnicza własnymi siłami nie stworzyła idei socjalistycznych, które zostały wygenerowane daleko od „życia współczesnych ludzi pracy” przez inteligencję. Wreszcie, istnieje założenie, że dwóch długo nieżyjących Niemców, żyjących w środowisku, w którym „współcześni ludzie pracujący” (proletariusze) stanowili niewielką mniejszość ludności pracującej, mogło przez cały czas naprawdę determinować, co jest (a co nie jest) polityką „proletariacką”.

Biorąc pod uwagę kraje które Howl wymienia, widzimy, że każde twierdzenie, że anarchizm jest „obcy” klasie pracującej, jest po prostu fałszywe. Przyglądając się każdemu z nich, widać wyraźnie, że dla marksistów polityka zaangażowanych osób oznacza ich referencje klasy pracującej, a nie faktyczną klasę ekonomiczną czy społeczną. Mamy więc do czynienia z socjologicznym absurdem, który sprawia, że anarchistyczni robotnicy są „drobnomieszczańscy”, podczas gdy faktyczni członkowie mieszczaństwa (jak Engels) lub zawodowi rewolucjoniści (oraz synowie rodzin z klasy średniej jak Marks, Lenin i Trocki) są uważani za przedstawicieli „proletariackiej” polityki. Rzeczywiście, kiedy ci radykalni członkowie klasy średniej represjonują ludzi klasy robotniczej (tak jak Lenin i Trocki gdy byli u władzy), pozostają oni figurami do naśladowania, a ich czyny są uzasadnione w kategoriach „obiektywnych” potrzeb ciemiężonych przez nich ludzi pracy! Ostatecznie, dla większości marksistów, to, czy ktoś jest „nie-proletariuszem” zależy od ich ideologicznego punktu widzenia, a nie faktycznej klasy.

W ten sposób odkrywamy, że Marks i Engels (podobnie jak ich zwolennicy) winią sukces Bakunina w Międzynarodówce, jak zauważa jeden z historyków, „za przywództwo klasy średniej we włoskim ruchu socjalistycznym i zacofanie kraju. Ale jeśli przywódcy klasy średniej byli katalizatorami proletariackiej rewolucji we Włoszech, to dotyczyło to również każdego innego kraju w Europie, nie wyłączając Rady Generalnej w Londynie”. [T.R. Ravindranathan, Bakunin and the Italians, s. 168] A interpretując w ten sposób trudności dla marksizmu, Marks i Engels (podobnie jak ich zwolennicy) nie muszą kwestionować własnych idei i założeń. Jak zauważa Nunzio Pernicone, „od samego początku Engels konsekwentnie lekceważył Bakunina jako politycznego przeciwnika i nie wierzył, że włoscy robotnicy mogą przyjąć anarchistyczne doktryny”. Jednak „nawet przypadkowe zapoznanie się z internacjonalistyczną i dysydencką prasą demokratyczną ujawniłoby Engelsowi, że bakuninizm szybko rozwijał się wśród włoskich rzemieślników i robotników. Ale ta rzeczywistość wyszła naprzeciw jego niezachwianemu przekonaniu, że włoscy internacjonaliści byli ’odrzutkami klasowymi, odpadkiem burżuazji’”. Nawet po wzroście włoskiego marksizmu w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku, „ruch anarchistyczny był proporcjonalnie bardziej robotniczy niż PSI”, a „liczba mieszczańskich intelektualistów i profesjonalistów, którzy wspierali PSI [Włoską Partię Socjalistyczną] była znacznie większa” niż tych, którzy wspierali anarchizm. Rzeczywiście, „odsetek członków partii wywodzących się z burżuazji był znacznie wyższy w PSI niż wśród anarchistów”. [Italian Anarchism, 1864-1892, s. 82 i s. 282] Jak na ironię, biorąc pod uwagę diatryby Engelsa przeciwko włoskim anarchistom zatrzymującym robotników po „proletariackiej” (tj. marksistowskiej) polityce i kandydowaniu w wyborach, „w miarę jak PSI stawało się klasą robotniczą, tuż przed wybuchem wojny [w 1914 r.], jej Dyrekcja [wybrana przez kongres partyjny] stawała się coraz bardziej antyparlamentarna.” [Gwyn A. Williams, Proletarian Order, s. 29]

Jak zauważyliśmy w części A.5.5, rola anarchistów i syndykalistów w porównaniu z marksistami w okresie zbliżonym do rewolucji w 1920 roku sugeruje, że prawdziwymi „proletariackimi” rewolucjonistami byli w rzeczywistości ci pierwsi, a nie ci drudzy. Ogólnie rzecz biorąc, historia włoskiego ruchu robotniczego wyraźnie pokazuje, że dla większości marksistów to, czy grupa reprezentuje „proletariat”, zależy po prostu od ich ideologicznego zaangażowania, a nie od ich rzeczywistej klasy.

Jeśli chodzi o Federację Jurajską, odkrywamy, że jej wsparcie było większe niż sugerowano. Jak zauważył marksista Paul Thomas, „początkowe wsparcie Bakunina w Szwajcarii – podobnie jak Marksa w Anglii – pochodziło od przebywających tam obcych, uchodźców politycznych […] ale także zebrał poparcie wśród pracowników gościnnych**, dla których Genewa była już ośrodkiem, gdzie budowniczymi, stolarzami i pracownikami przemysłu ciężkiego byli zazwyczaj Francuzi lub Włosi […] Bakunin […] a także znaczne wsparcie wśród francuskojęzycznych pracowników domowych i zegarmistrzów w Jurze.[Karl Marx and the Anarchists, s. 390] Byłoby interesujące usłyszeć marksistowskie twierdzenie, że „przemysł ciężki” reprezentował przeszłość lub elementy „nieproletariackie”! Podobnie, E. H. Carr w swojej (nieprzychylnej) biografii Bakunina zauważył, że „sekcje Międzynarodówki w Genewie podzieliły się na dwie grupy”. Wykwalifikowani rzemieślnicy tworzyli „prawe skrzydło”, podczas gdy „budownicy, stolarze i robotnicy w cięższych zawodach, z których większość stanowili imigranci z Francji i Włoch, reprezentowali lewicę”. Co ciekawe, te różne grupy pracowników miały różną politykę. Rzemieślnicy „skoncentrowali się na […] reformowaniu”, podczas gdy inni „żywili nadzieję na całkowity przewrót społeczny”. Bakunin, jak można się było spodziewać, „rozpalił ducha buntu” wśród tych proletariackich robotników i wkrótce uzyskał „stanowisko dowódcy w Międzynarodowym Ruchu Genewskim”.[Michael Bakunin, s. 361] Należy zauważyć, że Marks i Rada Ogólna Międzynarodówki konsekwentnie wspierały reformatorskie skrzydło Międzynarodówki w Genewie, które podczas wyborów organizowało sojusze polityczne z liberałami z klasy średniej. Biorąc pod uwagę te fakty, nic dziwnego, że Howl koncentruje się na wsparciu, jakie Bakunin otrzymał od pracowników domowych produkujących zegarki. Wspominka o wsparciu dla Bakunina ze strony zorganizowanych, oczywiście proletariackich, pracowników podważyłaby jego stanowisko i dlatego jest ona ignorowana.

Na koniec Hiszpania. Wydaje się zabawne, że marksista użyłby Hiszpanii jako przykładu przeciwko klasowym korzeniom anarchizmu. Jest to przecież jeden z krajów, gdzie anarchizm zdominował ruch klasy robotniczej. Jak zauważa jeden z historyków, „dopiero w latach sześćdziesiątych XIX wieku – kiedy to wprowadzono anarchizm – zaczął powstawać istotny ruch klasy robotniczej” i „w całej historii hiszpańskiego anarchizmu jego przetrwanie zależało w dużej mierze od zdolności anarchistów do utrzymywania bezpośrednich związków z robotnikami”. [George R. Esenwein, Anarchist Ideology and the Working-Class Movement in Spain, 1868-1898, s. 6 i s. 207] Oprócz organizowania „nowo proletariackich chłopów”, „bakuniniści” organizowali także robotników przemysłowych – w rzeczy samej, o wiele bardziej skutecznie niż socjaliści. Jak na ironię, UGT zaczęło zbliżać się do wielkości CNT dopiero po tym, jak w latach 30. zaczęło organizować „nowo proletariackich chłopów” (tzn. związki anarchistyczne organizowały więcej robotników przemysłowych niż socjalistyczne). Z tego powodu zastanawiamy się, czy marksiści argumentowaliby, że socjalizm opierał się na elementach „nieproletariackich”?

Co więcej, logika odrzucenia anarchizmu jako „nieproletariackiego”, ponieważ organizował on „nowo proletariackich chłopów”, jest po prostu śmieszna. Przecież kapitalizm potrzebował bezrolnych robotników, aby zacząć. Oznaczało to, że pierwsi proletariusze mieszkali na terenach wiejskich i składali się z byłych chłopów. Kiedy ci byli chłopi przybyli do miast, byli jeszcze „nowo proletariackimi chłopami”. Ignorowanie tych grup pracowników oznaczałoby potencjalne szkody dla ruchu zawodowego. I oczywiście duża część wsparcia bolszewickiego w 1917 roku znajdowała się w „nowo proletariackich chłopach”, czy to w wojsku, czy w fabrykach. Jak na ironię, mienszewicy argumentowali, że bolszewicy zdobyli swoje wpływy od robotniczo-chłopskich „surowych rekrutów” przemysłowych, a nie od prawdziwej klasy robotniczej. [Orlando Figes, A People’s Tragedy, s. 830] W związku z tym odrzucenie anarchizmu, ponieważ zyskał on nawróconych z podobnych warstw społecznych jak bolszewicy, wydaje się, na pierwszy rzut oka, żartem.

Jak widać, próba Howla poddania anarchizmu „analizie klasowej” po prostu zawodzi. Wybiera on poszlaki, które pasują do jego teorii, a ignoruje te, które nie pasują. Jednak samo spojrzenie na przykłady, na których opiera swoją sprawę pokazuje, jak bezsensowne jest to działanie. Krótko mówiąc, idee anarchistyczne przemawiały do wielu typów pracowników, w tym typowo „proletariackich”, którzy pracowali w dużych zakładach przemysłowych. Wydaje się, że łączy ich pragnienie radykalnej zmiany społecznej, organizowanej przez nich samych w ich własnych bojowych klasowych organach (takich jak związki zawodowe). Ponadto, podobnie jak wczesny brytyjski ruch robotniczy, uważali oni, że związki te, oprócz tego, że są organami walki klasowej, mogą również stanowić ramy wolnego społeczeństwa socjalistycznego. Taka perspektywa prawie nie może być zacofana (w istocie, od 1917 roku leniniści składają gołosłowne deklaracje tej wizji!).

Co prowadzi nas do kolejnego ważnego problemu z argumentacją Howla, a mianowicie losów marksizmu i „silnego” ruchu robotniczego, do którego rzekomo się nadaje. Patrząc na jedyny naród, który przez większą część życia Marksa miał „nowoczesną” klasę robotniczą, Wielką Brytanię, „silny” ruch robotniczy tam stworzony nie był anarchistyczny, to prawda, ale nie był też (ani nie stał się) marksistowski. Była to raczej mieszanka sprzecznych idei, głównie reformatorskich, państwowo-socjalistycznych, które niewiele, jeśli w ogóle, zawdzięczają Marksowi. W największym stopniu Wielka Brytania rozwinęła na szeroką skalę rewolucyjny ruch klasy robotniczej podczas „syndykalistycznej rewolty” w latach 10. ubiegłego wieku. Jak na ironię, niektórzy marksiści przyłączyli się do tego ruchu tylko dlatego, że istniejące partie marksistowskie były tak reformatorskie lub nie miały znaczenia dla „życia współczesnych ludzi pracy”.

Patrząc na inne kraje, widzimy ten sam proces. Powstanie socjaldemokracji (marksizmu) w międzynarodowym ruchu robotniczym oznaczało po prostu wzrost reformizmu. Zamiast tworzyć rewolucyjny ruch robotniczy, marksizm pomógł stworzyć coś wręcz przeciwnego (choć początkowo ukrywał reformatorską aktywność za rewolucyjną retoryką). Kiedy więc Howl twierdzi, że anarchizm „przetrwa przy braku silnego ruchu robotniczego”, musimy się zastanowić, na jakiej planecie się znajduje.

Tak więc, aby doprecyzować, anarchizm kwitnie w tych okresach, kiedy ruch zawodowy i jego członkowie są radykalni, podejmując bezpośrednie działania i tworząc nowe formy organizacji, które nadal opierają się na samozarządzaniu pracowników. Należy się tego spodziewać, ponieważ anarchizm opiera się zarówno na, jak i jest wynikiem samowyzwolenia pracowników poprzez walkę. W mniej wojowniczych czasach skutki burżuazyjnego społeczeństwa i rola związków zawodowych w gospodarce kapitalistycznej mogą doprowadzić do zdeklasyfikowania ruchu robotniczego i zwiększenia biurokracji w jego obrębie. To właśnie wtedy, w okresach, gdy walka klasowa jest słaba, szerzyły się idee reformatorskie. Niestety, marksizm przyczynił się do tego, że rozprzestrzenił się dzięki swojej taktyce, polegającej na tym, że wyborcy koncentrowali się na walce z dala od bezpośredniego działania i do urny wyborczej, a więc na liderach, a nie na samodzielnym działaniu klasy robotniczej.

Co więcej, jeśli spojrzymy na obecny stan ruchu robotniczego, będziemy musieli stwierdzić, że marksizm jest „ideologią obcą życiu współczesnych ludzi pracy”. Gdzie są duże marksistowskie związki i partie klasy robotniczej? W Europie kontynentalnej istnieje kilka dużych reformatorskich partii socjalistycznych i stalinowskich, ale nie są to partie marksistowskie w żadnym sensownym znaczeniu tego słowa. Większość socjalistów była kiedyś marksistami, choć stosunkowo szybko przestali być rewolucyjni w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa (niektórzy, jak niemieccy socjaldemokraci, zorganizowali kontrrewolucyjne siły w celu stłumienia rewolty klasy robotniczej po I wojnie światowej). Jeśli chodzi o partie stalinowskie, to lepiej byłoby uznać za oznakę wstydu, że w ogóle otrzymują one jakiekolwiek wsparcie w klasie robotniczej. Jeśli chodzi o rewolucyjnych marksistów, to istnieją różne sekty trockistowskie, które spierają się między sobą o to, kto jest prawdziwą awangardą proletariatu, ale nie ma żadnego marksistowskiego ruchu robotniczego.

Co oczywiście prowadzi nas do kolejnego punktu, a mianowicie do problemów ideologicznych samych leninistów, które powstały w wyniku takiego stwierdzenia. Wszakże sam Lenin twierdził, że „życie współczesnych ludzi pracy” może wytworzyć tylko „świadomość związkową”, gdyż idee socjalistyczne były rozwijane niezależnie od ludzi pracy przez socjalistyczną (średnią) „inteligencję”. Jak omawiamy w części H.5.1, dla Lenina socjalizm był ideologią obcą życiu współczesnych ludzi klasy robotniczej.

Na koniec pojawia się pytanie, czy Marksa i Engelsa można naprawdę uważać za zdolnych do decydowania raz na zawsze, co jest, a co nie jest polityką „proletariacką”. Biorąc pod uwagę, że żaden z nich nie był z klasy robotniczej (jeden był kapitalistą!) sugeruje, że wiedzieliby o podejrzeniach wobec „proletariackiej” polityki. Co więcej, sformułowali oni swoje wyobrażenia o tym, co składa się na politykę „proletariacką”, zanim nowoczesna klasa robotnicza faktycznie rozwinęła się w jakimkolwiek kraju prócz Wielkiej Brytanii. Oznacza to, że na podstawie doświadczeń jednej z sekcji proletariatu w jednym kraju w latach czterdziestych XIX wieku Marks i Engels przez cały czas deklarowali, co jest, a co nie jest „proletariacką” polityką! Na pierwszy rzut oka nie jest to przekonujący argument, tym bardziej, że mamy ponad 150 lat doświadczeń z tymi taktykami, z którymi można je konfrontować!

Opierając się na tej perspektywie, Marks i Engels sprzeciwili się wszystkim innym grupom socjalistycznym nazywając je „sektami”, jeśli nie podpisali się pod ich ideami. Jak na ironię, argumentując, że wszyscy inni socjaliści propagują swoją sekciarską politykę na rzecz ruchu robotniczego, sami propagowali swoje własne spojrzenie na ten ruch. Pierwotnie, ponieważ poszczególne sekcje Międzynarodówki pracowały w różnych okolicznościach i osiągały różne stopnie rozwoju, teoretyczne ideały, które odzwierciedlały rzeczywisty ruch, również się różniły. Dlatego też Międzynarodówka była otwarta na wszystkie tendencje w klasie socjalistycznej i robotniczej, a jej ogólna polityka z konieczności opierałaby się na decyzjach konferencji, które odzwierciedlały tę rozbieżność. Decyzje te byłyby determinowane przez swobodną dyskusję w ramach i pomiędzy sekcjami wszystkich idei gospodarczych, społecznych i politycznych. Marks zastąpił jednak tę politykę wspólnym programem „działania politycznego” (tj. wybierania) przez masowe partie polityczne za pośrednictwem stałej Konferencji Haskiej z 1872 roku. Zamiast przyjąć to stanowisko w drodze normalnej wymiany poglądów i dyskusji teoretycznej w sekcjach kierujących się potrzebami walki praktycznej, Marks narzucił Międzynarodówce to, co uważał za przyszłość ruchu robotniczego – i potępił tych, którzy nie zgadzali się z nim jako z sekciarzami. Wyobrażenie, że to, co Marks uważał za konieczne, może być innym sekciarskim stanowiskiem narzuconym ruchowi robotniczemu, nie przyszło mu do głowy, ani tym bardziej do głów jego zwolenników: „Marks faktycznie nalegał, we wcześniejszych latach Pierwszej Międzynarodówki, na konieczność oparcia się na rzeczywistych ruchach, a nie na konstruowaniu dogmatu, do którego należało wówczas dostosować ruchy. Kiedy jednak rzeczywiste ruchy przybrały formy, które nie podobały mu się, jak to miało miejsce głównie w Hiszpanii i Włoszech, w Niemczech pod wpływem Lassalle’a, a w Wielkiej Brytanii, gdy tylko zostały spełnione najpilniejsze żądania związków zawodowych, potrafił zapomnieć o własnych przykazaniach i stać się wielkim inkwizytorem heretyckich wykroczeń.” [G.D.H. Cole, A History of Socialist Thought, vol. 2, s. 256]

To poparcie dla „działań politycznych” było tak samo „sekciarskie”, jak poparcie dla nieuczestniczenia w wyborach, co można zauważyć na przykładzie Engelsa z 1895 r. , który stwierdził, że „we Francji od dawna obowiązywały powszechne wybory, ale stały się one niesławne ze względu na nadużycia, do jakich dopuścił się rząd Bonapartego […]. Istniały również w Hiszpanii od czasów republiki, ale w Hiszpanii bojkot wyborów był zawsze regułą wszystkich poważnych partii opozycyjnych […] Rewolucyjni robotnicy z krajów łacińskich przyzwyczajeni byli dopatrzenia na wybory jak na sidła, instrument podstępu rządowego” [Marx-Engels Reader, s. 565] Nie trzeba dodawać, że nie wspomniał o tych małych szczegółach, kiedy atakował anarchistów za wyrażanie opinii „rewolucyjnych robotników krajów łacińskich” i „wszystkich poważnych partii opozycyjnych” w latach 70. ubiegłego wieku! Podobnie męczennicy z Haymarket przeszli z marksistowskiego stanowiska opartego na wyborach na anarchistyczne po własnych doświadczeniach przy urnach wyborczych, podobnie jak wielu brytyjskich socjalistów, którzy na początku XX wieku stali się syndykalistami. Dziwnym wydaje się wniosek, że te stanowiska nie są wyrazem walki klasy robotniczej, podczas gdy Marks i Engels są, zwłaszcza biorąc pod uwagę straszne wyniki tej strategii!

Tak więc marksiści twierdzą, że prawdziwe ruchy klasy robotniczej opierają się na masowych partiach politycznych opartych na hierarchii, centralizacji, przywództwie, a ci, którzy odrzucają ten model i działania polityczne (wyborcy) są sektami, a sekciarze to po prostu ich opcja i niewiele więcej. Kiedy spojrzymy na ruch robotniczy bez mrugnięć okiem stworzonych przez marksizm, widzimy, że anarchizm był ruchem ludzi klasy robotniczej, którzy używali, co uważali za słuszną taktykę, aby osiągnąć swoje własne cele społeczne, ekonomiczne i polityczne – taktykę i cele, które ewoluowały, aby sprostać zmieniającym się okolicznościom. Postrzeganie narastania anarchizmu i syndykalizmu jako politycznego wyrazu walki klasowej, kierując się potrzebami walki praktycznej, z którą się zetknęli w sposób naturalny wynika z uznania modelu marksistowskiego za to, czym on jest – tylko jedną z możliwych interpretacji przyszłości ruchu robotniczego, a nie przyszłości tego ruchu (a jak wskazuje historia Socjaldemokracji, prognozy Bakunina i anarchistów w ramach Pierwszej Międzynarodówki okazały się słuszne).

Ta tendencja do wciskania rewolucyjnego ruchu robotniczego w formy dekretowane przez dwie osoby w połowie XIX wieku okazała się dla niego katastrofalna. Nawet po całkowitej klęsce socjaldemokracji idea „rewolucyjnego” parlamentaryzmu była promowana na Trzeciej Międzynarodówce przez bolszewików, mimo że coraz więcej rewolucyjnych robotników w zaawansowanych krajach kapitalistycznych odrzucało ją na rzecz bezpośredniego działania i autonomicznej samoorganizacji klasy robotniczej. Anarchiści i marksiści wolnościowi oparli się na tym faktycznym ruchu ludzi pracy, na który wpłynęło niepowodzenie „działań politycznych”, podczas gdy bolszewicy oparli się na dziełach Marksa i Engelsa i własnych doświadczeniach w zacofanym, na wpół feudalnym społeczeństwie, którego robotnicy stworzyli już komitety fabryczne i sowietów poprzez działania bezpośrednie. Z tego właśnie powodu anarchosyndykalista Augustin Souchy powiedział, że odwołuje się do „tendencji, które istnieją we współczesnym ruchu robotniczym”, kiedy przekonywał na II Kongresie Międzynarodówki Komunistycznej: „Trzeba przyznać, że wśród robotników rewolucyjnych coraz bardziej zanika tendencja do parlamentaryzmu. Wręcz przeciwnie, silna tendencja antyparlamentarna uwidacznia się w szeregach najbardziej zaawansowanej części proletariatu. Spójrzmy na ruch Shop Stewardów [w Wielkiej Brytanii] lub hiszpański syndykalizm […] IWW jest całkowicie antyparlamentarna […] Chcę zwrócić uwagę, że idea antyparlamentaryzmu silniej odznacza się w Niemczech […] w wyniku samej rewolucji […] Musimy spojrzeć na tę kwestię w tym świetle.” [Proceedings and Documents of the Second Congress 1920, vol. 1, s. 176-7]

Oczywiście, ta perspektywa oparcia się na ideach i taktyce generowanej przez walkę klas została odrzucona na rzecz powrotu do zasad Marksa i Engelsa oraz ich wizji tego, co stanowiło prawdziwy „proletariacki” ruch. Jeśli ta taktyka była właściwa, to dlaczego nie doprowadziła do mniej ponurych skutków? Przecież degeneracja socjaldemokracji do reformizmu sugerowałaby jego niepowodzenie i trzymanie się „rewolucji” ponad ich taktykę (jak w „rewolucyjnym parlamentaryzmie”) zmieniającą niewiele. Marksiści, podobnie jak anarchiści, mają być materialistami, a nie idealistami. Jaki był rzeczywisty rezultat strategii leninistycznych? Czy doprowadziły one do udanych rewolucji proletariackich? Nie, nic z tych rzeczy. Fala rewolucyjna osiągnęła szczyt i upadła, a same partie leninowskie bardzo łatwo i szybko stały się stalinowskie. Co istotne, obszary o dużym natężeniu anarchistycznego, syndykalistycznego lub quasi-syndykalistycznego (np. rady komunistów) ruchu robotniczego (Włochy, Hiszpania i niektóre części Niemiec) zbliżyły się do rewolucji i do połowy lat 30. ubiegłego wieku tylko Hiszpania z jej silnym ruchem anarchistycznym miała rewolucyjny ruch robotniczy. Dlatego też, zamiast reprezentować politykę „nieproletariacką” czy „sekciarską” wymuszoną na klasie robotniczej, anarchizm odzwierciedlał politykę konieczną do zbudowania rewolucyjnego ruchu robotniczego, a nie reformatorskiej partii masowej.

W związku z tym być może uda nam się w końcu położyć kres pomysłowi, że Marks przewidział całą przyszłość ruchu robotniczego i drogę, jaką musi on podążać, jak jakiś socjalistyczny Nostradamus. Równie dobrze możemy odrzucić marksistowskie twierdzenia o „nieproletariańskim” charakterze anarchizmu jako nieświadome i niewiele więcej niż próbę wciśnięcia historii do ideologicznego więzienia. Jak wspomniano powyżej, aby przedstawić taką analizę, należy manipulować rzeczywistym składem klasowym istotnych wydarzeń i ruchów społecznych. Tak jest na przykład w przypadku Komuny Paryskiej, która była w przeważającej mierze wytworem rzemieślników (tj. drobnomieszczaństwa), a nie przemysłowej klasy robotniczej, a jednak uznawana przez marksistów za przykład „dyktatury proletariatu”. Jak na ironię, wiele elementów Komuny wychwalanej przez Marksa znajduje się w pracach Proudhona i Bakunina, które poprzedzają powstanie. Podobnie pomysł, że organizacje walczące z robotnikami („sowiety”) byłyby środkiem do zniesienia państwa i ram społeczeństwa socjalistycznego, można znaleźć w dziełach Bakunina, kilkadziesiąt lat przed tym, jak Lenin w 1917 r. złożył gołosłowne deklaracje w tej sprawie. Jak na teorię rzekomo opierającą się na elementach „nieproletariackich”, anarchizm z powodzeniem przewidział wiele z idei, które marksiści – jak twierdzą – wyciągnęli z proletariackiej walki klasowej!

Tak więc, podsumowując, twierdzenia, że anarchizm jest „obcy” dla życia klasy robotniczej, że jest „nieproletariacki” lub „przetrwa przy braku silnego ruchu robotniczego” są po prostu fałszywe. Obiektywne spojrzenie na fakty szybko temu dowodzi.

—-

* Lumpen burżuazja – termin używany przede wszystkim w kontekście elit kolonialnych i neokolonialnych w Ameryce Łacińskiej, które stały się silnie uzależnione i wspierały mocarstwa neokolonialne. Jest to hybrydowy związek niemieckiego słowa Lumpen i francuskiego słowa burżuazja (za Wikipedią; przyp. tłum.)

** Gastarbeiter – określenie robotników cudzoziemskich przybywających do Republiki Federalnej Niemiec na pobyt tymczasowy w celu podjęcia pracy. (przyp. tłum.)

H.2.11 Czy anarchiści są “antydemokratyczni”?

Jednym z powszechnych argumentów przeciwko anarchizmowi jest to, że jest on ‘antydemokratyczny’ (lub ‘elitarny’). Na przykład członek Brytyjskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (British Socialist Workers Party) potępia anarchizm za to, że jest „z konieczności głęboko antydemokratyczny” ze względu na swoje „założenie o absolutnej suwerenności indywidualnego ego przeciwko narzucaniu mu jakiejkolwiek ‘władzy’”, która, jak twierdzi, jest „koncepcją wyraźnie anarchistyczną”. Stanowisko to jest „idealistyczną koncepcją”, w której „każda władza jest postrzegana jako despotyczna; ‘wolność’ i ‘władza’ (a więc ‘wolność’ i ‘demokracja’) są przeciwieństwami. To założenie opozycji do ‘władzy”; było wspierane przez liberalizm”. Kontrastuje to z marksistowskim „materialistycznym rozumieniem społeczeństwa”, w którym „było jasne, że ‘władza’ jest niezbędna w każdym społeczeństwie, w którym praca jest pracą zespołową”. [Derek Howl, “The Legacy of Hal Draper,” s. 137-49, International Socialism, nr. 52, s. 145] Hal Draper argumentuje to tak: „Przez ‘zasadę władzy’ konsekwentny anarchista rozumie zasadniczy sprzeciw wobec jakiegokolwiek sprawowania władzy, w tym sprzeciw wobec władzy wywodzącej się z najpełniejszej demokracji i sprawowanej w sposób całkowicie demokratyczny […] Ze wszystkich ideologii anarchizm jest zasadniczo najbardziej antydemokratyczny, ponieważ jest nie tylko niezmiennie wrogi demokracji w ogóle, ale szczególnie każdej socjalistycznej demokracji najbardziej idealnej, jaką można sobie wyobrazić”.

Taki argument jest po prostu niedorzeczny. Jest on wadliwy na tak wielu poziomach, że trudno wiedzieć od czego zacząć. Oczywistym miejscem zdawałoby się twierdzenie, że anarchizm jest najbardziej „fundamentalny pod względem antydemokratycznościco do zasady”. Więc, biorąc pod uwagę, że są faszyści, monarchiści, zwolennicy (jak Trocki) ‘dyktatury partyjnej’ i mnóstwo innych, którzy opowiadają się za rządami mniejszości (nawet przez jedną osobę) nad wszystkimi innymi, czy można bezpośrednio argumentować, że anarchizm jest najbardziej ‘antydemokratyczny’, ponieważ opowiada się za wolnością wszystkich? Czy idea i praktyka absolutnej monarchii i faszyzmu jest naprawdę bardziej demokratyczna niż anarchizm? Oczywiście nie, choć wskazuje to na jakość tego rodzaju argumentów. Podobnie pojęcie, że liberalizm opiera się na ‘założeniu opozycji do ‘władzy’”, nie może być poparte nawet przypadkowym zrozumieniem tego tematu. Ideologia ta zawsze szukała sposobów na uzasadnienie struktur władzy państwa liberalnego, nie wspominając już o hierarchiach tworzonych przez kapitalistyczną własność prywatną. Tak więc pojęcie, że liberalizm jest przeciwny ‘władzy’, jest trudne do pogodzenia zarówno z jego teorią, jak i z rzeczywistością.

Innym oczywistym punktem jest to, że anarchiści nie postrzegają każdej władzy jako ‘despotycznej’. Jak omawiamy w sekcji H.4, to powszechne marksistowskie twierdzenie nie jest po prostu prawdziwe. Anarchiści zawsze bardzo wyraźnie podkreślali, że odrzucają określone rodzaje władzy, a nie ‘władzę’ jako taką. W rzeczywistości, przez termin ‘główny autorytet’ Bakunin rozumiał władzę hierarchiczną, a nie wszelkie formy ‘władzy’. To wyjaśnia dlaczego Kropotkin argumentował, że „pochodzenie anarchistycznej koncepcji społeczeństwa” leży w „krytyce hierarchicznych organizacji i autorytarnych koncepcji społeczeństwa” i podkreślał, że anarchizm „odmawia wszelkiej hierarchicznej organizacji”. [Anarchism, s. 158 i s. 137]

Oznacza to, że podejmowanie i trzymanie się zbiorowych decyzji nie jest aktem władzy. Raczej są one po prostu wyrazem indywidualnej autonomii. Oczywiste jest, że w większości działań istnieje potrzeba współpracy z innymi ludźmi. Rzeczywiście, życie wiąże się z „absolutną suwerennością indywidualnego ego” (jak gdyby anarchiści tacy jak Bakunin używali takich terminów!) będące „ograniczone” przez korzystanie z tej „suwerenności”. Weźmy, na przykład, grę w piłkę nożną. Wiąże się to ze znalezieniem innych osób, które chcą zagrać w grę, organizowaniem się w zespoły, uzgadnianiem zasad itp. Wszystkie straszne naruszenia „absolutnej suwerenności indywidualnego ego”, ale to właśnie „suwerenność jednostki” spowodowała przede wszystkim chęć do gry. Jakiego rodzaju „suwerenność” jest tą, która neguje samą siebie, gdy jest wykonywana? Oczywiste jest więc, że marksistowskie „podsumowanie” idei anarchistycznych w tej kwestii, podobnie jak wielu innych, jest dotknięte ubóstwem.

I, co zaskakujące, uważamy, że anarchistyczni myśliciele, tacy jak Bakunin i Kropotkin, atakują tę ideę „absolutnej suwerenności indywidualnego ego w najbardziej surowych kategoriach. Rzeczywiście, uważali oni, że jest to teoria burżuazyjna, która po prostu istnieje, aby uzasadnić ciągłą dominację i wyzysk ludzi klasy robotniczej przez klasę rządzącą. Kropotkin dość wyraźnie rozpoznał swoją anty-indywidualną i niewolniczą naturę, nazywając ją „autorytarnym indywidualizmem, który nas dusi” i podkreślając jej „płytką, a przez to ogłupiałą” naturę. [Conquest of Bread, s. 130] Podobnie, niewiele dobrego zrobiłby argument marksistowski, gdyby zacytowali Bakunina twierdząc, że „wolność jednostek nie jest bynajmniej sprawą indywidualną. Jest to sprawa zbiorowa, wytwór zbiorowy. Żadna jednostka nie może być wolna poza ludzkim społeczeństwem lub bez jego współpracy” lub że uważał „indywidualizm” za „zasadę burżuazyjną” [The Basic Bakunin, s. 46 i s. 57] Nie miał nic innego jak pogardę dla, jak sam to ujął, „tej indywidualistycznej, egoistycznej, złośliwej i złudnej wolności”, którą „wychwalały” wszystkie „szkoły burżuazyjnego liberalizmu”. [Michael Bakunin: Selected Writings, s. 196]

Być może, oczywiście, ci dwaj słynni anarchiści nie byli w rzeczywistości „konsekwentnymi” anarchistami, ale to twierdzenie jest wątpliwe.

Pojęcie, że anarchizm jest z natury rzeczy skrajną formą „indywidualizmu”, wydaje się być wielkim założeniem marksizmu. Stąd ciągłe powtarzanie tego „faktu” i nieustanna próba łączenia rewolucyjnego anarchizmu z ideami Stirnera (jedynego anarchisty, który podkreślał znaczenie „ego”). Engels mówi więc o „Stirnerze, wielkim proroku współczesnego anarchizmu – Bakunin wiele od niego czerpał[…] Bakunin zmieszał [Stirnera] z Proudhonem i nazwał mieszankę ‘anarchizmem’”. Dla Marksa, „Bakunin tylko przetłumaczył anarchię Proudhona i Stirnera na surowy język Tatarów”. [Marx, Engels and Lenin, Anarchism and Anarcho-Syndicalism, s. 175 i s. 153] W rzeczywistości, oczywiście, Stirner był w zasadzie nieznany ruchowi anarchistycznemu, dopóki jego książka nie została ponownie odkryta pod koniec XIX wieku i nawet wtedy jego wpływ był ograniczony. Jeśli chodzi o Bakunina, to o ile jego dług wobec Proudhona jest dobrze znany i oczywisty, to związek ze Stirnerem wydaje się istnieć tylko w głowach Marksa i Engelsa. Jak zauważa Mark Leier, „nie ma żadnych dowodów na to […] Bakunin wspomina o Stirnerze dokładnie raz w swoich pracach zebranych, a potem tylko przelotnie […] O ile można to stwierdzić, Bakunin nie miał żadnego, nawet negatywnego, zainteresowania pomysłami Stirnera” [Bakunin: The Creative Passion, s. 97] Proudhon również nie był pod wpływem Stirnera (wątpię, by nawet o nim wiedział), podczas gdy Stirner krytykował francuskiego anarchistę. Czy to oznacza, że Stirner jest jedynym „konsekwentnym” anarchistą? Co więcej, nawet jeśli chodzi o Stirnera, marksistowskie diatryby na temat „absolutnej suwerenności indywidualnego ego” nie zauważają, że sam egoista opowiadał się za organizacją („związek egoistów”) i doskonale zdawał sobie sprawę, że wymaga on uzgodnień między jednostkami, które abstrahując, ograniczały „wolność” (związek „oferuje większą swobodę”, a jednocześnie zawiera mniejszą ilość „wolności”). [The Ego and Its Own, s. 308]

Anarchizm wywodzi się oczywiście z greckiego „bez autorytetu” lub „bez władców” i to, o dziwo, samostanowi anarchistyczną teorię i wizję lepszego świata. Oznacza to, że anarchizm jest przeciwny „dominacji człowieka przez człowieka” (kobiety przez kobietę, kobiety przez mężczyznę itd.). Jednakże, „świadomość przeniknęła przez masy rządzone[…] ludzie zbuntowali się przeciwko formie władzy i wtedy poczuli się najbardziej uwierani. Ten duch buntu w jednostkach i w masach jest naturalnym i koniecznym owocem ducha dominacji, ochrony godności ludzkiej i zbawiciela życia społecznego”. Tak więc „wolność jest koniecznym wstępem do każdego prawdziwego i równego stowarzyszenia ludzkiego”. [Charlotte Wilson, Anarchist Essays, s. 54 i s. 40] Innymi słowy, anarchizm wywodzi się z walki uciśnionych z ich władcami i jest wyrazem wolności indywidualnej i społecznej. Anarchizm zrodził się z walki klasowej.

Uznając wolność jednostki za dobrą rzecz, następnym pytaniem jest, jak wolne jednostki współpracują ze sobą w taki sposób, aby zapewnić sobie stałą wolność („Wiara w wolność zakłada, że ludzie mogą współpracować”). [Emma Goldman, Red Emma Speaks, s. 442]). Sprawia to, że każde stowarzyszenie musi być równouprawnione. Można to zrobić tylko wtedy, gdy wszyscy zaangażowani biorą znaczący udział w procesie decyzyjnym i z tego powodu anarchiści podkreślają potrzebę samorządności (zwykle nazywanej samozarządzaniem) zarówno jednostek, jak i grup. Samozarządzanie w ramach wolnych stowarzyszeń i podejmowanie decyzji od dołu do góry jest jedynym sposobem na wyeliminowanie dominacji. Sami bowiem podejmując o sobie decyzje, automatycznie kończymy podział społeczeństwa na rządzących i rządzonych (tj. kończymy hierarchię). Ponieważ anarchizm wyraźnie oznacza poparcie dla wolności i równości, automatycznie oznacza on sprzeciw wobec wszelkich form hierarchicznej organizacji i autorytarnych stosunków społecznych. Oznacza to, że anarchistyczne poparcie dla wolności jednostki nie kończy się, jak twierdzi wielu marksistów, na zaprzeczeniu organizacji lub zbiorowego podejmowania decyzji, ale raczej na poparciu dla grup zarządzanych przez siebie. Tylko taka forma organizacji może położyć kres podziałowi społeczeństwa na rządzących i rządzonych, ciemiężonych i uciskanych, wyzyskiwanych i eksploatowanych oraz stworzyć środowisko, w którym jednostki mogą się zrzeszać, nie odmawiając im wolności i równości.

Dlatego też budująca strona anarchizmu (która naturalnie wypływa z opozycji do władzy) prowadzi do teorii politycznej, która twierdzi, że ludzie muszą bezpośrednio kontrolować własne problemy, organizacje i sprawy. Oznacza to, że wspieramy zgromadzenia masowe i ich federacje za pośrednictwem rad upoważnionych delegatów, którzy zostaną odwołani, jeśli złamią swoje mandaty (tj. będą działać tak, jak uznają za stosowne, tj. jako politycy lub biurokraci, a nie jak chcą ludzie, którzy ich wybrali). W ten sposób ludzie bezpośrednio rządzą sobą i kontrolują swoje własne życie, pozwalając tym, których dotyczy dana decyzja, mieć w niej swój udział i w ten sposób zarządzać swoimi sprawami bezpośrednio i bez hierarchii. Zamiast implikować „indywidualizm”, który zaprzecza znaczeniu stowarzyszania się i wolności, jaką może ono generować, anarchizm implikuje sprzeciw wobec hierarchii we wszystkich jej formach i poparcie dla wolnego stowarzyszania się równych sobie. Innymi słowy, anarchizm może być ogólnie rozumiany jako wsparcie dla samorządu lub samozarządzania, zarówno przez jednostki, jak i przez grupy.

Podsumowując, anarchistyczne wsparcie dla wolności indywidualnej wiąże się z podobnym wsparciem dla grup zarządzanych przez siebie. W takich grupach jednostki współpracują ze sobą jak równy z równym, aby zmaksymalizować swoją wolność. Dla anarchistów oznacza to, że marksiści mylą po prostu współpracę z przymusem, porozumienie z władzą, zrzeszanie z podporządkowaniem. W ten sposób marksistowska „materialistyczna” koncepcja władzy wypacza pozycję anarchistyczną, a po drugie, jest skrajnie nadhistoryczna. Różne formy podejmowania decyzji są zestawiane razem, niezależnie od różnych form, jakie mogą one przybierać. Aby zrównać hierarchiczny i samodzielnie zarządzany proces decyzyjny, antagonistyczne i harmonijne formy organizacji, wyalienowana władza lub władza zachowana w rękach osób, których bezpośrednio dotyczy, mogą być jedynie źródłem nieporozumień. Zamiast być podejściem „materialistycznym”, podejście marksistowskie to czysty idealizm filozoficzny – postulowanie koncepcji ahistorycznych niezależnie od jednostek i społeczeństw, które generują konkretne relacje społeczne i sposoby współpracy.

Podobnie śmiesznie byłoby zauważyć, że sami marksiści zwyczajowo odrzucają demokratyczną władzę, gdy im to pasuje. Nawet ten „wyższy rodzaj demokracji” sowieckiej był ignorowany przez partię bolszewicką, gdy była u władzy. Jak omawiamy w rozdziale H.6.1, w obliczu wyborów niebolszewickich większości do sowietów, bolszewickie siły zbrojne zostały wykorzystane do obalenia wyników. Ponadto, raz nie mogąc już liczyć na większość wyborczą, manipulowali oni okręgami wyborczymi. W miejscu pracy bolszewicy zastąpili robotniczą demokrację gospodarczą „jednoosobowym kierownictwem”, powoływanym z góry przez państwo, uzbrojonym we „władzę dyktatorską” (patrz punkt H.3.14). Jak omówiono w rozdziale H.3.8, bolszewicy uogólnili swoje doświadczenia związane z wykonywaniem władzy dla wyraźnego poparcia dyktatury partyjnej. W latach dwudziestych i trzydziestych Trocki powtarzał ten wniosek i wielokrotnie opowiadał się za dyktaturą partyjną, wzywając partię do wykorzystania swojej władzy w celu zmiażdżenia opozycji w klasie robotniczej do jej rządów. Dla tradycji bolszewickiej siła partii do ignorowania życzeń klasy, którą rzekomo reprezentuje, jest podstawowym stanowiskiem ideologicznym.

Pamiętajcie więc, kiedy Lenin lub Trocki opowiadają się za „dyktaturą partyjną”, nadrzędnością demokratycznych decyzji mas przez partię, eliminacją komitetów pracowniczych na rzecz mianowanych menedżerów uzbrojonych w „dyktatorską” władzę lub kiedy bolszewicy rozwiązali sowiety z niebolszewicką większością, to właśnie anarchizm jest zasadniczo „antydemokratyczny”! W sumie to, że każdy może twierdzić, iż anarchizm jest bardziej „antydemokratyczny” niż leninizm jest żartem.

Jednak wszystkie te antydemokratyczne akty wpisują się w „materialistyczną” koncepcję marksistowską Howla, zgodnie z którą „’władza’ jest niezbędna w każdym społeczeństwie, w którym praca jest oparta na współpracy”. Ponieważ „władza” jest niezbędna, a wszystkie formy zbiorowego podejmowania decyzji są z konieczności „autorytarne” i wiążą się z „podporządkowaniem”, nie ma znaczenia, w jaki sposób organizowane są kolektywy i jak podejmowane są decyzje. Stąd brak troski o wolność ludzi pracy poddanych (swoiście mieszczańskim) formom władzy preferowanym przez Lenina i Trockiego. Właśnie z tego powodu, aby odróżnić egalitarne (a więc wolnościowe) formy organizacji i podejmowania decyzji od autorytarnych, anarchiści nazywali siebie „antyautorytarystami”.

Nawet jeśli zignorujemy wszystkie antydemokratyczne akty bolszewizmu (lub uzasadnimy je problemami rewolucji rosyjskiej, jak większość leninowców), antydemokratyczny charakter idei leninowskich nadal wysuwa się na pierwszy plan. Leninowskie poparcie dla scentralizowanej władzy państwowej sprawia, że ich atak na anarchizm jako „antydemokratyczny” jest jasny i ostatecznie powoduje, że o sprawach milionów decyduje garstka ludzi w Komitecie Centralnym partii awangardowej. Jako przykład omówimy argumenty Trockiego przeciwko ruchowi Machnowszczyny na Ukrainie.

Dla Trockiego, Machnowszczyzna była przeciwna „sowieckiej władzy”. To, jak twierdził, była po prostu „władza wszystkich lokalnych radzieckich na Ukrainie”, ponieważ wszyscy oni „uznają centralną władzę, którą sami wybrali”. W związku z tym Machnowcy odrzucili nie tylko władzę centralną, ale także miejscowych sowietów. Trocki sugerował również, że w Rosji nie ma „wyznaczonych” osób, ponieważ „w Rosji nie ma władzy prócz tej, która jest wybierana przez całą klasę robotniczą i chłopów pracujących”. To powoduje [!] że dowódcy mianowani przez sowiecki rząd centralny są umiejscowieni na swoich stanowiskach z woli milionów ludzi pracy. Podkreślił, że można mówić o „mianowanych” osobach „tylko na rozkaz burżuazyjny, gdy carscy urzędnicy lub mieszczańscy ministrowie mianują według własnego uznania dowódców, którzy podporządkowują poddanych żołnierzy klasom burżuazyjnym”. Kiedy na początku 1919 r. Machnowcy próbowali zwołać czwartą regionalną konferencję chłopów, robotników i partyzantów w celu omówienia postępów wojny domowej, Trocki, co nie było zaskoczeniem, „kategorycznie jej zakazał. Z typowym elitaryzmem zauważył, że ruch Machnowski miał „swoje korzenie w masie ignorantów”! [How the Revolution Armed, vol. II, s. 277, s. 280, s. 295 i s. 302]

Innymi słowy, ponieważ rząd bolszewicki został w przeszłości obdarzony władzą przez narodowy Kongres Radziecki (i pozostał tam tylko dzięki manipulacji okręgami wyborczymi i rozwiązywaniu sowietów), miał on (jako jego przedstawiciel) prawo zakazać konferencji, która wyrażałaby życzenia milionów robotników, chłopów i partyzantów walczących o rewolucję! Łatwo zauważyć fałszywy charakter jego argumentów. Zamiast wykonywać wolę milionów robotników, Trocki po prostu wykonywał swoją wolę. Nie konsultował się z tymi milionami ani z miejscowymi sowietami, którzy w ideologii bolszewickiej oddali swoją władzę garstce ludzi w komitecie centralnym Partii Bolszewickiej. Zakazując konferencji, bardzo skutecznie podważał praktyczną, funkcjonalną demokrację milionów i zastąpił ją czysto formalną „demokracją” opartą na wzmocnieniu pozycji kilku liderów w centrum. Tak, w rzeczy samej, to prawdziwa demokracja w działaniu, kiedy jedna osoba może odmówić rewolucyjnemu narodowi prawa do decydowania o własnym losie!

Bez zaskoczeń, anarchista Nestor Machno odpowiedział, twierdząc, że uważa za „nienaruszalne prawo robotników i chłopów, prawo zdobyte przez rewolucję, do zwoływania kongresów na własny użytek, do omawiania swoich spraw. Dlatego zakaz władz centralnych zwoływania takich kongresów […] stanowi bezpośredni i bezczelnygwałt praw pracowników” [zacytował Peter Arshinov, The History of the Makhnovist Movement, s. 129] Pozostawimy czytelnikom decyzję, który z nich, Trocki czy Machno, pokazał zasadniczo „antydemokratyczną” perspektywę.

Co więcej, istnieje kilka teoretycznych kwestii, które należy poruszyć w tej sprawie. Zauważmy na przykład, że nie próbuje się odpowiedzieć na proste pytanie, dlaczego zdobycie 51% głosów grupy automatycznie czyni słusznym! Uznaje się za rzecz oczywistą, że mniejszość powinna podporządkować się woli większości, zanim taka wola zostanie nawet podjęta. Czy oznacza to, na przykład, że marksiści odmawiają mniejszościom prawa do obywatelskiego nieposłuszeństwa, jeżeli większość działa w sposób, który szkodzi ich wolnościom i równości? Jeżeli, na przykład, większość w danej społeczności zdecyduje się na wdrożenie praw rasowych, czy oznacza to, że marksiści sprzeciwialiby się dyskryminowanej mniejszości, podejmując bezpośrednie działania w celu ich podważenia i zniesienia? Albo, aby wziąć przykład bliżej marksizmu, w 1914 roku przywódcy Partii Socjaldemokratycznej w niemieckim parlamencie głosowali za wsparciem wojny. Antywojenna mniejszość tej grupy szła w parze z większością w imię „demokracji”, „jedności“ i „dyscypliny”. Czy Howl i Draper twierdziliby, że mieli rację? Jeśli nie mieli prawa zdradzać idei marksizmu i międzynarodowej solidarności klasy robotniczej, to dlaczego nie? Poddali się przecież „najdoskonalszej socjalistycznej demokracji” i tak, przypuszczalnie, podjęli słuszną decyzję.

Krótko mówiąc, argumenty, że anarchiści są „antydemokratyczni” są skrajnie wątpliwe, o ile nie hipokrytyczne.

Ogólną zasadą jest, że anarchiści nie mają problemu z zaakceptowaniem przez mniejszość decyzji większości po procesie swobodnej debaty i dyskusji. Jak argumentujemy w sekcji A.2.11, takie zbiorowe podejmowanie decyzji jest zgodne z zasadami anarchistycznymi – w istocie, opiera się na nich. Rządząc sobą bezpośrednio, wykluczamy innych rządzących nami. Nie robimy jednak z tego fetyszu, uznając, że w pewnych okolicznościach mniejszość musi i powinna ignorować decyzje większości. Na przykład, jeśli większość organizacji decyduje się na politykę, którą mniejszość uważa za katastrofalną, to dlaczego miałaby podążać za większością? Tak samo, jeśli większość podejmie decyzję, która szkodzi wolności i równości nie-opresyjnej i nieeksploatującej się mniejszości, wówczas mniejszość ta ma prawo do odrzucenia „władzy” większości. Słowami Carole Pateman: „Istotą liberalnej teorii umów społecznych jest to, że jednostki powinny obiecywać lub zawierać umowy z przedstawicielami, służąc w charakterze przedstawicieli tym, od których dostali prawo do podejmowania decyzji politycznych […] Obiecywanie […] jest wyrazem wolności i równości jednostki, a jednocześnie zobowiązuje jednostki na przyszłość. Obiecywanie oznacza również, że jednostki są zdolne do samodzielnego osądzania i racjonalnego zastanawiania się, a także do oceny i zmiany własnych działań i relacji; niekiedy obietnice mogą być słusznie złamane. Jednakże obietnica posłuszeństwa jest zaprzeczeniem lub ograniczeniem, w większym lub mniejszym stopniu, wolności i równości jednostek oraz ich zdolności do korzystania z tych zdolności. Obietnica posłuszeństwa jest stwierdzeniem, że w pewnych dziedzinach osoba składająca obietnicę nie ma już swobody w korzystaniu ze swoich możliwości i decydowaniu o własnych działaniach i nie jest już równa, lecz podrzędna”. [The Problem of Political Obligation, s. 19]

Tak więc dla anarchistów, demokracja, która nie wiąże się z indywidualnymi prawami do sprzeciwu, niezgody i praktykowania obywatelskiego nieposłuszeństwa, naruszyłaby wolność i równość, te same wartości, które marksiści zazwyczaj twierdzą, że są w centrum ich polityki. Twierdzenie, że anarchizm jest „antydemokratyczny” zasadniczo ukrywa argument, że mniejszość musi stać się niewolnikiem większości – bez prawa do sprzeciwu, gdy większość się myli (w praktyce oczywiście zazwyczaj chodzi o nakazy i prawa ze strony mniejszości wybieranej do władzy). W rzeczywistości pragnie, aby mniejszość była podporządkowana, a nie równa większości. Anarchiści_stki natomiast, ponieważ popieramy samozarządzanie, uznajemy również znaczenie odmienności i indywidualności – w istocie, ponieważ jesteśmy za samozarządzaniem („demokracja” nie przesądza o sprawiedliwości), popieramy również wolność jednostki, która jest jego uzasadnieniem. Popieramy wolność jednostek, ponieważ tak gorliwie wierzymy w samozarządzanie („demokrację”).

Zatem Howl i Draper nie rozumieją przesłanek demokratycznego procesu decyzyjnego – nie opiera się on na założeniu, że większość ma zawsze rację, ale że wolność jednostki wymaga, aby demokracja wyrażała i broniła się. Stawiając zbiorowość ponad jednostką, podważają one wartości demokratyczne i zastępują je niewiele więcej niż tyrania większości (lub, co bardziej prawdopodobne, maleńkiej mniejszości, która twierdzi, że reprezentuje większość).

Ponadto o postępie decydują ci, którzy nie zgadzają się i buntują przeciwko status quo i decyzjom większości. Właśnie dlatego anarchiści popierają prawo do sprzeciwu w grupach zarządzanych przez siebie – w rzeczywistości sprzeciw, odmowa, bunt jednostek i mniejszości jest kluczowym aspektem zarządzania sobą. Biorąc pod uwagę, że leniniści nie popierają samozarządzania (w najlepszym razie popierają Locke’owską koncepcję wyboru rządu jako „demokracji”), trudno się dziwić, że podobnie jak Locke postrzegają oni niezgodę jako zagrożenie i coś do potępienia. Z drugiej strony anarchiści, uznając, że uzasadnienie i podstawa samozarządzania (tj. demokracja bezpośrednia) leży w wolności jednostki, uznają i popierają prawo jednostek do buntu przeciwko temu, co uważają za niesprawiedliwe i narzucone. Jak pokazuje historia, stanowisko anarchistyczne jest właściwe – bez buntu wiele mniejszości nigdy nie poprawiłoby swojej pozycji, a społeczeństwo znalazłoby się w stagnacji. W rzeczywistości komentarze Howla i Drapera są tylko odzwierciedleniem standardowej kapitalistycznej diatryby przeciwko strajkującym i protestującym – nie muszą protestować, bo żyją w „demokracji”.

Ta marksistowska koncepcja, że anarchiści są „antydemokratyczni”, wprowadza ich w ogromne sprzeczności. Bardzo niedokładny i wprowadzający w błąd artykuł Lance’a Selfy „Emma Goldman: A life of controversy” jest tego przykładem. [International Socialist Review, nr. 34, marzec-kwiecień 2004] Ignorując o wiele bardziej istotne dowody na elitaryzm leninowski, Selfa stwierdził, że „Goldman nigdy nie odwróciła się od idei, że bohaterskie jednostki, a nie masy, tworzą historię” i cytuje swój esej z 1910 roku „Minorities Versus Majorities”, aby to udowodnić. Co istotne, tak naprawdę nie obala on argumentów, które wyłożyła Goldman. Nie trzeba dodawać, że fałszywie je przedstawia.

Celem eseju Goldman było stwierdzenie tego, co oczywiste – że masa nie jest źródłem nowych pomysłów. Nowe, postępowe idee są raczej wytworem mniejszości, które następnie rozprzestrzeniają się na większość poprzez działania tych mniejszości. Nawet ruchy społeczne i rewolucje zaczynają się, gdy mniejszość podejmuje działania. Na przykład, związkowość zawodowa była (i nadal jest) ruchem mniejszościowym w większości krajów. Poparcie dla równości rasowej i seksualnej było długo pogardzane (a w najlepszym razie ignorowane) przez większość i potrzeba było zdecydowanej mniejszości, aby posunąć tę sprawę do przodu i rozpowszechnić tę ideę w większości. Rewolucja Rosyjska nie zaczęła się od większości. Zaczęło się, gdy mniejszość robotnic (ignorując rady miejscowych bolszewików) wyszła na ulice i z tych setek wyrosła na ruch setek tysięcy.

Fakty są wyraźnie po stronie Goldman, nie Selfy. Biorąc pod uwagę, że Goldman objaśniała tak oczywiste prawo ewolucji społecznej, wydaje się niesamowite, że Selfa ma z tym problem. Jest to szczególnie ważne, ponieważ marksizm (zwłaszcza jego wersja leninowska) domyślnie to uznaje. Jak argumentował Marks, idee rządzące każdej epoki są ideami klasy rządzącej. Podobnie Goldman: „Ludzka myśl zawsze była fałszowana przez tradycję i zwyczaj, i wypaczała fałszywą edukację w interesie tych, którzy sprawowali władzę […] przez państwo i klasę rządzącą”. Stąd „ciągła walka” z „państwem, a nawet ze ‘społeczeństwem’ czyli z większością stłumioną i zahipnotyzowaną przez państwo i kult państwa”. Gdyby tak nie było, jak zauważyła Goldman, żadne państwo nie mogłoby uratować przed masami siebie ani własności prywatnej. Stąd potrzeba, aby ludzie oderwali się od swoich warunków, aby działali dla siebie. Jak argumentowała, takie bezpośrednie działanie jest „zbawieniem człowieka”, ponieważ „wymaga ono integralności, samodzielności i odwagi”. [Red Emma Speaks, s. 111 i s. 76]

Tak więc Goldman, podobnie jak inne anarchistki, nie odrzucała mas, a jedynie podkreślała to, co oczywiste: mianowicie, że socjalizm jest procesem samowyzwolenia, a zadaniem świadomej mniejszości jest wspieranie tego procesu poprzez zachęcanie do bezpośredniego działania mas. Stąd też poparcie Goldman dla syndykalizmu i działań bezpośrednich, o którym Selfa (znacząco) nie informuje swoich czytelników. Więc czy odrzucenie przez Goldman „większości” było elitaryzmem jak twierdzi Selfa? Nie, zdecydowanie nie. Widać to wyraźnie po spojrzeniu na tę pracę w kontekście. Na przykład, w debacie między nią a socjalistą wykorzystała strajk Lawrence’a „jako przykład bezpośredniego działania”. [Living My Life, vol. 1., s. 491] Robotnicy w jednym z młynów rozpoczęli strajk wychodząc. Następnego dnia pięć tysięcy w innym młynie uderzyło i pomaszerowało do innego młyna, a wkrótce podwoiło swoją liczbę. Wkrótce strajkujący musieli dostarczyć jedzenie i paliwo dla 50. 000 osób. [Howard Zinn, A People’s History of the United States, s. 327-8] Zamiast tego, że strajk jest aktem większości, to bezpośrednie działanie mniejszości rozpoczęło go, a następnie rozprzestrzeniło się na większość (strajk, nawiasem mówiąc, Goldman poparła i zebrała fundusze). Należy również zauważyć, że strajk Lawrence’a odzwierciedlał jej wyobrażenia o tym, jak strajk generalny może zostać rozpoczęty przez „jedną branżę lub przez niewielką, świadomą mniejszość wśród robotników”, która „wkrótce zostanie przejęta przez wiele innych branż, rozprzestrzeniając się jak dzikie pożary”. [Red Emma Speaks, s. 95]

Czy marksiści naprawdę twierdzą, że to było „elitarne”? Jeśli tak, to każda spontaniczna rewolta jest „elitarna”. Każda próba oporu uciskanych mniejszości jest „elitarna”. Rzeczywiście, każda próba zmiany społeczeństwa jest „elitarna”, tak jakby obejmowała mniejszość, która nie ogranicza się tylko do propagowania nowych idei, ale zamiast tego podejmuje bezpośrednie działania mające na celu podnoszenie świadomości lub opieranie się hierarchii tu i teraz. Rewolucje pojawiają się, gdy idee większości doganiają mniejszość, która inspiruje innych swoimi pomysłami i działaniami. Tak więc w swoim dążeniu do nazwania ruchu anarchistycznego „elitarnym”, Selfa logicznie rzecz biorąc, nazwał także (między innymi) ruchy pracownicze, feministyczne, pokojowe i praw obywatelskich (i inne).

Równie żenujące dla Selfy, Trocki (osoba, której przeciwstawiona jest Goldman, mimo że był praktykującym i obrońcą dyktatury partyjnej) zgodził się z anarchistami co do znaczenia mniejszości. Jak powiedział podczas debaty o Kronsztadzie pod koniec lat 30. ubiegłego wieku, „rewolucja jest ‘dokonywana’ bezpośrednio przez mniejszość. Sukces rewolucji jest jednak możliwy tylko wtedy, gdy mniejszość ta znajdzie większe lub mniejsze poparcie, a przynajmniej przyjazną neutralność ze strony większości. Zmiana w różnych etapach rewolucji […] jest bezpośrednio zdeterminowana przez zmianę stosunków politycznych między mniejszością a większością, między awangardą a klasą. [Lenin and Trotsky, Kronstadt, s. 85] To nie czyni Trockiego elitarystą w rozumieniu Selfy, oczywiście. Kluczowa różnica polega na tym, że Goldman nie twierdziła, że ta mniejszość powinna przejąć władzę i rządzić masami, niezależnie od woli tej większości, tak jak zrobił to Trocki (patrz punkt H.1.2). Jak zauważyła Goldman, „demagodzy socjalistyczni wiedzą, że [jej argument jest prawdziwy] tak samo jak ja, ale podtrzymują mit cnót większości, ponieważ sam ich schemat oznacza utrwalenie władzy” i „władza, przymus i zależność spoczywają na masie, ale nigdy na wolności”.[Op. Cit., s. 85]

Tak więc, anarchiści_stki popierają wolność jednostki, aby móc opierać się nawet demokratycznie podjętym decyzjom tylko dlatego, że demokracja musi być oparta na wolności jednostki. Bez prawa do sprzeciwu, demokracja staje się żartem i niczym więcej niż liczbowym uzasadnieniem tyranii. Nie oznacza to, że jesteśmy „antydemokratyczni”, a wręcz odwrotnie, ponieważ jesteśmy wierni podstawowym zasadom demokratycznego podejmowania decyzji – pozwala to jednostkom łączyć się jako równi, a nie jako podwładni i mistrzowie. Co więcej, różnorodność jest niezbędna dla każdego realnego ekosystemu i jest niezbędna w każdym realnym społeczeństwie (i oczywiście w każdym społeczeństwie, w którym warto żyć). Oznacza to, że zdrowe społeczeństwo to takie, które wspiera różnorodność, indywidualność, odmienność i w równym stopniu samoorganizujące się stowarzyszenia, aby zapewnić wszystkim wolność. Jak argumentował Malatesta: „Są sprawy, w których warto przyjąć wolę większości, ponieważ szkody spowodowane rozłamem byłyby większe niż te spowodowane błędem; są okoliczności, w których dyscyplina staje się obowiązkiem, ponieważ jej niepowodzenie byłoby porażką w solidarności między uciśnionymi i oznaczałoby zdradę w obliczu wroga. Ale kiedy jest się przekonanym, że organizacja podąża drogą, która zagraża przyszłości i utrudnia naprawienie wyrządzonej krzywdy, wówczas obowiązkiem jest zbuntowanie się i przeciwstawienie się nawet ryzyku spowodowania rozłamu […] Istotne jest, aby jednostki rozwijały poczucie organizacji i solidarności oraz przekonanie, że braterska współpraca jest konieczna do walki z uciskiem i do osiągnięcia społeczeństwa, w którym każdy będzie mógł cieszyć się własnym życiem”. [Errico Malatesta: His Life and Ideas, s. 132-3]

Oznacza to, że anarchiści nie są przeciwni podejmowaniu większościowych decyzji jako takich. Po prostu uznajemy, że mają one ograniczenia. W praktyce potrzeba osiągnięcia porozumienia przez większość i mniejszość jest jednym z najbardziej anarchistycznych założeń:“Ale takie dostosowanie [mniejszości do decyzji większości] z jednej strony przez jedną grupę musi być wzajemne, dobrowolne i musi wynikać ze świadomości potrzeby i dobrej woli, aby nie dopuścić do sparaliżowania prowadzenia spraw społecznych przez upór. Nie może być ona narzucona jako zasada i norma ustawowa […]”Więc […] anarchiści odmawiają większości prawa do rządzenia w ludzkim społeczeństwie ogółem […] jak to jest możliwe […] aby twierdzić, że anarchiści powinni poddać się decyzjom większości, zanim nawet usłyszą, jakie to mogą być decyzje?” [Malatesta, The Anarchist Revolution, s. 100-1]

Dlatego też, akceptując podejmowanie decyzji przez większość jako kluczowy aspekt ruchu rewolucyjnego i wolnego społeczeństwa, anarchiści nie fetyszują go. Uznajemy, że musimy kierować się własnym osądem przy ocenie każdej podjętej decyzji tylko dlatego, że większość nie zawsze ma rację. Musimy zrównoważyć potrzebę solidarności we wspólnej walce i potrzeby wspólnego życia z krytyczną analizą i osądem. Jak argumentował Malatesta:“W każdym razie nie jest to kwestia bycia dobrym czy złym; jest to kwestia wolności, wolności dla wszystkich, wolności dla każdej jednostki, o ile nie narusza ona równej wolności innych. Nikt nie może z całą pewnością ocenić, kto ma rację, a kto nie, kto jest bliżej prawdy i która jest najlepszą drogą do największego dobra dla każdego i dla każdego. Doświadczenie poprzez wolność jest jedynym środkiem do osiągnięcia prawdy i najlepszych rozwiązań; i nie ma wolności, jeśli nie ma wolności, by się mylić”.W związku z tym naszym zdaniem konieczne jest, aby większość i mniejszość odniosły sukces w pokojowym i zyskownym współistnieniu poprzez wzajemne porozumienie i kompromis, poprzez inteligentne uznanie praktycznych potrzeb życia wspólnotowego i przydatności ustępstw, które są konieczne z uwagi na okoliczności.” [Errico Malatesta: His Life and Ideas, s. 72]

Nie trzeba dodawać, że nasze argumenty z jeszcze większą siłą odnoszą się do decyzji przedstawicieli większości, którzy w praktyce stanowią bardzo małą mniejszość. Leniniści zazwyczaj mylą te dwie różne formy podejmowania decyzji. Kiedy leniniści dyskutują o podejmowaniu decyzji większością głosów, prawie zawsze mają na myśli decyzje tych, którzy są wybierani przez większość – komitet centralny lub rząd – a nie większość mas lub organizacji. Ostatecznie, leninowskie poparcie dla demokracji (jak pokazała rewolucja rosyjska) jest uzależnione od tego, czy większość je popiera, czy nie. Anarchiści nie są tak zakłamani ani tak elitarni, argumentując, że każdy powinien mieć te same prawa, które leniniści uzurpują sobie dla swoich przywódców.

To przeciwstawienie socjalizmu do „indywidualizmu” jest znaczące. Celem socjalizmu jest przecież zwiększenie wolności jednostki (cytując Manifest Komunistyczny, stworzenie „stowarzyszenia, w którym wolny rozwój każdego jest warunkiem wolnego rozwoju wszystkich”). [The Marx-Engels Reader, s. 491]). Autentyczny socjalizm jako taki jest „indywidualistyczny” w swoich aspiracjach i potępia kapitalizm jako częściowy i wadliwy indywidualizm, który przynosi korzyści nielicznym kosztem wielu (pod względem ich rozwoju i indywidualności). Widać to na przykładzie Goldman, która twierdziła, że anarchizm „sam w sobie podkreśla znaczenie jednostki, jej możliwości i potrzeb w wolnym społeczeństwie”. Podkreśla, że „środkiem ciężkości w społeczeństwie jest jednostka – że musi ona myśleć za siebie, działać swobodnie i żyć w pełni. Celem anarchizmu jest, aby każdy człowiek na świecie mógł to zrobić”. Nie trzeba dodawać, że odróżniała swoją pozycję od burżuazyjnej ideologii: „Oczywiście, nie ma to nic wspólnego z dużo chwalonym ‘bezwzględny indywidualizmem’. Taki drapieżny indywidualizm jest naprawdę leciwy, a nie bezwzględny[…] Ich ‘bezwzględny indywidualizm’ jest po prostu jednym z wielu pozorów klasy rządzącej do niepohamowanych wymuszeń biznesowych i politycznych”. [Op. Cit., s. 442 i s. 443] To wsparcie dla indywidualności nie wykluczało solidarności, organizowania związków, praktykowania działań bezpośrednich, wspierania syndykalizmu, pragnienia komunizmu i tak dalej, ale raczej go wymagało (jak pokazało życie Goldman). Płynie to automatycznie z zamiłowania do wolności dla wszystkich. Biorąc to pod uwagę, typowe leninowskie ataki przeciwko anarchizmowi za bycie ‘indywidualnością’ po prostu obnażają państwową kapitalistyczną naturę bolszewizmu: „Kapitalizm promuje egoizm, a nie indywidualność czy ‘indywidualizm’ […] ego, które stworzył […] [ jest] wyschnięte[…] Termin ‘burżuazyjny indywidualizm’, epitet szeroko stosowany dziś przez lewicę przeciwko elementom wolnościowym, odzwierciedla stopień, w jakim ideologia burżuazyjna przenika projekt socjalistyczny; w istocie, stopień, w jakim projekt ‘socjalistyczny’ (w odróżnieniu od wolnościowego projektu komunistycznego) jest rodzajem państwowego kapitalizmu”. [Murray Bookchin, Post-Scarcity Anarchism, s. 194fn]

Dlatego marksistowski atak na anarchizm jako „antydemokratyczny” jest nie tylko fałszywy, ale i ironiczny i obłudny. Po pierwsze, anarchiści nie opowiadają się za „absolutną suwerennością indywidualnego ego”. Raczej opowiadamy się za wolnością jednostki. To z kolei implikuje zaangażowanie w samodzielnie zarządzane formy organizacji społecznej. Oznacza to, że anarchiści nie mylą porozumienia z (hierarchiczną) władzą. Po drugie, marksiści nie wyjaśniają, dlaczego większość ma zawsze rację lub dlaczego ich opinie są automatycznie prawdą. Po trzecie, logiczne wnioski z ich argumentów doprowadziłyby do absolutnego zniewolenia jednostki wobec przedstawicieli większości. Po czwarte, zamiast być zwolennikami demokracji, marksiści tacy jak Lenin i Trocki wyraźnie opowiadali się za rządami mniejszości i ignorowaniem decyzji większości, gdy ścierały się one z decyzjami partii rządzącej. Po piąte, ich poparcie dla „demokratycznej” władzy scentralizowanej oznacza w praktyce eliminację demokracji u podstaw. Jak wynika z argumentów Trockiego przeciwko Machnowcom, demokratyczna organizacja i decyzje milionów mogą być zakazane przez jedną osobę.

Ogólnie rzecz biorąc, marksiści twierdzą, że anarchiści są „antydemokratyczni” i dlatego przeciwstawiają się marksizmowi.

H.2.10 Czy anarchiści opowiadają się przeciwko przywództwu?

Powszechnym twierdzeniem marksistów jest to, że anarchiści odrzucają ideę „przywództwa” a więc myślą w kategoriach całkowicie spontanicznej rewolucji. Jest to również powszechnie rozumiane jako fakt, że anarchiści nie widzą potrzeby, aby rewolucjoniści organizowali się razem, aby wpływać na walkę klasową tu i teraz. Stąd Duncan Hallas z brytyjskiego SWP: „To, że konieczna jest organizacja socjalistycznych bojowników, jest wspólne dla lewicy, z wyjątkiem kilku anarchistycznych purystów. Ale jaki rodzaj organizacji? Jednym z poglądów, rozpowszechnionym wśród nowozradykalizowanych studentów i młodych pracowników, jest pogląd, że wolnościowcy […] mają wrogość do scentralizowanej, skoordynowanej działalności i głębokie podejrzenie o cokolwiek, co uderza w przywództwo. Z tego punktu widzenia nic poza luźną federacją grup roboczych nie jest ani konieczne, ani pożądane. Podstawowe założenia są takie, że organizacje scentralizowane nieuchronnie ulegają biurokratycznej degeneracji i że spontaniczna działalność ludzi pracy jest jedyną i wystarczającą podstawą do osiągnięcia socjalizmu […] Niektórzy wolnościowcy dochodzą do wniosku, że rewolucyjna partia socjalistyczna jest sprzecznością. Jest to oczywiście tradycyjne stanowisko anarchosyndykalistyczne”. [Towards a revolutionary socialist party, s. 39]

Ignorując zwyczajowe protekcjonalne odniesienia do wieku i doświadczenia nie-lenininistów, argument ten można zarzucić na wielu płaszczyznach. Po pierwsze, choć jako wolnościowcy odrzucamy struktury scentralizowane, nie oznacza to, że odrzucamy działania skoordynowane. To może być powszechny marksistowski argument, ale to słowa bez pokrycia. Po drugie, anarchiści nie odrzucają idei „przywództwa”. Po prostu odrzucamy ideę hierarchicznego przywództwa. Po trzecie, choć wszyscy anarchiści uważają, że „rewolucyjna partia socjalistyczna” jest sprzecznością, nie oznacza to jednak, że odrzucamy potrzebę istnienia organizacji rewolucyjnych (tj. organizacji anarchistów). Sprzeciwiając się scentralizowanym i zhierarchizowanym partiom politycznym, anarchiści od dawna widzą potrzebę, by grupy i federacje anarchistyczne dyskutowały i rozpowszechniały nasze idee i wpływy. Będziemy omawiać każdą kwestię po kolei.

Pierwszy argument jest najmniej ważny. Dla marksistów koordynacja równa się centralizmowi, a odrzucenie centralizacji oznacza odrzucenie koordynacji, wspólnej działalności. Dla anarchistów koordynacja nie oznacza centralizmu ani centralizacji. Dlatego anarchizm kładzie nacisk na federację i federalizm jako środki koordynacji wspólnych działań. W systemie scentralizowanym, sprawy wszystkich są oddawane w ręce garstki ludzi w centrum. Ich decyzje są następnie wiążące dla masy członków organizacji, których stanowisko polega po prostu na wykonywaniu poleceń tych, których wybiera większość. Oznacza to, że władza spoczywa na górze, a decyzje płyną z góry w dół. Jako taka, partia „rewolucyjna” naśladuje po prostu społeczeństwo, któremu się sprzeciwia (patrz rozdział H.5.6), jak również jest niezwykle nieskuteczna (patrz rozdział H.5.8).

Natomiast w strukturze federalnej decyzje są podejmowane oddolnie przez rady wybieranych, upoważnionych i odwoływalnych delegatów. W rzeczywistości odkrywamy anarchistów takich jak Bakunin i Proudhon, którzy w swoich wyobrażeniach o tym, jak wolne społeczeństwo funkcjonowało lata przed zastosowaniem ich w praktyce przez Komunię Paryską, opowiadają się raczej za delegatami wybranymi, upoważnionymi i odwoływalnymi, niż za przedstawicielami. Struktura federalna istnieje w celu zapewnienia, że każde skoordynowane działanie dokładnie odzwierciedla decyzje członków. Anarchiści zatem „nie negują potrzeby koordynacji między grupami, dyscypliny, skrupulatnego planowania i jedności w działaniu. Wierzą oni jednak, że koordynacja, dyscyplina, planowanie i jedność w działaniu muszą być osiągane dobrowolnie, poprzez samodyscyplinę karmioną przekonaniem i zrozumieniem, a nie przymusem i bezmyślnym, niekwestionowanym posłuszeństwem rozkazom z góry. Oznacza to, że „stanowczo sprzeciwiamy się tworzeniu struktury organizacyjnej, która staje się celem samym w sobie, komitetów, które utrzymują się po zakończeniu swoich praktycznych zadań, ‘przywództwa’, które sprowadza ‘rewolucjonistę do bezmyślnego robota“. Innymi słowy, koordynacja pochodzi z dołu, a nie jest narzucana z góry przez kilku przywódców. Używając analogii, koordynacja federalistyczna jest koordynacją stworzoną w strajku przez robotników opierających się szefom. Powstaje w wyniku debaty pomiędzy równymi sobie i płynie od dołu do góry. Koordynacja scentralizowana to koordynacja narzucona z góry na dół przez szefa. [Murray Bookchin, Post-Scarcity Anarchism, s. 139]

Po drugie, anarchiści nie są przeciwni wszelkim formom „przywództwa”. Jesteśmy przeciwni hierarchicznym i zinstytucjonalizowanym formom przywództwa. Innymi słowy, przekazania władzy przywódcom. To jest kluczowa różnica, jak wyjaśnił Albert Meltzer. „W każdym ugrupowaniu niektórzy ludzie” przekonywał, „naturalnie ‘przewodzą’. Ale to nie powinno oznaczać, że są od innych oddzieleni klasą. To, co zawsze odrzucają, to zinstytucjonalizowane przywództwo, które oznacza, że jego zwolennicy stają się ślepymi wyznawcami, a przywództwo nie jest wzorem ani oryginalnością, ale nieumyślną akceptacją”. Każdy rewolucjonista w fabryce, w której większość nie ma żadnego rewolucyjnego doświadczenia, czasami „przewodzi”. Jednakże, „każdy prawdziwy anarchista […] nie zgodziłby się być częścią zinstytucjonalizowanego przywództwa. Anarchista też nie czekałby na krok, ale postawiłby go”. [Anarchism: Arguments for and against, s. 58 i s. 59]

Oznacza to, jak twierdzimy w sekcji J.3.6, że anarchiści starają się wpływać na walkę klasową jak równy z równym. Zamiast dążyć do pozycji władzy, anarchiści chcą wpływać na ludzi siłą swoich idei wyrażonych w debatach, które odbywają się w organizacjach tworzonych w samej walce społecznej. Dzieje się tak dlatego, że anarchiści zdają sobie sprawę, że istnieje nierówność w poziomie idei w klasie pracującej. Ten fakt jest oczywisty. Niektórzy pracownicy akceptują logikę obecnego systemu, inni są krytyczni wobec pewnych aspektów, inni (zazwyczaj mniejszość) świadomie poszukują lepszego społeczeństwa (i są anarchistami, ekologami, marksistami itp.) i tak dalej. Tylko ciągła dyskusja, zderzenie idei, połączone z walką zbiorową, może rozwijać świadomość polityczną i zmniejszać nierówność idei w uciśnionych: „Tylko wolność lub walka o wolność może być szkołą ku wolności” [Malatesta, Errico Malatesta: His Life and Ideas, s. 59]

Z tej perspektywy wynika, że każda próba stworzenia zinstytucjonalizowanej struktury przywódczej oznacza koniec rewolucyjnego procesu. Takie „przywództwo” oznacza automatycznie strukturę hierarchiczną, w której liderzy mają władzę i podejmują decyzje za resztę. Odtwarza to po prostu stary klasowy podział pracy między tymi, którzy myślą, a tymi, którzy działają (tj. między osobami polecającymi i przyjmującymi polecenia). Zamiast przejmować władzę w takim systemie przez masy rewolucyjne, robią to „liderzy” (tzn. konkretna hierarchia partyjna), a rola mas staje się po prostu realizowaniem tego, co szef mówi im, co mają robić.

Tak więc federacja anarchistyczna nie odrzuca potrzeby „przywództwa” w sensie prowadzenia, argumentacji swoich idei i próby pozyskania dla nich ludzi. Odrzuca on ideę, że „przywództwo” powinno zostać oddzielone od masy ludzi. Krótko mówiąc, żadna partia, żadna grupa przywódców nie ma wszystkich odpowiedzi w garści, a więc do pomyślnej rewolucji potrzebny jest aktywny udział wszystkich. Nie jest to kwestia organizacji czy jej braku lub „przywództwa” czy jego braku, ale raczej tego, jaki to rodzaj organizacji i jaki rodzaj przywództwa.

Oczywiste jest więc, że anarchiści nie odrzucają ani nie lekceważą znaczenia świadomych politycznie mniejszości, które organizują i rozpowszechniają swoje idee w ramach walki społecznej. Jak podsumowała Caroline Cahm w swoim doskonałym studium myśli Kropotkina, „Kropotkin podkreślił rolę heroicznych mniejszości w przygotowaniu do rewolucji”. [Kropotkin and the Rise of Revolutionary Anarchism, 1872-86, s. 276] Jednak, jak słusznie przekonywał John Crump, „słowa kluczowe są tutaj w przygotowaniu do rewolucji. Dzięki swojej odwadze i determinacji w przeciwstawianiu się kapitalizmowi i państwu, mniejszości anarchistyczne mogłyby dawać przykład i tym samym wciągać do walki coraz więcej osób. Ale Kropotkin nie był zwolennikiem substytucjonizmu; idea, że mniejszość może przeprowadzić rewolucję w miejsce ludu, była mu tak samo obca jak koncepcja, że mniejszość będzie rządzić po rewolucji. W rzeczywistości, Kropotkin uznał, że ta pierwsza będzie receptą na drugą”. [Hatta Shuzo and Pure Anarchism in Interwar Japan, s. 9] Słowami Kropotkina: „Idea anarchistycznego komunizmu, dziś reprezentowanego przez słabe mniejszości, ale coraz częściej znajdującą popularny wyraz, przebije się wśród masy ludzi. Rozprzestrzeniające się wszędzie, grupy anarchistyczne […] nabiorą siły ze wsparcia, jakie znajdą wśród ludzi, i podniosą czerwoną flagę rewolucji […] W tym dniu to, co obecnie stanowi mniejszość, stanie się ludem, wielką masą, a ta masa, która powstanie przeciwko własności i państwu, pójdzie naprzód w kierunku anarchistycznego komunizmu. [Words of a Rebel, s. 75]

Wpływ ten zostałby uzyskany po prostu dzięki poprawności naszych pomysłów i słuszności naszych sugestii. Oznacza to, że anarchiści szukają wpływów „poprzez porady i przykłady, pozostawiając ludziom[…]zaadaptowanie naszych metod i rozwiązań, jeśli są one, lub wydają się być, lepsze niż te sugerowane i realizowane przez innych”. Dzięki temu każda organizacja anarchistyczna „starałaby się uzyskać przytłaczający wpływ, aby przyciągnąć [rewolucyjny] ruch w kierunku realizacji naszych idei. Ale taki wpływ musi być zdobyty poprzez robienie więcej i lepiej niż inni, i będzie użyteczny, jeśli wygramy w ten sposób”. Oznacza to odrzucenie „przejęcia dowodzenia, czyli stania się rządem i narzucania własnych idei i interesów metodami policyjnymi”. [Malatesta, The Anarchist Revolution, s. 108-9]

Co więcej, w przeciwieństwie do czołowych marksistów, takich jak Lenin i Karl Kautsky, anarchiści uważają, że idee socjalistyczne są rozwijane w ramach walki klasowej, a nie poza nią przez radykalną inteligencję (zob. sekcję H.5). Kropotkin argumentował, że „nowoczesny socjalizm wyłonił się z głębi świadomości ludzi. Jeśli kilku myślicieli wyłaniających się z burżuazji dało jej aprobatę nauki i poparcie filozofii, to podstawa idei, którą sami wyrazili, była jednak wytworem zbiorowego ducha ludzi pracy. Racjonalny socjalizm Międzynarodówki jest po dziś dzień naszą największą siłą i został wypracowany w organizacji klasy robotniczej, pod pierwszym wpływem mas. Nieliczni pisarze, którzy zaoferowali swoją pomoc w pracy nad rozwojem idei socjalistycznych, jedynie nadawali formę aspiracjom, które jako pierwsze ujrzały światło dzienne wśród robotników” [Op. Cit., p. 59] Innymi słowy, anarchiści są częścią klasy pracującej (albo z urodzenia, albo odrzucając swoje wcześniejsze pochodzenie klasowe i stając się jej częścią), częścią, która uogólniła swoje własne doświadczenia, idee i potrzeby w teorię zwaną „anarchizmem” i stara się przekonać resztę o ważności swoich idei i taktyki. Byłby to dialog, oparty zarówno na nauce, jak i nauczaniu.

Oznacza to, że relacje pomiędzy konkretnymi anarchistycznymi grupami i uciskanymi narodami są obustronne. Anarchiści nie tylko starają się wpływać na walkę społeczną, ale także uczą się z walki klasowej i starają się uogólniać na podstawie doświadczeń własnych zmagań i zmagań innych ludzi z klasy robotniczej. Zamiast postrzegać grupę anarchistyczną jako swego rodzaju nauczyciela, anarchiści postrzegają ją po prostu jako część walki społecznej, a jej idee mogą i muszą rozwijać się z aktywnego uczestnictwa w tej walce. Ponieważ anarchiści zgadzają się z Bakuninem i odrzucają ideę, że ich organizacje powinny przejąć władzę w imieniu mas, jasne jest, że takie grupy nie narzucają ludziom obcych idei, ale raczej starają się wyjaśnić idee generowane przez walczących ludzi klasy robotniczej. Obiektywnym faktem jest, że istnieje ogromna różnica w świadomości politycznej w masach uciskanych ludzi. Ten nierównomierny rozwój oznacza, że nie akceptują oni, wszyscy na raz lub w całości, rewolucyjnych idei. Tam są warstwy. Grupy ludzi, po jednym i dwóch, a następnie w większej liczbie, stają się zainteresowane, czytają literaturę, rozmawiają z innymi i tworzą nowe pomysły. Pierwsze grupy, które wyraźnie nazywają swoje idee „anarchizmem”, mają prawo i obowiązek spróbować przekonać innych do przyłączenia się do nich. Nie jest to sprzeczne z samoorganizacją klasy pracującej, lecz z tym, jak ludzie z klasy pracującej organizują się samodzielnie.

Wreszcie, większość anarchistów uznaje potrzebę tworzenia konkretnych organizacji anarchistycznych w celu rozpowszechniania idei anarchistycznych i wpływania na walkę klas. Wystarczy powiedzieć, że koncepcja odrzucenia przez anarchistów tej potrzeby politycznej organizacji w celu osiągnięcia rewolucji nie znajduje się w teorii i praktyce wszystkich głównych myślicieli anarchistycznych, ani w historii i obecnej praktyce samego ruchu anarchistycznego. Jak sami Leniniści, czasami się przyznają. Ostatecznie, gdyby spontaniczność wystarczyła do stworzenia (i zapewnienia sukcesu) rewolucji społecznej, to żylibyśmy w społeczeństwie wolnościowym, socjalistycznym. Fakt, że nie sugerujemy, iż spontaniczność, jakkolwiek ważna, sama w sobie nie wystarczy. Ten prosty fakt historyczny jest rozumiany przez anarchistów i odpowiednio się organizujemy.

Więcej szczegółów na temat tego, jakie organizacje tworzą anarchiści i jaka jest ich rola w anarchistycznej teorii rewolucji (np. sekcja J.3.6 zawiera pełniejsze omówienie roli grup anarchistycznych w walce klasowej). Omówienie roli anarchistów w rewolucji znajduje się w rozdziale J.7.5.

H.2.9 Czy anarchiści prowadzą “liberalną” politykę?

Kolejnym zarzutem marksistów jest to, że anarchiści prowadzą „liberalną” politykę lub idee. Na przykład jeden ze marksistów twierdzi, że „program, za pomocą którego Bakunin uzbroił swoją superrewolucyjną awangardę, wzywał do ‘politycznego, gospodarczego i społecznego wyrównania klas i jednostek obu płci, poczynając od zniesienia prawa do dziedziczenia’. To liberalna polityka, nie ocierająca się o zniesienie kapitalizmu”. [Derek Howl, “The Legacy of Hal Draper,”s. 137-49, International Socialism, nr. 52, s. 148]

To, że Howl całkowicie zniekształca idee Bakunina, można szybko dostrzec, patrząc na cały program. Zacytowany fragment pochodzi z punktu 2 „Programu Aliansu”. Dziwne, że Howl nie przytacza końca tego punktu, a mianowicie, gdzie stwierdzono, że „wyrównanie” było „zgodne z decyzją podjętą przez ostatni Kongres Pracowników w Brukseli; ziemia, instrumenty pracy i cały inny kapitał mogą stać się własnością zbiorową całego społeczeństwa i mogą być wykorzystywane tylko przez pracowników, czyli przez stowarzyszenia rolnicze i przemysłowe”. Jeśli to nie wystarczyło, aby wskazać na zniesienie kapitalizmu, punkt 4 stwierdza, że Alians „odrzuca wszelkie działania polityczne, których celem jest cokolwiek poza triumfem sprawy pracowników nad kapitałem”. [Michael Bakunin: Selected Writings, s. 174]

Nieuczciwość Howla jest jasna. Bakunin wyraźnie opowiedział się za zniesieniem kapitalizmu w tym samym punkcie, który Howl (selektywnie) cytuje. Jeśli socjalizacja ziemi i kapitału pod kontrolą stowarzyszeń pracowniczych nie jest zniesieniem kapitalizmu, to zastanawiamy się, czym jest!

Równie nieuczciwe, jak to cytowanie poza kontekstem, jest nie wspominanie przez Howla historii wyrażenia „politycznego, ekonomicznego i społecznego wyrównywania klas i jednostek obu płci”. Po tym, jak Bakunin wysłał program Aliansu do Rady Generalnej Międzynarodowego Stowarzyszenia Pracowników, otrzymał od Marksa list z dnia 9 marca 1869 r., w którym stwierdzono, że termin „wyrównywanie klas” „dosłownie interpretowany” oznaczałby „harmonię kapitału i pracy” jako „uparcie głoszony przez burżuazyjnych socjalistów”. Marks argumentował, że „nie jest to logicznie niemożliwe ‘zrównanie klas’, ale historycznie konieczne, zastępujące ‘zniesienie klas’, które było ‘prawdziwą tajemnicą ruchu proletariackiego’ i które ‘stanowi wielki cel Międzynarodowego Stowarzyszenia Pracowników’”. Co istotne, list dodaje następujące elementy: „Biorąc jednak pod uwagę kontekst, w jakim pojawia się to wyrażenie ‘wyrównywanie klas’, wydaje mi się, że jest to zwykłe przeinaczenie, a Rada Generalna zapewnia, że będzie się starała usunąć ze swojego programu wyrażenie, które oferuje tak niebezpieczne nieporozumienie”. [Collected Works, vol. 21, s. 46]

Biorąc pod uwagę kontekst, Marks miał rację. Wyrażenie „wyrównywanie klas” umieszczone w kontekście politycznego, ekonomicznego i społecznego wyrównywania jednostek oznacza oczywiście zniesienie klas. Logika jest prosta. Gdyby zarówno pracownik, jak i kapitalista mieli tę samą pozycję ekonomiczną i społeczną, praca najemna nie istniałaby (w rzeczywistości byłoby to niemożliwe, ponieważ opiera się na nierówności społecznej i ekonomicznej), a zatem społeczeństwo klasowe nie istniałoby. Podobnie, gdyby najemca i właściciel byli społecznie równi, to właściciel nie miałby władzy nad najemcą, co byłoby niemożliwe. Bakunin zgodził się z Marksem co do dwuznaczności tego terminu, a Alians zmienił swój program, wzywając do „ostatecznego i całkowitego zniesienia klas oraz politycznego, gospodarczego i społecznego wyrównania jednostek każdej płci” [Bakunin, Op. Cit. s. 174] Zmiana ta zapewniła przyjęcie sekcji Aliansu do Międzynarodowego Stowarzyszenia Pracowników (choć nie powstrzymało to Marksa, podobnie jak jego zwolenników, przed nazwaniem tego „przeinaczeniem” po latach). Jednak powtarzanie przez Howla zmienionego wyrażenia „wyrównywanie klas” poza kontekstem pomaga zdyskredytować anarchizm i tak się dzieje.

Mówiąc wprost, anarchiści nie są liberałami. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że bez równości wolność jest niemożliwa, z wyjątkiem bogatych. Jak powiedział Nicolas Walter: „Jak liberałowie, anarchiści chcą wolności; jak socjaliści, anarchiści chcą równości. Ale nie zadowalają nas ani sam liberalizm, ani sam socjalizm. Wolność bez równości oznacza, że ubodzy i słabi są mniej wolni niż bogaci i silni, a równość bez wolności oznacza, że wszyscy jesteśmy niewolnikami. Wolność i równość nie są sprzeczne, ale wzajemnie się uzupełniają; w miejsce starej polaryzacji wolności i równości – zgodnie z którą mówi się nam, że więcej wolności oznacza mniej równości, a więcej równości oznacza mniej wolności – anarchiści wskazują, że w praktyce nie można mieć jednego bez drugiego. Wolność nie jest prawdziwa, jeśli niektórzy ludzie są zbyt biedni lub zbyt słabi, by się nią cieszyć, a równość nie jest prawdziwa, jeśli jedni ludzie są rządzeni przez innych”. [About Anarchism, s. 29] Najwyraźniej anarchiści nie prowadzą liberalnej polityki. A wręcz przeciwnie, ponieważ poddajemy je szeroko zakrojonej krytyce z perspektywy klasy pracującej.

Na twierdzenie, że anarchizm „łączy socjalistyczną krytykę kapitalizmu z liberalną krytyką socjalizmu” anarchiści odpowiadają, że jest ono błędne. [Paul Thomas, Karl Marx and the Anarchists, s. 7] Anarchizm jest po prostu socjalistyczną krytyką kapitalizmu i państwa. Wolność w kapitalizmie jest fatalnie podważana przez nierówność – staje się po prostu wolnością wyboru mistrza. To narusza wolność i równość, podobnie jak państwo. „Każde państwo w ogóle” twierdzi Bakunin, „bez względu na rodzaj, jest dominacją i wyzyskiem. Jest to zaprzeczenie socjalizmu, który chce, aby sprawiedliwe społeczeństwo ludzkie było zapewnione z wszelkiej opieki, z wszelkiej władzy i dominacji politycznej, a także z wyzysku ekonomicznego”. [zacytował Kenafick, Op. Cit., s. 95-6] Struktury państwowe jako takie naruszają nie tylko wolność, ale także równość. Nie ma prawdziwej równości władzy między, powiedzmy, szefem rządu i jednym z milionów osób, które mogły lub nie głosowały na nich. Jak udowodniła rewolucja rosyjska, nie może być znaczącej równości między strajkującym pracownikiem a „socjalistyczną” policją polityczną wysłaną, aby narzucić wolę państwa, czyli „socjalistycznej” elity rządzącej.

Oznacza to, że jeśli anarchiści troszczą się o wolność (zarówno indywidualną, jak i zbiorową), to nie dlatego, że jesteśmy pod wpływem liberalizmu. Wręcz przeciwnie, ponieważ liberalizm z radością toleruje hierarchię i ograniczenia wolności wynikające z własności prywatnej, pracy zarobkowej i państwa. Jak twierdził Bakunin, kapitalizm zmienia „robotnika w podwładnego, pasywnego i posłusznego sługę”. [The Political Philosophy of Bakunin, s. 188] Tak więc anarchizm odrzuca liberalizm (chociaż, jak to określił Bakunin, „jeśli socjalizm kwestionuje radykalizm, nie chodzi o jego odwrócenie, ale raczej o jego postęp”) [The Basic Bakunin, s. 87]. Dlatego też anarchizm odrzuca liberalizm nie dlatego, że popiera ideę wolności, ale właśnie dlatego, że nie posuwa się wystarczająco daleko i nie rozumie, że bez równości wolność to niewiele więcej niż wolność dla pana. W rzeczywistości, jak argumentujemy w sekcji H.4, to właśnie marksizm posiada wyraźnie liberalną perspektywę wolności, widząc ją ograniczaną przez zrzeszenia raczej niż przez zrzeszenia, które są ich wyrazem.

Wreszcie, kilka słów na temat mentalności, które mogłyby sugerować, że anarchistyczna troska o wolność oznacza, że jest to forma liberalizmu. Zamiast sugerować bankructwo anarchizmu, w rzeczywistości sugeruje ono bankructwo polityki osoby oskarżającej. Sugeruje, że sprawa wolności indywidualnej, zbiorowej i społecznej jest obca ideom socjalistycznym. Uderza również w serce socjalizmu – jego troskę o równość – ponieważ wyraźnie sugeruje, że niektórzy mają więcej władzy (mianowicie prawo do tłumienia wolności innych) niż reszta. Jako taka sugeruje ona powierzchowne rozumienie tego, jaki socjalizm jest naprawdę (patrz: nasza dyskusja na temat marksistowskich twierdzeń o anarchistycznym „elitaryzmie” w rozdziale H.2.11).

Twierdzenie, że troska o wolność oznacza „liberalizm” (lub też „indywidualizm”) wskazuje, że ta osoba nie jest socjalistą. Przecież troska o to, by każdy człowiek kontrolował swoje codzienne życie (tzn. był wolny), oznacza pełne poparcie dla zbiorowego zarządzania sprawami grupowymi. Oznacza to wizję rewolucji (i społeczeństwa porewolucyjnego) opartą na bezpośrednim udziale klasy pracującej i zarządzaniu społeczeństwem od dołu w górę. Odrzucenie tej wizji poprzez odrzucenie zasad, które ją inspirują jako „liberalizm” oznacza wspieranie rządów z góry przez „oświeconą” elitę (tj. partię) i hierarchiczne struktury państwowe. Oznacza to opowiedzenie się za władzą partyjną, a nie klasową, ponieważ wolność postrzegana jest jako zagrożenie dla rewolucji, a więc ludzie muszą być chronieni przed „małomieszczańską”/„reakcyjną” wąskością ludu (aby zacytować Bakunina, „każde państwo, nawet państwo pseudoludowe wymyślone przez Marksa, jest w istocie tylko maszyną rządzącą masami z góry, poprzez uprzywilejowaną mniejszość zarozumiałych intelektualistów, którzy wyobrażają sobie, że wiedzą, czego ludzie potrzebują i chcą lepiej niż sami ludzie”. [Bakunin on Anarchism, s. 338]). Zamiast postrzegać wolną debatę o ideach i masowe uczestnictwo jako źródło siły, postrzega je jako źródło „złych wpływów”, przed którymi należy chronić masy.

Ponadto sugeruje całkowity brak zrozumienia trudności, z jakimi będzie musiała zmierzyć się rewolucja społeczna. Jeżeli nie opiera się ona na aktywnym uczestnictwie większości ludności, każda rewolucja nie powiedzie się. Budowa socjalizmu, nowego społeczeństwa, stanie w obliczu tysięcy nieoczekiwanych problemów i będzie dążyć do zaspokojenia potrzeb milionów jednostek, tysięcy społeczności i setek kultur. Bez umożliwienia jednostkom i grupom w tym społeczeństwie swobodnego udziału w tym konstruktywnym zadaniu, uschnie ono po prostu pod biurokratycznymi i autorytarnymi rządami kilku przywódców partii. Jako takie, wolności jednostki są istotnym aspektem prawdziwej odbudowy społecznej – bez wolności zrzeszania się, zgromadzeń, organizacji, wypowiedzi itd. aktywny udział mas zostanie zastąpiony przez odizolowany i podzielony zbiór jednostek podlegających autokratycznym rządom płynącym z góry.

Jak powiedział były anarchista, bolszewik Victor Serge, w późnych latach 30. ubiegłego wieku (kiedy było już za późno) „strach przed wolnością, czyli strach przed masami, wyznacza niemal cały przebieg rewolucji rosyjskiej. Jeśli możliwe jest odkrycie ważnej lekcji, zdolnej do rewitalizacji marksizmu […] można by ją sformułować w taki sposób: Socjalizm jest zasadniczo demokratyczny – słowo ‘demokratyczny’ jest tu używane w znaczeniu wolnościowym”. [The Serge-Trotsky Papers, s. 181]

Ostatecznie, jak zasugerował Rudolf Rocker, „pragnienie sprawiedliwości społecznej może rozwijać się właściwie i być skuteczne tylko wtedy, gdy wyrasta z poczucia wolności osobistej człowieka i opiera się na tym. Innymi słowy, socjalizm będzie wolny, albo nie będzie w ogóle. W uznaniu tego leży prawdziwe i głębokie uzasadnienie istnienia anarchizmu”. [Anarcho-Syndicalism, s. 14]

H.2.8 Jaki jest związek anarchizmu z syndykalizmem?

Jedną z najczęstszych technik marksistowskich, kiedy dyskutują o anarchizmie, jest kontrastowanie takich jak Bakunin i Kropotkin z rewolucyjnymi syndykalistami. Argument biegnie wzdłuż linii, że „klasyczny” anarchizm jest indywidualistyczny i odrzuca organizację i władzę klasy robotniczej, podczas gdy syndykalizm jest krokiem naprzód w stosunku do niego (tj. krokiem bliżej marksizmu). Niestety, takie argumenty pokazują po prostu nieznajomość autora, a nie jakąkolwiek formę podstawy faktycznej. Kiedy idee rewolucyjnych anarchistów, takich jak Bakunin i Kropotkin, porównuje się z rewolucyjnym syndykalizmem, szybko odkrywa się podobieństwa.

Taki argument można znaleźć w eseju Pata Stacka Anarchy in the UK?. Po całkowitym wypaczeniu idei anarchistów, takich jak Bakunin i Kropotkin, Stack twierdzi, że anarchosyndykaliści „patrzyli na spontaniczność i antypaństwowość anarchizmu, ekonomiczną i materialistyczną analizę marksizmu oraz narzędzia organizacyjne związków zawodowych. Praktycznie każda poważna organizacja anarchistyczna wywodzi się z tej tradycji lub opiera się na niej […] Ogromną przewagą, jaką mieli nad innymi anarchistami, było ich zrozumienie potęgi klasy robotniczej, centralne położenie punktu produkcji (miejsca pracy) i potrzeba wspólnego działania”.[Socialist Review, nr. 246]

Biorąc pod uwagę, że twierdzenia Stacka, że anarchiści odrzucają „potrzebę zbiorowego działania”, nie rozumieją „siły klasy pracującej” i „znaczeniowości” miejsca pracy są po prostu wymyślone, sugerowałoby to, że „ogromna przewaga” Stacka w rzeczywistości nie istnieje i jest czystym nonsensem. Bakunin, Kropotkin i wszyscy rewolucyjni anarchiści, jak udowodniono w sekcji H2.2, już to wszystko rozumieli i oparli swoją politykę na potrzebie zbiorowej walki klas robotniczych w miejscu produkcji. Dlatego poprzez kontrastowanie anarchosyndykalizmu z anarchizmem (wyrażonym przez takich jak Bakunin i Kropotkin) Stack po prostu pokazuje swoją całkowitą i całkowitą nieznajomość tematu.

Ponadto, gdyby chciał przeczytać prace takich jak Bakunin i Kropotkin, odkryłby, że wiele z ich idei jest identycznych z ideami rewolucyjnego syndykalizmu. Na przykład Bakunin argumentował, że „organizacja sekcji handlowych, ich federacja w ramach Międzynarodówki oraz ich reprezentacja przez Izby Pracy […] Pozwólcie pracownikom […] połączyć teorię i praktykę […] i posiąść w sobie cząstki porządku społecznego, który ma zastąpić świat burżuazyjny. Tworzą nie tylko idee, ale i fakty dotyczące przyszłości”. [zacytował Rudolf Rocker, Anarcho-Syndicalism, s. 50] Podobnie jak syndykaliści twierdził, że „naturalna organizacja mas […] jest organizacją opartą na różnych sposobach, w jaki ich różne rodzaje pracy definiują ich codzienne życie; jest to organizacja przez związek zawodowy” i odkąd „każdy zawód […] jest reprezentowany w Międzynarodowym [Stowarzyszeniu Pracowników], jego organizacji, organizacja mas ludzi będzie kompletna”. Ponadto Bakunin podkreślił, że klasa robotnicza ma „tylko jedną ścieżkę emancypacji: poprzez praktyczne działania”, które oznaczają „solidarność pracowników w ich walce z szefami” przez „związki zawodowe, organizacje i federację funduszy ruchu oporu”. [The Basic Bakunin, s. 139 i s. 103]

Podobnie jak syndykaliści, Bakunin podkreślał samoświadomość klasy pracującej i kontrolę nad jej walką:

Robotnicy nie liczą już na nikogo, ale na siebie samych. Nie demoralizuj i nie paraliżuj swojej rosnącej siły poprzez bycie oszukiwanym w sojuszach z burżuazyjnym radykalizmem […]Powstrzymaj się od wszelkiego uczestnictwa w burżuazyjnym radykalizmie i zorganizuj poza nim siły proletariatu. Podstawy tej organizacji są już całkowicie wyłożone: są to warsztaty i federacja warsztatów, tworzenie funduszy na walkę, instrumenty walki z burżuazją i ich federacja, nie tylko krajowa, ale i międzynarodowa.A kiedy zabrzmi godzina rewolucji, ogłosisz likwidację państwa i społeczeństwa burżuazyjnego, anarchię, to znaczy prawdziwą, szczerą rewolucję ludową […] i początek nowej organizacji od dołu do góry i od obwodu do centrum. [zacytował K.J. Kenafick, Michael Bakunin and Karl Marx, s. 120-1]

Podobnie jak późniejsi syndykaliści, Bakunin opowiadał się za strajkiem generalnym jako środkiem do przeprowadzenia rewolucji społecznej. W miarę jak „strajki rozprzestrzeniają się z jednego miejsca na drugie, zbliżają się do przekształcenia w strajk generalny. A z ideami emancypacji, które teraz panują nad proletariatem, strajk generalny może doprowadzić jedynie do wielkiego kataklizmu, który zmusza społeczeństwo do zrzucenia swojej starej skóry”. Podkreślił możliwość, że może to „nadejść zanim proletariat zostanie wystarczająco zorganizowany” i odrzucił to, ponieważ strajki wyrażały samoorganizację pracowników dla „potrzeb walki do wzajemnego wspierania się”, a „im bardziej aktywna staje się walka […] tym silniejsza i bardziej rozległa federacja proletariuszy musi się stać”. W ten sposób strajki „wskazują już na pewną zbiorową siłę” a „każdy strajk staje się punktem wyjścia do tworzenia nowych grup”. Odrzucił pomysł, że rewolucja może być „arbitralnie” dokonywana przez „najpotężniejsze zgromadzenia”. Zostały one raczej wyprodukowane przez „siłę okoliczności”. Podobnie jak w przypadku syndykalistów, Bakunin twierdził, że nie wszyscy pracownicy muszą być w związkach zawodowych, zanim będzie można przeprowadzić strajk generalny lub rewolucję. Mniejszość (być może „jeden pracownik na dziesięciu”) musiała być zorganizowana, a oni wpłynęliby na resztę, dzięki czemu „w krytycznych momentach” większość „podążyłaby za przykładem Międzynarodówki”.[The Basic Bakunin, s. 149-50, s. 109 i s. 139]

Podobnie jak w przypadku syndykalistów, nowe społeczeństwo byłoby zorganizowane „przez wolną federację, od dołu, stowarzyszeń pracowników, zarówno przemysłowych, jak i rolniczych […] w okręgach i gminach na początku; połączenie ich w regiony, regionów w narody, a narodów w braterski internacjonalizm”. Ponadto „kapitał, fabryki, wszystkie środki produkcji i surowce” miałyby należeć do „organizacji robotniczych”, a ziemia do „tych, którzy pracują na własną rękę”. [zacytował Kenafick, Op. Cit., s. 241 i s. 240] Porównajmy to do syndykalistycznej Karty Amiens z 1906 r., w której stwierdzono, że „dzisiejszy związek zawodowy jest organizacją oporu”, ale „w przyszłości [będzie to] organizacja produkcji i dystrybucji, podstawa reorganizacji społecznej”. [zacytował Wayne Thorpe, “The Workers Themselves”, s. 201]

Podobieństwa z syndykalizmem rewolucyjnym nie mogłyby być jaśniejsze. Nic dziwnego, że wszyscy poważni historycy dostrzegają oczywiste podobieństwa między anarchosyndykalizmem a anarchizmem Bakunina. Na przykład George R. Esenwein (w swoim studium wczesnego hiszpańskiego anarchizmu) komentuje, że syndykalizm „miał głębokie korzenie w hiszpańskiej tradycji wolnościowej. Można to przypisać rewolucyjnemu kolektywizmowi Bakunina”. Zauważa również, że walka klasowa była „kluczowa dla teorii Bakunina”. [Anarchist Ideology and the Working Class Movement in Spain, 1868-1898, s. 209 i s. 20]

Caroline Cahm, podobnie, wskazuje na „podstawowe syndykalistyczne idee Bakunina” i że „argumentował, że organizacja związkowa i działalność w Międzynarodowym [Stowarzyszeniu Pracowników] były ważne w budowaniu siły klasy robotniczej w walce z kapitałem. Oświadczył również, że organizacja związkowa Międzynarodówki nie tylko będzie kierowała rewolucją, ale również będzie stanowić podstawę organizacji społeczeństwa przyszłości”. Rzeczywiście, „uważał, że związki zawodowe mają do odegrania zasadniczą rolę w rozwoju rewolucyjnych zdolności pracowników, a także w budowaniu organizacji mas rewolucyjnych”. [Kropotkin and the Rise of Revolutionary Anarchism, s. 219, s. 215 i s. 216] Paul Avrich w swoim eseju „The Legacy of Bakunin” zgodził się. „Bakunin”, stwierdził, „być może nawet bardziej niż Proudhon, był prorokiem rewolucyjnego syndykalizmu, który wierzył, że wolna federacja związków zawodowych będzie ‘żywymi zarazkami nowego porządku społecznego, który ma zastąpić burżuazyjny świat’” [Anarchist Portraits, s. 14-15] Bertrand Russell zauważył że „wątpliwe jest, aby którykolwiek z tych pomysłów [powiązanych z syndykalizmem] był nowy:niemal wszystkie są wzięte od bakuninistycznej [sic!] sekcji starej Międzynarodówki”a to było „często rozpoznawane przez samych syndykalistów.” [Roads to Freedom, s. 52] Syndykaliści, zauważa Wayne Thorpe, „identyfikowali Pierwszą Międzynarodówkę ze swoim federalistycznym skrzydłem […] reprezentowanym początkowo przez proudhonistów, a później i bardziej wpływowo przez bakuninistów” [Op. Cit., s. 2]

Nie trzeba dodawać, że anarchiści zgadzają się z tą perspektywą. Na przykład Arthur Lehning podsumowuje perspektywę anarchistyczną, kiedy skomentował, że „kolektywistyczny anarchizm Bakunina […] ostatecznie stworzył ideologiczne i teoretyczne podstawy anarchosyndykalizmu”. [“Introduction”, Michael Bakunin: Selected Writings, s. 29] Anarchista akademicki David Berry również zauważa, że „anarchistyczni syndykaliści byli chętni do ustanowienia linii z Bakuninem […] anarchistyczny syndykalizm przełomu wieków był odrodzeniem taktyki” związanej z „Międzynarodówką Bakunistyczną” [A History of the French Anarchist Movement, 1917-1945, s. 17] Inny, Mark Leier, zwraca uwagę, że „Wobblies w dużym stopniu czerpali z anarchistycznych idei, których pionierem był Bakunin”.[Bakunin: The Creative Passion, s. 298] Kropotkin argumentował, że syndykalizm „nie jest niczym innym jak odrodzeniem się społeczności międzynarodowej – federalistycznej, robotniczej, łaciny”. [zacytował Martin A. Miller, Kropotkin, s. 176] Malatesta stwierdził w 1907 r., że „nigdy nie przestał namawiać towarzyszy w tym kierunku, który syndykaliści, zapominając o przeszłości, nazywają nowym, chociaż był on już dostrzeżony, a następnie, w Międzynarodówce, przez pierwszego z anarchistów”. [The Anarchist Reader, s. 221] Nic dziwnego, że Rudolf Rocker w klasycznym wstępie do tematu stwierdził, że anarchosyndykalizm był „bezpośrednią kontynuacją tych aspiracji społecznych, które ukształtowały się na łonie Pierwszej Międzynarodówki i które zostały najlepiej zrozumiane i najsilniej utrzymane przez libertariańskie skrzydło wielkiego sojuszu robotniczego”. [Anarcho-Syndicalism, s. 54] Murray Bookchin powiedział co oczywiste:

Na długo przed tym, jak syndykalizm stał się popularnym terminem we francuskim ruchu pracowniczym końca lat dziewięćdziesiątych, istniał on już w hiszpańskim ruchu pracowniczym na początku lat siedemdziesiątych. Zainspirowana przez anarchistów hiszpańska Federacja starego IWMA była […] wyraźnie syndykalistyczna”. [“Looking Back at Spain,” s. 53-96, Dimitrios I. Roussopoulos (ed.), The Radical Papers, s. 67]

Być może w obliczu takich dowodów (i pism samego Bakunina) marksiści mogliby twierdzić, że cytowane przez nas źródła są albo anarchistami, albo „przyjaznymi” dla anarchizmu. Aby temu przeciwdziałać, wystarczy tylko zacytować Marksa i Engelsa. Marks zaatakował Bakunina za myślenie, że „klasa robotnicza […] musi organizować się tylko przez związki zawodowe” i „nie może zajmować się polityką”. Engels spierał się w tym samym duchu, podążając za anarchistami, ponieważ w „bakuninowskim programie strajk generalny jest dźwignią, za pomocą której rozpoczyna się rewolucja społeczna” i przyznał, że „wymaga to dobrze ukształtowanej organizacji klasy robotniczej” (tj. federacji związków zawodowych). Rzeczywiście, podsumował strategię Bakunina jako polegającą na „organizowaniu, a kiedy wszyscy pracownicy, a więc i większość, wygrają, pozbywają się wszystkich władz, likwidują państwo i zastępują je organizacją Międzynarodówki” [Marx, Engels and Lenin, Anarchism and Anarcho-Syndicalism, s. 48, s. 132, s. 133 i s. 72] Ignorując błędne interpretacje Marksa i Engelsa na temat idei ich wrogów, możemy stwierdzić, że mają one podstawowy punkt idei Bakunina – centralne miejsce organizacji związkowej i walki, a także wykorzystanie strajków i strajku generalnego. Dlatego też, nie trzeba czytać Bakunina, aby poznać podobieństwa między jego ideami a syndykalizmem, można czytać Marksa i Engelsa. Najwyraźniej większość marksistowskich krytyków anarchizmu nawet tego nie zrobiła!

Późniejsi anarchiści, nie trzeba dodawać, popierali ruch syndykalistyczny, a ponadto zwracali uwagę na jego anarchistyczne korzenie. Emma Goldman zauważyła, że w Pierwszej Międzynarodówce „Bakunin i robotnicy południowi” posuwali się do przodu „zgodnie z linią przemysłową i syndykalizmem” i stwierdziła, że syndykalizm „jest w istocie gospodarczym wyrazem anarchizmu” i że „tłumaczy obecność tak wielu anarchistów w ruchu syndykalistycznym. Syndykalizm, podobnie jak anarchizm, przygotowuje robotników w bezpośrednich liniach ekonomicznych, jako czynniki świadome w dzisiejszych wielkich zmaganiach, a także czynniki świadome w zadaniu odbudowy społeczeństwa”. Po tym, jak w 1900 r. zobaczyła idee syndykalizmu w akcji we Francji, „natychmiast zaczęła propagować idee syndykalizmu. Najpotężniejszą bronią” do wyzwolenia był „świadomy, inteligentny, zorganizowany, ekonomiczny protest mas poprzez bezpośrednią akcję i strajk generalny” [Red Emma Speaks, s. 89, s. 91, s. 90 i s. 60]

Kropotkin twierdził, że anarchistyczny komunizm „zyskuje coraz więcej gruntu wśród tych pracujących ludzi, którzy próbują uzyskać jasną koncepcję nadchodzącej rewolucyjnej akcji. Ruchy syndykalistyczne i związkowe, które pozwalają pracownikom realizować swoją solidarność i lepiej niż jakiekolwiek wybory odczuwać wspólnotę swoich interesów, przygotowują drogę dla tych koncepcji”. [Anarchism, s. 174] Jego poparcie dla anarchistycznego uczestnictwa w ruchu robotniczym było silne, uznając je za kluczową metodę przygotowania się do rewolucji i szerzenia anarchistycznych idei wśród klas robotniczych: „Syndykat jest absolutnie niezbędny. Jest to jedyna siła robotników, która kontynuuje bezpośrednią walkę z kapitałem, nie zwracając się do parlamentaryzmu”. [zacytował Miller, Op. Cit., s. 177]

Rewolucyjna Anarchokomunistyczna propaganda w ramach związków zawodowych”, podkreślił Kropotkin, „zawsze była ulubionym sposobem działania w sekcji federalistycznej lub bakuninistycznej Międzynarodowego Stowarzyszenia Pracowników. W Hiszpanii i we Włoszech było to szczególnie udane. Teraz z oczywistym sukcesem uciekano się do niej we Francji i na łamachFreedom [brytyjska gazeta anarchistyczna, której był współautorem w 1886 r.], gorliwie opowiadając się za tym rodzajem propagandy”. [Act For Yourselves, s. 119-20]

Caroline Cahm zauważa w swoim znakomitym opisie idei Kropotkina z lat 1872-1886, że „chciał ożywić Międzynarodówkę jako organizację agresywnej akcji strajkowej, aby przeciwdziałać wpływowi socjalistów parlamentarnych na ruch robotniczy”. W rezultacie Kropotkin opowiedział się za „niezwykłym połączeniem anarchistyczno-komunistycznych idei z bakuninistycznymi poglądami przyjętymi przez Federację Hiszpańską i syndykalistycznymi ideami wypracowanymi przez Federację Jury w latach 70-tych”. Obejmowało to postrzeganie znaczenia rewolucyjnych związków zawodowych, wartości strajków jako sposobu bezpośredniego działania oraz działania syndykalistycznego rozwijającego solidarność. „Dla Kropotkina”, podsumowuje, „rewolucyjny syndykalizm stanowił odrodzenie wielkiego ruchu Międzynarodówki Anty-autorytarnej [...] Wygląda na to, że widział to w niej [strajkującej Międzynarodówce], czego wcześniej bronił”. [Op. Cit., s. 257 i s. 268]

Oczywiście każdy, kto twierdzi, że istnieje zasadnicza różnica między anarchizmem a syndykalizmem, mówi bzdury. Syndykalistyczne idee były przywoływane przez takich jak Bakunin i Kropotkin zanim syndykalizm pojawił się we francuskim CGT w 1890 roku jako wyraźnie oznaczona teoria rewolucyjna. Zamiast konfliktu, idee syndykalizmu mają swoje korzenie w ideach Bakunina i „klasycznego” anarchizmu. Byłoby to szybko zauważalne, gdyby konsultowano faktyczne pisma Bakunina i Kropotkina. Istnieją oczywiście różnice między anarchizmem a syndykalizmem, ale nie są to różnice wymienione przez marksistów (sekcja J.3.9 omawia te różnice i, jak szybko się okaże, nie opierają się one na odrzuceniu organizacji klasy robotniczej, bezpośrednim działaniu, solidarności i walce zbiorowej!)

Ostatecznie, stwierdzenia takie jak te Pata Stacka pokazują po prostu, jak nieznajomość autora z ideami, które nieudolnie próbują krytykować. Anarchiści od Bakunina podzielali większość tych samych idei co syndykalizm (co nie jest zaskakujące, ponieważ większość idei anarchosyndykalizmu ma bezpośrednie korzenie w ideach Bakunina). Innymi słowy, dla Stacka „ogromną przewagą” anarchosyndykalistów „w porównaniu z innymi anarchistami” jest to, że w rzeczywistości podzielają oni to samo „rozumienie władzy klasy robotniczej, centralne położenie punktu produkcji (miejsca pracy) i potrzebę wspólnego działania”! To samo w sobie pokazuje bankructwo roszczeń Stacka i jemu podobnych.

H.2.7 Kto widzi anarchistów jako “sprawców przemian społecznych”?

Często zarzuca się, zazwyczaj bez żadnych dowodów, że anarchiści nie postrzegają klasy robotniczej jako „sprawcy” rewolucji społecznej. Pat Stack, na przykład, stwierdza „porażką anarchizmu [jest] zrozumienie centralnej roli samej klasy robotniczej”. Twierdzi, że dla Marksa „klasa robotnicza zmieniłaby świat, a w procesie zmieniłaby się sama. Stałaby się sprawcą postępu społecznego i wolności człowieka”. Jednak dla Bakunina „wykwalifikowani rzemieślnicy i zorganizowani robotnicy fabryczni, dalecy od źródła zniszczenia kapitalizmu, byli ‘skażeni pretensjami i aspiracjami’. Zamiast tego Bakunin spoglądał na tych odrzuconych przez kapitalizm, najbardziej zniszczonych, brutalizowanych i zepchniętych na margines. Lumpenproletariat, bandyci, ‘niecywilizowani, wydziedziczeni, analfabeci’, jak to ujął, byliby jego sprawcamizmian” [“Anarchy in the UK?”, Socialist Review, nr. 246] Nie przedstawił żadnych referencji dla swoich oskarżeń. Nie jest to zaskoczeniem, gdyż oznaczałoby to, że czytelnik mógłby sam sprawdzić zasadność roszczeń Stacka.

Weźmy na przykład cytat: „niecywilizowani, wydziedziczeni, analfabeci” który Stack wykorzystuje jako dowód. Wyrażenie to pochodzi z eseju napisanego przez Bakunina w 1872 roku, w którym wyrażono różnice między jego ideami a ideami Marksa. Cytat można znaleźć na stronie 294 w Bakunin on Anarchism. Na poprzedniej stronie odkrywamy Bakunina argumentującego, że „aby Międzynarodówka była prawdziwą potęgą, musi być w stanie zorganizować w swoich szeregach ogromną większość proletariatu Europy, Ameryki, wszystkich ziem”. [s. 293] Stack wyraźnie wyciąga z kontekstu, zniekształcając opinię Bakunina, aby przedstawić radykalnie fałszywy obraz anarchizmu. Ponadto, jak będziemy wskazywać, Stack nagina również kontekst historyczny.

Zacznijmy od poglądów Bakunina na „wykwalifikowanych rzemieślników i zorganizowanych pracowników fabryk”. Na przykład w Statism and Anarchy odkrywamy Bakunina, twierdzącego, że „proletariat […] musi wejść do Międzynarodowego [Związku Pracowników] całą masą, utworzyć sekcje fabryczne, rzemieślnicze i agrarne i zjednoczyć je w lokalne federacje” dla „dobra własnego wyzwolenia” [s. 51] Ta perspektywa jest dominująca w ideach Bakunina, a Rosjanie nieustannie argumentują, że anarchiści widzieli „nowy porządek społeczny, który został osiągnięty […] poprzez społeczną (a zatem antypolityczną) organizację i władzę pracujących mas miast i wsi”. Twierdził, że „tylko sekcje związkowe mogą dać swoim członkom […] praktyczne wykształcenie i w konsekwencji tylko one mogą wciągnąć do organizacji międzynarodowej masy proletariatu, te masy, bez których praktycznej współpracy […] rewolucja społeczna nigdy nie będzie w stanie zatriumfować”. Międzynarodówka, według Bakunina, „organizuje masy robotnicze […] od dołu do góry” i że jest to „właściwy cel organizacji sekcji związkowych”. Podkreślił, że rewolucjoniści muszą „[o]rganizować proletariat miejski w imię rewolucyjnego socjalizmu […] i zjednoczyć go w jedną organizację przygotowawczą razem z chłopstwem”[The Political Philosophy of Bakunin, s. 300, s. 310, s. 319 i s. 378]

To wsparcie dla zorganizowanych pracowników i rzemieślników widać również w pozostałej części eseju Stacka, w którym Bakunin omawia „kwiat proletariatu”, a także politykę, którą powinno kierować się Międzynarodowe Stowarzyszenie Pracowników (tj. zorganizowani pracownicy rewolucyjni). Twierdził on, że jego „sekcje i federacje [muszą mieć] swobodę w rozwijaniu własnej polityki […] [aby] osiągnąć prawdziwą jedność, zasadniczo ekonomiczną, która koniecznie doprowadzi do prawdziwej jedności politycznej […] Podwaliny pod jedność Międzynarodowego […] . zostały już stworzone przez wspólne cierpienia, interesy, potrzeby i realne aspiracje pracowników całego świata”. Podkreślił, że „Międzynarodówka była […] pracą samego proletariatu […] To właśnie ich żywy i głęboki instynkt robotniczy […] skłonił ich do odnalezienia zasady i prawdziwego celu działalności międzynarodowej. Za podstawę przyjęli już istniejące wspólne potrzeby i uznali międzynarodową organizację konfliktu gospodarczego przeciwko kapitalizmowi za prawdziwy cel tego stowarzyszenia. Dając jej wyłącznie tę podstawę i cel, pracownicy natychmiast ustanowili całą potęgę Międzynarodówki. Otworzyli szerokie bramy dla wszystkich milionów uciskanych i eksploatowanych”.

Międzynarodówka, jak również „organizowanie lokalnych, krajowych i międzynarodowych strajków oraz zakładanie krajowych i międzynarodowych związków zawodowych” omawiałoby „kwestie polityczne i filozoficzne”. Pracownicy „dołączają do Międzynarodówki w jednym bardzo praktycznym celu: solidarność w walce o pełne prawa ekonomiczne przeciwko opresyjnemu wykorzystywaniu przez burżuazję”. [Bakunin on Anarchism, s. 297-8, s. 298-9 i s. 301-2]

Wszystko to, nie trzeba dodawać, robi całkowitą kpinę z twierdzenia Stacka, że Bakunin nie postrzegał „wykwalifikowanych rzemieślników i zorganizowanych pracowników fabryk” jako „źródła zniszczenia kapitalizmu” i „agentów zmian”. Rzeczywiście, trudno jest znaleźć większe zniekształcenie idei Bakunina. Zamiast zwalniać „wykwalifikowanych rzemieślników” i „zorganizowanych pracowników fabryk” Bakunin chciał zorganizować ich wraz z pracownikami rolnymi w związki zawodowe i skłonić te związki do przystąpienia do Międzynarodowego Stowarzyszenia Pracowników. Wciąż twierdził, że klasa robotnicza, zorganizowana w związkach zawodowych, była środkiem do przeprowadzenia rewolucji (tj. „źródłem destrukcji kapitalizmu”, by użyć słów Stacka).

Tylko w tym kontekście możemy zrozumieć komentarze Bakunina, które Stack (selektywnie) cytuje. Każda pozorna sprzeczność wywołana cytatem Stacka z kontekstu jest szybko rozwiązywana przez spojrzenie na pracę Bakunina. To odniesienie do „niecywilizowanych, wydziedziczonych, analfabetów” pochodzi z polemiki przeciwko Marksowi. Z kontekstu można szybko zauważyć, że pod tymi terminami Bakunin ma na myśli większość klasy robotniczej. W jego słowach:

Dla mnie kwiat proletariatu nie jest, jak dla marksistów, górną warstwą, arystokracją pracy, najbardziej wyrafinowani, którzy zarabiają więcej i żyją wygodniej niż wszyscy inni pracownicy. Właśnie ta półmieszczańska warstwa robotników, gdyby marksiści mieli swoją drogę, stanowiłaby czwartą klasę rządzącą. Może się to zdarzyć, jeśli wielka masa proletariatu nie będzie się przed tym bronić. Ze względu na swój względny dobrobyt i półmieszczańską pozycję, ta górna warstwa pracowników jest niestety zbyt głęboko nasycona wszystkimi politycznymi i społecznymi uprzedzeniami oraz wszystkimi wąskimi aspiracjami i pretensjami burżuazji. Z całego proletariatu, ta górna warstwa jest najmniej socjalistyczna, najbardziej indywidualistyczna.Przez kwiat proletariatu rozumiem przede wszystkim tę wielką masę, te miliony niecywilizowanych, wydziedziczonych, nieszczęśliwych, analfabetów […] Mam na myśli właśnie to odwieczne ‘mięso’ (dzięki którym rozwijają się rządy), tę wielką wściekłość ludu (‘odpady społeczne’), zwykle określane przez Marksa i Engelsa zwrotem […] Lumpenproletariat.[Bakunin on Anarchism, s. 294]

W ten sposób Bakunin skontrastował warstwę „półmieszczańską” z „wielką masą proletariatu”. W późniejszej pracy, Bakunin stawia tą samą tezę, a mianowicie, że nie było „specjalnej kategorii stosunkowo zamożnych pracowników, zarabiających wyższe płace, chwalących się swoimi konkretnymi możliwościami i […] zaimpregnowanych przez różne burżuazyjne uprzedzenia […] we Włoszech […] są one nieistotne pod względem liczby i wpływu […] We Włoszech dominuje niezwykle ubogi proletariat. Marks mówi lekceważąco, ale całkiem niesprawiedliwie, o tym Lumpenproletariacie. Bo w nich, i tylko w nich, a nie w burżuazyjnych warstwach robotników, krystalizuje się cała inteligencja i siła nadchodzącej rewolucji społecznej”. [Op. Cit., s. 334] Ponownie jest jasne, że Bakunin odnosi się do niewielkiej mniejszości w klasie robotniczej i nie zwalnia klasy robotniczej jako całości. Wyraźnie wskazał na „burżuazyjną mniejszość miejskiego proletariatu” i skontrastował tę mniejszość z „masą proletariatu, zarówno miejskiego, jak i wiejskiego”. [Michael Bakunin: Selected Writings, s. 254]

Oczywiście, Stack zniekształca pomysły Bakunina na ten temat, kiedy twierdzi, że Bakunin uważał, że wszyscy pracownicy byli „skażeni pretensjami i aspiracjami”. W rzeczywistości, podobnie jak Marks, Engels i Lenin, Bakunin rozróżniał różne typy pracowników. Nie znaczyło to, że odrzucał zorganizowanych robotników lub wykwalifikowanych rzemieślników ani organizowanie ludzi pracy w związki rewolucyjne, wręcz przeciwnie. Jak widać, Bakunin argumentował, że istniała grupa pracowników, którzy zaakceptowali społeczeństwo burżuazyjne i radzili sobie stosunkowo dobrze w jego ramach. To właśnie ci robotnicy byli „często nie mniej egoistyczni niż burżuazyjni wyzyskujący, nie mniej zgubni dla Międzynarodówki niż burżuazyjni socjaliści oraz nie mniej próżni i śmieszni niż burżuazyjni szlachta”. [The Basic Bakunin, s. 108] To właśnie takie komentarze, które marksiści wyrywają z kontekstu i używają dla swoich twierdzeń, że Bakunin nie postrzegał klasy robotniczej jako czynnika zmian społecznych. Jednak, zamiast odnosić się do całej klasy robotniczej, Stack cytuje myśli Bakunina w odniesieniu do warstw mniejszościowych w jej obrębie. Najwyraźniej, z kontekstu, Bakunin nie miał na myśli wszystkich ludzi z klasy robotniczej.

Nie zapominajmy również o kontekście historycznym. Przecież kiedy Bakunin pisał, zdecydowana większość ludności pracującej na całym świecie była w rzeczywistości analfabetami i osobami wydziedziczonymi. Aby uzyskać jakieś wyobrażenie o liczbie osób pracujących, które mogłyby zostać zaklasyfikowane jako „niecywilizowane, wydziedziczone, nieszczęśliwe, analfabeci”, musimy podać pewne liczby. Na przykład w Hiszpanii, „w 1870 r. około 60 procent ludności było analfabetami”. [Gerald Brenan, The Spanish Labyrinth, s. 50] W Rosji, w 1897 roku (tj. 21 lat po śmierci Bakunina), „tylko 21% całej populacji europejskiej Rosji było biegłych w czytaniu. Wynikało to głównie z przerażająco niskiego wskaźnika umiejętności czytania i pisania na wsi – 17% w porównaniu z 45% w miastach”.[S.A. Smith, Red Petrograd, s. 34] Stack, w efekcie, wyklucza większość mas pracujących z ruchu klasy robotniczej i rewolucji w latach 1860-70 przez swoje komentarze. Nic dziwnego, że Bakunin powiedział to, co powiedział. Ignorując kontekst historyczny (ignorując kontekst komentarzy Bakunina), Stack wprowadza czytelnika w błąd i przedstawia wyraźnie zniekształcony obraz myśli Bakunina.

Innymi słowy, komentarze Bakunina na temat „kwiatu proletariatu” mają zastosowanie do większości klasy robotniczej w trakcie jego życia i jeszcze kilkadziesiąt lat później, a nie do klasy niższej, nie do tego, co Marks określał mianem „lumpenproletariatu”. Jak wykazano powyżej, „lumpenproletariat” Bakunina nie jest tym, co marksiści rozumieją pod tym pojęciem. Gdyby Bakunin miał na myśli to samo, co Marks, mówiąc „lumpenproletariat”, nie miałoby to sensu, ponieważ „lumpenproletariat” dla Marksa nie był pracownikiem najemnym. Najlepiej widać to, gdy Bakunin twierdzi, że Międzynarodówka musi zorganizować ten „kwiat proletariatu” i prowadzić zbiorową walkę ekonomiczną z klasą kapitalistyczną. W innych pracach (i w specyficznym eseju z którego wywodzą się te cytaty) Bakunin podkreślał potrzebę zorganizowania wszystkich pracowników i chłopów w związki zawodowe, aby walczyć z państwem i szefami, a także argumentował, że stowarzyszenia pracownicze powinny być nie tylko środkiem do walki z kapitalizmem, ale również ramami społeczeństwa anarchistycznego. Oczywiście, podsumowanie pomysłów Sama Dolgoffa na ten temat jest poprawne:

Lumpenproletariat Bakunina […] był szerszy od Marksa, ponieważ obejmował wszystkie zatopione klasy: niewykwalifikowanych, bezrobotnych i biednych robotników, biednych właścicieli chłopów, bezrolnych robotników rolnych, uciskane mniejszości rasowe, wyalienowaną i idealistyczną młodzież, zdeklasowanych intelektualistów i ‘bandytów’ (przez których Bakunin rozumiał powstańczych ‘Robin Hoodów’ jak Pugachev, Stenka Razin i włoskie Carbonari).” [“Introduction”, Bakunin on Anarchism, s. 13-4]

Co więcej, kwestia ta jest zaciemniona również przez kwestie związane z tłumaczeniami. Jak zauważa Mark Leier, Bakunin „rzadko używał słowa ‘lumpenproletariat’. Podczas gdy on używa francuskiego słowa ‘canaille’, jest ono lepiej przetłumaczone jako „tłum” lub „hołota”. Kiedy Bakunin mówi o canaille lub hołocie, zazwyczaj odnosi się nie do lumpenproletariatu jako takiego, ale do biedniejszych sekcji klasy robotniczej […] Podczas gdy moglibyśmy przetłumaczyć ‘biedny proletariat’ jako ‘lumpenproletariat’, sam Bakunin […] odnosi się do części proletariatu i chłopstwa, a nie do lumpenproletariatu. [ Bakunin: The Creative Passion, s. 221]

Stack nie jest również jedynym marksistą, który przedstawił takie argumenty w odniesieniu do Bakunina. Paul Thomas cytuje Bakunina, twierdząc, że klasa robotnicza „pozostaje socjalistyczna, nie wiedząc o tym” z powodu „samej siły jej pozycji” i „wszystkich warunków jej materialnego istnienia”, a następnie, niewiarygodnie, dodaje, że „z tego powodu Bakunin odwrócił się od proletariatu i jego socjalizmu naukowego” w stronę chłopstwa. [Karl Marx and the Anarchists, s. 291] Trudno byłoby znaleźć bardziej zniekształcony opis pomysłów Bakunina (a istnieje duża konkurencja o ten szczególny zaszczyt). Cytaty, które podaje Thomas, pochodzą z „The Policy of the International ” Bakunina, w której omawiał on swoje pomysły na to, jak powinno funkcjonować Międzynarodowe Stowarzyszenie Pracowników (mianowicie „zbiorowa walka pracowników z szefami”). W tym czasie (i przez jakiś czas później) Bakunin nazwał siebie rewolucyjnym socjalistą i twierdził, że w walce klasowej robotnik wkrótce „uzna siebie samego za rewolucyjnego socjalistę i będzie się zachowywał [zachowywała] jak jeden z nich”. [The Basic Bakunin, s. 103] Dlatego argument, że socjalna pozycja pracowników najemnych czyni z nich „socjalistówbez świadomości”, nie oznacza w rzeczywistości, że Bakunin myślał, że staną się marksistami („socjalizm naukowy”) i dlatego zwrócił się przeciwko nim. Oznaczało to raczej, że dla Bakunina idee anarchistyczne były produktem życia klasy robotniczej, a także przekształcanie instynktownych uczuć w świadome myślenie w drodze zbiorowej walki. Jak odnotowano powyżej, Bakunin nie „odwrócił się” od tych idei ani proletariatu. Co więcej, Bakunin przywiązywał wagę do organizowania proletariatu (wraz z rzemieślnikami i chłopami) do końca życia. Po prostu Thomas zniekształca idee Bakunina.

Wreszcie, musimy zwrócić uwagę na pewną ironię (i hipokryzję) w marksistowskich atakach na Bakunin na ten temat. Marks, Engels i Lenin mieli bowiem podobne poglądy na skorumpowane „górne warstwy” klasy robotniczej jak Bakunin. Istotnie, marksiści mają specyficzny termin określający te półmieszczańskie warstwy robotników, a mianowicie „arystokrację pracy”. Marks, na przykład, mówił o związkach zawodowych w Wielkiej Brytanii, które są „arystokratyczną mniejszością” i „wielka masa robotników […] od dawna jest poza nimi” (w rzeczy samej, „najnędzniejsza masa nigdy nie należała”). [Collected Works, vol. 22, s. 614] Engels mówił również o „małej, uprzywilejowanej, ‘chronionej’ mniejszościw ramach klasy robotniczej, którą nazwał również „arystokracją klasy robotniczej”. [Op. Cit., vol. 27, s. 320 i s. 321] Lenin aprobuje cytaty Engelsa, twierdząc, że „angielski proletariat staje się coraz bardziej burżuazyjny, tak że ten najbardziej burżuazyjny ze wszystkich narodów najwyraźniej zmierza do posiadania […] burżuazyjnego proletariatu obok burżuazji”. [zacytował Lenin, Collected Works, vol. 22, s. 283] Podobnie jak Lenin, Engels tłumaczył to dominującą pozycją Wielkiej Brytanii na rynku światowym. W rzeczy samej, Lenin argumentował, że „część brytyjskiego proletariatu staje się burżuazyjna”. Dla Lenina imperialistyczne „superprofity” pozwalają „przekupić przywódców pracy i górną warstwę arystokracji pracy”. Ta „warstwa robotników – burżuazja, czyli arystokracja pracy, którzy są dość prostaccy w swoim trybie życia, w wielkości swoich zarobków i w całym swoim spojrzeniu […] są prawdziwymi agentami burżuazji w ruchu klasy robotniczej, porucznikami pracy klasy kapitalistycznej”. [Op. Cit., s. 284 i s. 194]

Jak widać, jest to podobne do idei Bakunina i, jak na ironię, prawie identyczne jak zniekształcenie tych idei przez Stacka (szczególnie w przypadku Marksa). Jednak tylko ktoś z intencją kłamstwa sugerowałby, że którykolwiek z nich odrzucił klasę robotniczą jako swojego „sprawcę przemian” opartego na tym (selektywnym) cytowaniu. Niestety, tak właśnie robi Stack z Bakuninem. Ostatecznie komentarze Stacka stają się hipokryzją w ekstremalnym ataku na Bakunina, a jednocześnie milczą na temat niemal identycznych komentarzy jego bohaterów.

Należy zauważyć, że analiza ta jest potwierdzona przez nieanarchistów, którzy faktycznie studiowali Bakunina. Wayne Thorpe, naukowiec specjalizujący się w syndykalizmie, przedstawia identyczne podsumowanie idei Bakunina w tej sprawie. [“The Workers Themselves”, s. 280] Marksistowskie wybiórcze cytowanie nie do wytrzymania, dla Bakunina (jak zauważył inny naukowiec) „wydawało się oczywiste, że rewolucja, nawet w Europie Wschodniej, wymagała jedności chłopów i robotników miejskich ze względu na ich bardziej zaawansowaną świadomość”. Pojęcie, że Bakunin podkreślił rolę lumpenproletariatu, jest„popularnym stereotypem”, ale „bardziej zniekształconym przez jego zdecydowane pominięcia niż w tym, co się w nim zawiera”. „Marks”, słusznie podsumował, „podkreślił rewolucyjną rolę miejskiego proletariatu i miał tendencję do deprecjonowania chłopstwa, podczas gdy Bakunin, choć akceptował awangardową rolę proletariatu w rewolucji, uważał, że chłopi również podchodzili do niej prawidłowo, również mieli ogromny potencjał rewolucyjny.” [Alvin W. Gouldner, “Marx’s Last Battle: Bakunin and the First International”, s. 853-884, Theory and Society, Vol. 11, Nr. 6, s. 871, s. 869 i s. 869] To wynikało z materialistycznej polityki Bakunina:

Nie ograniczając rewolucji do tych społeczeństw, w których zaawansowany industrializm stworzył potężny proletariat miejski, Bakunin zauważył rozsądnie, że skład klasowy rewolucji musiał się różnić w przemysłowo zaawansowanej Europie Zachodniej i w Europie Wschodniej, gdzie gospodarka nadal była w dużej mierze rolnicza […] Jest to więc coś zupełnie innego od marksistowskiego stereotypu Bakunina – anarchisty, który polegał wyłącznie na zacofanych chłopach i ignorował proletariat” [Op. Cit., s. 870]

Ogólnie rzecz biorąc, gdy już historyczny i tekstowy kontekst zostanie umieszczony na słowach Bakunina, jest jasne, która klasa społeczna była uważana za „sprawcę zmian” rewolucji społecznej: klasa pracująca (tj. pracownicy najemni, rzemieślnicy, chłopi i tak dalej). W tym, inni rewolucyjni anarchiści podążają za nim. Patrząc na Kropotkina znajdujemy podobną perspektywę jak w przypadku Bakunina. W swojej pierwszej pracy politycznej Kropotkin wyraźnie postawił pytanie „dokąd zmierza nasza działalność” i odpowiedział na nie „kategorycznie” – „niewątpliwie wśród chłopów i robotników miejskich”. W rzeczywistości, „rozpatrzył tę odpowiedź jako fundamentalną pozycję w naszym praktycznym programie”. Było tak dlatego, że „powstanie musi toczyć się między chłopami i samymi robotnikami miejskimi” jeśli ma się powieść. Rewolucjoniści jako tacy „nie mogą stać poza ludem, ale wśród nich nie mogą służyć jako obrońcy pewnych obcych opinii wypracowanych w izolacji, lecz jedynie jako wyraźniejszy, pełniejszy wyraz żądań samych ludzi” [Selected Writings on Anarchism and Revolution, s. 85-6]

To było w 1873 roku. Prawie 30 lat później Kropotkin wyraził identyczne opinie, stwierdzając, że „nie musiał przeceniać cech robotników, aby poprzeć przyczynę rewolucji społecznej, głównie robotniczej”. Potrzebą było „zbudowanie solidarności” między pracownikami i „właśnie po to, aby obudzić tę solidarność – bez której postęp byłby trudny – musimy pracować nad zapewnieniem, że syndykaty i związki zawodowe nie zostaną zepchnięte na margines przez burżuazję”. Pozycja społeczna klas robotniczych zapewniła im kluczową rolę w rewolucji: „Wykorzystywany dzisiaj na samym dole drabiny społecznej, na jego korzyść jest domaganie się równości. Nigdy nie przestał tego wymagać, walczył o to i będzie walczył o to ponownie, podczas gdy burżuazja […] uważa, że utrzymanie nierówności jest korzystne dla niej”. Nic dziwnego, że Kropotkin podkreślił, że „zawsze głosiłem aktywne uczestnictwo w ruchu robotniczym, w rewolucyjnym ruchu robotniczym”. [Op. Cit., s. 299, s. 299-300, s. 300 i s. 304]

To samo można powiedzieć o takich osobach jak Goldman, Berkman, Malatesta i tak dalej – co potwierdzi nawet podstawowa znajomość ich pism i aktywizmu. Spośród wszystkich głównych myślicieli anarchistycznych, można sprzeciwić się temu, że Murray Bookchin pasuje do zniekształceń Stacka. W końcu zaatakował „The Myth of the Proletariat” jako sprawcę rewolucyjnych zmian, twierdząc, że „tradycyjna walka klasowa przestaje mieć rewolucyjne implikacje; ujawnia się jako fizjologia panującego społeczeństwa, a nie jako ból porodowy”. Jednak nawet tutaj Bookchin wyraźnie twierdził, że „nie sądzi, że rewolucja społeczna jest możliwa bez udziału proletariatu przemysłowego” i zauważył, że „stara się pokazać, jak proletariat może wygrać poprzez ruch rewolucyjny, podkreślając kwestie dotyczące jakości życia i pracy”. Tak więc „walka klasowa nie skupia się tylko na materialnym wykorzystaniu”, ale ma szersze rozumienie, którego nie można zredukować do „jednej klasy zdefiniowanej przez jej związek ze środkami produkcji”. Podobnie jak inni anarchiści, widział, że zmiany społeczne zachodzą od strony uciskanych, ponieważ „wyobcowane i uciskane sektory społeczeństwa stanowią obecnie większość ludzi”. Innymi słowy, dla Bookchina (jeśli nie innych anarchistów) wyrażenia takie jak „walka klasowa” po prostu „nie obejmują buntu kulturowego i duchowego, który ma miejsce wraz z walką ekonomiczną”. [Post-Scarcity Anarchism, s. 117, s. 150, s. 151 i s. 152]

Zatem pozorne odrzucenie przez Bookchina walki klasowej i „proletariatu” nie jest, przy bliższej lekturze, czymś takim. Wzywał do szerszej formy walki, która obejmuje kwestie takie jak hierarchia, ucisk, sprawy ekologiczne i tak dalej, a nie wyłączną troskę o eksploatację ekonomiczną i klasę, na której skupia się wielu radykałów (zazwyczaj marksistów). Nieco ironicznie, należy zauważyć, że to „odrzucenie” w części wypływało z własnej przeszłości Bookchina w ruchach stalinowskich i trockistowskich, które miały tendencję do idealizowania robotnika przemysłowego i ograniczania „proletariackiego” do tego konkretnego podsekcji klasy robotniczej. Sam Bookchin wyraził tę ślepą perspektywę, kiedy „pozbywa się pojęcia, że każdy jest ‘proletariuszem’, który nie ma nic do sprzedania oprócz swojej siły roboczej”, zaś Marks i Engels uznali tę klasę za „osiągającą najbardziej zaawansowaną formę w proletariacie przemysłowym, która odpowiadała najbardziej zaawansowanej formie kapitału”. [Op. Cit., s. 115fn] Niestety, Bookchin wzmocnił to upośledzone pojęcie klasy robotniczej i naszą walkę w samym procesie próby jego przezwyciężenia. Jednak zawsze opowiadał się on za szerszą koncepcją walki społecznej, która obejmowała, ale nie ograniczała się do klasy ekonomicznej i wyzysku, a w rezultacie obejmowała wszystkie sekcje klasy robotniczej, a nie tylko pracowników wielkoprzemysłowych. W tym zakresie postępował zgodnie z długą tradycją anarchistyczną.

Konkludując, dla anarchistów rewolucja społeczna zostanie przeprowadzona przez klasę pracującą (“Anarchists, like Socialists, usually believe in the doctrine of class war.” [Bertrand Russell, Roads to Freedom, s. 38]). Jednak, jak podsumowuje brytyjski anarchista Benjamin Franks, „bowiem anarchiści utrzymują szersze spojrzenie na klasę robotniczą, w tym na lumpenproletariat, oskarżani są o promowanie tej sekcji ponad innymi. Ta standardowa marksistowska interpretacja anarchizmu jest niedokładna; anarchiści po prostu włączają lumpenproletariat jako część klasy robotniczej, zamiast go wykluczać lub wywyższać” [Rebel Alliances, s. 168] Ostatecznie każdy, kto twierdzi, że Bakunin lub jakikolwiek anarchista społeczny odrzuca klasę robotniczą jako sprawcę zmian społecznych, pokazuje po prostu nieznajomość polityki, którą próbuje zaatakować.

H.2.6 Jak marksiści przekręcają anarchistyczne koncepcje wzajemnej pomocy?

Anarchistyczne idee dotyczące wzajemnej pomocy są często błędnie przedstawiane przez marksistów. Patrząc na artykuł Pata Stacka, “Anarchy in the UK?”, znajdujemy na przykład szczególnie okropne przeinaczenie idei Kropotkina. W rzeczy samej, jest ona na tyle nieprawdziwa, że jest albo produktem ubocznym niewiedzy albo chęci wprowadzenia w błąd (i, jak będziemy to wskazywać, prawdopodobnie jest to druga opcja). Oto relacja Stacka z idei Kropotkina: „Anarchista Piotr Kropotkin, daleki od postrzegania konfliktu klasowego jako dynamiki zmian społecznych, jak Marks, postrzegał współpracę jako podstawę procesu społecznego. Uważał, że współpraca w ramach tego, co określał mianem ‘wzajemnej pomocy’, jest naturalnym porządkiem, który został zakłócony przez państwa scentralizowane. We wszystkim, od publicznych chodników i bibliotek aż po Czerwony Krzyż, Kropotkin czuł, że jest świadkiem potwierdzenia, że społeczeństwo zmierza w kierunku wzajemnej pomocy, której nie może ukończyć jedynie przez państwo. Wynika z tego, że jeśli konflikt klasowy nie jest motorem zmian, klasa pracująca nie jest ich przedstawicielem, a walka zbiorowa nie jest środkiem. [“Anarchy in the UK?”, Socialist Review, nr. 246]

Są trzy problemy z podsumowaniem Stacka. Po pierwsze, Kropotkin nie odrzucił konfliktu klasowego jako „dynamiki zmian społecznych” ani nie odrzucił klasy robotniczej jako jej „przedstawiciela”. Po drugie, wszystkie przykłady „wzajemnej pomocy” Stacka nie pojawiają się w klasycznej książce Kropotkina Mutual Aid (Pomoc wzajemna). Pojawiają się one w innych pracach Kropotkina, ale nie jako przykłady „wzajemnej pomocy”. Po trzecie, w Mutual Aid Kropotkin omawia takie aspekty „walki zbiorowej” klasy robotniczej, jak strajki i związki zawodowe. Ogólnie rzecz biorąc, to całkowity i całkowity brak zrozumienia idei Kropotkina, który natychmiast wyróżnia się na tle jego komentarzy.

Ponieważ dyskutowaliśmy_łyśmy o tym, że działania zbiorowe, bezpośrednie działania klasy robotniczej, organizacja i solidarność w walce klasowej znajdowały się w centrum polityki Kropotkina w sekcji H.2.2, nie zrobimy tego tutaj. Będziemy raczej rozmawiać o tym, jak Stack kłamie na temat pomysłów Kropotkina dotyczących wzajemnej pomocy. Jak już wspomniano, przykłady, które wymienia Stack, nie znajdują się w klasycznej pracy Kropotkina Mutual Aid. Teraz, gdyby Kropotkin uznał je za przykłady „wzajemnej pomocy”, wówczas wymieniłby je w tej pracy. Nie oznacza to jednak, że Kropotkin nie wymienił tych przykładów. Tak, ale w innych pracach (zwłaszcza w eseju Anarchist-Communism: Its Basis and Principles) i nie posługuje się nimi jako przykładami wzajemnej pomocy. Oto słowa Kropotkina w związku z tymi przykładami: „Twierdzimy ponadto, że komunizm jest nie tylko pożądanym stanem społeczeństwa, ale także, że rosnąca tendencja współczesnego społeczeństwa jest właśnie w kierunku komunizmu – wolnego komunizmu – pomimo pozornie sprzecznego wzrostu indywidualizmu. We wzroście indywidualizmu […] widzimy jedynie wysiłki jednostki zmierzające do wyemancypowania się od stale rosnących potęg kapitału i państwa. Ale obok tego wzrostu widzimy również […] ukrytą walkę producentów dóbr o utrzymanie częściowego dawnego komunizmu, a także o przywrócenie zasad komunistycznych w nowym kształcie, gdy tylko pozwolą na to sprzyjające warunki […] tendencja komunistyczna stale się umacnia i próbuje wejść w życie publiczne. Most z opłatą za grosz znika przed mostem publicznym, a rogatki przed wolnym przejazdem. Ten sam duch przenika tysiące innych instytucji. Muzea, darmowe biblioteki, darmowe szkoły publiczne; parki i tereny rekreacyjne; brukowane i oświetlone ulice, bezpłatne dla wszystkich; woda dostarczana do prywatnych mieszkań, z rosnącą tendencją do lekceważenia dokładnej jej ilości zużywanej przez jednostkę; tramwaje i koleje, które już zaczęły wprowadzać bilet sezonowy lub jednolity podatek i z pewnością pójdą znacznie dalej w tej linii, gdy nie będą już własnością prywatną: są to znaki wskazujące, w jakim kierunku należy się spodziewać dalszych postępów.Jest to kierunek, w którym pragnienia jednostki przewyższają wycenę służby, którą świadczy lub może świadczyć na rzecz społeczeństwa; w rozważaniu społeczeństwa jako całości, tak ściśle ze sobą powiązanego, że służba świadczona każdej jednostce jest służbą świadczoną na rzecz całego społeczeństwa” [Anarchism, s. 59-60]

Jak widać, przykłady które podaje Stack nie mają nic wspólnego z wzajemną pomocą w oczach Kropotkina. Są to raczej przykłady tendencji komunistycznych w kapitalizmie, dowody empiryczne, które można wykorzystać nie tylko do wykazania, że komunizm może działać, ale także, że nie jest to utopijne rozwiązanie społeczne, ale wyraz tendencji w społeczeństwie. Mówiąc wprost, posługuje się przykładami z istniejącego społeczeństwa, aby pokazać, że komunizm nie jest niemożliwy.

Podobnie jest z innymi przykładami Stacka, które nie są wykorzystywane jako wyraz „wzajemnej pomocy”, ale raczej jako dowód na to, że życie społeczne może być zorganizowane bez udziału rządu. [Op. Cit., s. 65-7] Podobnie jak w przypadku komunizmu, podał konkretne przykłady tendencji wolnościowych w społeczeństwie, aby udowodnić możliwość istnienia społeczeństwa anarchistycznego. I podobnie jak przykłady działań komunistycznych w ramach kapitalizmu, przykłady współpracy bez państwa nie są wymieniane jako przykłady „wzajemnej pomocy”.

Wszystko to sugeruje, że Stack albo nie czytał dzieł Kropotkina, albo że świadomie postanowił przeinaczyć swoje idee. W zasadzie jest to kombinacja tych dwóch. Stack (o czym świadczy jego wykład w Marxism 2001) zebrał przykłady „wzajemnej pomocy” z eseju Paula Avricha „Kropotkin’s Ethical Anarchism” zawartego w jego Portretach anarchistycznych (Anarchist Portraits). Jako taki, nie przeczytał on materiału źródłowego. Ponadto, po prostu zniekształcił to, co napisał Avrich. Innymi słowy, nie tylko nie przeczytał dzieł Kropotkina, ale świadomie postanowił przeinaczyć użyte przez siebie źródło wtórne. Wskazuje to na jakość niemal wszystkich marksistowskich krytyk anarchizmu.

Na przykład Avrich słusznie zauważył, że Kropotkin nie zaprzeczył, że ‘walka o istnienie’ odegrała ważną rolę w ewolucji gatunku. W Mutual Aid deklaruje jednoznacznie, że ‘życie jest walką, a w tej walce przetrwają najsilniejsi’. Kropotkin po prostu argumentował, że współpraca odegrała kluczową rolę w ustaleniu, kto się w rzeczywistości najlepiej wpasuje. Podobnie Avrich wymienił wiele z tych samych przykładów, które Stack prezentuje, ale nie w swojej dyskusji na temat idei Kropotkina dotyczących wzajemnej pomocy. Raczej słusznie uczynił to w dyskusji na temat tego, jak Kropotkin postrzegał przykłady anarchistycznego komunizmu „przejawiającego się w tysiącach wydarzeń współczesnego życia”. Nie oznaczało to, że Kropotkin nie dostrzegł potrzeby rewolucji społecznej, wręcz przeciwnie. Jak zauważył Avrich, Kropotkin „nie umniejszył konieczności rewolucji”, ponieważ „nie spodziewał się, że klasa posiadaczy zrezygnuje ze swoich przywilejów i własności bez walki”. Miała to być „rewolucja społeczna, dokonywana przez same masy” osiągnięta poprzez „wywłaszczenie” bogactwa społecznego. [Anarchist Portraits, s. 58, s. 62 i s. 66]

Tyle, jeśli chodzi o roszczenia Stacka. Jak widać, są one nie tylko całkowitym przeinaczeniem pracy Kropotkina, ale także zniekształceniem jego źródła!

Należy poruszyć jeszcze kilka innych kwestii w tej sprawie.

Po pierwsze, Kropotkin nigdy nie twierdził, że wzajemna pomoc „była naturalnym porządkiem”. Podkreślił raczej, że wzajemna pomoc jest (by użyć podtytułu swojej książki na ten temat) „czynnikiem ewolucji”. Jak to ujął, wzajemna pomoc „reprezentuje jeden z czynników ewolucji”, innym jest „samoafirmacja jednostki, nie tylko po to, by osiągnąć przewagę osobistą lub klasową, ekonomiczną, polityczną i duchową, ale także w jej znacznie ważniejszej, choć mniej oczywistej funkcji przełamywania ograniczeń, zawsze podatnej na krystalizację, którą plemię, społeczność wiejska, miasto i państwo narzucają jednostce”. Kropotkin uznał więc, że w społeczeństwie istnieje walka klasowa oraz „samoafirmacja jednostki traktowana jako element progresywny” (tj. walka z formami stowarzyszenia społecznego, które obecnie utrudniają wolność i rozwój jednostki). Kropotkin nie zaprzeczył roli walki, wręcz przeciwnie, gdyż podkreślał, że przykłady z książki koncentrowały się na wzajemnej pomocy po prostu dlatego, że wzajemna walka (między osobnikami tego samego gatunku) była „analizowana, opisywana i gloryfikowana od niepamiętnych czasów” i jako taka nie czuł potrzeby jej ilustrowania. Zauważył, że „konieczne było przede wszystkim pokazanie ogromnej roli, jaką czynnik ten odgrywa w ewolucji zarówno świata zwierzęcego, jak i społeczeństw ludzkich. Dopiero po pełnym uznaniu tego faktu będzie można przystąpić do porównania tych dwóch czynników”. [Mutual Aid, s. 231 i s. 231-2] Tak więc na żadnym etapie Kropotkin nie zaprzeczył żadnemu z tych czynników (w przeciwieństwie do burżuazyjnych apologetów, którym zaprzeczał).

Po drugie, argument Stacka, że współpraca jest naturalnym porządkiem, stoi w sprzeczności z jego innymi twierdzeniami, że anarchizm „gardzi zbiorowością” i „odrzuca znaczenie zbiorowego charakteru zmian” (patrz sekcja H. 2. 2). Jak można nawiązać współpracę bez tworzenia kolektywu? I, w równym stopniu, z pewnością wsparcie dla współpracy wyraźnie oznacza uznanie „zbiorowego charakteru zmian”? Ponadto, gdyby Stack chciał przeczytać klasykę Kropotkina, wiedziałby, że zarówno związki zawodowe, jak i strajki są wymieniane jako wyraz „wzajemnej pomocy” (co oczywiście podważyłoby głupie stwierdzenie Stacka, że anarchiści odrzucają zbiorową walkę klas robotniczych i organizację). Znajdujemy więc Kropotkina stwierdzającego, że „związkowość” wyrażała „potrzebę wzajemnego wsparcia ze strony pracowników”, a także omawiającego, w jaki sposób państwo „uchwaliło prawo przeciwko związkom zawodowym” i że były to „warunki, w których tendencja wzajemnej pomocy musiała się zmienić”. „Praktyka wzajemnego wsparcia w takich okolicznościach nie była łatwym zadaniem”. Represje te nie powiodły się, ponieważ „związki zawodowe były stale odnawiane” i rozpowszechniane, tworząc „energiczne organizacje federalne […] aby wesprzeć oddziały podczas strajków i oskarżeń”. Pomimo trudności w organizowaniu związków zawodowych i walki ze strajkami, zauważył, że „co roku dochodzi do tysięcy strajków […] najsurowsze i najdłużej trwające konkursy to z reguły tak zwane ‘strajki współczucia’, do których przystępuje się w celu wsparcia zablokowanych towarzyszy lub utrzymania praw związków zawodowych”. Każdy (jak Kropotkin), kto „żył wśród strajkujących, mówi z podziwem o wzajemnej pomocy i wsparciu, które są przez nich stale praktykowane”. [Op. Cit., s. 210-3]

Kropotkin, jak wspomniano, uznał znaczenie walki lub rywalizacji jako środka do przetrwania, ale również argumentował, że współpraca w obrębie gatunku jest najlepszym sposobem na przetrwanie w wrogim środowisku. Dotyczyło to życia w kapitalizmie. W nieprzyjaznym środowisku społeczeństwa klasowego jedynym sposobem przetrwania klasy robotniczej byłaby praktyka wzajemnej pomocy (innymi słowy solidarności). Nic dziwnego, że Kropotkin wymienił strajki i związki zawodowe jako wyraz wzajemnej pomocy w społeczeństwie kapitalistycznym. Co więcej, jeśli przyjmiemy argumenty Stacka jako wartość nominalną, to wyraźnie twierdzi on, że solidarność nie jest ważnym czynnikiem w walce klasowej i że wzajemna pomoc i współpraca nie może zmienić świata! Nie jest to stanowisko socjalisty. Innymi słowy, jego niedokładna diatryba przeciwko Kropotkinowi obraca przeciwko niemu jego własne pomysły.

Po trzecie, Mutual Aid jest przede wszystkim pracą popularno-naukową, a nie pracą nad rewolucyjną teorią anarchistyczną, jak na przykład The Conquest of Bread lub Words of a Rebel. Jako taki, nie przedstawia pełnego przykładu rewolucyjnych idei Kropotkina i tego, gdzie znajduje się w nich wzajemna pomoc. Przedstawia ona jednak pewne spostrzeżenia na temat postępu społecznego, które wskazują, że nie sądził on, że „współpraca” była „u podstaw procesu społecznego”, jak twierdzi Stack. Na przykład Kropotkin zauważył, że „gdy instytucje wzajemnej pomocy […]zaczynają […] tracić swój prymitywny charakter, są najeżdżane przez pasożytnicze przyrosty, a tym samym sta się przeszkodą w procesie, bunt jednostek przeciwko tym instytucjom przejawiał się zawsze w dwóch różnych aspektach. Część z tych, którzy powstali, starała się oczyścić stare instytucje lub wypracować wyższą formę wspólnego dobra”. Jednocześnie jednak, inni „starali się zburzyć ochronne instytucje wzajemnego pomocy, nie mając innego zamiaru, jak tylko zwiększyć swoje bogactwo i własną moc”. W tym konflikcie „leży prawdziwa tragedia historii”. Zauważył również, że tendencja wzajemnej pomocy „utrzymywała się we wsiach i wśród biedniejszych klas w miastach”. Rzeczywiście, o ile jako nowe „instytucje gospodarcze i społeczne” były „wytworem mas”, to „wszystkie pochodziły z tego samego źródła” wzajemnej pomocy. [Op. Cit., s. 18-9 i s. 180] Oczywiście, Kropotkin widział historię jako naznaczoną zarówno współpracą, jak i konfliktem, czego można by oczekiwać w społeczeństwie podzielonym klasą i hierarchią.

Co istotne, Kropotkin uważał Mutual Aid za próbę pisania historii od dołu, z perspektywy uciskanych. Jak to ujął, historia „tak jak była dotychczas pisana, jest niemal w całości opisem sposobów i środków, za pomocą których teokracja, władza wojskowa, autokracja, a później rządy bogatszych klas były promowane, ustanawiane i utrzymywane. Czynnik wzajemnej pomocy był do tej pory całkowicie zapomniany, po prostu zaprzeczany, a nawet wyszydzany” [Op. Cit., s. 231] Zdawał sobie sprawę, że wzajemna pomoc (lub solidarność) nie może być stosowana między klasami w społeczeństwie klasowym. Jak już wspomniano, jego rozdziały dotyczące wzajemnej pomocy w ramach kapitalizmu obejmują strajk i związek zawodowy. Tak, jak wyłożył to we wcześniejszej pracy: „Jaka solidarność może istnieć między kapitalistą a pracownikiem, którego wykorzystuje? Pomiędzy szefem armii a żołnierzem? Między rządzącym a rządzonym?” [Words of a Rebel, s. 30]

Podsumowując, twierdzenia Stacka o teorii „wzajemnej pomocy” Kropotkina są po prostu fałszywe. Zniekształca on materiał źródłowy i pokazuje całkowitą nieznajomość twórczości Kropotkina (której oczywiście nie starał się przeczytać, zanim ją skrytykował). Prawdziwy opis „Wzajemnej pomocy” polegałby na uznaniu, że Kropotkin pokazał, że wyraża się ona zarówno w strajkach, jak i w związkach zawodowych oraz że solidarność między ludźmi pracującymi postrzega nie tylko jako środek do przetrwania we wrogim środowisku kapitalizmu, ale również jako podstawę masowej rewolucji, która by je zakończyła.

H.2.5 Czy anarchiści sądzą, że “pełnokrwisty” socjalizm zostanie stworzony z dnia na dzień?

Innym obszarem, w którym marksiści przeinaczają anarchizm, jest twierdzenie, że anarchiści wierzą, że całkowicie socjalistyczne społeczeństwo (innymi słowy społeczeństwo idealne lub „utopijne”) może zostać stworzone „z dnia na dzień”. Jak pisze marksista Bertell Ollman: „W przeciwieństwie do anarchokomunistów, nikt z nas [marksistów] nie wierzy, że komunizm wyłoni się z rewolucji socjalistycznej. Wymagany jest pewien rodzaj przejścia i okres nieokreślonej długości, aby mógł on nastąpić”. [Market Socialism: The Debate among Socialists, Bertell Ollman (ed.), s. 177] To stwierdzenie, choć jest powszechne, nie rozumie anarchistycznej wizji rewolucji. Uważamy to za proces, a nie wydarzenie: „Przez rewolucję nie rozumiemy tylko aktu powstania”. [Malatesta, Errico Malatesta: His Life and Ideas, s. 156]

Kiedy to zostanie zrozumiane, pomysł, że anarchiści uważają, że „pełnokrwiste” społeczeństwo anarchistyczne zostanie stworzone „dnia na dzień”, stanie się błędny. Jak zauważył Murray Bookchin, „Bakunin, Kropotkin, Malatesta nie byli na tyle naiwni, by wierzyć, że anarchizm można ustanowić z dnia na dzień. Przypisując to pojęcie Bakuninowi, Marks i Engels świadomie zniekształcili poglądy rosyjskiego anarchisty” [Post-Scarcity Anarchism, s. 137] W rzeczy samej, Kropotkin podkreślił, że anarchiści „nie wierzą, że w jakimkolwiek kraju rewolucja zostanie zrealizowana za jednym zamachem, w mgnieniu oka, o czym marzą niektórzy socjaliści”. Co więcej, „Nie był rozpowszechniony większy szkodliwy fałsz niż fałsz ‘Jednodniowej rewolucji’”. [The Conquest of Bread, s. 81] Bakunin argumentował, że „mniej lub bardziej wydłużony okres przejściowy” będzie „naturalnie następował po wielkim kryzysie społecznymwywołanym przez rewolucję społeczną. [The Political Philosophy of Bakunin, s. 412] Nie chodzi zatem o to, czy po rewolucji powstanie społeczeństwo „przejściowe”, ale o to, jaki będzie to rodzaj transformacji.

Tak więc anarchiści są świadomi, że „pełnokrwiste” społeczeństwo komunistyczne nie powstanie od razu. Tworzenie takiego społeczeństwa będzie raczej procesem, od którego rozpocznie się rewolucja. Jak ujął to Alexander Berkman w swoim klasycznym wprowadzeniu do idei komunistyczno-anarchistycznych „nie wolno mylić rewolucji społecznej z anarchią. Rewolucja, na niektórych jej etapach, jest gwałtownym przewrotem; anarchia jest społecznym warunkiem wolności i pokoju. Rewolucja jest środkiem doprowadzenia do anarchii, ale nie jest to anarchia sama w sobie. To jest to, by utorować drogę do anarchii, stworzyć warunki, które umożliwią życie w wolności”. Jednak „cel kształtuje środki”, a więc „aby osiągnąć swój cel, rewolucja musi być nasycona i kierowana przez ducha anarchistycznego i idee […] rewolucja społeczna musi być anarchistyczna w metodzie, jak i w celu”. [What is Anarchism?, s. 231]

Berkman przyznał również, że „pełnokrwisty” komunizm nie jest prawdopodobny po udanej rewolucji. „Oczywiście”, przekonywał, „gdy rewolucja społeczna zostanie gruntownie zorganizowana, a produkcja będzie funkcjonowała normalnie, wystarczy dla wszystkich. Ale w pierwszych etapach rewolucji, w trakcie procesu odbudowy, musimy zadbać o to, aby zapewnić ludziom jak najlepsze zaopatrzenie, i to w równym stopniu, co oznacza racjonowanie”. Oczywiście, w takich okolicznościach „pełnokrwisty” komunizm byłby niemożliwy i, co nie jest zaskoczeniem, Berkman twierdził, że nie zaistnieje. Jednak zasady, które inspirują komunizm i anarchizm, mogą być stosowane natychmiast. Oznaczało to, że zarówno państwo, jak i kapitalizm zostaną zniesione. Argumentując, że „nie ma innej drogi zabezpieczenia ekonomicznej równości, która sama w sobie jest wolnością” jak tylko anarcho-komunizm, stwierdził również, że jest „prawdopodobne […] że kraj w rewolucji społecznej może wypróbować różne eksperymenty ekonomiczne […] różne kraje i regiony prawdopodobnie wypróbują różne metody, a poprzez praktyczne doświadczenie nauczą się najlepszego sposobu. Rewolucja jest jednocześnie szansą i uzasadnieniem dla tego”. Zamiast „dyktować przyszłość, określać sposób postępowania”, Berkman twierdził, że jego „celem jest zaproponowanie, w ogólnym zarysie zasad, które muszą ożywić rewolucję, ogólnych kierunków działania, którymi powinna podążać, jeśli ma ona osiągnąć swój cel – odbudowę społeczeństwa na fundamencie wolności i równości”. [Op. Cit., s. 215 i s. 230]

Malatesta spierał się w podobny sposób. Nalegając na „całkowite zniszczenie dominacji i wyzysku człowieka przez człowieka” przez „wywłaszczenie właścicieli i kapitalistów dla dobra wszystkich” oraz „zniesienie rządu”, uznał, że w „okresie porewolucyjnym, w okresie reorganizacji i transformacji, mogą istnieć ‘urzędy do spraw koncentracji i dystrybucji kapitału przedsiębiorstw zbiorowych’, że mogą istnieć instytucje rejestrujące wykonaną pracę i ilość dóbr, do których się należy.” Podkreślił jednak, że „jest to coś, na co będziemy musieli poczekać i zobaczyć, a raczej jest to problem, który będzie miał wiele i zróżnicowanych rozwiązań w zależności od systemu produkcji i dystrybucji, który będzie dominował w różnych miejscowościach i wśród wielu […] grup, które będą istniały”. Argumentował, że o ile w końcu wszystkie grupy robotników (zwłaszcza chłopi) „zrozumieją zalety komunizmu lub przynajmniej bezpośredniej wymiany towarów na towary”, to nie może się to zdarzyć „z dnia na dzień”. Jeśli użyty zostanie pieniądz, wówczas ludzie powinni „upewnić się, że faktycznie reprezentuje on użyteczną pracę wykonywaną przez jego posiadaczy”, zamiast być „potężnym środkiem wyzysku i ucisku” jakim jest obecnie. [Errico Malatesta: His Life and Ideas, s. 198-9 i s. 100-1] Emma Goldman widziała również „społeczeństwo oparte na dobrowolnej współpracy grup producenckich, społeczności i społeczeństw luźno ze sobą połączonych, które ostatecznie przekształciło się w wolny komunizm, urzeczywistniony przez solidarność interesów”. [Red Emma Speaks, s. 50]

Zamiast więc widzieć „pełnokrwiste” społeczeństwo komunistyczne pojawiające się natychmiast po rewolucji, anarchokomuniści widzą okres przejściowy, w którym stopień komunizmu w danej społeczności lub obszarze jest uzależniony od obiektywnych warunków, w jakich się znajduje. W tym okresie przejściowym pojawiłyby się różne formy eksperymentów społecznych, ale pragnieniem jest, aby wolnościowe zasady komunistyczne były podstawą jak największej części tych eksperymentów. Twierdzenie, że anarchokomuniści ignorują rzeczywistość i postrzegają komunizm jako tworzony z dnia na dzień, jest po prostu wypaczeniem ich idei. Zdają sobie raczej sprawę, że rozwój w kierunku komunizmu zależy od warunków lokalnych, warunków, które można przezwyciężyć tylko w czasie i przez wyzwoloną wspólnotę reorganizującą produkcję i rozszerzającą ją w miarę potrzeb. W 1884 r. Malatesta twierdził, że komunizm może zostać wprowadzony natychmiast tylko w bardzo ograniczonej liczbie obszarów, a „dla reszty” kolektywizm musiałby zostać zaakceptowany „na okres przejściowy”. Wynikało to z faktu, że „aby było to możliwe, od członków społeczeństwa wymagany jest wysoki stopień rozwoju moralnego, poczucie solidarności, zarówno wzniosłe, jak i głębokie, którego pobudzenie rewolucji może nie wystarczyć do wywołania. Wątpliwość ta jest tym bardziej uzasadniona, że warunki materialne sprzyjające temu rozwojowi nie będą istniały na początku” [cytowany przez Daniela Guérina, Anarchism, s. 51]

Oczywiście, nasz argument przeczy powszechnie panującemu poglądowi, że anarchiści wierzyli, że świat utopijny zostanie stworzony natychmiast po rewolucji. Oczywiście, twierdząc, że anarchiści myślą, iż „pełnokrwisty komunizm” nastąpi bez jakiejś formy okresu przejściowego, marksiści malują obraz anarchizmu jako po prostu utopijny, teorię, która ignoruje obiektywną rzeczywistość na rzecz myślenia życzeniowego. Jednak, jak widać powyżej, tak nie jest. Anarchiści są świadomi, że „pełnokrwisty komunizm” jest uzależniony od obiektywnych warunków i dlatego nie może zostać wdrożony, dopóki warunki te nie zostaną spełnione. Dopóki nie zostaną osiągnięte obiektywne warunki, będą wypróbowane różne sposoby dystrybucji towarów, organizacji i zarządzania produkcją itd. Takie schematy będą w miarę możliwości oparte na zasadach komunistycznych.

Taki okres przejściowy opierałby się na zasadach wolnościowych i komunistycznych. Organizacja społeczeństwa byłaby anarchistyczna – państwo zostałoby zniesione i zastąpione przez wolną federację pracowników i stowarzyszeń społecznych. Struktura gospodarcza byłaby socjalistyczna – produkcja opierałaby się na samozarządzanych miejscach pracy, a zasady dystrybucji byłyby jak najbardziej komunistyczne w danych warunkach obiektywnych.

Dziwne wydaje się również twierdzenie marksistów, że anarchiści uważali, że „pełnokrwiste” społeczeństwo komunistyczne było możliwe „z dnia na dzień”, biorąc pod uwagę fakt, że anarchiści zawsze zwracali uwagę na trudności stojące przed rewolucją społeczną. Kropotkin, na przykład, nieustannie podkreślał, że rewolucja stanęłaby w obliczu poważnych zakłóceń gospodarczych. W jego słowach: „Rewolucja polityczna może zostać zrealizowana bez wstrząsania podstawami przemysłu, ale rewolucja, w której ludzie kładą ręce na własność, nieuchronnie sparaliżuje wymianę i produkcję […] Ten punkt nie może być zbyt wymuszany; reorganizacja przemysłu na nowych podstawach […] nie może zostać zakończona w ciągu kilku dni; z drugiej strony, ludzie nie poddadzą się półgłodowaniu przez lata, aby zobowiązać teoretyków, którzy stoją na straży systemu płac. Aby przetrwać w okresie napięcia, będzie się żądać tego, czego zawsze żądano w takich przypadkach – komunizacji dostaw – dawania racji. [The Conquest of Bread, s. 72-3]

Podstawowe zasady tego „okresu przejściowego” opierałyby się zatem na „uspołecznieniu produkcji, konsumpcji i wymiany”. Państwo zostałoby zniesione, a „komuny federacyjne” zostałyby utworzone. Koniec kapitalizmu zostałby osiągnięty przez „wywłaszczenie” wszystkiego, „co umożliwia każdemu człowiekowi – czy to finansiście, właścicielowi młyna, czy właścicielowi – przywłaszczenie sobie produktu trudu innych”. Dystrybucja towarów opierałaby się „nie na tym, co wspólnota posiada w obfitości, ale na równym dzieleniu i dzieleniu tych towarów, których jest mało lub którychmoże zabraknąć”. [Op. Cit., s. 136, s. 61 i s. 76] Najwyraźniej, choć nie jest to w żaden sposób „pełnokrwisty” komunizm, taki system kładzie podwaliny pod jego ostateczne przybycie. Jak podsumował Max Nettlau, „nicz wyjątkiem powierzchownej interpretacji niektórych obserwacji Kropotkina nie może prowadzić do wniosku, że anarchistyczny komunizm może wskoczyć w życie poprzez akt powszechnej improwizacji, za pomocą magicznej różdżki”. [A Short History of Anarchism, s. 80]

Tak było na przykład w przypadku Rewolucji Hiszpańskiej. Różne kolektywy działają na różne sposoby. Jedni próbowali wprowadzić wolny komunizm, jedni kombinację racjonowania i komunizmu, inni wprowadzili równość płac, inni wyrównywali jak najwięcej płac i tak dalej. Z biegiem czasu, wraz ze zmianą warunków ekonomicznych i rozwojem trudności, kolektywy zmieniały sposób dystrybucji, aby je uwzględnić. Te kolektywy dobrze wskazują na praktyczne aspekty anarchizmu i jego pragnienie dostosowania się do rzeczywistości, a nie ignorowania jej.

Wreszcie, na marginesie, to jest właśnie ta anarchistyczna świadomość destrukcyjnego wpływu rewolucji na gospodarkę kraju, która po części czyni anarchistów skrajnie sceptycznymi wobec probolszewickich racjonalizacji, obwiniających za bolszewicki autorytaryzm trudne warunki ekonomiczne, w obliczu których stoi rewolucja rosyjska (pełniejsza dyskusja na ten temat, zob. sekcja H.6.1). Jeśli, jak twierdził Kropotkin, rewolucja społeczna nieuchronnie prowadzi do ogromnych zakłóceń gospodarczych, to oczywiście należy unikać bolszewizmu, jeśli nie jest on w stanie poradzić sobie z takimi nieuniknionymi wydarzeniami. W takich okolicznościach centralizacja jedynie wspomogłaby zakłócenia, a nie je ograniczyła. Świadomość problemów stojących przed rewolucją społeczną doprowadziła również anarchistów do podkreślenia znaczenia działań lokalnych i masowego uczestnictwa. Jak to ujął Kropotkin, „ogromna konstruktywna praca, której wymaga rewolucja społeczna, nie może być wykonana przez rząd centralny […] Potrzebuje wiedzy, mózgów i dobrowolnej współpracy wielu lokalnych i wyspecjalizowanych sił, które same mogą zaatakować różnorodność problemów gospodarczych w swoich lokalnych aspektach”. [Anarchism, s. 255-6] Bez tych lokalnych działań skoordynowane wspólne starania pozostałyby w próżni.

Podsumowując, anarchiści przyznają, że z politycznego punktu widzenia nie ma okresu przejściowego (tzn. państwo musi zostać zniesione i zastąpione przez wolną federację samozarządzanych organizacji klasy robotniczej). Ekonomicznie anarchiści uznają, że różne obszary będą rozwijać się w różny sposób, a więc będą istniały różne formy transformacji gospodarczej. Zamiast widzieć, że „pełnokrwisty komunizm” jest natychmiastowym rezultatem rewolucji socjalistycznej, anarchokomuniści twierdzą wręcz przeciwnie – „pełnokrwisty komunizm” rozwinie się dopiero po udanej rewolucji i nieuniknionym okresie odbudowy społecznej, który nastąpi po niej. W miarę jak społeczeństwo będzie się do tego przygotowywać, rozwinie się „pełnokrwista” gospodarka komunistyczna. Argumentujemy, że każda przejściowa forma ekonomiczna musi opierać się na zasadach społeczeństwa, jakiego pragnie. Innymi słowy, każdy okres przejściowy musi być jak najbardziej komunistyczny, jeśli komunizm jest ostatecznym celem, a także musi być wolnościowy, jeśli ostatecznym celem jest wolność.

W sekcji I.2.2 rozwijamy tę kwestię.

Next Page » « Previous Page