Author: sasza

H.3.3 Czy leninizm to „socjalizm oddolny”?

Jak omówiono w ostatniej sekcji, Marks i Engels pozostawili swoim zwolennikom dwuznaczną spuściznę. Z jednej strony, w ich polityce pojawiają się elementy „socjalizmu oddolnego” (najbardziej wyraźnie w komentarzach Marksa na temat wolnościowego wpływu na Komunię Paryską). Z drugiej strony, w ich twórczości pojawiają się wyraźnie centralistyczne i etatystyczne motywy.

Z tej spuścizny leninizm wziął tematy etatystyczne. To wyjaśnia, dlaczego anarchiści uważają, że idea leninizmu jako „socjalizmu oddolnego” jest niewiarygodna. Krótko mówiąc, rzeczywiste komentarze i działania Lenina i jego zwolenników pokazują, że nie mieli żadnego oddania dla „socjalizmu oddolnego”. Jak wskażemy, Lenin wielokrotnie odcinał się od idei polityki „oddolnej”, uznając ją (całkiem słusznie) za ideę anarchistyczną. Podkreślał natomiast znaczenie polityki, która w jakiś sposób łączyła działanie „z góry” i „z dołu”. Dla tych leninistów, którzy utrzymują, że ich tradycja jest „socjalizmem oddolnym” (w istocie jedynym „realnym” socjalizmem „oddolnym”), jest to poważny problem i, co zaskakujące, generalnie nie wspominają o nim.

Więc jakie było stanowisko Lenina w sprawie „oddolności”? W 1904 r. , podczas debaty nad podziałem na bolszewików i mienszewików, Lenin stwierdził, że argument „biurokracja przeciw demokracji jest w rzeczywistości centralizmem przeciw autonomii; jest to organizacyjna zasada rewolucyjnej socjaldemokracji w przeciwieństwie do organizacyjnej zasady oportunistycznej socjaldemokracji. Ta ostatnia stara się postępować od dołu do góry, a zatem, jeśli to możliwe […] stoi na straży autonomii i ‘demokracji’, doprowadzonej (przez nadgorliwych) do punktu anarchizmu. Ten pierwszy stara się postępować od góry w dół.[Collected Works, vol. 7, s. 396-7] Tak więc to nie-bolszewickie (‘oportunistyczne’) skrzydło marksizmu opiera się na „organizacyjnej zasadzie od dołu do góry”, a nie na tradycji bolszewickiej (jak zauważamy w rozdziale H.5.5, Lenin odrzucił również ‘prymitywną demokrację’ zgromadzeń masowych jako podstawę ruchów robotniczych i rewolucyjnych). Co więcej, ta wizja partii biegnącej z góry na dół została zapisana w bolszewickim ideale „demokratycznego centralizmu”. Jak możesz mieć „socjalizm od dołu”, kiedy twoja „zasada organizacyjna” jest „od góry do dołu” nie jest wyjaśniona przez leninowskich zwolenników „socjalizmu od dołu”.

Lenin powtórzył ten argument w swojej dyskusji na temat właściwej taktyki, którą należy zastosować w czasie zbliżającej się rewolucji 1905 roku. Kpił z mienszewików tylko dlatego, że chcieli „presji oddolnej”, która była „presją obywateli na rewolucyjny rząd”. Zamiast tego argumentował za „presją […] zarówno z góry, jak i z dołu”, gdzie „nacisk z góry” był „naciskiem rewolucyjnego rządu na obywateli”. Zauważa on, że Engels „docenił znaczenie działania z góry” i że dostrzegł potrzebę „wykorzystania rewolucyjnej władzy rządowej”. Lenin podsumował swoje stanowisko (które uważał za zgodne z ortodoksyjnym marksizmem) stwierdzając: „Ograniczenie, w zasadzie, rewolucyjnego działania do nacisku od dołu i wyrzeczenie się nacisku także od góry jest anarchizmem”. [Op. Cit., vol. 8, s. 474, s. 478, s. 480 i s. 481] Wydaje się, że było to wówczas wspólne bolszewickie stanowisko, a Stalin podkreślał w tym samym roku, że „działanie tylko ‘od dołu’ było zasadą anarchistyczną, która rzeczywiście jest zasadniczo sprzeczna z taktyką socjaldemokratyczną” [Collected Works, vol. 1, s. 149]

To właśnie w tym kontekście „powyżej i poniżej”, w którym musimy umieścić komentarze Lenina z 1917 roku, socjalizm był „demokracją oddolną, bez policji, bez stałej armii, dobrowolnym obowiązkiem społecznym milicji utworzonej z powszechnie uzbrojonego ludu”. [Op. Cit., vol. 24, s. 170] Biorąc pod uwagę, że Lenin odrzucił ideę „wyłącznej oddolności” jako zasadę anarchistyczną (którą zresztą jest), musimy pamiętać, że ta „demokracja od dołu” była zawsze umieszczana w kontekście bolszewickiego rządu. Lenin zawsze podkreślał, że „Bolszewicy muszą przejąć władzę”. Bolszewicy „mogą i muszą wziąć władzę państwową w swoje ręce”. Podniósł kwestię „czy bolszewicy odważą się samodzielnie przejąć pełną władzę państwową?” i odpowiedział na to: „Miałem już okazję […] by odpowiedzieć na to pytanie twierdząco”. Co więcej, „partia polityczna […] nie miałby prawa istnieć, byłby niegodny nazwy partii […] gdyby odmówiła przejęcia władzy, gdy nadarzyła się okazja” [Op. Cit., vol. 26, s. 19 i s. 90] Leninowska „demokracja oddolna” zawsze oznaczała rząd przedstawicielski, a nie władzę ludową czy samozarządzanie. Rola klasy pracującej była rolą wyborców i dlatego pierwszym zadaniem bolszewików było „przekonanie większości ludzi, że jej program i taktyka są prawidłowe”. Drugim zadaniem, „które stanęło przed naszą partią, było zdobycie władzy politycznej”. Trzecim zadaniem było dla „Partii Bolszewickiej było administrować Rosją”, być „partią rządzącą”. [Op. Cit., vol. 27, s. 241-2] Tak więc bolszewicka moc została zrównana z mocą klasy robotniczej.

Pod koniec 1917 r. podkreślił tę wizję bolszewickiej „demokracji oddolnej”, argumentując, że od „rewolucji 1905 r. Rosja jest rządzona przez 130 tys. właścicieli ziemskich […] Ale mówi się nam, że 240,000 członków partii bolszewickiej nie będzie w stanie rządzić Rosją, rządzić nią w interesie biednych”. Zrównał nawet rządy partii z rządami klasy, zauważając, że „proletariacka władza rewolucyjna i bolszewicka władza są teraz jedną i tą samą rzeczą”. Przyznał, że proletariat nie może sam sobą rządzić, ponieważ „wie, że niewykwalifikowany robotnik lub kucharz nie może od razu podjąć pracy w administracji państwowej […] Żądamy, aby szkolenie w tej dziedzinie było pracą […] prowadzoną przez klasowych robotników i żołnierzy. Świadomi klasowo pracownicy muszą przewodzić, ale do pracy administracyjnej mogą wciągnąć ogromną masę pracujących i uciskanych ludzi”. Tak więc demokratycznie brzmiąca retoryka w rzeczywistości ukrywała fakt, że partia rządziłaby (tj. miała władzę), a ludzie pracujący po prostu administrowaliby środkami, za pomocą których jej decyzje byłyby realizowane. Lenin wskazał również, że po objęciu władzy bolszewicy „będą w pełni i bez zastrzeżeń opowiadać się za silną władzą państwową i centralizmem”. [Op. Cit., vol. 26, s. 111, s. 179, s. 113, s. 114 i s. 116]

Najwyraźniej, stanowisko Lenina się nie zmieniło. Celem rewolucji był po prostu rząd bolszewicki, który, jeśli miał być skuteczny, musiał mieć prawdziwą władzę w społeczeństwie. Socjalizm byłby więc realizowany od góry, przez „silne” i scentralizowane władze „klasowych robotników”, którzy „prowadziliby”, a więc partia ta „rządziłaby” Rosją, w „interesie” mas. Zamiast rządzić sobą, podlegaliby „władzy bolszewików”. Podczas gdy ostatecznie masy „pracujące” brałyby udział w administrowaniu decyzjami państwowymi, ich rola byłaby taka sama jak w kapitalizmie, ponieważ – musimy zauważyć – istnieje różnica między tworzeniem polityki a jej realizacją, między „pracą administracji” a rządzeniem, różnica ta jest ukryta przez Lenina. W rzeczywistości, nazwa tego eseju wyraźnie pokazuje, kto miałby kontrolować pod Leninem: „Czy bolszewicy mogą zachować władzę państwową?”.

Jak zauważył jeden z ekspertów, bolszewicy dokonali „rozróżnienia między wykonywaniem polityki a jej tworzeniem. ‘Szerokie masy’ miały być wykonawcami dekretów państwowych, a nie twórcami prawa”. Jednak „twierdząc, że wciągają ‘wszystkich ludzi’ do administracji [państwowej], bolszewicy twierdzili również, że zapewniają większy stopień demokracji niż państwo parlamentarne”. [Frederick I. Kaplan, Bolshevik Ideology and the Ethics of Soviet Labor, s. 212] Różnica jest ważna. Ante Ciliga, więzień polityczny pod rządami Stalina, zauważył kiedyś, że tajna policja „lubiła się chwalić pochodzeniem swoich popleczników z klasy robotniczej”. Zacytował on współwięźnia i byłego carskiego skazańca, który ripostował: „Mylisz się, jeśli wierzysz, że za czasów cara zwerbowano ochotników spośród książąt, a katów spośród książąt!”. [The Russian Enigma, s. 255-6]

Wszystko to wyjaśnia słynna ulotka adresowana do pracowników Piotrogrodu zaraz po rewolucji październikowej, informująca ich, że „rewolucja zwyciężyła”. Robotnicy zostali wezwani, by „pokazać […] największą stanowczość i wytrzymałość, aby ułatwić realizację wszystkich celów nowego rządu ludowego”. Zostali poproszeni o „natychmiastowe zaprzestanie wszelkich ekonomicznych i politycznych strajków, o podjęcie pracy i wykonywanie jej w idealnym porządku […] wszyscy na swoich miejscach” jako „najlepszy sposób na wsparcie nowego rządu sowieckiego poprzez wykonywanie swojej pracy.

[cytował John Read, Ten Days that Shook the World, s. 341-2]

Co pachnie znacznie bardziej „socjalizmem z góry” niż „socjalizmem z dołu”!

Konsekwencje stanowiska Lenina stały się wyraźniejsze po przejęciu władzy przez bolszewików. Była to ściśle określona sytuacja „rewolucyjnego” rządu sprawującego władzę „z góry” na tej samej klasie, którą rzekomo reprezentował. Jak wyjaśnił Lenin przed swoją policją polityczną, Czeką, w 1920 roku:

Bez rewolucyjnego przymusu skierowanego przeciwko jawnym wrogom robotników i chłopów, nie da się przełamać oporu tych wyzyskiwaczy. Z drugiej strony, przymus rewolucyjny będzie musiał być zastosowany wobec chwiejących się i niestabilnych elementów wśród samych mas”. [Op. Cit., vol. 42, s. 170]

Można by twierdzić, że stanowisko to zostało wymuszone na Leninie przez problemy bolszewików w wojnie domowej, ale taki argument jest wadliwy. To z dwóch głównych powodów. Po pierwsze, według samego Lenina wojna domowa była nieunikniona i dlatego, co nie jest zaskoczeniem, Lenin uznał jego uwagi za godne powszechnego przyswojenia. Po drugie, stanowisko to dobrze wpisuje się w ideę nacisku „z góry” wywieranego przez „rewolucyjny” rząd na masy (i nie ma nic wspólnego z jakimś „socjalizmem od dołu”). Rzeczywiście, „chwiejące się” i „niestabilne” elementy to tylko kolejny sposób na określenie „presji oddolnej”, prób podejmowanych przez poddanych „rewolucyjnemu” rządowi, aby wpłynąć na jego politykę. Jak zauważyliśmy w rozdziale H.1.2, to właśnie w tym okresie (1919 i 1920) bolszewicy otwarcie argumentowali, że „dyktatura proletariatu” jest w rzeczywistości „dyktaturą partii” (patrz rozdział H.3.8 o tym, jak bolszewicy modyfikowali marksistowską teorię państwa zgodnie z nią). Komentarze Lenina nie są wynikiem problemów, z jakimi borykała się wówczas Rosja, lecz po prostu odzwierciedlają rozwój niektórych aspektów jego ideologii, gdy jego partia sprawowała władzę (jak wyraźnie zaznaczamy w rozdziale H.6.2, ideologia partii rządzącej i idee mas są również czynnikami w historii).

Aby pokazać, że komentarze Lenina nie były spowodowane okolicznościami towarzyszącymi, możemy zwrócić się do jego niesławnej pracy Left-Wing Communism. W tym traktacie z 1920 r. , napisanym na potrzeby II Kongresu Międzynarodówki Komunistycznej, Lenin zmieszał z błotem tych marksistów, którzy opowiadali się za bezpośrednią władzą klasy robotniczej przeciwko idei rządów partyjnych (tj. różnych rady komunistów w całej Europie). Zauważyliśmy już w części H.1.2, że Lenin argumentował w tej pracy, że było to „śmiesznie absurdalne i głupie” wobec „ogólnego kontrastu między dyktaturą mas a dyktaturą przywódców”. [The Lenin Anthology, s. 568] Tutaj podajemy jego opis „odgórnej” natury bolszewickiej władzy:“W dzisiejszej Rosji związek między przywódcami, partią, klasą i masami […] są konkretnie następujące: dyktatura jest sprawowana przez proletariat zorganizowany w Sowietach i prowadzona przez Partię Komunistyczną […] Partia, która organizuje doroczne kongresy […] jest kierowana przez Komitet Centralny składający się z dziewiętnastu członków wybranych na kongresie, podczas gdy obecne prace w Moskwie muszą być prowadzone przez [dwa] jeszcze mniejsze organy […] które są wybierane na sesjach plenarnych Komitetu Centralnego, pięciu członków Komitetu Centralnego do każdego biura. To, jak się wydaje, jest pełnoprawną ‘oligarchią’. Żadna ważna kwestia polityczna ani organizacyjna nie jest rozstrzygana przez żadną instytucję państwową w naszej republice [sic!]. bez wytycznych Komitetu Centralnego Partii.W swojej pracy partia opiera się bezpośrednio na związkach zawodowych, które […] mają ponad cztery miliony członków i formalnie nie są partią. Faktycznie, wszystkie organy kierujące zdecydowanej większości związków zawodowych […] składają się z komunistów, i wykonują wszystkie dyrektywy partii. Tak więc […] mamy formalnie niekomunistyczny […] bardzo potężny aparat proletariacki, za pomocą którego Partia jest ściśle powiązana z klasą i masami, i za pomocą którego, pod kierownictwem Partii, sprawowana jest klasowa dyktatura klasy” .[Op. Cit., s. 571-2]

Był to „ogólny mechanizm proletariackiej władzy państwowej postrzegany ‘z góry’, z punktu widzenia praktycznej realizacji dyktatury”, a więc „cała ta gadanina o ‘odgórności’ lub ‘oddolności’, o ‘dyktaturze przywódców’ lub ‘dyktaturze mas’” jest „śmiesznym i dziecinnym nonsensem”. [Op. Cit., s. 573] Lenin oczywiście nie przejmował się postrzeganiem „proletariackiej” władzy państwowej „od dołu” z punktu widzenia proletariatu. Gdyby tak było, być może opowiedziałby o licznych strajkach i protestach, które Czeka złamała w stanie wojennym, o manipulowaniu okręgami wyborczymi i rozwiązywaniu sowietów, narzucaniu „jednoosobowego kierownictwa” robotnikom w produkcji, przekształcaniu związków zawodowych w agentów państwa/partii i eliminowaniu wolności klasy robotniczej przez władzę partyjną? Co sugeruje, że istnieją fundamentalne różnice, przynajmniej dla mas, pomiędzy „odgórnością” i „oddolnością”.

Na samym kongresie Kominternu Zinoviev ogłosił, że „dyktatura proletariatu jest jednocześnie dyktaturą partii komunistycznej”. [Proceedings and Documents of the Second Congress 1920, vol. 1, s. 152] Trocki uniwersalizował również argument Lenina, gdy rozważał ważne decyzje rewolucji i kto miałby je podjąć w odpowiedzi na delegata hiszpańskiego związku anarchosyndykalistów – CNT: „Kto decyduje o tej kwestii [a innym się podoba]? Mamy Radę Komisarzy Ludowych, ale musi ona być poddana pewnemu nadzorowi. Czyjemu? Klasy robotniczej jako amorficznej, chaotycznej masie? Nie. Komitet Centralny strony zostaje zwołany w celu omówienia […] i zdecydować […] Kto rozwiąże te kwestie w Hiszpanii? Komunistyczna Partia Hiszpanii.” [Op. Cit., s. 174]

Jak widać, Trocki wyciągał ogólne wnioski z rewolucji rosyjskiej dla międzynarodowego ruchu rewolucyjnego. Nie trzeba dodawać, że nadal twierdził, że „klasa robotnicza, reprezentowana i kierowana przez partię komunistyczną, [była] u władzy” mimo że była „amorficzną, chaotyczną masą”, która nie podejmowała żadnych decyzji w ważnych kwestiach dotyczących rewolucji!

Nawiasem mówiąc, jego i Lenina komentarze z 1920 r. obalają późniejsze twierdzenie Trockiego, że „tylko po zdobyciu władzy, zakończeniu wojny domowej i ustanowieniu stabilnego reżimu” kiedy „Komitet Centralny stopniowo zaczyna koncentrować kierownictwo działalności sowieckiej w swoich rękach. Wtedy przyszła kolej na Stalina” [Stalin, vol. 1, s. 328] O ile to z pewnością „zdobycie władzy” przez bolszewików doprowadziło do marginalizacji sowietów, o tyle po wojnie domowej tego wydarzenia nie można pominąć, tak jak chciałby tego Trocki (zwłaszcza, że Trocki przyznał, iż w 1917 roku „po ośmiu miesiącach bezwładności i chaosu demokratycznego przyszła dyktatura bolszewicka” [Op. Cit., vol. 2, s. 242]). Musimy zauważyć, że Trocki argumentował za „obiektywną koniecznością rewolucyjnej dyktatury partii proletariackiej” już w latach trzydziestych XX wieku (patrz część H.1.2).

Oczywiście, twierdzenie, że leninizm (i jego różne odnogi jak Trockizm) jest „socjalizmem oddolnym” nie sposób traktować poważnie. Jak wykazano powyżej, tradycja lenistowska jest wyraźnie przeciwna idei „wyłącznej oddolności” przy czym Lenin wyraźnie stwierdził, że „anarchistyczne stanowisko” było dla „działań wyłącznie oddolnych”, a nie „oddolnych i odgórnych”, co było stanowiskiem marksizmu. [Collected Works, vol. 9, s. 77] Po objęciu władzy Lenin i bolszewicy zrealizowali tę wizję „od dołu i z góry”, z wysoce zaskakującym skutkiem, że „z góry” szybko wyparli „oddolność” (co zostało odrzucone jako „podkopujące” masy). Tego należało się spodziewać, aby rząd mógł egzekwować swoje prawa, musi mieć władzę nad swoimi obywatelami, a więc socjalizm „z góry” jest koniecznym efektem ubocznym teorii leninowskiej.

Jak na ironię, argument Lenina w State and Revolution wraca, by go nawiedzać. W pracy tej argumentował, że „dyktatura proletariatu” oznacza „demokrację dla narodu”, która „nakłada szereg ograniczeń na wolność ciemiężców, wyzyskiwaczy, kapitalistów”. Muszą one zostać zmiażdżone „aby uwolnić ludzkość od niewolnictwa płacowego; ich opór musi zostać złamany siłą; oczywiste jest, że tam, gdzie są tłumione, jest również przemoc, nie ma wolności, nie ma demokracji.” [Essential Works of Lenin, s. 337-8] Jeśli sama klasa robotnicza jest poddawana „tłumieniu”, to wyraźnie widać, że dla tej klasy nie ma „żadnej wolności, żadnej demokracji” – a ludzie „nie poczują się lepiej, jeśli kij, którym są bici, będzie oznaczony jako kij ludzi”. [Bakunin, Bakunin on Anarchism, s. 338]

Kiedy więc leniniści argumentują, że opowiadają się za „zasadami socjalizmu oddolnego” i stwierdzają, że oznacza to bezpośrednią i demokratyczną kontrolę nad społeczeństwem przez klasę robotniczą, wówczas, oczywiście, są niezbyt uczciwi. Patrząc na tradycję, z której się wywodzą, oczywisty wniosek, do którego należy dojść, jest taki, że leninizm nie opiera się na „oddolnym socjalizmie” w sensie samozarządzania społeczeństwem przez klasę robotniczą (tj. jedynym warunkiem, kiedy większość może „rządzić”, a decyzje naprawdę płyną oddolnie w górę). W najlepszym razie podpisują się pod wyraźnie burżuazyjną wizją „demokracji” jako większości wyznaczającej (i próbującej kontrolować) swoich władców.

W najgorszym razie bronią polityki, która wyeliminowała nawet tę formę demokracji na rzecz dyktatury partyjnej i „jednoosobowego zarządzania” uzbrojonego w „dyktatorskie” uprawnienia w przemyśle (większość członków takich partii nie wie, jak bolszewicy manipulowali okręgami wyborczymi i rozwiązywali sowietów, aby utrzymać władzę, podnieśli dyktaturę partii do ideologicznego truizmu i z całego serca opowiadali się raczej za „jednoosobowym zarządzaniem” niż robotniczym samozarządzaniem produkcją). Jak omawiamy w sekcji H.5, to ostatnie stanowisko łatwo wynika z podstawowych założeń awangardy, na których opiera się leninizm.

Więc, Lenin, Trocki i tak dalej po prostu nie mogą być uważani za wyrazicieli „socjalizmu oddolnego”. Każdy, kto wysuwa takie twierdzenie, jest albo niezaznajomiony z rzeczywistymi ideami i praktyką bolszewizmu, albo stara się oszukiwać. Dla anarchistów „socjalizm oddolny” może być tylko inną nazwą, jak socjalizm wolnościowy, dla anarchizmu (jak, jak na ironię, przyznał Lenin). Nie oznacza to, że „socjalizm oddolny”, podobnie jak „socjalizm wolnościowy”, jest identyczny z anarchizmem, oznacza to po prostu, że marksiści wolnościowi i inni socjaliści są znacznie bliżej anarchizmu niż główny nurt marksizmu.

H.3.2 Czy marksizm to „socjalizm oddolny”?

Niektórzy marksiści, tacy jak International Socialist Tendency, lubią przedstawiać swoją tradycję jako „socjalizm oddolny”. Pod hasłem „socjalizm oddolny” umieszczają oni idee Marksa, Engelsa, Lenina i Trockiego, argumentując, że oni i tylko oni kontynuowali ten prawdziwy, ideał socjalizmu (esej Hal Drapera „Dwie dusze socjalizmu” wydaje się być pierwszym, który z tym polemizował). Kontrastują oni to pojęcie socjalizmu „oddolnym” z „socjalizmem odgórnym”, w którym umieszczają socjalizm reformarmistyczny (socjaldemokracja, laburzystów, itp.), socjalizm elitarny (Lassalle i inni, którzy chcieli, aby wykształceni i liberalni członkowie klasy średniej wyzwolili klasę robotniczą) oraz stalinizm (biurokratyczna dyktatura nad klasą robotniczą). Anarchizm, argumentują, powinien być umieszczony w tym ostatnim obozie, przy czym Proudhon i Bakunin pokazują, że anarchistyczny libertarianizm jest „mitem”.

Dla tych, którzy stoją na straży tej idei, „socjalizm oddolny” jest po prostu samowyzwalaniem się klasy robotniczej własnym wysiłkiem. Dla uszu anarchistów twierdzenie, że marksizm (a w szczególności leninizm) jest socjalizmem „oddolnym” brzmi paradoksalnie, wręcz śmiesznie. Dzieje się tak dlatego, że anarchiści od Proudhona wykorzystują wizerunek socjalizmu tworzonego od dołu do góry. Robią to o wiele dłużej niż marksiści. W ten sposób „socjalizm oddolny” po prostu podsumowuje anarchistyczny ideał!

Tak więc w 1846 r. Proudhona twierdzi, że socjalizm „wyrasta i rośnie od dołu”, a kilka lat później jak „od dołu czyli od ludu […] inicjatywą mas. Każda poważna i trwała rewolucja” była „tworzona od dołu, przez ludzi. Rewolucja z góry” była „czystym rządalizmem, zaprzeczeniem zbiorowej aktywności, powszechnej spontaniczności” i jest „uciskiem woli tych, którzy są poniżej”. Środkiem tej rewolucji „od dołu” byłyby federacje stowarzyszeń klasy robotniczej zarówno kredytowych (banki spółdzielcze), jak i produkcyjnych (stowarzyszenia lub spółdzielnie robotnicze) oraz federacje komun (demokratycznie zorganizowane społeczności). Zawsze uważał, że „proletariat musi się wyemancypować bez pomocy rządu”, a więc „rewolucyjna siła[…] jest w tobie. Ludzie sami, działając na siebie bez pośrednika, mogą osiągnąć rewolucję gospodarczą […] Tylko ludzie mogą uratować cywilizację i awansować ludzkość!”. W ten sposób kapitalizm zostałby przekształcony przez działania samych pracowników. „Problem stowarzyszania”, jak twierdził, „polega na organizowaniu[…] producentów, a przez to podporządkowanie kapitału i władzy podporządkowującej. Taka jest wojna wolności przeciwko władzy, wojna producenta przeciwko nieprodukującemu; wojna równości przeciwko przywilejom […] Trzeba znaleźć połączenie rolnictwa i przemysłu, dzięki któremu władza, dziś władca społeczeństwa, stanie się jego niewolnikiem”. Ostatecznie, „każda rewolucja, aby była skuteczna, musi być spontaniczna i emanować nie z głów władz, ale z jelit ludu [] Jedynym związkiem między rządem a pracą jest to, że praca, organizując się, ma za zadanie uchylić rząd”. [Property is Theft!, s. 205, s. 398, s. 26-7, s. 306, s. 336, s. 225 i s. 26]

Podobnie, Bakunin widział anarchistyczną rewolucję jako nadchodzącą „z dołu”. Jak to ujął, „wolność może być stworzona tylko przez wolność, przez powstanie wszystkich ludzi i dobrowolne organizowanie robotników od dołu do góry”. [Statism and Anarchy, s. 179] Gdzie indziej pisał, że „rewolucja ludowa” będzie „tworzyć własną organizację od dołu do góry i od obwodu do wewnątrz, zgodnie z zasadą wolności, a nie od góry do dołu i od środka na zewnątrz, jak na drodze władzy” [Michael Bakunin: Selected Writings, s. 170] Jego wizja rewolucji oraz rewolucyjnej samoorganizacji i budowy oddolnej była głównym aspektem jego anarchistycznych idei i wielokrotnie opowiadał się za „wolną organizacją życia ludzi zgodnie z ich potrzebami – nie od góry do dołu, jak to mamy w państwie, ale od dołu do góry, organizacją stworzoną przez samych ludzi […] Wolny związek stowarzyszeń pracowników rolnych i zakładowych, komun, regionów i narodów”. Podkreślił, że „polityka rewolucji społecznej” to „zniesienie państwa” i „gospodarcza, całkowicie wolna organizacja ludu, organizacja oddolna, poprzez federację”. [The Political Philosophy of Bakunin, s. 297-8]

Podczas gdy Proudhon chciał zrewolucjonizować społeczeństwo, odrzucił rewolucyjne środki do tego celu (tj. walkę zbiorową, strajki, powstanie, itp.) Bakunin był rewolucjonistą w tym, powszechnym, znaczeniu tego słowa. Dzielił jednak z Proudhonem ideę socjalizmu tworzonego przez samą klasę robotniczą. Jak to ujął, w „rewolucji społecznej, która we wszystkim jest diametralnie sprzeczna z rewolucją polityczną, działania jednostek prawie wcale się nie liczą, podczas gdy spontaniczne działanie mas jest wszystkim”. Wszystko, co jednostki mogą zrobić, to wyjaśnić, propagować i wypracować idee odpowiadające powszechnemu instynktowi, a co więcej, przyczynić się do nieustannych wysiłków na rzecz rewolucyjnej organizacji naturalnej władzy mas – ale nic poza tym; resztę mogą i powinni zrobić sami ludzie […] rewolucję można przeprowadzić i doprowadzić do jej pełnego rozwoju tylko poprzez spontaniczne i ciągłe masowe działania grup i stowarzyszeń ludzi. [Op. Cit., s. 298-9]

Dlatego też pojęcie „socjalizmu oddolnego” jest pojęciem wyraźnie anarchistycznym, występującym w dziełach Proudhona i Bakunina i powtarzanym przez anarchistów od zawsze. W związku z tym, aby usłyszeć marksistów, ta oczywiście anarchistyczna terminologia i obrazowanie jawi się wielu anarchistom jako oportunizm i próba pokrycia autorytarnej rzeczywistości głównego nurtu marksizmu anarchistyczną retoryką. Co więcej, próba sugerowania, że anarchizm jest częścią elitarnego „socjalizmu z góry” szkoły opiera się na niewiele więcej niż wybiórczym cytowaniu Proudhona i Bakunina (także z czasów przedanarchistycznych Bakunina), aby przedstawić obraz ich idei wyraźnie sprzecznych z rzeczywistością. Istnieją jednak „wolnościowe” odmiany marksizmu, które są bliskie anarchizmowi. Czy to oznacza, że u Marksa i Engelsa nie ma żadnych elementów „socjalizmu od dołu”?

Jeśli spojrzymy na Marksa, otrzymamy sprzeczne wrażenia. Z jednej strony argumentował, że wolność „polega na przekształcaniu państwa z organu nałożonego na społeczeństwo w organ całkowicie mu podporządkowany”. Łącząc to z jego komentarzami na temat Komuny Paryskiej (zob. jego „Wojna domowa we Francji”), można powiedzieć, że w twórczości Marksa istnieją wyraźne elementy „socjalizmu oddolnego.” Z drugiej strony, często podkreśla on potrzebę ścisłej centralizacji władzy. Na przykład w 1850 r. argumentował, że robotnicy muszą „dążyć nie tylko do jednej i niepodzielnej republiki niemieckiej, ale także w ramach tej republiki do najbardziej zdecydowanej centralizacji władzy w rękach władzy państwowej”. To dlatego, że „droga rewolucyjnej działalności” może „przebiegać tylko od środka”. Oznaczało to, że robotnicy muszą sprzeciwiać się „federacyjnej republice” planowanej przez demokratów i „nie mogą dać się zwieść demokratycznej rozmowie o wolności dla społeczności, samorządzie, itd.”. Ta centralizacja władzy była niezbędna do przezwyciężenia lokalnej autonomii, która pozwoliłaby „każdej wiosce, każdemu miastu i każdej prowincji” postawić „nową przeszkodę na drodze” rewolucji z powodu „lokalnego i prowincjonalnego uporu”. Dziesiątki lat później Marks odrzucił wizję Bakunina o „wolnej organizacji mas robotniczych od dołu do góry” określając jako „bzdury”. [Marx-Engels Reader, s. 537, s. 509 i s. 547]

Mamy więc sprzeczność. Argumentując, że państwo musi być podporządkowane społeczeństwu, mamy główną władzę, która narzuca swoją wolę „lokalnemu i prowincjonalnemu uporowi”. Implikuje to wizję rewolucji, w której centrum (w istocie „władza państwowa”) wymusza na ludności swoją wolę, co (z konieczności) oznacza, że władza centralna jest „nałożona na społeczeństwo”, a nie „podporządkowana” mu. Biorąc pod uwagę odrzucenie przez niego idei organizacji oddolnych, nie możemy twierdzić, że miał on na myśli jedynie koordynację inicjatyw lokalnych. Uderza nas raczej „odgórny” obraz rewolucji, który przedstawia Marks. Rzeczywiście, jego argumentacja z 1850 r. sugeruje, że opowiadał się za centralizmem nie tylko po to, by nie dopuścić do tego, by masy stworzyły przeszkody dla rewolucyjnej działalności „centrum”, ale także po to, by nie ingerowały we własne wyzwolenie.

Patrząc na Engelsa, odkrywamy, że pisze on, iż „gdy tylko nasza partia znajdzie się w posiadaniu władzy politycznej, musi po prostu wywłaszczyć wielkich właścicieli ziemskich, tak jak producenci w przemyśle […] W ten sposób przywróceni do wspólnoty mają zostać przez nas przekształceniw robotników wiejskich, którzy już je uprawiają i mają być zorganizowani w spółdzielnie”. Stwierdza on nawet, że wywłaszczenie to może być „zrekompensowane”, w zależności od „okoliczności, w jakich uzyskamy władzę, a szczególnie od postawy tej szlachty”. [Selected Writings, s. 638-9] Mamy więc partię przejmującą władzę, potem wywłaszczającą środki do życia robotnikom i w końcu „oddającą” im je. Choć wpisuje się to w ogólny schemat Manifestu Komunistycznego, nie można powiedzieć, że jest to „socjalizm oddolny”, który może oznaczać jedynie bezpośrednie wywłaszczenie środków produkcji przez samych pracowników, organizujących się w wolne stowarzyszenia produkcyjne, aby to zrobić.

Można argumentować, że Marks i Engels nie wykluczyli takiego rozwiązania kwestii społecznej. Na przykład, Engels twierdził, że „nie chodzi o to, czy proletariat, jeśli chodzi o władzę, po prostu przejmie na siłę narzędzia produkcji, surowce i środki utrzymania”, czy też „wykupią własność w ratach rozłożonych na długi okres czasu”. Próba przewidzenia tego „dla wszystkich przypadków byłaby utopią”. [Collected Works, vol. 23, s. 386] Engels zakłada jednak, że rewolucja polityczna (proletariat „przejmujący władzę”) poprzedza rewolucję społeczną (zajęcie środków produkcji). Toteż możemy założyć, że to „rewolucyjny” rząd przejmuje (lub wykupuje) pracowników, a nie zbuntowani pracownicy.

Tę wizję rewolucji jako partii dochodzącej do władzy można dostrzec w ostrzeżeniu Engelsa, że „gorszą rzeczą, jaka może spotkać lidera partii ekstremistycznej, jest zmuszenie do przejęcia władzy w czasie, gdy ruch nie jest jeszcze dojrzały do dominacji klasy, którą reprezentuje i do środków, jakie ta dominacja zakłada” [Op. Cit., vol. 10, s. 469] Nie trzeba dodawać, że taka wizja jest trudna do zrównania z „socjalizmem oddolnym”, który zakłada aktywny udział klasy pracującej w bezpośrednim zarządzaniu społeczeństwem oddolnie. Jeśli przywódcy „przejmują władzę”, to stają się prawdziwą władzą i nie pozostają już klasą, którą twierdzą, że „reprezentują”. Równie dziwne wydaje się, że socjalizm można utożsamiać z wizją, która postuluje „dominację” klasy osiągniętą poprzez fakt, że lider „reprezentuje” ją. Czy rzeczywiście można powiedzieć, że klasa robotnicza jest klasą rządzącą, jeśli jej rola w społeczeństwie polega na wyborze tych, którzy sprawują władzę w jej imieniu (tj. wybieraniu przedstawicieli)? Bakunin całkiem słusznie odpowiedział przecząco. Chociaż demokracja przedstawicielska może być akceptowalna w celu zapewnienia burżuazyjnych rządów, nie można zakładać, że może zostać wykorzystana do stworzenia społeczeństwa socjalistycznego. Została zaprojektowana w celu obrony społeczeństwa klasowego, a jego scentralizowany i odgórny charakter odzwierciedla tę rolę.

Co więcej, Marks i Engels argumentowali w The Holy Family że „problemem nie jest to, co ten czy tamten proletariusz, czy nawet cały proletariat uważa obecnie za swój cel. Pytanie brzmi, czym jest proletariat i do czego w konsekwencji będzie zmuszony” [zacytował Murray Bookchin, The Spanish Anarchists, s. 280] Bookchin argumentował:

Te i inne podobne sformułowania w pismach Marksa miały stanowić przesłankę do potwierdzenia autorytetu partii marksistowskich i ich zbrojnych oddziałów nad proletariatem, a nawet przeciwko niemu. Domagając się głębszego i bardziej świadomego zrozumienia sytuacji niż ‘nawet cały proletariat w danym momencie’, partie marksistowskie dążyły do rozwiązania takich rewolucyjnych form organizacji proletariackiej, jak komitety fabryczne, a ostatecznie do całkowitego zreformowania proletariatu zgodnie z liniami ustalonymi przez kierownictwo partii”. [Op. Cit., s. 289]

Wyraża się więc ideologiczna podstawa „socjalizmu z góry”, który odrzuca to, czego członkowie klasy robotniczej rzeczywiście chcą lub pragną w danym momencie (stanowisko, które Trocki na przykład wyraźnie przedstawiał). Kilka lat później argumentowali w Manifeście Komunistycznym, że „część burżuazji przechodzi do proletariatu, a w szczególności część burżuazyjnych ideologów, którzy podnieśli się do poziomu zrozumienia teoretycznego ruchu historycznego jako całości”. Zauważyli oni również, że komuniści są „najbardziej zaawansowaną i zdecydowaną sekcją partii robotniczych” i „mają nad wielką masą proletariatu przewagę jasnego zrozumienia linii marszu, warunków i ogólnych wyników ruchu proletariackiego”. Daje to uprzywilejowane miejsce partii (szczególnie „burżuazyjnym ideologom”, którzy do niej przystępują), uprzywilejowane miejsce, którego ich zwolennicy nie mieli problemu nadużywać na rzecz władzy partyjnej i hierarchicznego przywództwa z góry. Jak omawiamy w rozdziale H.5, Lenin wyrażał właśnie ortodoksyjną socjaldemokratyczną (tj. marksistowską) politykę, kiedy twierdził, że świadomość socjalistyczna została stworzona przez mieszczańskich intelektualistów i wprowadzona do klasy robotniczej z zewnątrz. Przeciwko temu należy zauważyć, że w Manifeście stwierdza się, że ruch proletariacki był „świadomym siebie, niezależnym ruchem ogromnej większości, w interesie ogromnej większości” (chociaż, jak omówiono w rozdziale H.1.1, kiedy pisali o tym, proletariat był mniejszością we wszystkich krajach poza Wielką Brytanią). [Selected Works, s. 44, s. 46 i s. 45]

Patrząc na taktykę postulowaną przez Marksa i Engelsa, widzimy silne poparcie dla „akcji politycznej” w sensie udziału w wyborach. To poparcie niewątpliwie wynika z komentarzy Engelsa, że powszechne wybory „w Anglii mającej dwie trzecie mieszkańców proletariuszy przemysłowych, czyli wyłączne rządy polityczne klasy robotniczej ze wszystkimi rewolucyjnymi zmianami w warunkach społecznych, które są od niej nieodłączne”. [Collected Works, vol. 10, s. 298] Marks, podobnie, wielokrotnie kłócił się w identyczny sposób. Dla przykładu, w 1855 roku stwierdził, że „powszechne wybory […] zakłada przejęcie władzy politycznej jako sposobu na zaspokojenie [robotniczych] potrzeb socjalnych”, a w Wielkiej Brytanii „rewolucja jest bezpośrednią treścią powszechnych wyborów”. [Op. Cit., vol. 11, pp. 335-6] Jak jednak cała klasa, proletariat zorganizowany jako „ruch”, mogła w takim systemie korzystać ze swojej władzy? Podczas gdy zatomizowane głosowanie w celu nominowania przedstawicieli (którzy w rzeczywistości posiadali faktyczną władzę w społeczeństwie) może być więcej niż wystarczające, aby zapewnić burżuazję, tj. mniejszości władzę, czy może być ono wykorzystane dla władzy klasy robotniczej, tj. większości?

Wydaje się to wysoce nieprawdopodobne, ponieważ takie instytucje mają za zadanie oddać kształtowanie polityki w ręce przedstawicieli i zostały utworzone wyraźnie w celu wykluczenia masowego udziału w celu zapewnienia kontroli burżuazyjnej (patrz sekcja B.2.5). Nie stanowią one (w istocie nie mogą) „proletariatu zorganizowanego jako klasa rządząca”. Jeśli polityka publiczna, w odróżnieniu od działalności administracyjnej, nie jest prowadzona przez samych ludzi, w federacjach samozarządzanych zgromadzeń, to ruch zdecydowanej większości nie istnieje, nie może istnieć. Aby ludzie zdobyli prawdziwą władzę nad swoim życiem i społeczeństwem, muszą stworzyć instytucje zorganizowane i prowadzić, jak stale podkreślał Bakunin, od dołu. Wymagałoby to od nich samodzielnego, bezpośredniego zarządzania własnymi sprawami, społecznościami i miejscami pracy oraz, w celu koordynacji, upoważniania zgromadzeń federalnych odwoływalnych i podlegających ścisłej kontroli delegatów, którzy będą wykonywać swoje decyzje. Tylko w tym sensie klasa większościowa, zwłaszcza zaangażowana w likwidację wszystkich klas, może zorganizować się jako klasa zarządzająca społeczeństwem.

Taktyka Marksa i Engelsa stoi w sprzeczności z jakąkolwiek ideą „socjalizmu oddolnego”. Wprawdzie słusznie, popierając strajki i inne formy akcji bezpośrednich klasy robotniczej (choć Engels znacznie zaprzeczył strajkowi generalnemu), jednak umieścił to poparcie w ramach ogólnej strategii politycznej, która podkreślała formy wyborcze i reprezentacyjne. Jest to jednak forma walki, która naprawdę może być prowadzona tylko przez przywódców. Rola mas jest niewielka, rola wyborców. Walka toczy się na szczycie, w parlamencie, gdzie znajdują się należycie wybrani przywódcy. Jak argumentował Luigi Galleani, ta forma działania wiązała się z „oddaniem władzy przez wszystkich komuś, delegatowi, przedstawicielowi, jednostce lub grupie”. Oznaczało to, że zamiast anarchistycznej taktyki „bezpośredniego nacisku mas na klasy rządzące”, Partia Socjalistyczna „zastąpiłaby reprezentację i sztywną dyscyplinę przez socjalistów parlamentarnych”, co nieuchronnie doprowadziło do „przyjęcia klasowej współpracy na arenie ustawodawczej, bez której wszelkie reformy pozostałyby próżną nadzieją”. Doprowadziłoby to również do tego, że socjaliści potrzebowaliby „organizacji autorytarnych”, czyli takich, które są scentralizowane i zdyscyplinowane odgórnie. [The End of Anarchism?, s. 14, s. 12 i s. 14] Efektem końcowym było rozpowszechnienie poglądu, że reformy (w rzeczy samej, rewolucja) będą dziełem przywódców działających w imieniu mas, których rolą będzie rola wyborców i zwolenników, a nie aktywnych uczestników walki (zob. rozdział J.2 dyskusji na temat bezpośredniego działania i powodów, dla których anarchiści odrzucają wybory).

Do lat 90. XIX w. odgórny i zasadniczo reformatorski charakter tej taktyki odcisnął swoje piętno zarówno w polityce Engelsa, jak i w praktycznej działalności partii socjaldemokratycznych. Wprowadzenie Engelsa do The Class Struggles in France wskazywało, jak dalece marksizm rozwinął się i niewątpliwie wpłynął na powstanie socjaldemokracji jako siły wyborczej, podkreślało użycie urny wyborczej jako idealnego, jeśli nie jedynego, sposobu przejęcia władzy przez partię. Zauważył, że „rewolucjoniści”, „obalający” „kwitną znacznie lepiej na legalnych metodach niż na nielegalnych metodach i obalaniu”, a burżuazja „płacze rozpaczliwie […] legalizm to śmierć” i „o wiele bardziej obawiała się legalizmu niż nielegalnych działań partii robotniczej, wyników wyborów niż rebelii”. Argumentował, że konieczne jest „nie usuwanie tej codziennie rosnącej siły uderzeniowej [partyjnych wyborców] w awangardowych potyczkach, ale utrzymanie jej w stanie nienaruszonym do decydującego dnia”. [Selected Writings, s. 656, s. 650 i s. 655]

Skutkiem tego byłoby po prostu utrzymanie walki klasowej w granicach ustalonych przez liderów partii, a więc położenie nacisku na działania i decyzje tych, którzy są na szczycie, a nie na walkę i decyzje masy ludzi z klasy robotniczej. Jak zauważyliśmy_łyśmy w części H.1.1, kiedy po śmierci Engelsa partia została ogarnięta kontrowersją „rewizjonizmu”, był to zasadniczo konflikt między tymi, którzy chcieli, aby retoryka partii odzwierciedlała jej taktykę reformistyczną, a tymi, którzy szukali iluzji radykalnych słów, aby przykryć praktykę reformistyczną. Decyzja kierownictwa partii o poparciu swojego państwa w pierwszej wojnie światowej po prostu udowodniła, że radykalne słowa nie są w stanie pokonać taktyki reformistycznej.

Nie trzeba dodawać, że z tego sprzecznego spadku marksiści mieli dwa sposoby postępowania. Albo stają się wyraźnie antypaństwowi (i w ten sposób zbliżają się do anarchizmu), albo stają się wyraźnie zwolennikami władzy partyjnej i państwowej, a więc z konieczności „rewolucji z góry”. Radni komuniści i inni wolnościowi marksiści poszli pierwszą drogą, bolszewicy i ich zwolennicy drugą. W następnej sekcji mówimy, że Lenin wyraźnie odrzucił pogląd, że marksizm postępuje „tylko od dołu”, stwierdzając, że jest to zasada anarchistyczna. Nie był też nieśmiały w utożsamianiu siły partii z siłą klasy robotniczej. Rzeczywiście, ta wizja socjalizmu jako zaangażowania władzy partyjnej nie była obca głównemu nurtowi socjaldemokracji, od którego oddzielił się leninizm. Czołowy lewicowy mienszewik Martov argumentował następująco:

W walce klasowej, która weszła w fazę wojny domowej, na pewno nadejdą czasy, kiedy awangarda klasy rewolucyjnej, reprezentującej interesy szerokich mas, ale wyprzedzającej je w świadomości politycznej, będzie zmuszona do sprawowania władzy państwowej za pomocą dyktatury mniejszości rewolucyjnej. Tylko krótkowzroczny i doktrynalny punkt widzenia mógłby odrzucić tę perspektywę jako taką. Prawdziwe pytanie brzmi, czy ta dyktatura, nieunikniona na pewnym etapie jakiejkolwiek rewolucji, jest sprawowana w taki sposób, by się skonsolidować i stworzyć system instytucji umożliwiający jej trwałe funkcjonowanie, czy też przeciwnie, jest ona jak najszybciej zastępowana przez zorganizowaną inicjatywę i autonomię klasy lub klas rewolucyjnych jako całości. Druga z tych metod to metody rewolucyjnych marksistów, którzy z tego powodu stylizują się na socjaldemokratów; pierwsza to metody komunistów” [The Mensheviks in the Russian Revolution, Abraham Ascher (ed.), s. 119]

Tego wszystkiego należy się spodziewać, biorąc pod uwagę wątłość marksistowskiej teorii państwa. Jak omawiamy w rozdziale H.3.7, marksiści zawsze mieli historyczne spojrzenie na państwo, uważając je za czysto klasowy instrument, a nie za to, czym jest, za instrument klasowej zasady mniejszości. Dla anarchistów, „Państwo jest rządem mniejszościowym, od góry do dołu, dla ogromnej liczby ludzi”. To automatycznie oznacza, że socjalizm, jak Marks, który dąży do socjalistycznego rządu i państwa robotniczego, automatycznie staje się, wbrew życzeniom jego najlepszych działaczy, „socjalizmem z góry”. Jak twierdził Bakunin, marksiści są „czcicielami władzy państwowej, a z konieczności także prorokami dyscypliny politycznej i społecznej oraz orędownikami porządku ustanowionymi od góry do dołu, zawsze w imię powszechnych wyborów i suwerenności mas, dla których ratują honor i przywilej posłuszeństwa przywódcom, wybranym panom”. [Michael Bakunin: Selected Writings, s. 265 i s. 237-8]

Z tego powodu anarchiści od Bakunina argumentowali za oddolną federacją rad pracowniczych jako podstawą rewolucji i sposobem zarządzania społeczeństwem po zniesieniu kapitalizmu i państwa. Jeśli te organy samorządu pracowniczego zostaną kooptowane w strukturę państwową (jak to miało miejsce w Rosji), to ich władza zostanie przekazana do rzeczywistej władzy w każdym państwie – do rządu i jego biurokracji. Państwo jest przekazaniem władzy – jako takie oznacza, że idea „państwa robotniczego” wyrażająca „władzę robotniczą” jest logiczną niemożliwością. Jeśli robotnicy kierują społeczeństwem, to władza spoczywa w ich rękach. Jeśli jakieś państwo istnieje, to władza spoczywa w rękach garstki ludzi na górze, a nie w rękach wszystkich. Państwo zostało zaprojektowane z myślą o rządach mniejszości. Żadne państwo nie może być organem klasy robotniczej (tj. większości) samozarządzającym się ze względu na jego podstawowy charakter, strukturę i konstrukcję.

Tak więc, o ile w pracach Marksa i Engelsa istnieją elementy „socjalizmu od dołu”, to są one umieszczone w wyraźnie scentralizowanym i autorytarnym kontekście, który je podważa. Jak podsumowuje John Clark, „w kontekście konsekwentnego popierania przez Marksa programów centralistycznych oraz roli, jaką programy te odgrywają w jego teorii rozwoju społecznego, próba skonstruowania wolnościowego marksizmu poprzez odwołanie się do własnych propozycji Marksa dotyczących zmian społecznych wydaje się stwarzać trudności nie do pokonania”. [Op. Cit., s. 93]

H.3.1 Czy anarchiści i marksiści chcą dokładnie tego samego?

Ostatecznie, największym mitem marksizmu jest myśl, że anarchiści i większość marksistów chce tego samego. Rzeczywiście, można by argumentować, że to anarchistyczna krytyka marksizmu sprawiła, że podkreśla ona podobieństwo celów długoterminowych do anarchizmu. „Nasze polemiki z [marksistami]” twierdził Bakunin „zmusiły ich do uznania, że wolność lub anarchia – czyli oddolna organizacja pracowników – jest ostatecznym celem rozwoju społecznego”. Podkreślił, że środki do tego pozornie podobnego celu są różne. Marksiści „mówią, że jarzmo państwowe, dyktatura, jest niezbędnym środkiem przejściowym do osiągnięcia całkowitego wyzwolenia narodu: anarchia, czyli wolność, jest celem, a państwo, czyli dyktatura, jest środkiem […] Odpowiadamy, że żadna dyktatura nie może mieć innego celu niż utrwalenie siebie samej, i że może ona tworzyć i pielęgnować tylko niewolnictwo w ludziach, którzy je znoszą. Wolność może być stworzona tylko przez wolność, przez powstanie wszystkich ludzi i dobrowolną organizację pracowników od dołu do góry”. [Statism and Anarchy, s. 179]

W związku z tym powszechnie uważa się za oczywiste, że cele zarówno marksistów, jak i anarchistów są takie same, po prostu nie zgadzamy się co do środków. Jednakże, w ramach tego ogólnego porozumienia w sprawie ostatecznego celu (społeczeństwo bezklasowe i bezpaństwowe), szczegóły dotyczące takiego społeczeństwa są nieco inne. Być może należy się tego spodziewać, zważywszy na różnice w środkach. Jak wynika z argumentacji Bakunina, anarchiści podkreślają jedność środków i celów, że używane środki wpływają na osiągnięty cel. Ta jedność między środkami a celami jest dobrze wyrażona przez Martina Bubera: „Nie można w naturze rzeczy oczekiwać, że małe drzewo, które zostało przekształcone w klub, wypuści liście” [Paths in Utopia, s. 127] Podsumowując, nie możemy oczekiwać, że dotrzemy do celu, jeśli wybierzemy drogę w przeciwnym kierunku. W związku z tym zgoda dotycząca wyniku końcowego może nie być tak bliska, jak często się to sobie wyobraża.

Kiedy więc mówi się, że anarchiści i państwowi socjaliści chcą tego samego, należy pamiętać o tym, co następuje. Po pierwsze, istnieją kluczowe różnice w kwestii obecnej taktyki. Po drugie, pojawia się pytanie o bezpośrednie cele rewolucji. Po trzecie, istnieją długofalowe cele takiej rewolucji. Te trzy aspekty tworzą spójną całość, a każdy z nich logicznie wynika z ostatniego. Jak pokażemy, anarchistyczna i marksistowska wizja każdego aspektu jest wyraźnie inna, co sugeruje, że krótko-, średnio- i długoterminowe cele każdej teorii są w rzeczywistości inne. Omówimy każdy aspekt po kolei.

Po pierwsze, pojawia się pytanie o naturę ruchu rewolucyjnego. Tutaj anarchiści i większość marksistów ma wyraźnie przeciwstawne poglądy. Ci pierwsi twierdzą, że zarówno organizacja rewolucyjna (tj. federacja anarchistyczna), jak i szerszy ruch zawodowy powinny być zorganizowane zgodnie z inspirującą nas wizją społeczeństwa. Oznacza to, że powinna to być federacja samozarządzanych grup oparta na bezpośrednim uczestnictwie jej członków w procesie podejmowania decyzji. Władza jest zatem zdecentralizowana i nie ma podziału na tych, którzy podejmują decyzje, i tych, którzy je wykonują. Odrzucamy ideę działania innych osób w naszym imieniu lub w imieniu ludzi i wzywamy do bezpośredniego działania i solidarności, opartej na samoorganizacji klasy pracującej, samozarządzaniu i autonomii. Dlatego anarchiści stosują swoje pomysły w walce z obecnym systemem, argumentując, że to, co jest „skuteczne” z pozycji hierarchicznej lub klasowej, jest głęboko nieskuteczne z rewolucyjnej perspektywy.

Marksiści się nie zgadzają. Większość marksistów to także leniniści. Argumentują oni, że musimy stworzyć partię „awangardową” opartą na zasadach „demokratycznego centralizmu” wraz ze zinstytucjonalizowanym i hierarchicznym przywództwem. Twierdzą oni, że sposób, w jaki się dziś organizujemy, jest niezależny od rodzaju społeczeństwa, do którego dążymy i że partia powinna dążyć do tego, aby stać się uznanym liderem klasy pracującej. Każda rzecz, którą robią, jest podporządkowana temu celowi, co oznacza, że żadna walka nie jest postrzegana jako cel sam w sobie, ale raczej jako sposób na zdobycie członkostwa i wpływów dla partii, dopóki nie zdobędzie ona wystarczającego poparcia, by przejąć władzę. Ponieważ jest to kluczowy punkt sporny pomiędzy anarchistami i leninistami, omawiamy to szczegółowo w rozdziale H.5 i związanych z nim rozdziałach, a więc nie robimy tego tutaj.

Oczywiście, w krótkiej perspektywie czasowej nie można powiedzieć, że anarchiści i leniniści chcą tego samego. Podczas gdy my dążymy do ruchu rewolucyjnego opartego na zasadach wolnościowych (tj. rewolucyjnych), leniniści szukają partii opartej na wyraźnie burżuazyjnych zasadach centralizacji, delegowania władzy i reprezentowania demokracji bezpośredniej. Obie strony oczywiście twierdzą, że tylko ich system organizacji jest skuteczny i efektywny (patrz rozdział H.5.8 dotyczący dyskusji, dlaczego anarchiści twierdzą, że model leninowski nie jest skuteczny z rewolucyjnej perspektywy). Perspektywa anarchistyczna polega na postrzeganiu rewolucyjnej organizacji jako części klasy pracującej, zachęcającej i pomagającej tym, którzy walczą o kultywowanie idei, które czerpią z własnych doświadczeń, a jej rolą jest zapewnienie wiodącej roli, a nie nowego zestawu liderów do naśladowania (więcej na ten temat patrz w sekcji J.3.6). Perspektywa leninowska polega na postrzeganiu partii rewolucyjnej jako przywódcy klasy robotniczej, wprowadzającej świadomość socjalistyczną do klasy, która nie może sama się wygenerować (patrz rozdział H.5.1).

Biorąc pod uwagę leninowskie preferencje dla centralizacji i roli przywódczej organizacji hierarchicznej, nie będzie zaskoczeniem, że ich wyobrażenia na temat charakteru społeczeństwa postrewolucyjnego wyraźnie różnią się od poglądów anarchistów. Podczas gdy leniniści mają tendencję do zaprzeczania, że anarchiści mają jasne wyobrażenie o tym, co zostanie natychmiast stworzone przez rewolucję (patrz część H.1.4), my mamy konkretne wyobrażenia o tym, jakie społeczeństwo zostanie natychmiast stworzone przez rewolucję. Wizja ta prawie pod każdym względem różni się od tej proponowanej przez większość marksistów.

Jest też kwestia państwa. Anarchiści, co nie jest zaskoczeniem, starają się je zniszczyć. Mówiąc wprost, podczas gdy anarchiści chcą społeczeństwa bezpaństwowców i bezklasowego i opowiadają się za odpowiednimi do tego celu środkami, większość marksistów twierdzi, że aby dotrzeć do społeczeństwa bezpaństwowego, potrzebujemy nowego państwa „robotniczego”, a ponadto państwa, w którym będzie rządzić ich partia. Trocki, pisząc w 1906 roku, wyraził się jasno: „Każda partia polityczna zasługująca na tę nazwę ma na celu przejęcie władzy rządowej i tym samym oddanie państwa w służbę klasie, której interesy reprezentuje”. [cytował Israel Getzler, Marxist Revolutionaries and the Dilemma of Power, s. 105] Wpisuje się to w powtarzające się równanie Marksa i Engelsa dotyczące wyborów powszechnych z władzą polityczną lub polityczną supremacją klasy robotniczej. Innymi słowy, „władza polityczna” oznacza po prostu zdolność do nominowania rządu (patrz rozdział H.3.10).

Podczas gdy marksiści lubią przedstawiać ten nowy rząd jako „dyktaturę proletariatu”, anarchiści twierdzą, że w rzeczywistości będzie to dyktatura nad proletariatem. To dlatego, że jeśli klasa robotnicza jest klasą rządzącą (jak twierdzą marksiści), anarchiści twierdzą, że niby jak można przekazać swoją władzę rządowi i tak to zostawić? Albo klasa robotnicza bezpośrednio zarządza własnymi sprawami (a więc i społeczeństwem), albo rząd. Każde państwo jest po prostu rządzone przez kilku, a więc jest niezgodne z socjalizmem (omawiamy tę kwestię w rozdziale H.3.7). Oczywistym tego następstwem jest to, że marksizm dąży do władzy partyjnej, a nie do bezpośredniego zarządzania społeczeństwem przez klasę robotniczą (jak omawiamy w rozdziale H.3.8, tradycja leninowska jest w tej kwestii bardzo widoczna).

Następnie pojawia się pytanie o elementy składowe socjalizmu. Po raz kolejny istnieje wyraźna różnica między anarchizmem a marksizmem. Anarchiści zawsze twierdzili, że podstawą socjalizmu są organizacje klasy robotniczej, tworzone w walce z kapitalizmem i państwem. Dotyczy to zarówno społecznej, jak i ekonomicznej struktury społeczeństwa postrewolucyjnego. Dla większości form marksizmu dominuje radykalnie inny obraz. Jak omawiamy w rozdziale H.3.10, marksiści osiągnęli podobną wizję struktury politycznej socjalizmu dopiero w 1917 r., kiedy Lenin poparł sowiety jako ramy swojego państwa robotniczego. Jednak, jak dowodzimy w rozdziale H.3.11, robił to tylko w celach instrumentalnych, a mianowicie jako najlepszy sposób zapewnienia bolszewikom siły. Jeśli sowieci zderzyli się z partią, to właśnie ta druga miała pierwszeństwo. Niespodziewanie bolszewicki mainstream dość szybko przeszedł od „cała władza do Sowietów” do „dyktatury partii”. Tak więc, w przeciwieństwie do anarchizmu, większość form marksizmu zmierza do władzy partyjnej, „rewolucyjnego” rządu ponad organami samorządu klasy robotniczej.

Z ekonomicznego punktu widzenia istnieją również wyraźne różnice. Anarchiści konsekwentnie utrzymywali, że pracownicy „powinni być prawdziwymi menedżerami przemysłu”. [Peter Kropotkin, Fields, Factories and Workshops Tomorrow, s. 157] . Aby to osiągnąć, z czasem zwróciliśmy uwagę na różne organizacje, takie jak komitety fabryczne i związki zawodowe. Jak szczegółowo omawiamy w części H.3.12, Lenin natomiast postrzegał socjalizm jako budowany na podstawie struktur i technik (w tym zarządzania) rozwiniętych w ramach kapitalizmu. Zamiast postrzegać socjalizm jako budowany wokół nowych organizacji klasy robotniczej, Lenin widział w nim rozwój organizacji kapitalistycznych. „Leninistyczna droga do socjalizmu”, zauważa jeden z ekspertów od Lenina, „zdecydowanie przebiegła przez teren monopolistycznego kapitalizmu. Według Lenina, nie zniósłby on ani swojej zaawansowanej bazy technologicznej, ani zinstytucjonalizowanych środków alokacji zasobów czy strukturyzacji przemysłu […] Zinstytucjonalizowane ramy zaawansowanego kapitalizmu mogłyby, mówiąc krótko, zostać wykorzystane do realizacji konkretnie socjalistycznych celów. Miały one rzeczywiście stać się głównymi (prawie wyłącznymi) instrumentami socjalistycznej transformacji”. [Neil Harding, Leninism, s.145]

Rola pracowników w tej wizji pozostała zasadniczo niezmienienna. Zamiast żądać, podobnie jak anarchiści, robotniczego samozarządzania produkcją w 1917 r., Lenin podniósł żądanie „ogólnokrajowej, wszechogarniającej kontroli robotniczej nad kapitalistami” (i to jest ta „ważna rzecz”, a nie „konfiskata własności kapitalistów”). [The Lenin Anthology, s. 402] Po przejęciu władzy przez bolszewików organy własne pracowników (komitety fabryczne) zostały włączone do systemu kontroli państwowej, tracąc tym samym władzę, którą kiedyś posiadali w miejscu produkcji. Następnie Lenin zmodyfikował tę wizję, zastępując kapitalistów (mianowanym przez państwo) „jednoosobowym kierownictwem” nad pracownikami (patrz sekcja H.3.14). Innymi słowy, jest to forma kapitalizmu państwowego, w której robotnicy nadal byliby niewolnikami płacowymi pod rządami wyznaczonych przez państwo szefów. Niespodziewanie „kontrola” robotników nad swoimi szefami (czyli tymi, którzy mają realną władzę w produkcji) okazała się równie zawodna w produkcji jak w państwie. W tym względzie Lenin niewątpliwie poszedł w ślady Manifestu Komunistycznego, który podkreślał państwową własność środków produkcji bez słowa o samozarządzaniu produkcją przez pracowników. Jak omawiamy w rozdziale H.3.13, państwowy „socjalizm” nie może ustrzec się przed byciem „państwowym kapitalizmem” z samej swojej natury.

Nie trzeba dodawać, że jeśli chodzi o środki, niewielu anarchistów i syndykalistów to kompletni pacyfiści. Jak argumentował syndykalista Emile Pouget, „[h]istoria uczy, że uprzywilejowani nigdy nie zrzekli się swoich przywilejów, nie będąc do tego zmuszeni i zmuszeni przez swoje zbuntowane ofiary. Jest mało prawdopodobne, aby burżuazja została pobłogosławiona wyjątkową wielkością duszy i dobrowolnie zrezygnuje”, a więc „Postawienie na rozwiązania siłowe […] będzie wymagane”. [The Party Of Labour] Nie oznacza to, że wolnościowcy gloryfikują przemoc lub argumentują, że wszystkie formy przemocy są dopuszczalne (wręcz przeciwnie!), oznacza to po prostu, że do samoobrony przed brutalnymi przeciwnikami przemoc jest niestety czasami potrzebna.

Sposób, w jaki rewolucja anarchistyczna broniłaby się sama, pokazuje również kluczową różnicę między anarchizmem a marksizmem. Jak omówiliśmy w części H.2.1, anarchiści (niezależnie od twierdzeń marksistowskich) zawsze twierdzili, że rewolucja musi się bronić. Byłoby to zorganizowane w sposób federalny, oddolny, jako struktura społeczna wolnego społeczeństwa. Opierałoby się ona na dobrowolnych bojówkach klasy robotniczej. Ten model samoobrony klasy robotniczej był z powodzeniem stosowany zarówno w rewolucji hiszpańskiej, jak i ukraińskiej (odpowiednio przez CNT-FAI i Machnowców). Natomiast bolszewicka metoda obrony rewolucji była odgórną, hierarchiczną i scentralizowaną „Armią Czerwoną”. Jak pokazał przykład machnowców, „Armia Czerwona” nie była jedynym sposobem, w jaki można było bronić rewolucji rosyjskiej, choć była to jedyna droga do władzy bolszewickiej.

Tak więc, podczas gdy Anarchiści konsekwentnie argumentowali, że socjalizm musi opierać się na samozarządzaniu produkcją przez klasę robotniczą, a społeczeństwo na organizacjach klasy robotniczej, tradycja leninowska nie poparła tej wizji (choć niektóre jej wyobrażenia zawłaszczyła sobie, by zyskać poparcie społeczne). Oczywiście, jeśli chodzi o bezpośrednie skutki rewolucji, anarchiści i leniniści nie szukają tego samego. Ci pierwsi chcą wolnego społeczeństwa zorganizowanego i kierowanego oddolnie przez klasę robotniczą, opartego na samozarządzaniu produkcją przez pracowników, podczas gdy ci drudzy szukają władzy partyjnej w nowej strukturze państwowej, która przewodniczyłaby zasadniczo kapitalistycznej gospodarce państwowej.

Wreszcie, mamy kwestię celu długoterminowego. Nawet w tej wizji społeczeństwa bezklasowego i bezpaństwowego bardzo niewiele wspólnego ma anarchistyczny komunizm i marksistowski komunizm, poza podobną terminologią używaną do jego opisu. Jest to nieczytelne przez różnice w terminologii stosowanej przez obie teorie. Marks i Engels podnieśli w latach czterdziestych XIX wieku (długoterminowy) cel „stowarzyszenia, w którym wolny rozwój każdego z nich jest warunkiem wolnego rozwoju wszystkich”, zastępując w Manifeście Komunistycznym „stare mieszczańskie społeczeństwo, z jego klasami i antagonizmami klasowymi. Zanim ten „wielki związek całego narodu” stałby się możliwy, proletariat miał być „podnoszony […] do pozycji klasy rządzącej” i „cały kapitał” byłby „scentralizowany […] w rękach państwa, tj. proletariatu zorganizowanego jako klasa rządząca”. Ponieważ klasy ekonomiczne już by nie istniały, „władza publiczna straciłaby swój polityczny charakter“, ponieważ władza polityczna „jest tylko zorganizowaną władzą jednej klasy do uciskania drugiej”. [Selected Works, s. 53]

To właśnie to, środki, były przedmiotem wielu dyskusji (szczegóły w sekcji H.1.1). Nie można jednak zakładać, że cele pożądane przez marksistów i anarchistów są identyczne. Argument, że „władza publiczna” może przestać być „polityczna” (tj. państwo), jest tautologią, i to szczególnie nieprzekonywującą. Przecież jeśli „władza polityczna” jest zdefiniowana jako instrument władzy klasowej, to automatycznie wynika z tego, że społeczeństwo bezklasowe miałoby niepolityczną „władzę publiczną”, a więc byłoby bez państwa! Nie oznacza to, że „władza publiczna” nie istniałaby już jako struktura w społeczeństwie (lub, bardziej poprawnie, nad nim), a jedynie, że jej rola nie byłaby już „polityczna” (tj. jako instrument władzy klasowej). Biorąc pod uwagę, że zgodnie z Manifestem państwo miałoby scentralizować środki produkcji, kredytu i transportu, a następnie zorganizować je „zgodnie ze wspólnym planem”, wykorzystując „armie przemysłowe, zwłaszcza dla rolnictwa”, sugerowałoby to, że struktura państwa pozostałaby nawet po tym, jak jego „polityczne” aspekty musiałyby, używając słów Engelsa, „wymrzeć”.[Marx and Engels, Op. Cit., s. 52-3 i s. 424]

Z tej perspektywy różnica między anarchistycznym komunizmem a marksistowskim komunizmem jest oczywista. „Podczas gdy obydwa”, zauważa John Clark, „przewidują zniknięcie państwa, osiągnięcie społecznego zarządzania gospodarką, koniec rządów klasowych i osiągnięcie równości międzyludzkiej, by wspomnieć o kilku wspólnych celach, nadal istnieją znaczące różnice w celach. Myśl marksistowska kultywuje wizję, która zakłada wysoki rozwój technologii przy odpowiednim stopniu centralizacji instytucji społecznych, który będzie kontynuowany nawet po nadejściu rewolucji społecznej […] Wizja anarchistyczna postrzega ludzki czynnik jako niezbędny, zarówno w technikach stosowanych w produkcji, jak i w instytucjach, które powstają w wyniku nowych zrzeszeń […] Ponadto, ideał anarchistyczny ma silny element hedonistyczny, który postrzega socjalizm germański jako ascetyczny i purytański”. [The Anarchist Moment, s. 68] W ten sposób Marks przedstawia „sformułowanie, które nie wzywa do ostatecznego zniesienia państwa, ale sugeruje, że będzie ono nadal istniało (jakkolwiek inaczej jest ono rekonstruowane przez proletariat) jako ‘niepolityczne’ (tj. administracyjne) źródło władzy”. [Murray Bookchin, The Ecology of Freedom, s. 196fn]

Co więcej, jest mało prawdopodobne, aby taki scentralizowany system mógł stać się bezpaństwowy i pozbawiony klas w rzeczywistości. Jak argumentował Bakunin, w państwie marksistowskim „nie będzie uprzywilejowanej klasy. Wszyscy będą równi, nie tylko z punktu widzenia sądowego i politycznego, ale również gospodarczego. To jest obietnica w każdym razie […] Więc nie będzie już klas, ale rząd, i proszę zauważyć, niezwykle skomplikowany rząd, który nie zadowoli się rządzeniem i administrowaniem masami politycznie […] będzie również administrować nimi gospodarczo, przejmując produkcję i sprawiedliwy podział dóbr, rolnictwo, zakładanie i rozwój fabryk, organizację i kontrolę handlu, a wreszcie zastrzyk kapitału do produkcji przez jednego bankiera państwo”. Taki system byłby w rzeczywistości „panowaniem umysłu naukowego, najbardziej arystokratycznego, despotycznego, aroganckiego i pogardliwego ze wszystkich reżimów”, opartego na „nowej klasie, nowej hierarchii rzeczywistej lub fałszywej nauki, a świat byłby podzielony na dominującą, opartą na nauce mniejszość i ogromną, ignorancką większość” [Michael Bakunin: Selected Writings, s. 266]

Słowa George’a Barretta również wydają się trafne: „Nowoczesny socjalista[…] stale pracował na rzecz centralizacji, kompletnej i doskonałej organizacji i kontroli przez osoby sprawujące władzę nad ludźmi. Z drugiej strony anarchista wierzy w zniesienie tej centralnej władzy i oczekuje, że wolne społeczeństwo powstanie od dołu, poczynając od tych organizacji i wolnych umów między samymi ludźmi. Trudno zauważyć, jak poprzez stworzenie centralnej władzy, która kontroluje wszystko, możemy zrobić krok w kierunku zniesienia tej władzy”. [Objections to Anarchism, s. 348]

Rzeczywiście, dając państwu zwiększoną aktywność gospodarczą, zapewniamy, że to tak zwane „przejściowe” państwo rozwija się wraz z realizacją programu marksistowskiego. Co więcej, biorąc pod uwagę zadania gospodarcze, jakie państwo obecnie wykonuje, nie ma większego sensu twierdzić, że „uschnie” – chyba że myśli się, że scentralizowane planowanie gospodarcze, które ten reżim stwarza również „usycha”. Marks argumentował, że gdy „likwidacja klas” zostanie „osiągnięta“, wtedy „władza państwa […] znika, a funkcje rządu zostają przekształcone w proste funkcje administracyjne” [Marx, Engels and Lenin, Anarchism and Anarcho-Syndicalism, s. 76] Innymi słowy, aparat państwowy nie „usycha” lecz spełnia swoją funkcję jako instrument reguły klasowej. Jest to automatyczny rezultat wymierania samych klas w miarę nacjonalizacji własności prywatnej. Ponieważ jednak klasa jest zdefiniowana jako zakorzeniona w posiadaniu środków produkcji, dochodzimy do bezsensownej tautologii. Oczywiście, ponieważ państwo centralizuje środki produkcji we własnych rękach, wówczas (istniejące) klasy ekonomiczne przestają istnieć i w rezultacie państwo „znika”. Jednak władza i wielkość państwa jest w rzeczywistości zwiększona przez ten proces, a więc eliminacja klas ekonomicznych faktycznie zwiększa władzę i wielkość machiny państwowej.

Jak zauważa Brain Morris, „obawy Bakunina, że w czasach socjalizmu Marksa robotnicy będą nadal pracować w ramach zmechanizowanego, zhierarchizowanego systemu produkcji, bez bezpośredniej kontroli nad swoją pracą, zostały więcej niż potwierdzone przez realia bolszewickiego systemu. W ten sposób krytyka marksizmu przez Bakunina nabiera coraz większego znaczenia w dobie biurokratycznego kapitalizmu państwowego”. [Bakunin: The Philosophy of Freedom, s. 132] Tak więc „centralne zamieszanie marksistowskich teoretyków politycznych” znajduje się w dyskusji o państwie w Manifeście Komunistycznym. Jeśli klasa jest „kategorią wyłącznie gospodarczą i jeśli stare warunki produkcji zostały zmienione tak, że nie ma już prywatnej własności środków produkcji, wówczas klasy nie istnieją już z definicji, gdy są zdefiniowane w kategoriach […] własności prywatnej […] Jeżeli Marks definiuje również ‘władzę polityczną’ jako ‘zorganizowaną władzę jednej klasy [ekonomicznej] do uciskania drugiej’, to […] argument jest tylko tautologią i jest trywialnie prawdziwy”. Niestety, jak potwierdziła historia, „nie możemy stwierdzić […] jeśli jest to zwykła tautologia, że przy założeniu braku prywatnej własności środków produkcji nie będzie podziału na […] dominującą i uległą warstwę” [Alan Carter, Marx: A Radical Critique, s. 221 i s. 221-2]

Nic więc dziwnego, że anarchiści nie są przekonani, że wysoce scentralizowana struktura (jako państwo) zarządzająca życiem gospodarczym społeczeństwa może być częścią prawdziwie bezklasowego społeczeństwa. Podczas gdy klasa ekonomiczna zdefiniowana w kategoriach własności środków produkcji może nie istnieć, klasy społeczne (zdefiniowane w kategoriach nierówności władzy, autorytetu i kontroli) będą nadal istnieć tylko dlatego, że państwo ma na celu tworzenie i ochronę rządów mniejszości (patrz punkt H.3.7). Jak pokazała bolszewicka i stalinowska i Rosja, nacjonalizacja środków produkcji nie kończy podziałów klasowych. Jak argumentował Malatesta: „Kiedy F. Engels, być może dla przeciwstawienia się krytyce anarchistycznej, powiedział, że kiedy klasy znikają, państwo jako takie nie ma racji bytu i przekształca się z rządu ludzi w administrację rzeczy, bawi się jedynie słowami. Kto ma władzę nad rzeczami, ten ma władzę nad ludźmi; kto rządzi produkcją, ten rządzi również producentami; kto decyduje o konsumpcji, ten panuje nad konsumentem. Tu jest sedno; albo rzeczy są administrowane na podstawie wolnej zgody zainteresowanych stron, a to jest anarchia; albo są administrowane zgodnie z prawami ustanowionymi przez administratorów i to jest rząd, to jest państwo, i nieuchronnie również tyrania. Nie jest to kwestia dobrych intencji czy dobrej woli tego czy innego człowieka, ale nieuchronności sytuacji i tendencji, które człowiek na ogół rozwija w danych okolicznościach. [Errico Malatesta: His Life and Ideas, s. 145]

Anarchistyczna wizja przyszłego społeczeństwa nie odpowiada zatem tak bardzo państwowej wizji komunistycznej, jak ta ostatnia chciałaby to sugerować. Różnicą między nimi jest kwestia autorytetu, który nie może być niczym innym, jak tylko największą możliwą różnicą. Anarchistyczne teorie ekonomiczne i organizacyjne są zbudowane wokół antyautorytarnego rdzenia, które stanowi podstawę naszych środków i celów. Dla anarchistów leninowska wizja socjalizmu jest niewłaściwa. Lenin nieustannie podkreślał, że jego koncepcja socjalizmu i „państwowego kapitalizmu” są w zasadzie identyczne. Nawet w State and Revolution, rzekomo najbardziej wolnościowym dziele Lenina, odkrywamy tę szczególnie niesprecyzowaną i nieinspirującą wizję „socjalizmu”:

Wszyscy obywatele zostają przekształceni w płatnych pracowników państwa […] Wszyscy obywatele stają się pracownikami i pracownikami jednego państwowego ‘syndykatu’ […] Całe społeczeństwo stanie się jednym biurem i jedną fabryką z równą pracą i równym wynagrodzeniem” [Essential Works of Lenin, s. 348]

Co do którego anarchiści zwracają uwagę na Engelsa i jego komentarze na temat tyranicznego i autorytarnego charakteru nowoczesnej fabryki (o czym dyskutujemy w rozdziale H.4.4). Pomysł Lenina, by zmienić świat w jedną wielką fabrykę, nabiera niezwykle przerażającego charakteru, biorąc pod uwagę jakże uroczą wizję Engelsa dotyczącą braku wolności w miejscu pracy.

Z tych powodów anarchiści odrzucają uproszczoną marksistowską analizę nierówności zakorzenionych po prostu w klasie ekonomicznej. Taka analiza, jak pokazują komentarze Lenina i Engelsa, pokazuje, że nierówności społeczne mogą być przemycane tylnymi drzwiami proponowanego społeczeństwa bezklasowego i bezpaństwowego. Słowami Bookchina: „Podstawowym założeniem antyautorytarnego socjalizmu – a konkretnie anarchistycznego komunizmu – jest przekonanie, że hierarchia i dominacja nie mogą być podporządkowane władzy klasowej i wyzyskowi ekonomicznemu, a wręcz przeciwnie, że są one bardziej fundamentalne dla zrozumienia współczesnego projektu rewolucyjnego […] Władza człowieka nad człowiekiem od dawna poprzedza samo kształtowanie się klas i ekonomicznych sposobów ucisku społecznego […] Jest to oczywiste: nie będzie już dłużej nacisku, aby społeczeństwo bezklasowe, uwolnione od eksploatacji materialnej, było społeczeństwem wyzwolonym. Nie ma nic w przyszłości społeczeństw, co mogłoby sugerować, że biurokracja jest niekompatybilna ze społeczeństwem bezklasowym, dominacją kobiet, młodych, grup etnicznych czy nawet warstw zawodowych” [Toward an Ecological Society, pp. 208-9]

Ostatecznie, anarchiści widzą, że „istnieje sfera dominacji, która jest szersza niż sfera eksploatacji materialnej. Tragedia ruchu socjalistycznego polega na tym, że w przeszłości wykorzystywał on metody dominacji, aby spróbować ‘uwolnić’ nas od eksploatacji materialnej”. Nie trzeba dodawać, że to jest skazane na porażkę. Socjalizm „po prostu zaprzęgnie nas w świecie, który staramy się przezwyciężyć. Na porządku dziennym stoi dziś społeczeństwo niehierarchiczne, samodzielnie zarządzane i wolne od dominacji we wszystkich jej formach, a nie hierarchiczny system zasłonięty czerwoną flagą.[Bookchin, Op. Cit., s. 272 i s. 273-4]

Podsumowując, nie można powiedzieć, że anarchiści i większość marksistów chce tego samego. Podczas gdy często używają tych samych terminów, często ukrywają one radykalnie różne pojęcia. Tylko dlatego, że, powiedzmy, anarchiści i marksiści głównego nurtu mówią o „rewolucji społecznej”, „socjalizmie”, „całej władzy dla komun” i tak dalej, nie oznacza to, że mamy na myśli to samo. Przykładowo, sformułowanie „cała władza dla komun” dla anarchistów oznacza dokładnie to (tj. że rewolucja musi być bezpośrednio zarządzana przez organy klasy robotniczej). Leniniści że „całą władzę do rządu centralnego wybranego przez krajowy kongres sowietów”. Podobnie z innymi podobnymi zwrotami (co pokazuje wagę spojrzenia na szczegóły jakiejkolwiek teorii politycznej i jej historii).

Pokazaliśmy, że dyskusja nad celami jest tak samo ważna, jak dyskusja nad środkami, jak są one powiązane. Jak zauważył kiedyś Kropotkin, ci, którzy bagatelizują znaczenie omawiania „porządku rzeczy, które […] powinni wyłonić się z nadchodzącej rewolucji” za koncentracją na „rzeczach praktycznych” są mniej niż uczciwi, ponieważ „daleko od zasięgania prawdziwości takich teorii, propagują je, a wszystko, co teraz robią, jest logicznym przedłużeniem ich idei. Ostatecznie słowa ‘Nie dyskutujmy o kwestiach teoretycznych’ w rzeczywistości oznaczają: ‘Nie poddawajmy naszej teorii dyskusjom, ale pomóżcie nam w jej realizacji’”[Words of a Rebel, s. 200]

Stąd potrzeba krytycznej oceny obu celów i środków. To pokazuje słabość wspólnego argumentu, że anarchiści i lewicowcy mają pewne wspólne wizje i dlatego powinniśmy z nimi współpracować, aby osiągnąć te wspólne rzeczy. Kto wie, co się potem stanie? Jak widać, tak być nie może. Wiele aspektów anarchizmu i marksizmu znajduje się w opozycji i nie można ich uznać za podobne (na przykład to, co lenininista uważa za socjalizm, bardzo różni się od tego, co anarchista uważa za socjalizm). Jeśli uważasz, że ‘socjalizm’ jest ‘państwem robotniczym’, któremu przewodniczy ‘rewolucyjny’ rząd, to jak można to pogodzić z anarchistyczną wizją federacji samozarządzanych komun i związków robotniczych? Jak pokazuje rewolucja rosyjska, tylko uzbrojona siła ‘rewolucyjnego’ rządu miażdży anarchistyczną wizję.

Jedyną rzeczą, którą naprawdę podzielamy, jest wzajemny sprzeciw wobec istniejącego kapitalizmu. Posiadanie wspólnego wroga nie czyni kogoś przyjacielem. Dlatego anarchiści, choć są gotowi pracować nad pewnymi wzajemnymi zmaganiami, doskonale zdają sobie sprawę, że istnieją znaczne różnice zarówno pod względem środków, jak i celów. Lekcją rewolucji XX wieku jest to, że po dojściu do władzy leniniści będą represjonować anarchistów, ich obecnych sojuszników, przeciwko systemowi kapitalistycznemu. Nie dzieje się to przypadkowo, wynika to z różnic w wizji pomiędzy tymi dwoma ruchami, zarówno pod względem środków, jak i celów.

H.3 Jakie są mity związane z socjalizmem państwowym?

Zapytajcie większości ludzi, co rozumieją przez socjalizm, a wskażą oni na Związek Radziecki, Chiny, Kubę i mnóstwo innych autorytarnych, scentralizowanych, wyzyskujących i opresyjnych dyktatur partyjnych. Te reżimy mają dwie rzeczy wspólne. Po pierwsze, twierdzi się, że ich władcami są marksiści lub socjaliści. Po drugie, że udało im się wyalienować miliony ludzi z klasy robotniczej z samej idei socjalizmu. Rzeczywiście, wystarczyłoby, żeby zwolennicy kapitalizmu opisali “raje socjalistyczne” takimi, jakimi są naprawdę, aby odeprzeć ludzi od socjalizmu. Reżimy stalinowskie i ich różni apologeci (a nawet “przeciwnicy”, jak Trockiści, którzy bronią ich jako “zdegenerowanych państw robotniczych”) pozwoliły burżuazji na łatwe odrzucenie wszystkich żądań i zmagań klasy robotniczej, tak jak wiele prób ustanowienia podobnych dyktatur partyjnych.

Skojarzenie “socjalizmu” lub “komunizmu” z tymi dyktaturami często sprawiało, że anarchiści_stki obawiali_ły się nazywać siebie socjalistami_tkami lub komunistami_tkami. Jak stwierdził Errico Malatesta w 1924 roku:

Przewiduję możliwość, że komunistyczni anarchiści stopniowo porzucą termin “komunistyczny”: rośnie on w ambiwalencji i popada w niesławę na skutek rosyjskiego “komunistycznego” despotyzmu. Jeśli termin ten zostanie ostatecznie porzucony, będzie to powtórzenie tego, co stało się ze słowem “socjalistyczny”. My, którzy przynajmniej we Włoszech byliśmy pierwszymi mistrzami socjalizmu i utrzymywaliśmy i nadal utrzymujemy, że jesteśmy prawdziwymi socjalistami w szerokim i ludzkim znaczeniu tego słowa, zakończyliśmy rezygnacją z tego terminu, aby uniknąć pomyłki z wieloma i różnymi autorytarnymi i burżuazyjnymi wypaczeniami socjalizmu. Dlatego też być może będziemy musieli porzucić termin “komunistyczny” z obawy, że nasz ideał wolnej ludzkiej solidarności zostanie pomylony z chciwym despotyzmem, który od pewnego czasu triumfuje w Rosji i który jedna ze stron, zainspirowana rosyjskim przykładem, stara się narzucić na całym świecie“. [The Anarchist Revolution, s. 20]

To, w dużej mierze, zdarzyło się anarchistom, którzy określali się w ten właśnie sposób (bez przymiotników) lub libertarianami, aby uniknąć zamieszania. To, niestety, doprowadziło do dwóch problemów. Po pierwsze, dało to marksistom jeszcze większy potencjał do przedstawiania anarchizmu jako będącego przede wszystkim przeciwko państwu, a nie w równym stopniu przeciwko kapitalizmowi, hierarchii i nierówności (jak argumentujemy w części H.2.4, anarchiści sprzeciwiają się państwu jako tylko jednemu z aspektów społeczeństwa klasowego i hierarchicznego). Po drugie, skrajna prawica próbuje zawłaszczyć sobie nazwy “libertariański” i “anarchistyczny”, aby opisać swoją wizję ekstremalnego kapitalizmu jako “anarchizmu”, który jak twierdzili, był po prostu “antyrządowy” (patrz część F, aby dowiedzieć się, dlaczego “anarcho”-kapitalizm nie jest anarchistyczny). Aby przeciwdziałać tym wypaczeniom idei anarchistycznych, wielu anarchistów ponownie przywłaszczyło sobie użycie słów “socjalistyczny” i “komunistyczny”, choć zawsze w połączeniu ze słowami “anarchistyczny” i “libertariański” (wolnościowy).

Takie zestawienie słów jest szczególne, ponieważ problem, który Malatesta przewidział, nadal istnieje. Jeśli można twierdzić, że w XX wieku słowo “socjalizm” zostało zawężone i ograniczone do tego, co anarchiści nazywają “socjalizmem państwowym” – socjalizm stworzony i prowadzony z góry przez państwo (czyli przez państwową biurokrację i lepiej określany jako państwowy kapitalizm). To ograniczenie “socjalizmu” zostało poparte zarówno przez stalinowskie, jak i kapitalistyczne elity rządzące, z własnych powodów (te pierwsze, aby zabezpieczyć własną władzę i zyskać poparcie poprzez kojarzenie się z ideałami socjalistycznymi, te drugie, dyskredytując te idee poprzez kojarzenie ich z grozą stalinizmu). Stalinowskie „przywództwo przedstawia się w ten sposób jako socjalistyczne, aby chronić swoje prawo do monopolu władzy, a zachodni ideolodzy przyjmują to samo pozory, aby zapobiec zagrożeniu bardziej wolnego i sprawiedliwego społeczeństwa”. Ci ostatni używają jej jako „potężnej broni ideologicznej do egzekwowania zgodności i posłuszeństwa”, aby „zapewnić, że konieczność wydzierżawienia się właścicielom i menedżerom tych [kapitalistycznych] instytucji będzie uważana praktycznie za prawo naturalne, jedyną alternatywę dla ‘socjalistycznych’ lochów“. W rzeczywistości, „jeśli istnieje związek” między bolszewizmem a socjalizmem, „to jest to związek sprzeczności”. [“The Soviet Union versus Socialism”, s. 47-52, The Radical Papers, Dimitrios I. Roussopoulos (ed.), s. 47-8]

Oznacza to, że anarchiści i inni libertariańscy (wolnościowi) socjaliści mają wielkie zadanie – odzyskać istotę socjalizmu z wypaczeń zadanych mu zarówno przez jego wrogów (stalinowców i kapitalistów), jak i jego dawnych i samozwańczych zwolenników (socjaldemokracja i jej potomstwo – bolszewizm). Kluczowym aspektem tego procesu jest krytyka zarówno praktyki, jak i ideologii marksizmu i jego różnych odmian. Tylko w ten sposób anarchiści mogą udowodnić, cytując Rockera, że „socjalizm będzie wolny, albo nie będzie w ogóle” [Anarcho-Syndicalism, s. 14]

Taka krytyka ponawia problem, o jakich formach “marksizmu” należy dyskutować. Istnieje niezwykle zróżnicowana gama marksistowskich punktów widzenia i grup. Rzeczywiście, różne grupy spędzają dużo czasu, wskazując, dlaczego wszystkie inne nie są “prawdziwymi” marksistami (lub marksistowskimi leninistami, trockistami itd.) i są po prostu “sektami” bez “prawdziwej” teorii lub idei marksistowskich. Ta “różnorodność” jest oczywiście poważnym problemem (i nieco ironicznym, zważywszy, że niektórzy marksiści lubią obrażać anarchistów, stwierdzając, że istnieje tyle samo form anarchizmu, co anarchistów!). Podobnie, wielu marksistów idzie dalej niż zwalnianie konkretnych grup. Niektórzy nawet całkowicie odrzucają inne gałęzie swojego ruchu jako nie-marksistowskie (na przykład, niektórzy marksiści odrzucają leninizm jako mający niewiele lub nic wspólnego z tym, co uważają za “prawdziwą” tradycję marksistowską). Oznacza to, że dyskutowanie o marksizmie może być trudne, ponieważ marksiści mogą twierdzić, że nasze FAQ nie odnosi się do argumentów tego lub tego marksistowskiego myśliciela, grupy lub tendencji.

Mając to na uwadze, ta część FAQ będzie koncentrować się na twórczości Marksa i Engelsa (a więc ruchu, który stworzyli, czyli Socjaldemokracji), a także na tradycji bolszewickiej zapoczątkowanej przez Lenina i kontynuowanej (w zasadzie) przez Trockiego. Są to główni myśliciele (i uznane autorytety) większości marksistów, a więc ostatnie wywody tych tendencji mogą być ignorowane (na przykład maoizm, castroizm i tak dalej). Należy również zauważyć, że nawet to pogrupowanie wywoła sprzeciw, ponieważ niektórzy marksiści twierdzą, że tradycja bolszewicka nie jest częścią marksizmu. Perspektywa ta widoczna jest zarówno w tradycji “imposibilistycznej” marksizmu (np. Socjalistyczna Partia Wielkiej Brytanii i jej partie siostrzane), jak i w tradycji lewicy/rady komunistycznej (np. w twórczości takich marksistów jak Anton Pannekoek i Paul Mattick). Argumenty przemawiające za ich stanowiskiem są mocne i warte przeczytania (w istocie, każda uczciwa analiza marksizmu i leninizmu wykaże istotne różnice między nimi). Ponieważ jednak zdecydowana większość dzisiejszych marksistów to także leniniści, musimy to odzwierciedlić w naszym FAQ (i ogólnie rzecz biorąc, czynimy to, odwołując się do “głównego nurtu marksistów” w przeciwieństwie do małej mniejszości wolnościowych marksistów).

Kolejny problem pojawia się, gdy weźmiemy pod uwagę różnice nie tylko między tendencjami marksistowskimi, ale także w ramach określonej tendencji przed i po przejęciu władzy przez jej przedstawicieli. Na przykład, jak zauważył Chomsky, „[…] bardzo różne odmiany leninizmu […] jest Lenin z 1917, z ‘Tez Kwietniowych’ oraz ‘Państwo i Rewolucja’. To jest jeden Lenin. I jeszcze Lenin, który przejął władzę i działał w sposób, który jest nie do rozpoznania […] w porównaniu do, powiedzmy, doktryn ‘Państwa i Rewolucji’ […] to nie jest zbyt trudne do wytłumaczenia. Istnieje duża różnica między wolnościowymi doktrynami osoby, która próbuje powiązać się z masowym ruchem ludowym w celu zdobycia władzy, a autorytarną władzą kogoś, kto przejął władzę i próbuje ją umocnić […] tak samo jest z Marksem, też są konkurencyjne odmiany“. Dlatego ta część naszego FAQ spróbuje wydobyć sprzeczności w marksizmie i wskaże, jakie aspekty doktryny pomogły w rozwoju “drugiego” Lenina, z których wyrósł autorytaryzm po październiku 1917 roku, a które istniały od początku. Anarchiści zgadzają się z Chomsky’m, że uznał on za „charakterystyczny i niefortunny fakt, że lekcja, którą wyciągnięto z Marksa i Lenina dla późniejszego okresu, była lekcją autorytarną. To znaczy, że jest to autorytarna władza partii awangardowej i zniszczenie wszystkich popularnych forów w interesie mas. To jest Lenin, który stał się znany kolejnym pokoleniom. To nic dziwnego, bo taki właśnie był w praktyce leninizm” [Language and Politics, s. 152]

Jak na ironię, biorąc pod uwagę własne komentarze Marksa na ten temat, kluczową przeszkodą w takiej ocenie jest cała idea i historia samego marksizmu. Podczas gdy, jak zauważył Murray Bookchin “na trwałe”, Marks próbował (do pewnego stopnia) „stworzyć ruch, który spogląda w przyszłość, a nie w przeszłość”, jego zwolennicy nie zrobili tego. „Po raz kolejny”, twierdził Bookchin, „umarli chodzą pośród nas – jak na ironię, z Marksem na ustach, człowiekiem, który próbował grzebać zmarłych w XIX wieku. Więc rewolucja naszych czasów nie może zrobić nic lepszego niż z tego zakpić, z kolei rewolucja październikowa 1918 roku i wojna domowa 1918-1920 […] Kompletna, wszechstronna rewolucja naszych czasów […]podąża za częściową, niekompletną, jednostronną rewolucja przeszłości, która jedynie zmieniła formę ‘kwestii społecznej’, zastępując jeden system dominacji i hierarchii innym“. [Post-Scarcity Anarchism, s. 108 i s. 109] Słowami Marksa, „tradycja wszystkich martwych pokoleń waży się jak koszmar na mózgu żywych”. Jednak jego własna praca i czyny, które ją zainspirowały, dodają teraz tej martwej wagi. Aby, jak to ujął Marks (naśladując Proudhona), rewolucja społeczna czerpała swoją poezję z przyszłości, a nie z przeszłości, sam marksizm musi wyjść ponad to.

Co, oczywiście, oznacza ocenę zarówno teorii, jak i praktyki marksizmu. Dla anarchistów wydaje się dziwne, że dla myśli, której rzekomo precyzja jest rewolucyjna i wyzwalająca jego rezultaty są tak złe. Skoro marksizm jest tak ewidentnie rewolucyjny i demokratyczny, to dlaczego tak niewielu z tych, którzy go czytali, wyciągnęło takie wnioski? Jak można go tak łatwo przekształcić w stalinizm? Dlaczego jest tak mało wolnościowych marksistów, skoro to Lenin (lub, za Leninem, Socjaldemokracja) “źle zinterpretował” Marksa i Engelsa? Kiedy więc marksiści twierdzą, że problem tkwi w interpretacji przesłania, a nie w samym przesłaniu, anarchiści odpowiadają, że powód, dla którego te liczne, rzekomo fałszywe, interpretacje w ogóle istnieją, sugeruje po prostu, że istnieją ograniczenia w marksizmie jako takim, a nie w interpretacjach, którym został on poddany. Kiedy coś wielokrotnie zawodzi i powoduje tak straszne rezultaty, to musi gdzieś tam być zasadnicza wada. Cornelius Castoriadis mówi: „Marks jako pierwszy podkreślił, że znaczenia teorii nie da się uchwycić niezależnie od historycznej i społecznej praktyki, którą ona inspiruje i inicjuje, z której się wywodzi, w której się przedłuża i pod którą dana praktyka stara się usprawiedliwić.Kto dziś odważyłby się głosić, że jedynym znaczeniem chrześcijaństwa dla historii jest czytanie niezmienionych wersji Ewangelii lub że praktyka historyczna różnych Kościołów w okresie około 2000 lat nie może nas nauczyć niczego podstawowego o znaczeniu tego ruchu religijnego? Równie śmieszna byłaby “wierność Marksowi”, która postrzegałaby historyczne losy marksizmu jako coś nieistotnego. To byłoby w rzeczywistości dość śmieszne. Podczas gdy dla chrześcijan objawienia Ewangelii mają transcendentne jądro i wieczną ważność, żadna teoria nie mogłaby mieć takich cech w oczach marksisty. Dążenie do ziszczenia znaczenia marksizmu jedynie w tym, co napisał Marks (milcząc o zastosowaniu doktryny w historii), polega na udawaniu – w jaskrawej sprzeczności z głównymi ideami tej doktryny – że prawdziwa historia się nie liczy i że prawdę danej teorii zawsze i wyłącznie można znaleźć “dalej”. W końcu rewolucja zostaje zastąpiona objawieniem, a rozumienie wydarzeń egzegezą tekstów”. [“The Fate of Marxism,” s. 75-84 The Anarchist Papers, Dimitrios Roussopoulos (ed.), s. 77]

Nie oznacza ignorowania z prac Marksa i Engelsa. Oznacza to odrzucenie raz na zawsze pomysłu, że dwie osoby, piszące ponad sto lat temu, mają wszystkie odpowiedzi na nurtujące kwestie. Co powinno być oczywiste! Ostatecznie anarchiści_stki uważają, że musimy budować na spuściźnie przeszłości, a nie wciskać w nią bieżące wydarzenia. Powinniśmy stać na ramionach gigantów, a nie u ich stóp.

Tak więc ta część naszego FAQ będzie próbą wyjaśnienia różnych mitów marksizmu i dostarczenia anarchistycznej krytyki jego i jego odgałęzień. Oczywiście, ostatecznym mitem marksizmu jest to, co Aleksander Berkman nazwał “mitem bolszewickim”, a mianowicie pomysł, że rewolucja rosyjska była sukcesem. Jednakże, biorąc pod uwagę zakres tej rewolucji, nie będziemy jej tutaj w pełni omawiać, chyba że dostarczy ona użytecznych dowodów empirycznych dla naszej krytyki (więcej na temat Rewolucji Rosyjskiej w rozdziale H.6). Nasza dyskusja skoncentruje się tu głównie na teorii marksistowskiej, pokazując jej niedoskonałości, jej problemy, gdzie zawłaszczyła ona idee anarchistyczne i jak bardzo anarchizm i marksizm się różnią. Jest to duże zadanie i ta część FAQ może być tylko małym wkładem do niego.

Jak zauważono powyżej, w marksizmie występują tendencje mniejszościowe, które mają charakter wolnościowy (tj. zbliżony do anarchizmu). Uproszczeniem byłoby zatem stwierdzenie, że anarchiści są “antymarksistami” i generalnie rozróżniamy (mniejszościowy) element wolnościowy od autorytarnego głównego nurtu marksizmu (tj. socjaldemokracji i leninizmu w jego wielu formach). Bez wątpienia Marks w ogromnym stopniu przyczynił się do wzbogacenia idei i analiz socjalistycznych (co przyznał na przykład Bakunin). Jego wpływ, jak można się było spodziewać, był zarówno pozytywny, jak i negatywny. Z tego powodu musi on być czytany i omawiany krytycznie. To FAQ jest wkładem do tego zadania, jakim jest wyjście poza pracę Marksa. Tak jak w przypadku myślicieli anarchistycznych, musimy wziąć to, co jest użyteczne od Marksa i odrzucić to, co nie jest. Ale nigdy nie zapominajmy, że anarchiści_stki są anarchistami_tkami właśnie dlatego, że uważamy, iż myśliciele anarchistyczni pomyśleli więcej dobrego niż złego i odrzucamy ideę wiązania naszej polityki z imieniem długo zmarłego myśliciela.

H.2.14 Czy anarchistyczne organizacje są albo “nieskuteczne”, albo “elitarne”, lub też “cudaczne”?

Marksiści często oskarżają organizacje anarchistyczne o bycie „elitarnymi” lub „tajnymi”. Pat Stack (z brytyjskiego SWP) zastanawia się nad historią organizacji anarchistycznej (przynajmniej w wersji SWP tej historii): „Jak inaczej [niż przez leninowskie awangardowe partie polityczne] organizują się rewolucjoniści? Poza poważnymi wysiłkami anarchosyndykalistów, by zmierzyć się z tym problemem, anarchiści nie przedstawili żadnej poważnej alternatywy. W takim stopniu, w jakim to robią, robią to albo nieefektywnie, albo elitarnie, albo wręcz cudaczne. Organizacja Bakunina, ‘Alians Demokracji Socjalistycznej’, pokierowała wszystkimi trzema: ‘Organizacja miała dwie nakładające się na siebie formy, jedną tajną, angażującą tylko „tajnych”, i jedną publiczną – AliansDemokracji Socjalistycznej. Nawet w otwartym, publicznym trybie, alians miał być organizacją wysoce scentralizowaną, a wszystkie decyzje na szczeblu krajowym były zatwierdzane przez Komitet Centralny. Ponieważ był to prawdziwy organ kontrolny, tajna organizacja była jeszcze bardziej scentralizowana […] najpierw z Komitetem Centralnym, następnie sekcją centralną w Genewie działającą jako stała delegacja stałego Komitetu Centralnego a wreszcie w ramach sekcji centralnej w Genewie Biuro Centralne, które miało być zarówno władzą wykonawczą, jak i biurem […] składającym się z trzech, pięciu, a nawet siedmiu członków tajnej organizacji i katalogu wykonawczego organizacji publicznej.Nie ma wątpliwości, że było to bardziej elitarne i mniej demokratyczne niż model leninowski” [“Anarchy in the UK?”, Socialist Review, nr. 246]

Są, jak widać, liczne problemy z twierdzeniami Stacka. Po pierwsze, nie podejmuje on absolutnie żadnych prób dyskusji o anarchistycznych pomysłach na temat rewolucyjnej organizacji. Woli raczej przedstawić nieco zniekształcony obraz idei Bakunina na temat strukturalnych aspektów jego organizacji, idei, które przepadły wraz z nim w 1876 roku! Po drugie, ponieważ Stack nie mówi o tym, jak anarchiści (w tym Bakunin) postrzegają operowanie swoimi organizacjami, trudno jest określić, czy są one „nieefektywne” czy „elitarne”. Trudno się temu dziwić, bo nie są. Po trzecie, nawet jeśli chodzi o jego własny przykład (alians Bakunina), jego twierdzenie, że był on „nieskuteczny”, wydaje się wysoce niestosowne. Trudno określić, czy był to „elitarny” czy „cudaczny”, ponieważ Stack cytuje nienazwanego autora i jego cytaty nt. struktury. Po czwarte, jak na ironię dla Stacka, „model” Lenina miał wiele tych samych cech co model Bakunina!

Co istotne, Stack nie omawia żadnych standardowych anarchistycznych pomysłów na to, jak rewolucjoniści powinni się zorganizować. Jak omawiamy w sekcji J.3, istnieją trzy główne typy: federacja „syntezy”, federacja „walki klasowej” i te inspirowane przez „Platformę”. W XXI wieku są to główne typy organizacji anarchistycznych. Więc byłoby niezwykle trudno argumentować, że są one „elitarne”, „nieefektywne” lub „cudaczne”. To, co łączy te idee organizacyjne, to wizja organizacji anarchistycznej jako federacji autonomicznych, samozarządzanych grup, które pracują z innymi jak równy z równym. Jak bezpośrednie organizacje demokratyczne, które siłą swoich idei i przykładem wpływają na innych, mogą być „elitarne” lub „cudaczne”? Nic więc dziwnego, że Stack użył przykładu z 1868 roku do ataku na anarchizm w XXI wieku! Gdyby rzeczywiście przedstawił uczciwą relację z anarchistycznych idei, jego twierdzenia szybko zostałyby uznane za nonsens. A co do twierdzenia o „nieskuteczności”, to biorąc pod uwagę, że artykuł Stacka był próbą zwalczania wpływów anarchistycznych w ruchu antyglobalistycznym, sugerowałoby to coś wręcz przeciwnego.

Nawet patrząc na przykład aliansu Bakunina, widzimy dowody, że streszczenie Stacka jest po prostu błędne. To dziwne, że Stack twierdził, że alians był „nieskuteczny”. Przecież Marks spędził wiele lat na walce z nim (i wpływami Bakunina) w Pierwszej Międzynarodówce. Rzeczywiście, była ona tak skuteczna, że idee anarchistyczne zdominowały większość sekcji tej organizacji, zmuszając Marksa do przeniesienia Rady Generalnej do Ameryki, aby upewnić się, że nie wpadnie ona w ręce anarchistów (tj. większości). Co więcej, nie był on „nieskuteczny” jeśli chodzi o budowę Międzynarodówki. Jak zauważa marksista Paul Thomas, „Międzynarodówka miała udowodnić, że jest w stanie rozszerzyć swoje członkostwo tylko na życzenie bakuninistów [sic!]”. i „gdziekolwiek Międzynarodówka się rozprzestrzeniała, robiła to pod płaszczem Bakuninizmu”. [Karl Marx and the Anarchists, s. 315 i s. 319] Nawet Engels musiał przyznać, że sekcja hiszpańska była „jedną z najlepszych organizacji w ramach Międzynarodówki” (którą hiszpańscy marksiści musieli „uratować przed wpływami oszustów z aliansu”). [Collected Works, vol. 23, s. 292]

Jednak Stack uważa to za przykład „nieefektywnej” organizacji! Ale, szczerze mówiąc, wydaje się, że był to powszechny błąd wśród marksistów. Na przykład w 1877 r. Engels pokazał swoje zrozumienie rzeczy, mówiąc „możemy bezpiecznie przewidzieć, że nowy zryw [w Hiszpanii] nie będzie pochodził od tych ‘anarchistycznych’ gaduł, ale od małego ciała inteligentnych i energicznych robotników, którzy w 1872 r. pozostali wierni Międzynarodówce”. [Marx, Engels, Lenin, Anarchism and Anarcho-Syndicalism, s. 163] W rzeczywistości Hiszpańska Partia Socjalistyczna była do cna zbiurokratyzowana i zreformowana, podczas gdy to anarchiści uczynili hiszpański ruch robotniczy najbardziej dynamicznym i rewolucyjnym na świecie.

Jeśli chodzi o podsumowanie organizacji Bakunina przez Stack’a, musimy zauważyć, że Stack cytuje nieznane źródło opinii Bakunina na ten temat. Dlatego nie mamy możliwości oceny, czy jest to ważne podsumowanie pomysłów Bakunina w tej sprawie. Jak wskazujemy w innym miejscu (patrz sekcja J.3.7) Leninowskie streszczenia pomysłów Bakunina na tajną organizację zwykle pozostawiają wiele do życzenia (zwykle pomijając lub cytując bez kontekstu pewne frazy). W związku z tym, a także biorąc pod uwagę całkowity brak znaczenia tego modelu dla anarchistów od lat 70. XIX wieku, nie będziemy omawiać tego podsumowania. Mówiąc wprost, stratą czasu jest omawianie modelu organizacyjnego, którego nie popiera żaden współczesny anarchista.

Co więcej, istnieje kluczowy sposób, w jaki idee Bakunina w tej kwestii były znacznie mniej „elitarne” i bardziej „demokratyczne” niż model Lenina. Po prostu, Bakunin zawsze podkreślał, że jego organizacja „wyklucza jakiekolwiek postrzeganie dyktatury i kontroli więziennej”. [Michael Bakunin: Selected Writings, s. 172] „Głównym celem i zadaniem organizacji”, jak twierdził, jest „pomoc ludziom w osiągnięciu samostanowienia. Nie zagrażałoby to wolności ludzi, ponieważ jest wolne od wszelkiego oficjalnego charakteru” i „nie znajduje się ponad ludźmi jak władza państwowa”. Jej program „polega na jak najpełniejszym urzeczywistnieniu wolności ludu“, a jej wpływ „nie jest sprzeczny z wolnym rozwojem i samostanowieniem ludu, ani z jego oddolną organizacją według jego własnych zwyczajów i instynktów, ponieważ działa na lud tylko poprzez naturalny, osobisty wpływ jego członków, którzy nie mają żadnej władzy”. W ten sposób grupa rewolucyjna byłaby „pomocą” mas, z „organizacją w samym narodzie”.[cytował Michael Confino, Daughter of a Revolutionary, s. 259, s. 261, s. 256 i s. 261] Sama rewolucja oznaczałaby „koniec wszystkich panów i dominacji wszelkiego rodzaju oraz swobodne budowanie życia społecznego zgodnie z powszechnymi potrzebami, nie od góry do dołu, jak w państwie, ale od dołu do góry, przez samych ludzi, rezygnując ze wszystkich rządów i parlamentów – dobrowolny sojusz stowarzyszeń pracowników rolnych i fabrycznych, komun, prowincji i narodów; i wreszcie […] uniwersalne ludzkie braterstwo triumfujące na ruinach wszystkich państw”. [Bakunin, Statism and Anarchy, s. 33] Innymi słowy, Bakunin widział rewolucję społeczną w kategoriach uczestnictwa i kontroli społecznej, a nie przejęcia władzy przez „rewolucyjną” partię lub grupę.

W przeciwieństwie do Lenina, Bakunin nie mylił władzy partii z władzą ludzi. Jego organizacja, ze względu na wszystkie swoje wady (a było ich wiele), nie dążyła do przejęcia władzy w imieniu klasy robotniczej i sprawowania władzy poprzez stan scentralizowany, odgórny. Opierałaby się ona raczej na „naturalnym wpływie” swoich członków w ramach organizacji masowych. Wpływ anarchistów byłby zatem ograniczony do poziomu, na którym ich konkretne pomysły zostałyby zaakceptowane przez innych członków tych samych organizacji po dyskusji i debacie. Jeśli chodzi o charakter ruchu robotniczego, musimy zaznaczyć, że Bakunin udzielił tej samej „poważnej” odpowiedzi co anarchosyndykaliści – mianowicie rewolucyjnego związku pracowniczego. Jak omawiamy w sekcji H.2.8, pomysły Bakunina w tej sprawie są niemal identyczne z tymi pomysłami syndykalistów, które chwali Stack.

Jak jednak zauważono, żadna grupa anarchistyczna nie odtworzyła wewnętrznej struktury Aliansu, co oznacza, że zdanie Stacka ma po prostu charakter historyczny. Niestety nie dzieje się tak w przypadku jego własnej polityki, ponieważ idee, które atakuje, w rzeczywistości pod wieloma względami pokrywają się z modelem Lenina (choć, jak wskazano powyżej, sposób funkcjonowania organizacji Bakunina w walce klasowej był zasadniczo inny, gdyż partia Lenina dążyła do władzy dla siebie). Biorąc pod uwagę, że Stack proponuje model Lenina jako realny sposób organizowania rewolucjonistów, warto go podsumować. Weźmy za przykład dwa oświadczenia wydane przez II Światowy Kongres Międzynarodówki Komunistycznej w 1920 roku pod kierownictwem Lenina. Są to „Dwadzieścia jeden warunków komunizmu” i „Tezy o roli partii komunistycznej w rewolucji proletariackiej”. Te dwa dokumenty przedstawiają wizję organizacji leninowskiej, która jest zasadniczo elitarna.

Z tych dokumentów jasno wynika „model” Lenina. Partie należące do Międzynarodówki Komunistycznej musiały mieć dwie nakładające się na siebie formy, jedną legalną (tj. publiczną) i drugą „nielegalną” (tj. tajną). „Obowiązkiem” tych partii było „stworzenie wszędzie równoległego, nielegalnego aparatu organizacyjnego“. [Proceedings and Documents of the Second Congress 1920, vol. 2, s. 767] Nie trzeba dodawać, że ta nielegalna organizacja byłaby prawdziwym organem kontrolnym, ponieważ musiałaby składać się z zaufanych komunistów i mogłaby być jeszcze bardziej scentralizowana niż partia otwarta, ponieważ jej członkowie mogliby być mianowani z góry tylko przez komitet centralny nielegalnej organizacji. Aby podkreślić, że „nielegalna” (tj. tajna) organizacja kontroluje partię, Międzynarodówka Komunistyczna zgodziła się, że „[w] krajach, w których burżuazja […] jest nadal u władzy, partie komunistyczne muszą nauczyć się łączyć legalne i nielegalne działania w zaplanowany sposób. Jednak legalna praca musi być przez cały czas pod rzeczywistą kontrolą nielegalnej strony”. [Op. Cit., vol. 1, s. 198-9] W tym miejscu należy zauważyć, że leniniści poszli za uwagami Marksa z 1850 r. (które później odrzucił) za potrzebą „ustanowienia niezależnej tajnej i publicznej organizacji partii robotniczej”. [Collected Works, vol. 10, s. 282]

Nawet w otwartym, publicznym trybie, Partia Komunistyczna miała być organizacją wysoce scentralizowaną, a wszystkie decyzje na szczeblu krajowym podejmowane były przez Komitet Centralny. Partie musiały być możliwie jak najbardziej scentralizowane, z centrum partii, które miało siłę i autorytet oraz było wyposażone w najszersze uprawnienia. Również prasa partyjna i inne publikacje, a także wszystkie wydawnictwa partyjne, musiały być podporządkowane prezydium partyjnemu. Obowiązywało to również na szczeblu międzynarodowym, a decyzje Komitetu Wykonawczego Międzynarodówki Komunistycznej były wiążące dla wszystkich należących do niej partii. [Op. Cit., vol. 2, s. 769] Ponadto, „wszelkiego rodzaju komórki komunistyczne muszą być podporządkowane sobie w ściśle zhierarchizowanym porządku rangi tak precyzyjnie, jak to tylko możliwe”. Sam centralizm demokratyczny był zasadniczo zhierarchizowany, a jego „podstawowe zasady” polegały na tym, że „wyższe organy są wybierane przez niższe, że wszystkie instrukcje wyższych organów są kategorycznie i koniecznie wiążące dla niższych”. Rzeczywiście, „powinno istnieć silne centrum partyjne, którego autorytet jest powszechnie i bezsprzecznie uznawany w okresie pomiędzy kongresami dla wszystkich wiodących towarzyszy partii”. Każde „opowiadanie się za szeroką ‘autonomią’ dla lokalnych organizacji partyjnych tylko osłabia szeregi partii komunistycznej” i „sprzyja drobnomieszczańskim, anarchistycznym i destrukcyjnym tendencjom”. [Op. Cit., vol. 1, s. 198]

Dziwnym wydaje się twierdzenie Stacka, że pomysły Bakunina (oczywiście przy założeniu, że przedstawia on uczciwą ich twarz) były „znacznie bardziej elitarne i mniej demokratyczne niż model Lenina”, ponieważ oczywiście nie były. Rzeczywiście, podobieństwa między podsumowaniem pomysłów Bakunina i teorią leninistyczną Stacka są uderzające. Partia leninowska ma ten sam podział na struktury otwarte i tajne (legalne i nielegalne), co u Bakunina, ten sam centralizm i odgórny charakter. Lenin argumentował, że „we wszystkich krajach, nawet w tych, które są najbardziej wolne, najbardziej ‘legalne’ i najbardziej ‘pokojowe’ […] jest teraz absolutnie niezbędne, aby każda partia komunistyczna systematycznie łączyła legalną i nielegalną pracę z legalną i nielegalną organizacją.” Podkreślił, że „tylko najbardziej reakcyjny fillistynizm, bez względu na to, jaki płaszcz dobrego ‘demokratycznego’ i pacyfistycznego zdania by nie przyjął, zaprzeczy temu faktowi lub wnioskowi, że z konieczność z niego wynika, to znaczy […] że wszystkie legalne partie komunistyczne muszą natychmiast stworzyć nielegalne organizacje do systematycznego prowadzenia nielegalnej pracy.” [Collected Works, vol. 31, s. 195] Wynikało to z groźby represji państwowych, które również spotkały się z Aliansem Bakunina. Jak argumentował Murray Bookchin: „Nacisk Bakunina na utrzymanie tajności może być zrozumiany tylko na tle społecznym Włoch, Hiszpanii i Rosji, trzech krajów Europy, gdzie spisek i tajemnica były kwestiami przetrwania. [The Spanish Anarchists, s. 24]

Dla anarchistów podobieństwo struktury Bakunina i Lenina nie jest źródłem wstydu. Twierdzimy raczej, że wynika to z podobieństwa warunków politycznych w Rosji, a nie podobieństw w ideach politycznych. Jeśli spojrzymy na idee Bakunina dotyczące rewolucji społecznej i ruchu robotniczego, widzimy w pełni wolnościową perspektywę – ruchu oddolnego, opartego na zasadach działania bezpośredniego, samozarządzania i federalizmu. Anarchiści od czasu jego śmierci stosowali te idee również w odniesieniu do konkretnej organizacji anarchistycznej, odrzucając niewolnościowe elementy idei Bakunina, które Stack poprawnie (choć nieco hipokrytycznie i nieuczciwie) przedstawia. Podsumowując, Stack okazał się być hipokrytą, a w najlepszym razie „najbardziej reakcyjnym filistynem” (by użyć wyrażenia Lenina).

Ponadto warto byłoby ocenić skuteczność leninowskiej alternatywy Stacka. Patrząc na wynik rewolucji rosyjskiej, możemy tylko przypuszczać, że nie jest ona zbyt skuteczna. Było to spowodowane tym, że jego celem ma być socjalistyczne społeczeństwo oparte na demokracji sowietów. Czy rewolucja rosyjska rzeczywiście doprowadziła do powstania takiego społeczeństwa? Nie. Rewolta w Kronsztadzie została stłumiona w 1921 roku, ponieważ domagała się demokracji sowieckiej. Nie był to też odosobniony przykład. Bolszewicy rozwiązywali sowiety z wybraną niebolszewicką większością od początku 1918 r. (a więc przed rozpoczęciem wojny domowej), a do 1920 r. czołowi bolszewicy argumentowali, że dyktatura proletariatu może być wyrażona tylko za pomocą dyktatury partii. Najwyraźniej metoda bolszewicka jest mało „skuteczna” w sensie osiągania założonych celów. Przed rewolucją również nie była ona szczególnie skuteczna. W czasie rewolucji 1905 roku bolszewicy sprzeciwili się utworzonym radom zastępców robotników (sowietów) i postawili im ultimatum: albo przyjmą program bolszewików, albo zostaną rozwiązane! Sowieci je ignorowali. W lutym 1917 r. partia bolszewicka sprzeciwiła się działaniom, które doprowadziły do rewolucji, która obaliła cara. Krótko mówiąc, jedynym wydarzeniem, które potwierdza model bolszewicki jest Rewolucja Październikowa z 1917 roku, a nawet to się nie udało (patrz rozdział H. 5. 12).

Co więcej, odbija się to na jego własnej polityce. Właśnie te kwestie, które Stack przytacza jako „elitarne” u Bakunina (tajna i otwarta organizacja, centralizacja, odgórne podejmowanie decyzji) są podzielane przez Lenina. Biorąc pod uwagę, że żadna inna organizacja anarchistyczna nigdy nie poszła w ślady struktury Aliansu (a nawet wątpliwe jest, by Alians poszedł w jej ślady!), To kpina z metody naukowej, która opiera uogólnienie na wyjątku, a nie na normie (w rzeczy samej, jedynym wyjątku). Stacka wykorzystując pomysły Bakunina w tej sprawie jako pewnego rodzaju dowód przeciwko anarchizmowi podważa swą wiarę. Biorąc pod uwagę, że anarchiści odrzucają idee Bakunina w tej kwestii, podczas gdy leniniści nadal podpisują się pod Leninem, jest bardzo jasne, że Stack jest w tej kwestii niezwykle obłudny.

Jeden z towarzyszy Stacka w SWP podkreślił inny z wielkich marksistowskich mitów o organizacji anarchistycznej, stwierdzając kategorycznie, że „główne organizacje anarchistyczne w historii zostały scentralizowane, ale działały w tajemnicy”. Jako dowód na to, że echo wypaczeń Stacka co do Aliansu Bakunina zostało powtórzone przed stwierdzeniem, że „organizacja anarchistyczna w hiszpańskim CNT-FAI była scentralizowana i tajna. Partia rewolucyjna rozwija się dzięki otwartej debacie i wspólnej walce z szerszymi grupami pracowników”. [Socialist Worker, nr. 1714, 16/09/2000]

Jest też w nim mowa o „wszystkich głównych organizacjach anarchistycznych” na tyle niejasno, że pozwala zaprzeczyć oczywistym kontrpróbom jako nie dość „ważnym”. Możemy wskazać setki organizacji anarchistycznych, które są/nie były tajne. Na przykład Włoski Związek Anarchistyczny (UAI) był organizacją nietajną. Biorąc pod uwagę, że w 1920 r. liczyła ona około 20 000 członków, zastanawiamy się, według jakich kryteriów SWP wyklucza ją z grona „głównych organizacji anarchistycznych”? Przecież szacunki dotyczące członkostwa w FAI wahają się od około 6,000 do około 30,000. Bakuninowski Alians wynosił najwyżej poniżej 100. Pod względem wielkości UAI był równy z FAI i znacznie przewyższał Alians. Dlaczego UAI nie była „wielką organizacją anarchistyczną”? Są też francuskie organizacje anarchistyczne. W 1930 roku Union Anarchiste liczyła ponad 2000 członków, posiadała wpływową gazetę i zorganizowała wiele udanych spotkań i kampanii publicznych (szczegóły w A History of the French Anarchist movement, 1917-1945, David Berry). Zapewne to się liczy jako „duża organizacja anarchistyczna”? Obecnie Francuska Federacja Anarchistyczna posiada tygodnik i grupy w całej Francji, jak również w Belgii. To nie jest tajne i jest to jedna z największych organizacji anarchistycznych na świecie. Zastanawiamy się, dlaczego SWP wykluczył takie przykłady? Nie trzeba dodawać, że wszystkie one były oparte na strukturach federalnych, a nie scentralizowanych.

Jeśli chodzi o hiszpańskich anarchistów, wspólne leninowskie wyobrażenie, że byli scentralizowani, wydaje się wynikać z twierdzenia Feliksa Morrowa, że „hiszpański anarchizm miał w FAI wysoce scentralizowany aparat partyjny, poprzez który utrzymywał kontrolę nad CNT” [Revolution and Counter-Revolution in Spain, s. 100] Podobnie jak SWP, nie podjęto żadnych prób dostarczenia dowodów na poparcie tego twierdzenia. Wynika to niewątpliwie z dogmatycznego leninowskiego przekonania, że centralizm jest automatycznie bardziej skuteczny niż federalizm w połączeniu z faktem, że leniniści nie mogli przejąć CNT. W rzeczywistości jednak FAI nie kontrolowała ani CNT, ani nie była scentralizowana ani tajna.

FAI – Iberyjska Federacja Anarchistyczna – była federacją federacji regionalnych (w tym Portugalskiego Związku Anarchistów). Te regionalne federacje były z kolei federacjami wysoce autonomicznych grup anarchistycznych ze sobą powiązanych. „Jak CNT”, zauważył Murray Bookchin, „FAI była zorganizowana zgodnie z liniami federacyjnymi […]Szybko stało się naturalne zezwolenie dysydentom na znaczną swobodę wypowiedzi i publikowania materiałów przeciwko kierownictwu i ustalonej polityce”. FAI „byłoraczej luźno połączona jako organizacja niż wielu jej wielbicieli i krytyków wydaje się przypuszczać. Nie miało aparatu biurokratycznego, kart członkowskich ani składek, nie miało centrali z opłacanymi urzędnikami, sekretarzami i urzędnikami […] Zawzięcie strzegli autonomii swoich grup przed władzą wyższych organów organizacyjnych – stan umysłu ledwo sprzyjający rozwojowi zwartej, awangardowej organizacji […] Nie miało oficjalnego programu, według którego wszystkie części mogłyby mechanicznie kierować swoimi działaniami”[The Spanish Anarchists, s. 197-8] Tak więc niezależnie od twierdzeń Morrowa, FAI była federacją autonomicznych grup pokrewnych, w której, jak ujął to jeden z członków, „każda grupa FAI myślała i działała tak, jak uważała za stosowne, nie przejmując się tym, co inni mogą myśleć lub jakie decyzje podejmować[…] oni nie mieli […] możliwości lub jurysdykcji[…] by postawić linię partyjną na fundamentach”. [Francisco Carrasquer, cytowany przez Stuart Christie, We, the Anarchists!, s. 28]

Czy FAI było „tajną” organizacją? Kiedy zostało założone w 1927 roku, Hiszpania znajdowała się pod dyktaturą Primo de Rivera, a więc była nielegalna i tajna z konieczności. Jak słusznie zauważa Stuart Christie, „jako organizacja publicznie zaangażowaną w obalenie dyktatury, FAI funkcjonowała w latach 1927-1931 raczej jako organizacja nielegalna niż tajna. Od narodzin Republiki w 1931 r. FAI była po prostu organizacją, która do 1937 r. odmawiała rejestracji jako organizacja wymagana przez prawo republikańskie”. [Op. Cit., s. 24] Było więc nielegalne, a nie tajne. Jak zapytał jeden z anarchistycznych bojowników: „jeśli było tajne, to dlaczego mogłem uczestniczyć w spotkaniach FAI, nie wstąpiwszy nigdy do ‘konkretnej’ organizacji ani nie płacąc jej składek?” [Francesco Carrasquer, cytowany przez Christie, Op. Cit., s. 24] Organizacja organizowała publiczne spotkania, w których uczestniczyły tysiące osób, a także wydawała czasopisma i gazety. Jego najbardziej znani członkowie, tacy jak Durruti, ledwo utrzymywali swoją przynależność w tajemnicy. Ponadto, biorąc pod uwagę okresy represji, jakich doznał hiszpański ruch wolnościowy w ciągu całej jego historii (w tym w czasie Republiki został zakazany i zmuszony do działania w podziemiu), bycie nielegalną organizacją miało sens. SWP, jak większość marksistów, ignoruje kontekst historyczny i tak wprowadza czytelnika w błąd.

Czy FAI zignorowało „otwartą debatę i wspólną walkę”?. Nie, oczywiście, że nie. Członkowie FAI byli również członkami CNT. CNT opierało się na zgromadzeniach masowych, w których wszyscy członkowie mogli zabierać głos. To tutaj członkowie FAI brali udział w tworzeniu polityki CNT wraz z innymi członkami CNT. Anarchiści w CNT, którzy nie byli członkami FAI wskazują na to. Jose Borras Casacarosa zauważył, że „każdy wiedział, że FAI nie interweniowało w CNT z góry ani w sposób autorytarny, jak inne partie polityczne w związkach. Zrobiono to z bazy poprzez bojowników […] decyzje, które wyznaczyły kurs podjęty przez C. N. T. , były podejmowane pod stałą presją tych bojowników”. Jose Campos twierdzi, że bojownicy FAI „mieli tendencję do odrzucania kontrolę komitetówfederacyjnych i akceptowali je tylko przy określonych okazjach […] gdyby ktoś zaproponował wniosek w zgromadzeniu, inni członkowie FAI poparliby go, zwykle z powodzeniem. To była indywidualna postawa członka FAI na otwartym zgromadzeniu.” [cytowany przez Stuart Christie, Op. Cit., s. 62] Należy pamiętać, że na konferencjach i kongresach związków „delegaci, niezależnie od tego, czy byli członkami FAI, czy też nie, przedstawiali na otwartych posiedzeniach członkowskich uchwały przyjęte przez ich związki. Działania podjęte na kongresie musiały być zgłaszane związkom na otwartych posiedzeniach, a biorąc pod uwagę stopień wykształcenia związkowego członków, nie było możliwości wspierania przez delegatów osobistych, niereprezentatywnych stanowisk” [Juan Gomez Casas, Anarchist Organisation: The History of the FAI, s. 121]

Co znamienne, należy zauważyć, że Morrow odświeżył argument skrzydła reformistycznego CNT lat trzydziestych XX wieku, po tym jak stracił wpływy w rozgrywkach związkowych („Mit FAI jako zdobywcy i władcy CNT został stworzony w zasadzie przez Treinistów”). [Juan Gomez Casas, Op. Cit., s. 134]. To, że Trockista powtarza argumenty odłączonych od CNT biurokratów nie jest zbyt zaskakujące, ponieważ sam Trockizm jest po prostu ideologią przegranych rosyjskich biurokratów.

Oczywiste jest, że standardowe marksistowskie stanowisko w kwestii organizacji anarchistycznych pozostawia wiele do życzenia. Skupiają się tylko na jednym lub dwóch przykładach (prawie zawsze Alians Bakunina lub FAI, zazwyczaj oba) i ignorują ogromną większość organizacji anarchistycznych. Ich zeznania o nietypowych organizacjach, które wybierają, są zazwyczaj błędne, szczególnie w przypadku FAI, gdzie po prostu nie rozumieją kontekstu historycznego ani sposobu, w jaki faktycznie się zorganizowały. Wreszcie, jak na ironię, w swoich atakach na idee Bakunina nie dostrzegają oni podobieństw między jego ideami a ideami Lenina i, co równie istotne, kluczowych obszarów, w których się różnią. Anarchiści twierdzą, że to leninowskie idee na temat awangardy są „elitarne”, „nieskuteczne” i „cudaczne”. Jak omawiamy w sekcji H.5, jedyną rzeczą, wobec której leninowska „rewolucyjna” partia jest skuteczna, jest zastąpienie jednego zestawu szefów nowym zestawem (liderów partii).

H.2.13 Czy anarchiści odrzucają walki i działania “polityczne”?

Powszechnym marksistowskim twierdzeniem jest to, że anarchiści i syndykaliści ignorują lub odrzucają znaczenie walki lub działania „polityczne”. To nieprawda. Raczej, jak omawiamy w sekcji J.2.10, uważamy, że walka „polityczna” powinna być prowadzona tymi samymi środkami, co walka społeczna i ekonomiczna, a mianowicie poprzez działania bezpośrednie, solidarność i samoorganizację klasy robotniczej.

Ponieważ jest to powszechne stwierdzenie, przydatne jest szybkie podsumowanie, dlaczego anarchiści w rzeczywistości nie odrzucają walki i działań „politycznych”. Cytując Bakunina, anarchizm „nie odrzuca polityki ogółem. Z pewnością będzie zmuszony do zaangażowania się, o ile będzie zmuszony do walki z klasą burżuazyjną. Odrzuca tylko politykę burżuazyjną”, ponieważ „ustanawia ona drapieżną dominację burżuazji”. [The Political Philosophy of Bakunin, s. 313] Dla Kropotkina był to truizm, że „absolutnie niemożliwe jest […] ograniczyć idee masy robotniczej w wąskim kręgu redukcji czasu pracy i wzrostu płac […] Kwestia społeczna wymaga uwagi”. Ten fakt oznaczał dwie opcje: „organizacja robotnicza pcha się albo na jałową drogę polityki parlamentarnej, jak w Niemczech, albo na drogę rewolucji”. [cytowany przez Caroline Cahm, Kropotkin and the rise of Revolutionary Anarchism, 1872-1886, s. 241]

Podczas gdy marksiści często argumentują, że anarchiści są zainteresowani wyłącznie walką ekonomiczną i odrzucają „politykę” lub „działania polityczne”, prawda jest inna. Doskonale zdajemy sobie sprawę ze znaczenia kwestii politycznych, choć odrzucamy stosowanie burżuazyjnych metod na rzecz działań bezpośrednich. Co więcej, jesteśmy świadomi_e, że każda walka społeczna czy gospodarcza ma swoje aspekty polityczne i że taka walka przenosi w centrum uwagi rolę państwa jako obrońcy kapitalizmu i potrzebę walki z nim: „Nie ma żadnego poważnego strajku, który miałby miejsce dzisiaj bez pojawienia się wojsk, wymiany ciosów i niektórych aktów buntu. Tutaj walczą z oddziałami, tam maszerują po fabrykach […] W Pittsburghu w Stanach Zjednoczonych strajkujący znaleźli się w posiadaniu terytorium tak dużego jak Francja, a strajk stał się sygnałem do ogólnego buntu przeciwko państwu; w Irlandii strajkujący chłopi znaleźli się w jawnym buncie przeciwko państwu. Dzięki interwencji rządu buntownik przeciwko fabryce staje się buntownikiem przeciwko państwu”. [Kropotkin, cytowany przez Caroline Cahm, Op. Cit., s. 256]

Jak argumentował Malatesta, z „walki gospodarczej trzeba przejść do walki politycznej, czyli do walki z rządem; i zamiast przeciwstawiać się kapitalistycznym milionom, z których z trudem zeskrobuje się kilka groszy robotnikom, trzeba przeciwstawić się karabinom i pistoletom, które bronią własności, skuteczniejszymi środkami, dzięki którym ludzie będą w stanie pokonać siły siłą” [Errico Malatesta: His Life and Ideas, s. 193-4]

Oznacza to, że pytanie o to, czy prowadzić walkę polityczną, nie jest tym, co dzieli anarchistów od marksistów. Chodzi raczej o to, jak ta walka jest prowadzona. Dla anarchistów najlepiej jest walczyć z tą walką za pomocą działań bezpośrednich (patrz sekcja J.2) i walka w organizacjach klasy pracującej działające w naszych miejscach pracy i społecznościach. Dla marksistów walka polityczna jest postrzegana jako oparta na kandydowaniu w wyborach burżuazyjnych. Widać to na przykładzie rezolucji przyjętej przez socjalistyczną („Drugą”) Międzynarodówkę w 1893 roku. Rezolucja ta miała na celu wykluczenie anarchistów i stanowiła, że tylko „te partie i organizacje socjalistyczne, które uznają organizację pracowników i działania polityczne” mogą przystąpić do organizacji międzynarodowej. Przez „działanie polityczne” rozumiano, że „organizacje klasy robotniczej dążą, na ile to możliwe, do wykorzystania lub zdobycia praw politycznych i machiny legislacyjnej do wspierania interesów proletariatu i zdobycia władzy politycznej” [cytuje Susan Milner, The Dilemmas of Internationalism, s. 49] Co znamienne, choć ta Międzynarodówka i jej partie członkowskie (w szczególności niemieccy socjaldemokraci) chętnie wydalały anarchistów, to nigdy nie wydalały ze swoich szeregów czołowych reformatorów.

Tak więc, generalnie rzecz biorąc, anarchiści używają słowa „akcja polityczna” wyłącznie w odniesieniu do udziału rewolucjonistów w wyborach burżuazyjnych (tj. wyborczych lub parlamentarnych). Nie oznacza to odrzucenia walki o reformy polityczne czy braku zainteresowania kwestiami politycznymi, a wręcz przeciwnie. Powód, dla którego anarchiści odrzucają tę taktykę, jest omówiony w części J.2.6).

Dla Kropotkina pomysł, że można jakoś „przygotować się” do rewolucji przez wyborców, był po prostu żartem. „Jakby burżuazja”, twierdził, „wciąż trzymając się swojego kapitału, mogła pozwolić im [socjalistom] eksperymentować z socjalizmem, nawet jeśli udało im się zdobyć kontrolę nad władzą! Jakby podbój gmin był możliwy bez podboju fabryk”. Widział, że „ci, którzy wczoraj uważani byli za socjalistów, dziś rezygnują z socjalizmu, wyrzekając się jego matczynej idei [konieczności zastąpienia systemu płac i zniesienia indywidualnej własności […] kapitału społecznego”] i przechodzą do obozu burżuazyjnego, zachowując, by ukryć swój zwrot, etykietę socjalizmu”.[Words of a Rebel, s. 181 i s. 180] Różnice w wynikach pomiędzy działaniami bezpośrednimi a wyborami były oczywiste: „Jakkolwiek wybrzmiewa okrzyk wojenny – pod warunkiem, że dotyczy on relacji między kapitałem a pracą – gdy tylko zacznie on być realizowany rewolucyjnymi metodami, urośnie i będzie prowadził do obalenia reżimu własności. Z drugiej strony partia, która ogranicza się do polityki parlamentarnej, ostatecznie rezygnuje ze swojego programu, niezależnie od tego, jak bardzo był on postępowy na początku”. [Kropotkin cytowany przez Cahm, Op. Cit., s. 252]

Ostatecznie, zastosowana taktyka burżuazyjna przyniosła burżuazyjne rezultaty. Jak argumentowała Emma Goldman, socjalizm „został sprowadzony na manowce przez złego ducha polityki” i „wylądował w [politycznej] pułapce i ma teraz tylko jedno pragnienie – dostosować się do wąskich granic swojej klatki, stać się częścią władzy, tej samej, która zabiła piękne dziecko socjalizmu i pozostawiła po sobie ohydnego potwora”. [Red Emma Speaks, s. 103] Efektem końcowym „działań politycznych” była korupcja ruchu socjalistycznego w stronę partii reformatorskiej, która zdradziła obietnicę socjalizmu na rzecz poprawy istniejącego społeczeństwa (aby mogło ono trwać dłużej). Ten proces potwierdził prognozy Bakunina. Jak ujął to Kropotkin:

Klasa średnia nie zrezygnuje ze swojej władzy bez walki. Będzie stawiać opór. I proporcjonalnie do tego, jak socjaliści staną się częścią rządu i podzielą się władzą z klasą średnią, ich socjalizm będzie stawał się coraz bardziej nikły. W istocie, to właśnie się z socjalizmem dzieje. Gdyby tak nie było, klasa średnia […] nie podzieliłby się swoją władzą z socjalistami” [Evolution and Environment, s. 102]

Ponadto, jak argumentujemy w sekcji J.2.5, działanie bezpośrednie opiera się na (lub tworzy) formy samodzielnie zarządzanych organizacji klasy pracującej. Proces walki zbiorowej, innymi słowy, wymaga zbiorowych form organizacji i podejmowania decyzji. Te walczące organizacje, jak również prowadzenie walki klasowej w warunkach kapitalizmu, mogą również stanowić ramy wolnego społeczeństwa (patrz rozdział H.1.4). Jednakże kandydowanie w wyborach nie tworzy takich alternatywnych struktur społecznych, a wręcz je utrudnia, ponieważ w centrum uwagi zmian społecznych znajduje się kilku liderów pracujących w istniejących (tj. burżuazyjnych) strukturach i organach (patrz część H.1.5).

Jak widać, anarchiści odrzucają walkę „polityczną” (tj. wyborczą) z powodów słusznych (i historycznie uzasadnionych). To pozwala wykpić marksistowskie twierdzenia (poczynając od Marksa), że anarchiści tacy jak Bakunin „sprzeciwiają się wszelkim politycznym działaniom klasy robotniczej, ponieważ oznaczałoby to ‘uznanie’ istniejącego państwa”. [Derek Howl, “The Legacy of Hal Draper,” s. 13-49, International Socialism, nr. 52, s. 147] Jest to w rzeczywistości powszechne marksistowskie twierdzenie, że anarchiści z zasady odrzucają „walkę polityczną” (tj. dla celów idealistycznych). Jak powiedział Engels, Bakunin był „przeciwny wszelkim działaniom politycznym klasy robotniczej, ponieważ oznaczałoby to w rzeczywistości uznanie istniejącego państwa”. [Marx, Engels and Lenin, Anarchism and Anarcho-Syndicalism, s. 49] Niestety, jak wszyscy marksiści, nie wskazał, gdzie w rzeczywistości Bakunin to powiedział. A więc nie było czegoś takiego. Bakunin, jak wszyscy rewolucyjni anarchiści, odrzucił „działania polityczne” (w sensie wyborczym) tylko dlatego, że obawiali się, że taka taktyka przyniesie efekt przeciwny do zamierzonego i podważy rewolucyjny charakter ruchu robotniczego. Jak pokazało doświadczenie marksistowskiej socjaldemokracji, miał on rację.

Podsumowując, podczas gdy anarchiści odrzucają kandydowanie socjalistów w wyborach („działanie polityczne”, wąsko rozumiane), my nie odrzucamy potrzeby walki o zmiany polityczne czy konkretne kwestie polityczne. Widzimy jednak, że takie działanie opiera się na akcjach bezpośrednich klasy robotniczej zorganizowanych wokół bojowych organów samorządu i władzy klasy robotniczej, a nie na indywidualistycznym akcie stawiania raz na kilka lat krzyżyka dla władzy i pozwalania przywódcom walczyć za nas.

H.2.12 Czy anarchizm przeżywa tylko pod nieobecność silnego ruchu robotniczego?

Derek Howl twierdzi, że anarchizm „przetrwa tylko przy braku silnego ruchu robotniczego” i jest polityką „nie-proletariuszy”. Jak on to mówi, „jest ku temu podstawa klasowa. Tak jak ‘anarchizm’ Proudhona odzwierciedlał drobną burżuazję pod presją, tak i bakuninizm jako ruch opierał się na nieproletariuszach […] We Włoszech bakuninizm opierał się na wielkiejlumpen burżuazji’*, skazanej na drobne burżuazyjne warstwy. W Szwajcarii Federacja Jurajska […] składała się ze świata chałupnictwa uwięzionego między starym a nowym, podobnie jak kieszenie nowo proletariackich chłopów, które charakteryzowały się anarchizmem w Hiszpanii”. Z aprobatą cytuje twierdzenie Hala Drapera, że anarchizm „był ideologią obcą życiu współczesnych ludzi pracy”. [“The Legacy of Hal Draper,” s. 137-49, International Socialism, nr. 52, s. 148]

Ignorując oczywistą sprzeczność „nowo proletariackich chłopów” jako „nieproletariuszy”, mamy standardową marksistowską „klasową analizę” anarchizmu. To znaczy sugerującą że anarchizm jest „nieproletariacki”, a marksizm „proletariacki”. Na pierwszy rzut oka, takie twierdzenie wydaje się blednąć w obliczu faktów historycznych. Przecież kiedy Marks i Engels pisali Manifest Komunistyczny, proletariat był maleńką mniejszością w większości wiejskich, ledwo uprzemysłowionych Niemczech. Być może to doświadczenie Engelsa jako kapitalisty w Anglii pozwoliło mu na wgląd w „życie współczesnych ludzi pracy”? Należy również zauważyć, że ani Howel, ani Draper nie są oryginalni, po prostu powtarzają twierdzenie Marksa, że anarchizm „istnieje tylko tam, gdzie nie ma jeszcze odpowiedniego ruchu robotniczego. To jest fakt” [Collected Works, vol. 24, s. 247]

Poza tym istnieje kilka problemów z tego typu argumentami. Po pierwsze, istnieją rzeczywiste problemy. Mówiąc wprost, anarchizm przemawiał do „nowoczesnych” ludzi pracy, a marksizm przemawiał do grup i jednostek „nieproletariackich” (i oczywiście na odwrót). Widać to na przykładzie wyliczeń Howla, jak również na przykładzie pojawienia się idei syndykalistycznych po reformie pierwszego ruchu marksistowskiego (socjaldemokracji). W rzeczywistości wzrost marksizmu w ruchu robotniczym wiąże się z jego zejściem do reformizmu, a nie rewolucji. Po drugie, istnieje drobny problem ideologiczny, który sam Lenin twierdził, że klasa robotnicza własnymi siłami nie stworzyła idei socjalistycznych, które zostały wygenerowane daleko od „życia współczesnych ludzi pracy” przez inteligencję. Wreszcie, istnieje założenie, że dwóch długo nieżyjących Niemców, żyjących w środowisku, w którym „współcześni ludzie pracujący” (proletariusze) stanowili niewielką mniejszość ludności pracującej, mogło przez cały czas naprawdę determinować, co jest (a co nie jest) polityką „proletariacką”.

Biorąc pod uwagę kraje które Howl wymienia, widzimy, że każde twierdzenie, że anarchizm jest „obcy” klasie pracującej, jest po prostu fałszywe. Przyglądając się każdemu z nich, widać wyraźnie, że dla marksistów polityka zaangażowanych osób oznacza ich referencje klasy pracującej, a nie faktyczną klasę ekonomiczną czy społeczną. Mamy więc do czynienia z socjologicznym absurdem, który sprawia, że anarchistyczni robotnicy są „drobnomieszczańscy”, podczas gdy faktyczni członkowie mieszczaństwa (jak Engels) lub zawodowi rewolucjoniści (oraz synowie rodzin z klasy średniej jak Marks, Lenin i Trocki) są uważani za przedstawicieli „proletariackiej” polityki. Rzeczywiście, kiedy ci radykalni członkowie klasy średniej represjonują ludzi klasy robotniczej (tak jak Lenin i Trocki gdy byli u władzy), pozostają oni figurami do naśladowania, a ich czyny są uzasadnione w kategoriach „obiektywnych” potrzeb ciemiężonych przez nich ludzi pracy! Ostatecznie, dla większości marksistów, to, czy ktoś jest „nie-proletariuszem” zależy od ich ideologicznego punktu widzenia, a nie faktycznej klasy.

W ten sposób odkrywamy, że Marks i Engels (podobnie jak ich zwolennicy) winią sukces Bakunina w Międzynarodówce, jak zauważa jeden z historyków, „za przywództwo klasy średniej we włoskim ruchu socjalistycznym i zacofanie kraju. Ale jeśli przywódcy klasy średniej byli katalizatorami proletariackiej rewolucji we Włoszech, to dotyczyło to również każdego innego kraju w Europie, nie wyłączając Rady Generalnej w Londynie”. [T.R. Ravindranathan, Bakunin and the Italians, s. 168] A interpretując w ten sposób trudności dla marksizmu, Marks i Engels (podobnie jak ich zwolennicy) nie muszą kwestionować własnych idei i założeń. Jak zauważa Nunzio Pernicone, „od samego początku Engels konsekwentnie lekceważył Bakunina jako politycznego przeciwnika i nie wierzył, że włoscy robotnicy mogą przyjąć anarchistyczne doktryny”. Jednak „nawet przypadkowe zapoznanie się z internacjonalistyczną i dysydencką prasą demokratyczną ujawniłoby Engelsowi, że bakuninizm szybko rozwijał się wśród włoskich rzemieślników i robotników. Ale ta rzeczywistość wyszła naprzeciw jego niezachwianemu przekonaniu, że włoscy internacjonaliści byli ’odrzutkami klasowymi, odpadkiem burżuazji’”. Nawet po wzroście włoskiego marksizmu w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku, „ruch anarchistyczny był proporcjonalnie bardziej robotniczy niż PSI”, a „liczba mieszczańskich intelektualistów i profesjonalistów, którzy wspierali PSI [Włoską Partię Socjalistyczną] była znacznie większa” niż tych, którzy wspierali anarchizm. Rzeczywiście, „odsetek członków partii wywodzących się z burżuazji był znacznie wyższy w PSI niż wśród anarchistów”. [Italian Anarchism, 1864-1892, s. 82 i s. 282] Jak na ironię, biorąc pod uwagę diatryby Engelsa przeciwko włoskim anarchistom zatrzymującym robotników po „proletariackiej” (tj. marksistowskiej) polityce i kandydowaniu w wyborach, „w miarę jak PSI stawało się klasą robotniczą, tuż przed wybuchem wojny [w 1914 r.], jej Dyrekcja [wybrana przez kongres partyjny] stawała się coraz bardziej antyparlamentarna.” [Gwyn A. Williams, Proletarian Order, s. 29]

Jak zauważyliśmy w części A.5.5, rola anarchistów i syndykalistów w porównaniu z marksistami w okresie zbliżonym do rewolucji w 1920 roku sugeruje, że prawdziwymi „proletariackimi” rewolucjonistami byli w rzeczywistości ci pierwsi, a nie ci drudzy. Ogólnie rzecz biorąc, historia włoskiego ruchu robotniczego wyraźnie pokazuje, że dla większości marksistów to, czy grupa reprezentuje „proletariat”, zależy po prostu od ich ideologicznego zaangażowania, a nie od ich rzeczywistej klasy.

Jeśli chodzi o Federację Jurajską, odkrywamy, że jej wsparcie było większe niż sugerowano. Jak zauważył marksista Paul Thomas, „początkowe wsparcie Bakunina w Szwajcarii – podobnie jak Marksa w Anglii – pochodziło od przebywających tam obcych, uchodźców politycznych […] ale także zebrał poparcie wśród pracowników gościnnych**, dla których Genewa była już ośrodkiem, gdzie budowniczymi, stolarzami i pracownikami przemysłu ciężkiego byli zazwyczaj Francuzi lub Włosi […] Bakunin […] a także znaczne wsparcie wśród francuskojęzycznych pracowników domowych i zegarmistrzów w Jurze.[Karl Marx and the Anarchists, s. 390] Byłoby interesujące usłyszeć marksistowskie twierdzenie, że „przemysł ciężki” reprezentował przeszłość lub elementy „nieproletariackie”! Podobnie, E. H. Carr w swojej (nieprzychylnej) biografii Bakunina zauważył, że „sekcje Międzynarodówki w Genewie podzieliły się na dwie grupy”. Wykwalifikowani rzemieślnicy tworzyli „prawe skrzydło”, podczas gdy „budownicy, stolarze i robotnicy w cięższych zawodach, z których większość stanowili imigranci z Francji i Włoch, reprezentowali lewicę”. Co ciekawe, te różne grupy pracowników miały różną politykę. Rzemieślnicy „skoncentrowali się na […] reformowaniu”, podczas gdy inni „żywili nadzieję na całkowity przewrót społeczny”. Bakunin, jak można się było spodziewać, „rozpalił ducha buntu” wśród tych proletariackich robotników i wkrótce uzyskał „stanowisko dowódcy w Międzynarodowym Ruchu Genewskim”.[Michael Bakunin, s. 361] Należy zauważyć, że Marks i Rada Ogólna Międzynarodówki konsekwentnie wspierały reformatorskie skrzydło Międzynarodówki w Genewie, które podczas wyborów organizowało sojusze polityczne z liberałami z klasy średniej. Biorąc pod uwagę te fakty, nic dziwnego, że Howl koncentruje się na wsparciu, jakie Bakunin otrzymał od pracowników domowych produkujących zegarki. Wspominka o wsparciu dla Bakunina ze strony zorganizowanych, oczywiście proletariackich, pracowników podważyłaby jego stanowisko i dlatego jest ona ignorowana.

Na koniec Hiszpania. Wydaje się zabawne, że marksista użyłby Hiszpanii jako przykładu przeciwko klasowym korzeniom anarchizmu. Jest to przecież jeden z krajów, gdzie anarchizm zdominował ruch klasy robotniczej. Jak zauważa jeden z historyków, „dopiero w latach sześćdziesiątych XIX wieku – kiedy to wprowadzono anarchizm – zaczął powstawać istotny ruch klasy robotniczej” i „w całej historii hiszpańskiego anarchizmu jego przetrwanie zależało w dużej mierze od zdolności anarchistów do utrzymywania bezpośrednich związków z robotnikami”. [George R. Esenwein, Anarchist Ideology and the Working-Class Movement in Spain, 1868-1898, s. 6 i s. 207] Oprócz organizowania „nowo proletariackich chłopów”, „bakuniniści” organizowali także robotników przemysłowych – w rzeczy samej, o wiele bardziej skutecznie niż socjaliści. Jak na ironię, UGT zaczęło zbliżać się do wielkości CNT dopiero po tym, jak w latach 30. zaczęło organizować „nowo proletariackich chłopów” (tzn. związki anarchistyczne organizowały więcej robotników przemysłowych niż socjalistyczne). Z tego powodu zastanawiamy się, czy marksiści argumentowaliby, że socjalizm opierał się na elementach „nieproletariackich”?

Co więcej, logika odrzucenia anarchizmu jako „nieproletariackiego”, ponieważ organizował on „nowo proletariackich chłopów”, jest po prostu śmieszna. Przecież kapitalizm potrzebował bezrolnych robotników, aby zacząć. Oznaczało to, że pierwsi proletariusze mieszkali na terenach wiejskich i składali się z byłych chłopów. Kiedy ci byli chłopi przybyli do miast, byli jeszcze „nowo proletariackimi chłopami”. Ignorowanie tych grup pracowników oznaczałoby potencjalne szkody dla ruchu zawodowego. I oczywiście duża część wsparcia bolszewickiego w 1917 roku znajdowała się w „nowo proletariackich chłopach”, czy to w wojsku, czy w fabrykach. Jak na ironię, mienszewicy argumentowali, że bolszewicy zdobyli swoje wpływy od robotniczo-chłopskich „surowych rekrutów” przemysłowych, a nie od prawdziwej klasy robotniczej. [Orlando Figes, A People’s Tragedy, s. 830] W związku z tym odrzucenie anarchizmu, ponieważ zyskał on nawróconych z podobnych warstw społecznych jak bolszewicy, wydaje się, na pierwszy rzut oka, żartem.

Jak widać, próba Howla poddania anarchizmu „analizie klasowej” po prostu zawodzi. Wybiera on poszlaki, które pasują do jego teorii, a ignoruje te, które nie pasują. Jednak samo spojrzenie na przykłady, na których opiera swoją sprawę pokazuje, jak bezsensowne jest to działanie. Krótko mówiąc, idee anarchistyczne przemawiały do wielu typów pracowników, w tym typowo „proletariackich”, którzy pracowali w dużych zakładach przemysłowych. Wydaje się, że łączy ich pragnienie radykalnej zmiany społecznej, organizowanej przez nich samych w ich własnych bojowych klasowych organach (takich jak związki zawodowe). Ponadto, podobnie jak wczesny brytyjski ruch robotniczy, uważali oni, że związki te, oprócz tego, że są organami walki klasowej, mogą również stanowić ramy wolnego społeczeństwa socjalistycznego. Taka perspektywa prawie nie może być zacofana (w istocie, od 1917 roku leniniści składają gołosłowne deklaracje tej wizji!).

Co prowadzi nas do kolejnego ważnego problemu z argumentacją Howla, a mianowicie losów marksizmu i „silnego” ruchu robotniczego, do którego rzekomo się nadaje. Patrząc na jedyny naród, który przez większą część życia Marksa miał „nowoczesną” klasę robotniczą, Wielką Brytanię, „silny” ruch robotniczy tam stworzony nie był anarchistyczny, to prawda, ale nie był też (ani nie stał się) marksistowski. Była to raczej mieszanka sprzecznych idei, głównie reformatorskich, państwowo-socjalistycznych, które niewiele, jeśli w ogóle, zawdzięczają Marksowi. W największym stopniu Wielka Brytania rozwinęła na szeroką skalę rewolucyjny ruch klasy robotniczej podczas „syndykalistycznej rewolty” w latach 10. ubiegłego wieku. Jak na ironię, niektórzy marksiści przyłączyli się do tego ruchu tylko dlatego, że istniejące partie marksistowskie były tak reformatorskie lub nie miały znaczenia dla „życia współczesnych ludzi pracy”.

Patrząc na inne kraje, widzimy ten sam proces. Powstanie socjaldemokracji (marksizmu) w międzynarodowym ruchu robotniczym oznaczało po prostu wzrost reformizmu. Zamiast tworzyć rewolucyjny ruch robotniczy, marksizm pomógł stworzyć coś wręcz przeciwnego (choć początkowo ukrywał reformatorską aktywność za rewolucyjną retoryką). Kiedy więc Howl twierdzi, że anarchizm „przetrwa przy braku silnego ruchu robotniczego”, musimy się zastanowić, na jakiej planecie się znajduje.

Tak więc, aby doprecyzować, anarchizm kwitnie w tych okresach, kiedy ruch zawodowy i jego członkowie są radykalni, podejmując bezpośrednie działania i tworząc nowe formy organizacji, które nadal opierają się na samozarządzaniu pracowników. Należy się tego spodziewać, ponieważ anarchizm opiera się zarówno na, jak i jest wynikiem samowyzwolenia pracowników poprzez walkę. W mniej wojowniczych czasach skutki burżuazyjnego społeczeństwa i rola związków zawodowych w gospodarce kapitalistycznej mogą doprowadzić do zdeklasyfikowania ruchu robotniczego i zwiększenia biurokracji w jego obrębie. To właśnie wtedy, w okresach, gdy walka klasowa jest słaba, szerzyły się idee reformatorskie. Niestety, marksizm przyczynił się do tego, że rozprzestrzenił się dzięki swojej taktyce, polegającej na tym, że wyborcy koncentrowali się na walce z dala od bezpośredniego działania i do urny wyborczej, a więc na liderach, a nie na samodzielnym działaniu klasy robotniczej.

Co więcej, jeśli spojrzymy na obecny stan ruchu robotniczego, będziemy musieli stwierdzić, że marksizm jest „ideologią obcą życiu współczesnych ludzi pracy”. Gdzie są duże marksistowskie związki i partie klasy robotniczej? W Europie kontynentalnej istnieje kilka dużych reformatorskich partii socjalistycznych i stalinowskich, ale nie są to partie marksistowskie w żadnym sensownym znaczeniu tego słowa. Większość socjalistów była kiedyś marksistami, choć stosunkowo szybko przestali być rewolucyjni w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa (niektórzy, jak niemieccy socjaldemokraci, zorganizowali kontrrewolucyjne siły w celu stłumienia rewolty klasy robotniczej po I wojnie światowej). Jeśli chodzi o partie stalinowskie, to lepiej byłoby uznać za oznakę wstydu, że w ogóle otrzymują one jakiekolwiek wsparcie w klasie robotniczej. Jeśli chodzi o rewolucyjnych marksistów, to istnieją różne sekty trockistowskie, które spierają się między sobą o to, kto jest prawdziwą awangardą proletariatu, ale nie ma żadnego marksistowskiego ruchu robotniczego.

Co oczywiście prowadzi nas do kolejnego punktu, a mianowicie do problemów ideologicznych samych leninistów, które powstały w wyniku takiego stwierdzenia. Wszakże sam Lenin twierdził, że „życie współczesnych ludzi pracy” może wytworzyć tylko „świadomość związkową”, gdyż idee socjalistyczne były rozwijane niezależnie od ludzi pracy przez socjalistyczną (średnią) „inteligencję”. Jak omawiamy w części H.5.1, dla Lenina socjalizm był ideologią obcą życiu współczesnych ludzi klasy robotniczej.

Na koniec pojawia się pytanie, czy Marksa i Engelsa można naprawdę uważać za zdolnych do decydowania raz na zawsze, co jest, a co nie jest polityką „proletariacką”. Biorąc pod uwagę, że żaden z nich nie był z klasy robotniczej (jeden był kapitalistą!) sugeruje, że wiedzieliby o podejrzeniach wobec „proletariackiej” polityki. Co więcej, sformułowali oni swoje wyobrażenia o tym, co składa się na politykę „proletariacką”, zanim nowoczesna klasa robotnicza faktycznie rozwinęła się w jakimkolwiek kraju prócz Wielkiej Brytanii. Oznacza to, że na podstawie doświadczeń jednej z sekcji proletariatu w jednym kraju w latach czterdziestych XIX wieku Marks i Engels przez cały czas deklarowali, co jest, a co nie jest „proletariacką” polityką! Na pierwszy rzut oka nie jest to przekonujący argument, tym bardziej, że mamy ponad 150 lat doświadczeń z tymi taktykami, z którymi można je konfrontować!

Opierając się na tej perspektywie, Marks i Engels sprzeciwili się wszystkim innym grupom socjalistycznym nazywając je „sektami”, jeśli nie podpisali się pod ich ideami. Jak na ironię, argumentując, że wszyscy inni socjaliści propagują swoją sekciarską politykę na rzecz ruchu robotniczego, sami propagowali swoje własne spojrzenie na ten ruch. Pierwotnie, ponieważ poszczególne sekcje Międzynarodówki pracowały w różnych okolicznościach i osiągały różne stopnie rozwoju, teoretyczne ideały, które odzwierciedlały rzeczywisty ruch, również się różniły. Dlatego też Międzynarodówka była otwarta na wszystkie tendencje w klasie socjalistycznej i robotniczej, a jej ogólna polityka z konieczności opierałaby się na decyzjach konferencji, które odzwierciedlały tę rozbieżność. Decyzje te byłyby determinowane przez swobodną dyskusję w ramach i pomiędzy sekcjami wszystkich idei gospodarczych, społecznych i politycznych. Marks zastąpił jednak tę politykę wspólnym programem „działania politycznego” (tj. wybierania) przez masowe partie polityczne za pośrednictwem stałej Konferencji Haskiej z 1872 roku. Zamiast przyjąć to stanowisko w drodze normalnej wymiany poglądów i dyskusji teoretycznej w sekcjach kierujących się potrzebami walki praktycznej, Marks narzucił Międzynarodówce to, co uważał za przyszłość ruchu robotniczego – i potępił tych, którzy nie zgadzali się z nim jako z sekciarzami. Wyobrażenie, że to, co Marks uważał za konieczne, może być innym sekciarskim stanowiskiem narzuconym ruchowi robotniczemu, nie przyszło mu do głowy, ani tym bardziej do głów jego zwolenników: „Marks faktycznie nalegał, we wcześniejszych latach Pierwszej Międzynarodówki, na konieczność oparcia się na rzeczywistych ruchach, a nie na konstruowaniu dogmatu, do którego należało wówczas dostosować ruchy. Kiedy jednak rzeczywiste ruchy przybrały formy, które nie podobały mu się, jak to miało miejsce głównie w Hiszpanii i Włoszech, w Niemczech pod wpływem Lassalle’a, a w Wielkiej Brytanii, gdy tylko zostały spełnione najpilniejsze żądania związków zawodowych, potrafił zapomnieć o własnych przykazaniach i stać się wielkim inkwizytorem heretyckich wykroczeń.” [G.D.H. Cole, A History of Socialist Thought, vol. 2, s. 256]

To poparcie dla „działań politycznych” było tak samo „sekciarskie”, jak poparcie dla nieuczestniczenia w wyborach, co można zauważyć na przykładzie Engelsa z 1895 r. , który stwierdził, że „we Francji od dawna obowiązywały powszechne wybory, ale stały się one niesławne ze względu na nadużycia, do jakich dopuścił się rząd Bonapartego […]. Istniały również w Hiszpanii od czasów republiki, ale w Hiszpanii bojkot wyborów był zawsze regułą wszystkich poważnych partii opozycyjnych […] Rewolucyjni robotnicy z krajów łacińskich przyzwyczajeni byli dopatrzenia na wybory jak na sidła, instrument podstępu rządowego” [Marx-Engels Reader, s. 565] Nie trzeba dodawać, że nie wspomniał o tych małych szczegółach, kiedy atakował anarchistów za wyrażanie opinii „rewolucyjnych robotników krajów łacińskich” i „wszystkich poważnych partii opozycyjnych” w latach 70. ubiegłego wieku! Podobnie męczennicy z Haymarket przeszli z marksistowskiego stanowiska opartego na wyborach na anarchistyczne po własnych doświadczeniach przy urnach wyborczych, podobnie jak wielu brytyjskich socjalistów, którzy na początku XX wieku stali się syndykalistami. Dziwnym wydaje się wniosek, że te stanowiska nie są wyrazem walki klasy robotniczej, podczas gdy Marks i Engels są, zwłaszcza biorąc pod uwagę straszne wyniki tej strategii!

Tak więc marksiści twierdzą, że prawdziwe ruchy klasy robotniczej opierają się na masowych partiach politycznych opartych na hierarchii, centralizacji, przywództwie, a ci, którzy odrzucają ten model i działania polityczne (wyborcy) są sektami, a sekciarze to po prostu ich opcja i niewiele więcej. Kiedy spojrzymy na ruch robotniczy bez mrugnięć okiem stworzonych przez marksizm, widzimy, że anarchizm był ruchem ludzi klasy robotniczej, którzy używali, co uważali za słuszną taktykę, aby osiągnąć swoje własne cele społeczne, ekonomiczne i polityczne – taktykę i cele, które ewoluowały, aby sprostać zmieniającym się okolicznościom. Postrzeganie narastania anarchizmu i syndykalizmu jako politycznego wyrazu walki klasowej, kierując się potrzebami walki praktycznej, z którą się zetknęli w sposób naturalny wynika z uznania modelu marksistowskiego za to, czym on jest – tylko jedną z możliwych interpretacji przyszłości ruchu robotniczego, a nie przyszłości tego ruchu (a jak wskazuje historia Socjaldemokracji, prognozy Bakunina i anarchistów w ramach Pierwszej Międzynarodówki okazały się słuszne).

Ta tendencja do wciskania rewolucyjnego ruchu robotniczego w formy dekretowane przez dwie osoby w połowie XIX wieku okazała się dla niego katastrofalna. Nawet po całkowitej klęsce socjaldemokracji idea „rewolucyjnego” parlamentaryzmu była promowana na Trzeciej Międzynarodówce przez bolszewików, mimo że coraz więcej rewolucyjnych robotników w zaawansowanych krajach kapitalistycznych odrzucało ją na rzecz bezpośredniego działania i autonomicznej samoorganizacji klasy robotniczej. Anarchiści i marksiści wolnościowi oparli się na tym faktycznym ruchu ludzi pracy, na który wpłynęło niepowodzenie „działań politycznych”, podczas gdy bolszewicy oparli się na dziełach Marksa i Engelsa i własnych doświadczeniach w zacofanym, na wpół feudalnym społeczeństwie, którego robotnicy stworzyli już komitety fabryczne i sowietów poprzez działania bezpośrednie. Z tego właśnie powodu anarchosyndykalista Augustin Souchy powiedział, że odwołuje się do „tendencji, które istnieją we współczesnym ruchu robotniczym”, kiedy przekonywał na II Kongresie Międzynarodówki Komunistycznej: „Trzeba przyznać, że wśród robotników rewolucyjnych coraz bardziej zanika tendencja do parlamentaryzmu. Wręcz przeciwnie, silna tendencja antyparlamentarna uwidacznia się w szeregach najbardziej zaawansowanej części proletariatu. Spójrzmy na ruch Shop Stewardów [w Wielkiej Brytanii] lub hiszpański syndykalizm […] IWW jest całkowicie antyparlamentarna […] Chcę zwrócić uwagę, że idea antyparlamentaryzmu silniej odznacza się w Niemczech […] w wyniku samej rewolucji […] Musimy spojrzeć na tę kwestię w tym świetle.” [Proceedings and Documents of the Second Congress 1920, vol. 1, s. 176-7]

Oczywiście, ta perspektywa oparcia się na ideach i taktyce generowanej przez walkę klas została odrzucona na rzecz powrotu do zasad Marksa i Engelsa oraz ich wizji tego, co stanowiło prawdziwy „proletariacki” ruch. Jeśli ta taktyka była właściwa, to dlaczego nie doprowadziła do mniej ponurych skutków? Przecież degeneracja socjaldemokracji do reformizmu sugerowałaby jego niepowodzenie i trzymanie się „rewolucji” ponad ich taktykę (jak w „rewolucyjnym parlamentaryzmie”) zmieniającą niewiele. Marksiści, podobnie jak anarchiści, mają być materialistami, a nie idealistami. Jaki był rzeczywisty rezultat strategii leninistycznych? Czy doprowadziły one do udanych rewolucji proletariackich? Nie, nic z tych rzeczy. Fala rewolucyjna osiągnęła szczyt i upadła, a same partie leninowskie bardzo łatwo i szybko stały się stalinowskie. Co istotne, obszary o dużym natężeniu anarchistycznego, syndykalistycznego lub quasi-syndykalistycznego (np. rady komunistów) ruchu robotniczego (Włochy, Hiszpania i niektóre części Niemiec) zbliżyły się do rewolucji i do połowy lat 30. ubiegłego wieku tylko Hiszpania z jej silnym ruchem anarchistycznym miała rewolucyjny ruch robotniczy. Dlatego też, zamiast reprezentować politykę „nieproletariacką” czy „sekciarską” wymuszoną na klasie robotniczej, anarchizm odzwierciedlał politykę konieczną do zbudowania rewolucyjnego ruchu robotniczego, a nie reformatorskiej partii masowej.

W związku z tym być może uda nam się w końcu położyć kres pomysłowi, że Marks przewidział całą przyszłość ruchu robotniczego i drogę, jaką musi on podążać, jak jakiś socjalistyczny Nostradamus. Równie dobrze możemy odrzucić marksistowskie twierdzenia o „nieproletariańskim” charakterze anarchizmu jako nieświadome i niewiele więcej niż próbę wciśnięcia historii do ideologicznego więzienia. Jak wspomniano powyżej, aby przedstawić taką analizę, należy manipulować rzeczywistym składem klasowym istotnych wydarzeń i ruchów społecznych. Tak jest na przykład w przypadku Komuny Paryskiej, która była w przeważającej mierze wytworem rzemieślników (tj. drobnomieszczaństwa), a nie przemysłowej klasy robotniczej, a jednak uznawana przez marksistów za przykład „dyktatury proletariatu”. Jak na ironię, wiele elementów Komuny wychwalanej przez Marksa znajduje się w pracach Proudhona i Bakunina, które poprzedzają powstanie. Podobnie pomysł, że organizacje walczące z robotnikami („sowiety”) byłyby środkiem do zniesienia państwa i ram społeczeństwa socjalistycznego, można znaleźć w dziełach Bakunina, kilkadziesiąt lat przed tym, jak Lenin w 1917 r. złożył gołosłowne deklaracje w tej sprawie. Jak na teorię rzekomo opierającą się na elementach „nieproletariackich”, anarchizm z powodzeniem przewidział wiele z idei, które marksiści – jak twierdzą – wyciągnęli z proletariackiej walki klasowej!

Tak więc, podsumowując, twierdzenia, że anarchizm jest „obcy” dla życia klasy robotniczej, że jest „nieproletariacki” lub „przetrwa przy braku silnego ruchu robotniczego” są po prostu fałszywe. Obiektywne spojrzenie na fakty szybko temu dowodzi.

—-

* Lumpen burżuazja – termin używany przede wszystkim w kontekście elit kolonialnych i neokolonialnych w Ameryce Łacińskiej, które stały się silnie uzależnione i wspierały mocarstwa neokolonialne. Jest to hybrydowy związek niemieckiego słowa Lumpen i francuskiego słowa burżuazja (za Wikipedią; przyp. tłum.)

** Gastarbeiter – określenie robotników cudzoziemskich przybywających do Republiki Federalnej Niemiec na pobyt tymczasowy w celu podjęcia pracy. (przyp. tłum.)

H.2.11 Czy anarchiści są “antydemokratyczni”?

Jednym z powszechnych argumentów przeciwko anarchizmowi jest to, że jest on ‘antydemokratyczny’ (lub ‘elitarny’). Na przykład członek Brytyjskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (British Socialist Workers Party) potępia anarchizm za to, że jest „z konieczności głęboko antydemokratyczny” ze względu na swoje „założenie o absolutnej suwerenności indywidualnego ego przeciwko narzucaniu mu jakiejkolwiek ‘władzy’”, która, jak twierdzi, jest „koncepcją wyraźnie anarchistyczną”. Stanowisko to jest „idealistyczną koncepcją”, w której „każda władza jest postrzegana jako despotyczna; ‘wolność’ i ‘władza’ (a więc ‘wolność’ i ‘demokracja’) są przeciwieństwami. To założenie opozycji do ‘władzy”; było wspierane przez liberalizm”. Kontrastuje to z marksistowskim „materialistycznym rozumieniem społeczeństwa”, w którym „było jasne, że ‘władza’ jest niezbędna w każdym społeczeństwie, w którym praca jest pracą zespołową”. [Derek Howl, “The Legacy of Hal Draper,” s. 137-49, International Socialism, nr. 52, s. 145] Hal Draper argumentuje to tak: „Przez ‘zasadę władzy’ konsekwentny anarchista rozumie zasadniczy sprzeciw wobec jakiegokolwiek sprawowania władzy, w tym sprzeciw wobec władzy wywodzącej się z najpełniejszej demokracji i sprawowanej w sposób całkowicie demokratyczny […] Ze wszystkich ideologii anarchizm jest zasadniczo najbardziej antydemokratyczny, ponieważ jest nie tylko niezmiennie wrogi demokracji w ogóle, ale szczególnie każdej socjalistycznej demokracji najbardziej idealnej, jaką można sobie wyobrazić”.

Taki argument jest po prostu niedorzeczny. Jest on wadliwy na tak wielu poziomach, że trudno wiedzieć od czego zacząć. Oczywistym miejscem zdawałoby się twierdzenie, że anarchizm jest najbardziej „fundamentalny pod względem antydemokratycznościco do zasady”. Więc, biorąc pod uwagę, że są faszyści, monarchiści, zwolennicy (jak Trocki) ‘dyktatury partyjnej’ i mnóstwo innych, którzy opowiadają się za rządami mniejszości (nawet przez jedną osobę) nad wszystkimi innymi, czy można bezpośrednio argumentować, że anarchizm jest najbardziej ‘antydemokratyczny’, ponieważ opowiada się za wolnością wszystkich? Czy idea i praktyka absolutnej monarchii i faszyzmu jest naprawdę bardziej demokratyczna niż anarchizm? Oczywiście nie, choć wskazuje to na jakość tego rodzaju argumentów. Podobnie pojęcie, że liberalizm opiera się na ‘założeniu opozycji do ‘władzy’”, nie może być poparte nawet przypadkowym zrozumieniem tego tematu. Ideologia ta zawsze szukała sposobów na uzasadnienie struktur władzy państwa liberalnego, nie wspominając już o hierarchiach tworzonych przez kapitalistyczną własność prywatną. Tak więc pojęcie, że liberalizm jest przeciwny ‘władzy’, jest trudne do pogodzenia zarówno z jego teorią, jak i z rzeczywistością.

Innym oczywistym punktem jest to, że anarchiści nie postrzegają każdej władzy jako ‘despotycznej’. Jak omawiamy w sekcji H.4, to powszechne marksistowskie twierdzenie nie jest po prostu prawdziwe. Anarchiści zawsze bardzo wyraźnie podkreślali, że odrzucają określone rodzaje władzy, a nie ‘władzę’ jako taką. W rzeczywistości, przez termin ‘główny autorytet’ Bakunin rozumiał władzę hierarchiczną, a nie wszelkie formy ‘władzy’. To wyjaśnia dlaczego Kropotkin argumentował, że „pochodzenie anarchistycznej koncepcji społeczeństwa” leży w „krytyce hierarchicznych organizacji i autorytarnych koncepcji społeczeństwa” i podkreślał, że anarchizm „odmawia wszelkiej hierarchicznej organizacji”. [Anarchism, s. 158 i s. 137]

Oznacza to, że podejmowanie i trzymanie się zbiorowych decyzji nie jest aktem władzy. Raczej są one po prostu wyrazem indywidualnej autonomii. Oczywiste jest, że w większości działań istnieje potrzeba współpracy z innymi ludźmi. Rzeczywiście, życie wiąże się z „absolutną suwerennością indywidualnego ego” (jak gdyby anarchiści tacy jak Bakunin używali takich terminów!) będące „ograniczone” przez korzystanie z tej „suwerenności”. Weźmy, na przykład, grę w piłkę nożną. Wiąże się to ze znalezieniem innych osób, które chcą zagrać w grę, organizowaniem się w zespoły, uzgadnianiem zasad itp. Wszystkie straszne naruszenia „absolutnej suwerenności indywidualnego ego”, ale to właśnie „suwerenność jednostki” spowodowała przede wszystkim chęć do gry. Jakiego rodzaju „suwerenność” jest tą, która neguje samą siebie, gdy jest wykonywana? Oczywiste jest więc, że marksistowskie „podsumowanie” idei anarchistycznych w tej kwestii, podobnie jak wielu innych, jest dotknięte ubóstwem.

I, co zaskakujące, uważamy, że anarchistyczni myśliciele, tacy jak Bakunin i Kropotkin, atakują tę ideę „absolutnej suwerenności indywidualnego ego w najbardziej surowych kategoriach. Rzeczywiście, uważali oni, że jest to teoria burżuazyjna, która po prostu istnieje, aby uzasadnić ciągłą dominację i wyzysk ludzi klasy robotniczej przez klasę rządzącą. Kropotkin dość wyraźnie rozpoznał swoją anty-indywidualną i niewolniczą naturę, nazywając ją „autorytarnym indywidualizmem, który nas dusi” i podkreślając jej „płytką, a przez to ogłupiałą” naturę. [Conquest of Bread, s. 130] Podobnie, niewiele dobrego zrobiłby argument marksistowski, gdyby zacytowali Bakunina twierdząc, że „wolność jednostek nie jest bynajmniej sprawą indywidualną. Jest to sprawa zbiorowa, wytwór zbiorowy. Żadna jednostka nie może być wolna poza ludzkim społeczeństwem lub bez jego współpracy” lub że uważał „indywidualizm” za „zasadę burżuazyjną” [The Basic Bakunin, s. 46 i s. 57] Nie miał nic innego jak pogardę dla, jak sam to ujął, „tej indywidualistycznej, egoistycznej, złośliwej i złudnej wolności”, którą „wychwalały” wszystkie „szkoły burżuazyjnego liberalizmu”. [Michael Bakunin: Selected Writings, s. 196]

Być może, oczywiście, ci dwaj słynni anarchiści nie byli w rzeczywistości „konsekwentnymi” anarchistami, ale to twierdzenie jest wątpliwe.

Pojęcie, że anarchizm jest z natury rzeczy skrajną formą „indywidualizmu”, wydaje się być wielkim założeniem marksizmu. Stąd ciągłe powtarzanie tego „faktu” i nieustanna próba łączenia rewolucyjnego anarchizmu z ideami Stirnera (jedynego anarchisty, który podkreślał znaczenie „ego”). Engels mówi więc o „Stirnerze, wielkim proroku współczesnego anarchizmu – Bakunin wiele od niego czerpał[…] Bakunin zmieszał [Stirnera] z Proudhonem i nazwał mieszankę ‘anarchizmem’”. Dla Marksa, „Bakunin tylko przetłumaczył anarchię Proudhona i Stirnera na surowy język Tatarów”. [Marx, Engels and Lenin, Anarchism and Anarcho-Syndicalism, s. 175 i s. 153] W rzeczywistości, oczywiście, Stirner był w zasadzie nieznany ruchowi anarchistycznemu, dopóki jego książka nie została ponownie odkryta pod koniec XIX wieku i nawet wtedy jego wpływ był ograniczony. Jeśli chodzi o Bakunina, to o ile jego dług wobec Proudhona jest dobrze znany i oczywisty, to związek ze Stirnerem wydaje się istnieć tylko w głowach Marksa i Engelsa. Jak zauważa Mark Leier, „nie ma żadnych dowodów na to […] Bakunin wspomina o Stirnerze dokładnie raz w swoich pracach zebranych, a potem tylko przelotnie […] O ile można to stwierdzić, Bakunin nie miał żadnego, nawet negatywnego, zainteresowania pomysłami Stirnera” [Bakunin: The Creative Passion, s. 97] Proudhon również nie był pod wpływem Stirnera (wątpię, by nawet o nim wiedział), podczas gdy Stirner krytykował francuskiego anarchistę. Czy to oznacza, że Stirner jest jedynym „konsekwentnym” anarchistą? Co więcej, nawet jeśli chodzi o Stirnera, marksistowskie diatryby na temat „absolutnej suwerenności indywidualnego ego” nie zauważają, że sam egoista opowiadał się za organizacją („związek egoistów”) i doskonale zdawał sobie sprawę, że wymaga on uzgodnień między jednostkami, które abstrahując, ograniczały „wolność” (związek „oferuje większą swobodę”, a jednocześnie zawiera mniejszą ilość „wolności”). [The Ego and Its Own, s. 308]

Anarchizm wywodzi się oczywiście z greckiego „bez autorytetu” lub „bez władców” i to, o dziwo, samostanowi anarchistyczną teorię i wizję lepszego świata. Oznacza to, że anarchizm jest przeciwny „dominacji człowieka przez człowieka” (kobiety przez kobietę, kobiety przez mężczyznę itd.). Jednakże, „świadomość przeniknęła przez masy rządzone[…] ludzie zbuntowali się przeciwko formie władzy i wtedy poczuli się najbardziej uwierani. Ten duch buntu w jednostkach i w masach jest naturalnym i koniecznym owocem ducha dominacji, ochrony godności ludzkiej i zbawiciela życia społecznego”. Tak więc „wolność jest koniecznym wstępem do każdego prawdziwego i równego stowarzyszenia ludzkiego”. [Charlotte Wilson, Anarchist Essays, s. 54 i s. 40] Innymi słowy, anarchizm wywodzi się z walki uciśnionych z ich władcami i jest wyrazem wolności indywidualnej i społecznej. Anarchizm zrodził się z walki klasowej.

Uznając wolność jednostki za dobrą rzecz, następnym pytaniem jest, jak wolne jednostki współpracują ze sobą w taki sposób, aby zapewnić sobie stałą wolność („Wiara w wolność zakłada, że ludzie mogą współpracować”). [Emma Goldman, Red Emma Speaks, s. 442]). Sprawia to, że każde stowarzyszenie musi być równouprawnione. Można to zrobić tylko wtedy, gdy wszyscy zaangażowani biorą znaczący udział w procesie decyzyjnym i z tego powodu anarchiści podkreślają potrzebę samorządności (zwykle nazywanej samozarządzaniem) zarówno jednostek, jak i grup. Samozarządzanie w ramach wolnych stowarzyszeń i podejmowanie decyzji od dołu do góry jest jedynym sposobem na wyeliminowanie dominacji. Sami bowiem podejmując o sobie decyzje, automatycznie kończymy podział społeczeństwa na rządzących i rządzonych (tj. kończymy hierarchię). Ponieważ anarchizm wyraźnie oznacza poparcie dla wolności i równości, automatycznie oznacza on sprzeciw wobec wszelkich form hierarchicznej organizacji i autorytarnych stosunków społecznych. Oznacza to, że anarchistyczne poparcie dla wolności jednostki nie kończy się, jak twierdzi wielu marksistów, na zaprzeczeniu organizacji lub zbiorowego podejmowania decyzji, ale raczej na poparciu dla grup zarządzanych przez siebie. Tylko taka forma organizacji może położyć kres podziałowi społeczeństwa na rządzących i rządzonych, ciemiężonych i uciskanych, wyzyskiwanych i eksploatowanych oraz stworzyć środowisko, w którym jednostki mogą się zrzeszać, nie odmawiając im wolności i równości.

Dlatego też budująca strona anarchizmu (która naturalnie wypływa z opozycji do władzy) prowadzi do teorii politycznej, która twierdzi, że ludzie muszą bezpośrednio kontrolować własne problemy, organizacje i sprawy. Oznacza to, że wspieramy zgromadzenia masowe i ich federacje za pośrednictwem rad upoważnionych delegatów, którzy zostaną odwołani, jeśli złamią swoje mandaty (tj. będą działać tak, jak uznają za stosowne, tj. jako politycy lub biurokraci, a nie jak chcą ludzie, którzy ich wybrali). W ten sposób ludzie bezpośrednio rządzą sobą i kontrolują swoje własne życie, pozwalając tym, których dotyczy dana decyzja, mieć w niej swój udział i w ten sposób zarządzać swoimi sprawami bezpośrednio i bez hierarchii. Zamiast implikować „indywidualizm”, który zaprzecza znaczeniu stowarzyszania się i wolności, jaką może ono generować, anarchizm implikuje sprzeciw wobec hierarchii we wszystkich jej formach i poparcie dla wolnego stowarzyszania się równych sobie. Innymi słowy, anarchizm może być ogólnie rozumiany jako wsparcie dla samorządu lub samozarządzania, zarówno przez jednostki, jak i przez grupy.

Podsumowując, anarchistyczne wsparcie dla wolności indywidualnej wiąże się z podobnym wsparciem dla grup zarządzanych przez siebie. W takich grupach jednostki współpracują ze sobą jak równy z równym, aby zmaksymalizować swoją wolność. Dla anarchistów oznacza to, że marksiści mylą po prostu współpracę z przymusem, porozumienie z władzą, zrzeszanie z podporządkowaniem. W ten sposób marksistowska „materialistyczna” koncepcja władzy wypacza pozycję anarchistyczną, a po drugie, jest skrajnie nadhistoryczna. Różne formy podejmowania decyzji są zestawiane razem, niezależnie od różnych form, jakie mogą one przybierać. Aby zrównać hierarchiczny i samodzielnie zarządzany proces decyzyjny, antagonistyczne i harmonijne formy organizacji, wyalienowana władza lub władza zachowana w rękach osób, których bezpośrednio dotyczy, mogą być jedynie źródłem nieporozumień. Zamiast być podejściem „materialistycznym”, podejście marksistowskie to czysty idealizm filozoficzny – postulowanie koncepcji ahistorycznych niezależnie od jednostek i społeczeństw, które generują konkretne relacje społeczne i sposoby współpracy.

Podobnie śmiesznie byłoby zauważyć, że sami marksiści zwyczajowo odrzucają demokratyczną władzę, gdy im to pasuje. Nawet ten „wyższy rodzaj demokracji” sowieckiej był ignorowany przez partię bolszewicką, gdy była u władzy. Jak omawiamy w rozdziale H.6.1, w obliczu wyborów niebolszewickich większości do sowietów, bolszewickie siły zbrojne zostały wykorzystane do obalenia wyników. Ponadto, raz nie mogąc już liczyć na większość wyborczą, manipulowali oni okręgami wyborczymi. W miejscu pracy bolszewicy zastąpili robotniczą demokrację gospodarczą „jednoosobowym kierownictwem”, powoływanym z góry przez państwo, uzbrojonym we „władzę dyktatorską” (patrz punkt H.3.14). Jak omówiono w rozdziale H.3.8, bolszewicy uogólnili swoje doświadczenia związane z wykonywaniem władzy dla wyraźnego poparcia dyktatury partyjnej. W latach dwudziestych i trzydziestych Trocki powtarzał ten wniosek i wielokrotnie opowiadał się za dyktaturą partyjną, wzywając partię do wykorzystania swojej władzy w celu zmiażdżenia opozycji w klasie robotniczej do jej rządów. Dla tradycji bolszewickiej siła partii do ignorowania życzeń klasy, którą rzekomo reprezentuje, jest podstawowym stanowiskiem ideologicznym.

Pamiętajcie więc, kiedy Lenin lub Trocki opowiadają się za „dyktaturą partyjną”, nadrzędnością demokratycznych decyzji mas przez partię, eliminacją komitetów pracowniczych na rzecz mianowanych menedżerów uzbrojonych w „dyktatorską” władzę lub kiedy bolszewicy rozwiązali sowiety z niebolszewicką większością, to właśnie anarchizm jest zasadniczo „antydemokratyczny”! W sumie to, że każdy może twierdzić, iż anarchizm jest bardziej „antydemokratyczny” niż leninizm jest żartem.

Jednak wszystkie te antydemokratyczne akty wpisują się w „materialistyczną” koncepcję marksistowską Howla, zgodnie z którą „’władza’ jest niezbędna w każdym społeczeństwie, w którym praca jest oparta na współpracy”. Ponieważ „władza” jest niezbędna, a wszystkie formy zbiorowego podejmowania decyzji są z konieczności „autorytarne” i wiążą się z „podporządkowaniem”, nie ma znaczenia, w jaki sposób organizowane są kolektywy i jak podejmowane są decyzje. Stąd brak troski o wolność ludzi pracy poddanych (swoiście mieszczańskim) formom władzy preferowanym przez Lenina i Trockiego. Właśnie z tego powodu, aby odróżnić egalitarne (a więc wolnościowe) formy organizacji i podejmowania decyzji od autorytarnych, anarchiści nazywali siebie „antyautorytarystami”.

Nawet jeśli zignorujemy wszystkie antydemokratyczne akty bolszewizmu (lub uzasadnimy je problemami rewolucji rosyjskiej, jak większość leninowców), antydemokratyczny charakter idei leninowskich nadal wysuwa się na pierwszy plan. Leninowskie poparcie dla scentralizowanej władzy państwowej sprawia, że ich atak na anarchizm jako „antydemokratyczny” jest jasny i ostatecznie powoduje, że o sprawach milionów decyduje garstka ludzi w Komitecie Centralnym partii awangardowej. Jako przykład omówimy argumenty Trockiego przeciwko ruchowi Machnowszczyny na Ukrainie.

Dla Trockiego, Machnowszczyzna była przeciwna „sowieckiej władzy”. To, jak twierdził, była po prostu „władza wszystkich lokalnych radzieckich na Ukrainie”, ponieważ wszyscy oni „uznają centralną władzę, którą sami wybrali”. W związku z tym Machnowcy odrzucili nie tylko władzę centralną, ale także miejscowych sowietów. Trocki sugerował również, że w Rosji nie ma „wyznaczonych” osób, ponieważ „w Rosji nie ma władzy prócz tej, która jest wybierana przez całą klasę robotniczą i chłopów pracujących”. To powoduje [!] że dowódcy mianowani przez sowiecki rząd centralny są umiejscowieni na swoich stanowiskach z woli milionów ludzi pracy. Podkreślił, że można mówić o „mianowanych” osobach „tylko na rozkaz burżuazyjny, gdy carscy urzędnicy lub mieszczańscy ministrowie mianują według własnego uznania dowódców, którzy podporządkowują poddanych żołnierzy klasom burżuazyjnym”. Kiedy na początku 1919 r. Machnowcy próbowali zwołać czwartą regionalną konferencję chłopów, robotników i partyzantów w celu omówienia postępów wojny domowej, Trocki, co nie było zaskoczeniem, „kategorycznie jej zakazał. Z typowym elitaryzmem zauważył, że ruch Machnowski miał „swoje korzenie w masie ignorantów”! [How the Revolution Armed, vol. II, s. 277, s. 280, s. 295 i s. 302]

Innymi słowy, ponieważ rząd bolszewicki został w przeszłości obdarzony władzą przez narodowy Kongres Radziecki (i pozostał tam tylko dzięki manipulacji okręgami wyborczymi i rozwiązywaniu sowietów), miał on (jako jego przedstawiciel) prawo zakazać konferencji, która wyrażałaby życzenia milionów robotników, chłopów i partyzantów walczących o rewolucję! Łatwo zauważyć fałszywy charakter jego argumentów. Zamiast wykonywać wolę milionów robotników, Trocki po prostu wykonywał swoją wolę. Nie konsultował się z tymi milionami ani z miejscowymi sowietami, którzy w ideologii bolszewickiej oddali swoją władzę garstce ludzi w komitecie centralnym Partii Bolszewickiej. Zakazując konferencji, bardzo skutecznie podważał praktyczną, funkcjonalną demokrację milionów i zastąpił ją czysto formalną „demokracją” opartą na wzmocnieniu pozycji kilku liderów w centrum. Tak, w rzeczy samej, to prawdziwa demokracja w działaniu, kiedy jedna osoba może odmówić rewolucyjnemu narodowi prawa do decydowania o własnym losie!

Bez zaskoczeń, anarchista Nestor Machno odpowiedział, twierdząc, że uważa za „nienaruszalne prawo robotników i chłopów, prawo zdobyte przez rewolucję, do zwoływania kongresów na własny użytek, do omawiania swoich spraw. Dlatego zakaz władz centralnych zwoływania takich kongresów […] stanowi bezpośredni i bezczelnygwałt praw pracowników” [zacytował Peter Arshinov, The History of the Makhnovist Movement, s. 129] Pozostawimy czytelnikom decyzję, który z nich, Trocki czy Machno, pokazał zasadniczo „antydemokratyczną” perspektywę.

Co więcej, istnieje kilka teoretycznych kwestii, które należy poruszyć w tej sprawie. Zauważmy na przykład, że nie próbuje się odpowiedzieć na proste pytanie, dlaczego zdobycie 51% głosów grupy automatycznie czyni słusznym! Uznaje się za rzecz oczywistą, że mniejszość powinna podporządkować się woli większości, zanim taka wola zostanie nawet podjęta. Czy oznacza to, na przykład, że marksiści odmawiają mniejszościom prawa do obywatelskiego nieposłuszeństwa, jeżeli większość działa w sposób, który szkodzi ich wolnościom i równości? Jeżeli, na przykład, większość w danej społeczności zdecyduje się na wdrożenie praw rasowych, czy oznacza to, że marksiści sprzeciwialiby się dyskryminowanej mniejszości, podejmując bezpośrednie działania w celu ich podważenia i zniesienia? Albo, aby wziąć przykład bliżej marksizmu, w 1914 roku przywódcy Partii Socjaldemokratycznej w niemieckim parlamencie głosowali za wsparciem wojny. Antywojenna mniejszość tej grupy szła w parze z większością w imię „demokracji”, „jedności“ i „dyscypliny”. Czy Howl i Draper twierdziliby, że mieli rację? Jeśli nie mieli prawa zdradzać idei marksizmu i międzynarodowej solidarności klasy robotniczej, to dlaczego nie? Poddali się przecież „najdoskonalszej socjalistycznej demokracji” i tak, przypuszczalnie, podjęli słuszną decyzję.

Krótko mówiąc, argumenty, że anarchiści są „antydemokratyczni” są skrajnie wątpliwe, o ile nie hipokrytyczne.

Ogólną zasadą jest, że anarchiści nie mają problemu z zaakceptowaniem przez mniejszość decyzji większości po procesie swobodnej debaty i dyskusji. Jak argumentujemy w sekcji A.2.11, takie zbiorowe podejmowanie decyzji jest zgodne z zasadami anarchistycznymi – w istocie, opiera się na nich. Rządząc sobą bezpośrednio, wykluczamy innych rządzących nami. Nie robimy jednak z tego fetyszu, uznając, że w pewnych okolicznościach mniejszość musi i powinna ignorować decyzje większości. Na przykład, jeśli większość organizacji decyduje się na politykę, którą mniejszość uważa za katastrofalną, to dlaczego miałaby podążać za większością? Tak samo, jeśli większość podejmie decyzję, która szkodzi wolności i równości nie-opresyjnej i nieeksploatującej się mniejszości, wówczas mniejszość ta ma prawo do odrzucenia „władzy” większości. Słowami Carole Pateman: „Istotą liberalnej teorii umów społecznych jest to, że jednostki powinny obiecywać lub zawierać umowy z przedstawicielami, służąc w charakterze przedstawicieli tym, od których dostali prawo do podejmowania decyzji politycznych […] Obiecywanie […] jest wyrazem wolności i równości jednostki, a jednocześnie zobowiązuje jednostki na przyszłość. Obiecywanie oznacza również, że jednostki są zdolne do samodzielnego osądzania i racjonalnego zastanawiania się, a także do oceny i zmiany własnych działań i relacji; niekiedy obietnice mogą być słusznie złamane. Jednakże obietnica posłuszeństwa jest zaprzeczeniem lub ograniczeniem, w większym lub mniejszym stopniu, wolności i równości jednostek oraz ich zdolności do korzystania z tych zdolności. Obietnica posłuszeństwa jest stwierdzeniem, że w pewnych dziedzinach osoba składająca obietnicę nie ma już swobody w korzystaniu ze swoich możliwości i decydowaniu o własnych działaniach i nie jest już równa, lecz podrzędna”. [The Problem of Political Obligation, s. 19]

Tak więc dla anarchistów, demokracja, która nie wiąże się z indywidualnymi prawami do sprzeciwu, niezgody i praktykowania obywatelskiego nieposłuszeństwa, naruszyłaby wolność i równość, te same wartości, które marksiści zazwyczaj twierdzą, że są w centrum ich polityki. Twierdzenie, że anarchizm jest „antydemokratyczny” zasadniczo ukrywa argument, że mniejszość musi stać się niewolnikiem większości – bez prawa do sprzeciwu, gdy większość się myli (w praktyce oczywiście zazwyczaj chodzi o nakazy i prawa ze strony mniejszości wybieranej do władzy). W rzeczywistości pragnie, aby mniejszość była podporządkowana, a nie równa większości. Anarchiści_stki natomiast, ponieważ popieramy samozarządzanie, uznajemy również znaczenie odmienności i indywidualności – w istocie, ponieważ jesteśmy za samozarządzaniem („demokracja” nie przesądza o sprawiedliwości), popieramy również wolność jednostki, która jest jego uzasadnieniem. Popieramy wolność jednostek, ponieważ tak gorliwie wierzymy w samozarządzanie („demokrację”).

Zatem Howl i Draper nie rozumieją przesłanek demokratycznego procesu decyzyjnego – nie opiera się on na założeniu, że większość ma zawsze rację, ale że wolność jednostki wymaga, aby demokracja wyrażała i broniła się. Stawiając zbiorowość ponad jednostką, podważają one wartości demokratyczne i zastępują je niewiele więcej niż tyrania większości (lub, co bardziej prawdopodobne, maleńkiej mniejszości, która twierdzi, że reprezentuje większość).

Ponadto o postępie decydują ci, którzy nie zgadzają się i buntują przeciwko status quo i decyzjom większości. Właśnie dlatego anarchiści popierają prawo do sprzeciwu w grupach zarządzanych przez siebie – w rzeczywistości sprzeciw, odmowa, bunt jednostek i mniejszości jest kluczowym aspektem zarządzania sobą. Biorąc pod uwagę, że leniniści nie popierają samozarządzania (w najlepszym razie popierają Locke’owską koncepcję wyboru rządu jako „demokracji”), trudno się dziwić, że podobnie jak Locke postrzegają oni niezgodę jako zagrożenie i coś do potępienia. Z drugiej strony anarchiści, uznając, że uzasadnienie i podstawa samozarządzania (tj. demokracja bezpośrednia) leży w wolności jednostki, uznają i popierają prawo jednostek do buntu przeciwko temu, co uważają za niesprawiedliwe i narzucone. Jak pokazuje historia, stanowisko anarchistyczne jest właściwe – bez buntu wiele mniejszości nigdy nie poprawiłoby swojej pozycji, a społeczeństwo znalazłoby się w stagnacji. W rzeczywistości komentarze Howla i Drapera są tylko odzwierciedleniem standardowej kapitalistycznej diatryby przeciwko strajkującym i protestującym – nie muszą protestować, bo żyją w „demokracji”.

Ta marksistowska koncepcja, że anarchiści są „antydemokratyczni”, wprowadza ich w ogromne sprzeczności. Bardzo niedokładny i wprowadzający w błąd artykuł Lance’a Selfy „Emma Goldman: A life of controversy” jest tego przykładem. [International Socialist Review, nr. 34, marzec-kwiecień 2004] Ignorując o wiele bardziej istotne dowody na elitaryzm leninowski, Selfa stwierdził, że „Goldman nigdy nie odwróciła się od idei, że bohaterskie jednostki, a nie masy, tworzą historię” i cytuje swój esej z 1910 roku „Minorities Versus Majorities”, aby to udowodnić. Co istotne, tak naprawdę nie obala on argumentów, które wyłożyła Goldman. Nie trzeba dodawać, że fałszywie je przedstawia.

Celem eseju Goldman było stwierdzenie tego, co oczywiste – że masa nie jest źródłem nowych pomysłów. Nowe, postępowe idee są raczej wytworem mniejszości, które następnie rozprzestrzeniają się na większość poprzez działania tych mniejszości. Nawet ruchy społeczne i rewolucje zaczynają się, gdy mniejszość podejmuje działania. Na przykład, związkowość zawodowa była (i nadal jest) ruchem mniejszościowym w większości krajów. Poparcie dla równości rasowej i seksualnej było długo pogardzane (a w najlepszym razie ignorowane) przez większość i potrzeba było zdecydowanej mniejszości, aby posunąć tę sprawę do przodu i rozpowszechnić tę ideę w większości. Rewolucja Rosyjska nie zaczęła się od większości. Zaczęło się, gdy mniejszość robotnic (ignorując rady miejscowych bolszewików) wyszła na ulice i z tych setek wyrosła na ruch setek tysięcy.

Fakty są wyraźnie po stronie Goldman, nie Selfy. Biorąc pod uwagę, że Goldman objaśniała tak oczywiste prawo ewolucji społecznej, wydaje się niesamowite, że Selfa ma z tym problem. Jest to szczególnie ważne, ponieważ marksizm (zwłaszcza jego wersja leninowska) domyślnie to uznaje. Jak argumentował Marks, idee rządzące każdej epoki są ideami klasy rządzącej. Podobnie Goldman: „Ludzka myśl zawsze była fałszowana przez tradycję i zwyczaj, i wypaczała fałszywą edukację w interesie tych, którzy sprawowali władzę […] przez państwo i klasę rządzącą”. Stąd „ciągła walka” z „państwem, a nawet ze ‘społeczeństwem’ czyli z większością stłumioną i zahipnotyzowaną przez państwo i kult państwa”. Gdyby tak nie było, jak zauważyła Goldman, żadne państwo nie mogłoby uratować przed masami siebie ani własności prywatnej. Stąd potrzeba, aby ludzie oderwali się od swoich warunków, aby działali dla siebie. Jak argumentowała, takie bezpośrednie działanie jest „zbawieniem człowieka”, ponieważ „wymaga ono integralności, samodzielności i odwagi”. [Red Emma Speaks, s. 111 i s. 76]

Tak więc Goldman, podobnie jak inne anarchistki, nie odrzucała mas, a jedynie podkreślała to, co oczywiste: mianowicie, że socjalizm jest procesem samowyzwolenia, a zadaniem świadomej mniejszości jest wspieranie tego procesu poprzez zachęcanie do bezpośredniego działania mas. Stąd też poparcie Goldman dla syndykalizmu i działań bezpośrednich, o którym Selfa (znacząco) nie informuje swoich czytelników. Więc czy odrzucenie przez Goldman „większości” było elitaryzmem jak twierdzi Selfa? Nie, zdecydowanie nie. Widać to wyraźnie po spojrzeniu na tę pracę w kontekście. Na przykład, w debacie między nią a socjalistą wykorzystała strajk Lawrence’a „jako przykład bezpośredniego działania”. [Living My Life, vol. 1., s. 491] Robotnicy w jednym z młynów rozpoczęli strajk wychodząc. Następnego dnia pięć tysięcy w innym młynie uderzyło i pomaszerowało do innego młyna, a wkrótce podwoiło swoją liczbę. Wkrótce strajkujący musieli dostarczyć jedzenie i paliwo dla 50. 000 osób. [Howard Zinn, A People’s History of the United States, s. 327-8] Zamiast tego, że strajk jest aktem większości, to bezpośrednie działanie mniejszości rozpoczęło go, a następnie rozprzestrzeniło się na większość (strajk, nawiasem mówiąc, Goldman poparła i zebrała fundusze). Należy również zauważyć, że strajk Lawrence’a odzwierciedlał jej wyobrażenia o tym, jak strajk generalny może zostać rozpoczęty przez „jedną branżę lub przez niewielką, świadomą mniejszość wśród robotników”, która „wkrótce zostanie przejęta przez wiele innych branż, rozprzestrzeniając się jak dzikie pożary”. [Red Emma Speaks, s. 95]

Czy marksiści naprawdę twierdzą, że to było „elitarne”? Jeśli tak, to każda spontaniczna rewolta jest „elitarna”. Każda próba oporu uciskanych mniejszości jest „elitarna”. Rzeczywiście, każda próba zmiany społeczeństwa jest „elitarna”, tak jakby obejmowała mniejszość, która nie ogranicza się tylko do propagowania nowych idei, ale zamiast tego podejmuje bezpośrednie działania mające na celu podnoszenie świadomości lub opieranie się hierarchii tu i teraz. Rewolucje pojawiają się, gdy idee większości doganiają mniejszość, która inspiruje innych swoimi pomysłami i działaniami. Tak więc w swoim dążeniu do nazwania ruchu anarchistycznego „elitarnym”, Selfa logicznie rzecz biorąc, nazwał także (między innymi) ruchy pracownicze, feministyczne, pokojowe i praw obywatelskich (i inne).

Równie żenujące dla Selfy, Trocki (osoba, której przeciwstawiona jest Goldman, mimo że był praktykującym i obrońcą dyktatury partyjnej) zgodził się z anarchistami co do znaczenia mniejszości. Jak powiedział podczas debaty o Kronsztadzie pod koniec lat 30. ubiegłego wieku, „rewolucja jest ‘dokonywana’ bezpośrednio przez mniejszość. Sukces rewolucji jest jednak możliwy tylko wtedy, gdy mniejszość ta znajdzie większe lub mniejsze poparcie, a przynajmniej przyjazną neutralność ze strony większości. Zmiana w różnych etapach rewolucji […] jest bezpośrednio zdeterminowana przez zmianę stosunków politycznych między mniejszością a większością, między awangardą a klasą. [Lenin and Trotsky, Kronstadt, s. 85] To nie czyni Trockiego elitarystą w rozumieniu Selfy, oczywiście. Kluczowa różnica polega na tym, że Goldman nie twierdziła, że ta mniejszość powinna przejąć władzę i rządzić masami, niezależnie od woli tej większości, tak jak zrobił to Trocki (patrz punkt H.1.2). Jak zauważyła Goldman, „demagodzy socjalistyczni wiedzą, że [jej argument jest prawdziwy] tak samo jak ja, ale podtrzymują mit cnót większości, ponieważ sam ich schemat oznacza utrwalenie władzy” i „władza, przymus i zależność spoczywają na masie, ale nigdy na wolności”.[Op. Cit., s. 85]

Tak więc, anarchiści_stki popierają wolność jednostki, aby móc opierać się nawet demokratycznie podjętym decyzjom tylko dlatego, że demokracja musi być oparta na wolności jednostki. Bez prawa do sprzeciwu, demokracja staje się żartem i niczym więcej niż liczbowym uzasadnieniem tyranii. Nie oznacza to, że jesteśmy „antydemokratyczni”, a wręcz odwrotnie, ponieważ jesteśmy wierni podstawowym zasadom demokratycznego podejmowania decyzji – pozwala to jednostkom łączyć się jako równi, a nie jako podwładni i mistrzowie. Co więcej, różnorodność jest niezbędna dla każdego realnego ekosystemu i jest niezbędna w każdym realnym społeczeństwie (i oczywiście w każdym społeczeństwie, w którym warto żyć). Oznacza to, że zdrowe społeczeństwo to takie, które wspiera różnorodność, indywidualność, odmienność i w równym stopniu samoorganizujące się stowarzyszenia, aby zapewnić wszystkim wolność. Jak argumentował Malatesta: „Są sprawy, w których warto przyjąć wolę większości, ponieważ szkody spowodowane rozłamem byłyby większe niż te spowodowane błędem; są okoliczności, w których dyscyplina staje się obowiązkiem, ponieważ jej niepowodzenie byłoby porażką w solidarności między uciśnionymi i oznaczałoby zdradę w obliczu wroga. Ale kiedy jest się przekonanym, że organizacja podąża drogą, która zagraża przyszłości i utrudnia naprawienie wyrządzonej krzywdy, wówczas obowiązkiem jest zbuntowanie się i przeciwstawienie się nawet ryzyku spowodowania rozłamu […] Istotne jest, aby jednostki rozwijały poczucie organizacji i solidarności oraz przekonanie, że braterska współpraca jest konieczna do walki z uciskiem i do osiągnięcia społeczeństwa, w którym każdy będzie mógł cieszyć się własnym życiem”. [Errico Malatesta: His Life and Ideas, s. 132-3]

Oznacza to, że anarchiści nie są przeciwni podejmowaniu większościowych decyzji jako takich. Po prostu uznajemy, że mają one ograniczenia. W praktyce potrzeba osiągnięcia porozumienia przez większość i mniejszość jest jednym z najbardziej anarchistycznych założeń:“Ale takie dostosowanie [mniejszości do decyzji większości] z jednej strony przez jedną grupę musi być wzajemne, dobrowolne i musi wynikać ze świadomości potrzeby i dobrej woli, aby nie dopuścić do sparaliżowania prowadzenia spraw społecznych przez upór. Nie może być ona narzucona jako zasada i norma ustawowa […]”Więc […] anarchiści odmawiają większości prawa do rządzenia w ludzkim społeczeństwie ogółem […] jak to jest możliwe […] aby twierdzić, że anarchiści powinni poddać się decyzjom większości, zanim nawet usłyszą, jakie to mogą być decyzje?” [Malatesta, The Anarchist Revolution, s. 100-1]

Dlatego też, akceptując podejmowanie decyzji przez większość jako kluczowy aspekt ruchu rewolucyjnego i wolnego społeczeństwa, anarchiści nie fetyszują go. Uznajemy, że musimy kierować się własnym osądem przy ocenie każdej podjętej decyzji tylko dlatego, że większość nie zawsze ma rację. Musimy zrównoważyć potrzebę solidarności we wspólnej walce i potrzeby wspólnego życia z krytyczną analizą i osądem. Jak argumentował Malatesta:“W każdym razie nie jest to kwestia bycia dobrym czy złym; jest to kwestia wolności, wolności dla wszystkich, wolności dla każdej jednostki, o ile nie narusza ona równej wolności innych. Nikt nie może z całą pewnością ocenić, kto ma rację, a kto nie, kto jest bliżej prawdy i która jest najlepszą drogą do największego dobra dla każdego i dla każdego. Doświadczenie poprzez wolność jest jedynym środkiem do osiągnięcia prawdy i najlepszych rozwiązań; i nie ma wolności, jeśli nie ma wolności, by się mylić”.W związku z tym naszym zdaniem konieczne jest, aby większość i mniejszość odniosły sukces w pokojowym i zyskownym współistnieniu poprzez wzajemne porozumienie i kompromis, poprzez inteligentne uznanie praktycznych potrzeb życia wspólnotowego i przydatności ustępstw, które są konieczne z uwagi na okoliczności.” [Errico Malatesta: His Life and Ideas, s. 72]

Nie trzeba dodawać, że nasze argumenty z jeszcze większą siłą odnoszą się do decyzji przedstawicieli większości, którzy w praktyce stanowią bardzo małą mniejszość. Leniniści zazwyczaj mylą te dwie różne formy podejmowania decyzji. Kiedy leniniści dyskutują o podejmowaniu decyzji większością głosów, prawie zawsze mają na myśli decyzje tych, którzy są wybierani przez większość – komitet centralny lub rząd – a nie większość mas lub organizacji. Ostatecznie, leninowskie poparcie dla demokracji (jak pokazała rewolucja rosyjska) jest uzależnione od tego, czy większość je popiera, czy nie. Anarchiści nie są tak zakłamani ani tak elitarni, argumentując, że każdy powinien mieć te same prawa, które leniniści uzurpują sobie dla swoich przywódców.

To przeciwstawienie socjalizmu do „indywidualizmu” jest znaczące. Celem socjalizmu jest przecież zwiększenie wolności jednostki (cytując Manifest Komunistyczny, stworzenie „stowarzyszenia, w którym wolny rozwój każdego jest warunkiem wolnego rozwoju wszystkich”). [The Marx-Engels Reader, s. 491]). Autentyczny socjalizm jako taki jest „indywidualistyczny” w swoich aspiracjach i potępia kapitalizm jako częściowy i wadliwy indywidualizm, który przynosi korzyści nielicznym kosztem wielu (pod względem ich rozwoju i indywidualności). Widać to na przykładzie Goldman, która twierdziła, że anarchizm „sam w sobie podkreśla znaczenie jednostki, jej możliwości i potrzeb w wolnym społeczeństwie”. Podkreśla, że „środkiem ciężkości w społeczeństwie jest jednostka – że musi ona myśleć za siebie, działać swobodnie i żyć w pełni. Celem anarchizmu jest, aby każdy człowiek na świecie mógł to zrobić”. Nie trzeba dodawać, że odróżniała swoją pozycję od burżuazyjnej ideologii: „Oczywiście, nie ma to nic wspólnego z dużo chwalonym ‘bezwzględny indywidualizmem’. Taki drapieżny indywidualizm jest naprawdę leciwy, a nie bezwzględny[…] Ich ‘bezwzględny indywidualizm’ jest po prostu jednym z wielu pozorów klasy rządzącej do niepohamowanych wymuszeń biznesowych i politycznych”. [Op. Cit., s. 442 i s. 443] To wsparcie dla indywidualności nie wykluczało solidarności, organizowania związków, praktykowania działań bezpośrednich, wspierania syndykalizmu, pragnienia komunizmu i tak dalej, ale raczej go wymagało (jak pokazało życie Goldman). Płynie to automatycznie z zamiłowania do wolności dla wszystkich. Biorąc to pod uwagę, typowe leninowskie ataki przeciwko anarchizmowi za bycie ‘indywidualnością’ po prostu obnażają państwową kapitalistyczną naturę bolszewizmu: „Kapitalizm promuje egoizm, a nie indywidualność czy ‘indywidualizm’ […] ego, które stworzył […] [ jest] wyschnięte[…] Termin ‘burżuazyjny indywidualizm’, epitet szeroko stosowany dziś przez lewicę przeciwko elementom wolnościowym, odzwierciedla stopień, w jakim ideologia burżuazyjna przenika projekt socjalistyczny; w istocie, stopień, w jakim projekt ‘socjalistyczny’ (w odróżnieniu od wolnościowego projektu komunistycznego) jest rodzajem państwowego kapitalizmu”. [Murray Bookchin, Post-Scarcity Anarchism, s. 194fn]

Dlatego marksistowski atak na anarchizm jako „antydemokratyczny” jest nie tylko fałszywy, ale i ironiczny i obłudny. Po pierwsze, anarchiści nie opowiadają się za „absolutną suwerennością indywidualnego ego”. Raczej opowiadamy się za wolnością jednostki. To z kolei implikuje zaangażowanie w samodzielnie zarządzane formy organizacji społecznej. Oznacza to, że anarchiści nie mylą porozumienia z (hierarchiczną) władzą. Po drugie, marksiści nie wyjaśniają, dlaczego większość ma zawsze rację lub dlaczego ich opinie są automatycznie prawdą. Po trzecie, logiczne wnioski z ich argumentów doprowadziłyby do absolutnego zniewolenia jednostki wobec przedstawicieli większości. Po czwarte, zamiast być zwolennikami demokracji, marksiści tacy jak Lenin i Trocki wyraźnie opowiadali się za rządami mniejszości i ignorowaniem decyzji większości, gdy ścierały się one z decyzjami partii rządzącej. Po piąte, ich poparcie dla „demokratycznej” władzy scentralizowanej oznacza w praktyce eliminację demokracji u podstaw. Jak wynika z argumentów Trockiego przeciwko Machnowcom, demokratyczna organizacja i decyzje milionów mogą być zakazane przez jedną osobę.

Ogólnie rzecz biorąc, marksiści twierdzą, że anarchiści są „antydemokratyczni” i dlatego przeciwstawiają się marksizmowi.

H.2.10 Czy anarchiści opowiadają się przeciwko przywództwu?

Powszechnym twierdzeniem marksistów jest to, że anarchiści odrzucają ideę „przywództwa” a więc myślą w kategoriach całkowicie spontanicznej rewolucji. Jest to również powszechnie rozumiane jako fakt, że anarchiści nie widzą potrzeby, aby rewolucjoniści organizowali się razem, aby wpływać na walkę klasową tu i teraz. Stąd Duncan Hallas z brytyjskiego SWP: „To, że konieczna jest organizacja socjalistycznych bojowników, jest wspólne dla lewicy, z wyjątkiem kilku anarchistycznych purystów. Ale jaki rodzaj organizacji? Jednym z poglądów, rozpowszechnionym wśród nowozradykalizowanych studentów i młodych pracowników, jest pogląd, że wolnościowcy […] mają wrogość do scentralizowanej, skoordynowanej działalności i głębokie podejrzenie o cokolwiek, co uderza w przywództwo. Z tego punktu widzenia nic poza luźną federacją grup roboczych nie jest ani konieczne, ani pożądane. Podstawowe założenia są takie, że organizacje scentralizowane nieuchronnie ulegają biurokratycznej degeneracji i że spontaniczna działalność ludzi pracy jest jedyną i wystarczającą podstawą do osiągnięcia socjalizmu […] Niektórzy wolnościowcy dochodzą do wniosku, że rewolucyjna partia socjalistyczna jest sprzecznością. Jest to oczywiście tradycyjne stanowisko anarchosyndykalistyczne”. [Towards a revolutionary socialist party, s. 39]

Ignorując zwyczajowe protekcjonalne odniesienia do wieku i doświadczenia nie-lenininistów, argument ten można zarzucić na wielu płaszczyznach. Po pierwsze, choć jako wolnościowcy odrzucamy struktury scentralizowane, nie oznacza to, że odrzucamy działania skoordynowane. To może być powszechny marksistowski argument, ale to słowa bez pokrycia. Po drugie, anarchiści nie odrzucają idei „przywództwa”. Po prostu odrzucamy ideę hierarchicznego przywództwa. Po trzecie, choć wszyscy anarchiści uważają, że „rewolucyjna partia socjalistyczna” jest sprzecznością, nie oznacza to jednak, że odrzucamy potrzebę istnienia organizacji rewolucyjnych (tj. organizacji anarchistów). Sprzeciwiając się scentralizowanym i zhierarchizowanym partiom politycznym, anarchiści od dawna widzą potrzebę, by grupy i federacje anarchistyczne dyskutowały i rozpowszechniały nasze idee i wpływy. Będziemy omawiać każdą kwestię po kolei.

Pierwszy argument jest najmniej ważny. Dla marksistów koordynacja równa się centralizmowi, a odrzucenie centralizacji oznacza odrzucenie koordynacji, wspólnej działalności. Dla anarchistów koordynacja nie oznacza centralizmu ani centralizacji. Dlatego anarchizm kładzie nacisk na federację i federalizm jako środki koordynacji wspólnych działań. W systemie scentralizowanym, sprawy wszystkich są oddawane w ręce garstki ludzi w centrum. Ich decyzje są następnie wiążące dla masy członków organizacji, których stanowisko polega po prostu na wykonywaniu poleceń tych, których wybiera większość. Oznacza to, że władza spoczywa na górze, a decyzje płyną z góry w dół. Jako taka, partia „rewolucyjna” naśladuje po prostu społeczeństwo, któremu się sprzeciwia (patrz rozdział H.5.6), jak również jest niezwykle nieskuteczna (patrz rozdział H.5.8).

Natomiast w strukturze federalnej decyzje są podejmowane oddolnie przez rady wybieranych, upoważnionych i odwoływalnych delegatów. W rzeczywistości odkrywamy anarchistów takich jak Bakunin i Proudhon, którzy w swoich wyobrażeniach o tym, jak wolne społeczeństwo funkcjonowało lata przed zastosowaniem ich w praktyce przez Komunię Paryską, opowiadają się raczej za delegatami wybranymi, upoważnionymi i odwoływalnymi, niż za przedstawicielami. Struktura federalna istnieje w celu zapewnienia, że każde skoordynowane działanie dokładnie odzwierciedla decyzje członków. Anarchiści zatem „nie negują potrzeby koordynacji między grupami, dyscypliny, skrupulatnego planowania i jedności w działaniu. Wierzą oni jednak, że koordynacja, dyscyplina, planowanie i jedność w działaniu muszą być osiągane dobrowolnie, poprzez samodyscyplinę karmioną przekonaniem i zrozumieniem, a nie przymusem i bezmyślnym, niekwestionowanym posłuszeństwem rozkazom z góry. Oznacza to, że „stanowczo sprzeciwiamy się tworzeniu struktury organizacyjnej, która staje się celem samym w sobie, komitetów, które utrzymują się po zakończeniu swoich praktycznych zadań, ‘przywództwa’, które sprowadza ‘rewolucjonistę do bezmyślnego robota“. Innymi słowy, koordynacja pochodzi z dołu, a nie jest narzucana z góry przez kilku przywódców. Używając analogii, koordynacja federalistyczna jest koordynacją stworzoną w strajku przez robotników opierających się szefom. Powstaje w wyniku debaty pomiędzy równymi sobie i płynie od dołu do góry. Koordynacja scentralizowana to koordynacja narzucona z góry na dół przez szefa. [Murray Bookchin, Post-Scarcity Anarchism, s. 139]

Po drugie, anarchiści nie są przeciwni wszelkim formom „przywództwa”. Jesteśmy przeciwni hierarchicznym i zinstytucjonalizowanym formom przywództwa. Innymi słowy, przekazania władzy przywódcom. To jest kluczowa różnica, jak wyjaśnił Albert Meltzer. „W każdym ugrupowaniu niektórzy ludzie” przekonywał, „naturalnie ‘przewodzą’. Ale to nie powinno oznaczać, że są od innych oddzieleni klasą. To, co zawsze odrzucają, to zinstytucjonalizowane przywództwo, które oznacza, że jego zwolennicy stają się ślepymi wyznawcami, a przywództwo nie jest wzorem ani oryginalnością, ale nieumyślną akceptacją”. Każdy rewolucjonista w fabryce, w której większość nie ma żadnego rewolucyjnego doświadczenia, czasami „przewodzi”. Jednakże, „każdy prawdziwy anarchista […] nie zgodziłby się być częścią zinstytucjonalizowanego przywództwa. Anarchista też nie czekałby na krok, ale postawiłby go”. [Anarchism: Arguments for and against, s. 58 i s. 59]

Oznacza to, jak twierdzimy w sekcji J.3.6, że anarchiści starają się wpływać na walkę klasową jak równy z równym. Zamiast dążyć do pozycji władzy, anarchiści chcą wpływać na ludzi siłą swoich idei wyrażonych w debatach, które odbywają się w organizacjach tworzonych w samej walce społecznej. Dzieje się tak dlatego, że anarchiści zdają sobie sprawę, że istnieje nierówność w poziomie idei w klasie pracującej. Ten fakt jest oczywisty. Niektórzy pracownicy akceptują logikę obecnego systemu, inni są krytyczni wobec pewnych aspektów, inni (zazwyczaj mniejszość) świadomie poszukują lepszego społeczeństwa (i są anarchistami, ekologami, marksistami itp.) i tak dalej. Tylko ciągła dyskusja, zderzenie idei, połączone z walką zbiorową, może rozwijać świadomość polityczną i zmniejszać nierówność idei w uciśnionych: „Tylko wolność lub walka o wolność może być szkołą ku wolności” [Malatesta, Errico Malatesta: His Life and Ideas, s. 59]

Z tej perspektywy wynika, że każda próba stworzenia zinstytucjonalizowanej struktury przywódczej oznacza koniec rewolucyjnego procesu. Takie „przywództwo” oznacza automatycznie strukturę hierarchiczną, w której liderzy mają władzę i podejmują decyzje za resztę. Odtwarza to po prostu stary klasowy podział pracy między tymi, którzy myślą, a tymi, którzy działają (tj. między osobami polecającymi i przyjmującymi polecenia). Zamiast przejmować władzę w takim systemie przez masy rewolucyjne, robią to „liderzy” (tzn. konkretna hierarchia partyjna), a rola mas staje się po prostu realizowaniem tego, co szef mówi im, co mają robić.

Tak więc federacja anarchistyczna nie odrzuca potrzeby „przywództwa” w sensie prowadzenia, argumentacji swoich idei i próby pozyskania dla nich ludzi. Odrzuca on ideę, że „przywództwo” powinno zostać oddzielone od masy ludzi. Krótko mówiąc, żadna partia, żadna grupa przywódców nie ma wszystkich odpowiedzi w garści, a więc do pomyślnej rewolucji potrzebny jest aktywny udział wszystkich. Nie jest to kwestia organizacji czy jej braku lub „przywództwa” czy jego braku, ale raczej tego, jaki to rodzaj organizacji i jaki rodzaj przywództwa.

Oczywiste jest więc, że anarchiści nie odrzucają ani nie lekceważą znaczenia świadomych politycznie mniejszości, które organizują i rozpowszechniają swoje idee w ramach walki społecznej. Jak podsumowała Caroline Cahm w swoim doskonałym studium myśli Kropotkina, „Kropotkin podkreślił rolę heroicznych mniejszości w przygotowaniu do rewolucji”. [Kropotkin and the Rise of Revolutionary Anarchism, 1872-86, s. 276] Jednak, jak słusznie przekonywał John Crump, „słowa kluczowe są tutaj w przygotowaniu do rewolucji. Dzięki swojej odwadze i determinacji w przeciwstawianiu się kapitalizmowi i państwu, mniejszości anarchistyczne mogłyby dawać przykład i tym samym wciągać do walki coraz więcej osób. Ale Kropotkin nie był zwolennikiem substytucjonizmu; idea, że mniejszość może przeprowadzić rewolucję w miejsce ludu, była mu tak samo obca jak koncepcja, że mniejszość będzie rządzić po rewolucji. W rzeczywistości, Kropotkin uznał, że ta pierwsza będzie receptą na drugą”. [Hatta Shuzo and Pure Anarchism in Interwar Japan, s. 9] Słowami Kropotkina: „Idea anarchistycznego komunizmu, dziś reprezentowanego przez słabe mniejszości, ale coraz częściej znajdującą popularny wyraz, przebije się wśród masy ludzi. Rozprzestrzeniające się wszędzie, grupy anarchistyczne […] nabiorą siły ze wsparcia, jakie znajdą wśród ludzi, i podniosą czerwoną flagę rewolucji […] W tym dniu to, co obecnie stanowi mniejszość, stanie się ludem, wielką masą, a ta masa, która powstanie przeciwko własności i państwu, pójdzie naprzód w kierunku anarchistycznego komunizmu. [Words of a Rebel, s. 75]

Wpływ ten zostałby uzyskany po prostu dzięki poprawności naszych pomysłów i słuszności naszych sugestii. Oznacza to, że anarchiści szukają wpływów „poprzez porady i przykłady, pozostawiając ludziom[…]zaadaptowanie naszych metod i rozwiązań, jeśli są one, lub wydają się być, lepsze niż te sugerowane i realizowane przez innych”. Dzięki temu każda organizacja anarchistyczna „starałaby się uzyskać przytłaczający wpływ, aby przyciągnąć [rewolucyjny] ruch w kierunku realizacji naszych idei. Ale taki wpływ musi być zdobyty poprzez robienie więcej i lepiej niż inni, i będzie użyteczny, jeśli wygramy w ten sposób”. Oznacza to odrzucenie „przejęcia dowodzenia, czyli stania się rządem i narzucania własnych idei i interesów metodami policyjnymi”. [Malatesta, The Anarchist Revolution, s. 108-9]

Co więcej, w przeciwieństwie do czołowych marksistów, takich jak Lenin i Karl Kautsky, anarchiści uważają, że idee socjalistyczne są rozwijane w ramach walki klasowej, a nie poza nią przez radykalną inteligencję (zob. sekcję H.5). Kropotkin argumentował, że „nowoczesny socjalizm wyłonił się z głębi świadomości ludzi. Jeśli kilku myślicieli wyłaniających się z burżuazji dało jej aprobatę nauki i poparcie filozofii, to podstawa idei, którą sami wyrazili, była jednak wytworem zbiorowego ducha ludzi pracy. Racjonalny socjalizm Międzynarodówki jest po dziś dzień naszą największą siłą i został wypracowany w organizacji klasy robotniczej, pod pierwszym wpływem mas. Nieliczni pisarze, którzy zaoferowali swoją pomoc w pracy nad rozwojem idei socjalistycznych, jedynie nadawali formę aspiracjom, które jako pierwsze ujrzały światło dzienne wśród robotników” [Op. Cit., p. 59] Innymi słowy, anarchiści są częścią klasy pracującej (albo z urodzenia, albo odrzucając swoje wcześniejsze pochodzenie klasowe i stając się jej częścią), częścią, która uogólniła swoje własne doświadczenia, idee i potrzeby w teorię zwaną „anarchizmem” i stara się przekonać resztę o ważności swoich idei i taktyki. Byłby to dialog, oparty zarówno na nauce, jak i nauczaniu.

Oznacza to, że relacje pomiędzy konkretnymi anarchistycznymi grupami i uciskanymi narodami są obustronne. Anarchiści nie tylko starają się wpływać na walkę społeczną, ale także uczą się z walki klasowej i starają się uogólniać na podstawie doświadczeń własnych zmagań i zmagań innych ludzi z klasy robotniczej. Zamiast postrzegać grupę anarchistyczną jako swego rodzaju nauczyciela, anarchiści postrzegają ją po prostu jako część walki społecznej, a jej idee mogą i muszą rozwijać się z aktywnego uczestnictwa w tej walce. Ponieważ anarchiści zgadzają się z Bakuninem i odrzucają ideę, że ich organizacje powinny przejąć władzę w imieniu mas, jasne jest, że takie grupy nie narzucają ludziom obcych idei, ale raczej starają się wyjaśnić idee generowane przez walczących ludzi klasy robotniczej. Obiektywnym faktem jest, że istnieje ogromna różnica w świadomości politycznej w masach uciskanych ludzi. Ten nierównomierny rozwój oznacza, że nie akceptują oni, wszyscy na raz lub w całości, rewolucyjnych idei. Tam są warstwy. Grupy ludzi, po jednym i dwóch, a następnie w większej liczbie, stają się zainteresowane, czytają literaturę, rozmawiają z innymi i tworzą nowe pomysły. Pierwsze grupy, które wyraźnie nazywają swoje idee „anarchizmem”, mają prawo i obowiązek spróbować przekonać innych do przyłączenia się do nich. Nie jest to sprzeczne z samoorganizacją klasy pracującej, lecz z tym, jak ludzie z klasy pracującej organizują się samodzielnie.

Wreszcie, większość anarchistów uznaje potrzebę tworzenia konkretnych organizacji anarchistycznych w celu rozpowszechniania idei anarchistycznych i wpływania na walkę klas. Wystarczy powiedzieć, że koncepcja odrzucenia przez anarchistów tej potrzeby politycznej organizacji w celu osiągnięcia rewolucji nie znajduje się w teorii i praktyce wszystkich głównych myślicieli anarchistycznych, ani w historii i obecnej praktyce samego ruchu anarchistycznego. Jak sami Leniniści, czasami się przyznają. Ostatecznie, gdyby spontaniczność wystarczyła do stworzenia (i zapewnienia sukcesu) rewolucji społecznej, to żylibyśmy w społeczeństwie wolnościowym, socjalistycznym. Fakt, że nie sugerujemy, iż spontaniczność, jakkolwiek ważna, sama w sobie nie wystarczy. Ten prosty fakt historyczny jest rozumiany przez anarchistów i odpowiednio się organizujemy.

Więcej szczegółów na temat tego, jakie organizacje tworzą anarchiści i jaka jest ich rola w anarchistycznej teorii rewolucji (np. sekcja J.3.6 zawiera pełniejsze omówienie roli grup anarchistycznych w walce klasowej). Omówienie roli anarchistów w rewolucji znajduje się w rozdziale J.7.5.

H.2.9 Czy anarchiści prowadzą “liberalną” politykę?

Kolejnym zarzutem marksistów jest to, że anarchiści prowadzą „liberalną” politykę lub idee. Na przykład jeden ze marksistów twierdzi, że „program, za pomocą którego Bakunin uzbroił swoją superrewolucyjną awangardę, wzywał do ‘politycznego, gospodarczego i społecznego wyrównania klas i jednostek obu płci, poczynając od zniesienia prawa do dziedziczenia’. To liberalna polityka, nie ocierająca się o zniesienie kapitalizmu”. [Derek Howl, “The Legacy of Hal Draper,”s. 137-49, International Socialism, nr. 52, s. 148]

To, że Howl całkowicie zniekształca idee Bakunina, można szybko dostrzec, patrząc na cały program. Zacytowany fragment pochodzi z punktu 2 „Programu Aliansu”. Dziwne, że Howl nie przytacza końca tego punktu, a mianowicie, gdzie stwierdzono, że „wyrównanie” było „zgodne z decyzją podjętą przez ostatni Kongres Pracowników w Brukseli; ziemia, instrumenty pracy i cały inny kapitał mogą stać się własnością zbiorową całego społeczeństwa i mogą być wykorzystywane tylko przez pracowników, czyli przez stowarzyszenia rolnicze i przemysłowe”. Jeśli to nie wystarczyło, aby wskazać na zniesienie kapitalizmu, punkt 4 stwierdza, że Alians „odrzuca wszelkie działania polityczne, których celem jest cokolwiek poza triumfem sprawy pracowników nad kapitałem”. [Michael Bakunin: Selected Writings, s. 174]

Nieuczciwość Howla jest jasna. Bakunin wyraźnie opowiedział się za zniesieniem kapitalizmu w tym samym punkcie, który Howl (selektywnie) cytuje. Jeśli socjalizacja ziemi i kapitału pod kontrolą stowarzyszeń pracowniczych nie jest zniesieniem kapitalizmu, to zastanawiamy się, czym jest!

Równie nieuczciwe, jak to cytowanie poza kontekstem, jest nie wspominanie przez Howla historii wyrażenia „politycznego, ekonomicznego i społecznego wyrównywania klas i jednostek obu płci”. Po tym, jak Bakunin wysłał program Aliansu do Rady Generalnej Międzynarodowego Stowarzyszenia Pracowników, otrzymał od Marksa list z dnia 9 marca 1869 r., w którym stwierdzono, że termin „wyrównywanie klas” „dosłownie interpretowany” oznaczałby „harmonię kapitału i pracy” jako „uparcie głoszony przez burżuazyjnych socjalistów”. Marks argumentował, że „nie jest to logicznie niemożliwe ‘zrównanie klas’, ale historycznie konieczne, zastępujące ‘zniesienie klas’, które było ‘prawdziwą tajemnicą ruchu proletariackiego’ i które ‘stanowi wielki cel Międzynarodowego Stowarzyszenia Pracowników’”. Co istotne, list dodaje następujące elementy: „Biorąc jednak pod uwagę kontekst, w jakim pojawia się to wyrażenie ‘wyrównywanie klas’, wydaje mi się, że jest to zwykłe przeinaczenie, a Rada Generalna zapewnia, że będzie się starała usunąć ze swojego programu wyrażenie, które oferuje tak niebezpieczne nieporozumienie”. [Collected Works, vol. 21, s. 46]

Biorąc pod uwagę kontekst, Marks miał rację. Wyrażenie „wyrównywanie klas” umieszczone w kontekście politycznego, ekonomicznego i społecznego wyrównywania jednostek oznacza oczywiście zniesienie klas. Logika jest prosta. Gdyby zarówno pracownik, jak i kapitalista mieli tę samą pozycję ekonomiczną i społeczną, praca najemna nie istniałaby (w rzeczywistości byłoby to niemożliwe, ponieważ opiera się na nierówności społecznej i ekonomicznej), a zatem społeczeństwo klasowe nie istniałoby. Podobnie, gdyby najemca i właściciel byli społecznie równi, to właściciel nie miałby władzy nad najemcą, co byłoby niemożliwe. Bakunin zgodził się z Marksem co do dwuznaczności tego terminu, a Alians zmienił swój program, wzywając do „ostatecznego i całkowitego zniesienia klas oraz politycznego, gospodarczego i społecznego wyrównania jednostek każdej płci” [Bakunin, Op. Cit. s. 174] Zmiana ta zapewniła przyjęcie sekcji Aliansu do Międzynarodowego Stowarzyszenia Pracowników (choć nie powstrzymało to Marksa, podobnie jak jego zwolenników, przed nazwaniem tego „przeinaczeniem” po latach). Jednak powtarzanie przez Howla zmienionego wyrażenia „wyrównywanie klas” poza kontekstem pomaga zdyskredytować anarchizm i tak się dzieje.

Mówiąc wprost, anarchiści nie są liberałami. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że bez równości wolność jest niemożliwa, z wyjątkiem bogatych. Jak powiedział Nicolas Walter: „Jak liberałowie, anarchiści chcą wolności; jak socjaliści, anarchiści chcą równości. Ale nie zadowalają nas ani sam liberalizm, ani sam socjalizm. Wolność bez równości oznacza, że ubodzy i słabi są mniej wolni niż bogaci i silni, a równość bez wolności oznacza, że wszyscy jesteśmy niewolnikami. Wolność i równość nie są sprzeczne, ale wzajemnie się uzupełniają; w miejsce starej polaryzacji wolności i równości – zgodnie z którą mówi się nam, że więcej wolności oznacza mniej równości, a więcej równości oznacza mniej wolności – anarchiści wskazują, że w praktyce nie można mieć jednego bez drugiego. Wolność nie jest prawdziwa, jeśli niektórzy ludzie są zbyt biedni lub zbyt słabi, by się nią cieszyć, a równość nie jest prawdziwa, jeśli jedni ludzie są rządzeni przez innych”. [About Anarchism, s. 29] Najwyraźniej anarchiści nie prowadzą liberalnej polityki. A wręcz przeciwnie, ponieważ poddajemy je szeroko zakrojonej krytyce z perspektywy klasy pracującej.

Na twierdzenie, że anarchizm „łączy socjalistyczną krytykę kapitalizmu z liberalną krytyką socjalizmu” anarchiści odpowiadają, że jest ono błędne. [Paul Thomas, Karl Marx and the Anarchists, s. 7] Anarchizm jest po prostu socjalistyczną krytyką kapitalizmu i państwa. Wolność w kapitalizmie jest fatalnie podważana przez nierówność – staje się po prostu wolnością wyboru mistrza. To narusza wolność i równość, podobnie jak państwo. „Każde państwo w ogóle” twierdzi Bakunin, „bez względu na rodzaj, jest dominacją i wyzyskiem. Jest to zaprzeczenie socjalizmu, który chce, aby sprawiedliwe społeczeństwo ludzkie było zapewnione z wszelkiej opieki, z wszelkiej władzy i dominacji politycznej, a także z wyzysku ekonomicznego”. [zacytował Kenafick, Op. Cit., s. 95-6] Struktury państwowe jako takie naruszają nie tylko wolność, ale także równość. Nie ma prawdziwej równości władzy między, powiedzmy, szefem rządu i jednym z milionów osób, które mogły lub nie głosowały na nich. Jak udowodniła rewolucja rosyjska, nie może być znaczącej równości między strajkującym pracownikiem a „socjalistyczną” policją polityczną wysłaną, aby narzucić wolę państwa, czyli „socjalistycznej” elity rządzącej.

Oznacza to, że jeśli anarchiści troszczą się o wolność (zarówno indywidualną, jak i zbiorową), to nie dlatego, że jesteśmy pod wpływem liberalizmu. Wręcz przeciwnie, ponieważ liberalizm z radością toleruje hierarchię i ograniczenia wolności wynikające z własności prywatnej, pracy zarobkowej i państwa. Jak twierdził Bakunin, kapitalizm zmienia „robotnika w podwładnego, pasywnego i posłusznego sługę”. [The Political Philosophy of Bakunin, s. 188] Tak więc anarchizm odrzuca liberalizm (chociaż, jak to określił Bakunin, „jeśli socjalizm kwestionuje radykalizm, nie chodzi o jego odwrócenie, ale raczej o jego postęp”) [The Basic Bakunin, s. 87]. Dlatego też anarchizm odrzuca liberalizm nie dlatego, że popiera ideę wolności, ale właśnie dlatego, że nie posuwa się wystarczająco daleko i nie rozumie, że bez równości wolność to niewiele więcej niż wolność dla pana. W rzeczywistości, jak argumentujemy w sekcji H.4, to właśnie marksizm posiada wyraźnie liberalną perspektywę wolności, widząc ją ograniczaną przez zrzeszenia raczej niż przez zrzeszenia, które są ich wyrazem.

Wreszcie, kilka słów na temat mentalności, które mogłyby sugerować, że anarchistyczna troska o wolność oznacza, że jest to forma liberalizmu. Zamiast sugerować bankructwo anarchizmu, w rzeczywistości sugeruje ono bankructwo polityki osoby oskarżającej. Sugeruje, że sprawa wolności indywidualnej, zbiorowej i społecznej jest obca ideom socjalistycznym. Uderza również w serce socjalizmu – jego troskę o równość – ponieważ wyraźnie sugeruje, że niektórzy mają więcej władzy (mianowicie prawo do tłumienia wolności innych) niż reszta. Jako taka sugeruje ona powierzchowne rozumienie tego, jaki socjalizm jest naprawdę (patrz: nasza dyskusja na temat marksistowskich twierdzeń o anarchistycznym „elitaryzmie” w rozdziale H.2.11).

Twierdzenie, że troska o wolność oznacza „liberalizm” (lub też „indywidualizm”) wskazuje, że ta osoba nie jest socjalistą. Przecież troska o to, by każdy człowiek kontrolował swoje codzienne życie (tzn. był wolny), oznacza pełne poparcie dla zbiorowego zarządzania sprawami grupowymi. Oznacza to wizję rewolucji (i społeczeństwa porewolucyjnego) opartą na bezpośrednim udziale klasy pracującej i zarządzaniu społeczeństwem od dołu w górę. Odrzucenie tej wizji poprzez odrzucenie zasad, które ją inspirują jako „liberalizm” oznacza wspieranie rządów z góry przez „oświeconą” elitę (tj. partię) i hierarchiczne struktury państwowe. Oznacza to opowiedzenie się za władzą partyjną, a nie klasową, ponieważ wolność postrzegana jest jako zagrożenie dla rewolucji, a więc ludzie muszą być chronieni przed „małomieszczańską”/„reakcyjną” wąskością ludu (aby zacytować Bakunina, „każde państwo, nawet państwo pseudoludowe wymyślone przez Marksa, jest w istocie tylko maszyną rządzącą masami z góry, poprzez uprzywilejowaną mniejszość zarozumiałych intelektualistów, którzy wyobrażają sobie, że wiedzą, czego ludzie potrzebują i chcą lepiej niż sami ludzie”. [Bakunin on Anarchism, s. 338]). Zamiast postrzegać wolną debatę o ideach i masowe uczestnictwo jako źródło siły, postrzega je jako źródło „złych wpływów”, przed którymi należy chronić masy.

Ponadto sugeruje całkowity brak zrozumienia trudności, z jakimi będzie musiała zmierzyć się rewolucja społeczna. Jeżeli nie opiera się ona na aktywnym uczestnictwie większości ludności, każda rewolucja nie powiedzie się. Budowa socjalizmu, nowego społeczeństwa, stanie w obliczu tysięcy nieoczekiwanych problemów i będzie dążyć do zaspokojenia potrzeb milionów jednostek, tysięcy społeczności i setek kultur. Bez umożliwienia jednostkom i grupom w tym społeczeństwie swobodnego udziału w tym konstruktywnym zadaniu, uschnie ono po prostu pod biurokratycznymi i autorytarnymi rządami kilku przywódców partii. Jako takie, wolności jednostki są istotnym aspektem prawdziwej odbudowy społecznej – bez wolności zrzeszania się, zgromadzeń, organizacji, wypowiedzi itd. aktywny udział mas zostanie zastąpiony przez odizolowany i podzielony zbiór jednostek podlegających autokratycznym rządom płynącym z góry.

Jak powiedział były anarchista, bolszewik Victor Serge, w późnych latach 30. ubiegłego wieku (kiedy było już za późno) „strach przed wolnością, czyli strach przed masami, wyznacza niemal cały przebieg rewolucji rosyjskiej. Jeśli możliwe jest odkrycie ważnej lekcji, zdolnej do rewitalizacji marksizmu […] można by ją sformułować w taki sposób: Socjalizm jest zasadniczo demokratyczny – słowo ‘demokratyczny’ jest tu używane w znaczeniu wolnościowym”. [The Serge-Trotsky Papers, s. 181]

Ostatecznie, jak zasugerował Rudolf Rocker, „pragnienie sprawiedliwości społecznej może rozwijać się właściwie i być skuteczne tylko wtedy, gdy wyrasta z poczucia wolności osobistej człowieka i opiera się na tym. Innymi słowy, socjalizm będzie wolny, albo nie będzie w ogóle. W uznaniu tego leży prawdziwe i głębokie uzasadnienie istnienia anarchizmu”. [Anarcho-Syndicalism, s. 14]

Next Page » « Previous Page